Angelsen Trine - Córka morza 22 - Anioł zemsty.doc

(874 KB) Pobierz
Angelsen Trine

Angelsen Trine

ANIOŁ ZEMSTY

SAGA CÓRKA MORZA XXII

Rozdział 1

Elizabeth przyglądała się Marii badawczo. Siostra była blada i nie mogła opanować drżenia ręki, którą zaciskała wokół kolumienki łóżka.

- Słyszysz, co mówię? Będziesz miała dziecko. Dziewczyna pokręciła powoli głową, nie podnosząc wzroku na Elizabeth.

- Jak dawno temu miałaś ostatnie krwawienie? Maria osunęła się na łóżko i przycisnęła dłonie do podbrzusza. Może stara się ukryć drżenie rąk? - pomyślała Elizabeth. Czuła, że targają nią sprzeczne uczucia - strach, złość i litość. Maria była niezamężna i nikt nie starał się o jej rękę - przynajmniej Elizabeth o nikim takim nie słyszała. Czyżby ktoś... Chyba niemożliwe, żeby ktoś wziął Marię siłą? Elizabeth wyciągnęła dłoń i dotknęła lekko ramienia siostry.

- Odpowiesz na moje pytanie? Kto jest ojcem dziecka? Maria wpatrywała się w Elizabeth, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu.

- Nie jestem w ciąży. Elizabeth przysiadła obok niej.

- Kiedy miałaś ostatnie krwawienie?

- Jakiś czas temu - odpowiedziała Maria, przyglądając się swoim dłoniom.

- Zazwyczaj pierwszym objawem ciąży są mdłości - ciągnęła Elizabeth spokojnym głosem. - Może minąć sporo czasu, zanim krwawienie zaniknie. Maria wzdrygnęła się i zacisnęła mocno wargi.

- Proszę cię, Maryjko, powiedz mi, kto ci to zrobił.

- Nikt!

Głos Marii przypominał szept. Przez moment Elizabeth zdawało się, że siostra wymówiła imię Inge. Już miała zamiar zapytać ją o nazwisko, gdy nagle Maria powtórzyła - tym razem głośniej:

- Nikt mi nic nie zrobił. Nie jestem w ciąży, tylko źle się czuję - powoli podniosła wzrok i spojrzała Elizabeth prosto w oczy.

Maria nie ma zwyczaju kłamać, pomyślała Elizabeth. A może powiedziała tak, żeby przekonać samą siebie?

Przez chwilę siedziała w milczeniu, próbując zebrać myśli. Gdzie Maria ostatnio bywała? Gdzie mogła spotkać obcego mężczyznę? Elizabeth pokręciła głową. Jedyne miejsce, które Maria ostatnio odwiedziła, to Heimly, podczas świętowania urodzin Jakoba. Ale Maria z nikim wówczas nie tańczyła ani nie flirtowała - przynajmniej Elizabeth niczego nie zauważyła. Tak jak inne dziewczęta, również i Marię wielokrotnie proszono do tańca, ale za każdym razem siostra odmawiała, kręcąc przepraszająco głową. W końcu Elizabeth nie wytrzymała i spytała ją, czy źle się czuje. Maria wyjaśniła, że jest zmęczona i że boli ją głowa, ale zapewniała, że to nic poważnego. Elizabeth więcej do tego nie wracała. Zresztą tamtego wieczoru tyle się działo. Tyle osób chciało zamienić z nią choćby parę słów i przez cały czas proszono ją do tańca - dawno tak dobrze się nie bawiła! A w dodatku Kristian miał dobry humor i nie robił jej scen zazdrości.

Elizabeth zerknęła ukradkiem na Marię. Siostra siedziała pogrążona w myślach, ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń. Elizabeth przyłożyła dłoń do jej czoła. Było zimne.

- Nie masz gorączki - stwierdziła. - Lepiej się czujesz?

- Tak. Zaraz doprowadzę się do porządku - zapewniła Maria i drżącą ręką wygładziła włosy.

Elizabeth podniosła się.

- Gdybyś chciała ze mną porozmawiać, zawsze jestem gotowa cię wysłuchać. Maria odwróciła wzrok.

- Nie ma o czym rozmawiać - odpowiedziała chłodnym tonem.

Elizabeth zawahała się na moment, ale po chwili opuściła pokój siostry. W połowie schodów zatrzymała się i oparła o ścianę. A jeśli Maria jednak mnie okłamała? Jeśli próbuje kogoś chronić? Tylko, kogo? A może ukrywa nazwisko ojca dziecka, ponieważ tak bardzo wstydzi się tego, co zrobiła? Oczywiście istniała również możliwość, że siostra mówiła prawdę... Ostatnio miały tyle pracy, że nie było wiadomo, za co się zabrać. Maria rzeczywiście uwijała się jak mrówka. Może naprawdę była zmęczona? Albo zjadła coś, co jej zaszkodziło?

Elizabeth westchnęła, ocierając dłonią twarz. Siostra była dorosła i jeśli nie chciała powiedzieć, co ją trapi, miała do tego pełne prawo. Drzwi do kuchni otworzyły się i stanął w nich Kristian. Wzdrygnął się na jej widok.

- A więc tu się chowasz? Helenę pytała o ciebie, chyba chodziło o ubranko do chrztu.

- Już idę.

- Stało się coś? Kristian przyjrzał się żonie badawczo.

- Nie, nic takiego. Zrobiło mi się trochę słabo, to wszystko - zaśmiała się i wymijając go, weszła do kuchni. Widziała, że Kristian chciał jej coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył.

- Zobacz - powiedziała Helenę, wyciągając w jej stronę sukienkę do chrztu. - Myślisz, że jest wystarczająco dobrze wyprasowana? Elizabeth ostrożnie pogładziła biały materiał.

- Jest cudowna. Aż trudno uwierzyć, że po tylu latach wciąż tak pięknie wygląda! - przygryzła wargę ze wzruszenia. - Powinniśmy wyhaftować na niej imiona tych wszystkich, którzy ją nosili: Elizabeth, Maria, Daniel, Signe, Kathinka...

- Może z czasem imion przybędzie - powiedziała Helenę i mrugnęła porozumiewawczo. - Jeśli Ane urodzi dziecko, zostaniesz babcią. A jeśli Maria, będziesz ciocią. Elizabeth wzdrygnęła się i czym prędzej odwróciła wzrok.

- Na razie powieś ją w salonie, żeby się nie poplamiła i nie przesiąkła zapachem jedzenia. Helenę ruszyła w stronę drzwi, ale nagle zatrzymała się i zapytała:

- Czy Maria nie miała przypadkiem pomóc w oborze? Lina poszła tam dawno temu, Jens i Lars również pomagają, a ja muszę zaraz szykować śniadanie... Elizabeth przerwała potok słów przyjaciółki.

- Zamieniłyśmy się obowiązkami. Ja dzisiaj pracuję w oborze, a Maria pomaga w kuchni i pilnuje dzieci.

Helenę wzruszyła ramionami i zniknęła z sukienką do chrztu.

Elizabeth stała i przyglądała się maluchom bawiącym się na podłodze. Może Helenę miała rację? Może w Dalsrud niedługo przybędzie dzieci?

Gdy jechali do kościoła, Elizabeth uznała tę myśl za absurdalną. Maria wprost promieniała radością i nic nie wskazywało na to, że rano coś jej dolegało. Elizabeth chciała zapytać siostrę, jak się czuje, ale milczała. Nie było sensu poruszać tematu przy innych. Poza tym ten dzień należał do Larsa i Helenę. To było ich święto i cała uwaga powinna skupić się wyłącznie na nich.

Tym razem wyprawili się tak licznie, że musieli jechać w dwóch powozach. Elizabeth siedziała wyprostowana jak struna. Była dumna z zadania, które jej przydzielono. Suknia, którą wybrała na tę okazję, podkreślała jej szczupłą talię, a lśniący, czarny materiał błyszczał w słońcu.

Ach, gdyby jeszcze mogła nałożyć jedwabny szal, który dostała od Jensa! Niebiesko-czarny jedwab przykuwałby uwagę wszystkich, pomyślała. Jednak Kristian, co było całkiem zrozumiałe, nigdy by na to nie pozwolił, albo scenami zazdrości zepsułby jej cały dzień.

Elizabeth zerknęła ukradkiem na Linę. Wiedziała, że służąca nie mogła się doczekać tego dnia a jednocześnie się go bała. Po raz pierwszy od bardzo dawna miała spotkać się z tyloma ludźmi i obawiała się pytań, które będą jej zadawać. Elizabeth przeprowadziła z nią długą rozmowę.

- Powiedz, że odwiedziłaś krewnych w Danii. A gdyby robili jakieś aluzje albo pytali o szpital psychiatryczny, patrz na nich ze zdziwieniem i zaprzeczaj. Zresztą to nie ich sprawa. W każdym razie postaraj się skierować rozmowę na inny temat.

- Nie będę odstępowała Jensa na krok - zapewniała Lina. - Jemu rozmowa przychodzi znacznie łatwiej.

- Tak, to dobry pomysł.

Elizabeth poczuła lekkie ukłucie zazdrości. Dlaczego to ona nie może towarzyszyć Jensowi? Dlatego, że jesteś żoną Kristiana, usłyszała wewnętrzny głos. Jak mogła być aż taką egoistką? Przecież nie mogła mieć ich obu! Dwóch mężów, każdego przy jednym boku! Powóz zatrzymał się gwałtownie.

- Wygląda na to, że zupełnie odpłynęłaś - ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin