Wywiad z dr_ Piotrem Piotrowskim.txt

(50 KB) Pobierz
      
       
      Wywiad z dr. Piotrem Piotrowskim
      O astrologii, filozofii, jego ksi��kach, pocz�tkach, o kondycji polskiej 
      astrologii, o tradycyjnej i nowoczesnej astrologii, o determinizmie i 
      prognozowaniu oraz o praktyce astrologicznej.


      Tomasz St�por: Przede wszystkim chc� Ci podzi�kowa� za przyj�cie 
      zaproszenia do tej rozmowy. Chcia�bym z Tob� porozmawia� o Tobie, jako o 
      astrologu m�odego pokolenia, o Twoich inspiracjach astrologicznych, a by� 
      mo�e uda mi si� wyci�gn�� od Ciebie jakie� informacje na temat Twojego 
      warsztatu astrologicznego. Mo�e zaczn� od pytania o to, na jakim etapie 
      �ycia obecnie jeste�. Z tego, co wiem, urodzi�e� si� w 1972 roku, czyli 
      masz ponad trzydzie�ci lat, a napisa�e� ju� cztery ksi��ki na temat 
      astrologii. Czy to przypadkiem nie za du�o?
      Piotr Piotrowski: Tego, na jakim jestem teraz etapie �ycia, nie wi�za�bym 
      z ilo�ci� napisanych ksi��ek. Tym niemniej na pewno mam poczucie, �e okres 
      dorastania jest ju� za mn� i nieuchronnie wchodz� w taki etap �ycia, kt�ry 
      mo�e zawa�y� na ca�ej mojej przysz�o�ci, albo przynajmniej znacz�co na ni� 
      wp�yn��. Nie jest to jeszcze moment, kt�ry cz�sto okre�la si� mianem 
      �prze�omu po�owy �ycia�, bo ten przychodzi troch� p�niej, ale mam 
      �wiadomo��, �e tak naprawd� dopiero teraz znajduj� si� na pocz�tku 
      najbardziej kreatywnego etapu, kiedy si�y tw�rcze zaczynaj� si� kumulowa� 
      i domaga� wydania konkretnego owocu. To zreszt� nie tyczy si� wy��cznie 
      tw�rczo�ci intelektualnej.
      A czy cztery ksi��ki w moim wieku to du�o? No c�, gdybym mia� taki 
      komfort, �ebym m�g� si� zajmowa� tylko astrologi�, to pewnie napisa�bym 
      ich jeszcze wi�cej. Ale to nie chodzi o ilo��. M�j umys� dyscyplinuje si� 
      dopiero wtedy, gdy oddaj� si� czynno�ci pisania. To mnie motywuje do 
      szukania, czytania, studiowania, rozumienia, no i do pracy.
      Ksi��k� o Chironie, kt�ra powsta�a 10 lat temu, dzi� napisa�bym inaczej. 
      Nie tylko dlatego, �e coraz wi�cej wiemy o Chironie i Centaurach, lecz 
      tak�e dlatego, �e teraz inaczej roz�o�y�bym akcenty: mniej technicznego 
      podr�cznika, a wi�cej rozumienia, specyficznego rozumienia 
      charakterystycznego dla astrologii, gdzie mit i my�lenie mityczne splata 
      si� z my�leniem racjonalnym. Czyli co�, co po cz�ci uda�o mi si� pokaza� 
      w ksi��ce �Ma�e planety w astrologii� (pisanej de facto w 1998 roku), 
      gdzie obok konkretnych wskaz�wek interpretacyjnych jest te� jaka� teoria. 
      Ale r�wnie� tej pracy wiele brakuje do doskona�o�ci. I wiem, �e na ka�d� 
      nast�pn� rzecz po jakim� czasie tak�e spojrz� surowym okiem.
      TS: M�wisz o tym, �e jeste� w etapie �ycia, kt�ry mo�e znacz�co zawa�y� na 
      Twojej przysz�o�ci. Jak j� widzisz? Kim tam jeste�? Jak si� w t� 
      przysz�o�� mentalnie rzutujesz?
      PP: W�a�ciwie to nigdy nie mia�em jakie� wizji swojej osoby rzutowanej w 
      przysz�o��, a ju� na pewno nie jakiej� wizji siebie jako filozofa czy 
      astrologa. Zawsze stara�em si� robi� to, co w danym momencie wydawa�o mi 
      si� wa�ne, co mnie interesowa�o, i czemu mog�em si� odda� ca�ym sercem. 
      R�wnie� teraz nie mam �adnego wyobra�enia siebie, do kt�rego chcia�bym 
      zmierza�, czy kt�re chcia�bym urzeczywistnia�. To by�oby nawet sztuczne.
      Oczywi�cie, chcia�bym ci�gle si� rozwija�, uczy� si�, poznawa� siebie i 
      ludzi, podr�owa�, wci�� mie� otwarty umys� oraz przede wszystkim nie 
      �a�owa� tego, czego si� nie zrobi�o. P�ki co niczego nie �a�uj�, ale 
      podejmowanie wa�nych decyzji zawsze wi��e si� z dokonywaniem jakich� 
      wybor�w i tym samym z konsekwencjami, za kt�re trzeba wzi�� 
      odpowiedzialno��. Je�li powiedzia�o si� A, trzeba powiedzie� B, C, D i tak 
      dalej. Trudno nagle zawr�ci� z drogi, bo wtedy zamiast �y�, ci�gle si� do 
      �ycia przygotowujesz.
      Na szcz�cie takie do�wiadczenia nigdy nie sta�y si� moim udzia�em (co nie 
      znaczy, �e nigdy nie by�em na zakr�cie), dlatego by� mo�e niepotrzebnie 
      si� obawiam. Ale wol� stawia� ma�e kroki i p�yn�� z nurtem �ycia, ni� 
      usilnie realizowa� jakie� wyobra�enia czy odleg�e cele, kt�re w 
      ostatecznym rozrachunku wcale nie musia�yby okaza� si� dla mnie dobre.
      TS: M�wisz, �e nie masz jakiej� wizji siebie jako filozofa czy astrologa. 
      Ja natomiast, gdy obserwuj� Twoj� prac� � skrupulatne zbieranie danych, 
      pisanie ksi��ek, powo�ywanie si� w swych wypowiedziach na obcoj�zyczn� 
      literatur� astrologiczn� i filozoficzn� - dostrzegam w Tobie silnie 
      wykszta�cony etos astrologa, naukowca, filozofa, czy badacza. Powiedz mi 
      wi�c prosz�, jakie s� Twoje inspiracje? Czy na przestrzeni wiek�w jeste� w 
      stanie wskaza� kogo�, kogo chcia�by� na�ladowa�, p�j�� jego �ladem, 
      rozwin�� my�l, kt�r� �mier� przerwa�a?
      PP: Jako filozofa interesuje mnie przede wszystkim problem, kt�ry mo�na 
      okre�li� jako zwi�zek mythosu i logosu. A wi�c chodzi�oby tu o badanie 
      rozmaitych �irracjonalizm�w� w tym, co z punktu widzenia filozofii kultury 
      czy filozofii nauki uchodzi za rozumowe. Jest to zreszt� rzecz, kt�rej w 
      du�ej mierze po�wi�ci�em swoj� rozpraw� doktorsk�. Nie chcia�bym jednak 
      nikogo na�ladowa�, bo nie mam takich ambicji, ani nawet bym nie �mia� tego 
      czyni�, ale je�li mia�bym m�wi� o inspiracjach, to na pewno trzeba tu 
      wymieni� tw�rczo�� naukow� Carla Gustava Junga, a w szczeg�lno�ci niekt�re 
      aspekty jego koncepcji odnosz�ce si� do takich zagadnie�, jak metafizyczna 
      teoria tego, co nie�wiadome, co nale�y rozumie� jako substancj� �wiata (w 
      znaczeniu bliskiemu greckiej filozofii przyrody).
      Wa�ny dla tego typu bada� pozostaje r�wnie� dorobek Mircei Eliadego. Jego 
      fenomenologia religii i zarazem rozwa�ania pozostaj�ce w kr�gu filozofii 
      kultury s� w tym kontek�cie nie do przecenienia. Podobnie jak Jung, on 
      tak�e wyra�nie akcentowa�, �e Rozum, nawet ten o�wieceniowy, na�laduje to, 
      co w gruncie rzeczy przynale�y do kategorii mitu. Generalnie chodzi�oby tu 
      wi�c o krytyk� standard�w racjonalno�ci.
      �atwo si� domy�le�, �e w tak zarysowany problem �wietnie wpisuje si� 
      astrologia, kt�ra niemal od pocz�tku usi�owa�a zar�wno jako teoria, jak i 
      praktyka po��czy� to, co mityczne, z tym, co rozumowe. To bardzo szerokie 
      zagadnienie i nie ma tu miejsca, aby o tym w szczeg�ach m�wi�. Powiem 
      wi�c tylko tyle, �e astrologia powinna wr�ci� do filozoficznych korzeni, z 
      kt�rych wyros�a, bo astrologia zawsze bli�ej by�a filozofii ni� magii. 
      Je�li wi�c pytasz, jakim tropem chcia�bym i�� jako astrolog-badacz, to 
      najkr�cej mog� odpowiedzie�, �e takim, kt�ry nie tyle mia�by doprowadzi� 
      do uczynienia z astrologii nauki, bo to by�oby karko�omne, lecz takim, 
      kt�ry na nowo osadzi�by astrologi� w tradycji filozoficznej. Oczywi�cie, w 
      dawnych wiekach znajdujemy wielu uczonych, kt�rzy rozwijali t� my�l, jak 
      chocia�by �w. Tomasz, Ficino, Kepler i wielu innych. Jednak dzi� w og�le 
      si� o tym nie pami�ta. S�dz� wi�c, �e astrologii usi�uj�cej w XX wieku 
      imitowa� psychologi� jest to teraz bardziej potrzebne ni� cokolwiekinnego.
      TS: Wznie�li�my si� tym samym na wy�yny my�li humanistycznej - m�wimy o 
      Twojej pracy doktorskiej, o �w. Tomaszu, Jungu, Eliade. Z drugiej jednak 
      strony �yjemy w czasach kr�lowania spo�ecze�stwa masowego, kt�re elitarnej 
      my�li humanistycznej zagra�a swym populizmem doprowadzaj�c do tzw. 
      homogenizacji kultury. Pewnie domy�lasz si�, o co chc� Ci� teraz zapyta�?
      PP: Przypuszczam, �e chcesz zapyta� o to, jak to mo�liwe, �ebym rozprawia� 
      na temat filozoficznych aspekt�w astrologii i jednocze�nie j� 
      pauperyzowa�, pisz�c comiesi�czne czy cotygodniowe horoskopy do gazet i 
      kolorowych czasopism.
      TS: Tak, chc� zapyta� o Twoje horoskopy, kt�re kiedy� znalaz�em w pi�mie 
      Wr�ka. Piotr, powiedz mi, jak Ty do tego podchodzisz? Czy gdzie� tam z 
      ty�u Twojej g�owy nie pojawia si� my�l o zdradzie m�odzie�czych idea��w?
      PP: No c�, to te� jest cz�� tradycji, kt�r� prawie sto lat temu 
      zapocz�tkowali Anglicy, i tak naprawd� wymaga to nie lada rzemios�a i 
      pisarskiej inwencji. I wcale nie zdradzam �adnych idea��w, bo moje 
      m�odzie�cze idea�y nie tyczy�y si� horoskopii gazetowej. Poza tym, kto ma 
      robi� horoskopy gazetowe, jak nie ci, kt�rzy si� na tym najlepiej znaj�, a 
      wi�c astrolodzy. A tak swoj� drog�, miesi�czny horoskop we �Wr�ce� to 
      przecie� nic innego, jak uproszczona wersja astrologii solarnej. Nie 
      wylewa�by dziecka z k�piel�.
      Pocz�tkiTS: No dobrze, Piotr, wr�cimy mo�e do pocz�tk�w. Ile mia�e� lat, 
      gdy zainteresowa�e� si� astrologi�? Czy zwi�zane to by�o z jakimi� 
      oddzia�ywaniami planetarnymi?
      PP: Mia�em wtedy 20 lat i by�o to zwi�zane z r�nymi rzeczami, jakie 
      w�wczas mia�y miejsce w moim �yciu, a kt�re by�y symbolizowane przez ostre 
      tranzyty Urana. Nie chc� tu zdradza� szczeg��w, bo chyba nie o to chodzi, 
      ale jedno jest pewne - Uran obudzi� mnie do zupe�nie nowego �ycia.
      TS: Dlaczego zainteresowa�e� si� wtedy akurat astrologi�, a nie czym� 
      innym, co Ci� w niej urzek�o?
       PP: Interesowa�em si� wtedy r�nymi rzeczami. Ju� jako nastolatek 
      przebrn��em przez standardy literatury ezoterycznej, jak B�awatska, 
      Leadbeater, Long i wiele innych ma�o warto�ciowych tekst�w. P�niej 
      zaanga�owany by�em w rozmaite ruchy duchowo-religijne, w szczeg�lno�ci w 
      hinduistyczny agnihotrianizm. Przez cztery lata suszy�em krowi naw�z, 
      pali�em �wi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin