Waldemar Łysiak - Płynna suwerenność.rtf

(7 KB) Pobierz

Płynna suwerenność

.: Data publikacji 04-Sie-2007 :: Odsłon: 1843 :: Recenzja ::  :: :.

 

 

Determinizm. Murzynek Bambo nie jest winien temu, że wskutek złośliwości fatum urodził się w kraju pt. Zimbabwe, przez co musi cierpieć każdego dnia. Redaktor Lis nie jest winien temu, że wskutek zjawisk hormonalnych, mitochondrialnych czy innych biologicznych dostał taki a nie inny profil charakterologiczno-mentalnościowy, którego sługą będzie do końca żywota swego, ku zdegustowaniu przyzwoitych ludzi. I tak samo Polska nie ponosi winy za swą lokalizację geograficzną. Nie wybieraliśmy sobie miejsca na mapie. Los usytuował naszą ojczyznę między Rosją a Niemcami, co sprowadza na nas rozmaite kłopoty i nieszczęścia od tysiąca lat — i musimy z tym żyć. Miliony ofiar pomordowanych i powywożonych, a nawet kiedy wojny akurat nie ma — ciągła szarpanina graniczna, terytorialna, majątkowa, surowcowa, handlowa, polityczna, ideologiczna, kulturowa, prestiżowa, pijarowa itp. Dzisiaj Szkopy również wyszarpują (sądowo) polską ziemię, rugując Polaków, i masowo przywracają pomniki swej zbójeckiej chwały na polskim terytorium, a Kacapy nieustannie grożą, straszą, dyskryminują, zamykają kurki i granice, słowem: nastają — ten sam cyrk, te same małpy. Powstaje pytanie: czy jest zagrożona nasza suwerenność? Odpowiedź uczciwego historyka brzmieć musi: przy takiej lokalizacji suwerenność nie może być gwarantowana wieczyście. Historia dowiodła nam już kilka razy jak szybko traci się krzepką pozornie suwerenność. W historii bowiem termin „na zawsze” jest królem idiotyzmów.

 

Moje refleksje a propos wywołała informacja telewizyjna z 4 czerwca. Otóż według sondażu TVP 3: 67 procent rodaków uważa, że nie jesteśmy krajem niepodległym. Vulgo: dwie trzecie współobywateli kwestionuje naszą suwerenność. Szokujące, nieprawdaż? Nie znając przyczyn takich opinii, można jedynie spekulować, że ankietowanym szło o unijne ograniczenie suwerenności członków, gdyż państwa należące do UE wyzbyły się części niepodległości narodowej (zwłaszcza prawnej) na rzecz kontynentalnych dyrektyw Brukseli i Strasburga. Nie możemy już robić wszystkiego co chcielibyśmy robić, bo za samowolę grożą ciężkie unijne restrykcje. I to się będzie pogłębiać, ergo: powiększać się będzie skala zdesuwerenizowania Lechistanu. Pytanie: czy nasze wnuki przez słowo „suwerenność” (suwerenność polityczna) będą już rozumiały wyłącznie suwerenność pankontynentalną, niepodległą Europę, a suwerenność narodowa stanie się identycznym archaizmem jak średniowieczny system lenno-wasalny, legitymizm dynastyczny czy polskie Kresy wschodnie? Lub, dalej idąc: czy przetrwa w ogóle termin „narodowe państwo europejskie”, czy też forma federacji, konfederacji, unii etc. zepchnie ów bibelot historii do śmietnikowego lamusa dziejów?

 

„Na dzień dzisiejszy” (mówiąc brzydkim dzisiejszym slangiem) ciekawi mnie inne pytanie: czy owe 67 proc. respondentów kwestionujących aktualny brak niepodległości ojczyzny wyraziło swą opinię jako krytyczną, to jest w sposób pejoratywny dla faktu? Gdyby tak było, mielibyśmy bulwersującą sprzeczność, albowiem sondaże wskazują, że aż 82 proc. Polaków cieszy się, iż Polska została członkiem Unii. Lecz to tylko pozorna sprzeczność, czego dowodzi choćby casus Jacka Kuronia. Rozdając zupki (tak jak Unia rozdaje dotacje) i chrzaniąc wzniosłe dyrdymały (tak jak Unia tolerancyjnie wszystkich upolitpoprawnia) — osobnik ów przez długie lata miewał regularne poparcie sondażowe rzędu 72-75 proc. Jednak gdy udecy chcieli tę popularność skonsumować politycznie, pakując go na fotel prezydenta — wystawiony jako kandydat Kuroń otrzymał ledwie 10 proc. głosów i przepadł z kretesem. Dotacje, taniość kurortów, plus łatwość emigracji zarobkowej, mogą budzić sympatię wobec unijnego kołchozu, a równocześnie nostalgia za utraconą częścią suwerenności narodowej może budzić złość, i to się chyba nie kłóci. Tak sobie spekuluję, bo te 67 proc. wbiło mi w łepetynę ćwiek jak cholera.

 

Bardzo mi się podoba sentencja wyryta na starożytnej cegle, którą archeolodzy znaleźli swego czasu w ruinach Babilonu: „Jeśli się tak dobrze rozejrzeć dookoła, to ludzie wszyscy razem są głupi”. Trawestując: jeśli się tak dobrze rozejrzeć dookoła, to wcale nie trzeba brukselskich nakazów dla skonstatowania, że suwerenność doznaje uszczerbku w rozmaity sposób, pod różnymi względami, vulgo: niesuwerenność ma formy bardzo bogate, bardzo dziwaczne, bardzo drażniące, i jest ich bez liku. Czasami są to lokalne dziury w suwerenności, lecz bolesne, gdyż związane z metropoliami naszego kraju. Ilu Polaków wie, że prócz ambasad (które są eksterytorialne na całym świecie, mocą prawa międzynarodowego) mamy w kraju rosyjskie posiadłości (w samej Warszawie kilka kompleksów gmachów!) praktycznie całkowicie eksterytorialne, właściwie prawem kaduka? Ich bandycka eksterytorialność polega na tym, że funkcjonariusze naszego państwa (wszelakich służb!) nie mają tam wstępu pod żadnym pozorem. Notabene, prawo własności Rusków do tych budynków i terenów jest oparte na dawnych umowach Kremla z prosowieckimi władzami PRL-u, a władze III RP nie ingerują w tę hucpę prawną, by „nie zaogniać sytuacji międzynarodowej”. Inaczej mówiąc: Kacapy właściwie siłą zajmują pewne domeny na terytorium niepodległego rzekomo państwa. Jest to dużo gorsze aniżeli okresowa tylko (choć regularna, coroczna) utrata władzy nad częścią polskiego terytorium między Krakowem a Oświęcimiem, bo — ilu Polaków o tym wie? — gdy trwa tzw. Marsz Żywych, kilkudniową władzę nad tym „korytarzem” przejmują izraelskie służby specjalne, Shin-Beth i Mossad. Spróbowalibyśmy zrobić coś takiego my, w Izraelu lub gdziekolwiek indziej za granicą!

 

Niedostatki suwerenności mają inne jeszcze oblicza (które często wzmiankowałem piórem publicysty) —jak choćby skryta szpiegosłużebność dygnitarzy zwerbowanych dawniej przez „ludowe” służby (KGB, GRU, StB, StaSi eto.). Osobnym tematem jest niewola, w którą popadamy u globalnych terrorystów, takich jak „polityczna poprawność”, feminizm itp. Na niektórych polskich uczelniach akademicy rejestrują już kamerami egzaminy studenckie, by uniknąć oskarżenia o seksmolestowanie. Tak wycieka ludzka suwerenność, i świat zamienia się w teatr absurdu.

 

Waldemar Łysiak

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin