IPN-Kapłani niezłomni.pdf

(4512 KB) Pobierz
124998143 UNPDF
Przez Morze Czerwone
Kościół w Polsce Pod rządami Komunistów
niezłomni
Kapłani
Kapłani
Kapłani
Kapłani
Kapłani
niezłomni
niezłomni
niezłomni
niezłomni
124998143.005.png 124998143.006.png 124998143.007.png 124998143.008.png
dodatku do „Gościa Niedzielnego” podejmuje próbę
przybliżenia czytelnikom najnowszej historii Polski, ze
szczególnym uwzględnieniem kwestii funkcjonowania
Kościoła katolickiego w Polsce Ludowej. Był to dla
Kościoła „czas niewoli”, ograniczania praw i wypy-
chania z życia publicznego. Władze komunistyczne
traktowały Kościół, a przede wszystkim duchownych,
jako wroga w budowaniu „socjalistycznego raju”.
Serię zatytułowaną Przez Morze Czerwone. Kościół w Polsce
pod rządami komunistów otwiera numer poświęcony
księżom niezłomnym, represjonowanym przez reżim
komunistyczny w Polsce Ludowej. Prezentujemy skalę
zjawiska, rodzaje represji stosowanych wobec księży
oraz sióstr zakonnych, jak i sylwetki niektórych repre-
sjonowanych. W kolejnym numerze, który ukaże się w
listopadzie br., zostanie przedstawiona kwestia działań
wobec Kościoła, podejmowanych przez partię komuni-
styczną PPR/PZPR – mózg polityki antykościelnej.
A dAM d ziurok
Uderzenie w Kościół
Bilans represji wobec duchowieństwa
na obszarze Polski w obecnym kształcie
geograficznym należy rozpocząć
od momentu, gdy na tereny Polski,
z których odchodził jeden totalitaryzm
– narodowosocjalistyczny – wkraczał
drugi, nie mniej groźny dla Kościoła
– komunistyczny.
rysie jest zbieżna z walką systemu komu-
nistycznego wobec opozycji politycznej
w Polsce. Po likwidacji zbrojnego podzie-
mia i wyeliminowania opozycyjnych par-
tii politycznych z życia publicznego, to
jest po 1947 roku, władze komunistycz-
ne podjęły zdecydowane działania repre-
syjne wobec jedynego przeciwnika, jaki
jeszcze wówczas pozostał, a mianowicie
Kościoła rzymskokatolickiego.
Szczególne nasilenie re-
presji wystąpiło w latach
1945–1956. Statystyka jest
tego znamiennym dowodem.
W 1945 roku odnotowano
zatrzymania lub wyroki w
91 sprawach obejmujących
duchownych, w 1949 roku
takich spraw było już 117,
w 1951 – 157. Rekordowym
pod względem zatrzymań
i wydanych wyroków był
rok 1952: 218 zatrzymań,
aresztów i wydanych wy-
roków w sprawach obej-
mujących duchownych. W
tym okresie represje wobec
duchowieństwa objęły wszystkie
diecezje i większość dużych zgro-
madzeń zakonnych. Szacunkowo
oblicza się, że w okresie 1944/45–
1956 przez więzienia i areszty w
Polsce Ludowej przeszło ponad
1000 duchownych diecezjalnych i
zakonnych. Ponadto w 1954 r. ze
swoich klasztorów zostało wygnanych ok.
1400 sióstr zakonnych.
W 1956 roku wszyscy duchowni prze-
bywający w więzieniach i odsiadujący
wyroki, często wieloletnie i dożywotnie,
zostali wypuszczeni z więzień, ale tylko
niektórzy doczekali się rehabilitacji. Od-
tąd duchowni o wiele rzadziej trafiali do
więzień, ale nie zaprzestano samych re-
presji. Władze państwowe zdecydowały
się tylko na inną ich formę – represję fi-
zyczną zamieniono na bardziej „cywilizo-
waną”, ale nie mniej uciążliwą: kolegia
karne, nękanie, przesłuchania, szantaż,
domiary podatkowe itp.
Na podstawie danych Stolicy Apostol-
skiej, w krajach bloku wschodniego po
wojnie (stan z połowy 1949 roku) zginęło
gwałtowną śmiercią 246 biskupów i księ-
ży, 404 deportowano na Syberię, 1065
znalazło się w więzieniu, 585 zaginęło
bez śladu.
Na tym tle należy umieścić represje za-
stosowane wobec ducho-
wieństwa w Polsce w la-
tach 1944–1953 (są to ob-
liczenia nadal szacunkowe).
W literaturze przedmiotu
przyjmuje się, że do 1953
roku więzionych lub wygna-
nych z diecezji było 12 bi-
skupów, 4 księży rozstrze-
lanych lub powieszonych po
wyroku sądu, 37 księży za-
mordowanych, 260 zmarło
lub zaginęło, 350 zesłano, ok.
1000 przebywało w więzie-
niu, ok. 1200 usunięto przy-
musowo z parafii. Do tego
należy doliczyć także straty du-
chowieństwa zakonnego: 54 za-
bitych, 200 zesłanych, 170 uwię-
zionych, 300 wygnanych.
Represje wobec duchowień-
stwa w postaci aresztów i wię-
zień nie skończyły się w 1956
roku; po 1981 roku wzmogła
się nowa fala represji, których najdobit-
niejszym przykładem są zabójstwa księży:
Jerzego Popiełuszki, Stefana Niedzielaka,
Stanisława Suchowolca, Stanisława Pali-
mąki i o. Stanisława Kowalczyka. Wszyst-
kie te przypadki do dzisiaj nie zostały
w pełni wyjaśnione, podobnie jak i inne
śmiertelne wypadki księży, które wliczono
do liczby zgonów z powodu choroby lub
wyczerpania organizmu (ks. Władysław
Findysz, ks. Roman Kotlarz).
ks . J erzy M yszor
Dzwonkowskiego, w przede-
dniu wybuchu II wojny świa-
towej na terenie Związku Radzieckiego
pozostało przy życiu i duszpasterzowało
w ograniczonym stopniu tylko dwóch
księży katolickich. Inni duchowni kato-
liccy, po odbyciu kary więzienia, zosta-
li wysłani za granicę, rozstrzelani albo
zmarli w więzieniu, łagrze czy na zesła-
niu. Takiego scenariusza wydarzeń nale-
żało spodziewać się również w Polsce.
Gdy front przesuwał się przez ziemie
polskie od strony wschodniej w kierunku
granicy Niemiec, w granicach sprzed 1938 r.,
duchowni katoliccy byli mordowani za-
równo ze względów narodowościowych
(Niemcy), jak i z nienawiści do Kościoła ka-
tolickiego. W pierwszym okresie, po wej-
ściu NKWD na teren diecezji warmińskiej
w 1945 roku, zostało zamordowanych 24
duchownych niemieckich. W archidiece-
zji wrocławskiej, po wejściu wojsk sowie-
ckich, zginęło, jak się ostrożnie oblicza,
16 duchownych diecezjalnych i zakon-
nych. Do tej liczby dodajmy 24 siostry za-
konne, zamordowane przez czerwonoar-
mistów w pierwszych dniach po wejściu
Armii Czerwonej na Ziemie Zachodnie w
1945 roku oraz kolejnych 15 sióstr, które
zmarły po usunięciu z Nysy na skutek szy-
kan, gwałtów, bicia.
Represje zastosowane wobec ducho-
wieństwa posiadają swoją wewnętrzną
periodyzację, która tylko w ogólnym za-
„Leksykon
duchowieństwa
represjonowanego
w PRL” przypomina
męczęńską drogę
ludzi Kościoła
w tym czasie
3
Wstęp
I nstytut Pamięci Narodowej w formule specjalnego
W edług ustaleń ks. Romana
124998143.001.png
represje
Tylko nie męczennicy
Walka z Kościołem katolickim,
a w szczególności z duchownymi, była
prowadzona głównie pod sztandarem
zwalczania „rozpolitykowanego kleru”.
nych wrogich wystąpień w powia-
tach i 340 w miastach wojewódzkich, w
tym 1076 faktów nielegalnego budowni-
ctwa sakralnego i zbiórek publicznych,
610 prób organizowania pielgrzymek,
obozów i innych zgromadzeń, 557 anty-
państwowych wystąpień z ambon, 126
faktów kolportażu ulotek, odezw, niele-
galnej literatury, 109 faktów pogróżek i
naruszeń wolności sumienia.
przeciwdziałając wrogim wystąpieniom
kleru i elementów klerykalnych, stoso-
wano: areszty, zatrzymania, rozmowy
profilaktyczne. powodowano także kary
pieniężne.
W omawianym okresie aresztowano 121
osób, w tym około 30-tu księży. W 1960
roku aresztowano 368 osób, z tego
293 w związku z zajściami na tle fanaty-
zmu religijnego w Nowej Hucie, Zielonej
Górze i Gliwicach.
Sprawozdanie Departamentu III MSW
za 1961 rok, 20 II 1962 r
Podczas narady kierownictwa pionu IV SB
w styczniu 1969 r. wiceminister spraw we-
wnętrznych Franciszek Szlachcic wskazał,
że należy „wypowiedzieć klerowi wojnę
psychologiczną. Rozszerzaniem wewnętrz-
nych trudności robić im kłopoty i zmusić
do defensywy”. W tym duchu prowadzono
działania dezintegracyjne, mające rozbić
jedność Kościoła, skłócić duchowieństwo,
skompromitować je w oczach społeczeń-
stwa. Rozrastająca się sieć tajnych współ-
pracowników miała pomagać w polityce
zakładającej „inspirację fermentu i kształ-
towanie postaw lojalności”. Tajni współpra-
cownicy byli głównym narzędziem w pracy
operacyjnej SB, stąd nie dziwi determinacja
w akcji werbunkowej.
Duchowieństwo, jako jedyna grupa
społeczna, pozostawało w całości pod kon-
trolą SB. Od 1963 r. na każdego kapłana (a
nawet kandydata do kapłaństwa w semi-
narium) prowadzono osobną teczkę, zwa-
ną TEOK – teczka ewidencji operacyjnej
na księdza. W ramach taktyki rozpoznania
wroga zbierano tam szereg informacji o
jego działalności, kontaktach itd. Kontro-
la, rozpracowanie, profilaktyka i działania
dezintegracyjne stały się na długie lata ka-
nonem działań wobec duchowieństwa. Naj-
bardziej wyrafinowane działania operacyj-
ne stosowano w latach osiemdziesiątych,
kiedy to sięgano również po rozwiązania
nawiązujące do terroru bezpośredniego
okresu stalinowskiego.
przekonać społeczeństwo, że nie
walczą z całym Kościołem, religią
czy Bogiem. Działalność duchowieństwa
stanowiła dla komunistów zagrożenie ideo-
logiczne i polityczne, a w jednym z doku-
mentów SB księży katolickich nazwano
wprost „nosicielami obcej nam ideologii”.
W pierwszych latach po wojnie za wrogów
uznawano głównie księży zaangażowanych
w działalność podziemia niepodległościo-
wego. Z czasem rozszerzał się krąg podej-
rzanych – stali się nimi duchowni i zakonni-
ce nauczające w szkołach oraz prowadzący
działalność stowarzyszeń katolickich, a od
końca lat 40. „figurantem” (obiektem do
rozpracowania) stało się już całe ducho-
wieństwo katolickie.
Nie męczennicy, lecz przestępcy
Represje wobec księży, zakonników i
zakonnic przybierały różnorakie formy i
stosowane były z różnym natężeniem. Ko-
muniści, dbając o pozory legalizmu, stara-
li się stawiać duchownych przed sądami,
pokazując społeczeństwu, że rozprawia-
ją się z przestępcami, winnymi szpiego-
stwa, nadużyć finansowych, ogólnie ła-
mania obowiązującego w Polsce Ludowej
prawa. Widać tutaj analogię do metody
stosowanej w latach 30. przez nazistów,
którzy walkę z Kościołem prowadzili w
myśl hasła „Nie męczennicy, lecz prze-
stępcy”. Nagłośnienie pokazowych pro-
cesów „duchownych-przestępców” miało
odsunąć niebezpieczeństwo przybierania
przez Kościół szat męczeństwa. Szukanie
za wszelką cenę argumentów prawnych
prowadziło do takich sytuacji, że odczyta-
nie w 1952 r. listu pasterskiego biskupów
katowickich w obronie nauki religii zosta-
ło potraktowane jako działalność godząca
w interesy państwa polskiego. Sam dekret
o wygnaniu biskupów z diecezji na 5 lat
wydała Komisja do Walki z Nadużyciami i
Szkodnictwem Gospodarczym!
Na znacznie szerszą skalę stosowa-
no mniej widoczne dla społeczeństwa
formy szykanowania duchownych. Były
nimi rozliczne represje administracyjne,
paraliżujące pracę Kościoła. Pozbawianie
prawa nauczania w szkołach, wyrzucanie
z posługi w szpitalach, domach dziecka,
wymierzane grzywny, kolegia, olbrzymie
podatki – to tylko niektóre z całego kata-
logu środków represyjnych. Specyficzną
i eksperymentalną formą szykan jeszcze
na etapie seminarium było powoływanie
kleryków do wojska. Z nadzieją, że pobyt
w wojsku doprowadzi do opuszczenia
seminarium. W latach 1960–1980 przy-
musową służbę wojskową musiało odbyć
kilka tysięcy alumnów.
Wojna psychologiczna
Od końca lat 40. władze starały się
doprowadzić do podziałów wśród du-
chowieństwa, w myśl zalecenia Stalina,
że „bez rozłamu wśród kleru nic nie wyj-
dzie”. Montowanie ruchu księży lojal-
nie ustosunkowanych do władzy komuni-
stycznej (zwanych „księżmi patriotami”)
nie przyniosło spodziewanych efektów.
Równie nieskuteczne okazały się próby
wywoływania konfliktów między „klerem
dołowym” a hierarchią kościelną.
Po przełomie 1956 r. w ramach nowej
taktyki walki z Kościołem ograniczano dzia-
łalność represyjną i formy śledcze, skupia-
jąc się w większym zakresie na działaniach
operacyjnych (m.in. stosowano na szeroką
skalę podsłuchy, kontrolę korespondencji
itd.). Zadania te podejmowała rozrastająca
się struktura Służby Bezpieczeństwa, zaj-
mująca się walką z Kościołem – w 1962 r.
powołano słynny Departament IV MSW.
A dAM d ziurok
miła o kilku wypadkach szantażo-
wania przez Służbę Bezpieczeństwa i
namawiania do „współpracy” alumnów
Wyższego Seminarium Duchownego
w Łodzi. [...] Służba Bezpieczeństwa
niepokoi nie tylko samych alumnów,
ale także ich rodziców i innych człon-
ków rodzin. [...] Funkcjonariusze Służby
Bezpieczeństwa, proponując „współpra-
cę”, podszywają się nawet pod współ-
pracowników Episkopatu, następnie
proponują wysokie stypendia pienięż-
ne. Gdy to nie daje rezultatów, szyka-
nują swoje ofiary i przy okazji zdradzają
cel swoich wysiłków. Twierdzą także, że
„polska jest krajem, gdzie wszystko jest
pod kontrolą”.
„Pro memoria” episkopatu w sprawie
dyskryminacji religijnej w PRL,
18 IX 1974 r.
4
WRogie WystąPieNia
w 1961 roku zanotowano 2339 róż-
W ładze komunistyczne starały się
szyKaNują
K uria Diecezjalna w Łodzi zawiado-
124998143.002.png
ofiary Armii Czerwonej
Na sowieckich
bagnetach
Pielęgnowana przez dziesięciolecia
propagandowa wersja wyzwolenia przez
Armię Czerwoną zamykała w Polsce usta
wszystkim, którzy byli świadkami tamtych
wydarzeń i oceniali je zupełnie inaczej.
Lokalne społeczności zachowywały jednak
w pamięci obraz okrucieństwa i terroru,
jaki nadciągał wraz z krasnoarmiejcami.
nienawiść do religii i osób wierzą-
cych stawały się przyczyną profa-
nowania sfery sacrum przez wielu czer-
wonoarmistów: dewastowania obiektów
sakralnych, bezczeszczenia symboli reli-
gijnych czy kradzieży przedmiotów kultu
(m.in. naczyń liturgicznych, ornatów).
ofiara ks. Frenzla
Nie sposób opisać wszystkich drama-
tycznych okoliczności i miejsc, w któ-
rych duchowni ginęli za wiarę z rąk Armii
Czerwonej. W diecezji gliwickiej zginął
m.in. ks. Jan Frenzel. Pracował on jako wi-
kariusz w parafii w Miechowicach (obec-
nie dzielnica Bytomia). W styczniu 1945
r., kiedy miejscowość zajęła już Armia
Czerwona, został wezwany do konające-
go chłopca. Udał się do piwnicy, w której
schroniła się rodzina i udzielił umiera-
jącemu Wiatyku. Kiedy spowiadał krew-
nych chłopca, do piwnicy weszli krasno-
armiejcy i zauważywszy kapłana, zabrali
go z sobą. Szarpany i bity, pozbawiony
stuły i bursy, nazwany „cziornym czor-
tem”, został zaprowadzony do dowód-
cy. Tam najpierw poddano go torturom,
potem zastrzelono, a właściwie dobito.
Miejscowa ludność po koloratce rozpo-
znała kapłana, którego zmasakrowane i
pozbawione odzienia ciało leżało wśród
innych zabitych. Męczeńską śmierć kapła-
na upamiętnia jedna z ulic miejscowości
nazwana jego imieniem.
Napady na klasztory
Miejscami masowych zbrodni na
osobach duchownych były klasztory ze
względu na fakt zgromadzenia w jed-
nym miejscu wielu osób. Oprócz perswa-
zji, prób unikania kontaktu czy biernego
oporu wobec napastników osoby
zakonne nie mogły, ani nie mia-
ły szans podjęcia z nimi walki.
Szczególnie tragiczna była sytu-
acja w klasztorach żeńskich, do
których wkraczali Sowieci. Bez-
bronność zgromadzonych tam
sióstr potęgowała poczucie bez-
karności napastujących je żołnie-
rzy. Habit zakonny nie stanowił
żadnego hamulca. Trudno odno-
tować wszystkie pobicia, zniewagi i upo-
korzenia, które przyszło im znieść. Za-
konnice stawały się bardzo często ofiara-
mi gwałtów; na nic zdały się desperackie
próby obrony przed zhańbieniem. Nie-
jednokrotnie postawa sprzeciwu stawała
się przyczyną brutalnie zadanej im śmier-
ci. Jedno z takich tragicznych zdarzeń
miało miejsce w Lidzbarku Warmińskim
w klasztorze sióstr katarzynek (Zgroma-
dzenie Sióstr św. Katarzyny Dziewicy i
Męczennicy). Pijani żołnierze sowieccy
napastowali przebywające tam siostry.
Kiedy jeden z nich znęcał się nad 64-let-
nią siostrą przełożoną Sabinellą Angrick,
zdesperowane współsiostry stanęły w jej
obronie i doprowadziły do jej uwolnie-
nia z odosobnienia. Zemstą za ten czyn
było zastrzelenie z zimną krwią czterech
spośród nich, w tym także siostry prze-
łożonej. Egzekucja odbyła się w refek-
tarzu w obecności wszystkich zakonnic.
Siostry katarzynki poniosły śmierć także
w innych miejscowościach: w Olsztynie,
Kętrzynie, Ornecie i Gdańsku Wrzeszczu.
W 2004 r. w archidiecezji war-
mińskiej rozpoczął się proces
diecezjalny, mający prowadzić
do beatyfikacji 16 sióstr kata-
rzynek, które w 1945 r. poniosły
śmierć w obronie wiary
Podobnych masowych zbrod-
ni dokonano w Nysie w para-
fii św. Rocha (obecnie diecezja
opolska). Ofiarami Armii Czer-
wonej w marcu 1945 r. byli fran-
ciszkanie i siostry elżbietanki z usytuo-
wanych tam klasztorów.
Szczególnie na ziemiach należących
przed wojną do Rzeszy czynnikiem de-
cydującym o losie zarówno kapłana, jak i
ludności cywilnej był stosunek nadciąga-
jących żołnierzy do Niemców. W obliczu
zbliżającej się Armii Czerwonej musia-
ła zapaść decyzja o ewakuacji lub pozo-
staniu na miejscu. W wielu wypadkach,
mimo docierających wieści o wrogim
stosunku do ludności niemieckiej, kapła-
ni podejmowali decyzje o pozostaniu ze
swoimi parafianami. Ginęli w masowych
egzekucjach wraz z ludnością cywilną,
jak to miało miejsce m.in. w przypadku
ks. Antoniego Wernera z diecezji war-
mińskiej czy ks. Alojzego Zuga z diecezji
wrocławskiej. Ginęli także, stając w obro-
nie godności i czci napastowanych przez
czerwonoarmistów kobiet i dziewcząt,
jak ks. Teodor Walenta z diecezji katowi-
ckiej czy ks. Georg Michaletz z diecezji
wrocławskiej.
k orneliA B AnAś
5
A teizm, czasem pogarda, a nawet
Bohaterscy
kapłani
zamordowani
przez sowietów:
z lewej
ks. jan Frenzel,
z prawej
ks. teodor
Walenta
124998143.003.png
stalinowskie więzienia
W rękach oprawców
– Zostałem [...] wsadzony do samochodu,
w którym jeden z funkcjonariuszy [UB]
groził mi, abym siedział cicho. Przewinął
mi się wówczas przed oczami cały szereg
cierpień, jakie miałem przejść i dlatego za
wszelką cenę postanowiłem się wydostać.
IX, XI i XII, kard. Hlonda i Sapiehę, któ-
rego określił mianem większego szpiega
niż Hlond”.
Piętno pochodzenia
Istotny wyróżnik sytuacji więzionych
duchownych, in minus, to ich status spo-
łeczny. Ksiądz, obdarzony w swoim śro-
dowisku, zwłaszcza wiejskim, tradycyjnie
wysokim autorytetem, nie wytrzymywał,
zdarzało się, gwałtownej zmiany warun-
ków otoczenia i otaczającej go atmosfery.
Z wysokiego szczebla drabiny społecznej
spadał do pozycji pariasa, pozbawionego
częstokroć elementarnych praw ludzkich.
„Księży na spacerze nietrudno było
rozpoznać – spodnie zawsze mieli krót-
kie, najczęściej do łydek. Wystawały gołe
nogi lub kalesony. Spodnie najczęściej się
nie dopinały i zawiązane były kawałkami
sznurka: od guzika do dziurki w spod-
niach. Marynarki najczęściej również nie
dopinały się. Rękawy do łokci. Robili z
nich pośmiewisko na całe więzienie” –
wspominał Bogumił Studziński.
ofiary gwałtu
W końcu traciły te „okoliczności uwię-
zienia” znaczenie, gdy przychodziło zmie-
rzyć się z brutalną nagą siłą. Gdy przycho-
dziła śmierć. Ks. Józef Fudali zeznawał
jako świadek na „procesie kurii krakow-
skiej”, mówił niewyraźnie, bo w śledz-
twie oprawcy wybili mu zęby. Jako jedyny
z duchownych odwołał zeznania,
więc sędzia zwrócił mu uwagę,
że przed śledczymi przyznał się
do winy. Ksiądz począł strasznie
krzyczeć, że bili go żelaznym prę-
tem po głowie, kopali, miażdżyli
przyrodzenie. W śledztwie stra-
cił zupełnie zdrowie i posiwiał.
Dostał trzynaście lat więzienia.
Zmarł półtora roku później. Ks.
Piotr Oborski z diecezji kieleckiej
otrzymał dożywocie. Podczas rozprawy,
gdy sędzia zapytał, czy przyznaje się do
winy, odpowiedział: „Nie przyznaję się,
na co dowodem jest moje ciało”, po czym
zdjął część ubrania i pokazał obrażenia, ja-
kie powstały w wyniku tortur. „Osadzono
go – pisał ks. Przytocki – na Montelupich
w Krakowie. Przez sześć miesięcy był trzy-
many w norze bez okien, pod schodami,
przez którą przechodziły nieszczelne rury
kanalizacyjne. Wilgoć zalewała ściany i po-
sadzkę. Jedynymi towarzyszami jego nie-
doli były szczury. Ta gnojownia miała ks.
Oborskiego skruszyć [...]”.
ks. Bolesław Stefański. Z więzie-
nia wydostał się przeszło siedem
lat później – storturowany, kaleka bez
nogi, nędzarz, z widocznymi objawami
choroby umysłowej. Zmarł jako pensjona-
riusz domu starców, w wieku 54 lat.
inkwizycja
Zarówno stalinowskie śledztwo, jak i
przewód sądowy miały charakter wybitnie
inkwizycyjny, dotkliwy więc dla osób wy-
czulonych na wszelkie zarzuty o charakte-
rze etycznym, z sugestią „moralnego zgor-
szenia”. To, co bawić mogło osoby świe-
ckie, przyjmowane było nieraz z powagą
przez duchownych. Swe doświadczenia
sowieckie wspominał Stanisław Swianie-
wicz: „Perswazja śledczego „przyjmowała
nieraz charakter operetkowy; na przykład
gdy sędzia śledczy zaczynał rozczulać się
nad moim upadkiem moralnym i mówił:
»Powiedz wszystko, co wiesz, oczyść swo-
je sumienie, a zobaczysz, lżej ci będzie
na sercu«. Od swoich współlokatorów w
celi wiedziałem, że to odwoływanie się
do oczyszczenia sumienia było standardo-
wym chwytem sowieckiego śledztwa, któ-
ry również u wielu więźniów rosyjskich
wzbudzał śmiech; chociaż zapewne dla
wielu innych stwarzał psychiczną atmosfe-
rę do »przyznawania się«”.
Siostra Izabela Łuszczkiewicz, sza-
rytka, skazana trzykrotnie na śmierć za
kontakty z WiN-em, była okrutnie tortu-
rowana w śledztwie. Dręczono ją i w celi
śmierci: „Czekając trzy miesiące – pisała
później siostra – na wykonanie wyroku,
byłam ustawicznie wołana wieczorami, że
idę niby na wykonanie wyroku. Z począt-
ku ciężko to przechodziłam, ale wreszcie
przyzwyczaiłam się do tego i starałam się
być przygotowaną na śmierć”.
odpowiedzialność zbiorowa
Duchowni zmuszeni byli także, najczęś-
ciej w sposób dosłowny, odpowiadać indy-
widualnie za wszystkie zbiorowe „winy”
Kościoła. Pośród śledczych znajdował się
bowiem duży odsetek polskich oraz sowie-
ckich Żydów, zaś wśród strażników – ko-
munistów z Polonii francuskiej,
często nieznających nawet języka
polskiego. Pośród samych Polaków
był natomiast spory odsetek osób
bez żadnego wykształcenia, prosto
ze wsi, z ówczesnych społecznych
nizin. We wszystkich tych grupach
istniały mniejsze lub większe re-
sentymenty (religijne, społeczne,
narodowe), spotęgowane wyrwa-
niem z naturalnego środowiska, wyobco-
waniem i wykorzenieniem duchowym.
Jedno z przesłuchań na warszawskim
Mokotowie ks. Józef Zator-Przytocki
wspominał następująco: „Po przerwie,
gdy [śledczy] mnie wezwał, zaczął się po-
pisywać znajomością historii Kościoła.
[...] Poświęcił więc cały dzień śledztwa
popisywaniu się swoimi wiadomościami.
Nie mogąc dosięgnąć żadnej ze zmarłych
postaci, nienawiść do nich wyładowy-
wał na mojej skórze. Rozpoczął od św.
Stanisława Szczepanowskiego, poprzez
kardynała Oleśnickiego, Skargę, św. An-
drzeja Bobolę, Skorupkę, papieży: Piusa
J Acek Ż urek
6
M ówił podczas rozprawy sądowej
U góry: Ks. józef
zator-Przytocki
Powyżej: Wielu
duchownych
„przeszło” przez
więzienie przy
ul. Rakowieckiej
w Warszawie
124998143.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin