Anne McCaffrey - Lot pegaza.pdf

(829 KB) Pobierz
344227699 UNPDF
ANNE McCAFFREY
LOT PEGAZA
(Prze²o¾y²a: Lucyna Targosz)
REBIS
1995
Byli na wielkiej uczcie jèzykðw i skradli okrawki.
William Shakespeare
PROLOG
U schy²ku dwudziestego wieku, kiedy to coraz intensywniej badano kosmos, mia²
miejsce znamienny prze²om w odkrywaniu i dokumentowaniu przypadkðw percepcji
pozazmys²owej, czyli tak zwanych paranormalnych, psionicznych uzdolnieî. Na
jerhattaîskim oddziale intensywnej opieki medycznej zastosowano Goosegg do
monitorowania pewnego przypadku urazu czaszki - i niechc¸cy odkryto nowe zastosowanie
owego przyrz¸du (Goosegg to niezmiernie czu²y elektroencefalograf, skonstruowany po to,
by badaä fale mðzgowe astronautðw, ktðrzy uskar¾ali siè niekiedy na jaskrawe b²yski,
uznawane za efekt zaburzeî pracy mðzgu lub siatkðwki). Owym pacjentem by² Henry
Darrow, samozwaîczy jasnowidz, o zadziwiaj¸co wysokim odsetku prawid²owych
trafieî. Goosegg zapisywa² fale mðzgowe Darrowa i przy okazji zarejestrowa² osobliwe
wy²adowanie elektryczne, towarzysz¸ce epizodowi jasnowidzenia. Tak oto po raz pierwszy
uzyskano naukowe potwierdzenie percepcji pozazmys²owej.
Henry Darrow powrðci² do zdrowia i ufundowa² pierwszy w Jerhattanie Orodek
dla Parapsychikðw oraz sformu²owa² etyczne i moralne zasady, ktðre mia²y okreliä
powinnoci osðb obdarzonych udokumentowanymi talentami psionicznymi i zarazem
zagwarantowaä im pewne przywileje w spo²ecznoci nastawionej sceptycznie lub wrècz
wrogo do takich uzdolnieî.
Percepcja pozazmys²owa - czyli Talent, jak j¸ zaczèto nazywaä - przybiera²a
rozmaite formy i zakresy. Najpowszechniejsza by²a zwyk²a telepatia o krðtkim zasiègu; ðw
Talent ujawnia² siè po usunièciu psychicznych zahamowaî. Istnieli rðwnie¾
jednokierunkowi telepaci: niektðrzy z nich mogli tylko odbieraä myli, a inni - tylko
nadawaä. Niektðrzy ludzie byli empatami - wyczuwali emocje i reagowali na nie, czasami
zupe²nie niewiadomie. Telepaci potrafili wyczuä bardziej ekstremalne lub wystèpuj¸ce w
wièkszej odleg²oci emocje i odpowiedzieä na nic; niektðrzy z nich mogli st²umiä negatywne
a wzmocniä pozytywne aury - takie talenty by²y niezast¸pione w kontrolowaniu
zgromadzeî, bo zapobiega²y przemianie t²umu w bezmyln¸ t²uszczè. Jednak najcenniejsi
byli tacy telepaci, ktðrzy potrafili odbieraä i przesy²aä myli, rozmawiaä z umys²ami innych,
rozsianych po ca²ym wiecie.
Rðwnie cenni byli telekinetycy - Talenty potrafi¸ce manipulowaä przedmiotami za
pomoc¸ energii myli; jedni z nich mogli pracowaä na najwièkszych obiektach, inni - na
mikroskopijnych.
Jasnowidze, czyli prekogsi, obdarzeni byli zdolnoci¸ widzenia przysz²ych wydarzeî:
tych najbli¾szych albo i odleg²ych w czasie. Ich wizje czèsto umo¾liwia²y zmianè przysz²oci i
zapobieganie nieszczèciom. Niektðrzy jasnowidze mieli specyficzne predylekcje: jedni
wyczuwali zdarzenia zwi¸zane z ogniem, wod¸ czy wiatrem; drudzy byli ukierunkowani na
dzieci, akty przemocy, przestèpcze zamierzenia.
Poszukiwacze tak¾e mieli swoje predylekcje - niektðrzy z nich odnajdowali ludzi i
zwierzèta, inni - przedmioty nieo¾ywione; rðwnie¾ i te uzdolnienia mia²y rð¾n¸ moc i zasièg.
Talenty przybiera²y rozmaite formy, przy czym jeszcze nie wszystkie zosta²y
rozpoznane. Specjalistyczne orodki, rozsiane po ca²ym wiecie, wci¸¾ poszukiwa²y
nowych Talentðw, bo zapotrzebowanie by²o o wiele wièksze ni¾ poda¾. Uzdolnionych -
ci¸gle zbyt nielicznych - czeka²o intensywne szkolenie, a uzyskiwane rekompensaty nie
zawsze wynagradza²y trud i powiècenie, jakich wymagano od Talentðw.
Pomimo to wielu marzy²o o tym, by siè staä uznanym Talentem - lecz by²o to dane
tylko nielicznym.
1
Tirla, jak zwykle, wychyli²a siè z bocznej uliczki i zerknè²a w g²ðwn¸ alejè liniowca
G. Dziewczynka cofnè²a siè natychmiast i przywar²a chudym, dwunastoletnim cia²kiem do
ciany z p²yt plastykowych. Wszèdzie roi²o siè od pracownikðw Urzèdu Zdrowia
Publicznego; otaczali poranny t²um krzepkich robotnikðw, studiuj¸cych tablicè og²oszeî w
poszukiwaniu pracy na dzi; k²èbili siè wokð² matek prowadz¸cych upoledzone dzieciaki
do orodkðw Rehabu; zaganiali legalne dzieci id¸ce do si²owni.
Dziewczynka ostro¾nie zerknè²a jeszcze raz, ¾eby zobaczyä, co te¾ ci z UZP
ustawiali na swoich stolikach: jakie fiolki i du¾e butle ze sprè¾onym powietrzem do
hyposprayðw. Tirla cofnè²a siè; to, co ujrza²a, wskazywa²o na kolejne masowe szczepienia.
To dziwne, bo nie s²ysza²a o ¾adnej nowej zarazie. Nale¾y im oddaä sprawiedliwoä:
pracownicy UZP zapobiegali nieszczèciu, zanim jeszcze siè ono ujawni²o!
Tirla pospiesznie przejrza²a w mylach swðj prywatny spis matek nielegalnych
dzieci, ktðre powinna o tym powiadomiä: najpierw te, ktðre jej p²aci²y, aby je ostrzega²a, ¾e
maj¸ schowaä dzieciaki; potem te, ktðre mog²yby zap²aciä za skradzione fiolki z dzisiejsz¸
szczepionk¸. Liczy²a na palcach: na pewno Elpidia, Pilau, Bilala; no i spyta Mamè Bobczik,
czy nie ma jakich noworodkðw, bo one potrzebuj¸ szczepienia; i jeszcze Zawieta, Ariesan
i Cyoto. A, i dla siebie te¾, cokolwiek by to by²o; mo¾e siè jej uda zwèdziä pude²ko, zale¾y,
jak ten dzisiejszy towar jest popakowany. Wszystko od tego zale¾y. Mirda Khan - tak,
lepiej powie tej starej zo²zie, zaraz gdy ostrze¾e Mamè.
Potem trzeba siè przebraä w czyste ciuchy; my²a siè, ale ²aszki mia²y ju¾ pièä dni, a
wygl¸da²y na osiem. Ci z UZP mieli oko na takie detale. Od Mamy Bobczik zawsze mo¾na
wydèbiä wie¾e ciuchy, zw²aszcza jeli Tirla jej pierwszej doniesie, co siè dzieje. To mo¾e
byä ca²kiem niez²y dzionek, pomyla²a dziewczynka w nag²ym przyp²ywie optymizmu i
ruszy²a uliczk¸ ku awaryjnym schodkom, ku mecie Mamy Bobczik.
Wièkszoä swego dwunastoletniego ¾ycia Tirla przetrwa²a ca²kiem nielegalnie,
paso¾ytuj¸c na tej wieloetnicznej, trzydziestopiètrowej wspðlnocie. Nie mog²a sobie
pozwoliä na przeoczenie czegokolwiek - na przyk²ad dzisiejszej nieoczekiwanej ob²awy
UZP - bo tylko w ten sposðb by²a w stanie unikn¸ä surowych kontroli, podstèpnych
zasadzek i ma²ych pu²apek pomys²owo zastawianych przez Radè Administracyjn¸
Kompleksu Jerhattan i przez Organizacjè Prawa i Porz¸dku; za pomoc¸ takich
Zgłoś jeśli naruszono regulamin