BOGINI Z KO�CI S�ONIOWEJ W�r�d baracha�skich pirat�w Conan ma coraz wi�cej wrog�w ni� przyjaci�. Podczas ucieczki z wysp dostaje si� na pok�ad okr�tu zingara�skich korsarzy i zostaje ich kapitanem. Po uratowaniu c�rki kr�la Ferdruga z niewoli u Czarnych Amazonek Conan staje si� osob� mile widzian� na kordawskim dworze. Jednak�e inny Zingara�czyk, zazdrosny o jego powodzenie, topi jego okr�t. Conan dostaje si� na brzeg i przy��cza do bandy najemnik�w s�u��cych w Stygii. Potem znajduje staro�ytne miasto, kt�rego mieszka�cy, podzieleni na dwa stronnictwa, prowadz� wyniszczaj�c� wojn�. Unikn�wszy ko�cowej masakry szuka szcz�cia w Keshanie, czarnym kr�lestwie, w kt�rym jak wie�� niesie, w ruinach miasta Alkmonon kryje si� bezcenny skarb. Conan zdobywa klejnoty, ale traci je niemal natychmiast. Po tych wypadkach, opisanych w opowie�ci �Klejnoty Gwahlura�, Conan zabiera Muriel� - aktork�, kt�r� pozna� w Alkmononie - i rusza na wsch�d, do Puntu. Z pomoc� dziewczyny ma zamiar oszuka� Puntyjczyk�w i zabra� im nieco z�ota. Niestety odkrywa, �e jego stygijski wr�g Thutmekri r�wnie� zosta� zmuszony do ucieczki z Keshanu i przed nim dotar� do Kassali, stolicy Puntu. Thutmekri knuje intrygi na dworze kr�la Lalibeha, co powoduje nag�� zmian� w planach Conana. Niesiony wiatrem d�wi�k b�bn�w uderza� o �wi�tynn� wie��, ogni�cie czerwon� w promieniach zachodz�cego s�o�ca. Na szkar�atnej �cianie rysowa� si� cie� Zaramby, naczelnego kap�ana Puntu. Zarys jego wychudzonej sylwetki przypomina� bociana. Cie� na �cianie by� nieco ja�niejszy od czarnego cz�owieka, kt�ry go rzuca�. Zarys dzioba bra� si� od szpiczastej k�pki w�os�w zdobi�cych prz�d we�nistej czupryny kap�ana. Zaramba s�ucha� w napi�ciu, staraj�c si� rozszyfrowa� wiadomo��, kt�ra nadci�ga�a z zachodu. Obok przy dw�ch wydr��onych k�odach, kt�re s�u�y�y jako �wi�tynne b�bny, przykucn�� cz�owiek odziany jedynie w p��cienn� przepask� biodrow�. W skupieniu ws�uchiwa� si� w ka�d� nut�, mru��c oczy w chwilach, gdy odleg�e dudnienie wielkiego b�bna przeplata�o si� z d�wi�kiem mniejszego. W ko�cu podni�s� ponur� twarz na kap�ana. - Z�e wie�ci - oznajmi�. - Co m�wi wiadomo��? - zapyta� Zaramba. - Keshan nawiedzi�a plaga intryg uknutych przez cudzoziemc�w. Kr�l wyp�dzi� wszystkich obcych. Kap�ani �wi�tyni w Alkmononie zostali zmasakrowani. Tylko jeden uszed� z �yciem i opowiedzia�, co si� sta�o. �otrzy, kt�rzy pope�nili t� zbrodni�, s� w drodze do Puntu. Niech lud Puntu si� strze�e! - Musz� pom�wi� z kr�lem. Podzi�kuj za ostrze�enie naszym braciom kap�anom z Keshanu. M�czyzna podni�s� pa�ki i zacz�� uderza� w k�ody. Zaramba opu�ci� spiesznie teren �wi�tyni i skierowa� si� ku kr�lewskiemu pa�acowi z wysuszonego na s�o�cu mu�u, kt�rego przysadziste wie�e wznosi�y si� ponad Kassal�, stolic� Puntu. Min�� kolejny dzie�. Przedwieczorne s�o�ce sta�o nisko nad zachodnim horyzontem. D�ugie ob�oki na ciemniej�cym lazurze nieba wygl�da�y niczym czerwone sztandary. Zachodz�ce s�o�ce po�yskiwa�o na z�otych i kryszta�owych ornamentach, kt�re wie�czy�y brudnobr�zowy pa�ac i u�ycza�o swego blasku stoj�cej opodal �wi�tyni. Miasto rozpo�ciera�o si� wok� sanktuarium i pa�acu zbudowanych na niskim, szerokim wzniesieniu. Na wsch�d od miasta ci�gn�y si� pokryte lasem wzg�rza. Spomi�dzy drzew wynurzy�y si� dwie postacie dosiadaj�ce �ylastych, stygijskich kucyk�w. Na przedzie jecha� olbrzymi prawie nagi m�czyzna. Jego masywne r�ce, szerokie ramiona i pot�na klatka piersiowa by�y opalone na g��boki, br�zowy kolor. Mia� na sobie jedynie wystrz�pione spodnie, sk�rzany pendent i sanda�y ze sk�ry nosoro�ca. Za pasem z krokodylej sk�ry tkwi� sztylet, a z uko�nego pendentu zwiesza� si� d�ugi, prosty miecz w lakowanej, drewnianej pochwie. M�czyzna mia� grube, granatowoczarne w�osy prosto przyci�te nad czo�em. Pod g�stymi, �ci�gni�tymi brwiami jarzy�y si� przenikliwe, b��kitne oczy. Nieco wcze�niej nosi� na czole opask� z kutego srebra, oznaczaj�c�, �e z woli kr�la jest wodzem kesha�skich hord. Po drodze Conan sprzeda� j� shemickiemu kupcowi za �ywno�� i inne potrzebne rzeczy, kt�re teraz mie�ci�y si� w sakwie na grzbiecie jucznego konia. Cymmerianin wyjechawszy spod os�ony lasu �ci�gn�� wodze i stan�� w strzemionach. Zadowolony, �e w pobli�u nie ma �ywego ducha, skin�� na sw� towarzyszk�. Dziewczyna s�ania�a si� w siodle ze zm�czenia. By�a r�wnie sk�po przy odziana jak Conan. Szerokie po�acie g�adkiego cia�a wyziera�y przez rozdarcia w jej jedwabnym przyodziewku. Mia�a w�osy czarne jak smo�a, a oczy niczym czarne opale. Gdy wyczerpana dziewczyna podjecha�a bli�ej, Cymmerianin uderzy� kuca pi�tami po �ebrach i ruszy� dalej. Zachodz�ce s�o�ce ju� gas�o w morzu p�omieni, gdy przebywszy trawiast� r�wnin� dotarli do miasta. Tak oto Conan z Cymmerii w pogoni za z�otem przyby� do kraju Punt ze swoj� obecn� kochank� - aktork� i tancerk� Muriel�, by�� niewolnic� Zargheby. W Keshanie Zargheba, jego niewolnica Muriela i Stygijczyk Thutmekri uknuli plan wykradzenia ze �wi�tyni w Alkmononie skrzyni z bezcennymi klejnotami. W tym samym czasie Conan, s�u��cy w tym kraju jako najemny genera�, wpad� na podobny pomys�. Kiedy obydwa spiski zosta�y udaremnione, a Zargheba pad� ofiar� nadprzyrodzonych stra�nik�w �wi�tyni, Conan i Muriela uciekli z Keshanu przed ��dnym zemsty Thutmekrim i rozw�cieczonymi kap�anami. Plan polega� na tym, �e Muriela, udaj�c bogini� Yelay�, naka�e kap�anom wyda� �wi�tynne z�oto. Gdy podst�p sta� si� znany w ca�ym Keshanie, Thutmekri i jego ludzie o ma�y w�os nie zostali rzuceni w paszcze kr�lewskich krokodyli. Stygijczyk zaprzysi�g�, �e nie jest winny �wi�tokradztwa i ca�� win� zrzuci� na Conana. Ale kap�ani nie chcieli mu wierzy� i Thutmekri w pop�ochu i pod os�on� ciemno�ci wyjecha� spiesznie do Puntu. Tam Stygijczyk skierowa� si� do Kessali, prosto do pa�acu kr�la Lalibeha. Przebieg�y Thutmekri oznajmi�, �e Kesh planuje napa�� na Punt, i zaofiarowa� swe us�ugi czarnemu w�adcy. Kr�lewscy doradcy wy�mieli go. Dowodzili, �e armie Puntu i Keshanu s� r�wnie liczne i silne, wi�c �adna z nich nie o�mieli si� zaatakowa� przeciwnika z nadziej� na zwyci�stwo. Stygijczyk oznajmi� w�wczas, �e kr�l Keshanu zawi�za� tajemne przymierze z kr�lestwem Zembabwei, i �e wsp�lnie planuj� zmia�d�y� Punt. Obieca�, �e je�li dostanie z�oto, wprowadzi czarne legiony Puntu w arkana cywilizowanej sztuki wojennej i poprowadzi je na zwyci�sk� wojn� z Keshanetn. Thutmekri nie by� odosobniony w swym pragnieniu bogactwa i w�adzy. Z�oto Puntu przyci�gn�o r�wnie� Conana i Muriel�, poniewa�, jak m�wiono, w piaszczystych korytach tutejszych strumieni znajdywano samorodki wielkie jak g�sie jaja. W okolicach Kessali czczono jeszcze na po�y zapomnian� bogini� Nebethet, kt�rej wyrze�biona w ko�ci s�oniowej podobizna ozdobiona by�a diamentami, szafirami i per�ami z najdalszych m�rz. Ucieczka z Alkmononu mocno nadwer�y�a si�y Murieli. Dziewczyna mia�a nadziej�, �e zatrzymaj� si� w Kessali na tyle d�ugo, �e zdo�a je odzyska�. Niestety, zaraz po przybyciu do miasta Conan dowiedzia� si�, �e Thutmekri wyprzedzi� go. Cymmerianin mia� zamiar powt�rzy� w Puncie podst�p z Alkmononu, tym razem daj�c Murieli rol� bogini Nebethet. S�dzi�, �e kap�ani Puntu nie b�d� wzdragali si� przed podzieleniem si� z nim swym bogactwem, gdy naka�e to im ich bogini. Planowa� nast�pnie, �e na rozkaz bogini stanie na czele puntyjskiej armii. Muriela od pocz�tku w�tpi�a w powodzenie tego planu. Po rozmowie ze znajomym kupcem Nahorem, w kessalskiej ober�y, r�wnie� Conan zrozumia�, �e jego plany mocno si� skomplikowa�y. - Ca�e szcz�cie, �e Nahor ostrzeg� nas przed Thutmekrim, zanim wystara�em si� o audiencj� u kr�la - warkn�� Cymmerianin. - Chyba nigdy nie dor�wnam przebieg�o�ci� temu podst�pnemu diab�u. Je�li dowie si�, �e tu jeste�my, w�wczas rozp�ta si� piek�o. - Och, Conanie! - rzek�a ze szlochem Muriela. - Po - rzu� ten szalony plan! Nahor zaproponowa� ci prac� w swej karawanie� Conan parskn�� i uderzy� pi�ci� w st�. - Wolisz n�dzn� zap�at� Nahora za pilnowanie jego karawany, kiedy tu czeka fortuna? Ja nie! Jeszcze tej samej nocy, gdy b��kitne, ��te i czerwone gwiazdy p�on�y jaskrawo na granatowym niebie, Conan i Muriela zbli�yli si� do �wi�tyni Nebethet, stoj�cej na dalekim przedmie�ciu Kessali. W pustce i ciszy i w ponurym mroku otulaj�cym wzg�rze niczym aksamitny p�aszcz by�o co�, co sprawi�o, �e serce Murieli zadr�a�o niespokojnie. Wspi�li si� po trawiastym zboczu i stan�li przed �wi�tyni�. Jej widok pog��bi� niepok�j aktorki. By� to okr�g�y, kryty kopu�� budynek z bia�ego marmuru - rzadko�� w tym kraju br�zowo - szarych �cian i dach�w z gliny suszonej na s�o�cu. Zakratowany portal przypomina� paszcz� b�yskaj�c� obna�onymi k�ami, a umieszczone po obu stronach, na pi�trze, dwa okr�g�e okna wygl�da�y niczym puste oczodo�y. Ca�o�� przypomina�a srebrn� czaszk� szczerz�c� do nich z�by w �wietle wielkiego ksi�yca - jedynego stra�nika strzeg�cego tego ponurego milcz�cego sanktuarium. Muriela zadr�a�a. - Brama jest zakratowana. Wracajmy, Conanie. Nie zdo�amy dosta� si� do �rodka. - Zostaniemy - mrukn�� Conan. - Wejdziemy tam, nawet gdybym musia� wykopa� sobie drog� pazurami. Potrzymaj konie! Cymmerianin zeskoczy� na ziemi�, poda� wodze przestraszonej dziewczynie i obejrza� wej�cie. Portal zamyka�a olbrzymia, pozielenia�a ze staro�ci krata z br�zu. Conan spr�bowa� j� podnie��, ale, chocia� masywne musku�y jego ramion i piersi zadrga�y niczym pytony, krata nawet nie drgn�a. - Je�eli nie da rady jedynym wej�ciem, skorzystajmy z innego - mrukn�� wracaj�c do koni. Z sakwy na grzbiecie jucznego wyj�� zw�j liny zako�czony kotwiczk�. Potem znikn�� za budynkiem, pozostawiaj�c dziewczyn� sam�. Z up�ywem czasu jej strach zmieni� si� w czyste przera�enie i gdy tu� nad g�ow� j...
amok10