Angelsen Trine - Córka morza 05 - Niepokój serca.pdf
(
633 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Angelsen Trine - C\363rka morza 05 - Niepok\363j serca)
TRINE ANGELSEN
NIEPOKÓJ SERCA
SAGA CÓRKA MORZA V
Rozdział 1
Elizabeth musn
ħ
ła wargami rozpalon
Ģ
od gor
Ģ
czki twarzyczk
ħ
córeczki.
- Nie
Ļ
pij, Ane – szepn
ħ
ła, obsypuj
Ģ
c pocałunkami male
ı
kie powieki, czółko i
policzek, mokry ju
Ň
od własnych łez. – Dobry Bo
Ň
e, b
Ģ
d
Ņ
sprawiedliwy i nie zbieraj mi
dziecka! Podobno zawsze wybierasz najpi
ħ
kniejsze kwiaty na ziemi, a moja Ane jest jednym
z nich. ale nie zabierak mi jej, błagam!
Przytuliła córeczk
ħ
mocno. Była zm
ħ
czona l
ħ
kiem o Ane i zrozpaczona jej
cierpieniem. Wypłakała ju
Ň
wszystkie łzy. Bóg zdecyduje, jaki b
ħ
dzie los jej dziecka.
Podniosła dr
ŇĢ
c
Ģ
dło
ı
do twarzy. Jej spojrzenie padło na
Bibli
ħ
Jensa. Zbli
Ň
yła j
Ģ
do oczu
dziewczynki. Ane patrzyła matowym, niewidz
Ģ
cym wzrokiem.
- Spójrz tylko, moje dziecko! – błagała Elizabeth.
- To
Biblia
twojego ojca. powiedział kiedy
Ļ
,
Ň
e po jego
Ļ
mierci ta
Biblia
b
ħ
dzie nale
Ň
ała do
ciebie. Posłuchaj mnie teraz. Musisz wyzdrowie
ę
,
Ň
eby odziedziczy
ę
t
ħ
Bibli
ħ
i przekaza
ę
j
Ģ
swoim dzieciom. Wyzdrowiejesz, moja kochana?
Ane zamkn
ħ
ła oczy. Jej główka opadła bezwładnie do tyłu. Elizabeth odło
Ň
yła ksi
ħ
g
ħ
,
Ň
eby podtrzyma
ę
córeczk
ħ
. Siedziała apatycznie, kołysz
Ģ
c si
ħ
miarowo i głaszcz
Ģ
c
wychudzony, mi
ħ
kki policzek małej. Tak niedawno podci
ħ
ła jej włosy, wyrównała fryzur
ħ
na
wysoko
Ļ
ci ucha. Ane wierciła si
ħ
na krze
Ļ
le, a ona bała si
ħ
,
Ň
e ukłuje ja no
Ň
ycami. W drobn
Ģ
szyjk
ħ
, stworzon
Ģ
do całowania. W skór
ħ
mi
ħ
ksz
Ģ
ni
Ň
jedwab, bielsz
Ģ
ni
Ň
Ļ
nieg. Czy takie
male
ı
stwo nie ma prawa
Ň
y
ę
. Dlaczego Bóg nie zabierze raczej jej, Elizabeth? To przecie
Ň
ona jest morderczyni
Ģ
!
- Lina! – szepn
ħ
ła. – Lino, czy mo
Ň
esz mi pomóc?
Jeste
Ļ
przecie
Ň
… jeste
Ļ
po tamtej stronie. Chyba mo
Ň
esz Go poprosi
ę
,
Ň
eby si
ħ
nade mn
Ģ
ulitował. Ten jeden raz. Prosz
ħ
ci
ħ
, Lino… - Słowa zamarły jej na wargach, równie bezsilne
jak ona. Spojrzała w okno zamglony, wzrokiem. Jezdna z gwiazd była wi
ħ
ksza ni
Ň
inne.
Mo
Ň
e to gwiazda betlejemska? Bóg, który mieszka w niebie i nie ma
Ň
adnych zmartwie
ı
,
chce mi zabra
ę
Ane, pomy
Ļ
lała Elizabeth z gorycz
Ģ
, ale zaraz si
ħ
zawstydziła. Przecie
Ň
Bóg
zna wszystkie ludzkie my
Ļ
li, cho
ę
to takie dziwne. – Wybacz mi, Panie, moje grzeszne my
Ļ
li.
Pewnie jestem egoistk
Ģ
, bo nie chc
ħ
,
Ň
eby
Ļ
zabrał Ane do siebie i oszcz
ħ
dził jej ziemskich
cierpie
ı
. Ale musisz wiedzie
ę
,
Ň
e nie oddam swojego dziecka bez walki!
Wzburzona, podniosła si
ħ
i poło
Ň
yła dziecko do łó
Ň
ka. Potem zamkn
ħ
ła oczy,
zacisn
ħ
ła usta u poło
Ň
yła dłonie ba ciałku córeczki. Starała si
ħ
skoncentrowa
ę
i przela
ę
siły na
mał
Ģ
. Po chwili jednak si
ħ
poddała. Ramiona jej opadły. Dlaczego nie mog
ħ
uzdrowi
ę
własnego dziecka? Dlaczego mam t
ħ
moc tylko od czasu do czasu?
Wzi
ħ
ła mokr
Ģ
szmatk
ħ
,
Ň
eby schłodzi
ę
rozpalone ciałko. Po
Ļ
wi
ħ
ciłabym dla niej
wszystko, ale moje łzy nie uzdrowi
Ģ
, pomy
Ļ
lała, przecieraj
Ģ
c oczy. W ko
ı
cu wstała i
popatrzyła przez okno. Potem znów spojrzała na córeczk
ħ
, wa
ŇĢ
c wszystkie za i przeciw.
Wezwa
ę
doktora? Ile czasu potrzeba,
Ň
eby zbiec do Heimly i po
Ň
yczy
ę
konia? Nie, lepiej nie
opuszcza
ę
dziecka. Doktor zreszt
Ģ
nic tu nie poradzi. Był tutaj ju
Ň
dwa razy – przed
Ļ
mierci
Ģ
matki i wtedy, gdy wyci
Ģ
gn
ħ
ła Mari
ħ
z lodowatej wody. Na pewno powie tylko,
Ň
e trzeba
podawa
ę
Ane du
Ň
o picia i chłodzi
ę
j
Ģ
mokrymi szmatkami.
Ale Elizabeth wszystko to robiła.
No wła
Ļ
nie… du
Ň
o picia. W kuchennej szafce miała gorzałk
ħ
i korze
ı
dzi
ħ
gla. Czy
mo
Ň
na…? Czy si
ħ
o
Ļ
mieli…? Zacisn
ħ
ła dłonie tak,
Ň
e paznokcie wbiły jej si
ħ
bole
Ļ
nie w
skór
ħ
. Czy jest inne wyj
Ļ
cie? Poło
Ň
yła dło
ı
na czole dziewczynki. Skóra małej była coraz
bardziej rozpalona i sucha. Jaki
Ļ
czas temu Elizabeth podała jej wywar z kory, który powinien
działa
Ļ
napotnie i przeciwgor
Ģ
czkowo, ale to najwyra
Ņ
niej nie poskutkowało. Tr
Ģ
ciła
córeczk
ħ
, wymawiaj
Ģ
c jej imi
ħ
, lecz dziecko nie zareagowało.
Nie ma czasu do stracenia. Elizabeth poszła zdecydowanym krokiem do kuchni i
otworzyła szafk
ħ
. Dr
ŇĢ
cymi dło
ı
mi odsun
ħ
ła słoiczki z kor
Ģ
, z ziołami na zapalenie p
ħ
cherza
i na opuchlizn, z nostrzykiem do okładania raz i z kurzym zielem na biegunki. Oznaczała
wszystkie słoiczki w sobie tylko znany sposób, ale zamierzała we przyszło
Ļ
ci cał
Ģ
sw
Ģ
wiedz
ħ
przekaza
ę
córce.
- Tak – powiedziała na głos. – Ane nauczy si
ħ
kiedy
Ļ
, jak przygotowa
ę
lekarstwa. Ale
najpierw musz
ħ
j
Ģ
wyleczy
ę
.
Na samym ko
ı
cu stał słoiczek z korzeniem dzi
ħ
gla i buteleczka gorzałki, któr
Ģ
Elizabeth dostała od Jakoba. Musiała mu obieca
ę
,
Ň
e nie pi
Ļ
nie o tym Ragnie, która uwa
Ň
ała
gorzałk
ħ
za diabelski napój. A przecie
Ň
Jakob u
Ň
ywał go tylko leczniczo,
Ň
eby rozgrza
ę
i
wzmocni
ę
ciało na morzu.
Nogi si
ħ
pod ni
Ģ
uginały, gdy szła po schodach.
Wiedziała,
Ň
e mieszanki dzi
ħ
gla i gorzałki u
Ň
ywa si
ħ
do sp
ħ
dzania płodu i
Ň
e ma ona silne
działanie napotne w trakcie gor
Ģ
czki, ale nie wolno jej podawa
ę
dzieciom.
Prze
Ň
egnała si
ħ
i pomy
Ļ
lała z przera
Ň
eniem,
Ň
e jeszcze nigdy w
Ň
yciu nie ryzykowała.
Ane mo
Ň
e od tego umrze
ę
. Ale bez tego te
Ň
mo
Ň
e umrze
ę
.
- Je
Ļ
li Ane umrze, pójd
ħ
na morze – powiedziała stanowczym głosem, wlewaj
Ģ
c
odrobin
ħ
mieszanki do ust dziecka. Dodała wprawdzie troch
ħ
wody,
Ň
eby złagodzi
ę
smak, ale
córeczka i tak si
ħ
zakrztusiła i wykr
ħ
ciła. Elizabeth z ci
ħŇ
kim sercem podała jej jeszcze par
ħ
kropli. Znów nieco pociekło po buzi. Trzeba si
ħ
było uzbroi
ę
w cierpliwo
Ļę
. W ko
ı
cu
Elizabeth odstawiła kubek z ły
Ň
eczk
Ģ
na podłog
ħ
. Teraz pozostawało ju
Ň
tylko czeka
ę
.
Czas dłu
Ň
ył si
ħ
niemiłosiernie. Młoda matka kr
ĢŇ
yła po izbie, przystaj
Ģ
c czasem przy
oknie. Gdzie
Ļ
w oddali zaszczekał lis. Przypomniała sobie, jak Esaias pytał j
Ģ
, czy chodzi na
polowania. Nie, ona nie potrafiłaby zabi
ę
zwierz
ħ
cia, które
Ň
yje na wolno
Ļ
ci. Rozumiała
jednak,
Ň
e inni musz
Ģ
to robi
ę
,
Ň
eby zdoby
ę
jedzenie i skóry. Znów podeszła do łó
Ň
ka,
schłodziła czoło dziecka, ukl
ħ
kła i zacz
ħ
ła si
ħ
modli
ę
. Nigdy nie czuła si
ħ
tak bezsilna.
Tymczasem mrok ust
Ģ
pił miejsca szaremu porannemu
Ļ
wiatłu. Gwiazdy znikły.
Elizabeth szukała wzrokiem tej najwi
ħ
kszej, lecz nie było jej wida
ę
. Mo
Ň
e to dobry znak?
Nagle zamarła z przera
Ň
enia, bo Ane poruszyła si
ħ
i wydała bełkotliwy krzyk.
- Nie
Ļ
pisz?!
Elizabeth rzuciła si
ħ
do łó
Ň
ka, patrz
Ģ
c z rozpacz
Ģ
na wij
Ģ
ce si
ħ
z bólu dziecko.
Przyszedł j
Ģ
zimny dreszcz, a ciało pokryła g
ħ
sia skórka.
- Ane? – szepn
ħ
ła schrypni
ħ
tym głosem. – Bo
Ň
e, co ja zrobiłam! Teraz ona umrze, co
za… Male
ı
ka moja, co ci
ħ
boli? – spytała zduszony, głosem, próbuj
Ģ
c dotkn
Ģę
małego ciałka,
które miotało si
ħ
na łó
Ň
ku.
Elizabeth nie umiałaby powiedzie
ę
, jak długo trwały skurcze. Wydawało jej si
ħ
,
Ň
e
cał
Ģ
wieczno
Ļę
, cho
ę
zapewnie tylko kilka minut. Gdy Ane si
ħ
uspokoiła, matka zacz
ħ
ła
dr
ŇĢ
cymi palcami szuka
ę
pulsu. Rozpłakała si
ħ
z rado
Ļ
ci, wyczuwaj
Ģ
c miarowe bicie
serduszka w małej piersi.
- Wybacz mi, kochanie – powiedziała, głaszcz
Ģ
c mał
Ģ
po główce.
Wycie
ı
czona niepokojem poło
Ň
yła si
ħ
koło dziecka i mocno je przytuliła. Ogarn
ħ
ła j
Ģ
ulga nie do opisania. Musiała si
ħ
zdrzemn
Ģę
, bo nagle u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e córeczka jest
mokra od potu i
Ň
e zacznie swobodniej oddycha.
- O, dzi
ħ
ki, dzi
ħ
ki… - szlochała Elizabeth.
Myj
Ģ
c dziecko,
Ļ
miała si
ħ
i płakała na przemian. Nie wiedziała, czy uzdrowienie
zawdzi
ħ
cza Bogu, Linie czy lekarstwu. Ale jedno był pewne: Ane b
ħ
dzie
Ň
yła.
Rozdział 2
Elizabeth biegała mi
ħ
dzy córeczk
Ģ
a piecem, na którym przyrz
Ģ
dzała lecznicy napar z
pierwiosnka lekarskiego. Dla wi
ħ
kszej wygody przeniosła Ane do kuchni i umo
Ļ
ciła jej
posłanie na ławie. Obchodziła si
ħ
z ni
Ģ
tak ostro
Ň
nie, jakby dziewczynka była z kruchej
porcelany. Przepełniała j
Ģ
rado
Ļę
z ocalenia Ane. Pierwszym cudem były narodziny córeczki
ponad dwa i pół roku temu, teraz cud zdarzył si
ħ
po raz drugi. Odzyskała dziecko.
Ane le
Ň
ała bezwładnie, z zamkni
ħ
tymi oczami, lecz Elizabeth wiedziała,
Ň
e
Ļ
pi
naturalnym, spokojnym snem. Drobne ciałko potrzebowało odpoczynku po tak gwałtownym
wstrz
Ģ
sie.
- B
ħ
d
ħ
ci
ħ
strzegła przez cały czas – mruczała Elizabeth, obsypuj
Ģ
c twarzyczk
ħ
dziecka pocałunkami.
Ane nie była ju
Ň
tak rozpalona, ale oddychała przez usta i pokasływała przez sen.
Temu jednak da si
ħ
zaradzi
ę
. Elizabeth wyprostowała si
ħ
o odgarn
ħ
ła włosy za ucho. Była
wyczerpana, powinna si
ħ
troch
ħ
przespa
ę
, lecz wiedziała,
Ň
e nie za
Ļ
nie spokojnie. Strach
jeszcze jej nie opu
Ļ
cił. Bo co by było, gdyby…
Drygn
ħ
ła nerwowo, słysz
Ģ
c niezbyt gło
Ļ
nie pukanie. Spojrzała szybko na drzwi i na
córeczk
ħ
.
- Proz
ħ
– powiedziała.
- Dzie
ı
dobry – przywitała si
ħ
Dorte, patrz
Ģ
c na przyjaciółk
ħ
badawczo. Za jej
plecami stał Daniel i trzymał si
ħ
matczynej spódnicy.
Dopiero teraz Elizabeth u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e jest w koszuli nocnej, na któr
Ģ
zarzuciła sweter.
łó
Ň
ko.
- Z chorob
Ģ
? – powtórzyła Dorte. – Co jej jest?
Elizabeth poczuła,
Ň
e znów ogarniaj
Ģ
j
Ģ
wyrzuty sumienia. Gdyby lepiej pilnowała
córeczki!
- Siadaj – zaprosiła. – Napijesz si
ħ
herbaty? Wła
Ļ
nie zaparzyłam.
Dorte skin
ħ
ła głow
Ģ
i zdj
ħ
ła kurtk
ħ
Danielowi.
- Ane
Ļ
pi? – zapytał chłopiec, patrz
Ģ
c na matk
ħ
.
Dorte z u
Ļ
miechem pokiwała głow
Ģ
.
- Płukała wczoraj pranie w rzece – zacz
ħ
ła Elizabeth, gdy obie trzymały ju
Ň
kubki z
herbat
Ģ
. – Odwróciła, si
ħ
tylko na chwil
ħ
. Nie wiem, jak to si
ħ
stało, ale nagle Ane znalazła
si
ħ
nad samym brzegiem. – Elizabeth upiła troch
ħ
herbaty,
Ň
eby zapanowa
ę
nad głosem. – I
wpadła do wody – dodała szybko
Ň
eby mie
ę
to ju
Ň
za sob
Ģ
.
Spodziewała si
ħ
wyrzutów, ale Dorte tylko na ni
Ģ
patrzyła. W jej zielonych oczach
wida
ę
było cie
ı
troski, lecz nic nie powiedziała.
- Rzuciłam si
ħ
do rzeki – ci
Ģ
gn
ħ
ła Elizabeth. – Ledwo j
Ģ
wyci
Ģ
gn
ħ
łam. Za długo była
pod wod
Ģ
.
My
Ļ
lałam,
Ň
e jest martwa, gdy wyniosłam j
Ģ
na brzeg.
Jej głos zadr
Ň
ał niebezpiecznie. Dorte wstała i usiadła koło niej.
- Ale przecie
Ň
Ane
Ň
yje – rzekła łagodnie, obejmuj
Ģ
c j
Ģ
ramieniem.
- Ane przez cał
Ģ
noc walczyła z chorob
Ģ
– wyja
Ļ
niła bezbarwnym głosem, wskazuj
Ģ
c
Elizabeth pokiwała głow
Ģ
, skubi
Ģ
c fartuszek.
- A potem w nocy si
ħ
rozchorowała. Bardzo. Znowu my
Ļ
lałam,
Ň
e to koniec. modliłam
si
ħ
do Boga i …
- Nie musisz mi wszystkiego opowiada
ę
– przerwała jej Dorte. – To sprawa mi
ħ
dzy
tob
Ģ
a Panem Bogiem. Najwa
Ň
niejsze,
Ň
e pozwolił co j
Ģ
zachowa
ę
. Nasze dzieci to dar od
Boga. Pami
ħ
taj,
Ň
e my je tylko po
Ň
yczymy – oznajmiła Dorte spokojnie.
Elizabeth nie mogła si
ħ
z tym zgodzi
ę
.
- Ale przecie
Ň
rodzice nie powinni
Ň
y
ę
dłu
Ň
ej ni
Ň
dzieci!
- Niestety, to si
ħ
zdarza. – Dorte odgarn
ħ
ła jej włosy. – Nie była
Ļ
dzi
Ļ
w oborze –
stwierdziła.
- A która to godzina? – zapytała Elizabeth.
- Pora obrz
Ģ
dku dawno ju
Ň
min
ħ
ła – powiedziała Dorte. – Słyszałam po drodze
porykiwanie krów. Chcesz,
Ň
ebym je dzi
Ļ
za ciebie nakarmiła?
Elizabeth zakryła usta dłoni
Ģ
. Jak mogła zapomnie
ę
o biednych zwierz
ħ
tach?!
- Zajmij si
ħ
sob
Ģ
. Elizabeth. Bardzo tego potrzebujesz. Ja pójd
ħ
do obory.
Gospodyni spojrzała na ni
Ģ
t
ħ
pym wzrokiem. Dorte wyszła, zabieraj
Ģ
c ze sob
Ģ
Daniela. Elizabeth chciała powiedzie
ę
,
Ň
e chłopiec mo
Ň
e zosta
ę
, ale nie zdołała wydoby
ę
z
siebie głosu. Z trudem wstała i zacz
ħ
ła si
ħ
czesa
ę
. Potem si
ħ
umyła i wło
Ň
yła czyste ubranie –
niebiesk
Ģ
bluzk
ħ
i szar
Ģ
spódnice. Co Dorte sobie pomy
Ļ
lała, widz
Ģ
c j
Ģ
w koszuli nocnej i z
rozpuszczonymi włosami o tej porze? Elizabeth zarumieniła si
ħ
ze wstydu. I po co wła
Ļ
ciwie
przyszła tak wcze
Ļ
nie? Dorte rzadko odwiedzała j
Ģ
bez powodu.
Ane zakasała ochryple i od razu si
ħ
obudziła. Elizabeth wzi
ħ
ła j
Ģ
na kolana.
- Jeste
Ļ
głodna? – zapytała, ale dziewczynka zdecydowanie pokr
ħ
ciła główk
Ģ
.
- Baty? Za
ŇĢ
dała.
Matka nalała troch
ħ
herbaty do kubka, mała wypiła wszystko łapczywie. Gdy kubek
był ju
Ň
pusty, przytuliła si
ħ
do matki.
- Zaraz przyjdzie Daniel – powiedziała Elizabeth, wycieraj
Ģ
c jej nosek chusteczk
Ģ
. –
Pobawisz si
ħ
z nim?
Dziewczynka znów pokr
ħ
ciła główk
Ģ
.
- Ane Ce lulu – o
Ļ
wiadczyła sobie – powiedziała Elizabeth, kołysz
Ģ
c j
Ģ
do snu.
Nic nie wskazywało na to,
Ň
eby małej groziło zapalenie płuc. To raczej zwykłe
przezi
ħ
bienie, które minie bez
Ļ
ladu. Trzeba tylko dobrze o ni
Ģ
zadba
ę
. W naszej rodzinie
rodz
Ģ
si
ħ
silne dziewczynki, pomy
Ļ
lała, dziwi
Ģ
c si
ħ
,
Ň
e sama nie zachorowała po tym
wszystkim.
Przypomniała sobie słowa Dorte i zło
Ň
yła r
ħ
ce do modlitwy. Wprawdzie nie była
pewna, kto wła
Ļ
ciwie jej pomógł, ale podzi
ħ
kowa
ę
na pewno nie zaszkodzi.
Po chwili wróciła Dorte z Danielem.
- No, wygl
Ģ
dasz ju
Ň
du
Ň
o lepiej – pochwaliła przyjaciółk
ħ
. – Ane dalej
Ļ
pi?
- Obudziła si
ħ
tylko na chwil
ħ
. Chyba potrzebuje paru dni spokoju i wszystko b
ħ
dzie
dobrze. – Własne słowa troch
ħ
j
Ģ
pokrzepiły.
- B
ħ
dzie tak, jak Bóg postanowił – stwierdziła Dorte. – Co jeszcze mam zrobi
ę
?
- Kochana, nie przyszła
Ļ
tu chyba pracowa
ę
?
- Nie, szczerze mówi
Ģ
c, przyszłam z wiadomo
Ļ
ci
Ģ
od Ragny.
Elizabeth poczuła,
Ň
e co
Ļ
Ļ
ciska j
Ģ
w dołku.
- Tak? – Czekała na najgorsze.
- Ragna organizuje w pi
Ģ
tek spotkanie. I ci
ħ
zaprasza.
- Co? – Elizabeth spojrzała na ni
Ģ
ze zdumieniem.
Dorte wzruszyła ramionami.
- Tak powiedziała. Mówiła,
Ň
e ci… jak ona ich nazwała? A tak,
Ň
e ludzie dobrze
sytuowani w wi
ħ
kszych miastach organizuj
Ģ
spotkania.
- Ale przecie
Ň
my nie mieszkamy w
Ň
adnym mie
Ļ
cie i nie jeste
Ļ
my sytuo… Co
b
ħ
dziemy robi
ę
?
- Pi
ę
kaw
ħ
, je
Ļę
,
Ļ
piewa
ę
psalmy. I masz zabra
ę
ze sob
Ģ
robótk
ħ
.
Elizabeth poło
Ň
yła Ane na ławie i starannie przykryła pledem. Co te
Ň
te
Ļ
ciowej
przyszło do głowy? Ragna miała swój kr
Ģ
g znajomych, których ch
ħ
tnie odwiedzała. Były to
przewa
Ň
nie bardziej zamo
Ň
ne rodziny. Pewnie u nich to usłyszała.
- Kto jeszcze ma przyj
Ļę
?
Dorte znowu wzruszyła ramionami.
- Nie wiem. Ale mnie te
Ň
zaprosiła. Chyba dlatego,
Ň
e Jakob wszystko słyszał i
powiedział,
Ň
e Indianne mo
Ň
e popilnowa
ę
Daniela. Głupio wi
ħ
c mi było odmówi
ę
. Zreszt
Ģ
pomy
Ļ
lałam,
Ň
e mo
Ň
e by
ę
całkiem miło. Ja rzadko gdzie
Ļ
wychodz
ħ
.
- Nie wiem tylko, jak si
ħ
b
ħ
dzie czuła Ane – zawahała si
ħ
Elizabeth.
- Mog
ħ
powiedzie
ę
o tym Ragnie – zaproponowała Dorte.
- Nie, powiedz,
Ň
e przyjd
ħ
. Zobaczymy. Dzi
Ļ
dopiero niedziela. – I w tej chwili
przypomniała sobie o praniu. – Ojej, zostawiłam pranie nad rzek
Ģ
! Powinnam je rozwiesi
ę
, a
to ju
Ň
niedziela…
- Bóg na pewno wybaczy mi ten grzech – u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
Dorte. – Zajm
ħ
si
ħ
tym.
I znów ruszyła do drzwi. A Daniel za n
Ģ
. Nie odst
ħ
puje jej na krok, pomy
Ļ
lała
Elizabeth, id
Ģ
c do wygódki. Gdy szła przez podwórze, k
Ģ
tem oka dojrzała co
Ļ
, co sprawiło,
Ň
e
serce zamarło jej w piersi. To nie mo
Ň
e by
ę
pogrzeb! Z przera
Ň
eniem zerkn
ħ
ła w stron
ħ
wsi.
Ale niestety, nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e to czarny ko
ı
Jakoba i
Ň
e na wozie stoi trumna
udekorowana wrzosem i krepin
Ģ
. Nie zdołała rozpozna
ę
ludzi, którzy szli w orszaku, ani
m
ħŇ
czyzny siedz
Ģ
cego na ko
Ņ
le. Wszyscy ubrani w czer
ı
, jak ka
Ň
e zwyczaj. Kim oni s
Ģ
? Kto
umarł? Dlaczego nikt jej o tym nie powiedział? Elizabeth rozejrzała si
ħ
bezradnie, wypatruj
Ģ
c
kogo
Ļ
, kto mógłby jej odpowiedzie
ę
na te pytania. Ko
ı
wlókł si
ħ
powoli, papierowe wst
ĢŇ
ki
powiewały na wietrze. Rozległy si
ħ
ko
Ļ
cielne dzwony i równie nagle umilkły.
- Elizabeth!
Dorte stała tu
Ň
przed ni
Ģ
z bali
Ģ
pełn
Ģ
mokrych ubra
ı
.
- Mam to rozwiesi
ę
w szopie? – zapytała.
Elizabeth była przekonana,
Ň
e przytakn
ħ
ła, ale przyjaciółka wci
ĢŇ
patrzyła na ni
Ģ
ze
zdziwieniem.
- Co ci jest? Zobaczyła
Ļ
ducha? – A mo
Ň
e huldr
ħ
?
- Nie. orszak pogrzebowy – szepn
ħ
ła Elizabeth, wskazuj
Ģ
c kierunek. I włosy niemal
stan
ħ
ły jej na głowie. Bo orszak nagle znikn
Ģ
ł. To niemo
Ň
liwe!
- Chyba powinna
Ļ
troch
ħ
odpocz
Ģę
– stwierdziła Dorte, popychaj
Ģ
c Elizabeth w
stron
ħ
domu. – Id
Ņ
na poddasze i prze
Ļ
pij si
ħ
kilka godzin. Ja zajm
ħ
si
ħ
mał
Ģ
i cał
Ģ
reszt
Ģ
.
Elizabeth poszła za ni
Ģ
jak posłuszne dziecko. Dorte prze
Ļ
cieliła łó
Ň
ko. Pomogła jej
zdj
Ģę
spódnic
ħ
i buty, przykryła pledem i futrem.
- Teraz musisz si
ħ
przespa
ę
. Nie chc
ħ
ci
ħ
widzie
ę
przez par
ħ
godzin – powiedziała
zdecydowanie.
Elizabeth le
Ň
ała sztywno na łó
Ň
ku, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w sufit. Zrozumiała, co przed chwil
Ģ
widziała. To był zwiastun
Ļ
mierci. Kto
Ļ
ma umrze
ę
.
Rozdział 3
Elizabeth siedziała w balii. Głow
ħ
umyła ju
Ň
wcze
Ļ
niej,
Ň
eby włosy zd
ĢŇ
yły
wyschn
Ģę
. Niecz
ħ
sto pozwalała sobie na taki luksus. Trzeba było po
Ļ
wieci
ę
sporo czasu na
noszenie wody i zu
Ň
y
ę
du
Ň
o torfu,
Ň
eby j
Ģ
zagrza
ę
. Ale tego dnia uznała,
Ň
e zasługuje na taki
zbytek, skoro wybiera si
ħ
do Ragny. Podeszła do niej córeczka.
- Ane k
Ģ
pie?
Plik z chomika:
LadyHenrietta
Inne pliki z tego folderu:
Angelsen Trine - Córka morza 10 - Kłamstwa.pdf
(574 KB)
Angelsen Trine - Córka morza 09 - Niebezpieczne uczucia.pdf
(682 KB)
Angelsen Trine - Córka morza 08 - W płomieniach.pdf
(642 KB)
Angelsen Trine - Córka morza 07 - Rozbitek.pdf
(688 KB)
Angelsen Trine - Córka morza 06 - Rywalki.pdf
(740 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Abbi Glines
Abby Green
Abecassis Eliette
Abelar T
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin