4 Sztuka Ludowa w Polsce- Ceramika.doc

(5767 KB) Pobierz
Ceramika

Ceramika

 

 

Wytwórczość garncarska miała jeszcze do niedawna poważne znaczenie w naszym kraju. Na przełomie XIX i XX w. warsztaty garncarskie czynne byty w ponad 900 miejscowościach, ok. 1950 r. w niespełna 350, a do 1970 r. dotrwały w niespełna 200. Wyroby garncarskie były do nabycia na wszystkich targach. Garncarstwo, uprawiane przede wszystkim przez mężczyzn, występowało powszechnie jako wytwórczość wyspecjalizowana, oparta na tradycjach rzemiosła cechowego. Jej podstawę stanowił warsztat z dwutarczowym, szybkoobrotowym kręgiem i piec przeznaczony tylko do wypalania wyrobów. Wcześnie zaginęły prymitywne techniki formowania i wypalania naczyń, które gdzieniegdzie w Europie dotrwały do polowy XX w.

Warsztaty garncarskie występowały bądź pojedynczo, bądź w zespołach, sięgających nawet kilkudziesięciu pracowni w jednej miejscowości. W znaczniejszych skupiskach miejskich garncarze tworzyli własne cechy, w mniejszych zaś należeli do cechów wspólnych z innymi rzemieślnikami. We wsiach natomiast cechy garncarskie były nieliczne w stosunku do liczby działających tam garncarzy i stosunkowo późno występujące. Raczej wyjątkowe z nich, których dzieje zostały nieco bliżej poznane, powstały prawdopodobnie w XVII w. (Pietraszek, 1961).

Rozpad garncarstwa cechowego zaznaczył się wyraźniej w drugiej połowie XIX stulecia na skutek zwłaszcza coraz większego napływu na rynek naczyń produkcji przemysłowej-żelaznych i blaszanych, a także ceramicznych. Od tego czasu głównym odbiorcą wyrobów garncarskich stalą się ludność wiejska, do której potrzeb i wymagań musieli się garncarze dostosowywać. Wzrosła proporcjonalnie liczba warsztatów na wsi.

Garncarze byli elementem dość ruchliwym; wielu z nich przenosiło się z miejsca na miejsce w okresie doskonalenia się w rzemiośle, a czasem również i po osiągnięciu pełnych kwalifikacji. Niektórzy docierali nawet poza granice kraju. Garncarze z niektórych większych ośrodków miejskich przenosili się od połowy XIX w. na obszary bardziej zachowawcze. Zjawisko to było szczególnie charakterystyczne dla okolic Krakowa i Rzeszowa, skąd garn­carze udawali się dalej na północny wschód, poza granicę ówczesnych zaborów austriackiego i rosyjskiego. Ruchliwość ta sprzyjała przenoszeniu i rozpowszechnianiu się udoskonaleń technicznych, a także form naczyri l motywów zdobniczych, co jednak nie przeszkodziło utrzymywaniu się znacznych różnic w sztuce garncarskiej poszczególnych ośrodków. Garn­carz, który osiadł w innym ośrodku, musiał się dostosować do upodobań i przyzwyczajeń miejscowych odbiorców, a tylko jednostki najwybitniejsze wprowadzały nowości, które szerzej się przyjmowały. W warsztatach garncarskich powstawały przede wszystkim rozmaite naczy­nia, a poza tym także zabawki dziecięce i drobne rzeźby. Wyrób kafli oddzielił się wprawdzie dawno jako samodzielne rzemiosło, ale w niektórych warsztatach łączony był do niedawna z garncarstwem, podobnie jak zduństwo. Podstawę rzemiosła garncarskiego stanowił seryjny wyrób naczyri, przeznaczonych do konkretnych celów użytkowych. Podstawowe formy takich naczyri jak garnek, misa, dzban, ukształtowały się w odległej przeszłości i są wspólne dla znacznych obszarów Europy. Posiadają one jednak wiele odmian, charakterystycznych bądź dla większych obszarów, dla kilku sąsiadujących ze sobą ośrodków lub jednego tyłka ośrodka, a w niektórych przypadkach nawet dla pojedynczych warsztatów. Odmiany te zaznaczają się w sposobie kształtowania sylwety naczynia i proporcji poszczególnych jego części, a także w opracowaniu szczegółów. Wyrazistym przykładem są dzbany, forma bardzo efektowna i niełatwa do wykonania, a przez to popisowa dla najlepszych garncarzy. Znaczne różnice widzimy w sposobach formowania brzuśca dzbanów, który bywa bardzo pękaty, prawie kulisty, jak w dzbanach kieleckich, bądź wydłużony, jajowaty, jak w krakowskich, przy czym jego Unia równikowa przesuwa się w górę bądź w dół, co nadaje całemu naczyniu sylwetkę wysmukłą albo przysadzistą, krępą. Szyjka dzbana, wąska lub szeroka, niska lub dość wysoka, wyprowa­dzona bywa z brzuśca miękką, esowatą linią lub z wyraźnym załamaniem. Istotnym elementem formy jest też średnica dna, kształt i miejsce zamoco­wania ucha, wykończenie brzegu szyjki.

Znaczna kulistość brzuśca, często wyraźniejsza niż w dzbanach, cechuje naczynia flaszowate z wąską szyjką, zwane najczęściej bańkami. Służyły one do zabierania latem wody do picia przy pracy w polu; duża powierzchnia ich ścianek powodowała zwiększone parowanie cieczy, która dzięki temu wolniej się nagrzewała. W barikach trzymano także inne napoje, przecho­wywano olej czy naftę. Niewielkie, niskie bańki o szerokim dnie i spłaszczonym brzuścu, wypełniane gorącą woda, służyły w niektórych okolicach do ogrzewania pościeli.

Bardzo zróżnicowane były kształty garnków. Starsze ich formy cechuje silne zwężenie dolnej części brzuśca i niewielkie dno, co wynikało z używania ich do gotowania potraw na otwartym ognisku. W garnkach nowszego typu dno bywa wyraźnie obszerniejsze, a brzusiec zbliża się kształtem do walca, w czym dopatrywać się można wzorowania na fabrycznych, kamionkowych naczyniach. Garnki wykorzystywane w gospodarstwie domowym były różnej pojemności — od małych kubków do picia do wielkich, nawet kilkunastolitrowych pojemników na produkty spożywcze: mleko, powidła, kiszone ogórki, kasze. Nieliczni tylko współcześni garncarze zapamiętali jeszcze wyrób dawnych rynek na trzech nóżkach, używanych przede wszystkim do topienia tłuszczu. Garnki o specyficznym kształcie, niskie, górą obszerne, kupowane przez Żydów na świąteczne potrawy, byry masowo produkowane do wybuchu drugiej wojny światowej. Do lat międzywojen­nych ustało zapotrzebowanie na dwojaki, tj. garnki łączone trwale po dwa razem i zaopatrzone w wygodne do noszenia ucho, a także rzadsze od nich trojaki, w których dostarczano posiłki ludziom pracującym w polu Najbardziej masowo, obok garnków, wytwarzane były różnych rozmiarów miski, od małych miseczek dla dzieci do dużych, w których podawano posiłek dla całej rodziny czy dla weselnych gości bądź przygotowywano niektóre potrawy. Miski służyły też jako miednice do mycia. Misy w kształcie odwróconego, ściętego stożka, zaopatrzone nierzadko w szeroki, pionowy kołnierz przy brzegu, służyły przede wszystkim do spożywania posiłków, natomiast mis o ścianach wypukłych, czasem wręcz półkulistych, szorstkich wewnątrz, używano głównie do ucierania maku.

Talerze były w garncarstwie ludowym wytwarzane dość rzadko, a pełniły przede wszystkim funkcje dekoracyjną, forma ich naśladowała ceramikę produkowaną w manufakturach, a później fabrycznie. Niezbyt często wyrabiano też inne naczynia gospodarcze przystosowane do jednego konkretnego celu, jak formy do ciast, czy brytfanny do pieczenia mięsa, imbryki, cedzaki bądź pojniki dla drobiu, pojemniki na przynętę dla ryb, puszki na tytoń.

Obok celów ściśle użytkowych wiele naczyń pełniło funkcję dekoracyjną; zdobiły wnętrze mieszkania. Misy i talerze, na ogół malowane, ustawiano na otwartych półkach i w szafkach, a kubki do picia, czy w niektórych okolicach (jak na Podhalu) niewielkie dzbanki, zawieszano szeregami na ścianie. Doniczki lub inne naczynia z kwiatami stawiano na parapetach okien, rzadziej na stole. Niektóre wyroby miały znaczenie kultowe bądź obrzędowe, jak kropielniczki na wodę święconą, niektóre dzbany i misy. Niekiedy dla popisu lub dla zabawy robił garncarz jakieś szczególne naczynie, np. dzban z szyjką wycinaną w ażury, którego pozornie nie można było opróżnić bez rozlania zawartości, i tylko wyjątkowo bystre oko potrafiło znaleźć w brzegu tego naczynia ujście wąskiego kanalika, który umożliwiał wypicie zawartości. W niektórych ośrodkach powstawały dzbany z plastycznie uformowaną na szyjce brodatą twarzą, tzw. żydy. Jak dzbany z ażurową szyjką można uznać za dalekie echo cechowych sztuk mistrzowskich, tak przy dzbanach „żydach" nasuwa się myśl o ich pokrewieństwie ze słynnymi dzbanami z Nadrenii. Nie tylko jednostkowe dzieła świadczyły o mistrzostwie garncarza, lecz przede wszystkim poziom jego masowej produkcji, kunsztownie wyprowa­dzone formy naczyń, cienkość ich ścianek, dekoracja i wykończenie oraz wypalenie. Do największych osiągnięć dochodzili zazwyczaj garncarze emocjonalnie związani ze swoim zawodem, mający „ten dar", „tę chęć", przez co rozumiano zamiłowanie połączone ze zręcznością, cierpliwością i doświadczeniem zawodowym. Dotyczyło to także w pewnej mierze kobiet, zazwyczaj żon czy najbliższych krewnych garncarzy, które wykonywały prace pomocnicze, a przede wszystkim zdobienie wyrobów. Na wartość użytkową i estetyczną naczyń glinianych miał istotny wpływ surowiec, z jakiego zostały wykonane, oraz sposób wypalenia. Surowcem powszechnie stosowanym w garncarstwie polskim były gliny pospolite, o różnych właściwościach fizycznych i chemicznych, wypalające się w stosun­kowo niskiej temperaturze ok. 900'C. Ze składników tych glin istotne znaczenie dla ich zabarwienia po wypaleniu ma naturalna domieszka żelaza. Zależnie, bowiem od jego ilości naczynia wypalane przy ograniczeniu dostępu powietrza przybierają kolor od jasnej szarości do czerni, natomiast wypalane normalnie — od barwy jasnoróżowej do intensywnego, czerwonawego brązu. Tylko w nielicznych ośrodkach kieleckich i krakowskich korzystano w większym zakresie z glin bardzo jasnych, po wypaleniu żółtawo- kremowych, niemal białych.

Ceramika czarna, a właściwie szara, o znacznej skali odcieni, znana u nas powszechnie pod nazwą siwej (siwaki), osiągana jest przez możliwie szczelne zamknięcie pieca garncarskiego pod koniec wypalania, a tym samym zredukowanie dostępu tlenu. Wypał redukcyjny przyjął się w średniowiecz­nym garncarstwie znacznych obszarów Europy ze względu na to, że w istotny sposób podniósł jakość wyrobów, ich wytrzymałość i nieprzepuszczalność. Był to znaczny postęp w porównaniu z dość Uchą pod względem technicznym ceramiką wcześniejszą. W ważniejszych miejskich ośrodkach garncarskich Polski zachodniej i środkowej wypał ten był najbardziej rozwinięty w XIV i XV w. Później zaczął stopniowo ustępować wypałowi normalnemu, jeśli chodzi o naczynia glazurowane, rozpowszechniał się zaś w mniejszych, także wiejskich ośrodkach. Zasięg wyrobu siwaków przesuwał się stopniowo w kierunku wschodnim i właśnie na wschodzie naczynia te utrzymały się najliczniej do naszych czasów. Współcześnie najdalej na zachód wysunięte, pojedyncze ośrodki wyrobu siwaków znajdują się w Szczekocinach koło Częstochowy i w Lubniu Kujawskim pod Toruniem. W formach siwaków zauważyć można dziś pewne archaizmy, jak np. naczynia pośrednie między garnkiem a dzbanem, z uchem lub bez ucha, przeznaczone przede wszystkim do mleka (tzw. ładysze, ładyszki). Częściej też nieco występuje wśród siwaków stara forma garnka o niewielkim dnie. Większość siwych naczyń nie odbiega poza tym kształtem od powszechnie wykonywanych w innych technikach, różnią się od nich natomiast dekoracją. Najbardziej charakterystyczne dla siwaków jest wygładzanie ścianek, którego dokonuje się przed wypałem za pomocą obłego, twardego kamienia. Powierzchnia naczyń bywa wygładzana w całości, co wydaje się zabiegiem bardziej tradycjonalnym, ponieważ zmniejsza się przez to porowatość gliny, albo też fragmentarycznie, a wówczas przesiąkliwość jest większa, ale na, matowym tle powstaje błyszczący, nieznacznie wgłębiony ornament, zbudowany z motywów linearnych. Dominują w nim Unie proste, zygzakowane i faliste, kładzione gęsto obok siebie lub w rytmicznych odstępach, ukośna kratka, a także spiralne zwoje i zwielokrotnione kręgi. Bardziej rozbudowano 149 dekorację siwaków w nielicznych tylko warsztatach, jak na przykład u braci 147 Rogowskich w Białej Podlaskiej czy w ostatnich latach w Pawłowie na Lubelszczyźnie.

Naczynia wypalane normalnie, tj. bez ograniczania dostępu powietrza do paleniska, bywają najczęściej glazurowane w całości lub częściowo; czasem wypala się je też bez glazury. Najciekawsze w formach i zdobnictwie naczynia bez glazury pochodzą z ośrodków położonych na Kielecczyźnie, koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Na kremowej lub jasnorózowe] powierzchni ich ścianek, urozmaiconej nierzadko ciemniejszymi „rumieńcami", kładzione są biało-brunatne ornamenty pasowe o bardzo prostych układach, które dobrze podkreślają formę naczynia. Tradycje tego rodzaju wyrobów sięgają w Kieleckiem czasów średniowiecza, a cieszyły się one dużym powodzeniem także w odległych okolicach.

Glazurowanie wyrobów garncarskich pojawiło się najwcześniej, bo już w połowie XIII w., w Polsce południowej, w okolicach Krakowa (Wałowy, 1979, s. 65), gdzie z tego powodu nie rozwinęła się produkcja siwaków. Z uwagi na walory estetyczne oraz użytkowe, gdyż glazura skuteczniej niż wypał redukcyjny uszczelnia ścianki naczyń, technika ta rozprzestrzeniła się, wypierając siwaki. Proces ów trwał jednak długo i zanotowano przypadki, że jeszcze w naszym stuleciu garncarze-przybysze wprowadzali wypał „czerwo­ny" i glazurowanie naczyń w ośrodkach produkujących dotąd tylko siwaki.

Do glazurowania używano w garncarstwie powszechnie szkliwa ołowiowe­go, przybierającego, zależnie od koloru tła, odcień żółtawy lub zielonkawy, a przy tym przejrzystego. W ośrodkach, gdzie malowania wyrobów nie stosowano, zabarwiano glazurę najczęściej tlenkiem miedzi — na zielono - lub tlenkiem manganu na kolor brunatny, o różnej intensywności i odcieniach. Ze względu na znaczny koszt używano glazury oszczędnie, 150, zwłaszcza w ośrodkach wiejskich, pokrywając nią wnętrze naczyń, a z 152 zewnątrz nieraz tylko brzegi lub górną część brzuśca. Czasem malowano glazurą tylko proste wzór}' na powierzchni naczyń biskwitowych. W malowaniu naczyń pokrytych w całość: lub w części bezbarwną glazurą przeważają pasowe kompozycje geometryczne, złożone z wiązek linii prostych, falistych i łuków, uzupełnianych kropkami, krzyżykami lub innymi drobnymi elementami. Pojawiają się tu również motywy roślinne, na ogół niewielkie, zgeometryzowane. Ornament tego rodzaju, najczęściej jedno- lub dwubarwny, zazwyczaj dobrze podkreśla kształt i budowę naczyń, rozmiesz­czony jest, bowiem horyzontalnie w górnej części brzuśca i w pobliżu wylewu na garnkach czy dzbanach, a koncentrycznie— w miskach. Liczne przykłady komponowania motywów geometrycznych i roślinnych zgodnie z tymi zasadami znajdujemy zwłaszcza na wyrobach garncarskich w południowej, części kraju, wt okolicach Krakowa i Rzeszowa. Są one bardziej tradycyjne i właściwe ceramice ludowej niż spotykane z rzadka większe kompozycje roślinne o swobodnym charakterze.

Najbogatsze i najbardziej zróżnicowane było zdobnictwo malarskie na wyrobach glinianych o białym tle, położonym specjalnie dla poprawienia lub zmiany koloru czerepu. Wyroby takie, nazywane często przez samych garncarzy „białą robotą", należą z technologicznego punktu widzenia do majolik lub półmajolik. Dowolny wyrób garncarski mógł być powleczony po pierwszym wypale kryjącym szkliwem cynowo-ołowiowym, o charaktery­stycznym, zimnym białym lub różowawym zabarwieniu. Na szkliwie tym malowano wzory i wypalano całość po raz drugi. Właśnie domieszka cyny do szkliwa stanowi jeden z wyróżników majoliki. W półmajolikach tło stanowiła biała glinka, którą nakładano zwykle na surowe naczynie, a następnie zdobiono je glazurowano i wypalano. Rzadziej pokrywano tło glinkami innego koloru, na przykład ciemnoczerwona czy różowawą. Genezy takich wyrobów szukać trzeba w ceramice renesansowej, a na ich rozwój i rozprzestrzenienie się w czasach późniejszych wpływały też na pewno manufakturowe wyroby fajansowe i porcelanowe, do których chcieli garncarze upodobnić swoje barwą i zdobnictwem.

Wyrób półmajolik znany był w co najmniej kilkudziesięciu ośrodkach, rozrzuconych na całym niemal obszarze kraju, w największym zaś zagęsz­czeniu występował w~ południowej Małopolsce, także na Mazowszu oraz w Wielkopolsce. W nielicznych miejscowościach utrzymał się jeszcze do dziś. Stosowanie majolikowych szkliw ołowiowo-cynowych udało się stwierdzić w kilkunastu tylko ośrodkach, przeważnie miejskich, o cechowych trady­cjach. Grupowały się one zwłaszcza na północno-wschodnim Mazowszu i w przyległej części Mazur, a pojedynczo występowały także w okolicy Sejn i na Kaszubach. Wyrób majolik zanikł prawie zupełnie w latach międzywojen­nych (Fryś-Pietraszkowa, 1970).

W dekoracji malarskiej majolik i półmajolik dominują motywy roślinne, w których rozbudowane zostały zwłaszcza swobodne gałązki kwiatowe i symetryczne bukiety, uzupełnione często sylwetką ptaka. Wiele ośrodków czy nawet pojedynczych warsztatów wypracowało indywi­dualny styl tej dekoracji, na przykład w Bolimowie koło Łowicza.w Łążku Ordynackim, w Chmielnie.

Ośrodek w Łążku Ordynackim, małej wsi położonej na pograniczu Lubelszczyzny i Rzeszowskiego, rozwinął się stosunkowo późno, bo dopiero w ostatnim ćwierćwieczu ubiegłego stulecia, wskutek osiedlania się tutaj garncarzy z kilku ośrodków rzeszowskich. Reprezentowali oni różne umiejętności i przynieśli ze sobą rozmaite motywy zdobnicze, które zostały przetworzone w niezwykle dużą liczbę odmian i wariantów. Najsilniej rozwinęła się tu grupa motywów  o charakterze  roślinnym — kwiatów, listków   i   gałązek - komponowanych  z  dodatkiem   charakterystycznego elementu spirali w rozmaite układy symetryczne, pasowe i ośrodkowe. Bardzo typowa jest tu sylwetka ptaka, występująca zarówno samodzielnie, jak 154, i w większych kompozycjach. Na właściwy temu ośrodkowi styl złożyła się  157, swoista kolorystyka i sposób malowania, przy równoległym użyciu rożka i 158 pędzla.

W odmienny sposób kształtowali dekorację złożoną z podobnych treściowo motywów garncarze z ośrodków mazowieckich — Wyszkowa i Pułtuska, rozmieszczając ją na geometrycznie wyznaczonych polach. Kontury moty- 159 wów i obramowania pól zaznaczano tu rytem odsłaniającym ciemny kolor gliny pod warstwą pobiałki, a następnie kolorowano rysunek. Technika ta, nawiązująca do sgraffita, zwana byla przez miejscowych garncarzy „flame-rowaniem".

Charakterystyczny, choć niezbyt obszerny zestaw motywów, wywodzących się z dawnej ceramiki kaszubskiej, cechuje wyroby z warsztatu rodziny Neclów w Chmielnie. Dekorację stanowią tu m.in. motywy roślinne, zwane przez twórców „różdżką bzu" czy „tulipanem", ponadto geometryczna gwiazda i rybia łuska. Malatury te są wieto'barwne, podczas gdy kolorystyka 162 majolik i półmajolik z innych terenów Polski jest ograniczona. Najczęściej obok pobiałki stosowana jest tu bowiem zieleń i różne odcienie brązu, a zdarzają się i inne barwy, m.in. żółta, niebieska, fioletowa. Na ceramice użytkowej motywy zoomorficzne, poza ptakiem, występują nadzwyczaj rzadko. Wspomnieć tu można o rysunku baranka, umieszczanym niegdyś na dużych misach, wyrabianych w Sokołach koło Białegostoku, ale wiązał się on z symboliką religijną, ponieważ w misach tych, zwanych „święconkami", noszono do święcenia pokarmy wielkanocne. Rzadko również pojawia się postać człowieka. Tematyka ta byla bardziej rozbudo­wana tylko w niektórych ośrodkach, np. w okolicach Bochni koło Krakowa. Żywo wspominane są tam misy i dzbany przeznaczone na weselne stół)', pokryte malaturami przedstawiającymi muzykantów, orszak weselny, pary taneczne, a czasem i inne scenki rodzajowe. Sporo przedstawień tego rodzaju występuje na ułamkach naczyń z Miechocina pod Tarnobrzegiem. Ośrodek w Miechocinie, którego rozkwit przypadł na XVII i XVIII wiek, zamarł w pierwszej połowie ubiegłego stulecia, a jego wyroby znane są tylko z wykopalisk. Jest to znalezisko ogromnie ważne, na podstawie bowiem zdobnictwa ceramiki z Miechocina prześledzono proces przejścia od stylowego —renesansowego do ludowego (Szetela, 1969). Specyficzną, na poły mechaniczną techniką barwnego zdobienia naczyń jest fladrowanie, dające efekt podobny do słoi drzewa lub delikatnych piórek. 160 Było ono szczególnie rozwinięte w okolicach Rzeszowa. Do perfekcji doprowadzono je w ubiegłym stuleciu w Kołaczycach i Brzostku, a współcześnie technikę tę stosują nieliczni tylko garncarze w Medyni Głogowskiej, jednym z największych ośrodków w Polsce. Stosowane na naczyniach oprócz malowania inne techniki zdobnicze miały mniejsze znaczenie. Stosunkowo często, ale w mało zróżnicowanej, linearnej postaci występuje ryt, rzadziej ornament odciskany stempelkiem lub wykonany radełkiem. Na gładko wytoczonej powierzchni naczyń bywa także nakładana dekoracja formowana odręcznie lub wytłaczana z foremek. Ozdoby wytłaczane, znane dosyć szeroko w garncarstwie czeskim, niemie­ckim i węgierskim, u nas rozwinęły się najbardziej w Andrychowie, położonym w południowo-zachodniej części Krakowskiego, gdzie istniał silny cechowy ośrodek. Garncarze sami zajmowali się tutaj wykonywaniem foremek, toteż każdy warsztat dysponował sporym i zróżnicowanym ich zasobem. Używano ich przede wszystkim do dekoracji dzbanów, sprzeda­wanych masowo na wielkich odpustach w niedalekiej Kalwarii Zebrzydo­wskiej. W dzbanach tych pielgrzymi zabierali ze sobą do domów wodę z potoku, przepływającego wśród kapliczek Kalwarii. Centralne miejsce w ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin