159. Nicola Cornick - Cudowna przemiana (Damy z Midwinter 01).pdf

(1103 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cudowna_Przemiana
Nicola Cornick
CUDOWNA PRZEMIANA
Damy z Midwinter 01
Anglia, 1803 rok
Najbardziej nara Ň one na francusk Ģ inwazj ħ były wybrze Ň a hrabstwa Suffolk.
Poszukiwacze skarbów, przemytnicy, a nawet szpiedzy Ļ ci Ģ gali w okolice Midwinter. Do
uładzonego, leniwie tocz Ģ cego si ħ prowincjonalnego Ň ycia wkradły si ħ
niebezpiecze ı stwo, skandal i zdrada ...
Rachel traktowała lorda Cory'ego jak dobrego kompana, niemal jak członka rodziny,
poniewa Ň od lat przyja Ņ nił si ħ on z jej rodzicami. Pewnego dnia odkryła, Ň e Cory zamierza j Ģ
uwie Ļę . Nie miała poj ħ cia, co si ħ za tym kryje. Przecie Ň musiał wiedzie ę , Ň e Rachel nie
zechce powi ħ kszy ę listy jego licznych podbojów. Cory był niespokojnym duchem, a ona, po
latach włóczenia si ħ po Ļ wiecie, marzyła o stabilizacji.
Rozdział pierwszy
Czerwiec 1803 roku
Przesadziła z cydrem przy Ļ niadaniu. Tylko nadu Ň yciem alkoholu panna Rachel Odell
wytłumaczyła sobie nagłe i niespodziewane pojawienie si ħ nagiego m ħŇ czyzny. Nieznajomy
wyłonił si ħ z g ħ stwiny wierzb, w odległo Ļ ci około pi ħę dziesi ħ ciu metrów od niej, tu Ň przy
brzegu rzeki. Szedł niespiesznie, z pewno Ļ ci Ģ siebie godn Ģ d Ň entelmena, wkraczaj Ģ cego do
salonu nobliwej damy w podeszłym wieku.
Rachel zamrugała powiekami i wbiła wzrok w obcego. Po chwili skierowała spojrzenie na
flaszk ħ , któr Ģ trzymała w dłoni. Wiedziała, Ň e alkohol jest niebezpieczny, zwłaszcza do
Ļ niadania, lecz nie chciała sprawi ę przykro Ļ ci kucharce, która wcisn ħ ła jej do reki butelk ħ i
oznajmiła, Ň e w upalny poranek najlepiej smakuje sok z jabłek. Rachel miała słab Ģ głow ħ , a
cydr pani Goodfellow okazał si ħ niesłychanie mocny. Wypiła zaledwie dwa łyki. Czy to
mo Ň liwe, by po odrobinie alkoholu dosta ę zwidów? Wykluczone. Z tego płyn Ģ ł prosty
wniosek: nagi m ħŇ czyzna jest prawdziwy.
Nieznajomy zdawał si ħ j Ģ ignorowa ę . Stan Ģ ł nieruchomo, z głow Ģ uniesion Ģ , jakby spijał
poranne powietrze. Był wysoki i proporcjonalnie zbudowany. ĺ wiatło migotało na drobnych
kropelkach wody, którymi zroszona była naga skóra. Nagle podniósł r ħ ce i przeczesał palcami
wilgotne włosy. Jego czupryna była teraz gładka i mokra jak futro wydry. Potem si ħ
wyprostował. W oczach Rachel wygl Ģ dał jak poga ı ski bo Ň ek, który wyłonił si ħ spod ziemi.
Jako córka bodaj najznamienitszych archeologów w kraju, Rachel wiedziała wszystko o
kulcie poga ı skich bogów. Rodzice prowadzili wykopaliska reliktów wielu kultur, od Egiptu
poprzez Grecj ħ do Aleksandrii. Rachel od dzieci ı stwa poznawała greck Ģ oraz rzymsk Ģ
mitologi ħ , lecz nigdy dot Ģ d nie widziała m ħŇ czyzny, który przypominałby mitycznego herosa.
Patrzyła na niego przez dłu Ň sz Ģ chwil ħ ; podziwiała pot ħŇ ne barki, szerok Ģ klatk ħ piersiow Ģ ,
twardy i płaski brzuch. Br Ģ zowa skóra nieznajomego l Ļ niła. Wygl Ģ dał na człowieka
Ň ywiołowego i zdecydowanego. Zaschło jej w gardle, a serce mocniej, zabiło.
Nigdy nie widziała nagiego m ħŇ czyzny. Podziwiała pos Ģ gi, rysunki, freski i malowidła, gdy Ň
rodzice zapewnili córce wysoce niestandardowe wykształcenie. Jej Ň ycie zmieniło si ħ w
jednej chwili, we wtorek, dwunastego czerwca o ósmej rano. Miała dwadzie Ļ cia dwa lata i
tego dnia nie spodziewała si ħ ujrze ę nic bardziej fascynuj Ģ cego od kaczki czernicy,
wyłaniaj Ģ cej si ħ z rzeki Winter Race. Ksi ĢŇ ka, któr Ģ Rachel czytała, wysun ħ ła si ħ z jej dłoni i
z cichym stukotem upadła na glinian Ģ flaszk ħ z cydrem. W porannej ciszy ten d Ņ wi ħ k okazał
si ħ wystarczaj Ģ co dono Ļ ny, by m ħŇ czyzna go usłyszał. Zesztywniał niczym zwierz ħ , które
zwietrzyło zagro Ň enie. Odwrócił głow ħ i spojrzał wprost na Rachel. Wyra Ņ nie dostrzegła jego
twarz i od razu zorientowała si ħ , z kim ma do czynienia. Był to Cory Newlyn, jej przyjaciel z
dzieci ı stwa i kolega po fachu rodziców. Speszyła si ħ . Nie mogła zrozumie ę , czemu wcze Ļ niej
nie rozpoznała znajomego. Zapewne w nader niestosowny sposób skupiła uwag ħ nie na
twarzy, lecz na zupełnie innych cz ħĻ ciach jego ciała. Co tu kry ę , widok ten przypadł jej do
gustu. Rachel w ko ı cu odzyskała głos.
– Cory Newlyn! – zawołała. – Co, u licha, tutaj robisz?
Ten okrzyk zabrzmiał jak jazgot przekupki na targu rybnym w Deptfordzie. Cory podskoczył i
szeroko otworzył oczy. Momentalnie chwycił spory li Ļę i zasłonił nim wiadomy fragment
ciała. Nowy przyodziewek pozostawiał sporo do Ň yczenia, wi ħ c Rachel usiłowała patrze ę
przyjacielowi w twarz, co zreszt Ģ sprawiało jej niejak Ģ trudno Ļę .
– Rachel! Jakie miłe spotkanie. Kto by pomy Ļ lał... – Głos Coryego dotarł do niej całkiem
wyra Ņ nie, gdy Ň m ħŇ czyzna znajdował si ħ ju Ň w odległo Ļ ci zaledwie dwudziestu metrów. –
Niedawno my Ļ lałem, jak miło byłoby rzuci ę na ciebie okiem.
– Je Ļ li o mnie chodzi, przed chwil Ģ rzuciłam na ciebie okiem i uwa Ň am, Ň e ujrzałam za du Ň o –
odparła Rachel. – Co ty wyrabiasz? Co zrobiłe Ļ z ubraniem? Natychmiast włó Ň co Ļ na siebie!
Poniewczasie porwała z koca słomkowy kapelusz i wcisn ħ ła go na głow ħ , aby rondem
zasłoni ę nieprzystojne widoki. U Ļ wiadomiła sobie jednak, Ň e nie widzi zupełnie nic, wi ħ c
zerkn ħ ła od spodu, by zorientowa ę si ħ w sytuacji. To, co ujrzała, nie wygl Ģ dało krzepi Ģ co.
Zamiast skromnie umkn Ģę za wierzbow Ģ zasłon ħ , Cory najwyra Ņ niej szedł prosto ku niej,
jakby wkraczał na londy ı skie salony, a nie defilował nago po wiejskiej drodze w Suffolku.
– Stój! Przecie Ň kazałam ci si ħ okry ę !
Cory zatrzymał si ħ nie dalej ni Ň trzy metry od Rachel. Siedziała na ziemi, linia jej wzroku
wypadała zatem akurat na wysoko Ļ ci kolan i ud Coryego. Miał j ħ drne, muskularne i opalone
ciało – mnóstwo czasu sp ħ dzał poza domem, a jego praca cz ħ sto wi Ģ zała si ħ z intensywnym
wysiłkiem fizycznym.
Rachel przypomniała sobie, Ň e młodej pannie nie przystoi rozmy Ļ la ę o zewn ħ trznych
walorach kolegów jej rodziców. Dot Ģ d zreszt Ģ nigdy jej to nie zajmowało. Po zdj ħ ciu ubra ı
wi ħ kszo Ļę archeologów z jej otoczenia zaprezentowałaby stare, obwisłe cielska, całkiem inne
ni Ň to, które ochoczo eksponował lord Newlyn...
Chciała skupi ę uwag ħ na czym Ļ innym, lecz nie udawało si ħ jej oderwa ę wzroku od
złocistych włosków na udach Coryego. Im wyra Ņ niej u Ļ wiadamiała sobie niestosowno Ļę
własnego post ħ powania, tym wi ħ kszy niepokój j Ģ ogarniał.
Zrobiło si ħ jej gor Ģ co, jakby zaczynała chorowa ę . Odwróciła głow ħ i spojrzała na pie ı
wysokiej topoli. Postanowiła skupi ę uwag ħ na botanice, a nie na anatomii. Czy to topola
biała, czy szara? – zadała sobie pytanie. Doszła do wniosku, Ň e po powrocie do domu musi
koniecznie rozwikła ę t ħ zagadk ħ . Z pewno Ļ ci Ģ odpowied Ņ znajdzie w stosownych ksi ĢŇ kach.
Li Ļ cie bardzo ładne, o białych spodach... Powoli zaczynał bole ę j Ģ kark od nienaturalnego
wykr ħ cania szyi. Nie widziała ju Ň nawet skrawka m ħ skiego ciała, ale od czego wyobra Ņ nia.
– Dlaczego jeszcze tu sterczysz? – spytała. – Nie mam ochoty z tob Ģ rozmawia ę , bo jeste Ļ
nagi.
– A zatem spostrzegła Ļ . – Cory sprawiał wra Ň enie rozbawionego.
– Oczywi Ļ cie, Ň e tak! – wybuchn ħ ła. – Musiałabym by ę Ļ lepa, Ň eby tego nie widzie ę ! Co tutaj
robisz?
– Powinna Ļ przesta ę ze mn Ģ rozmawia ę , je Ļ li pragniesz, bym odszedł – zauwa Ň ył rozs Ģ dnie. –
Nie mog ħ jednocze Ļ nie przestrzega ę zasad przyzwoito Ļ ci i etykiety.
– Zdecydowanie wol ħ , by Ļ wzi Ģ ł pod uwag ħ wymogi skromno Ļ ci, swojej i mojej – burkn ħ ła.
– Gdzie twoja odzie Ň ?
Cory westchn Ģ ł.
– Zostawiłem j Ģ w górze rzeki i popłyn Ģ łem wpław z nurtem. Nabrałem ochoty na k Ģ piel i nie
podejrzewałem, Ň e o tak wczesnej porze natkn ħ si ħ na kogo Ļ . Czy po Ň yczyłaby Ļ mi koc? –
spytał i podszedł bli Ň ej, przez co Rachel poczuła si ħ jeszcze niezr ħ czniej. – B Ģ d Ņ tak uprzejma
i pomó Ň mi, bo jestem skr ħ powany...
Rachel wydała nieartykułowany pisk, gwałtownie wyszarpn ħ ła spod siebie koc i rzuciła go
intruzowi.
– Bierz szybko i zniknij!
– Dzi ħ kuj ħ – odparł Cory uprzejmie, nie kryj Ģ c rozbawienia. – Rae, apeluj ħ , by Ļ nie
wymachiwała r ħ kami w tak gwałtowny sposób, gdy Ň przypadkiem mo Ň esz chwyci ę co Ļ
wi ħ cej, ni Ň by Ļ chciała.
Rachel niezdarnie d Ņ wign ħ ła si ħ na nogi, by powi ħ kszy ę dystans, który dzielił j Ģ od Coryego.
Niestety, niefortunnie straciła równowag ħ i mimowolnie oparła dło ı na bli Ň ej nieokre Ļ lonym,
muskularnym fragmencie m ħ skiego ciała. Poczuła pod palcami g ħ stwin ħ włosów i niemal
zemdlała.
– Wszystko w porz Ģ dku – zapewnił j Ģ Cory pokrzepiaj Ģ co. – To był tylko mój...
– Nie chc ħ wiedzie ę ! – wychrypiała z trudem. Cory zachichotał. Si ħ gn Ģ ł po koc i si ħ nim
owin Ģ ł.
– Jestem prawie gotowy – o Ļ wiadczył.
Rachel spojrzała na niego z ulg Ģ ; jak si ħ okazało, przedwczesn Ģ . Dostrzegła po Ļ ladek i
westchn ħ ła cicho.
– Ale jeszcze nie w pełni – u Ļ ci Ļ lił.
– Och, to koszmar! – Chciała si ħ cofn Ģę , lecz nogi do tego stopnia odmówiły jej
posłusze ı stwa, Ň e potkn ħ ła si ħ o koszyk i omal nie upadła. W ostatniej chwili Cory chwycił j Ģ
za r ħ k ħ i podtrzymał.
– Ostro Ň nie. W ten sposób z pewno Ļ ci Ģ skrzywdzisz mnie łub siebie.
– Poradziłabym sobie znacznie lepiej, gdyby Ļ poszedł swoj Ģ drog Ģ – odparła zirytowana
Rachel. – Nie musisz si ħ tak afiszowa ę ze swoj Ģ nago Ļ ci Ģ .
– Powinna Ļ Ļ ci Ģ gn Ģę ten absurdalny kapelusz i rozejrze ę si ħ – poradził Cory.
– Dzi ħ kuj ħ , do Ļę ju Ň widziałam! – Rachel ostro Ň nie odsun ħ ła si ħ o krok i uniosła rondo
kapelusza. Z ulg Ģ spostrzegła, Ň e Cory owin Ģ ł biodra kocem i wygl Ģ da teraz jak Szkot w
kilcie. Materiał zsuwał si ħ poni Ň ej pasa, odsłaniaj Ģ c stanowczo zbyt du Ň y fragment jego ciała,
niemniej post ħ p był wyra Ņ ny. Patrz Ģ c na niego, Rachel czuła si ħ wytr Ģ cona z równowagi. W
ubraniu Cory był atrakcyjny, co jego dobra przyjaciółka bez trudu dostrzegała. Widz Ģ c go w
przyodziewku najbardziej sk Ģ pym z mo Ň liwych, doznała wyj Ģ tkowo silnego wstrz Ģ su.
W pewnej chwili u Ļ wiadomiła sobie, Ň e nieprzyzwoicie długo wytrzeszcza oczy. Napotkała
wyra Ņ nie rozbawione spojrzenie Coryego. Z przebiegłym u Ļ mieszkiem prezentował si ħ
niesłychanie poci Ģ gaj Ģ co. Niektórzy utrzymywali, Ň e Cory Newlyn nie jest przystojny w
standardowy sposób. Nos i par ħ innych cz ħĻ ci ciała mocno ucierpiały podczas jednej z
ekspedycji, kiedy lawina kamieni niemal pogrzebała go Ň ywcem. Po wypadku pozostała mu
pami Ģ tka w postaci cienkiej blizny na policzku, jak po ci ħ ciu szabl Ģ . Miał zbyt poci Ģ Ģ
twarz, aby mo Ň na j Ģ było uzna ę za klasycznie przystojn Ģ , lecz w gruncie rzeczy wszystkie te
drobiazgi nie były istotne. Cechował go silny charakter, co Cory demonstrował na ka Ň dym
kroku. Nic dziwnego, Ň e kobiety rzucały mu si ħ w ramiona z nu ŇĢ c Ģ regularno Ļ ci Ģ .
Zakłopotana, Ň e przyłapał j Ģ na gor Ģ cym uczynku, Rachel odwróciła wzrok.
– Dzi ħ ki Bogu, Ň e koc jest tak obszerny – zauwa Ň yła.
– Pochlebiasz mi, mniemaj Ģ c, Ň e do okrycia si ħ potrzebuj ħ czego Ļ du Ň ego – odparł Cory.
Rachel oblała si ħ rumie ı cem. Kompletnie zapomniała o skłonno Ļ ci Coryego do szokowania.
Doskonale rozumiał wymogi stawiane przez kulturalne społecze ı stwo, rzecz w tym, Ň e
czasami ich nie przestrzegał.
– Id Ņ sobie – poprosiła. – Jeste Ļ nieprzyzwoity. Cory si ħ roze Ļ miał.
– Ponad wszelk Ģ w Ģ tpliwo Ļę . Przyznaj jednak: zawsze o tym wiedziała Ļ i nadal mnie lubisz.
Rachel spojrzała na niego surowo.
– Uwa Ň am ci ħ za przyjaciela, niemniej jestem młod Ģ dam Ģ o nienagannej reputacji i nie
zamierzam nara Ň a ę na szwank dobrego imienia przez prowadzenie pogaw ħ dki z
przysłoni ħ tym kocem byczkiem.
Cory nieznacznie wzruszył ramionami.
– Co Ļ podobnego, byczek przysłoni ħ ty kocem! Zdawa ę by si ħ mogło, Ň e uwa Ň asz mnie za
zwierz ħ hodowlane, mo Ň e odrobin ħ bardziej wra Ň liwe od innych.
Rachel dumnie zadarła brod ħ . Była o wiele bardziej pewna siebie, odk Ģ d nago Ļę Coryego
znikn ħ ła pod kocem.
– Nie ma w tobie krztyny wra Ň liwo Ļ ci – orzekła. Cory wzruszył ramionami.
– Mo Ň e i nie – przyznał. – Wybacz, je Ļ li tob Ģ wstrz Ģ sn Ģ łem. Wygl Ģ dasz na poruszon Ģ .
Rachel miała Ļ wiadomo Ļę , jak wygl Ģ da, a uwaga Coryego bynajmniej nie poprawiła jej
samopoczucia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin