Courths Mahler Jadwiga - Zakładniczka.pdf

(664 KB) Pobierz
8435326 UNPDF
Jadwiga Courths-Mahler
Zakładniczka
Katowice 1991
1
8435326.004.png 8435326.005.png 8435326.006.png
ISBN 83-85397-06-X
Adaptacja i redakcja merytoryczna
Elżbieta Dobrzańska
Redakcja techniczna
Lech Dobrzański
Projekt okładki i strony tytułowej
Marek MOSIŃSKI
Tytuł wydania przedwojennego ,,Dolores".
Wydanie pierwsze powojenne P.P.U. AKAPIT sp. z o.o. Katowice 1991
Skład, druk i oprawa:
Rzeszowskie Zakłady Graficzne
Rzeszów, ul. płk. Lisa-Kuli 19
Zam. 1379/91
2
8435326.007.png
Dolores Vanzita siedziała ze swymi obiema przyjaciółkami,
Angelą Frasąuita i Inez Hermados, na szerokim tarasie, otaczającym
dookoła dom mieszkalny na hacjendzie Armada.
Matka Angeli odbywała swoją poobiednią drzemkę. Pełniła ona
u Dolores funkcję damy do towarzystwa, ponieważ ojczym Dolores,
inżynier Ludwik Rodenberg, wyjechał na kilka miesięcy do Niemiec.
Nie życzył sobie, by Dolores pozostała sama, toteż poprosił panią
Frasąuita, aby na czas jego nieobecności sprowadziła się ze swoją córką
do Armady. Pani Frasąuita chętnie zgodziła się na to. Mąż jej był
pocztmistrzem na najbliższej stacji pocztowej. Pobierał bardzo niskie
wynagrodzenie, toteż wraz ze swoją rodziną musiał się bardzo ograni-
czać. Pobyt w Armadzie był więc ogromnie ponętny dla matki i córki.
Tutaj żyło się na szerokiej stopie i nie myślało o oszczędnościach.
Armada, wspaniała posiadłość wiejska, stanowiła własność Dolo-
res Vanzity. Posiadała również wielki majątek w gotówce. Mienie jej
podwoiło się od czasu, gdy jej ojczym, niemiecki inżynier, odkrył na
gruntach należących do jej posiadłości bogate złoża srebra i urucho-
mił kopalnię.
Dlatego pani Frasąuita i jej córka chętnie przybyły do Armady.
Poza tym Angela bardzo lubiła swoją przyjaciółkę Dolores i cieszyła
się, że spędzi z nią kilka miesięcy. Inez Hermados była bogatą
dziedziczką, córką hodowcy bydła, który posiadał wielką farmę po-
łożoną w pobliżu Armady. Bogate przyjaciółki nie dawały nigdy
odczuć Angeli jej ubóstwa, lecz starały się w miarę możności osło-
3
3
8435326.001.png
dzić jej smutny los. Wszystkie trzy panienki ukończyły razem edu-
kację.
Państwo Hermados i państwo Frasąuita byli najbliższymi sąsia-
dami Armady. Dolores nie obcowała z nikim oprócz swoich przyja-
ciółek. Z żonami i córkami urzędników, zatrudnionych w admini-
stracji kopalni Dolores spotykała się rzadko. Nie lubiła tych nie-
naturalnych i wykrygowanych pań. Wolała już rozmowę z Boni i Jo-
ni, swymi czarnymi służącymi. W domu służyli wyłącznie Murzyni.
Boni była matką Joni. Mąż Boni, stary Pedro, zarządzał domem.
W kopalni również pracowali przeważnie czarni. Drobną część robo-
tników stanowili biali, należący do różnych narodowości. Wszyscy
kochali bardzo „swoją małą panią".
Dolores miała więc niewiele towarzystwa i cieszyła się zawsze
z wizyty swoich przyjaciółek. Obecnie bardziej niż kiedykolwiek, po-
nieważ skazana była na długą rozłąkę ze swoim ukochanym ojczymem.
Przyjaciółki zjadły obiad, po czym usiadły na cienistym tarasie.
Angela i Inez durzyły się obie w Ludwiku Rodenbergu, którego
uważały za ideał dżentelmena. Był wprawdzie znacznie starszy od
nich, lecz wyglądał młodo i wytwornie. Obie przyjaciółki wypytywa-
ły Dolores, czy miała wiadomości od ojca.
— O, pisał do mnie już kilka razy! Podróż miał pomyślną
i w najlepszym zdrowiu przybył do Niemiec. Wiecie przecież, że
przez piętnaście lat nie było go w kraju. Nie dawał znaku życia
swojej rodzinie, która uważała go za umarłego.
— Tak, wiemy. Wiemy również, że uciekł z Niemiec, ponieważ
sądził, iż podczas bójki zabił człowieka. Parowiec, na którym płynął
do Ameryki, zatonął i nikt nie zdołał się uratować. Dlatego jego
rodzina sądziła, że i on zginął — rzekła Inez.
— Został jednak uratowany dzięki matce Dolo. Pozostał tutaj,
a potem ożenił się z panią Heleną, matką Dolo. To prawdziwie
cudowna historia — dodała Angela.
— To rzeczywiście niezmiernie romantyczne. A co najciekawsze,
że po piętnastu latach okazało się, że mój Luteczek był niewinny.
Tego człowieka zabił jeden z jego przyjaciół, który na łożu śmierci
przyznał się do winy. Mój ojczym mógł powrócić do kraju i objąć
spadek po swoim ojcu, właścicielu Rodenbergowskich Fabryk.
4
4
8435326.002.png
— A co będzie teraz z tobą, Dolo? Czy pojedziesz do Niemiec?
— Nie wiem. Luteczek musi zadecydować o mojej przyszłości.
— Ach, to wspaniały człowiek! — westchnęła Inez. — Powiedz
mi, Dolo, dlaczego ty właściwie nazywasz go zawsze Luteczkiem?
Już dawno chciałam cię o to spytać.
— Bo nie jest przecież moim ojcem. Mój ojciec nazywał się
Vanzita, tak jak ja. Moja matka młodo owdowiała, a później wyszła
za Luteczka. Nie mogę go nazywać ojcem, bo nim nie jest, ani też
ojczymem, bo go za bardzo kocham. Dlatego nazywam go Lutecz-
kiem. Ale my wciąż gadamy i gadamy, a ja nie opowiadam wam
najważniejszych rzeczy.
— Czego? Mów prędko, Dolo.
— Otóż Luteczek powrócił do domu w samą porę, ażeby dopo-
móc swemu siostrzeńcowi, Jankowi Dornau'owi, który znajdował się
w bardzo trudnym położeniu. Janek miał odziedziczyć po dziadku
fabrykę, w razie gdyby Luteczek się nie odnalazł. Opiekunem jego
był mąż siostry Luteczka, bardzo zły człowiek, który zazdrościł
Jankowi dziedzictwa i godził na jego życie. Wierzył, że Luteczek nie
żyje i chciał zgładzić Janka.
— Okropność!
— Prawda, jaki to niegodziwiec? Chciał sprzątnąć biednego Jan-
ka i zostać panem Rodenbergowskich Fabryk. Na szczęście przyja-
ciel Janka, inżynier Ralf Bernd, odkrył jego zamiary i czuwał nad
Jankiem. Gdy Luteczek przyjechał, pan Bernd opowiedział mu wszy-
stko i razem wyratowali Janka z opresji. Ten opiekun planował
wypadek samochodowy, w którym Janek miał zginąć. Naturalnie, że
się to nie udało. Luteczek objął swój spadek i wypędził z fabryki
szwagra, który był dyrektorem działu handlowego.
— To bardzo mała kara! — zawołała z oburzeniem Angela.
— I ja tak uważam! — przyświadczyła Inez.
— No, możecie sobie wyobrazić, jaka ja byłam oburzona. Bied-
ny Janek! Jest to bardzo szlachetny i sympatyczny chłopiec — jak
pisze Luteczek — i ma być do niego bardzo podobny. Janek wyglą-
da tak, jak wyglądał w młodości Luteczek.
— Musi być rzeczywiście przystojnym chłopcem, Dolo. To prze-
cież twój kuzyn, skoro jest siostrzeńcem twego ojca.
5
5
8435326.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin