IPN-Przewrót majowy 1926.pdf

(3055 KB) Pobierz
07-10 IPN
652512634.004.png
II Nasz Dziennik Piàtek, 27 maja 2011
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
Piàtek, 27 maja 2011 Nasz Dziennik VII
Prof. W∏odzimierz Suleja (IPN Wroc∏aw)
Majowy przewrót
Ciàg dalszy ze s. I
samorzàdowej, a tak˝e przepisy prasowe. W okresie rzàdów parlamentarno-gabi-
netowych przedsi´biorstwa prasowe i dziennikarze cieszyli si´ wzgl´dnà swobodà
dzia∏ania. Jednak ju˝ kilka miesi´cy po zajÊciach w Warszawie odczuli na w∏asnej
skórze, jakie zamiary wobec nich ma nowa w∏adza. W paêdzierniku 1926 r. Ignacy
MoÊcicki, wskazany przez Pi∏sudskiego na prezydenta RP, parafowa∏ rozporzàdze-
nie o karach za rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomoÊci oraz zniewag´
w∏adz paƒstwowych i ich przedstawicieli. Na dekret spad∏a fala krytyki prasowej i
po kilku tygodniach zosta∏ on odrzucony przez parlament. Przesz∏o pó∏ roku póê-
niej, w maju 1927 r., prezydent podpisa∏ nowe rozporzàdzenie o prawie prasowym,
które m.in. zaostrza∏o kary pieni´˝ne za przest´pstwa pope∏nione drukiem, a od-
powiedzialnoÊç za stron´ merytorycznà pisma rozciàgn´∏o z redaktora odpowie-
dzialnego na ca∏y zespó∏ redakcyjny. Przepis ten uderza∏ przede wszystkim w wy-
dawnictwa o s∏abych podstawach finansowych. Dlatego te˝ pewna cz´Êç wydaw-
ców, zanim wypuÊci∏a kolejny numer, „dobrowolnie” oddawa∏a pismo do ocenzu-
rowania (tzw. cenzura prewencyjna). Dekret spotka∏ si´ ze stanowczym sprzeci-
wem wszystkich partii i ugrupowaƒ opozycyjnych, a tak˝e znacznej cz´Êci opinii
publicznej. Sprzeciw jednak na nic si´ nie zda∏. Sàd Najwy˝szy orzek∏ bowiem, ˝e
rozporzàdzenie MoÊcickiego jest zgodne z Konstytucjà.
Cechà charakterystycznà prasy sanacyjnej by∏ brak jej centralizacji. W∏adza
paƒstwowa egzekwowa∏a od prasy wy∏àcznie poparcie, podczas gdy wszelkie
kwestie zwiàzane z interpretacjà spraw programowych sanacji pozostawia∏a wy-
dawcom. Przed pierwszymi po przewrocie majowym wyborami do obu izb parla-
mentu RP powsta∏o w ca∏ym kraju kilkadziesiàt dzienników i tygodników prorzà-
dowych. Wi´kszoÊç z nich ujrza∏a Êwiat∏o dzienne dzi´ki znacznemu wsparciu
w∏adz paƒstwowych, g∏ównie finansowemu. Ich wydawcami by∏y: BBWR, Partia
Pracy i Zwiàzek Naprawy Rzeczypospolitej (obie partie zg∏osi∏y akces do bloku),
a tak˝e osoby prywatne i spó∏ki wydawnicze. ¸àczy∏o ich jedno – poparcie dla Jó-
zefa Pi∏sudskiego, czemu dawali wyraz na ∏amach wydawanych przez siebie
pism. Mimo otrzymywanych dotacji cz´Êç periodyków prosanacyjnych uleg∏a li-
kwidacji. Jedne zamkni´to tu˝ przed wyborami 1928 r., inne kilka tygodni lub mie-
si´cy póêniej. By∏y te˝ takie, które na rynku prasowym goÊci∏y przez kilka kolej-
nych lat. Tak czy inaczej, w ciàgu kilku miesi´cy po przewrocie majowym wokó∏
obozu rzàdzàcego skupi∏a si´ spora cz´Êç prasy spo∏eczno-politycznej i ogólno-
informacyjnej. W ten sposób sanacja zyska∏a w r´ku wa˝ne narz´dzie agitacji.
Sam proces tworzenia ca∏ego systemu prasy prorzàdowej by∏ swego rodzaju fe-
nomenem w dziejach czasopiÊmiennictwa doby mi´dzywojennej.
Co wi´cej, konsekwentnie zwalczajàc „sejmokracj´”, wytrwale upowszechnia∏
swe racje, toczàc spór zarówno o ustrojowe pryncypia, jak i – zw∏aszcza od wio-
sny 1926 roku – przestrzegajàc przed rosnàcym zewn´trznym zagro˝eniem, co
wobec traktatowych zwiàzków pomi´dzy weimarskimi Niemcami a bolszewickà
Rosjà silnie do opinii publicznej przemawia∏o. Pi∏sudski, o czym warto pami´-
taç, nigdy nie negowa∏ ustrojowych fundamentów II Rzeczypospolitej. Sprze-
ciw, z up∏ywem czasu coraz bardziej goràcy, budzi∏a w nim parlamentarna prak-
tyka. I, co wa˝niejsze, proces permanentnego os∏abiania armii przez uzale˝nie-
nie jej od doraênych politycznych koniunktur.
W drugiej po∏owie kwietnia 1926 roku, w obliczu przewlek∏ego kryzysu ga-
binetowego, Marsza∏ek postanowi∏ w sposób czynny w∏àczyç si´ do gry. Naj-
prawdopodobniej w∏aÊnie wtedy narodzi∏ si´ pomys∏ pos∏u˝enia si´ narz´-
dziem umo˝liwiajàcym skuteczny nacisk na polityków, a w pierwszym rz´dzie
prezydenta Stanis∏awa Wojciechowskiego. Funkcj´ takà najlepiej móg∏by pe∏-
niç specjalnie dobrany oddzia∏ wojska, z∏o˝ony z jednostek, których wiernoÊci
móg∏ byç pewien. Nie by∏yby to, rzecz jasna, si∏y potrzebne do przeprowadze-
nia zbrojnego zamachu, a raczej takie, które dla jego czysto politycznego wy-
stàpienia stworzy∏yby odpowiednio barwne ramy. ObecnoÊç takiego oddzia∏u
jasno pokazywa∏aby, ˝e to w∏aÊnie Pi∏sudski reprezentuje interesy narodowej
armii i cieszy si´ jej rzeczywistym poparciem. Funkcjonujàce w naukowym
obiegu informacje o rozkazie ˚eligowskiego z 18 kwietnia o powierzeniu Mar-
sza∏kowi dowództwa nad wybranymi jednostkami dla przeprowadzenia çwi-
czeƒ mi´dzygarnizonowych to zapewne jakieÊ dalekie echo owych zamys∏ów
– notabene nikt z badaczy nigdy nie tylko do orygina∏u, ale nawet do odpisu
takowego rozkazu nie dotar∏…
W czasie gdy sytuacja polityczna po utworzeniu nowego wcielenia „rzàdu
Chjeno-Piasta” (czyli koalicji ChrzeÊcijaƒskiego Zwiàzku JednoÊci Narodowej,
zwanego ironicznie Chjenà, i PSL „Piast”) gwa∏townie si´ zaostrzy∏a, a pole
manewru radykalnie ograniczyli Pi∏sudskiemu jego przeciwnicy (w wywiadzie
opublikowanym 9 maja przywódca PSL „Piast” Wincenty Witos za˝àda∏, by wy-
szed∏ z ukrycia i wzià∏ odpowiedzialnoÊç za paƒstwo), postanowi∏ podjàç rzu-
conà mu r´kawic´. Z du˝à dozà prawdopodobieƒstwa mo˝na przyjàç, ˝e
przed po∏udniem 11 maja podjà∏ on decyzj´, by wywrzeç presj´ na prezyden-
ta i na rzàd Witosa, pojawiajàc si´ w stolicy na czele zbrojnego oddzia∏u. Mar-
sza∏ek zapewne zak∏ada∏, ˝e ten pokaz si∏y powinien okazaç si´ na tyle sku-
teczny, by rzàd si´ ugià∏, zaÊ tworzàca go koalicja si´ rozpad∏a. Prezydent, po-
nownie zyskujàc w ten sposób swobod´ ruchów, powróci∏by tym samym do
koncepcji uformowania nowego gabinetu nie tylko opierajàcego si´ na szer-
szej politycznej podstawie, ale z Marsza∏kiem jako jego kluczowym ogniwem.
Pi∏sudski, jak si´ zdaje, w swych planach nie uwzgl´dni∏ przeciwników w gene-
ralskich mundurach…
Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e ryzykownà rozgrywk´ Marsza∏ek zamierza∏ prowa-
dziç na czysto politycznym gruncie. Pos∏u˝enie si´ wojskowà asystà – nawet
w wymiarze czysto symbolicznym – dostarcza∏o jednak jego przeciwnikom wy-
jàtkowo dogodnego pretekstu, by demonstrowanemu w oparciu o armi´ nie-
zadowoleniu nadaç znamiona wojskowego buntu. Jego zlokalizowanie zaÊ i
szybkie st∏umienie rozwiàzywa∏oby problem Pi∏sudskiego raz na zawsze.
Po dziÊ dzieƒ dla historyków, odtwarzajàcych przebieg zamachu, zaska-
kujàca jest po stronie si∏ Pi∏sudskiego organizacyjna beztroska, widoczny
brak koordynacji poczynaƒ czy zupe∏ne niewykorzystanie elementu zasko-
czenia. Nikt te˝ nie ma wàtpliwoÊci, ˝e Marsza∏ek improwizowa∏, a nie dzia-
∏a∏ wed∏ug opracowanego planu. Obraz staje si´ jednak klarowny, gdy przyj-
miemy, ˝e Pi∏sudskiemu wojsko nie by∏o potrzebne do wywo∏ywania zbrojne-
go buntu. To, czego od armii oczekiwa∏, sprowadza∏o si´ do uzyskania de-
klaratywnego, acz jednoznacznego, poparcia. To by∏ g∏ówny powód, ˝e Mar-
sza∏ek nie si´ga∏ po si∏y wi´ksze, ani˝eli te, które uzna∏ za konieczne dla
stworzenia propagandowej oprawy zamierzonej politycznej demonstracji.
Zadanie to Pi∏sudski zleci∏ genera∏owi Gustawowi Orlicz-Dreszerowi, który
TWARZE KOMUNY
Józef Kowalski (do 1951 r. Salomon Natanson vel Ber-
nard Arkusz) (1904–1986) – przed wojnà dzia∏acz ko-
munistyczny (KPZU, KPZB, KPP), w czasie wojny
dziennikarz sowiecki, po wojnie cz∏onek PZPR, partyj-
ny historyk.
g∏´biu Dàbrowskim. Aresztowany 11 kwietnia 1935 roku. Przebywa∏ w wi´zieniach
w Mys∏owicach, a potem w Wilnie na ¸ukiszkach. Skazany wyrokiem Sàdu Okr´-
gowego w Wilnie na 8 lat wi´zienia za dzia∏alnoÊç wywrotowà. Kar´ odbywa∏ w
wi´zieniach w Grodnie i w Sieradzu. WolnoÊç odzyska∏ 2 IX 1939 r. po agresji Nie-
miec na Polsk´. Od paêdziernika 1939 r. przebywa∏ w Bia∏ymstoku. Potem zaÊ w
okupowanym przez Sowietów Grodnie i w Miƒsku. Od 1940 r. cz∏onek sowieckiej
partii komunistycznej – WKP(b). By∏ cz∏onkiem redakcji kilku komunistycznych
pism. W Grodnie pracowa∏ w redakcji „Wolnej Pracy”, w Miƒsku w redakcji „Sztan-
daru WolnoÊci”. W czerwcu 1941 r. powo∏any do Armii Czerwonej. S∏u˝y∏ w Zarzà-
dzie Politycznym przy Sztabie Frontu Zachodniego. Potem zdemobilizowany w
stopniu kapitana i wys∏any do szko∏y Mi´dzynarodówki Komunistycznej (Kominter-
nu) w Ufie. Od stycznia 1942 r. pracowa∏ w Redakcji Polskiej Wydzia∏u Propagan-
dy Komitetu Wykonawczego MK. By∏ formalnie zast´pcà kierownika redakcji roz-
g∏oÊni im. Tadeusza KoÊciuszki. Po powstaniu PKWN wspó∏pracownik pism „No-
we Widnokr´gi” i „Wolna Polska”. U˝ywa∏ wówczas pseudonimu Józef Kowalski,
który potem przyjà∏ za nazwisko. Od jesieni 1944 r. zast´pca kierownika agencji
„Polpress” Zwiàzku Patriotów Polskich. Od 1945 r. kierowa∏ moskiewskim oddzia-
∏em PAP. W latach 1947–1955 sta∏ na czele komisji historycznej, która z poruczenia
KC PPR i polecenia Wydzia∏u Historii Partii prowadzi∏a „poszukiwania materia∏ów
partii rewolucyjnych w archiwum Instytutu Marksizmu-Leninizmu” w Moskwie. Jak
pisze Tadeusz Pawe∏ Rutkowski (Nauki historyczne w Polsce 1944–1970. Zagad-
nienia polityczne i organizacyjne, Warszawa 2007), „grupa sk∏ada∏a si´ ze starych
cz∏onków partii, którzy dobrze orientujà si´ w materia∏ach i jej praca by∏a przewi-
dziana na pó∏tora roku”. W 1951 r. Kowalski powróci∏ do Polski. Wtedy te˝ zosta∏
przyj´ty do PZPR. Do 1956 r. pozostawa∏ obywatelem ZSRS. By∏ zast´pcà kierow-
nika Wydzia∏u Historii Partii KC PZPR, potem zast´pcà dyrektora Zak∏adu Historii
KC PZPR w Warszawie (od 1957 do 1968 r.). W latach 1952–1954 kierowa∏ katedrà
historii PZPR w Instytucie Nauk Spo∏ecznych przy KC PZPR. Uzyska∏ tytu∏y nauko-
we docenta i profesora nadzwyczajnego. W latach 1961–1966 wyk∏ada∏ w Wy˝szej
Szkole Nauk Spo∏ecznych przy KC PZPR. Opublikowa∏ wiele prac z historii „ruchu
komunistycznego” napisanych w duchu stalinizmu, m.in. „KPP w obronie niepod-
leg∏oÊci Polski” (1952), „Komunistyczna Partia Polski 1935–1938. Studium histo-
ryczne” (1975). Prezentowa∏ w nich zafa∏szowany obraz dzia∏alnoÊci partii komuni-
stycznych w Polsce, daleki od rzeczywistoÊci i podporzàdkowany aktualnym wy-
mogom ówczesnej propagandy politycznej. Zmar∏ w Warszawie w 1986 roku.
oprac. dr Mariusz Krzysztofiƒski (IPN Rzeszów)
Prezydent Stanis∏aw Wojciechowski
Syn Adolfa Natansona, buchaltera, i Idy z d. Bernstein, urodzony w PrzemyÊlu.
W 1904 r. ukoƒczy∏ gimnazjum w PrzemyÊlu. W 1924 r. rozpoczà∏ studia medycz-
ne na Uniwersytecie Karola w Pradze. Tam te˝ w 1925 r. zwiàza∏ si´ z ruchem ko-
munistycznym. Po powrocie do PrzemyÊla od poczàtku 1926 r. cz∏onek Komuni-
stycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W latach 1925–1927 funkcjonariusz KC KPZU
(m.in. cz∏onek Komitetu Okr´gowego KPZU w PrzemyÊlu). Jego wspó∏pracowni-
kami „na niwie partyjnej” byli wówczas Jakub Willner ps. „Dzionek”, Miko∏aj Paw-
∏yk, Miko∏aj Lewandowski. Natanson (od 1951 r. wyst´pujàcy pod nazwiskiem Ko-
walski) by∏ tak˝e jednym ze wspó∏za∏o˝ycieli PPS-Lewicy w PrzemyÊlu. W 1927 r.
wyjecha∏ do Wilna, gdzie kontynuowa∏ studia na Uniwersytecie Stefana Batorego.
Od 1927 r. cz∏onek Komunistycznej Partii Zachodniej Bia∏orusi. W strukturach tej
partii pe∏ni∏ szereg funkcji w Wilnie i Piƒsku. By∏ m.in. sekretarzem KO KPZB w Piƒ-
sku, przedstawicielem KC KPZB ds. „bia∏oruskiego ruchu wyzwoleƒczego”. W
okresie tym kontaktowa∏ si´ z ramienia KPZB z pos∏ami na Sejm RP Bia∏oruskiego
W∏oÊciaƒsko-Robotniczego Klubu Poselskiego „Zmahannie”. Pos∏owie tego klubu
g∏osili radykalne has∏a zbli˝one do komunistycznych oraz dà˝yli do „zjednoczenia
wszystkich ziem bia∏oruskich”, czyli formalnie kwestionowali integralnoÊç terytorial-
nà II RP. Po raz pierwszy Natanson zosta∏ aresztowany w 1928 roku. Po kilku tygo-
dniach jednak go zwolniono, a w 1930 r. aresztowano ponownie. Po zwolnieniu za
kaucjà nie stawi∏ si´ na proces i w 1931 r. wyjecha∏ do ZSRS. Od czerwca 1931 do
wrzeÊnia 1932 r. pracowa∏ w przedstawicielstwie KC KPZB w Miƒsku. G∏osi∏ wów-
czas wyk∏ady w szkole partyjnej KPZB oraz pracowa∏ w tzw. Centralnej Redakcji,
zajmujàc si´ m.in. publicystykà partyjnà. W paêdzierniku 1932 r. nielegalnie powró-
ci∏ do Polski. Zosta∏ cz∏onkiem Tymczasowego Sekretariatu KC KPZB. Kierowa∏ po-
tem okr´gami KPZB w Bia∏ymstoku i w Piƒsku. Od jesieni 1933 r. przeszed∏ do pra-
cy w KC Komunistycznej Partii Polski. By∏ kolejno instruktorem, cz∏onkiem i kierow-
nikiem wydzia∏u samorzàdowego KC KPP, cz∏onkiem Sekretariatu Krajowego KC
KPP, sekretarzem Komitetu Warszawskiego KPP, sekretarzem Komitetu KPP w Za-
jeszcze przed po∏udniem 11 maja wyda∏ stosowny rozkaz dowódcy 7. pu∏ku
u∏anów, Kazimierzowi Stamirowskiemu.
Dla Stamirowskiego, oficera z pierwszobrygadowym rodowodem, treÊç roz-
kazu Dreszera nie by∏a zaskakujàca. Dowódca 2. Dywizji Kawalerii nakazywa∏
oto, by oddzia∏ Stamirowskiego uda∏ si´ „do rejonu m. Weso∏a, w celu przepro-
wadzenia w dniu nast´pnym ostrego strzelania na poligonie Rembertów. Pod-
czas przemarszu przez Sulejówek – brzmia∏o polecenie dodatkowe – mia∏ do-
wódca pu∏ku zameldowaç si´ u Pierwszego Marsza∏ka Polski”.
Szwadrony 7. pu∏ku zaalarmowano o godz. 11.00, ale zbiórk´ wyznaczono
dopiero na godz. 14.00. Pu∏k, liczàcy 380 szabel, do Sulejówka dotar∏ o 17.30
– Stamirowski, po zameldowaniu si´ u Pi∏sudskiego, wraz z adiutantami stanà∏
tam na kwaterze. Pu∏k biwakowa∏ nieopodal w lesie.
W odniesieniu do tego czasu w dost´pnych êród∏ach nie sposób odszukaç
jakichkolwiek Êladów zamachowych zamys∏ów. U∏anów Stamirowskiego Pi∏sud-
ski podporzàdkowywa∏ sobie wr´cz z ostentacyjnà jawnoÊcià, informujàc o tym
komend´ rembertowskiego garnizonu. Sytuacja radykalnie zmieni∏a si´ jednak
przed pó∏nocà, kiedy to Marsza∏ek otrzyma∏ informacj´, ˝e nowy minister spraw
wojskowych wyda∏ rozkaz, by pu∏k Stamirowskiego przerwa∏ çwiczenia i powró-
ci∏ do Miƒska Mazowieckiego. Rozkaz ten Pi∏sudski poleci∏ zignorowaç.
DODATEK PRZYGOTOWUJE BIURO EDUKACJI PUBLICZNEJ IPN.
www.ipn.gov.pl
Redaktorzy:
dr Krzysztof Kaczmarski, krzysztof.kaczmarski@ipn.gov.pl (Rzeszów 17 860 60 25)
Romuald Niedzielko, romuald.niedzielko@ipn.gov.pl (Warszawa 22 431 83 73)
ADRES DO KORESPONDENCJI:
DODATEK IPN DO „Naszego Dziennika”
UL. TOWAROWA 28, 00-839 WARSZAWA
SPRZEDA˚ WYDAWNICTW IPN: TEL. 22 581 88 72
652512634.005.png 652512634.006.png
VI Nasz Dziennik Piàtek, 27 maja 2011
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
Piàtek, 27 maja 2011 Nasz Dziennik III
Dr Mariusz ˚u∏awnik (IPN Centrala)
Jak utrzymaç w∏adz´, czyli
polityka prasowa sanacji
przed wyborami w 1928 r.
Na pierwszy rzut oka za wysoce prawdopodobne mo˝na uznaç przypusz-
czenie, ˝e Pi∏sudski zamierza sprowokowaç gwa∏townà reakcj´ nowych w∏adz
i doprowadziç do zbrojnej konfrontacji. Wydaje si´ jednak, ˝e w∏aÊnie wów-
czas Marsza∏ek zrozumia∏, i˝ dostarczy∏ przeciwnikom dogodnego pretekstu,
by w razie podj´cia zamierzonej demonstracji potraktowali go jako buntowni-
ka. Rezygnacja z wojskowej asysty oznacza∏a kompletne zawalenie si´ poli-
tycznego planu. Z kolei kontynuowanie demonstracji tylko z u∏anami grozi∏o
b∏yskawicznym spacyfikowaniem ca∏ej akcji. Nie zaskakuje zatem decyzja,
podj´ta w nocy z 11 na 12 maja, by si∏y, którymi mia∏ zamiar si´ pos∏u˝yç, wy-
datnie wzmocniç. Obok u∏anów Stamirowskiego do akcji mieli si´ zatem w∏à-
czyç strzelcy konni z Garwolina, 22. pu∏k piechoty z Siedlec oraz stacjonujàcy
w Rembertowie Baon Manewrowy – by∏yby to oddzia∏y znajdujàce si´ bezpo-
Êrednio pod rozkazami Marsza∏ka. Z kolei oddzia∏y, zw∏aszcza stacjonujàce na
Pradze (m.in. 36. pu∏k piechoty oraz 1. pu∏k szwole˝erów), mia∏y wymówiç po-
s∏uszeƒstwo gen. Józefowi Malczewskiemu. To, jak oczekiwa∏ Pi∏sudski, po-
winno by∏o wystarczyç do przekonania prezydenta, ˝e wojsko nie akceptuje
gabinetu Witosa, dajàc pretekst do jego zdymisjonowania.
Rankiem 12 maja, gdy w Rembertowie rozpocz´∏a si´ koncentracja si∏ pod-
porzàdkowanych Pi∏sudskiemu, on sam nie zak∏ada∏ jeszcze koniecznoÊci
podj´cia marszu na Warszaw´. Do osiàgni´cia zamierzonego celu mia∏a wy-
starczyç jego osobista wizyta u Wojciechowskiego, w wyniku której prezydent
zaakceptowa∏by zaproponowane przezeƒ kroki zaradcze. Zamys∏ okaza∏ si´
jednak ca∏kowicie chybiony. W momencie, gdy Pi∏sudski wraz z adiutantem
wyruszy∏ z Sulejówka do Belwederu, prezydent, choç wiedzia∏ ju˝ o niepoko-
jach, wyjecha∏ do swej rezydencji w Spale. Rozmini´cie to zawa˝y∏o, jak si´
zdaje, na dalszym rozwoju wypadków. Pi∏sudski, zapewne wiedzàc ju˝ o zarzà-
dzeniach Malczewskiego, dla którego poczynania marsza∏ka by∏y „buntem”,
dzia∏aƒ swych nie móg∏ ju˝ pozorowaç. Drog´ odwrotu mia∏ w praktyce odci´-
tà, tote˝ nie pozostawa∏o mu nic innego, jak marsz na stolic´. Na drog´ wio-
dàcà wprost do bratobójczej walki wojska, które opowiedzia∏y si´ po jego stro-
nie, wkroczy∏y o godz. 13.30.
Charakterystyczne, ˝e ostentacyjna niesubordynacja Stamirowskiego nie wywo-
∏a∏a wi´kszego wra˝enia w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Zaniepokojono si´
dopiero postawà Baonu Manewrowego, zaÊ sytuacj´ uznano za powa˝nà pomi´-
dzy 8.00 a 9.00 rano, po informacji z Siedlec, ˝e 22. pu∏k piechoty zamierza dostaç
si´ do Warszawy. To w∏aÊnie wówczas zarówno w Sztabie Generalnym, jak i w mi-
nisterstwie uznano, ˝e nadszed∏ czas na podj´cie energicznego przeciwdzia∏ania.
Wobec braku rozeznania co do sytuacji na prowincji w swym pierwszym za-
rzàdzeniu kierujàcy Sztabem Generalnym gen. Edmund Kessler wyda∏ rozkaz
zabraniajàcy za∏adowywania i ekspediowania transportów wojskowych bez
zgody Malczewskiego. Po goràczkowych naradach ok. 9.30 pojawi∏ si´ ju˝ ca-
∏y pakiet zarzàdzeƒ – wstrzymano wszelkie urlopy w wojsku, odwo∏ano s∏u˝bo-
we wyjazdy do Warszawy, wezwano te˝ dwa pu∏ki piechoty z Dowództwa Okr´-
gu Korpusu VII Poznaƒ i DOK IV ¸ódê (z ¸owicza i Ostrowi Mazowieckiej), i to
wyposa˝one w ostrà amunicj´ (ok. 14.00 Malczewski zdecydowa∏ ponadto o
Êciàgni´ciu dwóch pu∏ków z DOK VI Lwów). Informowano wreszcie, ˝e Pi∏sud-
ski „nie jest w s∏u˝bie czynnej” i tym samym nie posiada prawa rozkazodaw-
stwa, stàd wykonywanie jego poleceƒ jest równoznaczne z dzia∏aniem przeciw-
ko prawu. Ukaza∏ si´ równie˝ specjalny komunikat Prezydium Rady Ministrów
mówiàcy o z∏amaniu wojskowej dyscypliny przez kilka oddzia∏ów – ich ˝o∏nie-
rzy prezydent wzywa∏ do „opami´tania si´ i poddania prawowitej w∏adzy”. Po-
nadto w samej stolicy, województwie warszawskim i dwóch powiatach woje-
wództwa lubelskiego wprowadzono stan wyjàtkowy.
Trudno jednoznacznie rozstrzygnàç, czy genera∏owie z ministerstwa i Szta-
bu Generalnego uznali akcj´ przedsi´wzi´tà przez Pi∏sudskiego za prób´ wy-
wo∏ania wojskowej rebelii czy te˝, dokonujàc bilansu si∏, zamierzali wymusiç
zbrojne starcie po to, by ostatecznie Marsza∏ka pogrà˝yç. Nie ulega jednak
wàtpliwoÊci, ˝e to w∏aÊnie wojskowi podj´li pierwsze, kluczowe decyzje, dopie-
ro potem zaaprobowa∏ je rzàd, a zgodzi∏ si´ z nimi i, co wi´cej, przekreÊli∏ mo˝-
liwoÊç kompromisu, prezydent. Wojciechowski powróci∏ ze Spa∏y zdetermino-
wany, przecià∏, wedle zgodnych Êwiadectw, wahania rzàdu, zaÊ ˝àdaƒ Pi∏sud-
skiego nawet nie mia∏ zamiaru wys∏uchaç. Wydaje si´ te˝, ˝e udajàc si´ na
spotkanie z Marsza∏kiem, Wojciechowski by∏ g∏´boko przekonany, ˝e od stro-
ny czysto wojskowej zamach nie mo˝e si´ powieÊç. Ta postawa okaza∏a si´ dla
Pi∏sudskiego kompletnym zaskoczeniem.
Tymczasem Marsza∏ek nie prowadzi∏ swego zgrupowania do walki. W od-
krytym powozie, w asystencji u∏anów 7. pu∏ku, zbytnio si´ nie spieszàc, podà-
˝a∏ w stron´ mostu Poniatowskiego. Same mosty (Poniatowskiego i Kierbe-
dzia) na polecenie Dreszera obsadzi∏y pododdzia∏y 1. pu∏ku szwole˝erów i 36.
pu∏ku piechoty. Naprzeciwko nich stan´∏y si∏y wierne rzàdowi – baon Oficer-
skiej Szko∏y Piechoty wzmocniony plutonem samochodów pancernych i dzia-
∏onem 1. dywizjonu artylerii konnej oraz oddzia∏ asystencyjny 30. pu∏ku piecho-
ty. Niebawem do si∏ tych do∏àczy∏a powracajàca z Rembertowa Szko∏a Pod-
chorà˝ych wraz z dywizjonem 28. pu∏ku artylerii polowej.
Na moÊcie Poniatowskiego Pi∏sudski pojawi∏ si´ oko∏o 16.00, gdzie oczeki-
wa∏ naƒ prezydent. Spotkanie zakoƒczy∏o si´ fiaskiem. Prezydent zapropono-
wa∏ Pi∏sudskiemu powrót na drog´ legalnà, co oznacza∏o przyznanie si´ do
kl´ski. Co gorsza, Marsza∏ek us∏ysza∏, ˝e to w∏aÊnie prezydent stoi na stra˝y
honoru armii i przekona∏ si´ naocznie, ˝e ˝o∏nierze gotowi sà wymierzyç broƒ
w niego samego. Skoro zaÊ Pi∏sudski kapitulowaç nie zamierza∏, pozostawa∏a
mu ju˝ tylko walka or´˝na.
Realnà szans´ na sforsowanie Wis∏y dawa∏o jedynie przejÊcie Trzeciego Mo-
stu (Poniatowskiego), ale Marsza∏ek nie chcia∏ braç na siebie odpowiedzialno-
Êci za u˝ycie si∏y. Podleg∏e mu oddzia∏y dosta∏y kategoryczny zakaz otwierania
ognia a˝ do chwili, gdy uczynià to ˝o∏nierze strony przeciwnej. PowÊciàgliwoÊç
zamachowców sprawi∏a, ˝e przez Trzeci Most mog∏a przejÊç Szko∏a Podcho-
rà˝ych, wzmacniajàc tym samym si∏y rzàdowe, natomiast prób´ jego sforso-
wania, podj´tà przez pododdzia∏ Oficerskiej Szko∏y Piechoty, powstrzyma∏a
„krótka seria w gór´ z ckm, ustawionego na wie˝yczce mostu”. By∏y to pierw-
sze strza∏y, które pad∏y 12 maja. Nie kierowano ich jednak w stron´ przeciwni-
ka. Do krwawego starcia, pierwszego podczas zamachu, dosz∏o na Nowym
Zjeêdzie, ogieƒ otwarli zaÊ ˝o∏nierze strony rzàdowej.
Z materia∏ów archiwalnych, przechowywanych w nowojorskim Instytucie Pi∏-
sudskiego, jednoznacznie wynika, ˝e wojskowi przeciwnicy Marsza∏ka gotowi
byli na u˝ycie si∏y jeszcze przed jego rozmowà z prezydentem. Ju˝ o godz.
16.00 dowódca 1 DOK gen. Kazimierz Dzier˝anowski poleci∏ odrzuciç si∏à z
mostu Kierbedzia oddzia∏y, które przyby∏y z Pi∏sudskim. Obie strony oczekiwa-
∏y jednak na wynik pertraktacji, a˝ do momentu, kiedy to tu˝ po godz. 17.00
dowódcà obrony Warszawy mianowany zosta∏ gen. Tadeusz Rozwadowski.
W∏aÊnie wówczas wojska Marsza∏ka otrzyma∏y ultimatum – do godz. 18.30
mia∏y si´ wycofaç. W przeciwnym wypadku si∏y wierne rzàdowi mia∏y przystà-
piç do natarcia. Walki rozpocz´∏y si´ jednak wczeÊniej.
W rejonie mostu Kierbedzia zadania ofensywne zlecone zosta∏y oddzia∏owi
asystencyjnemu 30. pu∏ku piechoty pod dowództwem kapitana Alojzego Szy-
ca. Naprzeciwko niego stanà∏ wydzielony oddzia∏ 36. pu∏ku piechoty na czele
z majorem Janem Korkozowiczem. Wydaje si´, ˝e obaj oficerowie byli prze-
Êwiadczeni o nieuchronnoÊci starcia, dlatego te˝ zdecydowali si´ najpierw na
odsuni´cie od pozycji g´stniejàcego t∏umu widzów. Sympatie warszawiaków
jednoznacznie zaÊ sytuowa∏y si´ po stronie Marsza∏ka. A postawa ludnoÊci,
czego trudno nie dostrzec, musia∏a wp∏ywaç na morale ˝o∏nierzy...
˚o∏nierze Szyca byli gotowi do walki ju˝ przed godz. 18.00. Ich dowódca
w∏aÊnie wówczas nakaza∏ „za∏adowanie karabinów maszynowych, przygoto-
wanie ich do strza∏u i odpowiednie poprawienie stanowisk”. Zbieg∏o si´ to w
czasie z nadejÊciem posi∏ków – kompanii odwodowej 30. pu∏ku piechoty,
dzia∏onu Dywizjonu Artylerii Konnej dowodzonego przez por. Szczepana Ol-
chowicza i dwóch aut pancernych mjr. Edwarda Szymaƒskiego. Z si∏ami tymi
na placu Zamkowym pojawi∏ si´ ponadto referent bezpieczeƒstwa Komendy
Miasta mjr Bogus∏awski, który domaga∏ si´ od Szyca bezzw∏ocznego rozpo-
cz´cia walki. Ogieƒ tu˝ po 18.00 otworzy∏y najpierw auta pancerne, a zaraz
po nich dzia∏a. Zaatakowane oddzia∏y 36. pu∏ku odpowiedzia∏y jednak o wie-
le skuteczniej...
Od momentu pierwszego starcia wypadki zacz´∏y toczyç si´ wedle militar-
nej, a nie politycznej logiki. Na p∏aszczyênie wojskowej sprowadza∏o si´ to do
rozstrzygni´cia dylematu, która ze stron zdo∏a w krótszym czasie uzyskaç
przewag´ niezb´dnà, by pokonaç przeciwnika. Nie ulega jednak wàtpliwoÊci,
˝e znacznie powa˝niejsze by∏o polityczne oblicze kryzysu. Po pierwsze, móg∏
on ze stolicy rozlaç si´ na ca∏à Polsk´, burzàc jak˝e jeszcze kruchy jej paƒ-
stwowy gmach. Po drugie, pojawi∏a si´ obawa, ˝e zostanie on wyzyskany
przez nieprzyjaznych sàsiadów. Dylematy te musia∏y byç brane pod uwag´
przez obie strony konfliktu.
Zamach stanu dokonany przez Józefa Pi∏sudskiego w maju 1926 r. diametralnie
zmieni∏ sytuacj´ na scenie politycznej Drugiej Rzeczypospolitej. Rozpoczà∏ si´
proces obsadzania najwa˝niejszych stanowisk paƒstwowych przez ludzi zwiàza-
nych z obozem sanacyjnym. Pi∏sudski, który kilka miesi´cy po przewrocie stanà∏
na czele nowego rzàdu, rozpoczà∏ na forum parlamentarnym walk´ z partiami
opozycyjnymi. Aby pozbawiç je wp∏ywu na opini´ publicznà, musia∏ rozwiàzaç
kwesti´ wolnoÊci prasy i s∏owa, zagwarantowanà w Konstytucji z marca 1921 ro-
ku. Doskonale zdawa∏ sobie spraw´ z tego, ˝e prasa to nie tylko podstawowe i
najwa˝niejsze êród∏o informacji, ale przede wszystkim groêne narz´dzie agitacji i
propagandy w r´kach partii i ugrupowaƒ politycznych. Polityka prasowa sanacji
zosta∏a wówczas podniesiona do rangi oficjalnej dzia∏alnoÊci paƒstwowej.
Podczas kampanii wyborczej do obu izb parlamentu, trwajàcej od listopada 1927
r. do marca nast´pnego roku, powsta∏ sprawnie funkcjonujàcy system prasy prorzà-
dowej. Swoim zasi´giem objà∏ on ca∏y kraj. Po wydarzeniach majowych pozycja sa-
nacji na scenie politycznej uleg∏a wzmocnieniu. Sprzyja∏ temu po cz´Êci okres gospo-
darczego o˝ywienia z lat 1926–1928, a tak˝e nap∏yw „Êwie˝ej krwi” do utworzonego
tu˝ przed wyborami Bezpartyjnego Bloku Wspó∏pracy z Rzàdem. Do organizacji
przechodzili secesjoniÊci z ró˝nych partii i ugrupowaƒ politycznych, którzy z jednej
strony kierowali si´ wzgl´dami programowo-ideologicznymi, z drugiej zaÊ ch´cià
uczestniczenia w zyskach wynikajàcych ze wspó∏uczestnictwa we w∏adzy. Podczas
przewrotu majowego Pi∏sudskiego popar∏y periodyki konserwatywne. W pierwszych
latach po odzyskaniu niepodleg∏oÊci prasa tej orientacji by∏a stosunkowo nieliczna.
Wydawnictwa nie by∏y uj´te w ˝adne ramy organizacyjne, a jedynym czynnikiem, któ-
ry je scala∏, by∏a osoba pierwszego marsza∏ka Polski. Podczas zamachu stanu Pi∏-
sudskiego popar∏y trzy ogólnokrajowe tytu∏y: „G∏os Prawdy” Wojciecha Stpiczyƒskie-
go, „Nowy Kurier Polski” Stefana Grosterna i „Droga” Adama Skwarczyƒskiego, a
tak˝e szereg pomniejszych pism socjalistycznych i lewicowych partii ch∏opskich. Z
czasem do grupy tej zacz´∏y do∏àczaç kolejne tytu∏y. Przewa˝a∏y wÊród nich dzienni-
ki i tygodniki polityczno-informacyjne wydawane w miastach prowincjonalnych. By∏y
to wi´c pisma o ma∏ym zasi´gu oddzia∏ywania i niskim nak∏adzie.
Zasadniczy rozwój prasy prorzàdowej nastàpi∏ przed wyborami marcowymi
1928 r., które mia∏y byç swego rodzaju sprawdzianem popularnoÊci sanacji w spo-
∏eczeƒstwie. Kierowanie kampanià wyborczà powierzono Kazimierzowi Âwitalskie-
mu – dyrektorowi Departamentu Politycznego MSW i oddanemu wspó∏pracowni-
kowi Józefa Pi∏sudskiego. W dzia∏aniach wsparcia udzielali mu pracownicy Oddzia-
∏u II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a wi´c komórki organizacyjnej zajmu-
jàcej si´ wywiadem. Plan Âwitalskiego by∏ prosty: opanowaç czy chocia˝by zneu-
tralizowaç najwi´ksze i najpoczytniejsze dzienniki ogólnoinformacyjne o zasi´gu
ogólnopolskim, stworzyç na terenie ca∏ego kraju sieç pism zale˝nych od w∏adz
paƒstwowych oraz os∏abiç, a jeszcze lepiej – zlikwidowaç organy prasowe jawnie
wyst´pujàce przeciw w∏adzy. Utworzono wówczas Biuro Prasowe Komitetu Wybor-
czego BBWR, z czasem przekszta∏cone w Dzia∏ Propagandy Klubu BBWR, którym
kierowa∏ Alfred Birkenmajer z „dwójki”. Âwitalski przydziela∏ nowo powsta∏ej jedno-
stce organizacyjnej znaczne kwoty pieni´˝ne na popieranie i pozyskiwanie wydaw-
nictw prasowych oraz tworzenie nowych tytu∏ów. Wszystko to w Êcis∏ym porozu-
mieniu z wojewodami, ich zast´pcami oraz naczelnikami wydzia∏ów bezpieczeƒ-
stwa i porzàdku publicznego w urz´dach wojewódzkich. Âwitalski przeprowadzi∏ z
nimi dziesiàtki, o ile nie setki rozmów. Zanim wojewodowie ujrzeli pieniàdze, szef
Departamentu Politycznego poleci∏ sporzàdzenie szczegó∏owych analiz dotyczà-
cych sytuacji spo∏eczno-politycznej na podleg∏ym im terenie. Ci z kolei nakazali sta-
rostom, aby wysondowali, jakie nastroje polityczne panujà w danym powiecie oraz
jak przedstawia si´ lokalny rynek prasowy. Uzyskane w ten sposób informacje po-
s∏u˝y∏y Âwitalskiemu do opracowania planu rzàdowej polityki prasowej.
Tworzàc system prasy prorzàdowej, w∏adza niemal bez ograniczeƒ korzysta∏a z
mo˝liwoÊci swobodnego dost´pu do publicznych zasobów finansowych. Rzecz ja-
Kazimierz Âwitalski
sna wywo∏ywa∏o to niezadowolenie i protesty ze strony partii i ugrupowaƒ opozy-
cyjnych. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodleg∏oÊci w∏adze stara∏y si´
wspomagaç niemal wszystkie przedsi´biorstwa prasowe. DoÊç cz´sto dzia∏ania te
inspirowane by∏y przez samych wydawców. Ich postulaty rozpatrywano jawnie w
Sejmie RP oraz na specjalnie zwo∏ywanych konferencjach u premiera i w Minister-
stwie Przemys∏u i Handlu. Pomoc paƒstwa wyra˝a∏a si´ m.in. w udzielaniu po˝y-
czek, sprzeda˝y papieru po cenach ulgowych oraz przydziale p∏atnych og∏oszeƒ
urz´dowych. Sytuacja uleg∏a diametralnej zmianie po przej´ciu sterów w∏adzy
przez pi∏sudczyków. Odtàd w∏adze same decydowa∏y o tym, kogo i w jakiej formie
wesprzeç. OczywiÊcie pomocà obj´te by∏y wy∏àcznie wydawnictwa sprzyjajàce
rzàdowi. Co istotne, pomoc rzàdu przyj´∏a wówczas form´ poufnà. W ten bowiem
sposób starano si´ ukryç przed opinià publicznà wysokoÊç Êrodków z paƒstwowe-
go skarbca przekazywanych ró˝nym instytucjom i osobom. A te by∏y znaczne.
Przyk∏adowo, wojewoda kielecki na pomoc prasowà otrzyma∏ ponad 70 tys. z∏, a
jego odpowiednicy w województwach lubelskim i wo∏yƒskim przesz∏o 60 tys. z∏
ka˝dy. Pieniàdze nap∏ywa∏y tak˝e do kas wydawnictw prasowych. Stpiczyƒski, je-
den z najwierniejszych wspó∏pracowników Pi∏sudskiego, na swój „G∏os Prawdy”
mia∏ podobno otrzymaç jednorazowo a˝ 50 tys. z∏otych.
Ofensywie prasowej sanacji towarzyszy∏a akcja zmierzajàca do os∏abienia prasy
opozycyjnej. W∏adza posiada∏a w swoich r´kach ca∏y wachlarz narz´dzi, których
ostrza wymierzy∏a w oponentów politycznych. Te narz´dzia to przede wszystkim
konfiskaty, kary pieni´˝ne, rozdzia∏ p∏atnych og∏oszeƒ administracji paƒstwowej i
Dokoƒczenie na s. IV
652512634.007.png 652512634.001.png
IV Nasz Dziennik Piàtek, 27 maja 2011
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
DODATEK HISTORYCZNY IPN 5/2011 (48)
Piàtek, 27 maja 2011 Nasz Dziennik V
Prof. W∏odzimierz Suleja (IPN Wroc∏aw)
Majowy przewrót
Dokoƒczenie ze s. III
go przez gen. W∏adys∏awa Sikorskiego DOK VI Lwów okaza∏o si´ wàtpliwe
(cz´Êç oddzia∏ów uznano za co najmniej niepewne, sam zaÊ Sikorski zwleka∏,
zas∏aniajàc si´ obawami przed wystàpieniem odÊrodkowych ruchów ukraiƒ-
skich). W tej sytuacji decydujàce walki, rozpocz´te wczesnym rankiem 14 ma-
ja, musia∏y przynieÊç definitywne rozstrzygni´cie.
Od rana si∏y Marsza∏ka coraz silniej napiera∏y na Belweder, tote˝ o godz.
15.00 zdecydowano si´ na ewakuacj´ rzàdu i prezydenta do Wilanowa. Tam
te˝ przed 18.00 zapad∏a decyzja o dymisji gabinetu. Z prezydentury postano-
wi∏ zrezygnowaç równie˝ Wojciechowski. Uczyniono to wbrew stanowisku ge-
nera∏ów opowiadajàcych si´ za kontynuowaniem walki. A jej wynik, wobec zbli-
˝ajàcej si´ pomocy z Poznaƒskiego, Pomorza i Krakowa, nie by∏ wcale jasny...
Ostatecznie decyzj´ podj´li politycy bioràcy pod uwag´ mo˝liwe zarówno
wewn´trzne, jak i zewn´trzne reperkusje przed∏u˝ajàcego si´ kryzysu. Obo-
wiàzki prezydenta w nocy z 14 na 15 maja przejà∏ marsza∏ek Sejmu Maciej Ra-
taj. By∏ to pierwszy krok na drodze do legalizacji zamachu. Walki, na polece-
nia Rataja, usta∏y. Unormowaniem stosunków w wojsku mia∏a si´ zajàç spe-
cjalna Komisja Likwidacyjna na czele z gen. Lucjanem ˚eligowskim. Na poli-
tycznym polu za normalizowanie sytuacji mia∏ odpowiadaç nowy gabinet, kie-
rowany przez Kazimierza Bartla. Zwieƒczeniem tych kroków by∏ wybór Pi∏sud-
skiego na urzàd prezydenta. Pi∏sudski jednak godnoÊci tej nie przyjà∏ i choç
pozostawa∏ jedynie w rzàdzie Bartla ministrem spraw wojskowych, faktycznie
dysponowa∏ w∏adzà, której móg∏by mu pozazdroÊciç niejeden dyktator. By∏
przecie˝ jej jedynym dysponentem. Zdoby∏ jà, czego nie sposób bagatelizo-
waç, na drodze pozaparlamentarnej, tote˝ bez wzgl´du na niejednoznaczne
okolicznoÊci oraz kierujàce nim intencje fakt ten musi rzutowaç na ocen´ jego
póêniejszych dokonaƒ.
Tragiczny bilans majowych walk to ok. 350 zabitych (blisko 200 ˝o∏nierzy i
oficerów) oraz ponad 900 rannych. Swoistym podsumowaniem owego majo-
wego dramatu by∏ natomiast skierowany do walczàcych specjalny rozkaz Pi∏-
sudskiego, mówiàcy o sile braterskiej waÊni i koniecznoÊci pojednania. Mar-
sza∏ek bez wàtpienia podjà∏ walk´ o interes Polski tak, jak go pojmowa∏. Roz-
lew krwi i dla niego by∏ dramatem, w swoisty sposób stygmatyzowa∏ pomajo-
we rzàdy. Chcia∏ bez wàtpienia Polski silnej i bezpiecznej, ocen´ pozostawia-
jàc potomnym.
Atakowane Êrodowisko odczu∏o w pe∏ni skutki tej sytuacji. Dla tworzàcych
je struktur – Zwiàzku Ludowo-Narodowego (do 1928 r., potem Stronnictwa Na-
rodowego), Obozu Wielkiej Polski (1926–1933), drobniejszych organizacji po-
zostajàcych w luêniejszym zwiàzku – przewrót majowy oznacza∏ politycznà ka-
tastrof´ o dalekosi´˝nych i si´gajàcych g∏´boko konsekwencjach. Wp∏ywowe
Êrodowisko polityczne nie tylko utraci∏o szanse na uczestnictwo w sprawowa-
niu w∏adzy, ale znalaz∏o si´ w obliczu koniecznoÊci toczenia walki o przetrwa-
nie, w coraz trudniejszych warunkach. Presja polityczna i medialna, wywierana
przez zwyci´ski obóz, korespondowa∏a ze zmieniajàcym si´ systemem w∏adzy.
W wyniku przewrotu ludzie zwiàzani bàdê choçby tylko sympatyzujàcy z Naro-
dowà Demokracjà byli eliminowani z urz´dów paƒstwowych, wojska, s∏u˝b,
aparatu dyplomatycznego, wymiaru sprawiedliwoÊci, wypierani z instytucji
spo∏ecznych, samorzàdów, szkolnictwa. JeÊli nie chcieli lub nie mogli szukaç
sobie innych zaj´ç – musieli swoje poglàdy ukrywaç, co najmniej zaÊ odciàç
si´ od stronnictwa przedstawianego jako wróg publiczny numer jeden. Zanim
obóz rzàdzàcy, poszukujàc sposobów zwi´kszenia spo∏ecznego poparcia, nie
si´gnà∏ do programowego arsena∏u „endecji”, ju˝ nawet przyznawanie si´ do
kojarzonych z nià poglàdów mog∏o oznaczaç usuni´cie z pracy. Przekona∏ si´
o tym zatrudniony w aparacie MSZ J´drzej Giertych, dzia∏acz harcerski, w la-
tach zaÊ 1931–1932 pracownik konsulatu RP w niemieckim wówczas Olsztynie.
Nie pomog∏y mu ani kompetencje, ani doÊwiadczenia zdobyte na trudnym ma-
zurskim terenie. Pozbawiony mo˝liwoÊci pracy dla paƒstwa, odda∏ swà energi´
i umiej´tnoÊci stronnictwu, z którym wczeÊniej ∏àczy∏y go zaledwie ideowe
sympatie.
Pami´tniki osób zwiàzanych z Narodowà Demokracjà – parlamentarzystów,
dzia∏aczy spo∏ecznych, nauczycieli – utrwali∏y przygn´biajàcy obraz Êrodowi-
ska poddanego represjom, atakowanego w mediach, niepewnego jutra, roz-
dzieranego przez wewn´trzne konflikty. Dost´pna dokumentacja policyjna po-
twierdza ten obraz: informatorzy odnotowywali wycofywanie si´ z aktywnej
dzia∏alnoÊci osób o poglàdach umiarkowanych, a tak˝e wra˝liwych na naciski
z powodu pozycji spo∏ecznej, prowadzonego przedsi´biorstwa, podesz∏ego
wieku, choroby, obaw o cz∏onków rodzin zatrudnionych w aparacie urz´dni-
czym lub szkolnictwie, którym zaszkodziç móg∏ zwiàzek z „endekiem”. Pozo-
stawali ludzie niemajàcy nic do stracenia, z regu∏y m∏odzi, borykajàcy si´ z
trudnoÊciami znalezienia pracy. Z ich punktu widzenia przywrócenie status
quo sprzed maja 1926 r. nie by∏o wa˝ne. Na w∏asnej skórze przekonywali si´,
jak kruche i delikatne sà demokratyczne procedury, jak ∏atwo je naginaç sto-
sownie do potrzeb grupy rzàdzàcej. Przede wszystkim jednak uwa˝ali za nie-
wystarczajàce programy ograniczone jedynie do sfery politycznej – od ruchu,
w którym uczestniczyli, oczekiwali zdecydowanych dzia∏aƒ na rzecz wcielenia
w ˝ycie porzàdku, w którym tacy jak oni znajdà dla siebie prac´ i chleb. Poczu-
cie krzywdy, wstr´t wobec kierowanych przeciw nim manipulacji propagando-
wych, potrzeba solidarnoÊci wzmacniana przez represje tworzy∏y solidnà po-
˝ywk´ dla radykalizmu postaw i zachowaƒ. W rezultacie w ciàgu kilku lat po
przewrocie atakowane Êrodowisko zmieni∏o oblicze. W swoim nowym kszta∏cie
okaza∏o si´ zdolne do dzia∏ania w obr´bie autorytarnego paƒstwa. Jakkolwiek
konfrontacja z wojskiem i policjà – bez czego mowy nie by∏o o przej´ciu w∏a-
dzy – by∏a wcià˝ daleko poza jego mo˝liwoÊciami, potrafi∏o utrzymaç, a nawet
rozbudowywaç wp∏ywy wÊród politycznego elektoratu.
Zmiany te w stopniu wybitnym przyczyni∏y si´ do utrwalenia negatywnego
wizerunku Narodowej Demokracji – tak˝e we wspó∏czesnej historiografii domi-
nujà negatywne ich oceny. Wskazuje si´ na nasilenie si´ antysemityzmu w pro-
pagandzie Êrodowiska, demagogi´, sk∏onnoÊç do pos∏ugiwania si´ przemocà,
adaptowanie do struktur organizacyjnych wzorców zaczerpni´tych z w∏oskiego
faszyzmu. Mo˝na powiedzieç, ˝e zarzuty i obawy przyczyniajàce si´ do izolacji
„endecji” przed przewrotem majowym w koƒcu si´ zmaterializowa∏y. Odnoto-
wujàc skutki, pami´tajmy i o przyczynach. Sygnalizowanà ewolucj´ spowodo-
wa∏a nie tyle niezdrowa fascynacja dla skrajnoÊci, ile koniecznoÊç dostosowa-
nia si´ do regu∏ gry narzuconych przez agresywne poczynania obozu rzàdzà-
cego. Podobne zmiany w dziedzinie organizacyjnej czy analogie w sferze pro-
gramowej (na lewicy odpowiednikiem zainteresowania faszyzmem by∏y sym-
patie dla totalitarnego komunizmu) da∏y si´ dostrzec tak˝e w obr´bie pozosta-
∏ych nurtów politycznych, aktywnych na polskiej scenie – takich jak ruch ludo-
wy czy socjalistyczny... Cezurà by∏ tu przewrót majowy i podj´ta póêniej przez
wspó∏pracowników Pi∏sudskiego budowa autorytarnej dyktatury.
Przebieg walk toczonych w Warszawie jest stosunkowo dobrze znany i pre-
cyzyjnie opisany. Obie strony Êciàga∏y posi∏ki, przy czym oddzia∏y, które opo-
wiedzia∏y si´ po stronie rzàdu, musia∏y prze∏amywaç kolejowe blokady. Przez
d∏ugi czas szale wa˝y∏y si´, ostateczne zaÊ zwyci´stwo nie przysz∏o Marsza∏-
kowi ∏atwo. Wprawdzie wieczorem 12 maja rokoszanie najprawdopodobniej
byliby w stanie z∏amaç opór wojsk rzàdowych, ale pociàgn´∏oby to za sobà
powa˝ne straty, tote˝ Marsza∏ek spróbowa∏ mediacji. Te, czynione zarówno
przez polityków, jak i wojskowych, wobec nieust´pliwoÊci Wojciechowskiego
zakoƒczy∏y si´ fiaskiem. Wspierajàcy prezydenta genera∏owie byli przekonani,
˝e zdob´dà przewag´ po nadejÊciu posi∏ków i zdemoralizowaniu odsieczy dla
Pi∏sudskiego dzi´ki akcjom lotnictwa. Spodziewano si´ te˝, ˝e na si∏y Marsza∏-
ka uderzà od ty∏u oddzia∏y z Cytadeli wraz z 71. pu∏kiem piechoty z Zambro-
wa. Specjalne zadanie wyznaczono dowódcy 30. pu∏ku piechoty, pu∏kowniko-
wi Izydorowi Modelskiemu, którego pododdzia∏y mia∏y nie tylko opanowaç bu-
dynki Komendy Miasta i Sztabu Generalnego, ale te˝ „dostaç w swe r´ce przy-
wódców ruchu, nie szcz´dzàc ich ˝ycia”. Wydaje si´, ˝e ten w∏aÊnie passus
jednoznacznie ods∏ania intencje ludzi, którzy z Pi∏sudskim postanowili si´ roz-
prawiç...
Demonstrowana przez Pi∏sudskiego sk∏onnoÊç do rokowaƒ zosta∏a uznana
za s∏aboÊç. Rankiem 13 maja, po nadejÊciu pomocy z Poznania, si∏y rzàdowe
przesz∏y do kontrnatarcia. Inicjatyw´ o charakterze taktycznym wojska dowo-
dzone przez gen. Rozwadowskiego zachowa∏y do godzin popo∏udniowych, ale
wieczorem Marsza∏ek by∏ ju˝ pewien, ˝e to on w walce o Warszaw´ oka˝e si´
zwyci´zcà. W r´kach rokoszan by∏a ju˝ wówczas Cytadela, 71. pu∏k nie dotar∏
z odsieczà (cz´Êç pododdzia∏ów zbuntowa∏a si´), zaÊ posi∏ki dla nich nap∏ywa-
∏y o wiele szybciej. Wprawdzie w stron´ stolicy uparcie zdà˝a∏y z pomocà dla
rzàdu oddzia∏y z Krakowa i Poznania, ale ju˝ przybycie posi∏ków z dowodzone-
Prof. Krzysztof Kawalec (IPN Opole)
Przewrót majowy
a Narodowa Demokracja
Pi∏sudski ostrzy z´by na ZSRS – sowiecki plakat z 1926 roku
i interwencj´ ze strony sàsiadów. Przytoczona opinia Grabskiego, chocia˝
bieg wydarzeƒ jà oÊmieszy∏, odzwierciedla∏a szersze stanowisko. Z kolei
zwolennicy Marsza∏ka wierzyli, ˝e uprzedzi∏ on zamach ze strony „endecji”, a
dodatkowo, ˝e zrealizuje program spo∏eczny lewicy. Nie zamierzajàc tego
czyniç, Pi∏sudski z niezwyk∏à zr´cznoÊcià wyzyska∏ ˝ywe w obr´bie Êrodo-
wisk lewicowych oraz liberalnych fobie, straszàc widmem powrotu „endecji”
do wp∏ywów i domagajàc si´ pozostawienia mu swobody ruchów. By∏a to tak-
tyka skuteczna – gdy zwodzeni w ten sposób partnerzy gry Pi∏sudskiego w
koƒcu zacz´li orientowaç si´ w sytuacji, by∏o za póêno. WrogoÊç wobec obo-
zu narodowego sprawi∏a, ˝e znaczna cz´Êç opinii publicznej – skàdinàd
ostentacyjnie podkreÊlajàca swoje przywiàzanie do demokracji – nie tylko
pogodzi∏a si´ z obaleniem legalnego rzàdu w drodze przewrotu wojskowego,
ale tak˝e de facto zaakceptowa∏a budow´ struktur autorytarnej w∏adzy. Wyra-
˝ajàc si´ proÊciej: pogodzi∏a si´ z tym, ˝e zamiast urojonej dyktatury Narodo-
wej Demokracji wprowadzono dyktatur´ rzeczywistà, ˝e wobec przeciwników
politycznych zastosowano represje, a tak˝e ˝e kràg owych przeciwników roz-
szerzy∏ si´ daleko poza granice obozu narodowego. Do czasu przymykano
oczy równie˝ na ograniczenia swobód obywatelskich: wolnoÊci prasy, nieza-
le˝noÊci sàdownictwa, autonomii uczelni. Zainteresowani milczeli: wielu za-
pewne ze strachu – gdy˝ przeciwstawianie si´ umacniajàcemu swà w∏adz´
obozowi Pi∏sudskiego by∏o coraz trudniejsze. Dla innych wystarczajàcym po-
wodem do milczenia by∏o to, ˝e znienawidzona „endecja” protestuje... Z per-
spektywy czasu widaç, ˝e przewrót majowy bynajmniej nie kierowa∏ si´ tylko
przeciw Narodowej Demokracji – zmiana systemu rzàdów w krótkim czasie
doprowadzi∏a do konfliktu Pi∏sudskiego tak˝e z innymi Êrodowiskami poli-
tycznymi. Niemniej jednak to w∏aÊnie „endecja” posz∏a na pierwszy ogieƒ,
potem zaÊ jej aktywnoÊç stanowi∏a dla rzàdzàcego obozu dogodny pretekst
do zaostrzania kursu.
Kolejna, 85. rocznica przewrotu majowego uprawnia do refleksji nad kosztami po-
s∏u˝enia si´ przemocà w sporze wewn´trznym o w∏adz´, przypadek zaÊ Narodo-
wej Demokracji jest w tym kontekÊcie szczególnie interesujàcy. U˝ywajàc wspó∏-
czesnego j´zyka, jednym z wi´kszych jej problemów by∏y k∏opoty wizerunkowe.
By∏a to tak˝e jedna z najwa˝niejszych przyczyn pora˝ki w konfrontacji z Pi∏sud-
skim w maju 1926 roku. Dla znacznej cz´Êci opinii publicznej Narodowa Demo-
kracja by∏a nie jednym z wielu obozów politycznych, ale swego rodzaju zbiorowà
personifikacjà z∏a. Trudno by∏oby znaleêç zarzut, którego by jej oszcz´dzono.
Rynsztokowe epitety, którymi si´ pos∏ugiwali nawet ludzie skàdinàd dobrze wy-
chowani, dokumentujà skal´ emocji. Rak na ciele Polski, trujàce grzyby, wieprzki,
Êwinie – to tyle tytu∏em skromnej próbki. W Êrodowiskach liberalnej inteligencji
zwiàzki z „endecjà” traktowane by∏y jak wstydliwa, kompromitujàca przypad∏oÊç.
W dobrym tonie by∏o natomiast podkreÊlanie dystansu i niech´ci. W niektórych
wypadkach – na przyk∏ad przy okreÊlaniu polityki narodowoÊciowej – wystarczy∏o
ono za program; naiwna wiara, ˝e szowinizm „endecji” stanowi przyczyn´ napi´ç
i antagonizmów w relacjach z mniejszoÊciami i ˝e odsuni´cie jej od wp∏ywów do-
prowadzi do poprawy, utrzymywa∏a si´ po przewrocie majowym (a i dziÊ Êledziç
mo˝na jej publicystyczne echa), chocia˝ problemy narodowoÊciowe jakoÊ nie za-
nik∏y. Równie trwa∏y okaza∏ si´ inny, zupe∏nie fa∏szywy w Êwietle ustaleƒ wspó∏cze-
snej historiografii mit: ˝e podj´ta przez Pi∏sudskiego w maju 1926 r. akcja zbrojna
uprzedzi∏a przygotowywany zamach ze strony „endecji”.
Zamach zaskoczy∏ kierownictwo obozu narodowego. Kiedy wybuch∏y walki
w Warszawie, Roman Dmowski przebywa∏ za granicà. 15 maja, kiedy dotar∏ do
Poznania, konflikt by∏ militarnie rozstrzygni´ty. Jak wspomina∏ jeden z miejsco-
wych dzia∏aczy, Dmowski „od poczàtku postawi∏ tez´, ˝e je˝eli mo˝na w trzy
dni rozegraç batali´ z nadziejà zwyci´stwa, mo˝na jà wydaç. Na wojn´ domo-
wà trwajàcà kilka tygodni nie mo˝na sobie pozwoliç, chocia˝by z uwagi na nie-
bezpieczeƒstwo niemieckie”. Bioràc to pod uwag´, przeciwstawi∏ si´ popular-
nym na terenie dawnej Wielkopolski i Pomorza pomys∏om autonomii, separu-
jàcej przywiàzane do praworzàdnoÊci dzielnice zachodnie od szaleƒstw p∏ynà-
cych z centrum paƒstwa. Z faktami godzi∏ si´ tak˝e odgrywajàcy wówczas
wi´kszà od historycznego przywódcy rol´ Stanis∏aw Grabski. W jego wypadku
na gorycz pora˝ki nak∏ada∏o si´ poczucie osobistego upokorzenia: pó∏ roku
wczeÊniej, przestrzegajàc przed zaostrzaniem walk partyjnych, a dostrzegajàc,
jak destrukcyjne sà wzajemne podejrzenia o zamiary zamachu stanu, publicz-
nie og∏osi∏, ˝e podejrzewanie Pi∏sudskiego o tego rodzaju zap´dy jest nieuza-
sadnione, gdy˝ jako polityk odpowiedzialny Marsza∏ek z pewnoÊcià do prze-
wrotu nie dà˝y. Nie trzeba dodawaç, ˝e po maju przypomniano Grabskiemu je-
go s∏owa. Spektakularny b∏àd w ocenie sytuacji kosztowa∏ go w przysz∏oÊci od-
suni´cie od kierownictwa ruchu – czemu trudno si´ dziwiç.
Pi∏sudski wyprowadzi∏ w pole wszystkich. Jego przeciwnicy uwa˝ali za
pewne, ˝e nie zaryzykuje on konfrontacji nara˝ajàcej Polsk´ na destabilizacj´
652512634.002.png 652512634.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin