Jerzy_R._Nowak_-_Przemilczane_Zbrodnie.rtf

(279 KB) Pobierz
Prof

Prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak

 

PRZEMILCZANE ZBRODNIE

 

 


 

Antypolska dywersja

Oslawiony pozew 11 Zydów amerykanskich przeciw Polsce byl tylko kulminacja wzmagajacej sie od kilkunastu lat fali antypolonizmu. Coraz donosniej obrzuca sie Polaków najobrzydliwszymi kalumniami, na czele z zarzutami, ze bylismy jakoby wspólnikami Hitlera w mordowaniu Zydów. A tymczasem coraz bardziej zagluszana jest prawda o polskiej martyrologii, o polskim holocauscie, który pochlonal przynajmniej 4,5 miliona Polaków (lacznie z minimum okolo póltora miliona naszych rodaków, którzy stracili zycie na skutek sowieckich represji). Byli oni ofiarami zapomnianego pierwszego holocaustu lat 1939-1941, który zdziesiatkowal przede wszystkim Polaków, zbrodniczego holocaustu urzadzonego przez Sowietów.

Przemilczany polski holocaust
Przez 45 lat, od 1944 do 1989 roku w Kraju - w warunkach uzaleznienia od Sowietów calkowicie milczano o tych zbrodniach sowieckich na Polakach. Po 1989 roku zas postepy w ujawnianiu antypolskich zbrodni sa ciagle az nazbyt skromne ze wzgledu na panowanie w przewazajacej czesci mediów i wydawnictw dawnych chwalców sowietyzmu, którym niewygodne jest pokazywanie, ze zbrodnie sowieckie przewyzszaly calkowicie zbrodnie nazizmu (vide np. manipulacje Krystyny Kersten, która nawet teraz we wstepie do Czarnej ksiegi komunizmu próbuje jeszcze oslabiac wymowe tej ksiazki, demaskujacej zbrodnie komunizmu (przypomnimy, ze nawet skrajnie tendencyjny, antypolski autor zydowski Jan Tomasz Gross przyznawal w Revolution from Abroad (Princeton 1988, s. 229), ze w pierwszych dwóch latach okupacji (1939-1941) Sowieci zabili lub doprowadzili do smierci trzy lub cztery razy wiecej ludzi niz nazisci z ludnosci liczacej polowe tej, która znalazla sie pod niemiecka jurysdykcja. Gross ocenia na 120 tysiecy liczbe zamordowanych przez nazistów ofiar: Polaków i Zydów w ciagu pierwszych dwóch lat okupacji niemieckiej, a wiec przed rozpoczeciem przez Niemców masowego wyniszczania ludnosci zydowskiej i polskiej. Wedlug Normana Daviesa, Sowieci zabili w ciagu tych dwóch lat, tj. do czasu amnestii dla Polaków w 1941 roku, prawie siedmiokrotnie wiecej osób niz Niemcy, bo az 750 tysiecy (por. N. Davies: God's Playground, Oxford 1983, t. 2, s. 451). Ogromna czesc z tych 750 tysiecy osób stanowili Polacy, wymordowani lub doprowadzeni do smierci przez wyniszczenie na Syberii. Wedlug niektórych ocen, nawet te dane Daviesa moga byc zanizone, bo juz w pierwszych dwóch latach okupacji sowieckiej zamordowano lub doprowadzono do smierci ponad milion obywateli polskich, w ogromnej czesci Polaków.

W kazdym przypadku, nawet przy przyjeciu za podstawe najbardziej zanizonej liczby sowieckich ofiar, która podaje Gross, nie ulega watpliwosci, ze holocaust polski w pierwszych dwóch latach okupacji ziem polskich przez obu najezdzców byl kilkakrotnie wiekszy od holocaustu zydowskiego. Nie ulega przy tym watpliwosci, ze mordowanie setek tysiecy Polaków i mordercze deportacje ponad póltora miliona Polaków na Syberie mialy jednoznacznie charakter zbrodniczych czystek etnicznych. Jakze wymowna pod tym wzgledem byla informacja podana przez historyka Tadeusza Gasztolda w odniesieniu do masowej wywózki Polaków na Sybir 9 lutego 1940 roku: Wsród wysiedlonych znalazla sie rodzina gajowego z Plisy II, Aleksandra Grzyba. W przeczuciu najgorszego - bylo 40 stopni ponizej zera - Grzybowie, korzystajac z nieuwagi straznika, oddali swoje pólroczne dziecko krewnej Janinie Koszarowej. Fakt ten ujawniono i kazano przywiezc na stacje dziecko. Dygnitarz sowiecki stwierdzil - cytuje z pamieci: nie chodzi tu o to czy inne dziecko, lecz o zasade. Wszyscy Polacy beda wysiedleni z tego kraju, a na ich miejsce przyjda ludzie radzieccy (cyt. za Spoleczenstwo bialoruskie, litewskie i polskie na ziemiach pólnocno-wschodniej II Rzeczypospolitej w latach 1939-1941, pod red. M. Gizejewskiej i T. Strzembosza, Warszawa 1995, s. 206).

Dlaczego informacji o tym pierwszym - polskim holocauscie nie podejmuje sie duzo donosniej w naszej publicystyce i w pracach naukowych historyków, a w szczególnosci w publikacjach adresowanych do zagranicznych czytelników? Dodajmy przy tym jeszcze tak dlugo przemilczane informacje o zbrodniach sowieckich, stanowiacych swoisty wstep do polskiego holocaustu po wrzesniu 1939 roku, to jest wymordowanie przez Sowietów ponad trzysta tysiecy Polaków w ramach wielkiej, antypolskiej czystki etnicznej lat 1937-1938. Wedlug Mikolaja Iwanowa, autora tak waznej, a wciaz za malo naglosnionej ksiazki Pierwszy naród ukarany, straty liczacej prawie 1 200 000 Polaków w okresie miedzywojennym spolecznosci polskiej w ZSRR siegnely okolo 30 proc. calej liczby tamtejszych Polaków (por. M. Iwanow: Pierwszy naród ukarany. Polacy w Zwiazku Radzieckim 1921-1939, Warszawa 1991, s. 8 i 377).

Dodajmy wiec razem te liczby z lat 1937-1938 i z lat 1939-1941. Dlaczego tak niewiele pisze sie o tych zbrodniach i rozmiarach polskiej martyrologii? Co robia polscy historycy czasów najnowszych, czy nie widza, ze niepodejmowanie tych spraw, nielikwidowanie tak ponurych "bialych plam" obciaza ich sumienia jako naukowców i jako Polaków? Co zrobila w tej sprawie po 1989 roku Komisja Badania Zbrodni nad Narodem Polskim? Dlaczego nie zwrócila sie z szerszym apelem do spoleczenstwa o nadsylanie relacji z przemilczanych dotad zbrodni popelnionych przez Sowietów na narodzie polskim w czasie wojny? I o nadeslanie relacji o konkretnych wykonawcach tych zbrodni - zbrodniarzach pochodzenia rosyjskiego, ukrainskiego, bialoruskiego i zydowskiego?

Profesor Ryszard Szawlowski w trzech wydaniach swej znakomitej ksiazki Wojna polsko-sowiecka 1939 skupil sie na przedstawieniu przemilczanych zbrodni ukrainskich i bialoruskich na Polakach w latach 1939-1941.

Zaczynajacy sie w dzisiejszej "Naszej Polsce" cykl tekstów pt. Przemilczane zbrodnie stanowi przystosowana do wymogów tygodnika wersje mojej najnowszej ksiazki o tym samym tytule, majacej pokazac zbrodnicze skutki zdrady Polski przez wielka czesc Zydów na Kresach Wschodnich. I konkretne przejawy tej zdrady, od antypolskiej dywersji poprzez fetowanie sowieckich najezdzców, przyklady mordowania Polaków przez zbolszewizowanych Zydów, ogromna fale smiercionosnych donosów, która miedzy innymi znacznie powiekszyla liste katynska, "pomocy" w deportowaniu wielkiej rzeszy Polaków itp.

Dlaczego Zydzi nie potepili tej zdrady?
Przypomnijmy, ze jeszcze 11 czerwca 1942 roku general Sikorski zapytywal w odrecznej depeszy, odpowiadajacej na oswiadczenie przedstawicieli Agencji Zydowskiej - Izaaka Grünbauma i Emila Schmoraka: Dlaczego (...) dotad oficjalne kola zydowskie nie potepily jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich sie wobec Polski i polskich obywateli dopuszczali przez caly czas okupacji sowieckiej (cyt. za K. Kersten: Polacy, Zydzi, komunizm, Warszawa 1992, s. 32-33). Postulat generala Sikorskiego okazal sie, niestety, tylko poboznym zyczeniem. Oficjalne kola zydowskie nie tylko nie zdobyly sie na potepienie tej ohydnej, jawnej zdrady i innych zbrodni wobec Polski, ale coraz czesciej posuwaly sie w pózniejszych latach do jawnego szkalowania tak umeczonej i zdradzonej przez Aliantów Polski.

"Tanczyli na grobie Polski"
Przypomnijmy w kontekscie tamtych zbrodni zydowskich uwagi rzetelnego historyka z zewnatrz, najslynniejszego dzis zagranicznego badacza dziejów Polski - Normana Daviesa. W polemice z antypolskim zydowskim publicysta Abrahamem Brumbergiem Davies pisal, powolujac sie na mnóstwo pamietników i relacje tysiecy zyjacych na Zachodzie tych, którzy przezyli, iz: Wsród kolaborantów i donosicieli, jak i personelu sowieckiej policji bezpieczenstwa, w owym czasie byl szokujaco wysoki procent Zydów (...). Z perspektywy emocjonalnej wielu Polaków, Zydów widziano jako tanczacych na grobie Polski (por. N. Davies: An Exchange, "The New York Review of Books", 9 kwietnia 1987 r.).

Udzial Zydów w antypolskiej dywersji zbrojnej
Tendencyjni historycy zydowscy i skrajnie filosemiccy, piszac o postawie Zydów na Kresach we wrzesniu 1939 roku, gotowi sa przyznawac glównie to, ze czesc Zydów witala entuzjastycznie wojska sowieckie, budowala dla nich bramy triumfalne czy nawet calowala w ekstazie sowieckie czolgi. Wszystko to jednak jest przez tych historyków prosto tlumaczone, iz chodzilo glównie o radosc z uratowania przed wejsciem pod niszczace dla Zydów panowanie Niemiec hitlerowskich, a wiec radosc z uwolnienia przed grozba zaglady. W rzeczywistosci ogromna czesc Zydów we wrzesniu 1939 roku nie odczuwala jeszcze takiej grozby, a i same Niemcy hitlerowskie jeszcze wtedy nie podjely decyzji w tej sprawie.

Glównym celem tego typu usprawiedliwien fetowania Sowietów przez wielka czesc Zydów na Kresach jest stworzenie wrazenia, ze bylo ono spowodowane wylacznie strachem przed Niemcami, a nie zdrada Polski i zajadla wrogoscia do niej. Dlatego tendencyjni historycy od Korca i Engela po Kerstenowa i Zbikowskiego tak starannie próbuja przemilczec najbardziej kompromitujace postawe Zydów wobec Sowietów fakty, a zwlaszcza czynny udzial znacznej czesci Zydów w otwartej zbrojnej dywersji wobec Polski. Dywersji, która byla szczególnie haniebna. Chodzilo bowiem o podstepny, zdradziecki atak na wykrwawione juz w walkach przeciwko najezdzczym wojskom hitlerowskim wojska polskie. Zbrojne grupy zydowskich dywersantów, atakujac Polaków, splamily sie atakiem na pierwsze w drugiej wojnie swiatowej wojska stawiajace czynny opór ludobójczemu, nazistowskiemu najezdzcy. Dodajmy, ze zbrojne zydowskie wystapienia przeciwko wojskom polskim nie mialy charakteru odosobnionego. Doszlo do nich poza najgrozniejsza zydowska rebelia komunistyczna w Grodnie, miedzy innymi w Skidlu, Zborowie, Lubomli, Kolomyi, Rozyszczach, Izbicy, Stiepaniu, Byteniu i Uscilugu.

Antypolska dywersja zydowska w Grodnie
Szczególnie grozna dywersja zbrojna przeciwko wojskom polskim byla zydowska ruchawka w Grodnie. Pod wzgledem skali wydarzen i zagrozenia dla wojsk polskich mozna by ja porównywac z dywersja niemiecka w Bydgoszczy, tyle ze jest dotad prawie zupelnie nie uwzgledniana w syntetycznych opracowaniach historii Polski w drugiej wojnie swiatowej i w podrecznikach. A byl to niezwykle wymowny przyklad zdradzieckiego zachowania sie wobec Polski ze strony czesci mniejszosci narodowej, opartego na zmasowanych atakach "zza wegla" na walczace w obronie Ojczyzny wojsko polskie. Dodajmy, ze podobnie jak w Bydgoszczy Polacy w Grodnie bardzo ciezko zaplacili za stlumienie antypolskiej rebelii - przez cale tygodnie, a nawet miesiace, trwaly wylapywania polskich obronców Grodna, przy ogromnie aktywnej pomocy zbolszewizowanych Zydów-donosicieli.

Profesor Ryszard Szawlowski tak pisal w swej monografii wojny polsko-sowieckiej 1939 roku o zagrozeniu dla Polaków stworzonym przez dywersje Zydów-komunistów w Grodnie: Nim jeszcze nastapila obrona Grodna przed wojskami sowieckimi, wybuchla w miescie zakrojona na szeroka skale dywersja komunistycznej "V kolumny". Zlozona byla ona prawie wylacznie z miejscowych Zydów, którzy, jak juz wspomnielismy, stanowili w 1939 roku polowe ludnosci miasta. Wsród Zydów tych istnial silny odlam probolszewicki. Wielu z nich zywilo zreszta niechec czy wrecz nienawisc do Polaków i do Polski "w ogóle"; natomiast Rosja - kazda Rosja - niektórym z nich imponowala (stad na przyklad praktykowane przez duza czesc burzuazji zydowskiej na Kresach Wschodnich nieraz nawet demonstracyjne mówienie po rosyjsku).

W kazdym razie od 17 wrzesnia 1939 czesc ludnosci zydowskiej na Kresach entuzjastycznie witala wojska sowieckie, masowo zapelniala szeregi tworzonej przez okupantów "milicji ludowej", denuncjowala i aresztowala licznych Polaków. Istnieja na ten temat setki czy wrecz tysiace swiadectw. Najbardziej "bojowy" okazal sie jednak ów odlam komunistyczny w Grodnie, który doprowadzil tam do jakiegos na mala skale powstania.

Naszemu wojsku, policji, a nawet uzytej czesciowo strazy pozarnej (dla zwalczania dywersantów strzelajacych ze strychów wiekszych domów) udalo sie w duzym stopniu te dywersje zlikwidowac (por. R. Szawlowski: Wojna polsko-sowiecka 1939, Warszawa 1997, t. 1, s. 106-107).

Jan Sieminski, harcerz walczacy w obronie Grodna we wrzesniu 1939 roku, tak wspominal ówczesne dramatyczne wydarzenia: Póznym wieczorem z 18 na 19 wrzesnia 1939 roku w miescie wybuchla gwaltowna strzelanina zorganizowana przez komunistów, glównie Zydów i nacjonalistów bialoruskich. Inicjatorami tej rebelii byli najprawdopodobniej tajni wspólpracownicy stalinowskiego NKWD. Potwierdzaja to fakty, ze w pierwszych czolgach, atakujacych nazajutrz miasto, znajdowali sie grodzienscy Zydzi, którzy uciekli do Rosji Radzieckiej przed wybuchem drugiej wojny swiatowej. Widziano: Aleksandrowicza, Lipszyca, Margulisa i innych. Wskazywali oni zalogom czolgów strategiczne punkty w miescie. Kwestii tej dotychczas nie udalo sie wyjasnic, gdyz radzieckie archiwa wojenne pozostaja szczelnie zamkniete.

Ten nocy rebelianci z bronia dluga i krótka atakowali rodziny inteligencji polskiej, urzedników, a nawet zolnierzy w pobliskich miasteczkach: w Skidlu, Lunnie, Jeziorach i innych. Z rozkazu plka B. Adamowicza, przy wspólpracy wiceprezydenta miasta Romana Sawickiego - rebelie w miescie stlumiono (por. J. Sieminski: Grodno walczace. Wspomnienia harcerza, Bialystok 1992, s. 51).

Zdradzieckie strzaly zza wegla
Relacje z tamtych lat dowodza, ze zydowscy dywersanci uciekali sie do zdradzieckich strzalów z ukrycia nie tylko do wojsk polskich, ale w ogóle do ludnosci cywilnej, chcac wywolac zamieszanie i panike.

Rotmistrz Narcyz Lopianowski, dowódca 2. szwadronu 101. Pulku Ulanów walczacego w obronie przed bolszewikami we wrzesniu 1939 roku wspominal: Podczas tych ciezkich chwil, najbardziej nieprzyjemne bylo zachowanie sie grup zlozonych prawie wylacznie z miejscowych Zydów. Szczególniej utkwila mi w pamieci ulica Dominikanska, gdzie strzaly padaly nie tylko z broni recznej, lecz i z rkm, ustawionego na dachu, oraz granatów recznych, rzucanych z okien domów (cyt. za R. Szawlowski: Wojna polsko-sowiecka 1939, Warszawa 1997, t. 2, s. 80).

Halina Araszkiewicz - we wrzesniu 1939 roku uczennica szkoly w Grodnie relacjonowala po latach - w 1984 roku: Po poludniu poszlysmy z ciocia, zeby cos za to kupic. Az tu na ul. Brygidzkiej zaczeto strzelac. Patrzymy, na balkonach Zydzi z czerwonymi opaskami strzelaja po ulicy do ludzi (...). Kolo domu ktos powiedzial, ze Zwiazek Radziecki przekroczyl nasze granice (cyt. za: R. Szawlowski, op.cit., t. 2, s. 191).

Brunon Hlebowicz, ówczesny nauczyciel i dzialacz harcerski w Grodnie, uczestnik obrony miasta, wspominal po latach w relacji o tamtym okresie: Juz wiedzielismy, ze poprzedniej nocy wybuchla rebelia komunistyczno-zydowska. Strzelano do policji, strzelano do zolnierzy, do pojedynczych osób, ale bunt zlikwidowano zarówno w samym miescie Grodnie, jak i w miasteczkach takich, jak Ostryna czy Jeziory, jak Indura (cyt. za R. Szawlowski: op.cit., t. 2, s. 58).

Odwet skomunizowanych Zydów
Wojskom polskim, jak to juz wczesniej podalem, udalo sie rozbic komunistyczna zbrojna rebelie w Grodnie. Schwytanych z bronia w reku antypolskich dywersantów rozstrzelano zgodnie z regulami wojennymi. Spowodowalo to pózniej zwielokrotniony zmasowany odwet sowiecki, w oparciu o donosy zydowskich informatorów, na wszystkich, których uznano za uczestników polskiej obrony Grodna. Jak pisal profesor Tomasz Strzembosz: Po zajeciu Grodna rozpoczely sie represje wymierzone glównie przeciwko mlodziezy, przy pomocy zreszta tych samych dywersantów. Kim oni byli? Wedlug jednoglosnej opinii, zarówno mieszkanców Grodna, jak jego obronców (w tym takze policjantów i zolnierzy scierajacych sie z dywersantami), byli to Zydzi, zapewne w wiekszosci mieszkancy tego miasta. Uzbrojeni byli w karabiny (a nawet bron maszynowa), w czesci uzyskane z magazynów wojskowych, które otwarto dla cywilów - obronców (por. T. Strzembosz: Rewolucja na postronku (2), "Tygodnik Solidarnosc", 1998, nr 9).

W toku sowieckich represji w Grodnie doszlo do rozlicznych przypadków rozstrzeliwania wzietych do niewoli zolnierzy i oficerów polskich, a takze aresztowanych przez Sowietów cywili, zwlaszcza harcerzy i gimnazjalistów. Jak pisal profesor Ryszard Szawlowski: Najgorsze byly pierwsze dni po opanowaniu miasta przez Sowietów. Ludzie, w szczególnosci mlodziez, byli rewidowani, i jesli na przyklad znaleziono nawet maly nozyk u chlopaka - rozstrzeliwano go na miejscu. Podobno na placu przed Fara lezal caly wal z cial ludzi w ten sposób pomordowanych (por. R. Szawlowski, op.cit., t. 1, s. 363-364).

Brutalne represje sowieckie objely w pierwszych tygodniach po zdobyciu Grodna nie tylko polskich mieszkanców tego miasta, ale Polaków z calego powiatu regionu grodzienskiego. Profesor Ryszard Szawlowski pisal o licznych zbrodniach popelnionych w tych dniach i tygodniach w powiatach regionu grodzienskiego. Dokonywane one byly przez samych Sowietów oraz - z blogoslawienstwem sowieckim - przez komunistów bialoruskich i zydowskich. Podobno bolszewicy dali wówczas miejscowym komunistom dwa tygodnie dla swobodnego mordowania tzw. wrogów klasowych w kazdym razie w regionach wiejskich. W bogato udokumentowanej ksiazce Juliana Siedleckiego o losach Polaków w ZSRR czytamy, iz: Terror objal caly powiat grodzienski i dalsze okolice: uczestniczyli komunisci bialoruscy i zydowscy (por. J. Siedlecki: Losy Polaków w ZSRR w latach 1939-1986, Londyn 1988, s. 33).

Antypolska ruchawka w Stiepaniu
Czeslaw Piotrowski opisal we wspomnieniach z 1939 roku przebieg antypolskiej ruchawki z udzialem Ukrainców i Zydów w Stiepaniu na Wolyniu, stwierdzajac miedzy innymi: Natomiast najtragiczniejszy wyraz miala akcja swego rodzaju "powstania ukrainskiego" w Stepaniu na wiadomosc o przekroczeniu w dniu 17 wrzesnia przez wojska radzieckie granicy polskiej. Zjawili sie tam nagle jacys "dywersanci", wyszli z "podziemia" uzbrojeni Ukraincy i kilku Zydów, którzy w sposób brutalny aresztowali kilkudziesieciu Polaków pelniacych rózne funkcje w Stepaniu i zamkneli ich na posterunku policji w budynku gminy (dawne koszary). (...) Tymczasem kawalerzysci ze szwadronu KOP "Bystrzyca" przeprawili sie przez Horyn, kilka kilometrów w góre rzeki od Stepania, i podeszli od tylu do dywersantów, znajdujacych sie na pozycjach w miasteczku. Bylo to dla nich kompletnym zaskoczeniem. Rozegrala sie krótka walka. Kilku dywersantów zginelo, kilkunastu zostalo rannych. 65 zostalo schwytanych i aresztowanych, czesc zas uciekla z bronia i ukryla sie w Stepaniu oraz okolicy.

Wsród zolnierzy KOP bylo równiez kilku zabitych i kilkunastu rannych. (...) Uzbrojona grupa stawiajaca opór w Stepaniu skladala sie ze skierowanych z zewnatrz faktycznych dywersantów sowieckich, jako prowodyrów, oraz miejscowych Ukrainców i Zydów o antypolskim nastawieniu (por. C. Piotrowski: Krwawe zniwa. Za Styrem, Horyniem i Slucza. Wspomnienia z rodzinnych stron z czasów okupacji, Warszawa 1995, s. 34-35).

Pare dni pózniej po opanowaniu Stepania przez wojska sowieckie w Hucie Stepanskiej powstala samozwancza czerwona milicja, w sklad której weszlo czterech Ukrainców z miejscowych osiedli i dwóch miejscowych Zydów (por. C. Piotrowski, op.cit., s. 36). Znamienne, ze w ramach represjonowania róznych podejrzanych "wrogów ludu" aresztowano miejscowego gospodarza i zarazem piekarza Henryka Sawickiego, którego oskarzono o antysemityzm za walke konkurencyjna z piekarniami zydowskimi ze Stepania w dostawach przed wojna pieczywa na Slone Bloto (por. tamze, s. 38).

Dywersja zydowska w Skidlu
Do grozniejszych przejawów antypolskiej dywersji nalezala rewolta wywolana w miasteczku Skidel kolo Grodna w dniu 18 wrzesnia 1939 roku. Miejscowi komunisci zydowscy i bialoruscy sila zdobyli tam wladze, aresztowali róznych Polaków. Na wiesc o rewolcie w Skidlu komendant miasta Grodna plk Bronislaw Adamowicz zarzadzil 19 wrzesnia ekspedycje karna polskiego wojska i policji, z udzialem okolo 100 osób przywiezionych do Skidla na ciezarówkach. Ekspedycji szybko udalo sie przywrócic porzadek w Skidlu i uwolnic aresztowanych Polaków, w tym pietnastu oficerów z pplk. Szafranskim (komendantem RKU Bialystok) na czele. Dodajmy, ze wg relacji Slawomira Weraksy, ówczesnego studenta, ochotnika obrony Grodna, dywersanci, którzy opanowali Skidel zabili duzo ludzi idacych w kierunku Wilno, Lida, Wolkowysk - uciekajacych przed wkraczajacymi wojskami sowieckimi (cyt. za R. Szawlowski: op.cit., t. 2, s. 53).

Atak na oddzialy polskie w Rozyszczach
Daniel Golombka, Zyd z Rozyszcz, malego wolynskiego miasta w poblizu przedwojennej granicy sowieckiej, przedstawil obraz tamtejszej zbrojnej konfrontacji miedzy miejscowymi komunistami, Zydami i Ukraincami a polskimi zolnierzami, piszac: Nastepnego ranka komunistyczna mlodziez, Zydzi i Ukraincy, wyszla pelna radosci na ulice... Komunisci utworzyli milicje z lokalnej mlodziezy. Oni entuzjastycznie podjeli decyzje uformowania gwardii honorowej dla powitania Armii Czerwonej, udekorowania skweru portretami Stalina i innych wielkich postaci komunistycznych oraz sprowadzenia orkiestry strazy pozarnej. Zamiast zwycieskiej Armii Czerwonej przybyl jednak pociag zaladowany polskimi wojskami, które najwyrazniej nie slyszaly o porozumieniu Ribbentrop-Molotow. Nowo uformowana milicja entuzjastycznie zabrala sie do chwytania; podjela dzialania dla schwytania oddzialów polskich do niewoli. W calym miescie doszlo do strzelaniny i generalnego chaosu (por. relacje na ten temat w ksiazce Gershona Zika: Rozyszcze My Old Home, Tel Aviv 1976, s. 27).

Wedlug relacji zydowskiej autorki Bryny Bar Oni, zydowscy komunisci przejeli sila kontrole nad Byteniem, malym miastem na pólnoc od Baranowicz. Bryna Bar Oni opisywala, jak miejscowy Zyd Moshe Witkow uzyskal potwierdzenie informacji o zblizaniu sie Sowietów do Bytenia. Wkrótce potem miejscowi komunisci zwrócili sie do magazyniera Dodla Abramowicza, aby przekazal im czerwone sukno ze swego magazynu na flagi. Utworzono komitety do powitania rosyjskiej armii. Doszlo do malej manifestacji na ulicy, w czasie której krzyczano: Pogrzebiemy polski faszyzm, który brutalnie ujarzmil naszych braci (por. Bryna Bar Oni: The Vapor, Chicago 1976, s. 22). Zydowscy komunisci odebrali polskiej policji karabiny i sami przejeli kontrole nad Byteniem. W pewnym momencie doszlo do strzelaniny, gdy wysoki ranga polski oficer i jego szofer natkneli sie na barykade wzniesiona na drodze przez miejscowych komunistów. Oficera ciezko zraniono, ale jego szofer zdolal zbiec i sciagnac polska pomoc zbrojna ze Slonimia. Zydowscy komunisci natychmiast jednak zbiegli do lasu, a po trzech dniach doczekali sie przyjazdu pierwszych sowieckich czolgów (por. tamze, s. 23).

Przewodnicy dla czerwonych najezdzców
Zbolszewizowani Zydzi dopuszczali sie tez innych form otwartej zdrady Polski w interesie sowieckiego najezdzcy. Byli przewodnikami dla najbardziej wysunietych w ataku na polskie ziemie sowieckich jednostek pancernych, spelniali róznego typu funkcje wywiadowcze dla wojsk czerwonego agresora. Prof. Ryszard Szawlowski pisal w latach 80. w ksiazce wydanej pod pseudonimem - jako Karol Liszewski, iz: O obronie straznicy KOP w Dzisnie, która Sowieci zaatakowali ok. 3.00 17.9., przeprawiwszy sie przez Dzwine, mamy tez relacje z drugiej reki zamieszkalego wówczas w poblizu tego miasteczka Henryka Radziszewskiego, obecnie osiadlego w Kanadzie. Okazuje sie, ze Sowietów prowadzil jako przewodnik niejaki Szulman, mlody Zyd, syn wlasciciela duzego sklepu blawatnego w miescie, maturzysta miejscowego gimnazjum, student USB w Wilnie, przed wojna juz skazany za dzialalnosc komunistyczna (potem ludnosc polska bojkotowala ten sklep) (por. K. Szewski (R. Szawlowski): Wojna polsko-sowiecka 1939 r., Londyn 1988, s. 36).

Rozbrajanie polskich zolnierzy
Z wielu miejscowosci na Kresach zachowaly sie relacje o rozbrajaniu polskich zolnierzy przez zbolszewizowanych Zydów. Oto jedna z nich.

Ksiadz Czeslaw Stanislaw Bartnik opisywal w swych zapiskach autobiograficznych: W Szczebrzeszynie i okolicach ujawnili sie komunisci, prawie wylacznie mlodzi Zydzi. Zalozyli czerwone opaski, zaczeli sprawowac "wladze", zalozyli "milicje ludowa", a przede wszystkim zaczeli rozbrajac pojedynczych zolnierzy polskich, obrabowywac ich, sciagac z nich mundury, strzelac do oficerów jako "burzujów". Popierajac Rosje sowiecka, a Polsce przepowiadajac zemste i smierc. Raduja sie z upadku Polski. Zmobilizowani do wojska polskiego w wiekszosci zdezerterowali zaraz po rozpoczeciu wojny. Na miescie porozwieszali czerwone sztandary, nawet na dzwonnicy koscielnej, niedaleko rynku (por. ks. C.S. Bratnik: Mistyka wsi. Z autobiografii mlodosci 1929-1956, Warszawa 1998, s. 128).

Profesor Ryszard Szawlowski pisal, iz Zydzi w Kolomyi pomogli zalogom trzech czolgów sowieckich rozbroic tamtejsza kompanie Policji Panstwowej i Strazy Granicznej w dniu 19 wrzesnia 1939 roku (wg R. Szawlowski: op.cit., t. 1, s. 301).

Profesor Szawlowski pisal równiez o zdradzieckiej antypolskiej postawie niektórych Zydów i Ukrainców z Tyszowca. Poinformowali oni dowództwo wkraczajacych do Tyszowca (24 wrzesnia 1939) wojsk sowieckich o znajdujacym sie w lesie wojsku polskim (por. R. Szawlowski: op.cit., t. 1, s. 229).

Zydowscy milicjanci pomagali na przerózne sposoby sowieckim najezdzcom w pacyfikowaniu napadnietych polskich Kresów. Miedzy innymi poprzez pilnowanie i eskortowanie wzietych do niewoli przez Sowietów polskich zolnierzy.

K.T. Celny, mlody Polak, który towarzyszyl swemu ojcu, majorowi rezerw, korpusu medycznego wojska polskiego, zapisal we wspomnieniach z tamtych dni: W miastach bylismy ostrzeliwani przez zydowska milicje, uzbrojona w kradzione polskie karabiny wojskowe i noszaca czerwone opaski na ramieniu. Jak zblizylismy sie do przedmiesc Lwowa, to trafilismy na tragikomiczny spektakl: Na lace, obok glównej drogi okolo 10 zydowskich milicjantów pilnowalo sporych rozmiarów szwadronu jednego z elitarnych pulków polskiej kawalerii. Sowieckie sily pancerne rozbroily polski i pulk i powierzyly swym nowym sojusznikom zadanie pilnowania Polaków. Pamietam uczucie bólu i odrazy z powodu tak zdradzieckiego zachowania sie tych, którzy byli polskimi obywatelami (cyt. za R.C. Lukas: Out of Inferno: Poles Remeber the Holocaust, Lexington, The University Press of Kentucky, 1989, s. 39-40). Wspominajacy te wydarzenia K.T. Celny byl polskim inzynierem, odznaczonym w 1973 roku Orderem Imperium Brytyjskiego za zaslugi dla brytyjskiego przemyslu samochodowego.

Jawni wrogowie Polaków

Dziś po ponad półwieczu przemilczeń prawdy o kolaboracji przeważającej części Żydów na Kresach z sowieckimi najeźdźcami niewiele osób pamięta, jak bardzo pamięć o tej kolaboracji była silna w czasie wojny. Jan Błoński zdumiewał się, że nawet tak wielka orędowniczka pomocy dla Żydów w czasie wojny pisarka Zofia Kossak równocześnie uważała ich za wrogów polskich. Czy Błoński tylko udaje głupiego, czy naprawdę nie wie, jak bardzo Polacy po 1939 r. zostali wstrząśnięci nagłym zaprezentowaniem się wielkiej części Żydów jako jawnych, nieubłaganych wrogów Polski. Przecież nawet brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych jednoznacznie uznało, że Żydzi byli głównymi kolaborantami ze Związkiem Sowieckim w latach 1939-1940 (według książki żydowskiego autora Harveya Sarnera General Anders and the Soldiers of the Second Polish Corps, Brunswick Press, Cathedral City 1997, s. 4).

Jeszcze 27 lipca 1944 r. Delegat Rządu RP powiedział w toku dyskusji z reprezentantami "Żegoty" (Rady Pomocy Żydom), że: Pamięć o zachowaniu się Żydów na terytoriach okupowanych przez Sowietów również wpłynęła na wrogą postawę wobec nich. (Cyt. za tekstem żydowskiego historyka Kermisha The Activities of "Żegota" w Rescue Attempts during the Holocaust. Procededings of the Second Yad Vashem International Historical Conference, Jerusalem April 8-11, 1974, Jerusalem 1977, s. 389.) Żydowski Joseph Kermish stwierdził uogólniająco, iż: Nawiasem mówiąc, skargi na ścisłą kolaborację między sowieckimi władzami a Żydami i oskarżenia, że "Żydzi aktywnie uczestniczyli w komunistycznych ciałach rządzących ustanowionych przez najeźdźcę (Związek Sowiecki)" była podnoszona za każdym razem, gdy dochodziło do spotkań między żydowskimi przywódcami podziemia, a ich polskimi odpowiednikami. A więc przez cały czas podczas wojny polscy patrioci nie zapominali o zdradzieckiej postawie żydowskich kolaborantów z Sowietami. Dziś zapomina o tym z wygody, koniunkturalizmu czy ze strachu przed podpadnięciem jako "niepoprawni politycznie" ogromna część polskich historyków, dotykająca w ten czy inny sposób problematyki stosunków polsko-żydowskich w czasie wojny. Oczywiście są i tacy, którzy milczą o tych sprawach tylko ze względu na swą skrajną filosemicką tendencyjność (np. Garlicki, Friszke, Borodziej).

Ani jednego goja w tłumie kolaborantów

Ogromna ilość relacji o sytuacji na Kresach po wkroczeniu wojsk sowieckich we wrześniu 1939 r. zgodnie przeciwstawiała panującą wśród Polaków atmosferę przygnębienia i żałoby nastrojom wielkiej radości i fety, powszechnie panującym wśród żyjących na Kresach Żydów. Polacy z prawdziwym zaszokowaniem reagowali na wszechobecne obrazy fraternizacji rzesz żydowskich z najeźdźczymi wojskami sowieckimi, probolszewickiej ekstazy Żydów. Na wzajemnych stosunkach Polaków i Żydów w tym czasie strasznym cieniem położyły się bardzo liczne wówczas objawy lżenia pokonanej Polski przez Żydów, wykorzystujących swą uprzywilejowaną pozycję w oczach sowieckiego okupanta do spychania dyskryminowanych Polaków na margines życia.

Żydowski historyk Dov Lewin pisał: Różne świadectwa dowodzą, że niemal wszędzie Armia Czerwona spotykała się z radosnym przyjęciem. Gdy Żydów z Kowla (na Wołyniu) poinformowano, że Armia Czerwona zbliża się do miasta, oni świętowali całą noc. Gdy Armia Czerwona faktycznie weszła do Kowla - Żydzi przywitali ją z nie dającym się opisać entuzjazmem (por. D. Levin The Lesser of Two Evils. Eastern European Jewry under Soviet Rule, 1939-1941, Philadelphia 1995, s. 33).

Takich opinii i takich świadectw na temat zachowania wielkiej części Żydów wobec Sowietów po 17 września 1939 r. jest bardzo dużo. Przytoczę jeszcze kilka przykładów relacji tego typu, podkreślając, że jest to cząstka z ogromnej ilości świadectw o identycznej wymowie. Żydowski świadek wydarzeń w Wilnie - Gershon Adiv tak wspominał w wiele lat później: Trudno jest opisać emocję, jaka ogarnęła mnie, gdy zobaczyłem na ulicy, naprzeciw naszych wrót - rosyjski czołg z uśmiechniętymi młodymi ludźmi, mającymi jaskrawe gwiazdy czerwone na swych piersiach. Jak tylko maszyny stanęły, ludzie stłoczyli się tłumnie wokół nich. Ktoś wykrzyknął: "Niech żyje rząd sowiecki!" i wszyscy wiwatowali. Trudno było znaleźć jednego goja w tym tłumie (tamże, s. 33).

W Baranowiczach: Ludzie całowali zakurzone buty żołnierzy. Dzieci pobiegły do parku, narwały jesiennych kwiatów i zasypały nimi żołnierzy... Czerwone flagi znaleziono dosłownie w mgnieniu oka i całe miasto zostało zakryte czerwienią. Miasto Kobryń również zostało zalane czerwonymi flagami, które przygotowali miejscowi komuniści przez oddarcie białego pasa z dwukolorowej flagi polskiej. Wiwatujący tłum rozrzucał ulotki piętnujące faszystowski reżim Polski i wychwalający Armię Czerwoną (tamże, s. 34).

Podobnego typu świadectwa o prosowieckim zachowaniu ogromnej części Żydów, budowaniu przez...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin