Robillard Anne - Szmaragdowi Rycerze 01 - Ogień z nieba.rtf

(586 KB) Pobierz

Anne Robillard

 

Szmaragdowi Rycerze

Ogień na niebie

 

(Les Chevaliers d’emeraude)

 

Przełożył Adam Bobrowicz

 

 


Zakon

Szmaragdowy Rycerz Welland

Giermek Bridżes

 

Szmaragdowy Rycerz Bergo

Giermek Buchanan

 

Szmaragdowy Rycerz Kloe

Giermek Wanda

 

Szmaragdowy Rycerz Dempsej

Giermek Kewin

 

Szmaragdowy Rycerz Falko

Giermek Wimme

 

Szmaragdowy Rycerz Jason

Giermek Nogat

 

Szmaragdowy Rycerz Santo

Giermek Kerns

 


1. POWRÓT RYCERZY

 

Królestwa wielkiego kontynentu Eukidii zaznały pokoju dopiero w setki lat po straszliwej wojnie, jaką toczyły z Amekaretem, cesarzem ludzi-owadów Mężczyźni, kobiety i dzieci ginęli rażeni włóczniami wojowników, rozszarpani pazurami ich przerażających smoków – sami bogowie musieli interweniować, aby rasa ludzka nie została zmieciona z powierzchni ziemi. Rozkazali jednemu ze swoich nieśmiertelnych sług, Kryształowemu Czarodziejowi, zgromadzić wielkie wojska i wyposażyć je w magiczne moce. Ci wspaniali żołnierze byli pierwszymi Szmaragdowymi Rycerzami i to oni zepchnęli w końcu najeźdźcę do oceanu, skąd przybył.

Z biegiem stuleci ludzie stopniowo zapomnieli o tych tragicznych wypadkach. Jedynie czarownicy zachowali je w pamięci, ponieważ gwiazdy nadal mówiły o nieustającym zagrożeniu nadciągającym z zachodu. Król Szmaragd I, panujący w królestwie położonym w środkowej części kontynentu, u stóp Kryształowej Góry, podjął mądrą decyzję powołania nowego zakonu rycerskiego, którego głównym zadaniem byłaby obrona wszystkich mieszkańców Eukidii. Lecz nie każdy mógł zostać rycerzem. Król sporządził długą listę cech, jakimi powinno się odznaczać dziecko już we wczesnym wieku, aby mieć nadzieję, że pewnego dnia będzie służyć pod Szmaragdową tarczą.

Kandydatami na rycerzy mogli być i chłopcy, i dziewczynki, byle odznaczali się uczciwością i odwagą, a także umiejętnością komunikowania się ze światem niewidzialnym. Król pragnął, aby wszyscy rycerze zdobywali wiedzę pod opieką jego starego przyjaciela, czarownika Elunda, i potrafili panować nad otoczeniem, czytać znaki na niebie i lojalnie walczyć. Rozpoczynali więc swoje rycerskie życie w szkole na zamku, który król zamierzał pozostawić Zakonowi, jako że los nie dał mu spadkobiercy. Przyszli obrońcy sprawiedliwości uczyli się bez przerwy do jedenastego roku życia, kiedy to zostawali giermkami i zajmowali się bardziej sztuką wojenną. Mieli oni w przyszłości tworzyć nowy Zakon Szmaragdowych Rycerzy, tymczasem jednak ćwiczyli się w walce z żołnierzami króla. Rycerzami mieli zostać po ukończeniu dwudziestego roku życia, kiedy to każdy z nich wziąłby pod swoje skrzydła młodego giermka. W myśl słusznych zaleceń nadwornego czarownika król postanowił, że każdy Szmaragdowy Rycerz może kształcić tylko jednego giermka naraz: miał obowiązek trzymać go przy sobie przez całe dziewięć lat nauki, chyba żeby giermek popełnił jakieś poważne wykroczenie przeciwko Zakonowi.

Król Szmaragd I kazał wyryć te reguły złotymi literami na murach wielkiego zamkowego podwórca, aby wszyscy jego poddani mogli je widzieć, i rozesłał po kontynencie heroldów, aby je obwieścili na cztery strony świata.

Ze wszystkich królestw zjechały się dzieci. Czarownik Elund poddał je egzaminowi, który pomyślnie przeszło tylko siedmioro kandydatów. Z miejsca też rozpoczęli naukę w zamku. Od tej pory owe wybrane dzieci nie mogły już nigdy wrócić do swoich rodziców, chyba że czarodziej by je odesłał. Zakon stał się ich domem, a Szmaragd – nazwiskiem. Nie należały już do żadnej określonej rasy czy królestwa, lecz zostawały spadkobiercami i obrońcami całego kontynentu. Król nie miał jednak zamiaru uczynić z nich samotnych pustelników: przyznał kandydatom prawo do żeniaczki i posiadania dzieci, jednak dopiero wtedy, gdy zostaną pasowani na rycerzy i w takim okresie życia, kiedy nie będą mieli pod opieką żadnego giermka. Było oczywiste, że gdyby Zakon z jakichkolwiek powodów ich potrzebował, Szmaragdowi Rycerze musieliby opuścić swoje rodziny i służyć jego sprawie.

Z siedmiorga pierwszych wybrańców, sześciu chłopców i jednej dziewczynki, czworo było królewskiej krwi, reszta pochodziła z ludu. Wszyscy od kołyski wykazywali się niezwykłymi talentami. Niektórzy potrafili mówić niemal od urodzenia, inni potrafili na odległość przenosić przedmioty, nie dotykając ich, lub też przepowiadać ważne wydarzenia czekające rodzime królestwa. Nie były to zwykłe dzieci, lecz takie, które los wybrał, aby zostały nowymi Szmaragdowymi Rycerzami.

Król z bliska śledził postępy uczniów, w zamku rozbrzmiewały ich wesołe głosy. Żadne inne dziecko nie miało zostać przyjęte do przyzamkowej szkoły, zanim król nabierze pewności, że dzięki pierwszym wychowankom ziści się jego wielki sen o bezpieczeństwie i sprawiedliwości. Kiedy kandydaci na rycerzy ukończyli piętnaście lat, król Szmaragd I pozwolił mieszkańcom Eukidii przystać kolejne dzieci, z których zakwalifikowało się dziesięcioro. Po pasowaniu na rycerzy pierwszej siódemki zjawiła się trzecia fala uczniów, niewielu jednak dostało się do szkoły. Czarownik krążył teraz między kilkoma klasami na różnym poziomie, składającymi się z dzieci wszelkich ras. Najzdolniejsze spośród nich oddzielił od reszty i wyznaczył im trudniejsze zadania. Król nigdy jeszcze nie widział Elunda pałającego tak wielkim entuzjazmem. Spotykał się z nim regularnie w wielkiej zamkowej auli i wysłuchiwał, jak się pyszni postępami swoich uczniów. Niektóre imiona często się powtarzały w tych pochwałach, zwłaszcza imię Wellana.

Urodzony w Rubinowym Królestwie młodzieniec był najmłodszym synem króla Burga, po którym odziedziczył krzepką posturę i siłę mięśni. Przewyższał o głowę swoich towarzyszy broni. Z łatwością wywijał najcięższym nawet mieczem. Wielkiej odwadze zawdzięczał, że został wodzem rycerzy w swojej klasie. Żaden z jego druhów nie podejmował decyzji bez uprzedniego porozumienia się z nim. Król miał więc powody, aby być dumnym ze Szmaragdowego Wellana, i ufnie patrzył w przyszłość, wierząc, że ujrzy go w akcji, gdy sytuacja będzie wymagać interwencji Zakonu.

Nie musiał długo czekać, tyle że pierwszy wielki wyczyn Wellana nie nastąpił w starciu z wrogami królestwa. Faktycznie miał on miejsce na dziedzińcu Szmaragdowego Zamku. Podczas gdy siedmiu młodych rycerzy ćwiczyło się w sztuce wojennej, walcząc ze sobą, usłyszeli hałaśliwy zgiełk za murami obronnymi. Wrota zamkowe zawsze były otwarte przed ludem, toteż młodzi wojownicy niebawem odkryli źródło tego tumultu. Wieśniacy towarzyszyli grupie pielgrzymów ubranych w luźne tuniki i skrywających twarze pod wielkimi kapturami, mimo że promienie popołudniowego słońca ostro paliły.

Wellan szybkim gestem ręki przerwał ćwiczenia i rycerze zwrócili się w stronę tłumu wkraczającego na zamkowy podwórzec. Nastawiwszy ucha i otworzywszy serce przed tym morzem ludzi, Wellan zrozumiał, że poddani Szmaragda I są zagniewani i gotowi zaatakować pielgrzymów. Słuchając jedynie własnej odwagi, wyciągnął miecz i podszedł do tych nieboraków, najwyraźniej nieuzbrojonych. Jego towarzysze ruszyli za nim i, z mieczami w ręku, otoczyli kołem przybyszy. Wieśniacy stanęli jak wryci.

– Dlaczego grozicie tym ludziom? – zagrzmiał Wellan, przeszywając tłum lodowatym spojrzeniem swoich niebieskich oczu.

– Nie chcemy ich tutaj! – zawołał jakiś człowiek.

– Oni są z Szoli! – krzyknął inny i splunął na ziemię.

– Czy uczynili jakiś zaczepny gest przeciwko wam? – spytał Wellan, groźnie się prostując.

Nikt nie odpowiedział. Pielgrzymi zatrzymali się w środku koła utworzonego przez ubranych w zielone tuniki rycerzy i cierpliwie czekali na dalszy bieg wydarzeń. Było ich tylko dziesięciu i Wellan nie wyczuł w ich sercach żadnej wrogiej intencji.

– Wszyscy obywatele Eukidii mają prawo prosić króla Szmaragda o posłuchanie – powiedział władczym tonem. – Nawet Szolijczycy. Wracajcie do swoich zajęć, my zajmiemy się pielgrzymami.

Tłum najpierw wrogo pohukiwał, później przycichł, wreszcie opuścił fortecę. Wellan zaczekał, aż wszyscy wieśniacy wyjdą, po czym obrócił się w stronę cudzoziemców.

– Dziękujemy ci, rycerzu – odezwał się spod kaptura kobiecy głos. – Przychodzimy z daleka, żeby się spotkać z najmądrzejszym królem na kontynencie.

– Kogo mam zaanonsować Jego Królewskiej Mości? – spytał Wellan tonem łagodniejszym, lecz jednak surowym.

– Królową Fan z Szoli.

Szmaragdowi Rycerze wymienili niespokojne spojrzenia, wsunęli miecze do pochew, lecz nie odezwali się słowem. Decyzja zaprowadzenia bądź nie Szolijczyków przed oblicze króla należała do Wellana. Królowa odgadła ich myśli: nawet ci mężni rycerze o czystych sercach nie mogli pozostać obojętni wobec potomków jedynego króla, który ośmielił się zaatakować Szmaragdowe Królestwo. Draka, niegdyś władca Srebrnego Królestwa, ich sąsiad od zachodu, próbował powiększyć swoje terytorium, zajmując słynny zamek u stóp Kryształowej Góry. W końcu poniósł porażkę, gdyż wszystkie królestwa sprzymierzyły się przeciwko niemu, lecz nim to się stało, siał na swojej drodze śmierć i zniszczenie.

Fan była małżonką Szila, jednego z dwóch synów Draki. Głęboko upokorzony machinacjami swojego ojca, Szil schronił się wraz z nim w Szoli, najodleglejszym królestwie, i tam znalazł w sobie siłę, aby żyć dalej poza zasięgiem pełnych wyrzutu spojrzeń innych mieszkańców kontynentu. Zakochał się w księżniczce Fan, połączył swój los z jej losem i po śmierci króla Szoli naturalną drogą zasiadł na tronie. Jego brat Kul, bardziej nieustępliwy i niekrępujący się opinią ludu, pozostał w Srebrnym Królestwie, gdzie zamierzał panować do końca życia.

– Muszę porozmawiać z królem Szmaragdem w bardzo pilnej sprawie – powtórzyła z naciskiem królowa Fan.

Wellan zawahał się, choć nie wyczuł agresywnych zamiarów u młodej kobiety i jej świty. Pierwszym obowiązkiem rycerza jest przecież chronić króla.

– Czy jesteście uzbrojeni? – spytał w końcu.

– Szolijczycy nie mają żadnej broni, rycerzu – odpowiedziała nieskończenie łagodnym tonem.

Powoli zsunęła kaptur z głowy i wśród otaczających ją rycerzy rozległ się szmer podziwu. Matka Fan pochodziła z Królestwa Elfów, a jej babka z Królestwa Wróżek. Młoda królowa odziedziczyła po nich delikatne rysy twarzy i niemal przezroczyste, jasne włosy. Szczupła i krucha, wyróżniała się niezwykłą urodą. Jej srebrzyste oczy błyszczały w ostrych promieniach słońca, lecz godnie wytrzymała spojrzenie Wellana. Nie nosiła korony, ale wszystko w niej tchnęło szlachetnością. Skóra...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin