65 rocznica ludobójstwa na Kresach - 89 rocznica zaślubin Polski z morzem - 20 rocznica hańby - Aktorka ze spotu PIS została brutalnie pobita - AMC Pisze - Antykatolicki podręcznik w Turcji - Andrzej.doc

(117 KB) Pobierz

65. rocznica ludobójstwa na Kresach

25 marca w Starostwie Powiatowym w Wołowie odbyło się spotkanie okolicznościowe, upamiętniające krwawą pacyfikację ludności polskiej na

Wschodnich. Gościem specjalnym uroczystości był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

 

Licznie zgromadzonych gości powitał Starosta Wołowski, który zwrócił uwagę na znaczenie rocznicy, wskazując jednocześnie na ideę przyświecającą spotkaniu. Najbardziej wyczekiwanym punktem spotkania była prelekcja ks. Isakowicza-Zaleskiego – autora dokumentu „Przemilczane ludobójstwo na kresach”. Ksiądz Isakowicz-Zaleski podzielił się z zebranymi olbrzymią wiedzą na temat eksterminacji ludności polskiej dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich. Ksiądz zwrócił uwagę na potrzebę budowania dialogu z Ukrainą, jednak w oparciu o prawdę i sprawiedliwość historyczną. Zaapelował również do obecnych o dokumentowanie wspomnień świadków wojennych wydarzeń.
Na spotkaniu głos zabrali także prezesi stowarzyszeń Podkamień i Huta Pieniacka. Po części oficjalnej odbyła się projekcja filmu dokumentalnego Jolanty Kessler-Chojeckiej „Skrawek piekła na Podolu", a po niej, z koncertem pieśni kresowych wystąpił chór „Srebrne Nuty”. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele stowarzyszeń kresowych, samorządów z terenu Powiatu Wołowskiego, a także wiceburmistrz Wschowy – członek honorowy Stowarzyszenia Huta Pieniacka. Uroczystości spotkały się z dużym zainteresowaniem mieszkańców powiatu i mediów.

 

„89 rocznica Zaślubin Polski z morzem”        xxx

Kilka dni temu środki masowego przekazu, (raczej masowego „robienia wody z mózgu”) starały się nam wmówić, że 20 rocznica „okrągłego stołu” powinna być najważniejszą rocznicą w naszej Ojczyźnie. Ważniejszą nawet od rocznicy 11 listopada. Nic więc dziwnego, że datę 10. lutego te same „tuby” zauważają tylko lokalnie, jako drugorzędną wiadomość.

Dlaczego?

Przecież 10. lutego dla naszego kraju jest niezwykle ważny i to podwójnie. Przypomina nam o odrodzeniu naszej Ojczyzny – czyli zwycięstwa, ale również o martyrologii naszego społeczeństwa – Sowieci wywożą na Sybir znaczną część naszego Narodu.

Co powinna dziś znaczyć ta data?

Dlaczego winniśmy pamiętać tamte zdarzenia, które miały miejsce właśnie tego dnia w polskiej historii?

Dlaczego wytrwale powinniśmy przypominać i wpajać te wydarzenia naszym następcom?

Jak powiedział Stefan Żeromski:

„Trzeba rozrywać rany polskie?

żeby się nie zabliźniły błoną podłości”.

Dzień 10 lutego to zwierciadło naszej historii, która pokazuje i uczy, jak w przeszłości przeżywaliśmy upadki, gdy u steru rządu stali lub stoją ludzie mali i głupi, zdrajcy lub przedstawiciele mniejszości narodowych. Oni to bowiem, służąc obcym, zawężali granice naszego państwa, a nawet doprowadzili do tego, że przez 123 lata Polska nie istniała na mapie świata.

10 lutego przypomina również o zwycięstwie. Nasi wielcy poprzednicy, dla których dobro Rzeczypospolitej było największą wartością m.in. marszałek Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski czy Eugeniusz Kwiatkowski mimo dzielących ich różnic potrafili wspólnie odbudować to, co nikczemnicy zniszczyli.

Rozpocznijmy od tej pięknej karty naszej historii. Zwycięstwo, które dziś przypominamy to triumfalny powrót Rzeczypospolitej na mapę świata z dostępem do Morza Bałtyckiego.

Koniec I-szej wojny światowej stwarzył naszej Ojczyźnie możliwość odrodzenia.  Tą możliwość polscy patrioci skrzętnie wykorzystali.

3 czerwca 1918 roku na Międzysojuszniczej Konferencji pojawia się pierwszy zapis dotyczący dostępu do morza odrodzonej Rzeczypospolitej, w brzmieniu: „Utworzenie Polski zjednoczonej, niepodległej z dostępem do morza stanowi jeden z warunków trwałego i sprawiedliwego pokoju oraz przywrócenia panowania prawa w Europie”. Zapis ten oczywiście w owym czasie jeszcze niczego definitywnie nie załatwiał; był jednak zwiastunem, że odrodzona Polska musi mieć dostęp do morza.

Następnie 11 listopada 1918 roku na konferencji pokojowej owa wywalczona, wymarzona przez pokolenia niepodległość stała się prawie faktem.

Sprawę dostępu do morza załatwił podpisany 28 czerwca 1919 roku traktat pokojowy w Wersalu. Przyznano wówczas Polsce wybrzeże od Piaśnicy do Kamiennego Potoku (147 km linii brzegowej wraz z Półwyspem Helskim). Niestety nie udało się Polakom odzyskać  Gdańska. Gdańsk bowiem uznano za Wolne Miasto.

Kropka nad „i” została postawiona 10 stycznia 1920 roku. W dniu tym nastąpiła wymiana dokumentów ratyfikacyjnych traktatu wersalskiego pomiędzy koalicją a Niemcami.

Tę decyzję ogłosił w Paryżu premier Georges Clemenceau i tego dnia traktat wszedł w życie.

Traktat otrzymaliśmy. Pozostał jednak zasadniczy problem. Mianowicie przyznane nam na konferencji pokojowej Pomorze i Prusy Wschodnie z polskim wybrzeżem były w dalszym ciągu w rękach Niemców. Trzeba je było przejąć za pomocą dyplomacji lub polskiej armii. Co prawda 25 listopada 1919 roku w Berlinie została podpisana umowa polsko – niemiecka „O wycofaniu wojsk z odstąpionych obszarów i oddaniu zarządu cywilnego”, którą podpisali dr Zygmunt Seyde ze strony polskiej i dr Edgar H.von Haimhausen ze strony niemieckiej. Jak się jednak okazało w praktyce było różnie? Gdy oddziały polskie przekroczyły linię demarkacyjną 17 stycznia 1920 roku, 4 Pułk Ułanów Nadwiślańskich z grupy operacyjnej płk. Stanisława Skrzyńskiego o godzinie 9 pod Lipiem koło Gniewkowa napotkał na niemiecki opór. Zginął pierwszy polski żołnierz, plutonowy Pająkowski, a 9 innych zostało rannych. Ułani szybko złamali niemiecki opór. Uciekający w popłochu Niemcy pozostawili broń i amunicję.

Prześledźmy choć w skrócie poprzedzające datę 10 lutego 1920 roku kalendarium wydarzeń.

- 27 grudnia 1918 roku wybucha Powstanie Wielkopolskie, które z sukcesem przejmuje w posiadanie Rzeczypospolitej znaczący obszar Wielkopolski.

-Wcześniej zaplanowane przejęcie Pomorza przez armię polską nie doczekało się realizacji. Podjęto natychmiast starania na płaszczyźnie dyplomatycznej. Trzeba było wykorzystać wszelkie możliwości by przyznane ziemie na Pomorzu odebrać Niemcom.

- Jesienią 1919 roku następują przygotowania do rewindykacji przyznanych nam przez Konferencję Wersalską ziem na północy. Zostaje utworzony Front Pomorski z gen. broni Józefem Hallerem jako dowódcą.

- 24 października 1919 r. w Skierniewicach dowództwo frontu rozpoczęło prace. Trzon sił Frontu Pomorskiego stanowiły: 11 Dywizja Piechoty gen. dyw. Jakuba Gąsieckiego-Włostowicza, Dywizja Strzelców Pomorskich płk. Stanisława Wilhelma Skrzyńskiego oraz utworzona z 1 i 12 pułku ułanów 5 Brygada Jazdy.

- 30 listopada 1919 roku gen. Haller w wydanej odezwie do żołnierzy pisze: „Wstępując na tę świętą ziemię polską z serdeczną radością całujemy Ją jak relikwię i przysięgamy bronić ją przed każdym najazdem. A z mieszkańcami tej ziemi Pomorskiej w radosnym uczuciu wołam: „Niech żyje Zjednoczona nasza Polska”.

 

- W połowie stycznia 1920 r. - na mocy traktatu wersalskiego z 10 stycznia 1920 r.

wojska polskie wkraczają na Pomorze.

- 18 stycznia 1920 r. pociągi pancerne „Wilk” i „Boruta” przekraczają dawną granicę pruską i zajmują dworzec podmiejski w Toruniu. Wśród nieopisanego entuzjazmu do miasta wkraczają ułani, a za nimi 1 Kompania Szturmowa 42 Pułku Piechoty.

- 21 stycznia 1920 r. następuje uroczysty wjazd gen. Hallera do Torunia

- 23 stycznia 1920 r. pociąg pancerny „Hallerczyk” wraz z 1 kompanią 42 pułku piechoty pod dowództwem generała Stanisława hrabiego Pruszyńskiego zajmuje Grudziądz. W Grudziądzu uciekających Niemców żegnały żałosne dzwony, a pozostający zamykali okiennice na widok polskich żołnierzy. Na wołanie „wir komen wieder”, Polacy odpowiadali: „Nie damy ziemi skąd nasz ród”

- 10 lutego 1920 r. w Pucku na terenie bazy hydroplanów niemieckich, w czasie wietrznej i deszczowej pogody generał Haller wrzuca w wody Zatoki Puckiej platynowy pierścień otrzymany na Dworcu Gdańskim od starosty dr Józefa Wybickiego, dokonując w ten sposób symbolicznych zaślubin Polski z morzem. W tym momencie ziściły się marzenia wielu pokoleń Polaków. Podczas tego podniosłego momentu, zwracając się do licznie zebranych gości i mieszkańców półwyspu Kaszubów, gen. Haller powiedział: „Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. Naród czuje, że go już nie dusi hydra, która dotychczas okręcała mu szyję i piersi. Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Białego Orła, cały świat stoi mu otworem. Zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim tym, którzy w walce nie ustawali, lecz dotychczas wytrwali, zwłaszcza naszym praojcom, którzy walki o wolność toczyli. Cześć Im! Oni nie dożyli tej radosnej chwili. My szczęśliwi! Cześć tym, którzy w tej wojnie polegli! Cześć tym żyjącym, którzy pracą, trudem i znojem walczą w szarej, codziennej walce życia. Cześć całemu Narodowi Polskiemu”.

Następnie głos zabrał minister Stanisław Wojciechowski, przedstawiciel Naczelnika Państwa i Rządu, który powiedział m.in.: „Żołnierz polski doszedł do morza. Oto święto nasze. Rzeczpospolita Polska bierze w posiadanie własne wybrzeże morskie. Odwieczne dążenie Chrobrych, Piastów i wielkich rozumem – Jagiellonów urzeczywistniają się na nowo. Posiadanie własnego wybrzeża to uwiecznienie dzieła Niepodległości Polski. Nie byłaby ona zupełna, gdyby nie dawała rzeczywistej podstawy dla gospodarczej niezależności. Własne wybrzeże morskie stanowi właśnie o wolnym oddechu życia gospodarczego Polski (…) Wolnością morską – już w XVI wieku mówiła Anna Jagiellońska – państwo ku górze się wznosi. Tak jest, mamy ku górze się wznosić. W wielkiej dziejowej chwili budowania Rzeczypospolitej Polskiej wszyscy jej obywatele winni się przejąć wielkością zadań, jakie nas oczekują. Trzeba Niepodległość rozszerzyć, utrwalić. Trzeba w całej pełni wyzyskać wszystkie szanse, jakie nam daje chwila obecna i utrwalić mocno”.

Podczas polowej mszy świętej kazanie wygłosił ks. kapelan Józef Wrycza, zasłużony działacz polski na Kaszubach, skazany przez sąd niemiecki w czerwcu 1919 roku na karę śmierci za  patriotyczną działalność. Powiedział m.in.: „A czy znasz ty bracie młody? Poeta wskazał na wszystkie ziemie polskie, mówił o Mazowszu, o Wielkopolsce, o Litwie, zapomniał tylko o Pomorzu, o Kaszubach, o naszych płucach, o tem morzu polskim. Do niedawna jednak także i cały szeroki ogół polski nie troszczył się wcale o morze. Nie zapomnieli jednak Kaszubi, co jest ich obowiązkiem wobec Ojczyzny – Polski. Wszak ich to poeta powiedział: NIE MA KASZUB BEZ POLSKI. NIE MA POLSKI BEZ KASZUB. To też trwali oni niewzruszeni jak skała w morzu, zachowali ducha polskiego mimo strasznego ucisku i morze polskie utrzymali dla Polski”.

Jednym z pierwszych dekretów Naczelnika Państwa był dekret o utworzeniu Marynarki Wojennej. Oto jego treść: „Z dniem 28 listopada 1918 r. rozkazuję utworzyć marynarkę polską, mianując jednocześnie pułkownika marynarki, Bogumiła Nowotnego szefem Sekcji Marynarki przy Ministerstwie Spraw Wojskowych”.

                                                                                                       Warszawa 28 listopad 1918

                                                                                      (-) Józef Piłsudski

Dekret ten natychmiast zaczęto wprowadzać w życie. Na miejsce organizacji marynarki wybrano Modlin. Tu powstał port wojenny.

Generała Hallera odwiedzającego osobiście prawie każde wyzwolone miasteczko Pomorza witano z wielkim wybuchem radości. Witano w nim długo oczekiwaną wolną i niepodległą Rzeczypospolitą. Ta euforia była bardzo znacząca, ponieważ propaganda niemiecka lansowała twierdzenie, że w Warszawie rządzą Żydzi, socjaliści i wywrotowcy. Gen Józef Haller klęcząc na bruku przed obrazem Matki Boskiej Chełmińskiej, dał jednoznaczny dowód, że jest inaczej, że jest to wierutne niemieckie kłamstwo.

Ówczesna morska polityka państwa doprowadziła do tego, że w 1939 roku polska flota była jak na ówczesne czasy znacząca, a port Gdynia stał się jednym z najnowocześniejszych portów na Bałtyku. Pokolenie wychowane w wolnej Polsce m. in. na miesięczniku „Morze” wspaniale sprawdziło się czy to na Westerplatte, czy w obronie Helu, czy na wielu frontach świata, czy w oddziałach partyzanckich, jak również w czasach okupacji sowieckiej w tzw. PRL-u.

Państwo polskie wyzwolone po 123 latach spod panowania trzech zaborców było biedne, zaniedbane i bardzo zróżnicowane. Dzięki ówczesnym wspaniałym Polakom i żarliwym katolikom, jak: gen. Haller, Eugeniusz Kwiatkowski, Wincenty Witos, Grabski, Józef Piłsudski, którzy ujęli odpowiedzialnie stery Rzeczypospolitej w swoje ręce, udało się stosunkowo szybko zbudować podwaliny pod II Rzeczypospolitą. Ci ludzie przejęli od poprzedników wiarę w najświętsze słowa: Bóg – Honor i Ojczyzna. Kochające swój rodzinny dom – Polskę. Potrafili oddać wszystko, z własnym życiem włącznie, dla dobra wspólnego. Oni po prostu potrafili służyć.

Przystąpili błyskawicznie do odbudowy i umacniania zrujnowanego kraju i do „wyrąbania”, choć maleńkiego okienka na świat.

- Po decyzji rządowej z 1924 r. rozpoczęto szybką budowę Gdyni, miasta i portu na miarę XX wieku oraz bazy Marynarki Wojennej na Oksywiu

- Rozpoczęto budowę linii kolejowej Śląsk – Gdynia, dzięki czemu mogliśmy wejść z naszym bogactwem, węglem na rynek angielski, a kopalnie mogły pracować pełną parą;                             

- Rozpoczęto tworzenie polskiej floty handlowej (powołanie przedsiębiorstwa żeglugowego Gdynia –Ameryka Lines czy pierwsze „Robury”);

- Powołano do życia Państwową Szkołę Morską w Tczewie;

- Zakupiono ze społecznych składek na użytek Szkoły Morskiej „Dar Pomorza”, dzięki któremu w wielu miejscach na świecie po raz pierwszy ujrzano polską banderę;

- Powołano do życia „Ligę Morską”, – której celem było przede wszystkim zachęcanie polskiej młodzieży do korzystania z dobrodziejstw morza (uprawianie żeglarstwa, nabieranie sił itp.)

- Ustanowiono święto morza; święto to miało pokazać Narodowi, co znaczy posiadanie nawet małego „okienka” na świat, jakie płyną z tego korzyści; udowadniano, że gospodarka morska może być kołem zamachowym dla całej polskiej gospodarki.

 

Eugeniusz Kwiatkowski w książce „Dysproporcje” pisał:

„ Każdy metr, każdy kilometr granicy morskiej pracuje więcej dla Polski 100 razy intensywnie, prędzej i przyjaźniej niż metr czy kilometr granicy lądowej” (...)

„Jedyną, naprawdę wolną granicą, jedynym miejscem wyrównania wciąż rosnących ciśnień, jedynym nieograniczonym kontaktem gospodarczym z całym światem jest właśnie granica morska” (...)

„Żadną, najbardziej umiejętną, szeroką i kosztowną propagandą nie będziemy w stanie tak szybko i tak definitywnie rozproszyć absolutnej ignorancji o Polsce, lekceważącego pomijania jej interesów i jej postulatów, jej praw i jej wartości, jak wówczas, gdy towar polski stanie obok towaru obcego na rynkach światowych i wykaże swą równowartość pod każdym względem. Jest to dziś jedyny, przekonywujący argument w świecie” (...)

„Tymczasem zaś sama konieczność wskazuje nam na niezbędność podtrzymania i nieprzerwanego rozwoju naszej polityki morskiej. Każdy nowy metr wybrzeża, każdy nowy dźwig, każdy skład towarowy, każda nowa placówka handlowa w Gdyni, każde ulepszenie komunikacji, każdy nowy okręt, każda nowa fabryka na wybrzeżu, każdy bank, każda nowa więź cementująca Gdynię z Pomorzem, a całe województwo pomorskie z resztą państwa, to wielka zdobycz, to poważny aktyw naszego dorobku państwowego. Tu koncentruje się jedyna praktyczna akademia kupiecka Polski, tu stoi otworem droga najpewniejsza i najkrótsza dla wyrównania wartości człowieka w Europie Zachodniej, tu zbiega się granica współpracy z narodami świata, tu wreszcie harmonizują się automatycznie wszystkie różnice poglądów, wszystkie starcia myśli i programów całej Polski”

Okres budowy II Rzeczypospolitej to okres sukcesów.

Ile zapału i nadziei na lepsze jutro posiadali nasi przodkowie!

Niestety, był to zbyt krótki okres w naszej historii - przerwany bezwzględną agresją Niemiec i Rosji na nasz kraj.

Dzień 10 lutego 1940 roku to także data tragedii w historii naszego Narodu. Tego dnia rosyjscy okupanci brutalnie napadają na ludność cywilną w Białymstoku. Nocą rosyjscy żołdacy walą kolbami do mieszkań Polaków. Dają im parę minut na spakowanie dobytku, który mogą wziąć ze sobą i pod osłoną bagnetów ładują całe rodziny do bydlęcych wagonów. Właśnie 10 lutego 1940 roku z Białegostoku rusza na Sybir pierwszy transport polskiej ludności. Na podstawie porozumienia Ribbentrop - Mołotow przystąpiono do bezwzględnego wyniszczania polskiej tkanki. Polska ponownie miała zginąć.

W wyniku przymierza niemiecko – rosyjskiego na zbudowanym już fundamencie II-ej RP nie stanął dom, nie mogła być dokończona jego budowa. To co z takim trudem ostało zrobione „sąsiedzi” doszczętnie zniszczyli. Jakby tego nieszczęścia było mało, tak zwani ”sojusznicy – niby przyjaciele” – po zakończeniu II wojny, bez jakichkolwiek skrupułów sprzedali nas w Jałcie Stalinowi. Nowy okupant natychmiast zawłaszczył sobie połowę Polski, a na pozostałym terenie zainstalował swoich siepaczy, których głównym zadaniem było dokończenie dzieła zniszczenia. Oddał stery rządu w ręce tzw. „Polaków”, którzy pod patronatem NKWD przystąpili do wykańczania resztek polskiej inteligencji. Ilu naszych bohaterów narodowych zostało zamordowanych w kazamatach SB – UB przez zbrodniarzy spod znaku PRL! 

Nie udało się Sowietom dokonać całkowitego zniszczenia i doprowadzić do tego by Rzeczypospolita stała się sowiecką republiką. Na drodze stanęło pokolenie „Kolumbów” Dzięki takim ludziom jak m.in. gen. Anders, gen, Sosnowski, gen. Rowecki „Grot”, gen. Okulicki „Niedźwiadek”, gen. Emil Fieldorf, mjr Szyndzielarz „Łupaszko”, Dzieci – harcerze „Parasola”, powstańcy Warszawy Rzeczypospolita przetrwała. Niemcom hitlerowskim i stalinowskiej Rosji nie udało się zrealizować niecnych celów.

Ale wprowadzone na sowieckich bagnetach „szumowiny” zrobiły swoje.

Po prawie 50 latach rządów tych łobuzów i, niestety, po 20 latach przepychanek, prawie nic nam już nie zostało. Niemalże całkowicie rozparcelowano polską flotę, doprowadzono do upadłości Polski Przemysł Okrętowy, zniszczono wspaniałe rybołówstwo dalekomorskie, zlikwidowano bazy rybackie, podjęto również próby zniszczenia rybołówstwa rodzinnego. Zrobili to ci sami ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno wiernie służyli Rosji, a dziś służą Brukseli. Jak w ich lokajskim zwyczaju zamiast Polskiemu Narodowi – służą innym? To oni doprowadzili Polskę do stanu, w którym dziś jesteśmy prawie niewolnikami! Mamy pracować dla obcych!

Ale Polska powstała przed laty. Polska i teraz powstanie. Dziś również mamy swoich „Kolumbów”, którzy bronią zawzięcie wspólnego dobra. Przykładem niech będą obecni tu przedstawiciele z starszym mechanikiem Bogusławem Marciniakiem przewodniczącym obrony Polskiej Żeglugi Morskiej na czele. Polska Zegluga Morska to już tylko jedyny polski armator, ale i jego statki pływają pod obcą banderą. Na pewno nastąpi radosna chwila, gdy ponownie załopocze na nich biało – czerwona. Przykładem także delegacja Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudzkiego z przewodniczącym NSZZ SOLIDARNOŚĆ …….. Tej Stoczni Remontowej, która dziś jest w rękach pracowników, która jest jedną z najbardziej podziwianych na świecie.

Pamiętajmy, więc co powiedział Tukidydes:

„ siłę państwa stanowią nie mury i nie okręty, lecz jedynie tylko ludzie”.

                                                                 SOPOT  10 lutego 2009 r

                                                                   Zbigniew Sulatycki

 

20 rocznica hańby

 

Milowymi krokami zbliża się dzień 4 czerwca 2009 roku. Właśnie w tym dniu, 20 lat temu, w 1989 roku, dokonano w Polsce największego oszustwa związkowców Solidarności, dokonano zdrady Polski, Narodu Polskiego, bezczelnie oszukano Świat.

Zdrajcy i oszuści będą tego dnia wznosić  ,, toasty szczęścia i radości”.   Ludzie walki, honoru, prawdy i godności, -- uchleją się tego dnia z rozpaczy!  Cieszyć się będą ludzie mali, płakać będą ludzie wielcy i szlachetni.

Dzień 4-czerwca-1989 roku, to nie dzień upadku komuny, wręcz przeciwnie!!  To dzień,  kiedy aktywni komuniści, agenci komunistycznych służb specjalnych, oraz wszelkiego rodzaju badziewie – otrzymało z rąk zdrajców glejt, i bez przeszkód powróciło do życia publicznego, do życia politycznego. Dokonała się największa zdrada Polski na oczach Świata.

Dosłownie parę godzin temu wróciłem z Polski, z Poznania, gdzie celem mojej wizyty było złożenie kwiatów na grobie moich rodziców,  a także, odebranie sb-eckich dokumentów na mój temat z IPN. Analizując te dokumenty doznałem szoku, szczególnie kiedy łapy wywiadu agentury komunistycznej śledziły moje kroki od samego początku pobytu na ziemi amerykańskiej, przez wiele, wiele lat.  Jest to nic innego, jak czytelny dowód rozrabiackiej  działalności agentury w szeregach polonijnych organizacji, prasie, radiu i tv,- oraz prób kompromitacji działaczy o nieposzlakowanej opinii. Przysięgam, że ich nazwiska oraz imiona, będą podane do wiadomości publicznej.

W Chicago niedawno odbył się zjazd KPA, jego prezes F.Spula ma wątpliwości ,, czy  informacje o współpracy są prawdziwe”.  Szanowny panie prezesie, o tym wie każde dziecko, że dla agentów i zdrajców materiały sb-eckie zawsze będą kupą gnoju nie wartą funta kłaków. Ludzie prawi, szlachetni, nie mający nic na sumieniu zawsze i wszędzie głosować będą za lustracją!!  Ale o tym zdaje się nie wiedzieć prezes KPA.  Głsując przeciw lustracji, zgadzacie się na pośmiewisko i niewiarygodność, a także ochraniacie swym postępowaniem agenturę w swych szeregach.

Apeluję aby dnia 4 czerwca 2009 roku, nie ,,świętować”, bo nie świętuje się zdrady i oszustwa, nie świetuje się dnia, kiedy pozwolono zbrodniarzom komunistycznym na powrót do życia politycznego i publicznego. W przeciwnym razie będzie to nic innego, jak osobiste przyznanie się do politycznego analfabetyzmu, a także poparcie dla antypolskiego, antylustracyjnego  rządu spod zanku PO.

 

Grzegorz Michalski- były członek ZR Wlkp, pierwsza Solidarność.    Maj- 31- 2009

 

Aktorka ze spotu PiS została brutalnie pobita

 

Anna Cugier-Kotka, aktorka, która występowała w spotach Prawa i Sprawiedliwości, została brutalnie pobita - donosi "Rzeczpospolita".

Wcześniej grożono jej śmiercią.

 

Aktorkę zaatakowało kilku mężczyzn, którzy czyhali na nią przed jej domem. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie została poddana obdukcji.

 

Cugier-Kotka w wyborach do Parlamentu Europejskiego poparła PiS, mimo że dwa lata temu występowała w spotach Platformy Obywatelskiej. Aktorka mówiła o tym, że daje PO "żółtą kartkę". Po tym spocie grożono jej śmiercią - aktorka otrzymywała obraźliwe SMS-y i e-maile. Sprawa została zgłoszona policji, która na reakcję miała 30 dni.

 

 

Cenckiewiczowi także grożono śmiercią w POlszewickiej Polsce i nie jest to jedyny przypadek.

 

Tomasz Radzikowski

 

 

AMC Pisze:
 

Uwagi w sprawie zniekształcenia wypowiedzi Jana Pawła II, ktora dała początek powiedzeniu “Nasi starsi bracia w wierze”.
Istotnie 13 kwietnia 1986 roku miała miejsce historyczna wizyta polskiego papieża w synagodze rzymskiej, gdzie Jan Paweł II zwracając się do Żydów wygłosił słynne zdanie, które wśród obecnych wzbudziło wielką radość i nadzieje. Brzmiało ono dosłownie: “Siete i nostri fratelli prediletti e, in certo modo, si potrebbe dire, i nostri fratelli maggiori”. (Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewnym sensie można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi).
Przede wszystkim zdanie to jest w trybie warunkowym (”si potrebbe dire”), zawiera przypuszczenie (”in certo modo”), a poza tym gdzie jest w nim powiedziane “nasi starsi bracia w wierze”?

 

Antykatolicki podręcznik w Turcji

 

Jak podaje serwis internetowy Invictory.org, Tureckie Ministerstwo Edukacji wydało zgodę na publikację podręcznika do historii, w którym zachęca się do czynnego prześladowania katolików. Poza tym można znaleźć w nim informacje o „podstępnej taktyce chrześcijan”, którzy rzekomo knują spisek przeciw Turcji.

 

Jak podaje rosyjski serwis chrześcijański Invictory.org, Tureckie Ministerstwo Edukacji szykuje się do wprowadzenia kontrowersyjnego podręcznika do szkół. Już wkrótce 13-letnie dzieci będą mogły przeczytać o „przebiegłych” chrześcijańskich misjonarzach, przed którymi najlepiej się wystrzegać.

Jak tłumaczy sam autor książki, działalność misjonarzy zagraża jedności Turcji i podstawowym wartościom narodowym. Na kolejnych stronach podręcznika autor jawnie zachęca do czynnego prześladowania katolików. Poza tym szczegółowo opisuje „podstępne praktyki chrześcijan”, które mają doprowadzić do upadku Turcji.

Na publikację zareagowała już Europejska Unia Kościołów Protestanckich w Turcji. Według niej podręcznik jedynie umacnia stereotypy walki z katolikami zamiast je zmieniać.

Jeżeli Andrzej Czuma miał długi, to powinien je wymienić w swoim oświadczeniu majątkowym.
W żadnym ze złożonych przez siebie poselskich oświadczeń majątkowych Andrzej Czuma nie wpisał w rubryce “zobowiązania” długów, jakie ma w USA.
Minister utrzymuje, że wszystkie należności spłacił. Jednak “Polityka”, która ujawniła sprawę jego zaległości finansowych, twierdzi, że Czuma mija się z prawdą.
“W wykazie długów spłaconych po sprzedaży domu nie ma informacji o spłaceniu karty kredytowej w wysokości 7107 dolarów. Gdyby ta kwota została spłacona po sprzedaży domu, to korporacja Colonial Credit nie wytoczyłaby sprawy Andrzejowi Czumie. Taka sprawa trafiła do sądu Cook County 28 listopada 2006 r., a więc gdy nie było go już w Chicago” – pisze tygodnik i podtrzymuje, że wbrew temu, co mówi minister, to jego dług, o czym świadczy numer jego ubezpieczenia.
Jeśli to prawda, oznacza to, że Czuma, będąc posłem PO, zataił dług w swoim oświadczeniu majątkowym. Jako zobowiązanie w oświadczeniu Czumy figuruje jedynie pożyczka, którą zaciągnął w Sejmie.
Prawdziwość oświadczeń majątkowych bada z urzędu Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dlatego “Rz” zwróciła się w miniony czwartek do ministra Czumy z pytaniem, czy zamierza wystąpić do CBA, by skontrolowało prawdziwość jego oświadczenia. Z podobnym pytaniem zwróciliśmy się do premiera za pośrednictwem Centrum Informacyjnego Rządu. Mimo wielokrotnych monitów do zamknięcia tego wydania “Rz” nie dostaliśmy odpowiedzi.
CBA do sprawdzania prawdziwości oświadczeń majątkowych może wykorzystywać wszelkie środki, w tym zwracać się do instytucji działających w innych krajach.
Ministerstwo Sprawiedliwości do tej pory nie odpowiedziało również na pytanie o to, co się stało z resztą pieniędzy pochodzących ze sprzedaży domu w Chicago.
Z oświadczenia majątkowego posła Czumy wynika zaś, że jest jednym z najuboższych parlamentarzystów. Jego oszczędności opiewają na 3500 zł i 1200 dolarów. Poseł nie wykazał w oświadczeniu żadnych mieszkań ani innych nieruchomości. Jedynym jego majątkiem jest 13-letnia lancia kappa o wartości 10,5 tys. zł.
Mieczysław Klasa, który pośredniczył w sprzedaży Czumie domu w Chicago, twierdzi, że nieruchomość ta jest warta około 200 tys. dolarów. Tymczasem według szacunków suma długów, jaką obecny minister sprawiedliwości spłacił po sprzedaży domu, nie przekroczyła 30 tys. dolarów.
Wśród Polonii w Chicago panuje coraz większy niesmak wywołany postępowaniem i wypowiedziami Czumy oraz broniącego go Stefana Niesiołowskiego. Polonusi są wstrząśnięci wypowiedzią ministra, który przechwalając się, że nigdy nie był zatrzymany za jazdę w stanie nietrzeźwym, zasugerował, że wśród Polonii to prawdziwa rzadkość.
Stefan Niesiołowski z kolei oburzył Polonusów nazwaniem środowiska chicagowskiego małpiarnią.
Przeciw wypowiedzi Niesiołowskiego ostro w liście do marszałka Sejmu zaprotestował prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank J. Spula. “Oczekujemy ze strony p. Niesiołowskiego oficjalnych, szybkich i wyczerpujących przeprosin w mediach polskich i lokalnych w Chicago” – napisał. Poinformował jednocześnie, że biuro KPA zostało zasypane lawiną protestów Polonusów.
Jak w USA rozbijał POMOST
Działacze polonijni oskarżają Andrzeja Czumę o osłabienie ruchu POMOST. W latach 80. była to obok Kongresu Polonii Amerykańskiej najprężniejsza polska organizacja w USA. Wspierała najczęściej kanałami nieoficjalnymi podziemie antykomunistyczne w Polsce.
– Do chwili pojawienia się Andrzeja Czumy POMOST był zwartą, prężną instytucją, bez jakichkolwiek wewnętrznych konfliktów – relacjonuje jedna z redaktorek miesięcznika „POMOST” wydawanego przez ruch Mirosława Kruszewska.
Jak twierdzi inny działacz i dziennikarz polonijny, Czuma usiłował pozbyć się szefa POMOSTU Krzysztofa Raca pod pozorem nadużyć finansowych. Ostatecznie sąd w Chicago uznał, że Czuma i jego grupa nie mają prawa posługiwać się nazwą POMOST i przywrócił jej prawowite władze.

* tutaj ten tekst:  http://prawdaoplatformie.blogspot.com/2009/02/dugi-czumy-zbada-cba.html

ale oryginał jest w "rzepie"

 

 

Poniżej treść pisma do Prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz

 

 

Szanowna Pani Prezydent,

 

 

Tu, w Warszawie zrujnowano mieszkańców i ich miasto,  ale duch pozostał niezwyciężony...

 

 

Zwracam się do Pani z prośbą o zapobieżenie przedsięwzięciu, które w sposób niezwykle upokarzający rani uczucia religijne i patriotyczne mieszkańców Warszawy i wszystkich Polaków.

 

Na dzień 15 sierpnia - kiedy to przypada tak ważne dla katolików święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz rocznica Cudu nad Wisłą - zapowiadany jest na Lotnisku Bemowo koncert niezwykle perwersyjnej piosenkarki posługującej się pseudonimem Madonna.

 

Wierzę, że tylko z powodu nieuwagi urzędników kierowany przez Panią urząd wydał zgodę na zorganizowanie rzeczonego koncertu w symbolicznym dla nas dniu.

 

Zwracam się więc z apelem, aby przez wzgląd na szczególną w tym dniu pamięć o zasługach, bohaterstwie i godności warszawian ginących w obronie stolicy przed bolszewicką nawałą, wycofała Pani swoje poparcie dla koncertu piosenkarki -skandalistki o wizerunku obrazoburczej Antymadonny.

 

Marian Brudzyński

 

Radny Województw Mazowieckiego

 

 

Agora - kolos na glinianych nogach?

 

Sytuacja finansowa Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej", nie jest najlepsza. Obserwuje się , że jej wartość z roku na rok spada i według szacunków podanych przez branżowy miesięcznik "Press", jest jedenastokrotnie mniejsza niż w 2000 roku. Ceny akcji Agory wykazują trwałą tendencję spadkową i poszybowały mocno w dół. Na początku 2000 r. jedną akcję wyceniano nawet na 180 zł, dzisiaj nie jest wa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin