Pius XII Podstawowe zasady ładu w państwach.doc

(108 KB) Pobierz
Pius XII

Pius XII. Podstawowe zasady ładu w państwach

Zawsze z nową i świeżą radością i nabożnością, umiłowani synowie całego świata, corocznie z okazji Bożego Narodzenia rozbrzmiewa od żłóbka betlejemskiego i dochodzi do ucha chrześcijan, wywołując w ich sercach słodki oddźwięk, orędzie Jezusa, jakby światłość pośród ciemności.

   Boże Narodzenie i cierpiąca ludzkość

Orędzie, które oświeca blaskiem prawd niebieskich świat, pogrążony w mroku tragicznych błędów; wlewa ludzkości, udręczonej głębokim i gorzkim smutkiem, obfitą i pełną otuchy radość; głosi wolność synom Adama, skrępowanym kajdanami grzechu i winy; przyrzeka miłosierdzie, miłość i pokój niezliczonym rzeszom cierpiących i uciśnionych, którzy widzą zrujnowane swe szczęście i siły złamane w huraganie walki i nienawiści naszych burzliwych dni.

A poświęcone dzwony, głoszące to orędzie po wszystkich kontynentach, nie tylko przypominają dar Boży, dany ludzkości w początkach ery chrześcijańskiej, lecz także zwiastują i głoszą pocieszającą rzeczywistość obecną, rzeczywistość wiecznie młodą, zarówno jak zawsze żywą i ożywiającą: rzeczywistość "światła prawdziwego, które oświeca każdego człowieka, przychodzącego na ten świat", i które nie zna zachodu. Słowo Przedwieczne, droga prawda i żywot, rodząc się w nędznej stajence i uszlachetniając w ten sposób i uświęcając ubóstwo, tak dało początek swej misji nauczania, zbawienia i odkupienia rodzaju ludzkiego, i wypowiedziało i uświęciło słowo, które dziś jeszcze jest słowem żywota wiecznego, zdolnym rozwiązać najbardziej dręczące pytania, nie rozwiązane i nierozwiązalne dla tych, co podchodzą do nich z poglądami i ze środkami przemijającymi i li tylko ludzkimi: pytania, które krwawo narzucają się sercu i myśli zgorzkniałej i wzburzonej ludzkości, i rozkazująco domagają się odpowiedzi.

Powiedzenie "żal mi ludu" jest dla Nas świętą, nietykalną, mocną i naglącą wskazówką we wszystkich czasach i we wszystkich sytuacjach ludzkich, jak było hasłem Jezusa: i Kościół zaparłby się sam siebie i przestałby być matką, gdyby był głuchy na synowski i pełen trwogi krzyk, jaki od wszystkich warstw ludzkości do jego uszu dochodzi. Nie ma on zamiaru opowiadać się za tą lub inną szczegółową i konkretną formą, przy pomocy których poszczególne narody i państwa dążą do rozwiązania olbrzymich problemów porządku wewnętrznego i współpracy międzynarodowej, jak długo one uwzględniają prawo Boże; atoli z drugiej strony Kościół, jako "filar i utwierdzenie prawdy" (1 Tm 3, 15), i, z woli Bożej i na zlecenie Chrystusa, stróż porządku przyrodzonego i nadprzyrodzonego, nie może zrezygnować z głoszenia wobec swoich synów i wobec całego świata niewzruszalnych i podstawowych zasad, chroniąc je przed wszelkim przekręcaniem, zaciemnianiem, wypaczaniem, fałszywym tłumaczeniem i błędem; i to tym bardziej, że od ich zachowania, a nie po prostu od wysiłku szlachetnej i śmiałej woli, zależy ostateczna siła jakiegokolwiek nowego porządku państwowego czy międzynarodowego, tak gorąco pożądanego przez wszystkie narody: narody, których znamy przymioty męstwa i zdolność do ofiar, ale równocześnie udręki i cierpienia, i z którymi, bez żadnego wyjątku, w tej godzinie niewypowiedzianych doświadczeń i prób, łączy Nas głęboka, bezstronna i niewzruszona miłość i niezmierne pragnienie, by im nieść wszelką ulgę i pomoc, na jaką tylko Nas stać.

   Stosunki międzynarodowe i wewnętrzny porządek narodów

Nasze ostatnie orędzie wigilijne wyłożyło zasady, podyktowane przez myśl chrześcijańską, celem ustalenia porządku współżycia i współpracy międzynarodowej, zgodnie z zasadami Bożymi. Dzisiaj, pewni zgody i zainteresowania wszystkich uczciwych ludzi, ze szczególną starannością i jednakową bezstronnością chcemy zatrzymać się nad podstawowymi zasadami wewnętrznego porządku państw i narodów. Stosunki międzynarodowe i porządek wewnętrzny są ze sobą ściśle złączone, ponieważ równowaga i harmonia między narodami zależą od równowagi wewnętrznej i od wewnętrznej dojrzałości poszczególnych narodów na polu materialnym, społecznym i umysłowym. W istocie też nie może wytworzyć się stały i niewzruszony front pokoju zewnętrznego bez takiego frontu pokoju wewnętrznego, który by wzbudzał zaufanie. Jedynie więc tylko dążenie do całkowitego pokoju na obydwu polach zdolne będzie uwolnić narody od okrutnej zmory wojennej, zmniejszyć albo też stopniowo usunąć źródła materialne i psychologiczne nowych zaburzeń i przewrotów.

   Podwójny element życia społecznego

Wszelkie współżycie społeczne, godne takiego miana, jak bierze początek z pragnienia pokoju, tak do pokoju dąży: do tego spokojnego współżycia w porządku, w którym św. Tomasz, będący tu echem św. Augustyna (1), widzi istotę pokoju. Dwa zatem pierwotne składniki rządzą życiem społecznym: współżycie w porządku, współżycie w spokoju.

Współżycie w porządku

Porządek, podstawa społecznego życia ludzi, istot mianowicie rozumnych i moralnych, które dążą do urzeczywistnienia celu odpowiadającego ich naturze, nie jest jakimś li tylko zewnętrznym związkiem części liczebnie od siebie różnych; ale jest raczej i być powinien dążeniem do jedności wewnętrznej i coraz doskonalszym jej urzeczywistnieniem, co nie wyklucza różnic, realnie uzasadnionych i uświęconych wolą stwórcy albo przez normy nadprzyrodzone.

Jasne zrozumienie prawdziwych podstaw wszelkiego życia społecznego bardziej doniosłe niż kiedykolwiek znaczenie ma dzisiaj, kiedy ludzkość, zatruta jadem błędów i zboczeń na polu społecznym, dręczona gorączką rozterki pragnień, doktryn i dążeń, szamoce się niespokojnie w chaosie przez siebie stworzonym i doznaje skutków niszczycielskiej siły fałszywych poglądów społecznych, zapominających o prawach Boga albo im wręcz przeciwnych. A ponieważ nieporządku nie można usunąć inaczej jak przez porządek, nie wymuszony tylko lub pozorny (nie inaczej, jak ciemności z ich przygnębiającymi budzącymi strach skutkami mogą być rozprószone tylko przez światło a nie przez błędne ogniki), tak samo ratunek, odnowienie i stopniowe polepszenie może przyjść i rozpocząć się tylko od nawrotu szerokich i wpływowych kół do właściwych poglądów społecznych, nawrotu, który wymaga nadzwyczajnej łaski Bożej i niezłomnej woli, gotowej i skorej do ofiar, u ludzi dobrych i daleko patrzących. Z tych kół, bardziej wpływowych i bardziej uzdolnionych do przeniknięcia i ocenienia pociągającej piękności sprawiedliwych norm społecznych, przejdzie i przeniknie następnie w masy przekonanie o prawdziwym, boskim i duchowym początku życia społecznego, przygotowując w ten sposób drogę do obudzenia, wzrostu i umocnienia tych pojęć moralnych, bez których nawet najdumniejsze dzieła będą przedstawiać Babel, którego mieszkańcy, chociaż posiadają wspólne mury, mówią różnymi i przeciwnymi sobie językami.

 Bóg pierwszą przyczyną i ostateczną podstawą życia indywidualnego i społecznego

Od życia indywidualnego i społecznego wypada wznieść się do Boga, pierwszej przyczyny i ostatecznej podstawy, jako Stwórcy pierwszej społeczności małżeńskiej, będącej źródłem społeczności rodzinnej, społeczności ludów i narodów. Będąc odzwierciedleniem, choć w sposób niedoskonały, swego pierwowzoru Boga w Trójcy jedynego, który przez tajemnicę Wcielenia odkupił i wywyższył naturę ludzką, życie społeczne, w swoim ideale i swoim celu, posiada w świetle rozumu i objawienia powagę moralną i absolutność, przekraczającą wszelkie zmiany czasu, oraz siłę przyciągającą, która, daleka od tego, by się dać poniżyć i pomniejszyć przez złudzenia, błędy, niepowodzenia, nieprzeparcie pobudza duchy szlachetniejsze i Bogu wierniejsze do podjęcia z odnowioną energią, przy pomocy nowych wiadomości, nowych studiów, środków i metod, tego, co w innych czasach i w innych okolicznościach na próżno usiłowano osiągnąć.

 Rozwój i udoskonalenie osoby ludzkiej

Początkiem i istotnym celem życia społecznego jest zachowanie, rozwój i udoskonalenie osoby ludzkiej przez pomaganie jej do należytego wprowadzenia w życie zasad i wartości religijnych i kulturalnych, wyznaczonych przez Stwórcę każdemu człowiekowi i całej ludzkości, czy to wziętej jako całość czy też w jej naturalnych rozgałęzieniach.

Doktryna albo budowa społeczna, która nie uznaje takiego wewnętrznego i istotnego związku z Bogiem tego wszystkiego, co się do człowieka odnosi, albo też z nim się nie liczy, idzie fałszywą drogą; i podczas gdy jedną ręką buduje, drugą przygotowuje środki, które prędzej czy późnej ugodzą w to dzieło i zniszczą je. I kiedy, nie mając należnego względu dla osoby i dla życia jej właściwego, nie przyznaje jej żadnego miejsca w swoich urządzeniach, w działalności prawodawczej i wykonawczej, nie tylko nie służy społeczeństwu, ale mu szkodzi; nie tylko nie popiera i nie ożywia myśli społecznej i nie urzeczywistnia jej oczekiwań i nadziei, ale pozbawia ją wszelkiej wartości wewnętrznej, posługując się nią jakby jakimś frazesem na użytek, który w coraz to liczniejszych kołach napotyka na stanowczy i otwarty sprzeciw.

Jeśli życie społeczne wymaga jedności wewnętrznej, to jednak nie wyklucza różnic, za którymi przemawiają rzeczywistość i natura. Kiedy człowiek oprze się silnie na najwyższym regulatorze tego wszystkiego, co się do niego odnosi, to jest na Bogu, podobieństwa nie mniej jak różnice między ludźmi znajdują należne sobie miejsce w bezwzględnym porządku bytu i wartości, a więc także i moralności. Natomiast po naruszeniu tego fundamentu powstają na różnych polach kultury niebezpieczne przerwy, występuje niepewność i słabość zarysów, granic i wartości do tego stopnia, że same tylko czynniki zewnętrzne, a nieraz ślepe instynkty, zależnie od panujących w danej chwili prądów, decydują, do kogo należy przewaga jednego czy drugiego kierunku.

Po szkodliwej gospodarce ubiegłych dziesiątków lat, w czasie których całe życie obywatelskie było podporządkowane bodźcowi zysku, następuje obecnie nie mniej szkodliwa koncepcja, która, patrząc na wszystko i na wszystkich pod kątem widzenia politycznym, wyklucza wszelki pierwiastek etyczny i religijny. Jest to zgubne zniekształcenie i zboczenie, brzemienne w nieprzewidziane skutki dla życia społecznego, które nigdy nie jest tak bliskie zatraty swych najszlachetniejszych przywilejów jak wtedy, kiedy łudzi się, iż może bezkarnie wyprzeć się wiecznego źródła swej godności, Boga, lub nim zapomnieć.

Rozum, oświecony wiarą, wyznacza poszczególnym osobom poszczególnym grupom w organizacji społecznej miejsce stałe i poczesne; i wie on, żeby mówić tylko o rzeczy najważniejszej, iż cała działalność państwa, polityczna i gospodarcza, służy do trwałego osiągnięcia dobra powszechnego, to jest owych zewnętrznych warunków, które są konieczne ogółowi obywateli do rozwoju ich przymiotów, ich spraw, ich życia materialnego, umysłowego i religijnego, o ile z jednej strony siły i energie rodziny i innych organizmów, którym się należy pewne naturalne pierwszeństwo, nie wystarczają, a z drugiej strony o ile zbawcza wola Boga nie dała w Kościele innej powszechnej społeczności na usługi osoby ludzkiej i dla urzeczywistnienia jej celów religijnych.

W ujęciu społecznym, przenikniętym i uświęconym myślą religijną działalność ekonomii, jak i wszystkich innych dziedzin kultury, przedstawia powszechną, najszlachetniejszą kuźnię pracy, najbogatszą w swej różnorodności, zwartą w swej harmonii, w której równość duchowa i różnica funkcjonalna ludzi osiągają swoje prawa i znajdują odpowiedni wyraz; w przeciwnym wypadku praca jest zlekceważona a robotnik poniżony.

 Urządzenie prawne społeczności i jego cele

Ażeby życie społeczne, takie jakiego chce Bóg, osiągnęło swój cel, konieczny jest pewien porządek prawny, mający mu służyć za zewnętrzną podporę, osłonę i ochronę; porządek, którego funkcją nie jest panowanie ale służba, dążenie do rozwoju i wzrostu żywotności społeczeństwa w bogatej różnorodności jego celów, przez prowadzenie wszystkich poszczególnych energii do ich udoskonalenia w pokojowej współpracy i przez bronienie ich odpowiednimi i uczciwymi środkami przed tym wszystkim, co jest niekorzystne dla ich pełnego rozwoju. Tego rodzaju porządek, dla zapewnienia równowagi, bezpieczeństwa i harmonii społecznej, ma również prawo użycia przymusu w stosunku do tych, których tylko przy pomocy takiego środka można utrzymać w szlachetnej karności życia społecznego; ale właśnie przy wykonywaniu tego słusznego prawa władza, prawdziwie godna takiej nazwy, zawsze będzie odczuwała pełną troski odpowiedzialność wobec Odwiecznego Sędziego, przed którego trybunałem każda fałszywa decyzja, a przede wszystkim wszelkie wywrócenie zasad, mających swe źródło w woli bożej, otrzyma niezawodnie odpowiednią sankcję i potępienie.

Ostateczne, głębokie, granitowe, podstawowe zasady społeczności nie mogą być naruszone przez wdanie się umysłu ludzkiego; można ich nie znać, można je zaprzeczać, lekceważyć, przekraczać, ale nigdy nie można ich skasować ze skutecznością prawną. Bez wątpienia, zmieniają się warunki życia w miarę jak upływa czas; ale nigdy nie może być bezwzględnej próżni ani całkowitej luki między prawem wczorajszym a dzisiejszym, między zniknięciem dawniejszych władz i ustaw a powstaniem nowych urządzeń. W każdym bądź razie, przy jakiejkolwiek zmianie i przeobrażeniu, cel wszelkiego życia społecznego pozostaje ten sam, święty, obowiązujący; mianowicie rozwój wartości osobistych człowieka jako obrazu Bożego; i nadal trwa powinność każdego członka ludzkiej rodziny urzeczywistniania swoich niezmiennych celów, bez względu na to, jakiemu prawodawcy i jakiej władzy podlega. Zawsze więc trwa i nie przestaje istnieć, mimo jakiejkolwiek opozycji, także jego niezmienne prawo, które muszą uznać przyjaciele i nieprzyjaciele, do takiego urządzenia i do takiej praktyki prawnej, które by czuły i rozumiały, że istotną ich powinnością jest służba dobru publicznemu.

Porządek prawny ma ponadto wzniosłe a trudne zadanie zabezpieczenia harmonii w stosunkach już to między jednostkami, już to między społecznościami, już to wewnątrz tychże. Dojdzie się do tego, jeżeli prawodawcy zaprzestaną kierować się owymi niebezpiecznymi teoriami i praktykami, zgubnymi dla społeczności i dla jej spójni, a które wywodzą się i szerzą z całego szeregu błędnych postulatów. Zaliczyć do nich należy prawny pozytywizm, który przypisuje pewien zwodniczy majestat emanacji praw czysto ludzkich, i przygotowuje drogę do nieszczęsnego rozdziału prawa od moralności; ponadto zapatrywanie, które poszczególnym narodom, szczepom albo klasom, przypisuje instynkt prawny, mający być ostatecznym nakazem i bezapelacyjną normą; wreszcie owe rozmaite teorie, które, chociaż różnią się między sobą i wywodzą z przeciwnych zapatrywań ideologicznych, zgadzają się jednak w uważaniu państwa lub grupy, która je reprezentuje, za jakąś istotę absolutną i najwyższą, wyjętą spod wszelkiej kontroli i krytyki, nawet wtedy, kiedy jej teoretyczne i praktyczne postulaty wychodzą na jawne zaprzeczenie istotnych pewników ludzkiego i chrześcijańskiego sumienia.

Kto jasnym i przenikliwym wzrokiem rozważy żywotny związek między prawidłowym porządkiem społecznym i prawidłowym urządzeniem prawnym, i ma na uwadze, że jedność wewnętrzna w swej różnorodności zależy od przewagi sił duchowych, od poszanowania ludzkiej godności w sobie i w innych, od miłości do społeczeństwa i do celów przez Boga mu wyznaczonych, nie będzie się dziwił smutnym skutkom pojęć prawnych, które, oddaliwszy się od królewskiej drogi prawdy, posuwają się po grząskim terenie postulatów materialistycznych; ale natychmiast spostrzeże nieodzowną konieczność powrotu do pojęcia duchowego i etycznego, poważnego i głębokiego, ogrzanego ciepłem prawdziwego poczucia ludzkości i oświeconego blaskiem wiary chrześcijańskiej, która każe widzieć w urządzeniu prawnym zewnętrzne odbicie porządku społecznego, zamierzonego przez Boga, świetlanego owocu ludzkiego ducha, będącego również obrazem ducha Bożego.

Na tym pojęciu organicznym, jedynie życiowym, w którym najszlachetniejsze poczucie ludzkości i najszczerszy duch chrześcijaństwa harmonijnie kwitną, jest wyrzeźbione owo zdanie Pisma świętego, objaśnione przez wielkiego Akwinatę: "Opus iustitiae pax" — Dziełem sprawiedliwości pokój (2), które stosuje się tak do strony wewnętrznej jak i zewnętrznej życia społecznego.

Nie dopuszcza ono ani sprzeciwu, ani alternatywy: miłość albo prawo, lecz tylko płodną syntezę: miłość i prawo.

W jednym i drugim, ponieważ są emanacją tego samego ducha bożego, mieści się program i znak godności ducha ludzkiego; jedno i drugie nawzajem się uzupełniają, ze sobą współpracują, dodają sobie ducha, podtrzymują się, podają sobie ręce na drodze zgody i pokoju, gdy mianowicie prawo gotuje drogę miłości, miłość zaś łagodzi prawo i uszlachetnia je. Jedno i drugie podnosi życie ludzkie do owej atmosfery społecznej, w której pomimo braków, przeszkód i trudności, jakie napotykamy na tej ziemi, staje się możliwe braterskie współżycie. Atoli przypuśćcie, że zapanował zły duch materialistycznych zapatrywań, że dążenie do władzy i przemocy zagarnęło w swe szorstkie ręce kierownictwo wypadkami, a zobaczycie jak co dzień bardziej pojawiać się stąd będą rozkładowe skutki, zanikać będzie miłość i sprawiedliwość: złowieszcza zapowiedź katastrof, zagrażających społeczeństwu odpadłemu od Boga.

Współżycie w pokoju

Drugim podstawowym czynnikiem pokoju, do którego prawie instynktownie dąży każda społeczność ludzka, jest spokój. O błogosławiony spokoju! Ty nie masz nic wspólnego z twardym i upartym, zaciętym i dziecinnie krnąbrnym obstawaniem przy tym, co jest; ani też z niechęcią, dzieckiem lenistwa i egoizmu, do zastanawiania się nad problemami i kwestiami, które z biegiem czasu i pojawieniem się nowych pokoleń z ich potrzebami i ich postępem, dojrzewają i za nimi pociągają jako nieodzowne konieczności chwili obecnej. Dla chrześcijanina jednak, świadomego swej odpowiedzialności nawet względem najmniejszego spośród swych braci, nie ma gnuśnego spokoju ani ucieczki, ale istnieje wałka, istnieje akcja przeciw dezercji z wielkiego poła walki duchowej, w którym jako nagroda wyznaczona jest budowa, owszem sama dusza przyszłej społeczności.

 Harmonia między spokojem a działalnością

Spokój w pojęciu św. Tomaszu z Akwinu i gorliwa działalność nie sprzeciwiają się sobie ale raczej harmonijnie łączą u tego, który jest przejęty pięknością i koniecznością duchowego podłoża społeczności i szlachetnością jej ideału. Do ciebie to właśnie młodzieży, która masz skłonność do odwracania się od przeszłości i kierowania ku przyszłości wzroku pragnień i nadziei, powodowani żywą miłością i ojcowską troskliwością, mówimy: bujność i śmiałość same nie wystarczą, jeżeli nie będą, jak należy, zaprzęgnięte w służbę dobra i niesplamionego sztandaru. Daremne są trudy, fatygi i troski bez odpoczynku w Bogu i w Jego prawie odwiecznym. Należy, żebyś była ożywiona przekonaniem, iż walczysz o prawdę i że dla niej poświęcasz własne sympatie i energie, pragnienia i ofiary; iż walczysz o odwieczne prawa Boże, o godność ludzkiej osoby i osiągnięcie jej celów. Tam, gdzie dorośli i młodzi, stale zakotwiczeni w oceanie wiecznie żywego spokoju bożego, uzgadniają różnice temperamentów i działalności w prawdziwym duchu chrześcijańskim, tam, jeżeli czynnik pobudzający pójdzie w parze z czynnikiem hamującym, owa naturalna różnica między pokoleniami nie stanie się nigdy niebezpieczna, lecz przeciwnie doprowadzi skutecznie do wprowadzenia w życie odwiecznych praw bożych w zmiennym biegu czasów i warunków życia.

   Świat robotniczy

Na jednym zwłaszcza polu życia społecznego, na którym w ciągu wieku powstawały rozruchy i ostre zatargi, panuje dzisiaj spokój, przynajmniej pozorny, a mianowicie w szerokim i ciągle wzrastającym świecie pracy, w olbrzymiej armii robotników, ludzi żyjących z płacy i zawisłych. Jeśli się patrzy na teraźniejszość z jej potrzebami wojennymi jako na stan faktyczny, spokój ten będzie można nazwać wymaganiem koniecznym i uzasadnionym; ale jeśli na stan dzisiejszy popatrzymy z punktu widzenia sprawiedliwości, legalnego i prawidłowego ruchu robotniczego, spokój pozostanie tylko pozornym, jak długo ów cel nie zostanie osiągnięty.

Powodując się zawsze pobudkami religijnymi, Kościół potępił różne systemy marksistowskiego socjalizmu i dzisiaj je również potępia, jako że jest to jego trwałym prawem i obowiązkiem chronić ludzi przed prądami i wpływami, które narażają na niebezpieczeństwo ich wieczne zbawienie. Kościół jednak nie może nie wiedzieć i nie może nie widzieć, że robotnik w dążeniu do polepszenia swych warunków napotyka na jakieś urządzenia, które nie tylko nie są zgodne z naturą, ale sprzeciwiają się porządkowi bożemu i celowi, jaki Bóg naznaczył dobrom doczesnym. I jakkolwiek by były i są fałszywymi, potępienia godnymi i niebezpiecznymi drogi, którymi się postępowało, któż, a przede wszystkim jakiż kapłan albo chrześcijanin, mógłby pozostać głuchym na wołanie, które się podnosi z głębokości i które w świecie, należącym do Boga sprawiedliwego, domaga się sprawiedliwości i ducha braterstwa? Byłoby to milczenie grzeszne i nie dające się usprawiedliwić wobec Boga, i przeciwne oświeconemu poczuciu apostoła, który, jak z jednej strony głosi, iż powinniśmy być zdecydowanie przeciw błędowi, tak z drugiej strony rozumie, że musimy być pełnymi względu dla błądzących i posiadać umysł otwarty dla zrozumienia ich pragnień, nadziei i pobudek.

Bóg, błogosławiąc naszym pierwszym rodzicom, rzekł im: "Rośnijcie i mnóżcie się i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną" (Rdz 1, 28). Do pierwszej zaś głowy rodziny rzekł dalej: "W pocie oblicza twego pożywać będziesz chleb" (Rdz 3, 19). Godność osoby ludzkiej wymaga więc normalnie, jako naturalnej podstawy do życia, prawa do korzystania z dóbr ziemi; temu zaś prawu odpowiada zasadniczy obowiązek przyznania własności prywatnej możliwie wszystkim. Pozytywne normy prawne, rządzące własnością prywatną, mogą zmieniać i przyznawać używanie mniej lub więcej ograniczone: jeżeli jednak chcą się przyczynić do uspokojenia społeczeństwa, nie mogą dopuścić, aby robotnik, który jest lub będzie ojcem rodziny, skazany był na zależność i niewolę gospodarczą, nie dające się pogodzić z jego prawami jako osoby.

Czy taka niewola pochodzi z przewagi kapitału prywatnego, czy ze strony władzy państwowej, to nie zmienia jej skutków; owszem, pod naciskiem państwa, które wszystkim rządzi i reguluje cały zakres życia publicznego i prywatnego, wciskając się nawet w dziedzinę pojęć i przekonań i sumienia, ten brak wolności może mieć skutki jeszcze bardziej uciążliwe, jak to namacalnie wykazuje doświadczenie.

   Pięć podstawowych punktów porządku i uspokojenia społeczności ludzkiej

Kto w świetle rozumu i wiary zastanawia się nad podstawami i celami życia społecznego, jakie tu po krotce nakreśliliśmy i rozważa je w ich czystości i wzniosłości moralnej i w ich dobroczynnych skutkach na każdym polu, nie może nie nabrać przekonania o potędze zasad porządku i uspokojenia, którą energie, skierowane do wielkich ideałów i zdecydowane na pokonanie przeszkód mogłyby dać, albo, powiedzmy lepiej, przywrócić wewnętrznie wykolejonemu światu, gdyby zdołały obalić bariery myślowe i prawne, wytworzone przez uprzedzenia, błędy, obojętność, i przez długi proces zeświecczenia myśli, uczuć, akcji, proces, który oderwał i usunął miasto ziemskie spod światła i spod mocy miasta Bożego.

Dziś głośniej niż kiedykolwiek bije godzina naprawy, godzina budzenia sumienia świata z ciężkiej martwoty, w której pogrążyły go szeroko rozlane trucizny fałszywych pojęć; i to tym bardziej, że w tej godzinie materialnego i moralnego załamania poznanie słabości i niestałości wszelkiego czysto ludzkiego urządzenia poczyna wyprowadzać ze złudzeń nawet tych, co w dniach pozornie szczęśliwych nie odczuwali w sobie i w społeczności braku styczności z tym, co jest wieczne, i nie uważali tego braku za istotny błąd swoich konstrukcji.

To, co było jasne dla chrześcijanina, który, sam głęboko wierząc, bolał nad ignorancją drugich, teraz nam bardzo jasno uświadamia łoskot strasznej katastrofy dzisiejszego przewrotu, nabierającego groźnej powagi sądu ostatecznego nawet w uszach ludzi oziębłych obojętnych i nie myślących, a mianowicie dawną prawdę, która przejawia się tragicznie w coraz to nowych formach i brzmi od wieku do wieku, od narodu do narodu przez usta proroka: "Omnes qui Te derelinquunt, confundentur: recedentes a Te in terra scribentur: quoniam dereliquerunt venam aquarum viventium, Dominum" – Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni; którzy Cię odstępują, na ziemi zapisani będą, gdyż opuścili żyłę wód żyjących, Pana (Jer 17, 13).

Nie narzekanie, ale działanie jest nakazem chwili; nie płacz nad tym, co jest albo co było, ale budowa tego, co powstanie i co powinno powstać dla dobra społeczności. Przejęte zapałem dawnych krzyżowców, lepsze i doborowsze jednostki chrześcijaństwa powinny zjednoczyć się w duchu prawdy, sprawiedliwości i miłości w okrzyku: Bóg tak chce! – gotowe służyć, poświęcać się, jak ongiś krzyżowcy. I jeżeli wówczas chodziło o wyswobodzenie ziemi, uświęconej życiem wcielonego Słowa Bożego, to dziś rzecz idzie, jeżeli wolno Nam się tak wyrazić, o nową wyprawę, z pokonaniem morza błędów dnia i czasu, celem wyzwolenia ziemi świętej duchowej, mającej być podstawą i fundamentem niezmiennych norm i praw dla konstrukcji społecznych o silnej wewnętrznej mocy.

Dla tak wzniosłego celu, od żłóbka Księcia Pokoju, ufni że Jego łaska rozleje się we wszystkich sercach, zwracamy się, umiłowani synowie, do was, którzy uznajecie i czcicie w Chrystusie waszego Zbawiciela, do tych wszystkich, co są z Nami złączeni przynajmniej duchowym węzłem wiary w Boga, do wszystkich na koniec, co pragną uwolnić się od wątpliwości i błędów, żądni światła i przewodnika; upominamy was, zaklinając i poprzysięgając z ojcowskim naleganiem, nie tylko abyście dogłębnie zrozumieli pełną troski powagę obecnej chwili, ale także byście rozważyli jej możliwe dobroczynne i nadprzyrodzone świty, i łączyli się we wspólnej pracy nad odnowieniem społeczności w duchu i prawdzie.

Istotnym celem tej koniecznej a świętej krucjaty jest to, by gwiazda pokoju, gwiazda betlejemska, wzeszła na nowo nad całą ludzkością w swoim lśniącym blasku, ze swoją kojącą pociechą, jako obietnica i zapowiedź przyszłości lepszej, płodniejszej i szczęśliwszej.

Prawdą jest, że droga od ciemnej nocy do jasnego dnia będzie długa: ale decydujące są pierwsze kroki na ścieżce, która na pierwszych pięciu kamieniach milowych nosi wyryte spiżowym dłutem następujące bezwzględne maksymy:

Godność i prawa osoby ludzkiej

Kto pragnie, aby gwiazda pokoju wzeszła i zatrzymała się nad społecznością, niech się przyczynia ze swej strony do przywrócenia osobie człowieka godności, danej jej przez Boga od samego początku; niech przeciwstawia się zbytniemu grupowaniu ludzi, niby mas bezdusznych; ich niestałości ekonomicznej, społecznej, politycznej, intelektualnej i moralnej; brakowi u nich trwałych zasad i mocnych przekonań; ich nadmiarowi podniet instynktowych i zmysłowych, i ich zmienności; niech popiera wszystkimi dozwolonymi środkami, we wszystkich dziedzinach życia, takie formy społeczne, w których by była możliwa i zagwarantowana pełna odpowiedzialność osobista, tak odnośnie do porządku doczesnego jak wiecznego; niech podtrzymuje poszanowanie i praktyczne wykonanie następujących podstawowych praw osoby: prawa do wykształcenia i wychowania religijnego; prawa do prywatnego i publicznego kultu Boga, łącznie z dobroczynną działalnością religijną; prawa, na ogół biorąc, do małżeństwa i do osiągnięcia jego celu; prawa do społeczności małżeńskiej i domowej; prawa do pracy jako niezbędnego środka utrzymania życia rodziny; prawa do swobodnego wyboru stanu, a zatem i stanu kapłańskiego i zakonnego; prawa do używania dóbr materialnych, świadomego swoich obowiązków i ograniczeń społecznych.

Obrona jedności społecznej a w szczególności rodziny

Kto pragnie, aby gwiazda pokoju wzeszła i zatrzymała się nad społecznością, niechaj odrzuci wszelką formę materializmu, który widzi w ludzie tylko trzodę jednostek, co rozdzielone i bez wewnętrznej łączności, uchodzą za przedmiot panowania i samowoli; niech się stara pojąć społeczeństwo jako jednostkę wewnętrzną, wzrosłą i dojrzałą pod rządami Opatrzności, jednostkę, która w przestrzeni dla niej wyznaczonej i w miarę swoich specjalnych zalet dąży, przez współpracę różnych grup i zawodów, do wiecznych i zawsze nowych celów kultury i religii; niech broni nierozerwalności małżeństwa; niech da rodzinie, tej niezastąpionej komórce narodu, przestrzeń, światło, oddech, aby mogła poświęcić się swej misji przekazywania nowego życia i wychowywania dzieci w duchu odpowiadającym jej własnym prawdziwym przekonaniom religijnym, aby mogła zachować, umocnić lub odbudować, zależnie od swoich sił, własną jedność gospodarczą, duchową, moralną i prawną; niech się stara, aby w korzyściach materialnych i duchowych rodziny mieli udział także domownicy; niech myśli o zdobyciu dla każdej rodziny ogniska, w którym by życie rodzinne, zdrowe materialnie i moralnie, mogło się objawić w swej sile i wartości; niechaj się stara, aby miejsca pracy i mieszkania nie były tak oddalone, by głowę rodziny i wychowawcę dzieci czynić prawie obcym we własnym domu; niech się stara nade wszystko, aby między szkołą publiczną a rodziną odżył ten związek zaufania i wzajemnej pomocy, który w innych czasach wydawał tak dobroczynne owoce, a który został zastąpiony przez nieufność, tam mianowicie, gdzie szkoła, pod wpływem i panowaniem ducha materialistycznego, zatruwa i niszczy to, co rodzice wpoili w dusze swoich dzieci.

Godność i przywileje pracy

Kto pragnie, aby gwiazda pokoju wzeszła i zatrzymała się nad społecznością, niechaj odda pracy miejsce, od początku przez Boga jej wyznaczone. Jako środek niezbędny do panowania nad światem, zamierzony przez Boga dla jego chwały, każda praca posiada nieodstępną godność, a równocześnie najgłębszy związek z udoskonaleniem osoby: szlachetną godność i przywilej pracy, której w żaden sposób nie poniżają trud i ciężar; znosić je należy jako skutek grzechu pierworodnego, w posłuszeństwie i z poddaniem się woli Bożej.

Kto zna wielkie encykliki Naszych poprzedników, i Nasze poprzednie orędzia, wie dobrze, że Kościół nie waha się wyciągnąć praktycznych konsekwencji, wynikających z moralnej szlachetności pracy, i poprzeć ich całą powagą swego imienia. Te wymagania obejmują oprócz słusznej zapłaty, wystarczającej na potrzeby robotnika i rodziny, zachowanie i udoskonalenie porządku społecznego, który by umożliwił spokojne posiadanie, choćby skromnej własności prywatnej, wszystkim grupom ludności; który by sprzyjał wyższemu wykształceniu dzieci klas robotniczych, szczególnie obdarzonych inteligencją i dobrą wolą; który by popierał staranie o ducha społecznego i jego praktyczne urzeczywistnienie wśród sąsiadów, w danej miejscowości, w prowincji, w ludzie i narodzie, ducha społecznego, który łagodząc przeciwieństwa interesów i klas, odejmuje robotnikom uczucie odosobnienia przez pocieszający fakt solidarności, prawdziwie ludzkiej i po chrześcijańsku braterskiej.

Postęp i stopień naglących reform społecznych zależy od zdolności ekonomicznych poszczególnych narodów. Tylko przez rozumną i wielkoduszną wymianę sił między silnymi i słabymi będzie się mogło dokonać ogólne uspokojenie tak, że nie pozostaną zarzewia pożaru i zakażenia, z których by mogły powstać nowe nieszczęścia.

Oczywiste znaki naprowadzają na myśl, że w fermencie powszechnych uprzedzeń i uczuć nienawiści, nieuniknionych ale smutnych składników tej ostrej psychozy wojennej, nie wygasła wśród narodów świadomość ich ścisłej wzajemnej zależności w dobrym jak w złym, że owszem stała się ona bardziej żywą i czynną. Czyż nie jest może prawdą, że coraz jaśniej głębocy myśliciele w wyrzeczeniu się egoizmu i odosobnienia narodowego widzą drogę do ogólnego ratunku, będąc gotowi nawet zażądać od swoich narodów części uciążliwych ofiar, koniecznych do społecznego uspokojenia innych narodów? Oby to Nasze orędzie wigilijne, skierowane do tych wszystkich, których ożywia dobra wola i serce wspaniałomyślne, mogło zachęcić i pomnożyć szeregi krucjaty społecznej we wszystkich narodach. I oby Bóg raczył udzielić ich pokojowemu sztandarowi zwycięstwa, na które zasługuje ich szlachetne przedsięwzięcie.

Przywrócenie porządku prawnego

Kto pragnie, aby gwiazda pokoju wzeszła i zatrzymała się nad życiem społecznym, niechaj współpracuje nad głęboką naprawą porządku prawnego.

Poczucie prawne jest dzisiaj często zniekształcone i wywrócone przez głoszenie i stosowanie pozytywizmu i utylitaryzmu, oddanych niewolniczo w służbę pewnych określonych grup, kół i ruchów, których programy wytyczają i nakreślają drogę prawodawstwu i praktyce sądowej.

Uzdrowienie tej sytuacji będzie mogło być osiągnięte, jeżeli się na nowo obudzi poczucie porządku prawnego, opartego na najwyższej władzy bożej i strzeżonego przed wszelką samowolą ludzką: poczucie porządku, który by rozciągał swe chroniące i karzące ramię także nad niezapomnianymi prawami człowieka i bronił ich przeciwko zakusom jakiejkolwiek władzy ludzkiej.

Z porządku prawnego, ustanowionego przez Boga, wypływa nieodzowne prawo człowieka do bezpieczeństwa prawnego, a tym samym do konkretnego zakresu prawa, chronionego przeciw jakiemukolwiek samowolnemu atakowi.

Stosunek człowieka do człowieka, jednostki do społeczeństwa, do władzy, do obowiązków obywatelskich, stosunek społeczności i władzy do poszczególnych jednostek, muszą spoczywać na jasnej podstawie prawnej i muszą być chronione w razie potrzeby przez władzę sądową.

To suponuje: trybunał sądowy i sędziego, którzy czerpią swe dyrektywy z prawa jasno sformułowanego i jasno określonego; jasne normy prawne, których by nie można zwichnąć przez nieuzasadnione odwoływanie się do domniemanego uczucia ludu i przez racje czysto utylitarne; uznanie zasady, że i państwo i urzędnicy i organizacje od niego zależne są obowiązane do naprawienia szkody i do odwołania zarządzeń, naruszających wolność, własność, cześć, awans i zdrowie poszczególnych jednostek.

Pojęcie państwa według ducha chrześcijańskiego

Kto pragnie, aby gwiazda pokoju wzeszła i zatrzymała się nad społecznością ludzką, niech współpracuje nad powstaniem pojęcia i praktyki państwowej, ugruntowanej na rozumnej karności, szlachetnym poczuciu ludzkości i na odpowiedzialnym duchu chrześcijańskim; niech pomaga do sprowadzenia państwa i jego władzy do służby społeczności, do całkowitego poszanowania osoby ludzkiej i jej działalności, mającej za cel osiągnięcie jej wiecznych zadań; niech usiłuje i niech się stara rozproszyć błędy, które dążą do sprowadzenia państwa i jego władzy z drogi moralnej i do uwolnienia ich od wybitnie etycznego węzła, jaki je wiąże z życiem indywidualnym i społecznym, do doprowadzenia ich do zaprzeczenia albo do ignorowania w praktyce owej istotnej zależności, jaka je łączy z wolą Stwórcy; niechaj popiera uznanie i rozszerzanie prawdy, która naucza także w dziedzinie doczesnej, że głębokim sensem i ostateczną moralną i powszechną racją "panowania" jest "służenie".

   Rozważania nad wojną światową i nad odnowieniem społeczeństwa

Umiłowani synowie! Oby Bóg dał, żeby w chwili, kiedy Nasz głos dochodzi do waszych uszu, wasze serce zostało do głębi wzruszone i wstrząśnięte głęboką powagą, gorącą troską, usilnym naleganiem, z jakim przedkładamy wam te myśli, które chcą być apelem do powszechnego sumienia i wołaniem na zbiórkę tych wszystkich, co są gotowi ważyć i mierzyć wielkość swojej misji i odpowiedzialności ogromem powszechnego nieszczęścia.

Wielka część ludzkości, a nie cofamy się przed twierdzeniem, że także nie mało z tych, co nazywają się chrześcijanami, stają się do pewnego stopnia zbiorowo odpowiedzialni za błędny rozwój, za szkody i za brak należytego poziomu moralnego w dzisiejszym społeczeństwie.

Ta wojna światowa i to wszystko, co z nią się łączy, czy to chodzi o dalsze czy bliższe precedensy, czy o jej poczynania i skutki materialne, prawne i moralne, cóż innego przedstawia jak nie ruinę, niespodziewaną może dla bezmyślnych, ale przewidzianą i zażegnywaną przez tych, co swoim wzrokiem do głębi przenikali ów porządek społeczny, który poza złudną maską konwencjonalnych formuł ukrywał swą fatalną słabość i swój nieokiełzany popęd do zysku i władzy?

To, co w czasach pokojowych leżało przytłumione, z chwilą rozpoczęcia wojny wybuchło w smutnej serii czynów, sprzecznych z duchem ludzkim i chrześcijańskim. Układy międzynarodowe, zmierzające do uczynienia wojny mniej nieludzką przez zacieśnienie jej do samych walczących, przepisujące normy okupacji i niewoli zwyciężonych, pozostały martwą literą we wielu krajach; i któż zdoła przewidzieć koniec tego postępowego pogorszenia!

Czyż ludy zechcą może bezczynnie przypatrywać się temu katastrofalnemu postępowi? Albo czy nie powinny raczej, na ruinach porządku społecznego, który dał tak tragiczny dowód swojej niezdolności służenia dobru ludu, złączyć się serca wszystkich ludzi szlachetnych i uczciwych w uroczystym ślubowaniu nie odpoczywania, dopóki we wszystkich ludach i narodach ziemi nie stanie się legionem hufiec tych, co, zdecydowani na przyprowadzenie społeczeństwa do tego niezachwianego ośrodka ciążenia, jakim jest prawo boże, wzdychają do służenia osobie i jej społeczności, uszlachetnionej w Bogu?

To ślubowanie winna ludzkość niezliczonym zabitym, którzy leżą pogrzebani na polach walki; ofiara ich życia w spełnieniu obowiązku jest ofiarą całopalną na rzecz nowego i lepszego porządku społecznego.

To ślubowanie winna ludzkość niezliczonej rzeszy bolejących matek, wdów i sierót, które widzą się pozbawionymi światła, pociechy i podpory swego życia.

To ślubowanie winna ludzkość niezliczonym wygnańcom, których huragan wojny wyrwał z ich ziemi ojczystej i rozprószył po obcej ziemi; mogliby oni zawodzić z prorokiem: "Hereditas nostra versa est ad alienos, domus nostrae ad extraneos" – Dziedzictwo nasze obróciło się do cudzych, domy nasze do obcych (Tren 5, 2).

To ślubowanie winna ludzkość setkom tysięcy osób, co bez żadnej winy osobistej, niekiedy li tylko z powodu swojej narodowości lub pochodzenia, zostały przeznaczone na śmierć lub na powolną zagł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin