995.txt

(364 KB) Pobierz


Arkadij Strugacki, Borys Strugacki

�uk w mrowisku

Prze�o�y�a Irena Lewandowska

Warszawa: Iskry
	, 1983

Przepisa� Franciszek Kwiatkowski
Ptaki, zwierzaki 
pod drzwiami sta�y 
jak do nich strzelano 
to umiera�y 
(dziecinna wyliczanka) i 

1 czerwca 78 roku 
Pracownik KOMKON-u 2 Maksym Kammerer 

O 13.17 Ekscelencja wezwa� mnie do siebie. Oczu na mnie nie 
podni�s�, tak �e widzia�em tylko �ys� czaszk� pokryt� bladymi 
starczymi piegami - oznacza�o to wysoki stopie� zatroskania i 
niezadowolenia. Nie moimi sprawami, zreszt�. 
- Siadaj. 
Usiad�em. 
- Trzeba znale�� jednego cz�owieka - powiedzia� i nagle zamilk�. 
Na d�ugo. Sk�r� na czole pofa�dowa� w gniewne zmarszczki. 
Prychn��. Mo�na by�o przypu�ci�, �e nie spodoba�y mu si� jego 
w�asne s�owa. Albo ich forma, albo te� tre��. Uwielbia idealn� 
precyzj� sformu�owa�. 
- Konkretnie kogo? - zapyta�em, �eby go wyprowadzi� z 
filologicznej katatonii. 
- Lew Aba�kin. Progresor. Wylecia� przedwczoraj z Polarnej Bazy 
Saraksza. Nie zarejestrowa� si� na Ziemi. Trzeba go odszuka�. 
Znowu zamilk� i teraz po raz pierwszy podni�s� na mnie swoje 
okr�g�e, nienaturalnie zielone oczy. By� wyra�nie zak�opotany i 
zrozumia�em, �e sprawa jest powa�na. 
Progresor, kt�ry nie uzna� za stosowne zarejestrowa� si� po 
powrocie na Ziemi�, chocia�, powiedzmy, przekroczy� przepisy 
porz�dkowe, nie powinien w �aden spos�b absorbowa� swoj� osob� 
naszej komisji, a ju� na pewno samej Ekscelencji. A tymczasem 
Ekscelencja by� tak jawnie zak�opotany, �e - mia�em nadziej� - 
zaraz opadnie na oparcie fotela, westchnie jakby nawet z pewn� 
ulg� i powie: "Dobrze. Przepraszam. Sam si� tym zajm�". Takie 
przypadki zdarza�y si�. Rzadko, ale si� zdarza�y. 
- S� podstawy do przypuszcze� - powiedzia� Ekscelencja - �e 
Aba�kin si� ukrywa. 
Pi�tna�cie lat temu zapyta�bym �apczywie: "Przed kim?", ale od 
tamtej pory min�o pi�tna�cie lat i czas �apczywych pyta� tak�e 
ju� dawno min��. 
- Odnajdziesz go i zawiadomisz mnie - m�wi� dalej Ekscelencja. 
- �adnych pr�b, kontakt�w na si��. W og�le �adnych kontakt�w. 
Odnale��, rozpocz�� obserwacj� i zawiadomi� mnie. Ani wi�cej, ani 
mniej. 
Spr�bowa�em ograniczy� si� do solidnego kiwni�cia g�ow�, ale 
Ekscelencja patrzy� na mnie tak uwa�nie, �e uzna�em za konieczne 
spiesznie i starannie powt�rzy� rozkaz. 
- Mam go odszuka�, wzi�� pod obserwacj� i zawiadomi� pana o tym. W 
�adnym razie mam nie pr�bowa� zatrzyma� go, nie rzuca� mu si� w 
oczy, pod �adnym pozorem nie zaczyna� z nim rozm�w. 
- Tak - powiedzia� Ekscelencja, - Teraz sprawa nast�puj�ca. 
Si�gn�� do bocznej szuflady biurka, w kt�rej ka�dy normalny 
pracownik trzyma� podr�czny kryszta�kowy informator, i wyci�gn�� 
stamt�d niepor�czny przedmiot, kt�rego nazw� w pierwszej chwili 
przypomnia�em sobie po chontyjsku: "zakkrapia", co w dos�ownym 
przek�adzie oznacza: "pojemnik na dokumenty". I dopiero wtedy, 
kiedy Ekscelencja ulokowa� ten pojemnik na blacie sto�u i po�o�y� 
na nim d�ugie, w�laste palce, wyrwa�o mi si�: 
- Teczka na papiery! 
- Nie rozpraszaj si� - surowo powiedzia� Ekscelencja. - S�uchaj 
uwa�nie. Nikt w Komisji nie wie, �e interesuj� si� tym 
cz�owiekiem. I w �adnym wypadku wiedzie� nie powinien. Z tego 
wynika, �e b�dziesz pracowa� sam. Bez pomocnik�w. Ca�� swoj� grup� 
przeka�esz Klaudiuszowi, a meldowa� o wszystkim b�dziesz wy��cznie 
mnie. Bez �adnych wyj�tk�w. 
Musz� przyzna�, �e to mnie oszo�omi�o. Po prostu nigdy jeszcze nie 
zetkn��em si� z czym� podobnym. Na Ziemi nie spotka�em si� z takim 
stopniem utajnienia. M�wi�c szczerze, nawet nie wyobra�a�em sobie, 
�e co� takiego w og�le jest mo�liwe. Dlatego pozwoli�em sobie na 
dosy� g�upie pytanie: 
- Co to znaczy: bez �adnych wyj�tk�w? 
- "�adnych" w tym konkretnym przypadku oznacza po prostu: �adnych. 
Jest jeszcze paru ludzi, kt�rzy s� wprowadzeni w t� spraw�, ale 
poniewa� nigdy ich nie spotkasz, to praktycznie wiemy o niej tylko 
my dwaj. Oczywi�cie w trakcie poszukiwa� b�dziesz musia� rozmawia� 
z wieloma lud�mi. Za ka�dym razem b�dziesz si� pos�ugiwa� jak�� 
legend�. O te legendy b�dziesz uprzejmy sam si� zatroszczy�. Bez 
legendy b�dziesz rozmawia� wy��cznie ze mn�. 
- Tak, Ekscelencjo - powiedzia�em pokornie. 
- Dalej - ci�gn�� Ekscelencja. - Prawdopodobnie b�dziesz musia� 
zacz�� od jego kontakt�w. Wszystko, co o nich wiemy, znajduje si� 
tu - postuka� palcem po teczce. - Niezbyt wiele, ale jest od czego 
zacz��. We� to. 
Wzi��em. Z czym� takim r�wnie� jeszcze nigdy na Ziemi nie mia�em 
do czynienia. Ok�adki z matowego plastiku by�y spi�te metalowym 
zamkiem, u g�ry widnia� karminowy napis: "Lew Aba�kin", ni�ej za� 
nie wiadomo dlaczego: "07". 
- Ekscelencjo - zapyta�em - dlaczego to tak wygl�da? 
- Dlatego, �e w innej postaci tych materia��w nie ma - zimno 
odpar� Ekscelencja. - Przy okazji: zakazuj� krystalokopiowania. 
Masz jeszcze jakie� pytania? 
Oczywi�cie nie by�o to zaproszenie do zadawania pyta�. Zwyczajna, 
niewielka porcja jadu. Na etapie wst�pnego zapoznawania si� z 
teczk� zadawanie pyta� nie mia�o sensu. Jednak�e pomimo wszystko 
pozwoli�em sobie na dwa. 
- Termin? 
- Pi�� dni. 
Za nic nie zd���, pomy�la�em. 
- Czy mog� by� pewny, �e on jest na Ziemi? 
- Mo�esz. 
Wsta�em, �eby odej��, ale Ekscelencja jeszcze mnie nie zwolni�. 
Lustrowa� mnie z do�u do g�ry uwa�nymi zielonymi oczami, kt�rych 
�renice zw�a�y si� i rozszerza�y jak �renice kota. Oczywi�cie 
�wietnie wiedzia�, �e jestem niezadowolony z zadania, �e zadanie 
wydaje mi si� nie tylko dziwne, ale delikatnie m�wi�c, g�upawe. 
Jednak�e z nie znanych mi powod�w nie m�g� powiedzie� mi wi�cej, 
ni� powiedzia�. I nie chcia� wypu�ci� mnie, zanim jednak czego� 
nie powie. 
- Pami�tasz - powiedzia� wreszcie - jak na planecie o nazwie 
Saraksz niejaki Sikorski przezwany W�drowc� �ciga� m�okosa zwanego 
Makiem? 
Pami�ta�em. 
- A wi�c - powiedzia� W�drowiec (czyli Ekscelencja) - Sikorski 
wtedy nie zd��y�. A ty i ja musimy zd��y�. Dlatego �e planeta nie 
nazywa si� teraz Saraksz, tylko Ziemia. A Lew Aba�kin nie jest 
m�okosem. 
- Raczy pan m�wi� zagadkami, szefie? - zapyta�em, aby ukry� 
ogarniaj�cy mnie niepok�j. 
- Bierz si� do roboty - odpar�. 

1 czerwca 78 roku 
Co� nieco� o lwie Aba�kinie, Progresorze 

Andrzej i Sandro ci�gle jeszcze czekali na mnie i byli mocno 
zdegustowani, kiedy przekaza�em ich pod komend� Klaudiusza. 
Pr�bowali nawet protestowa�, ale poniewa� niepok�j mnie nie 
opuszcza�, hukn��em na nich, wi�c oddalili si� pomrukuj�c z 
oburzenia, spogl�daj�c trwo�nie i nieufnie na teczk�. Ich 
spojrzenia spowodowa�y, �e uzmys�owi�em sobie nowy k�opot - gdzie 
mianowicie mam teraz trzyma� ten potworny "pojemnik na dokumenty"? 
Siad�em przy biurku, po�o�y�em teczk� przed sob� i machinalnie 
spojrza�em na rejestrator. Siedem komunikat�w w ci�gu pi�tnastu 
minut, kt�re sp�dzi�em u Ekscelencji. Przyznaj�, �e nie bez pewnej 
satysfakcji prze��czy�em sw�j kana� roboczy na Klaudiusza. 
Nast�pnie zabra�em si� do teczki. 
Jak oczekiwa�em, w teczce nie by�o nic poza papierami. Dwie�cie 
siedemdziesi�t trzy ponumerowane kartki w r�nych kolorach i 
r�nej jako�ci, r�nego formatu, o r�nym stopniu zniszczenia. 
Dobre dwadzie�cia lat nie mia�em do czynienia z papierem i moim 
pierwszym odruchem by�o wsuni�cie tego wszystkiego do translatora, 
ale oczywi�cie w por� oprzytomnia�em. Ma by� papier, niechaj 
b�dzie papier. Trudno. 
Wszystkie kartki by�y bardzo niepor�cznie, za to mocno spi�te za 
pomoc� sprytnego metalowego aparatu na magnetycznych zaciskach, 
tak �e w pierwszej chwili nie zauwa�y�em zwyczajnego radiogramu 
podsuni�tego pod g�rny zacisk. Ten radiogram Ekscelencja otrzyma� 
dzisiaj, szesna�cie minut przedtem, zanim mnie wezwa� do siebie. 
Oto co by�o w radiodepeszy: 
01.06 - 13.01. S�o� do W�drowca. 
W zwi�zku z pytaniem w sprawie Tristana 01.06 - 07.11 komunikuj�: 
31.05 - 19.34 Otrzymali�my informacje od dow�dcy bazy Saraksz 2. 
Cytuj�: zdemaskowano Gurona (Aba�kin, szyfrant sztabu floty "c" 
imperium wyspiarskiego). 28.05 Tristan (Loffenfeld, lekarz 
objazdowy bazy) wylecia� do Gurona, aby przeprowadzi� badanie 
okresowe. Dzisiaj 29.05 - 17.13 na jego rakiecie przyby� na baz� 
Guron. Wed�ug jego meldunku Tristan w nie wyja�nionych 
okoliczno�ciach zosta� schwytany i zamordowany przez kontrwywiad 
sztabu "c". Pr�buj�c ocali� cia�o Tristana, aby dostarczy� je na 
baz� Guron zosta� zdekonspirowany, cia�a nie uda�o mu si� wywie��. 
W czasie ucieczki Guron fizycznie nie ucierpia�, ale jest na 
granicy nerwowego szoku. Na w�asne kategoryczne ��danie odsy�amy 
go na ziemie, rejsem 611. Koniec cytatu. 
Informacja: 611 przyby� na ziemi�, 30.05 - 22.32. Aba�kin nie 
nawi�za� ��czno�ci z KOMKON-em, na Ziemi do dzisiaj 12.53 nie 
zarejestrowa� si�. Na stacjach korytarza 611 (pandora, kurort) do 
chwili obecnej r�wnie� nie zosta� zarejestrowany. S�o�. 
Progresor. Tak. Przyznaj� zupe�nie otwarcie - nie lubi� 
progresor�w, chocia� sam by�em prawdopodobnie jednym z pierwszych 
progresor�w jeszcze w tych czasach, w kt�rych ten termin u�ywany 
by� wy��cznie w teoretycznych rozwa�aniach. Przyznaj� zreszt�, �e 
m�j stosunek do progresor�w nie jest niczym oryginalnym. Nie ma w 
tym nic dziwnego - znakomita wi�kszo�� mieszka�c�w Ziemi 
organicznie nie jest w stanie poj��, �e istniej� sytuacje 
wykluczaj�ce kompromis. Albo ja ich, albo oni mnie i nie ma czasu 
na zastanawianie si�, po czyjej stronie jest racja. Dla normalnego 
Ziemianina brzmi to dziko, �wietnie to rozumiem, sam taki by�em, 
p�ki nie trafi�em na Saraksz. Dok�adnie pami�tam moje �wczesne 
widzenie �wiata, kt�re zak�ada a priori, �e ka�da rozumna istota 
etycznie jest r�wna tobie i �e nie mo�e w og�le powsta� pytanie, 
czy istota ta jest lepsza czy gorsza, nawet je�li jej etyka i 
moralno�� r�ni si� od twojej. 
Tu nie wystarczy �adne przygotowanie teoretyczne, nie wystarczy 
modelowanie sytuacji, trzeba sa...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin