Jego spełnione marzenia.txt

(5 KB) Pobierz
--------------------------------------------------------------------------------

 Czula ze odpina ja z wiezow.Byla troche scierpnieta i zachwiala sie . Wiedziala ze On obserwuje ja,nie chciala by zmienil swoja decyzje jakims jej zlym ruchem czy slowem.Mimo wszystko nadal obawiala sie bolu choc powinna sie juz przyzwyczaic.Zauwazyla jednak ze czesto bol jaki dozowal jej On byl znosny a nawet sprawial przyjemnosc...Nie wiedziala dlaczego tak jest.Teraz jednak kleczela na posadzce i dochodzila do siebie.Zastanawiala sie co mial na mysli mowiac o nagrodzie? Niepokoilo ja to.Uslyszala jego kroki tuz obok i odruchowo juz skulila sie. 
-Nie boj sie Suniu - uslyszala ze zdumieniem - zasluzylas na nagrode za swoja prace nad soba.Ja Tobie jedynie wskazuje droge,ale to Twoja praca nad soba ulatwia mi ja. 
Zdziwiona sluchala takich slow.Nie spodziewala sie tego.W pierwszej chwili chciala wyprostowac sie ale jedynie nizej opuscila glowke w pokorze. 
- Wstan Mala - uslyszala,wiec poslusznie sie podniosla. - Chodz za mna. 
Pogubila sie w ciemnosci jaka dawaly zawtazane oczy.Uderzyla sie w kant stolu i cicho syknela z bolu.Siegnela ku opasce lecz jego ostry tym razem glos zakazal jej tego.Poczula jak do niej podchodzi i zaklada cos na szyi.Obroza! 
-Nie boj sie,ja Cie poprowadze.Zaufaj mi.Dlatego nie krepuje Ci lapek - uslyszala jego cichy smiech. 
Pociagnal lekko za smycz.Mogl jej kazac w sumie isc jak suce na czterech lapkach,ale troche sie niecierpliwil.Byl ciekaw Jej reakcji na niespodzianke.Zalatwil sobie specjalnie na ten tydzien wolne.Z tamtej pracy sie zwolnil,teraz pracowal na wlasny rachunek.Nic go nie wiazalo,a mala byla powoli gotowa. 
-No chodz - pociagnal mocniej,obserwujac jej ostroznych krokow.Pierwszy raz mial dowod jaj pewnego zaufania.Cieszylo go to,ale prawdziwa proba byla przed nimi.Teraz w zasadzie wszystko zalezalo od niej.Jego Suni... 
Szla za nim jak zaczarowana.Wiedziala ze po raz pierwszy opuszcza swoj "pokoj". 
- Uwazaj na chody - prawie potknela sie,ale kiwnela glowa w podziekowaniu.Wszak nie pozwolil jej mowic.Poszli w gore.Poczula pod stopami ze wchodzi na puszysta tkanine.- To dywan -pomyslala zdziwiona.-Co On planuje?-Tylko ta jedna mysl jej kolatala. 
- Stoj! Waruj! - uslyszala komende,wiec pospiesznie wykonala polecenie. 
_ dobra Sunia - uslyszala pochwale tak niezwykla w ustach Pana.Tak zaczela Go juz tak nazywac...Tak dlugo juz byla u Niego 
- Czekaj w pozycji i ani rusz.Bo sie pogniewam. 
Jak dlugo czekala? Nie wiedziala.Czas dluzyl sie.Zmeczone miesnie nog zaczely drzec...Ale bala sie poruszyc,nawet poprawic swojej pozycji.Nie domyslala sie nawet ze byl blisko niej i ubierajac sie do wyjscia obserwowal ja.Puszysty dywan wygluszal odglosy a i twarz miala zanurzona w jego wlochata strukture.Zaczelo ja dziwnie krecic w nosie...- Ojej - przestraszyla sie -zaraz kichne! na szczescie w tym momencie Pan kazal jej wstac.-Wychodzimy Mala.Juz Twoj Pan jest gotow - i poprowadzil ja w nieznane. 
Poczula zimna,miekka trawe pod stopami,bylo dosc chlodno - Chyba wieczor -Pomyslala.I nagle stanela... Zlekla sie,i cofnela w strone w miare bezpiecznego ciepla... 
- Co sie stalo Suniu - w Jego glosie wyczula zniecierpliwienie -powiedz mi... Zaczerwieniona lekko odpowiedziala- Jestem naga... 
-Tym sie nie przejmuj. Po prostu zaufaj. 
- Dobrze Panie... 
Pierwszy raz to On stanal jak wryty.Po raz pierwszy uznala go jako Pana.Po raz pierwszy tak go nazwala.Usmiechnal sie nieco dziwnie.Wiedzial ze zwyciezyl choc walka byla ciezka.Chociaz to jeszcze nie koniec...Kierowal sie do czarnej toyoty.Otworzyl bagaznik,sprawdzil raz jeszcze czy wszystko jest jak powinno i podprowadzil zalekla dziewczyne. Uspokoil raz jeszcze delikatnym dotykiem jej drzace cialko i kazal jej wejsc.Byla zdezorientowana wiec sam wzial ja na rece i wpolozyl na cieplym kocu 
- Na razie jestes zwykla suka- powiedzial w miare oschle- wiec twoje miejsce jest tu w bagazniku.Jedziemy bowiem na spacer.I nie probuj zdjac tej opaski bo dostaniesz takie lanie jak nigdy dotad.A teraz rozgosc sie - zakonczyl ironicznie.Masz tu koce nakryj sie bo dzis dosc chlodno. 
Uslyszala jak zamknal klape bagaznika.Troche bala sie poruszyc.Uslyszala dzwiek uruchamianego silnika i poczula jak samochod rusza z miejsca.Zaczela troche sie ruszac.Musial byc to jeden z tych terenowych aut bo bagaznik okazal sie obszerny.Nakryla sie kocem poniewaz mial racje robilo sie chlodno.Zreszta niedlugo dotarlo cieplo z kabiny kierowcy i jakas muzyka z radia.W pewnym momencie siegala do oslony na oczach.Niemal zapomniala o grozbie.W ostatniej chwili cofnela reke i wtulila sie w cieply i miekki koc...Nie chciala myslec...Nie wiedziala ze On ma podglad na to co robi w bagazniku. 
Gdy dojechal na miejsce z zadowoleniem zauwazyl ze spi w najlepsze.Podczas snu opaska zsunela sie jej z oczu.Usmiechnal sie.Wiedzial ze to nie jest jej wina,ale mial ochote ja nastraszyc.A moze i ukarac? Najpierw nagroda potem kara-pomyslal usmiechajac sie.No to pobawimy sie.- Wstawaj Malenka - zaczal ja budzic. Gdy otworzyla oczy od razu je zamknela... 
- To sen-pomyslala - i znow otworzyla oczy. Lekko podniosla glowe. Byla nadal w samochodzie ale w lesie.Otaczal ja las! Czyste i swieze powietrze niemal otumanialo ja.Usiadla... 
-Suniu - uslyszala - Co zrobilas z opaska? Z przerazeniem rozejzala sie.Dowod jej winy lezal wplatany w koc...Chciala sie wytlumaczyc rozpaczliwie sie obejrzala...Lecz glos zamarl jej w krtani.Nie mogla mu odpowiedziec!Ale po chwili zlapala opaske w dlon,wyskoczyla z auta i uklekla przed Nim z opuszczona nisko glowa z opaska w wycagnietej rece.Zrozumial ten gest doskonale.Chwycil ja za wlosy i spojrzal w oczy.Widzial tam lek i niepewnosc. 
-No dobrze Mala - wstawaj i nad jezioro.O tej sprawie pogadamy wieczorem 
Spojrzala zdziwiona na niego.a on kontynuowal-Masz dwie godziny dla siebie Mozesz robic co chcesz.A potem zobaczymy..
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin