Chciałem wstrząsnąć władzami.pdf

(47 KB) Pobierz
92595465 UNPDF
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=93114
2008-03-19
Chciałem wstrz±sn±æ władzami
Z Bogdanem Czajkowskim, jednym z przywódców strajku studenckiego na Politechnice Warszawskiej w
marcu 1968 roku oraz re¿yserem i publicyst±, rozmawia Mariusz Bober
Po Pana odmowie przyjêcia Krzy¿a Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski z r±k prezydenta Lecha
Kaczyñskiego mogli¶my przeczytaæ ró¿ne opinie na temat powodów tej decyzji. Jaki wiêc był prawdziwy
motyw?
- Rozstrzygaj±cy był sprzeciw wobec decyzji Sejmu o trybie ratyfikacji traktatu reformuj±cego. Gdyby nie to,
nie powa¿yłbym siê na ten dramatyczny krok. Choæ istnieje te¿ powód osobisty i popełniłem kardynalny bł±d,
wspominaj±c o nim. Ułatwiłem tym manipulacjê.
Dlaczego w taki sposób wyraził Pan sprzeciw wobec d±¿enia do szybkiego przyjêcia traktatu reformuj±cego?
- A w jaki inny sposób mój sprzeciw zostałby dostrze¿ony? Co innego mógłbym zrobiæ, aby wstrz±sn±æ
reprezentantami Narodu? Dokonaæ samospalenia? Prezydent przyznał mi odznaczenie Polonia Restituta -
Order Odrodzenia Polski, a jednocze¶nie władze podejmuj± działania, które mog± doprowadziæ do tego, ¿e ów
order - w niedługim czasie - mo¿e oznaczaæ "Polonia Finita". Dlatego uznałem, ¿e w tej sytuacji muszê
wypowiedzieæ gło¶ne "nie", które usłysz± wszyscy. Całe ¿ycie starałem siê postêpowaæ prostolinijnie, kieruj±c
siê słowami Norwida; mieæ "tak za tak - nie za nie - bez ¶wiatło-cienia...". To, ¿e władze nie chc± zapytaæ
Narodu o zdanie w tak wa¿nej sprawie, oceniam jako niegodziwe. Powinno zostaæ rozpisane referendum.
Nie obawia siê Pan jego wyniku?
- Nie jestem a¿ takim optymist±, ¿eby zakładaæ, i¿ obywatele - z cał± pewno¶ci± - odrzuc± traktat reformuj±cy.
Niestety, propaganda zrobiła w Polsce swoje i obawiam siê, ¿e wynik plebiscytu mo¿e byæ inny, ni¿
chciałbym. Ale je¶li nawet traktat zostanie przyjêty w referendum, powiem: trudno, tak zdecydował Naród,
który jest suwerenem, nawet je¶li sam chce siê zniewoliæ. Taki był jego wybór. Ale tej decyzji nie maj± prawa
podj±æ ¿adne elity; tylko dlatego, ¿e uwa¿aj±, i¿ s± m±drzejsze i wiedz± lepiej. Co ciekawe - zwłaszcza te,
które w kółko prawi± o demokracji. Referendum w sprawie przyjêcia traktatu powinno odbyæ siê tym bardziej
¿e dokument ten podwa¿a prymat Konstytucji RP, która została przyjêta wła¶nie w powszechnym plebiscycie!
Dlaczego wiêc traktat mieliby przyjmowaæ tylko posłowie? Nawiasem mówi±c - skoro elity s± tak pewne
www.radiomaryja.pl
Strona 1/6
wyniku referendum, to przecie¿ ta droga zabezpiecza je przed... Trybunałem Stanu! Przed którym mog± w
przyszło¶ci stan±æ pod zarzutem zdrady...
Wcze¶niej mówił Pan, ¿e nie mo¿na traktowaæ Pañskiej decyzji jako protestu wobec Lecha Kaczyñskiego.
Jednak bior±c pod uwagê Pañskie stanowisko wobec traktatu, trudno nie uznaæ, ¿e równie¿ on jest winny
obecnej sytuacji, poniewa¿ to prezydent uczestniczył w Lizbonie w negocjacjach na temat traktatu.
- Ka¿dy człowiek - tak¿e prezydent - mo¿e siê myliæ. Oczywi¶cie, ¿e mam do niego pretensje, wła¶nie z tego
powodu. Jednak jest on tylko jednym z wielu odpowiedzialnych za tê decyzjê. Odmawiaj±c przyjêcia
odznaczenia, chciałem skłoniæ do refleksji prezydenta oraz tych, którzy odpowiadaj± za sprawy pañstwa, a
d±¿± do szybkiego przyjêcia traktatu. Chciałem nimi po prostu wstrz±sn±æ; tym bardziej ¿e nadarzyła siê
dobra okazja ku temu. Mo¿e jedyna w moim ¿yciu. Minister z Kancelarii Prezydenta, która długo rozmawiała
ze mn±, tłumaczyła, ¿e mogłem to inaczej załatwiæ; ¿e mogłem wcze¶niej uprzedziæ, i¿ nie przyjmê
odznaczenia i... nie przyj¶æ. Tylko kto by siê tym zainteresował? Ja chciałem przemówiæ głosem tych, którzy
s± przemilczani. Przecie¿ w wysokonakładowych mediach trudno znale¼æ informacje na temat potrzeby
przeprowadzenia referendum w tej sprawie. Poprosiłem prezydenta, by pozwolił mi króciutko uzasadniæ
odmowê, ale siê nie zgodził. W mediach za¶ zmanipulowano moj± wypowied¼, pomijaj±c motyw sprzeciwu
wobec traktatu reformuj±cego. Niektóre próbowały zrobiæ ze mnie człowieka niezrównowa¿onego. Chodziło
tak¿e o to, ¿e nie dałem siê wykorzystaæ do bezpo¶redniego ataku na prezydenta Kaczyñskiego.
To znaczy?
- Oni pocz±tkowo my¶leli, ¿e ja protestujê przeciwko temu, i¿ nie zaproszono do Pałacu - ani nie odznaczono -
Adama Michnika. To stwarzało widowiskow± okazjê, aby "dokopaæ" prezydentowi. Tu pan prezydent jest
sam sobie winien, bo nie pozwolił mi na uzasadnienie. Gdy wychodziłem z sali - po niesłyszalnej rozmowie z
prezydentem - podbiegł do mnie rozgor±czkowany Jan Lityñski, "krzycz±c" szeptem: "Gratulujê ci, brawo!".
Pó¼niej - gdy ju¿ dowiedział siê o moich motywach - w TVN i Salonie Politycznym Trójki prawił, ¿e mam
"osobiste obsesje". To pokazuje jego obłudê i całego tego ¶rodowiska. Przy tym nie dziwiê siê specjalnie, ¿e
moja troska o niepodległo¶æ jest dla niego "osobist± obsesj±"... Zawód był tym wiêkszy, ¿e powiedziałem tej
stacji wprost, co my¶lê o tej sprawie i o Adamie Michniku. Tego jednak ju¿ stacja nie wyemitowała. Ani
¿adna inna, bo wiêkszo¶æ mnie o to pytała. My¶lê, ¿e nawet maj± do mnie pretensjê o to, ¿e popsułem im ów
wspaniały "pogrzeb", którym miała byæ "mêczeñska"... absencja Michnika!
Co Pan w takim razie my¶l i o szefie "Gazety Wyborczej"?
- W marcu 1968 r. ja i moi koledzy upomnieli¶my siê m.in. o Michnika, relegowanego z Uniwersytetu
www.radiomaryja.pl
Strona 2/6
Warszawskiego. Dzi¶ wielu internautów pyta, dlaczego Michnik nie upomniał siê o mnie, gdy - w wolnej
Polsce - do¶wiadczałem krzywdy (¶miech). Teraz ju¿ powa¿nie. W stanie wojennym współpracowałem z
"Tygodnikiem Mazowsze", a redakcja kilka razy korzystała z mojego mieszkania, na dwudniowe "kolegia
redakcyjne". Jeszcze kilka lat temu znalazłem w rupieciach kołderkê i talerz, zostawione przez Helenê
Łuczywo. W razie "wsypy" ryzykowałem znacznie wiêcej, bo dodatkowo konfiskatê mieszkania jako
"narzêdzia zbrodni". To ¶rodowisko - ju¿ pod wodz± Michnika - przywłaszczyło sobie "Gazetê Wyborcz±",
przeznaczon± w 1989 r. dla całej opozycji! Dysponuj±c medialnym gigantem - bo "GW" wypełniła ogromn±
lukê na tym rynku - poło¿ył niebywałe "zasługi" w dziedzinie fałszowania historii Polski i indoktrynowania -
niestety skutecznie - Polaków w duchu pogardy dla tradycyjnych warto¶ci i naszej historii. Z tej perspektywy
uwa¿am, ¿e szkodnictwa A. Michnika nie sposób przeceniæ. Trzeba te¿ dodaæ, ¿e owo szkodnictwo ma -
jednocze¶nie - autentyczny i nieoceniony walor, na gruncie krzewienia nowego, demoliberalnego
internacjonalizmu. Dlatego jest tak uwielbiony...
A co Pan s±dzi o obchodach rocznicowych? Nie odnosi Pan wra¿enia, ¿e zostały zdominowane przez sprawê
tzw. nagonki komunistycznych władz PRL na ¯ydów, co wywołało falê ich emigracji z Polski?
- Podzielam pañsk± opiniê. A tak¿e zamieszczon± w sobotnio-niedzielnym numerze "Naszego Dziennika" (8-9
marca) w artykule Leszka ¯ebrowskiego. Obserwuj±c obchody i tê niesłychan± hucpê, jak± w tym roku
zorganizowano w mediach, dochodzê do wniosku, ¿e je¶li to siê nie zmieni i za 10 lat obchodom nada siê
podobny charakter, to chyba zorganizujê "bojówki", które bêd± protestowaæ... przeciw obchodom (¶miech).
Co ma Pan na my¶li?
- Opisuj±c protesty w marcu 1968 r., media zakłamuj± ich charakter, eksponuj±c zarzut antysemityzmu. Chcê
wiêc podkre¶liæ, ¿e 40 lat temu w ogóle nas nie interesowało, kto jest ¯ydem. Problem emigracji ¯ydów po
Marcu '68 dobrze przedstawił wła¶nie pan ¯ebrowski. Znam te¿ przypadki, gdy otoczenie ¿ydowskie
naciskało na poszczególnych ¯ydów, domagaj±c siê, by wyje¿d¿ali z Polski. Sugerowano im nawet, ¿e je¶li
zostan±, dopuszcz± siê zdrady... wobec wyje¿d¿aj±cych. Co wiêcej, w propagandzie antysemickiej - która była
cynicznym narzêdziem walki o władzê - brali udział tak¿e... ¯ydzi. Niektórzy pó¼niej wyjechali. Oczywi¶cie,
ka¿de naciski na opuszczenie kraju - zwłaszcza ze strony władz - powodowały dramat. Trzeba te¿ jednak
pamiêtaæ, ¿e wielu z nas - tak¿e ja, który miałem "szlaban" przez 12 lat - zazdro¶ciło im, ¿e mog± wyjechaæ.
My nie mogli¶my uciec z "sowieckiego raju". Dodam, ¿e nie wyje¿d¿ali z Polski w bydlêcych wagonach i na
poniewierkê, na któr± skazano wielu naszych rodaków podczas II wojny ¶wiatowej. W ubiegłym roku
wykonałem dla IPN projekt badawczy w Australii i Nowej Zelandii w¶ród tamtejszej Polonii i jestem pod
wielkim wra¿eniem ich losów. To tamci ludzie - deportowani z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej w
www.radiomaryja.pl
Strona 3/6
1940 i 1941 r. - prze¿yli prawdziw± tragediê. Na tê hekatombê zostało skazanych ponad milion Polaków, w
tym dzieci. Wiele z nich nie prze¿yło. Ci, którzy przetrwali, do dzi¶ zachowali niezwykły patriotyzm, wiarê i z
niezwykł± konsekwencj± kultywuj± tradycjê i kulturê polsk±. Trzeba te¿ wiedzieæ, ¿e wielu z naszych
rodaków, którym siê nie udało (np. z Armi± gen. Andersa), zostało skazanych na rusyfikacjê, poniewa¿
pozostali w Sowietach, m.in. w Kazachstanie. Około 60 tysiêcy z nich zadeklarowało wolê powrotu do Polski.
Uwa¿am za najwiêksz± hañbê III RP to, ¿e o tych ludziach zapomniała. Je¿eli bowiem po wojnie w granice
ówczesnej Polski przyjêto ponad 2 mln mieszkañców przedwojennych Kresów, to dzi¶ nie wolno mówiæ, ¿e
III RP nie staæ na przyjêcie 60 tys. Polaków. A jednak ostatnio to nie o nich mówiło siê najwiêcej. Kiedy w
ogóle tak "tr±biono" o nich w mediach? Choæ ich krzywda jest nieskoñczenie wiêksza! Zabrakło umiaru -
doszło tu do nieprzyzwoitego wrêcz zakłócenia proporcji.
Czym były protesty studenckie Marca '68, które równie¿ Pan organizował?
- Była to spontaniczna (choæ mo¿e trochê naiwna) rewolta młodzie¿y przeciw zniewoleniu Polski. Przeciw
okupacji sowieckiej i zakłamaniu, które nazywało j±... niepodległo¶ci±. Tu przywołam jeszcze raz postaæ Jana
Lityñskiego, poniewa¿ kilka lat temu napisał, i¿ wówczas zrozumieli oni - tzw. komandosi - ¿e ich lewicowa
retoryka nie trafia do społeczeñstwa. Dlatego skorzystali z pretekstu, jakie dało zdjêcie "Dziadów", do
przestawienia siê na retorykê narodow±. Jednak z ich strony to była czysta taktyka. Z kolei Adam Michnik
jeszcze 15 lat temu publicznie przyznawał, ¿e w ich słowniku politycznym nie było takiego słowa, jak
niepodległo¶æ. My natomiast cały czas my¶leli¶my o niej; nawet wtedy, gdy wydawała siê ona odległ±
przyszło¶ci±. Marzyli¶my o niej, choæ nie wpisali¶my jej na sztandary. Dla władz PRL to była ideologiczna
klêska.
Dlaczego?
- Komuni¶ci nigdy nie dowierzali tym, którzy urodzili siê przed wojn± i pamiêtali niepodległ± Polskê. Wiêc
nasze pokolenie - urodzone ju¿ w PRL - było w ich planach tym, które utrwali "władzê ludow±", zapominaj±c
o niepodległo¶ci.
Niekiedy w mediach porównuje siê polski Marzec '68 do "rewolucji", która przetoczyła siê w tym samym roku
w Europie Zachodniej, zapocz±tkowuj±c rz±dy lewicy. Dlaczego? Przecie¿ cele były tak naprawdê bardzo
ró¿ne?
- Jedyna zbie¿no¶æ, jak± widzê, to ten sam rok, chocia¿ na Zachodzie "rewolucja" wybuchła w maju. Byæ
mo¿e rozruchy w Polsce jako¶ zainspirowały młodzie¿ w Europie Zachodniej, ale podło¿e ideologiczne obu
ruchów było diametralnie ró¿ne. My w wiêkszo¶ci protestowali¶my przeciw komunizmowi. Nawet je¶li
www.radiomaryja.pl
Strona 4/6
pisali¶my na transparentach o socjalizmie, to była to taktyka wobec władz. Mieli¶my bowiem ¶wiadomo¶æ, ¿e
jeste¶my w obozie; mo¿e najweselszym jego baraku, jak siê wówczas mówiło, ale jednak w obozie.
Chcieli¶my wówczas choæby złagodziæ panuj±cy "zamordyzm". Natomiast ci, którzy protestowali na
Zachodzie, to byli zwykle anarchi¶ci, wywodz±cy siê z ró¿nych nurtów lewackich. Przykładem mo¿e byæ
Daniel Cohn-Bendit [obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego - przyp. red.]. Do tego, co siê działo na
Zachodzie, mo¿na przyrównaæ co najwy¿ej d±¿enia grupy komandosów...
Te same cele?
- Wła¶nie, o czym ¶wiadczy choæby bliska znajomo¶æ i zbie¿no¶æ pogl±dów Michnika i Cohn-Bendita. Oni
maj± podobne ¼ródła. Przed 40 laty grupie komandosów nie doskwierała okupacja sowiecka, ale to, ¿e
decydenci PRL realizuj± nie taki komunizm, który im siê podobał. Uwa¿ali, ¿e zainstalowaliby go lepiej. Dla
Polski oznaczało to jednak takie samo zniewolenie - có¿ bowiem za ró¿nica pomiêdzy komunistami
wprowadzaj±cymi ten ustrój na modłê stalinowsk± (czy "gomułkowsk±") a tymi od... Trockiego? W ka¿dym
przypadku kraj pozostawał pod okupacj± internacjonalistów. To, ¿e niektórzy "komandosi" byli w wiêzieniu,
niewiele tu zmienia. Immanentn± cech± komunizmu s± walki frakcyjne; czasem na ¶mieræ i ¿ycie... Przecie¿
Gomułka te¿ siedział.
Traktat reformuj±cy stanie siê narzêdziem narzucania po prostu nowej wersji komunizmu?
- Ja bym to nazwał raczej nowym kolektywizmem w sferze warto¶ci. I to - w nieodległej perspektywie -
przymusowym kolektywizmem! A wiêc now± - niezwykle gro¼n±, bo mało "uchwytn±" - wersj± totalitaryzmu,
wprowadzan± przy akompaniamencie "tr±b"... demokracji. Polska - i to niepodległa Polska - nie jest
najlepszym miejscem do realizowania takiego eksperymentu. Zdaj± sobie sprawê z tego ci, którzy najbardziej
ci±gn± nas do superpañstwa europejskiego, a które ja nazywam eurokołchozem. Dla takich ludzi niepodległo¶æ
Polski nigdy nie była fundamentalnym punktem odniesienia. A skoro w Europie mo¿e - "po wsze czasy" -
zapanowaæ taki ustrój, to bez specjalnego ¿alu wyrzekn± siê owej niepodległo¶ci. Wa¿niejsza bowiem jest
Europa, w której nie ma miejsca dla Boga i personalistycznej wizji człowieka ni¿ niezale¿no¶æ Polski, w
której ponadto do głosu dochodziæ mógłby - o zgrozo! - znienawidzony Ko¶ciół. Zauwa¿my jeszcze, ¿e ci
ludzie s± niejako opêtani - pocz±wszy od marksistowskiej młodo¶ci - misj± "zmajstrowania"... "nowego
człowieka". I teraz oto pojawiła siê nowa szansa...
Uwa¿am, ¿e obecne pomysły przekształcania UE w superpañstwo to niezwykle gro¼na nowa utopia. Nie mam
w±tpliwo¶ci, ¿e ten projekt siê nie powiedzie. Powstaje jednak pytanie, jakim kosztem Europa przekona siê o
tym, gdy UE siê rozpadnie? Wystarczy cofn±æ siê do eksperymentu komunistycznego, aby u¶wiadomiæ sobie,
jak± cenê mog± za to zapłaciæ ludzie.
www.radiomaryja.pl
Strona 5/6
Zgłoś jeśli naruszono regulamin