Silsila (1981).txt

(71 KB) Pobierz
0:02:22:"Z czoła zelizgnšł się szalik,|zasłonił niemiałe oczy."
0:02:33:"Z czoła zelizgnšł się szalik,|zasłonił niemiałe oczy."
0:02:40:"Piosenki ukochanego, ona piewa.|Z przyjaciółmi, kołysze się w tańcu."
0:02:48:"Gdy zamykam oczy, wypełniajš się snami,|od chwili gdy spotkałam ukochanego,"
0:02:57:"Życie stało się wiosnš,|ten strumień płynie w nowym rytmie."
0:03:02:"Twój obraz stale mam przed oczami."
0:03:08:"Z czoła zelizgnšł się szalik,|zasłonił niemiałe oczy."
0:03:32:"Skradniemy kilka chwil od życia,| by zgasić ogień naszych oddechów."
0:03:42:"Z dala od tego wiata,|stworzymy raj."
0:03:47:"Gdy nasze oczy spotkały się,|nastał czas magii."
0:03:55:"Kiedy czułam w sercu samotnoć,|teraz wiem że jeste ze mnš."
0:04:01:"Jeste stale w mych oczach.|Twój obraz stale mam przed oczami."
0:04:06:"Z czoła zelizgnšł się szalik",|zasłonił niemiałe oczy."
0:04:30:"Każdy moment jest cudowny dla mnie,|kto wie co przyniesie przeznaczenie."
0:04:40:"Życie jest krótkie, lecz długš wędrówkš."
0:04:45:"To co może się zdarzyć, napawa mnie lekiem,|od chwili gdy cię pokochałam,"
0:04:54:"Z moich oczu znika sen,|gdy słucham twoich słów."
0:04:59:"Moi przyjaciele drażniš mnie teraz.|Twój obraz stale mam przed oczami."
0:05:05:"Z czoła zelizgnšł się szalik",|zasłonił niemiałe oczy."
0:05:13:"Piosenki ukochanego, ona piewa.|Z przyjaciółmi, kołysze się w tańcu."
0:05:22:"Gdy zamykam oczy, wypełniajš się snami,|od chwili gdy spotkałam ukochanego,"
0:05:30:"Życie stało się wiosnš,|ten strumień płynie w nowym rytmie."
0:05:36:"Z czoła zelizgnšł się szalik",|zasłonił niemiałe oczy."
0:05:50:Widzisz teraz, jak dobry rytuał,|zmienia znaczenie życia!
0:05:54:Ta piosenka jest uwieceniem |zwišzku mężczyzny z kobietš!
0:05:59:Każda dziewczyna jest dumna,| gdy zostaje matkš!
0:06:04:Pewnego dnia,| ja też stanę z miłociš na twoim progu...
0:06:09:...i przekażę ci dar mojej miłoci.
0:06:12:Będę czekać na dzień.
0:07:24:Dzięki dzisiejszej waszej pomocy,|nasza działalnoć...
0:07:28:...zakończyła się sukcesem, a fundusze przekażemy| na zasiłki dla żon lotników i na szkołę.
0:07:37:Dziękuję wam wszystkim za współpracę.|Jai Hind!
0:07:50:Zostaw swoje włosy luno.|Wyglšdasz wtedy bardzo pięknie.
0:08:01:Jak wypadła mowa którš napisałem?
0:08:07:Sšdzšc po reakcji widowni,|wypadła doć dobrze.
0:08:14:Posłuchaj. Przepraszam że się spóniłem.
0:08:20:Narzeczone oficerów lotnictwa,| muszš umieć czekać.
0:08:25:Poza tym, to nie były 2-3 dni.|Takie jest życie.
0:08:28:Niemniej jednak, pomyl. Gdy oficer| jest przy tobie, jest cały twój.
0:08:34:Moje myli sš bardziej skupione,|odwrotnie niż u cywili.
0:08:37:Który z nich myli o podatkach| majšc ręce zajęte czym innym?
0:08:40:Oni płacš podatki,|wtedy gdy majš dochód.
0:08:42:Ty połowe swojego dochodu,|wydajesz na alkohol.
0:08:46:Tylko mężczyni tak dzielni jak tygrysy,|pijš alkohol.
0:08:49:Widziałam kilka razy jak ten tygrys| wywraca się po pijanemu.
0:08:53:Jestem gotów upać 1000 razy dla ciebie, kochanie.
0:09:01:"cieżki które chciałem pokonć razem z tobš,|od poczštku do końca. Och, te cieżki."
0:09:09:"Samotny dzisiaj. Cisza jest taka,| że żaden człowiek nie może jej zbadać."
0:09:16:"Będšc samotnym, pytam natychmiast..."
0:09:21:"Kto zaczeka na mnie, |za tym pięknym horyzontem?"
0:09:28:"Kto to jest?"
0:09:31:Co za patos słyszę w tym głosie?|Ale to słodkie.
0:09:37:Jakby szukał kogo!
0:09:40:Czyj to głos?
0:09:42:A co by było gdyby |spotkała się z nim?
0:09:47:Spotkała się z nim?|- Będziesz musiała spotkać się z nim!
0:09:50:Dlaczego tak patrzysz na mnie?|To mój brat!
0:11:15:Pierwszy raz widzę taki cud.|To dziewczyna jest, czy bursztyn?"
0:11:31:"To jest bursztyn, uważaj na ten bursztyn,|Jeli pragniesz umrzeć, spróbuj zimnej wody."
0:11:41:"Miej litoć dla swojej młodoci. Mój drogi!"
0:11:50:"Jego młodoć nie igra tylko z ogniem.|Jest mężczyznš który niczego nie pragnie."
0:12:07:"Cudowna młodoć włanie nadeszła,|i zachowuje się tak szaleńczo."
0:12:16:"Zacznij się martwić o siebie, Och, liczny!"
0:12:25:Dlaczego mam martwić się o siebie?|Dla nas obojga, wiat jest stracony."
0:12:42:"Och myliwy, twoja sieć jest mi znajoma,|załóż swojš pułapkę gdzie indziej."
0:12:52:"Ten ptak nie będzie złowiony, mój drogi."
0:13:24:"Jak zmniejszyć tš odległoć między nami?|Kto ma to wiedzieć, teolog czy ja?"
0:13:40:"On zobaczył cud z oddali,|i jego zmysły kršżš jak w transie."
0:13:50:"Moja ręka jest tutaj,| we swojš szansę."
0:13:59:"Jeżeli kiedykolwiek złapię twoja dłoń..."
0:14:06:"...pamiętaj, że nigdy jej nie zostawię."
0:15:46:Jeste niesamowity.|Zamierało mi serce.
0:15:49:Czuję się jak król, kiedy tak lecę!|Mylę tylko o tobie, mojej królowej!
0:15:56:Czeć, przyjacielu! - Gdzie byłe?|- Kiedy przyjechałe do Bombaju?
0:16:02:Ty wzišłe lub, ale ja nadal jestem kawalerem.
0:16:04:Więc, wszystko jest w porzšdku?|- Tak! Nie ma problemu.
0:16:07:Nie zaprowadzisz mnie do mojej szwagierki?| - Och, oczywicie.
0:16:13:Witaj, szwagierko.|- Witaj, bracie.
0:16:16:To mój przyjaciel, Amit.
0:16:18:Tak naprawdę,| to mój najlepszy przyjaciel.
0:16:22:Proszę, wyjd na chwilę?|- Dlaczego mam wyjć?  - Na minutę.
0:16:26:Jaki problem? - Nie.|Tylko sprawa osobista.
0:16:36:Więc, porozmawiajmy otwarcie.|Możesz uratować mi życie.
0:16:40:Jeli to zrobisz, będę ci oddany |do końca swojego życia.
0:16:43:O co chodzi?
0:16:46:Dziewczyna. Brała udział w twoim lubie.
0:16:50:W różowej sukience. Była niezwykle piekna.| Napewno jš znasz.
0:16:54:"Ktogo? Chandni?
0:16:58:Amit, o co chodzi?|Będ cicho, bracie...
0:17:02:Mogę wejć? |- Nie! Zostań tam!
0:17:05:Proszę, przedstaw mi jš,|i daj mi jej adres.
0:17:09:Moja matka jest na zewnštrz!| Chcesz by zrobiła awanturę? - Zamknij się!
0:17:14:Proszę, zrób to dla mnie.
0:17:16:Pojutrze sš jej urodziny.|- Czyje?
0:17:18:Zamknij się!| Ale co powinienem teraz zrobić?
0:17:22:Dam ci jej adres.
0:17:24:O Boże! Niech Bóg cię błogosławi.|Będziesz mieć wiele dzieci...
0:17:28:Tak? Żebym musiał pracować |przez całe swoje życie?
0:17:31:Ty idioto! Co się tak gapisz?|Nie widzisz, że jestem zakochany?
0:17:35:Pojutrze sš jej urodziny, | a ja nie wysłałem jej jeszcze kwiatów.
0:17:50:"Byłoby dla mnie wielka karš,|gdybym nie mógł wysłać ci życzeń urodzinowych."
0:17:58:"W tym dniu każdego miesišca,|nadejdzie bukiet róż ode mnie."
0:18:05:"Kwiaty, chociaż tak ciche przekazujš | wiele uczuć swoim kolorem i zapachem."
0:18:10:"W każdej wolnej chwili,|zapytaj ich a powiedzš ci o mnie."
0:18:15:"Nie mogę powiedzieć, twój.|Jak dotšd... Amit!"
0:18:28:"Amit, pogoda jest bardzo dobra tutaj.|Przyjd szybko do Kaszmiru.
0:18:36:"Zabawimy się.|- Shekhar!"
0:18:40:Bracie, przjeżdżam.
0:18:46:Zrobiłby mi przysługę?|- Tak! O co chodzi?
0:18:49:Przyjeżdża Amit.| Odbierzesz go z lotniska?
0:18:52:A ty?
0:18:56:Lece na przeglšd do Pathankot.|Przyjadę jak tylko skończę.
0:19:01:Ale ja go nigdy wczesniej nie widziałam.|- Och! Mój brat jest jeden na milion.
0:19:06:Wysoki i szczupły, pełen życia.|Z czarujšcym barytonowym głosem.
0:19:13:Otoczony przez tłum, ale i czasami z dala od niego.
0:19:16:Natychmiast go rozpoznasz.
0:19:18:Przepraszam!|Czy ty jeste Amit?
0:19:24:Ty musisz być Shobha.
0:19:26:Shekhar mówił mi dużo o tobie!
0:19:30:Nie ma go? - Nie!|Wysłał mnie, bym cię odebrała.
0:19:36:Szanujesz go, nazywajšc "Bratem"|ale także dużo z nim żartujesz.
0:19:40:Tak! To był literacki problem dla mnie!
0:19:43:Wybrnšłem z niego,|z wielkš trudnociš!
0:19:47:On jest półtora roku starszy ode mnie,|i jestemy bardzo dobrymi przyjaciółmi!
0:19:52:Zaczęlimy palić jednoczenie wtedy,|gdy pilimy alkohol z tego samego szkła.
0:19:57:I prawie równoczenie obaj zakochalimy się.
0:20:02:"Faktycznie, w tej samej dziewczynie."|- Wiesz o tym?
0:20:07:I kšpalimy się nago razem!|- Słyszałam o tym.
0:20:10:Szkoda że nie widziała.
0:20:15:Wymieniamy nasze role dalej!
0:20:17:Wymieniamy role? Tak bym tego nie nazwała.| - Wyjanię to!
0:20:22:Kiedy który z nas ma problem,|ten drugi służy jako starszy brat.
0:20:27:Doprowadzasz mnie do szału|tymi swoimi dowcipami.
0:20:31:To dopiero poczštek.|Od teraz razem będziemy kroczyć przez życie.
0:20:35:To znaczy?
0:20:36:Posłuchaj. Ty jeste zwišzana z moim bratem,| a on jest zwišzany ze mnš.
0:20:40:Więc ty jeste zwišzana ze mnš.
0:20:46:Mamo, to jest Amit Radheshyam.
0:20:49:Tak naprawdę jest scenarzystš,|ale kładzie większy nacisk na granie.
0:20:53:Przedstawiasz mnie czy obrażasz?|Witaj, ciociu.
0:20:56:Witam! Co chciałby zjeć?|Co lubisz?
0:21:00:Ciociu, gdy kto mnie pyta,|jakie jedzenie lubię..
0:21:07:...czy wiesz co odpowiadam?| Lubię jedzenie ugotowane przez matkę!
0:21:13:Dobrze.|Pójdę przygotować stół.
0:21:16:Jeste bardzo bystry.|Masz ostatnie słowo nawet u mojej mamy.
0:21:20:Nie mów tak bo następnym razem kto inny| będzie chciał miec ostatnie słowo.
0:21:25:A ten kto ma ostatnie słowo,| musi zaczšć pierwszy mówić... - Doć...doć..wystarczy!
0:21:34:Wystarczy na dzisiaj.|Mylałam że jeste poważnym dramaturgiem.
0:21:38:A ty jeste... - Całkiem zabawny.|Tak właciwie..., to spełniam swój obowišzek.
0:21:42:Obowišzek?
0:21:44:Oczywicie! Zastępuję brata, nieprawdaż?|Zabawiam cię!
0:21:47:Więc to wszystko dla twojego brata?
0:21:50:A może...lubię jak się miejesz?
0:21:53:Tysišckrotne dzięki za twoje zainteresowanie.
0:21:56:Jeli będziesz umiechać się w ten sposób,|to mogę go zastępować codziennie.
0:22:00:Twojemu bratu by się to nie spodobało.|Dokšdkolwiek pójdę, tam powiniene roztaczać swój urok.
0:22:06:Oczarowałby nie tylko przyjaciół,|ale wrogów także. - Dobrze mówisz bracie, tak powinno być.
0:22:50:Ona nie tańczy.|Zapro jš do tańca.
0:22:57:Gdzie jest Shekhar?|- Poszedł sobie łyknšc.
0:23:01:To człowiek który du...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin