665.txt

(293 KB) Pobierz
Autor: Rabindranath Tagore
Tytu�: Sadhana 
Tlum. - Jerzy Bandrowski

Opracowanie -  [  mailto:frydel@friko7.onet.pl ] Artur Frydel 

�����������������������������������������������������������������������������


WST�P 

SADHANA uwa�ana jest za podstawowe dzie�o Tagorego z zakresu jego dzia�alno�ci apostolsko-filozoficznej, a powsta�e z wyk�ad�w, opracowanych w zimie 1912/13 r. w Stanach Zjednoczonych, gdzie syn Tagorego studiowa� rolnictwo. Wyk�ady te wyg�osi� Tagore naprz�d na s�ynnym uniwersytecie harwardzkim, p�niej, ze znacznie wi�kszym powodzeniem w uniwersytecie oksfordzkim i londy�skim. W ksi��ce wysz�y w pa�dzierniku 1913 r. pod tytu�em "Sadhana. Realisation of Life." Nikt nie b�dzie uwa�a� "Sadhany" za dzie�o w �cis�ym znaczeniu tego s�owa filozoficzne. Mo�e za takie uchodzi� w Indiach, lubuj�cych si� w rozmy�laniach religijno-filozoficznych, my jednak pod nazw� dzie�a filozoficznego rozumiemy zupe�nie co innego. Dlatego, t�umacz�c t� wzruszaj�c�, pi�kn� ksi��k� unika�em wszystkiego, co mog�oby uczyni� j� podobn� do filozoficznego traktatu. Jest to dzie�o artysty i poety i takim te� pozosta� powinno. To, co nam Tagore daje, to nie system filozoficzny, lecz gmach przecudnie wi���cych si� ze sob� wierze� i uczu� poety, g��boko religijnego, rozkochanego w Bogu i opowiadaj�cego nam o Nim, o ludziach, �wiecie, cnotach, �yciu, �mierci i nie�miertelno�ci z prawdziwym, szczerym patosem, wiar� i �arem ekstatycznych zachwyce�. Mimo wszelkich usi�owa� przybrania pozy filozofa, Tagore pozostaje sob�, to jest, natchnionym poet� lirycznym. To stanowi istot� tego dzie�a. Tagorego ocena kultury europejskiej, zw�aszcza stawiany jej przeze� zarzut zbyt wielkiego ho�dowania materializmowi, nie jest nowy ani w literaturze (Dostojewski, To�stoj i w. i.) ani jako uczucie w�r�d europejskich spo�ecze�stw. W dodatku Tagore Europy dobrze nie zna, zna g��wnie Angli� i nigdy by nawet nie przypu�ci�, jak wielkich poprzednik�w znalaz�by, cho�by tylko w�r�d romantycznych poet�w naszych - �e pomin� �w. Franciszka z Asy�u. Ale istotnie, czasy i ludzie brn� po uszy w materializmie, a wtedy mi�o pos�ucha� szczerego artysty, przynosz�cego nam wie�� ze �wiata ducha. To od�wie�a, wprowadza w harmoni� sko�atane i rw�ce si� wci�� niespokojnie my�li, daje im chwil� wypoczynku. Z wiar� i si��, kt�re nie tylko wzruszaj�, ale bywaj� nawet przekonywuj�ce, Tagore m�wi nam o swoim Bogu, swoim do Niego i do �wiata stosunku, w czym Go dostrzega, jak Go w sobie urzeczywistnia, jak si� z Nim ��czy. Naucza o tym co dobre i �e w�a�ciwie z�ego nie ma, a jest tylko niedoskona�o��, kt�ra pr�dzej czy p�niej musi przej�� w doskona�o��, zastanawia si� nad �mierci� i nie�miertelno�ci�, powo�uj�c si� na �wi�te ksi�gi swych Indii, wspomagaj�c si� cytatami, wtajemniczaj�c nas w zasadnicze poj�cia systemu religijnego swego kraju, jego etyki, jego psychologii. Widzimy inne drogi my�li ludzkiej, zestrzelamy my�l sw� w pe�nych �aru religijnego has�ach i wezwaniach nieznanych nam �wi�tych, a tu i �wdzie zdaje si� nam, �e istotnie rozsuwaj� si� przed nami mg�y i �e wzrokiem duszy docieramy do naj�wi�tszych g��bi duszy Indii, przepe�nionej, jak wszystko na �wiecie, mi�o�ci� Boga i po��daniem �ycia w Nim, tym wrodzonym i w�a�ciwym wszystkim ludom i narodom marzeniem o raju. Tagore pragnie przekona�. W tym celu streszcza si� w kilku punktach, w kilku poj�ciach przewodnich i wk�ada w nie ca�� si�� swego uczucia, ca�� sw� istot� i ca�� pot�g� swej sztuki. Czyni to z wol� tak zogniskowan�, i� te jego my�li przewodnie a� si� roz�arzaj�, zaczynaj� prze�wieca� przez mg�� dialektyki i argumentacji i uk�adaj� si� w konstelacj�, doko�a kt�rej grupuj� si� nowe �wiat�a, tak i� naraz mamy przed sob� niesko�czone niebo, pe�ne niezliczonych gwiazd i �wiate�. Tagore m�wi z duszy do duszy, chce swego czytelnika zdoby� za ka�d� cen�. Czu� to w gor�cym tonie ksi��ki, kt�rej czar w niekt�rych miejscach jest nieopisany. Mo�na by bez przesady powiedzie�, �e Sadhana zosta�a napisana ku wi�kszej chwale Boga. Jest to w�a�ciwie pie�� o Bogu, jedna wielka, wci�� zachwyceniami wybuchaj�ca modlitwa. Tagore dokona� ni� cudu. Dzie�o jego, t�umaczone na liczne j�zyki, rozchodzi si� po �wiecie w tysi�cach egzemplarzy - w ilu� to dzi� ju� j�zykami �piewa poeta bengalski pie�� o swy
m Bogu! A niepodobie�stwo, aby dusza, przez kt�r� przejdzie gor�cy pr�d jego wiary, bodaj na chwil� nie roz�arzy�a si� blaskiem zachwycenia, nigdy p�niej niegasn�cego na zawsze. I tak natchniony Bramin rozpali� Bogu przecudny, olbrzymi �yrandol z niezliczonych dusz ludzkich, wybuchaj�cych i rozpromieniaj�cych si� bezustannie odblaskiem nieba i jego niegasn�cej glorii. Uzupe�ni�em ten tom poetyckimi przypowie�ciami Tagorego oraz zbiorem aforyzm�w i kr�ciutkich poemacik�w, w kt�rych znowu odbijaj� si� przypowie�ci. Tytu� zbioru przypowie�ci brzmi w oryginale angielskim "Thougt Relics" ("Resztki My�li"). Zbiorek ten, mimo i� powsta� z wyci�g�w rozmaitych przem�wie� w szkole Tagorego w Santiniketan, zosta� w oryginale napisany po angielsku, ja jednak by�em zmuszony t�umaczy� go z przek�adu niemieckiego, kt�ry poeta Niemcom ofiarowa� i dla kt�rego sam wymy�li� znacznie pi�kniejszy tytu� "Fl�stern der Seele", co na polskie wyda�o mi si� najstosowniej prze�o�y� "Szept Duszy". Mam wra�enie, i� przypowie�ci te znakomicie dope�niaj� i ilustruj� "Sadhan�". Czytelnik znajdzie w nich wy�o�one na przyk�adzie prawie wszystko to, czego Tagore w "Sadhanie" naucza. Pr�cz tego jednak znajdujemy tam pewien niezmiernie mi�y rys intymny, dopuszczaj�cy nas do bezpo�redniego wsp�ycia i wsp�my�lenia z poet�. Oto Czytelnik z �atwo�ci� mo�e zauwa�y�, i� wi�kszo�� tych przypowie�ci ma koloryt wieczorny lub poranny, czerpie swe spostrze�enia i sw�j materia� my�lowy z zachodu s�o�ca, z gwie�dzisto�ci nocnej, z wichru czy deszczu, z ciemno�ci nocy. �atwy st�d wniosek, �e powsta�y one wszystkie w jedynych chwilach, jakie poeta ma dla siebie, a kt�re po�wi�cone s� rozmy�laniom nad najwewn�trzniejszymi sprawami jego �ycia duchowego, w godzinach rannej i wieczornej kontemplacji. Godzin tych i tego zwyczaju przestrzega Tagore nie tylko sam, ale i dla ca�ej swojej szko�y. Brahmini po�wi�caj� kontemplacji godziny nocy przed wschodem s�o�ca. Wtedy to, co nam ten zbiorek podaje, to istotnie "szept duszy", rozmy�laj�cej w ciemno�ciach, o brzasku rodz�cego si� dnia lub o zachodzie s�o�ca.

J.B. 

URZECZYWISTNIENIE �YCIA

Kultura staro�ytnej Grecji zosta�a wyhodowana w�r�d mur�w miejskich. Faktem jest, i� ko�yski wszystkich kultur nowoczesnych by�y z ceg�y i wapna. Te mury g��boko w umys�ach ludzkich wycisn�y swe pi�tno. One to zas�oni�y nasz� perspektyw� umys�ow� zasad� "divide et impera", kt�ra rodzi w nas zwyczaj zabezpieczania wszystkich naszych zdobyczy za pomoc� fortyfikowania ich i oddzielania jednej od drugiej. Oddzielamy nar�d od narodu, wiedz� od wiedzy, cz�owieka od przyrody. Wytwarza to w nas siln� podejrzliwo�� wzgl�dem wszystkiego, co znajduje si� poza wzniesionymi przez nas zaporami i najmniejsza rzecz musi walczy� zaci�cie o dost�p do bram naszego uznania. Kiedy pierwsi naje�d�cy aryjscy pojawili si� w Indiach, ziemia ta by�a olbrzymim krajem las�w, z kt�rych nowo przybyli natychmiast skorzystali. W lasach tych znale�li schronienie przed bezlitosnym �arem s�o�ca i w�ciek�o�ci� burz podzwrotnikowych, pasz� dla byd�a, drwa na ogie� ofiarny i budulec na swe chaty. Tak wi�c r�ne klany aryjskie, ze swymi patriarchalnymi przyw�dcami w czele, osiad�y w r�nych cz�ciach puszczy, stosownie do obrony naturalnej, jak� ona dawa�a, oraz obfito�ci �ywno�ci i wody. Zatem w Indiach kultura zrodzi�a si� w puszczy, a to jej pochodzenie i otoczenie nada�o jej odr�bny charakter. Otoczona bujnym �yciem przyrody, karmiona i odziewana przez ni�, jak naj�ci�lej i nieprzerwanie obcowa�a z jej zmieniaj�cymi si� kszta�tami. Mo�na by przypuszcza�, �e �ycie tego rodzaju, wskutek obni�enia poziomu egzystencji, prowadzi do zaciemnienia inteligencji i st�umienia zarodk�w post�pu. Widzimy jednak, �e w staro�ytnych Indiach warunki �ycia le�nego nie zaci��y�y na umy�le cz�owieka, nie os�abi�y strumienia jego energii, a tylko nada�y jej specjalny kierunek, Skutkiem ci�g�ego kontaktu z �yciem przyrody, umys� jego wolny by� od ustalania i rozszerzania swego panowania przez wznoszenie mur�w i wa��w granicznych doko�a tego, co zdoby�. Celem jego nie by�o zdobywanie lecz realizowanie przez wsp�lne ro�ni�cie ze swym otoczeniem i wrastanie w nie. Czu�, �e prawda jest wszechobecna i wszystko ogarniaj�ca, �e absolutna izolacja w �wiecie nie istnieje i �e jedyn� drog� do zdobycia prawdy, jest wnikni�cie naszej istoty we wszystko, co j� otacza. Urzeczywistnienie tej wielkiej harmonii mi�dzy duchem cz�owieka a duchem �wiata stanowi�o zadanie mieszkaj�cych w lasach m�drc�w staro�ytnych Indii. P�niej przyszed� czas, w kt�rym te dziewicze lasy ust�pi�y miejsca uprawnym polom, a na ka�dym kroku wyrasta�y bogate miasta. Powsta�y pot�ne kr�lestwa, kt�re utrzymywa�y stosunki z najwi�kszymi mocarstwami �wiata. Ale nawet w owych pi�knych dniach rozkwitu materialnego serce Indii zawsze z uwielbieniem spogl�da�o wstecz za siebie, na dawny idea� �mia�ego samourzeczywistnienia w dostoje�stwie prostego �ycia pustelni le�nej, a z wiedzy, tam nagromadzonej, czerpa�o swe najlepsze natchnienia. Zach�d zdaje si� czasem pyszni� my�l�, �e podbi� przyrod�; jak gdyby�my �yli w �wiecie wrogim, zmuszeni do wydzierania przemoc� wszystkiego, czego potrzebujemy, niech�tnemu i obcemu nam porz�dkowi. Uczucie to jest owocem przyzwyczaje� miejskich i miejskiego sposobu my�lenia. Albowiem w mie�cie cz�owiek z natury rzeczy kieruje skoncentrowane �wiat�o, swej wizji umys�owej na w�asne wy��cznie �ycie i dzie�o, co wytwarza sztuczny przedzia� mi�dzy nim a Wszechprzyrod�, na kt�rej �onie spoczywa. Ale w Indiach zapatrywano si� na to inaczej. Tam �wiat wraz z cz�owiekiem stanowi� jedn� wielk� prawd�. Indie ca�y sw�j nacisk po�o�y�y na harmonii indywiduum z wszech�wiatem. Czu�y one dobrze, �e gdyby nas z...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin