Howell Hannah - Wzgórza Szkocji 02 - Honor(1).pdf

(1219 KB) Pobierz
829699487.001.png
Howell Hannah
Wzgórza Szkocji 02
Honor
Uciekając przed nieszczęśliwą, miłością Nigel Murray podąża do
Francji, gdzie jako najemnik walczy przeciwko Anglikom. Topi
swe smutki w alkoholu, pocieszając się przygodnymi
znajomościami. Przed upadkiem ratuje go niespodziewane
poznanie Gisele DeVeau, kobiety oskarżonej o brutalne
zamordowanie męża. Angażując się w pomoc pięknej uciekinierce,
Nigel zapomina o swoich kłopotach.
Rozdzial 1
Francja, wiosna 1437 roku
Nigel Murray jęknął głośno i z trudem się podniósł. Złapał się za głowę
i wzdrygnął na widok brudu, który został mu na rękach. Minęła chwila, zanim
zorientował się, gdzie jest. Poczuł obrzydzenie do samego siebie. Nie zdołał nawet
dojść do swojego małego namiotu, zasnął w błocie tuż przed nim.
- Miałem szczęście, że nie utonąłem w tym bagnie - westchnął, zataczając się.
Pulsujący ból głowy dodatkowo utrudniał mu złapanie równowagi.
Poczuł odrażający smród. Niechęć do samego siebie stała się jeszcze większa, kiedy
zdał sobie sprawę, że to on jest źródłem tego przykrego zapachu. Zaklął i ruszył w
kierunku rzeki, nad którą stacjonowała armia. Musiał się odświeżyć i zmyć z siebie
brud. Zimna woda doskonale się do tego nadawała.
Zmierzając w kierunku rzeki, Nigel uświadomił sobie, że sprawy kompletnie
wymknęły mu się spod kontroli. Jeśli mężczyzna budzi się od stóp do głów
ubrudzony błotem, nie mając pojęcia, gdzie jest i jak się tam znalazł, to znaczy, że
powinien się nad sobą zastanowić. Nigel często myślał w ten sposób o swoich
towarzyszach z czasów walki o Francję. Teraz sam musiał się sobie przyjrzeć.
Wiedział, że znalazł się w punkcie, w którym musi wybierać - albo zmieni swoje
życie, albo czeka go rychła śmierć.
Dotarł do miejsca gdzie rzeka była najpłytsza. Ściągnął buty, odpiął miecz oraz
pochwę i powoli włożył głowę do lodowatej wody. Po chwili cały się zanurzył,
wystawiając jedynie głowę i opierając ją o brzeg. Leżał tak z zamkniętymi oczami,
pozwalając chłodnej wodzie oczyścić nie tylko brudne ubranie, ale też nieczysty
umysł.
Odkąd przybył do Francji, coraz częściej sięgał po alkohol i nawiązywał wątpliwe
znajomości z kobietami, których imion nawet nie znał. Okazjonalne bitwy, w
których uczestniczył jako poddany każdego francuskiego księcia oferującego mu
zapłatę, były jedynym przerywnikiem rozpustnego życia. Nigel zdawał sobie
sprawę ze swojego szczęścia. To prawdziwy fart, że po siedmiu latach tak głupiego
życia ciągle jeszcze chodził po ziemi. Zeszłej nocy mógł wpaść twarzą w błoto i
utonąć, bo nawet nie był w stanie podnieść się o własnych siłach. Mógł zawędrować
do obozu wroga i stracić życie, nie zdając sobie sprawy z własnego błędu. Jakiś
rzezimieszek, których pełno wokół rycerskich obozów, mógł poderżnąć mu
gardło. Mógł też zostać stracony przez jednego ze swoich towarzyszy. Ten pijacki
wybryk mógł go kosztować życie.
Właściwie dlaczego po raz kolejny doprowadził się do takiego stanu? Musiał w
końcu odpowiedzieć sobie na to pytanie. Na początku dużą ilością wina i kobietami
chciał zagłuszyć ból serca, pragnął złagodzić cierpienie, które sprawiło, że zostawił
swój dom, Szkocję i Donncoill. Wyglądało jednak na to, że te niegdyś jednorazowe
rozrywki przerodziły się w nawyk. Wino kusiło stanem cudownego odrętwienia,
wprowadzało w stan błogiej bezmyślności, a kobiety przynosiły chwilową ulgę jego
ciału. Nigel zdecydował, że to wszystko nie było warte ryzyka. Opuszczając
Szkocję, zapewniał swoich braci, że nie wyjeżdża do Francji, by zginąć na polu
bitwy. Tym bardziej nie zamierzał zginąć w błocie, zamroczony alkoholem.
Mroczne rozmyślania przerwały mu nagle jakieś głosy. Nigel podniósł się, usiadł i
zaczął nasłuchiwać. Kiedy zlokalizował źródło dźwięków, podniósł buty oraz miecz
i ukradkiem ruszył w kierunku, skąd dało się słyszeć rozmowę. Powodowała nim
ciekawość, ale też pokusa ucieczki od rozmyślań, jak nisko upadł w ciągu ostatnich
siedmiu lat.
Nigel w ostatniej chwili powstrzymał się, by nie wyjść wprost przed parę, której
rozmowę usłyszał. Ci dwoje byli bliżej, niż mu się wydawało, stali na polanie. Nigel
pospiesznie schował się za kępą niskich krzaków. Nie była to najlepsza kryjówka,
ale te dwie osoby na polanie były tak skupione na rozmowie, że na pewno go nie
zauważą, dopóki będzie cicho.
Nigel znał skądś tego młodzieńca, ale zajęło mu chwilę, zanim przypomniał sobie,
jak się nazywa. Drugiej osoby nigdy nie widział, ale to właśnie ona wzbudziła jego
zainteresowanie. Dlaczego Guy Lucette z takim zainteresowaniem rozmawiał z
drobniutką, czarnowłosą kobietą ubraną w niedopasowane męskie ubranie?
Wystarczyło jedno spojrzenie na gęste, kruczoczarne loki, leżące na ziemi, by
zauważyć, że krótka fryzura skrywana pod czapką była świeżą zmianą na głowie
kobiety. Nigel nie rozumiał, co się stało, ale poczuł dziwny żal na widok obciętych
włosów. Pomyślał, że każdy mężczyzna żałowałby tak pięknych, długich loków.
Takie włosy były prawdziwą dumą kobiety. Zaczął się zastanawiać, z jakiego
powodu ta filigranowa osóbka zdecydowała się na tak drastyczną zmianę. Porzucił
jednak swoje rozmyślania i zaczął przysłuchiwać się rozmowie. Oboje toczyli
szybką dyskusję po francusku, a Nigel z trudem starał się zrozumieć o czym mówią.
- To szaleństwo, Gisèle - wymamrotał Guy, pomagając jej jednocześnie zawiązać
spodnie i włożyć znoszony kaftan. - Niebawem czeka nas bitwa z Anglikami. To nie
jest miejsce dla kobiety.
- Ziemia De Veau też nie jest odpowiednim miejscem dla kobiety. Szczególnie dla
tej kobiety - odparła młoda dama, dotykając swojej nowej, krótkiej fryzury drżącą
dłonią. - Jestem gotowa go zabić choćby za to.
— Ten człowiek już nie żyje.
— Nie zmienia to faktu, że chciałabym go zabić.
— Dlaczego? On nie ściął ci włosów ani nie kazał ci tego zrobić.
— Ten drań mnie do tego nakłonił, a właściwie jego przeklęta rodzina. Nie miałam
pojęcia, że DeVeau są tacy płodni. Mam wrażenie, że są za każdym rogiem, obok
którego przechodzę, i pod każdym krzakiem, jaki mijam.
— W szeregach stacjonującej tu armii prawdopodobnie też znajdzie się jakiś
DeVeau — powiedział cicho Guy. - Nie wpadłaś na to, obmyślając ten szalony plan?
— Myślałam o tym - odpowiedziała, poprawiając kaftan i upewniając się, że
zakrywa jej krągłe piersi. - Zastanawiałam się też nad tym, czy De-Veau wiedzą lub
mogą odkryć, że jesteś moim kuzynem. Ale to nie ma znaczenia. Nikt nie wpadnie
na to, żeby szukać mnie pośród paziów przewijających się przez ten obóz.
— Może masz rację, jednak chciałbym, żebyś trzymała się blisko mnie. Najlepiej
będzie, jeśli jak najwięcej czasu będziesz spędzała w moim namiocie, nie zwracając
na siebie uwagi. - Guy uważnie przyjrzał się Gisèle. — Gdyby twoi wrogowie cię
zauważyli, gdyby odkryli, że tu jesteś, mogłoby to oznaczać twoją rychłą śmierć.
Rodzina DeVeau wyznaczyła sowitą nagrodę za twoją śliczną główkę. Z pewnością
wielu mężczyzn będzie się starało cię dopaść.
Nigel zaczął się zastanawiać, ile rodzina DeVeau gotowa była zapłacić za
schwytanie kobiety, ale nagle się zatrwożył. To nie miało znaczenia. Był po prostu
ciekaw, a ciekawość na nowo zbudziła go do życia. Po raz pierwszy od wyjazdu ze
Szkocji zainteresowało go coś poza własnym nędznym życiem i bitwami. Upajał się
tym uczuciem. W głowie mnożyły mu się pytania, ale odpowiedzi na nie były
zupełnie nieważne.
Zanim odeszli, Guy zakopał ubrania oraz obcięte włosy Gisèle w płytkim dole.
Nigel powstrzymał się od śledzenia ich tylko na chwilę, żeby zabrać ze sobą to, co
chcieli ukryć. Z chusty kobiety zrobił niewielki tobołek, w który zawinął włosy oraz
ubranie i pospiesznie ruszył w stronę swojego namiotu, by to tam zostawić.
Nigel niezwykle łatwo, wręcz niepostrzeżenie dostał się w okolicę namiotu Guya.
Ten młody wojownik stracił w ostatniej walce z Anglikami dwóch towarzyszy i nie
doczekał się jeszcze nowych kompanów. Guy i Gisèle nie byli wystarczająco
ostrożni. Gdyby ktokolwiek polował na dziewczynę, nie musiałby się nawet
wysilać, by ją wytropić i schwytać.
Nigel stanął przed wejściem do namiotu Guya i zaczął się zastanawiać, co powinien
zrobić. W gruncie rzeczy sam nie rozumiał, dlaczego właściwie obchodzi go, czy
tajemnica tych głupców zostanie odkryta, ale w koń-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin