5024.txt

(64 KB) Pobierz
Adam J�zefowicz

Gwiezdna dziewczyna
                                                            1
      Tego dnia jak zwykle po pracy wraca�em do domu. Swoj� drog� przebywa�em 
pieszo, bo Instytut biochemii odleg�y by� od mojego domu jakie� pi�tna�cie minut 
drogi. Rano �wieci�o s�o�ce. Na niebie nie by�o ani jednej chmurki. By� pi�kny 
letni dzie�. Teraz la�o no mo�e z tym laniem to lekka przesada, wi�c by za 
bardzo nie mija� si� z prawd� po prostu pada�o do�� mocno. Dzie� nie by� zbyt 
uci��liwy. Profesor Koret poleci� mi wykonanie kilku prostych analiz 
potwierdzaj�cych poprzednie badania i za�o�enia jakiej� wi�kszej pracy, o kt�rej 
jako zwyk�y analityk nie musia�em mie� wi�kszego poj�cia. Moje czynno�ci w sumie 
zaj�y mi nie wiele wi�cej ni� cztery godziny. Potem praktycznie si� nudzi�em.  
Do domu wraca�em  w do�� dobrym nastroju mimo, �e troch� ju� przemok�em. 
Skr�ci�em w ulic� granicz�c� z parkiem. Jej chodnik by� w�a�ciwie wy�o�on� 
tartanem alejk� parkow�. Co kilkadziesi�t metr�w przy chodniku sta�y �aweczki. 
Wtedy zobaczy�em j� . By�a �redniego wzrostu, szczup�a cho� bardzo 
proporcjonalnie zbudowana o w�osach prostych, d�ugich, czarnych, si�gaj�cych 
prawie do pasa.  Jej uroda nie by�a czym� nadzwyczajnym, nie pora�a�a pi�knem 
czy uwodzicielsk� kokieteri�. By�a jaka� taka wymodelowana, wyj�tkowo poprawna. 
Kiedy si� do niej zbli�y�em jeszcze jedno uderzy�o mnie na pierwszy rzut oka. 
Niesamowity spok�j bij�cy od dziewczyny. Siedzia�a ubrana w lekk�, l�ni�c� 
turkusow� sukienk� z kr�tkimi r�kawami. Delikatnie u�miechni�ta jakby 
za�enowana. Nie zwraca�a uwagi ani na deszcz, ani na podmuchy wiatru, ani na 
mijaj�cych j� troch� zdziwionych przechodni�w. 
Dziewczyn� mija�em o jakie� p� metra i wtedy wyczu�em od niej zapach 
delikatnych perfum. By�y to niesamowite, bardzo dziwne, egzotyczne perfumy. 
Takiego zapachu nigdy dot�d jeszcze nie spotka�em. By� na tyle 
charakterystyczny, �e zwr�ci� moj� uwag�. Pod wp�ywem tych dziwacznych perfum 
zakr�ci�o mi si� nawet lekko w g�owie. Mijaj�c dziewczyn� zauwa�y�em, �e jej 
turkusowa sukienka zmienia kolor. staje si� bardziej ��ta. a nast�pnie 
pomara�czowa. Zatrzyma�em si� w pewnej odleg�o�ci od dziewczyny jakie� 
pi��dziesi�t mo�e sze��dziesi�t metr�w. Sukienka w tym momencie przesz�a w 
��to-zielony kolor. Zacz��em zbli�a� si� do �awki.. Sukienka sta�a si� 
turkusowa. Zn�w min��em dziewczyn�  i zn�w ��ty przechodz�cy w pomara�cz. 
Niesamowite!
Zjawisko dooplera przy tak ma�ych r�nicach pr�dko�ci? O co tu chodzi? Kim ona 
jest  i co tu robi?
Te i inne pytania zacz�y cisn�� mi si� do g�owy. Podejd� do niej i zapytam po 
prostu. Mo�e nie potraktuje mnie jak intruza. Nie wygl�da na zbyt pewn� siebie, 
zarozumia�� kokietk�. Troch� jednak przestraszy�em si� swojego zuchwa�ego 
pomys�u. Z kobietami jako� nigdy nie umia�em rozmawia�. Zawsze mnie 
onie�miela�y. Tym razem by�o tak samo, ale ciekawo�� zwyci�y�a. Jeszcze jeden 
zwrot i po chwili stan��em przed dziewczyn�
- Przepraszam powiedz jakiego koloru jest twoja sukienka? - wyrzuci�em z siebie 
jednym tchem czuj�c jednocze�nie jak zaczynaj� mnie pali� czubki uszu. 
Dziewczyna bardzo powoli podnios�a g�ow� i spojrza�a na mnie. Jej ciemne bardzo 
ciep�e oczy mia�y w sobie jaki� dziwny wyraz. Chwil� milcza�a jakby 
zastanawiaj�c si� nad czym� po czym z lekkim u�miechem odpowiedzia�a.
- A jaki kolor widzia�e�?
- Kilka kolor�w.
- Wi�c jest chyba wielobarwna.
- No nie  Ona zmienia barwy raz jest turkusowa raz... - no chyba sama wiesz o co 
tu chodzi. to przecie� niemo�liwe. A tak w og�le to przepraszam. Podszed�em do 
ciebie nawet si� nie przedstawi�em, ale wiesz to co zobaczy�em .Jarek jestem. 
Jaros�aw Skorski.
- Akenaris - Dziewczyna wyci�gn�a r�k� w moim kierunku
- I co takiego widzia�e�? - zapyta�a
- Jeszcze nigdy w �yciu nie s�ysza�em takiego imienia. Wiesz wybacz, �e to 
m�wi�, ale ty jeste� bardzo zagadkowa. Twoje imi�, barwa sukni czy te twoje 
perfumy. Wiem, �e nie powinienem tego wszystkiego m�wi�, ale to jest jakie� 
takie niesamowite.
- Czy naprawd� tak si� rzucam w oczy?
- My�l�, �e jednak tak.
Dziewczyna chwil� trwa�a w bezruchu po czym powoli, ale dobitnie powiedzia�a:
- Wydaje mi si�, �e chyba uleg�e� jakiej� halucynacji. Pyta�e�  o kolor mojej 
sukienki. Jaki widzisz?
- Teraz kiedy przed tob� stoj� jest ��to-zielona.
- Doskonale zr�b ma�y spacerek w prawo i w lewo i sprawd� czy sukienka zmienia 
kolor. Sta�em niezdecydowany.
- No id� zach�ci�a mnie jeszcze raz. 
- Poszed�em prosto przed siebie. Spojrza�em na Akenaris. Sukienka nie zmieni�a 
koloru. Odwr�ci�em si� w kierunku dziewczyny i podszed�em do �awki. Nic. 
Wszystko bez zmian. Teraz dopiero naprawd� poczu�em, �e zaczynam si� czerwieni�. 
�adnie wygl�dam kiepski spos�b podrywania a mo�e wzi�a mnie za wariatu�cia. 
- Tak masz racj� b�kn��em pod nosem zupe�nie ju� zbity z tropu. 
- Nie martw si� - powiedzia�a Akenaris - czasem wyobra�nia p�ata nam r�ne figle 
Zreszt� mo�e to nie tylko wyobra�nia?
- Co masz na my�li?
- Wiesz czasem niekt�rych zjawisk tak  po  prostu nie da si� wyja�ni�. Nie 
wszystko jeste�my w stanie poj��. �wiat jest wielki i tajemniczy. Czy kto� 
potrafi ogarn�� to wszystko swoim rozumem. - Dziewczyna nie traktowa�a mnie jak 
czubka. Ona stara�a si� usprawiedliwi� mnie przed samym sob�. Wiedzia�a chyba 
dobrze o co chodzi, ale z jakich� powod�w nie chcia�a m�wi�. Dlaczego w�a�ciwie 
mia�a by co� m�wi� obcemu facetowi, kt�ry raptem pyta j� o kolor sukni. To chyba 
od samego pocz�tku nie mia�o sensu, ale spr�bowa�em jeszcze podtrzyma� 
konwersacj�.
- Deszcz ci nie przeszkadza? Siedzisz na tej �awce i mokniesz- 
- A ty chodzisz po tym samym deszczu i jako� nikt si� temu nie dziwi. Ci ludzie 
na chodnikach kr���cy to w jedn� to w drug� stron� te� mokn�.
- Ja wracam z pracy do domu i musz� t�dy przej��, ale do g�owy by mi nie 
przysz�o, by ot tak sobie siedzie� na parkowej �awce po to tylko aby mokn��.
- Czy naprawd� pewny jeste�, �e "po to tylko, �eby mokn��"? - Ta rozmowa 
W�a�ciwie do niczego nie prowadzi�a. Akenaris cierpliwie odpowiada�a na moje 
pytania chocia� odpowiada� wcale nie musia�a. Z drugiej strony jej odpowiedzi 
niczego nie wyja�nia�y. Traktowa�a mnie troch� jak cierpliwa nauczycielka 
t�umacz�ca uczniowi jak�� trudn� kwesti�. T�umaczy�a bardzo niedok�adnie, ale na 
tyle prostym j�zykiem, by ucze� m�g� cho� troch� zrozumie� temat. By�a na pewno 
dziwna i tajemnicza, ale co si� pod tym kry�o tego niestety nie wiedzia�em. 
Zapanowa�o milczenie. Ka�de z nas zaj�te by�o swoimi my�lami. O czym my�la�a 
Akenaris? - to kolejna zagadka, ale chyba co� j� zacz�o dr�czy�, bo sta�a si� 
dziwnie niespokojna. Zacz�a si� rozgl�da�. Po chwili uspokoi�a si� i zn�w 
odezwa�a si� do mnie swoim spokojnym i opanowanym g�osem.
- Pos�uchaj mam do ciebie pro�b�. Ja musz� tu jeszcze chwil� zosta�. Nie mog� 
opu�ci� tego miejsca, ale bardzo potrzebna jest mi w tej chwili bateria taka jak 
do zegarka czy mo�esz przynie�� mi j� z kiosku. O ile si� nie myl� najbli�szy...
- Wiem gdzie jest najbli�szy kiosk to zaraz za zakr�tem za tym wie�owcem. Zaraz 
b�d� z powrotem. - ruszy�em w stron� kiosku.
- Zaczekaj a pieni�dze!
- Mam przy sobie. Rozliczymy si� p�niej.
- Nie! Zaczekaj! We� teraz.
- Jaka to w ko�cu r�nica. - Zatrzyma�em si�.
- Dla mnie jest.
- Dobrze - wzruszy�em ramionami i podszed�em do dziewczyny. Poda�a mi monet� i 
opu�ci�a g�ow� w d�.
- Za chwil� b�d�. - odwr�ci�em si� i ruszy�em w stron� kiosku. Akenaris nie 
odezwa�a si� ju� ani s�owem. Ulica za zakr�tem by�a bardziej ruchliwa. Zgie�k 
samochod�w, przechodnie potr�caj�cy si� wzajemnie. Przed kioskiem sta�a 
niewielka kolejka ludzi kupuj�cych gazety i papierosy. Po dw�ch minutach 
dosta�em bateri� i uda�em si� w powrotn� drog�. Min��em skrzy�owanie i wszed�em 
na parkow� alejk�. Spojrza�em przed siebie. �awka, na kt�rej kilka minut temu 
siedzia�a dziwna dziewczyna by�a pusta. Akenaris  odesz�a tak po prostu bez 
s�owa. Dlaczego nie powiedzia�a bym sobie poszed�? Czemu uciek�a si� do takiego 
wybiegu? Przecie� to dziecinada. Ta dziewczyna tak naprawd� chyba sama nie 
wiedzia�a o co jej chodzi. No c� bywaj� i takie egzemplarze. To prawda by�em 
z�y. By�a �adn� zagadkow� dziewczyn�. Chcia�em j� jeszcze zobaczy�, porozmawia� 
z ni�, dowiedzie� si� czego� o niej, ale znik�a tak bez s�owa. Trudno trzeba 
wraca� do mojej samotnej nory. Mo�e w telewizorze b�dzie jaki� program.
                                                       2
        Chmury rozrzedzi�y si� nieco. Zachodni horyzont ja�nia� jeszcze, ale 
s�o�ce ju� zasz�o. Siedzia�em przed ekranem telewizora pstrykaj�c bezmy�lnie 
pilotem. Sto kana��w i sto razy nic. Krew, Przemoc, gwa�t, narkotyki, gwa�t, 
gwa�t, krew i znowu przemoc i tak ka�dego dnia. Zegar tyka� na �cianie. Tyka tak 
ju� od trzech lat. Od czasu  �mierci ojca, kiedy zaszy�em si� w tej betonowej 
klatce. Wyjecha�em z domu ze wsi pod Lublinem bo dosta�em prac� we Wroc�awskim 
instytucie. Pomog�a mi w tym  Anka - kole�anka ze szkolnej �awy. Na emerytur� 
odchodzi� dziadek W�adek jak nazywano starszego analityka. By� kierownikiem 
pracowni analitycznej instytutu biochemii Polskiej Akademii nauk a w�a�ciwie 
jego warszawskiej filii. Na jego miejsce wskoczy� doktor Koguci�ski, z kt�rym 
Anka mia�a dobre uk�ady. Oczywi�cie nie zastanawia�em si� ani przez chwil�. W 
czasie kiedy bezrobocie jest tak du�e, ka�da praca to dar od samego Boga. Ance 
jestem wdzi�czny, bo zrobi�a dla mnie du�o, Teraz jednak nie wiem - czy a� tyle, 
czy tylko tyle, bo od tej pory w�a�nie p�dz� �ycie pustelnicze. Sprzedali�my z 
Magd� moj� siostr� odziedziczone po rodzicach podupadaj�ce gospodarstwo rolne, 
kt�re prowadzili�my wsp�lnie. Ona
wyjecha�a wraz z m�em do Kanady. Mieszka teraz jakie� 80 kilometr�w od  
Toronto. Ja za swoj� dzia�k� ze sprzeda�y gospodarstwa kupi�em m  4  we 
Wroc�awiu licz�c na to, �e kiedy� kiedy� b�dzie to m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin