15000.txt

(540 KB) Pobierz
FREDERICK FORSYTH (ur. 1938) - słynny pisarz i dziennikarz brytyjski. Majšc 17 lat wstšpił do RAF-u i uzyskał licencję pilota wojskowego. Dwa lata póniej porzucił służbę w lotnictwie na rzecz dziennikarstwa, zostajšc reporterem w prowincjonalnej gazecie. W latach 1961-65 był korespondentem Reutera w Berlinie i Paryżu. W 1967 z ramienia BBC wyjechał do Biafry, skšd nadawał reportaże z toczšcej się wojny z Nigeriš. Wyrzucony z pracy za rzekomš nieobiektywnoć, powrócił do Biafry jako wolny strzelec". Zaprzyjanił się z przywódcš secesjonistów generałem Ojukwu. Podsumowaniem tego okresu jest jego pierwsza ksišżka - reportaż Słowo białego człowieka (1969). wiatowš sławę przyniosła pisarzowi powieć Dzień Szakala (1971). Ugruntowały jš kolejne tytuły: Akta Odessy (1972) i Psy wojny (1974). W następnych latach opublikował jeszcze 8 powieci i 3 zbiory opowiadań, m.in. Diabelskš alternatywę (1979), Negocjatora (1989), Ikonę (1996), Weterana (2001), Mciciela (2003) i Afgańczyka (2006). Łšczny nakład ksišżek Forsytha uznanego za twórcę gatunku zwanego thrillerem polityczno-sensacyjnym, przekroczył sto milionów egzemplarzy. Sukces literacki zdyskontowały liczne adaptacje filmowe, w tym głony obraz Freda Zinnemanna o próbie zamachu na generała de Gaulle'a.

Tego autora
WETERAN
MCICIEL
AFGANCZYK
Nieoficjalna strona internetowa Fredericka Forsytha www.whirlnet.co.uk/forsyth/

Frederick FORSYTH
Afgańczyk
Z angielskiego przełożył GRZEGORZ KOŁODZIEJCZYK
WARSZAWA 2006

Tytuł oryginału: THE AFGHAN
Copyright Š Frederick Forsyth 2006 All rights reserved
Copyright Š for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 2006
Copyright Š for the Polish translation by Grzegorz Kołodziejczyk 2006
Redakcja: Jacek Ring
Ilustracja na okładce: Jacek Kopalski
Projekt graficzny okładki i serii: Andrzej Kuryłowicz
ISBN-13: 978-83-7359-470-8
ISBN-10: 83-7359-470-1
Dystrybucja
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk
Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa
TEL. (22)-631-4832, (22)-535-0557/0560
www.olesiejuk.pl
Sprzedaż wysyłkowa - księgarnie internetowe
www.merlin.pl
www.ksiazki.wp.pl
www.empik.com
WYDAWNICTWO ALBATROS
ANDRZEJ KURYŁOWICZ, Wiktorii Wiedeńskiej 7/24, 02-954 Warszawa
Wydanie I
Skład: Laguna
Druk: B.M. Abedik S.A., Poznań


Ponownie dedykuję Sandy


CZĘĆ PIERWSZA
Stingray



ROZDZIAŁ 1

Gdyby młody talib wiedział, że nacinięcie klawisza komórki w niedalekiej przyszłoci cišgnie na niego mierć, z pewnociš by go nie nacisnšł. Ale tego nie wiedział.
Siódmego lipca dwa tysišce pištego roku czterech zamachowców-samobójców zdetonowało w londyńskim metrze bomby ukryte w plecakach. Zabili pięćdziesięciu dwóch podróżnych i ranili około siedmiuset. Co najmniej stu okaleczyli na całe życie.
Trzech z nich, z pochodzenia Pakistańczyków, przyszło na wiat i wychowało się w Wielkiej Brytanii. Czwarty urodził się na Jamajce, był naturalizowanym Brytyjczykiem, który przeszedł na islam. On i jeszcze jeden zamachowiec byli nastolatkami, trzeci miał dwadziecia dwa lata, a dowódca grupy liczył sobie trzydzieci lat. Wszyscy należeli do fundamentalistów; właciwie należałoby powiedzieć, że poddano ich praniu mózgów, i to nie za granicš, lecz w sercu Anglii. Uczęszczali do meczetów, gdzie nawoływano do dżihadu, i słuchali tych samych duchownych.
W cišgu dwudziestu czterech godzin po zamachu wszyscy zostali zidentyfikowani; ustalono, że mieszkali w różnych miejscach w położonym na północy Anglii Leeds bšd w jego pobliżu. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu mówili z akcentem z Yorkshire. Dowódca pracował jako nauczyciel dzieci specjalnej troski, nazywał się Muhammad Siddiki Chan.
W czasie przeszukania domów i rzeczy zamachowców policja odkryła pewien skarb, którego postanowiła nie ujawniać. Były nim cztery paragony wiadczšce o tym, że jeden ze starszych członków grupy nabył za gotówkę telefony komórkowe typu kup, zadzwoń i wyrzuć", trzyzakresowe, warte około dwudziestu funtów sztuka, nadajšce się do użytku prawie na całym wiecie, z kartš SIM w systemie pre-paid. Następnie po tych telefonach wszelki słuch zaginšł. Jednak policja ustaliła ich numery i oznaczyła je na wypadek, gdyby jeszcze kiedy ujawniły się w sieci.
Odkryto również, że Siddiki Chan i jego najbliższy współpracownik z grupy, młody Pendżabczyk Szehzad Tanwir, w listopadzie ubiegłego roku odbyli podróż do Pakistanu i spędzili tam trzy miesišce. Nie udało się ustalić, z kim się spotykali, lecz kilka tygodni po zamachu arabska stacja telewizyjna Al-Dżazira wyemitowała nagranie wideo zrobione przez Siddikiego, w którym opowiadał o planowanym samobójczym zamachu. Nie ulegało wštpliwoci, że powstało ono w czasie wizyty w Islamabadzie.
Dopiero we wrzeniu dwa tysišce szóstego roku stało się jasne, że jeden z zamachowców zabrał ze sobš do Pakistanu czystš jak łza" komórkę i podarował jš swojemu instruktorowi z Al-Kaidy. (Policja brytyjska już wczeniej ustaliła, że żaden z zamachowców nie mógł skonstruować bomby bez wskazówek i pomocy z zewnštrz, gdyż brakowało im umiejętnoci technicznych).
Ów wysokiej rangi członek Al-Kaidy w dowód wdzięcznoci przekazał aparat członkowi cisłego grona osób z otoczenia Osamy bin Ladena ukrywajšcego się gdzie w posępnym łańcuchu górskim na południu Waziristanu, biegnšcym wzdłuż granicy pakistańsko-afgańskiej na zachód od Peszawaru. Dał mu go wyłšcznie do użytku w razie nagłej koniecznoci, bo wszyscy szefowie Al-Kaidy bardzo ostrożnie posługujš się komórkami, lecz nie wiedział wówczas, iż brytyjski fanatyk okaże się na tyle głupi, by zostawić paragon na swoim biurku w Leeds.
cisłe otoczenie Bin Ladena podzielone jest na cztery sekcje zajmujšce się działalnociš operacyjnš, finansami, propagandš oraz ideologiš. Każda sekcja ma swojego szefa, nad którym stojš tylko Bin Laden i drugi przywódca organizacji Ajman az-Zawahiri. We wrzeniu dwa tysišce szóstego roku głównym szefem finansów całej siatki terrorystycznej był rodak Az-Zawahiriego, Egipcjanin Taufik al-Kur.
Z powodów, które wyjaniły się póniej, piętnastego wrzenia Al-Kur znalazł się w pakistańskim Peszawarze; był incognito i wracał do górskiej kryjówki po długiej i niebezpiecznej podróży. Czekał na przybycie przewodnika, który miał go poprowadzić w góry do samego szejka.
Do ochrony w czasie krótkiego pobytu w Peszawarze przydzielono mu czterech miejscowych talibów. Tak jak niemal wszyscy, którzy pochodzš z gór na niepodlegajšcym żadnej władzy północno-wschodnim pograniczu kraju, zamieszkanym przez dzikie plemiona, byli obywatelami Pakistanu, lecz czuli się Waziryjczykami. Posługiwali się językiem paszto, a nie urdu, i byli lojalni wobec Pasztunów, których odgałęzienie stanowiš waziryjskie plemiona.
Wszyscy wydobyli się z rynsztoka dzięki nauce w madrasie, koranicznej szkole z internatem, bliskiej muzułmańskiej sekcie wahabitów, najbardziej skrajnego i nietolerancyjnego odłamu tej religii. Nie zdobyli tam żadnej wiedzy ani umiejętnoci, potrafili tylko cytować Koran; dlatego podobnie jak miliony wychowanych w madrasach młodych mężczyzn nie nadawali się do żadnej pracy. Lecz jeli otrzymali zadanie od dowódcy klanu, byli gotowi oddać życie, aby je wykonać. Wtedy, we wrzeniu dwa tysišce szóstego roku, powierzono im ochronę Egipcjanina w rednim wieku mówišcego odmianš arabskiego znad Nilu, lecz znajšcego parę słów w paszto. Jeden z tej czwórki, Abd al-Allah, miał telefon komórkowy, z którego był bardzo dumny. Niestety aparat miał wyczerpanš baterię, bo chłopak zapomniał jš naładować.
Minęło południe. Wyjcie do pobliskiego meczetu na modlitwę było zbyt niebezpieczne, więc Al-Kur odmówił jš razem ze swojš obstawš w mieszkaniu na górze. Następnie zjadł skromny posiłek i udał się na krótki odpoczynek.
Brat Abd al-Allaha mieszkał kilkaset kilometrów na zachód w miecie Kuitta, którego ludnoć składała się w większoci z fundamentalistów; ich matka od dłuższego czasu chorowała. Abd al-Allah chciał zapytać o jej zdrowie, więc próbował dodzwonić się przez komórkę. Nie powiedziałby nic godnego uwagi; w eterze na wszystkich kontynentach codziennie krzyżujš się miliony takich pogawędek. Ale telefon nie działał. Jeden z towarzyszy Abd al-Allaha pokazał mu brak czarnych kresek na wskaniku naładowania baterii. Wtedy Abd al-Allah zauważył komórkę Egipcjanina leżšcš na jego walizeczce w dużym pokoju.
Aparat był naładowany. Nie widzšc w tym nic złego, młody talib wybrał numer telefonu brata i w dalekim miecie Kuitta rozległ się dzwonek. A w podziemnym pomieszczeniu centrali telefonicznej w Islamabadzie, należšcym do sekcji nasłuchu elektronicznego pakistańskiego centrum antyterrorystycznego CTC* [* Counter-Terrorism Center], zapaliła się mała czerwona kontrolka.
Wielu mieszkańców Hampshire uważa to hrabstwo za najbardziej uroczy zakštek Anglii. Na jego południowym wybrzeżu, na wprost kanału La Manche, leży wielki port Southampton i doki w Portsmouth. Centrum administracyjne okręgu stanowi historyczne miasto Winchester ze wspaniałš katedrš liczšcš prawie tysišc lat.
W samym sercu hrabstwa, z dala od autostrad, a nawet większych dróg, znajduje się cicha dolina rzeki Meon, spokojny strumień, na którego brzegach rozsiadły się wioski i miasteczka; ich historia sięga czasów saskich.
Przez hrabstwo biegnie jedna droga klasy A, lecz jego reszta pocięta jest siatkš wijšcych się szos, których pobocza obsadzono żywopłotami i drzewami; w wielu miejscach gałęzie zwieszajš się nad asfaltem. Hampshire to rolnicze hrabstwo w starym stylu; niewiele farm ma tam więcej niż dziesięć akrów powierzchni, a nieliczne przekraczajš pięćset akrów. Większoć domów to wielowiekowe budynki z belek i cegieł, kryte dachówkš; niektóre z nich otaczajš niemal równie stare i piękne stodoły.
Mężczyzna, który siedział na dachu takiej stodoły, mógł obserwować panoramę doliny Meon i najbliższš wioskę Meonstoke, leżšcš w odległo...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin