Webb Debra - As.pdf

(483 KB) Pobierz
162810685 UNPDF
162810685.141.png
Debra Webb
As
Tytuł oryginału THE ACE
0
162810685.152.png 162810685.163.png 162810685.174.png 162810685.001.png 162810685.012.png 162810685.023.png 162810685.034.png 162810685.045.png 162810685.056.png 162810685.067.png 162810685.078.png 162810685.089.png 162810685.100.png 162810685.101.png 162810685.102.png 162810685.103.png 162810685.104.png 162810685.105.png 162810685.106.png 162810685.107.png 162810685.108.png 162810685.109.png 162810685.110.png 162810685.111.png 162810685.112.png 162810685.113.png 162810685.114.png 162810685.115.png 162810685.116.png 162810685.117.png 162810685.118.png 162810685.119.png 162810685.120.png 162810685.121.png 162810685.122.png 162810685.123.png 162810685.124.png 162810685.125.png 162810685.126.png 162810685.127.png 162810685.128.png 162810685.129.png 162810685.130.png 162810685.131.png 162810685.132.png 162810685.133.png 162810685.134.png 162810685.135.png 162810685.136.png 162810685.137.png 162810685.138.png 162810685.139.png 162810685.140.png 162810685.142.png 162810685.143.png 162810685.144.png 162810685.145.png 162810685.146.png 162810685.147.png 162810685.148.png 162810685.149.png 162810685.150.png 162810685.151.png 162810685.153.png 162810685.154.png 162810685.155.png 162810685.156.png 162810685.157.png 162810685.158.png 162810685.159.png 162810685.160.png 162810685.161.png 162810685.162.png 162810685.164.png 162810685.165.png 162810685.166.png 162810685.167.png 162810685.168.png 162810685.169.png 162810685.170.png 162810685.171.png 162810685.172.png 162810685.173.png 162810685.175.png 162810685.176.png 162810685.177.png 162810685.178.png 162810685.179.png 162810685.180.png 162810685.181.png 162810685.182.png 162810685.183.png 162810685.184.png 162810685.002.png 162810685.003.png 162810685.004.png 162810685.005.png 162810685.006.png 162810685.007.png 162810685.008.png 162810685.009.png 162810685.010.png 162810685.011.png 162810685.013.png 162810685.014.png 162810685.015.png 162810685.016.png 162810685.017.png 162810685.018.png 162810685.019.png 162810685.020.png 162810685.021.png 162810685.022.png 162810685.024.png 162810685.025.png 162810685.026.png 162810685.027.png 162810685.028.png 162810685.029.png 162810685.030.png 162810685.031.png 162810685.032.png 162810685.033.png 162810685.035.png 162810685.036.png 162810685.037.png 162810685.038.png 162810685.039.png 162810685.040.png 162810685.041.png 162810685.042.png 162810685.043.png 162810685.044.png 162810685.046.png 162810685.047.png 162810685.048.png 162810685.049.png 162810685.050.png 162810685.051.png 162810685.052.png 162810685.053.png 162810685.054.png 162810685.055.png 162810685.057.png 162810685.058.png 162810685.059.png 162810685.060.png 162810685.061.png 162810685.062.png 162810685.063.png 162810685.064.png 162810685.065.png 162810685.066.png 162810685.068.png 162810685.069.png 162810685.070.png 162810685.071.png 162810685.072.png 162810685.073.png 162810685.074.png 162810685.075.png 162810685.076.png 162810685.077.png 162810685.079.png 162810685.080.png 162810685.081.png 162810685.082.png 162810685.083.png 162810685.084.png 162810685.085.png 162810685.086.png 162810685.087.png 162810685.088.png 162810685.090.png 162810685.091.png 162810685.092.png 162810685.093.png 162810685.094.png 162810685.095.png 162810685.096.png
PROLOG
Czwartek
Siódma rano. Stanowczo za wcześnie, żeby po służbie na Stripie,
trwającej prawie do świtu, być teraz w stanie zebrać myśli. Sierżant
Clarissa Rivers po raz drugi powlokła się do ekspresu, żeby po raz drugi
napełnić kubek kawą. Wypiła łyk i skrzywiła się. Co było bez sensu -
przecież wiadomo, że policjanci robią najgorszą kawę na świecie.
Dlaczego więc policjanci z Las Vegas mieliby być wyjątkiem?-
Obrzydliwa ta kawa. Dziwnie gorzka, choć przed kwadransem
jeszcze znośna. Do diabła z nią. Lepiej chodzić sennym, niż się porzygać.
Odstawiła kubek, przeciągnęła się i dyskretnie podrapała między
łopatkami. Cholera, znów to paskudne swędzenie. Pojawia się zawsze,
kiedy wzrok Clarissy wyłowi cokolwiek, co choćby odlegle kojarzy się ze
strojem pokojówki.
Cokolwiek. A teraz... Masakra.
- Cześć, Clarisso! A coś ty taka nieszczęśliwa?
Kim Wong, również oficer policji, nachyliła się nad kontuarem,
sięgając po kubek. Nalała sobie kawy i obrzuciwszy przyjaciółkę
uważnym spojrzeniem od stóp do głów, wydała głośny dźwięk
oznaczający największą aprobatę.
- W tym ubraniu wyglądasz odlotowo! Tylko... - Wypiła pierwszy
łyk. Reakcja była do przewidzenia. - Paskudna... Ale wracając do ciebie,
to naprawdę jest super. Tylko ten kolor. Różowy absolutnie nie pasuje do
rudej.
1
162810685.097.png
- Szkoda, że nie poinformowałaś o tym ludzi z kasyna „Free Throw"
- odcięła się Clarissa. Ona, rzecz oczywista, z własnej woli nigdy by nie
włożyła na siebie żadnych różowości. O samym stroju nie wspominając.
Niestety, dziś miała na sobie właśnie to, czyli mundurek pokojówki.
Jaskraworóżowa sukienusia, biały fartuszek i białe pantofle. Projektant
zdecydowanie miał na uwadze wygodę. Bo na pewno nie urodę tych
pantofli.
Nie, nie ma siły, żeby w czymś takim wyglądać odlotowo.
- Był taki film, zaraz, zaraz... - Kim zmarszczyła czoło i pstryknęła
palcami, jakby usilnie próbowała sobie coś przypomnieć. - Z Jennifer
Lopez, grała w nim pokojówkę z hotelu...
- Dobrze, dobrze - ostro ucięła Clarissa. - Możesz się nabijać, ile
chcesz, ale zobaczymy, komu będzie do śmiechu, jak zaczniesz paradować
w tych swoich królewskich szatach.
- Tylko mi o tym nie przypominaj... Uśmiech natychmiast znikł z
twarzy
Kim. Ślicznej Kim. Znały się dość długo, ale Clarissa nigdy nie
przestała się zachwycać egzotyczną urodą koleżanki. Krucha azjatycka
księżniczka. Urzekająca - dziś wieczorem Kim wcieli się w taką właśnie
istotkę. Choć ta kruchość to tylko pozory. Piękna, inteligentna, bardzo
kobieca Kim była nadzwyczaj sprawna fizycznie.
- Cześć, dziewczyny!
Przy ekspresie do kawy pojawiła się Dorian, ostatnia, trzecia
członkini ich prywatnego klubiku dziewczyn z policji Las Vegas. W
żyłach Dorian musiała płynąć spora domieszka krwi- latynoskiej, stąd jej
permanentna opalenizna i czerń włosów. Prowokująco króciutkich. Figura
2
162810685.098.png
idealna. Czyli kolejny wspaniały egzemplarz policjanta płci żeńskiej z Las
Vegas.
- Cześć, Dorian - powitały ją koleżanki. Uprzejmie, choć po twarzy
Clarissy przemknął złośliwy uśmieszek. Co było, niestety, silniejsze od
niej. Kiedy pomyślała sobie, w co punktualnie o ósmej ma się
przedzierzgnąć droga Dorian...
Sam uśmieszek nie wystarczył.
- Czy wiesz, Dorian, że wszyscy faceci z departamentu marzyli od
lat, żeby w końcu obejrzeć te twoje legendarne nogi?
- Stop! - Ręka Dorian wyprysnęła w górę. - Jeszcze jedno słowo na
ten temat i gorzko tego pożałujesz!
Dorian miała udawać prostytutkę. Było to konieczne, żeby
rozpracować groźny gang uprowadzający kobiety tej właśnie profesji. Kim
miała przechwycić szmuglowane diamenty, a Clarissa zająć się
nielegalnym hazardem. Z każdym z tych zadań związane było duże
ryzyko, a czasu miały niewiele.
- Macie na to siedemdziesiąt dwie godziny, ani minuty dłużej !
Tak powiedział kapitan. Czyli weekend zapowiada się wyjątkowo
interesująco.
- Przynajmniej nie musisz udawać służącej - rzuciła rozżalonym
głosem Clarissa, spoglądając z niesmakiem na swój wykrochmalony
płócienny fartuszek. - Zdajesz sobie sprawę, co to znaczy przebywać trzy
dni wśród rozbestwionych, napalonych i nadzianych facetów?
Clarissa wiedziała aż za dobrze, i to z własnego doświadczenia.
Dalszą rozmowę uniemożliwił ostry męski głos:
- Dość pogaduszek, moje panie! Zapraszam na odprawę!
3
162810685.099.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin