Conan -65- Miecz Conana.docx

(281 KB) Pobierz

Lyon Sprague de Camp

 

 

 

Miecz Conana

 

Przekład Marcin Stadnik

Tytuł oryginału The Blade of Conan

 

OD REDAKTORA

 

Książka ta stanowi zbiór artykułów dotyczących heroic fantasy, a w szczególności prozy

Roberta E. Howarda i jego słynnego bohatera, Conana z Cymmerii. Większość materiałów to

przedruki z czasopisma „Amra” — amatorskiego magazynu wydawanego od 1959 roku przez

George’a H. Scithersa — kilka jednak pochodzi z innych źródeł. Wszystkie zostały

przedstawione w postaci, w jakiej ukazały się oryginalnie, może poza drobnymi redakcyjnymi

poprawkami.

Muszę przeprosić za to, iż mój własny wkład tak znacznie przewyższa liczebnie felietony

moich kolegów. Powodem ku temu nie jest bynajmniej próżna żądza osobistej sławy, lecz

fakt, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat napisałem największą liczbę artykułów do „Amra”

spośród wszystkich korespondentów Scithersa. Pisanie do „Amra” (a okazjonalnie również do

innych fanzinów) jest moim ukrytym nałogiem i wypełniaczem wolnego czasu.

W każdym razie, dla tych, którzy lubią heroic fantasy, ale wiedzą niewiele na temat jego

tła i otoczki, oraz dla tych, którzy słyszeli o tej literaturze, ale nigdy jej nie spróbowali, ta

książka powinna stać się przydatnym i interesującym wprowadzeniem do czarodziejskiego

gatunku prozy i wzbogacić przyjemność, którą czytelnicy będą czerpać z lektury opowieści.

 

L. Sprague de Camp

 

WPROWADZENIE

MAGIĄ I MIECZEM

RICHARD H. ENEY

 

Książka ta jest zbiorem artykułów z „Amra”* — fanzinu tworzonego głównie przez

członków Legionu Hyboriańskiego i poświęconego zasadniczo opowieściom Roberta E.

Howarda o barbarzyńcy zwanym Conanem z Cymmerii (Conan posługiwał się nom de guerre

Amra — lew będący kapitanem Czarnych Korsarzy z Kushu).

Artykuły drukowane w „Amra” traktują o heroic fantasy oraz o tym, co nazywamy

fantastyką magii i miecza. O opowieściach, w których herosi i łotry władają bronią i czarami

z równą biegłością, bez względu na rodzaj terenu i sytuację taktyczną, a generalnie o świecie

sprzed wynalezienia prochu, w którym dodatkowo istnieje magia. Poza tym głównym nurtem

tematycznym, w felietonach odnajdziemy również wątki związane z innymi bohaterami

Howarda, a także z rozmaitymi Conanopodobnymi postaciami stworzonymi przez autorów

tego gatunku, zamieszkującymi światy magii i miecza.

Robert Ervin Howard z Cross Plains w Teksasie był (aż do swego samobójstwa w 1936

roku w wieku trzydziestu lat) płodnym pisarzem w niemalże każdym specyficznym obszarze

literatury popularnej. Pisał współczesne opowiadania sportowe i detektywistyczne, nowele

przygodowe, których akcja rozgrywała się w krajach dawnego Orientu albo na Dzikim

Zachodzie oraz opowieści z gatunku nietypowej lub naukowej fantasy (a także całkiem dobre

wiersze). Swoje utwory sprzedawał do licznych magazynów z literaturą popularną, zwanych

pulp–magazines, licznie wydawanych w latach trzydziestych i przynoszących niezłe dochody

w dobie Wielkiego Kryzysu.

Pulp–magazines stanowiły dominującą większość ówczesnej literatury rozrywkowej, choć

później ustąpiły miejsca konkurencji w postaci tanich wydań popularnych i magazynów

ilustrowanych. Poza kryminałami, gatunkami sportowymi i przygodami asów przestworzy —

mocno stylizowanymi w swej formie — opowiadania drukowane w pulp–magazines miały

niewiele punktów wspólnych ze współczesnym i rzeczywistym światem.

Sytuacja ta nie była z pewnością ułatwieniem dla pisarza takiego jak Howard. Będąc

mieszkańcem małego miasteczka na rolniczym Południowym Wschodzie równie niewiele

miałby do powiedzenia w kwestii niepokojów robotniczych, ich uciszania i polityki New

Dealu, co podczas wykładu z biologii molekularnej. Był jednakże urodzonym opowiadaczem,

z naturalnym darem kreowania całych scen w jednym zdaniu i zawierania całych

wszechświatów w niespełna połowie akapitu. Jego narracje są żywe i dynamiczne i — mimo

że jawnie zmyślone — ich porywający realizm sprawia, że zaczynamy w nie wierzyć.

Jak to się dzieje?

Po pierwsze, Howard, jak większość introwertyków, był bardzo oczytany zarówno w

prozie epickiej, jak i historycznej. W swych opowiadaniach pełną garścią czerpał z dorobku

innych autorów, przejmując co atrakcyjniejsze pomysły en bloc i modyfikując je według

własnego uznania lub twórczo łącząc po kilka wątków pochodzących z różnych źródeł. W ten

właśnie sposób powstali Kathulos z Atlantydy i jego egzotyczne narkotyki oraz hipnotyczne

zdolności, tajemnicza afroazjatycka sekta Czarnych Much i uległe kobiety–agentki —

wszystko to zostało słowo w słowo ściągnięte z Fu Manchu Saxa Rohmera, chociaż Steve

Costigan różni się nieco od frywolnego i lekkomyślnego doktora Petrie. Z drugiej strony,

pośmiertnie wydana nowela Howarda Almuric łączy w sobie motywy, które wydają się

zaczerpnięte z twórczości Edgara Rice Burroughsa: bohater przeniesiony magicznie na inną

planetę, zupełnie jak John Carter, hartuje się w surowym środowisku niczym Waldo Emerson

Smith–Jones w The Cave Girl i zostaje oczyszczony z niechlubnej przeszłości (był

gangsterem) przez Grzeczny Żywot i Miłość, tak jak Billy Burne w The Mucker. Lecz moi

współautorzy posunęli się znacznie dalej w podobnych domysłach, a z pewnością uczynili to

bardziej szczegółowo i twórczo, niż mogłem to zrobić ja w tych kilku skromnych zdaniach.

Poszukiwanie źródeł jest wspaniałą rozrywką, jednakże biegłość, z jaką Howard

dokonywał tej swoistej literackiej krzyżówki, stanowi jedynie małą próbkę jego potęgi jako

pisarza, co zachęca licznych felietonistów „Amra” do poszukiwania wszelkich źródeł wiedzy

na jego temat Co ważniejsze jednak, Howard posiadał artystyczną zdolność wizualizacji

swych wyobrażeń — umiejętność tworzenia konkretnych obrazów przed oczami swego

umysłu, wizji totalnych i w pełni dopracowanych, następnie sprawiając by czytelnik „ujrzał”

to, co wyobraził sobie pisarz.

Z nieznanej przyczyny owa zdolność u pisarza okazuje się równie hipnotycznie

fascynująca, jak najwymyślniejsze i najbardziej złowrogie zaklęcie Thoth–Amona.

Prawdopodobnie każdy słyszał o opowieściach o Sherlocku Holmesie zgłębianych przez

grupę Baker Street Irregulars. W ciągu ostatniej dekady podobne zjawisko miało miejsce w

przypadku dzieł J.R.R. Tolkiena, który dał swym wyznawcom przykład, dodając do Władcy

Pierścieni serię artykułów z fanzinów (nazwał je „dodatkami”, aby nie konfundować

Ziemskiego Ludu, ale my dobrze wiemy…). Podobnie stało się z Howardem, choć już nie za

jego życia. Fanatycy lat trzydziestych, jak John D. Clark czy P. Schuyler Miller i współczesne

wielkie nazwiska z obszaru pulp fantasy — H.P. Lovecraft i Clark Ashton Smith — doceniali

historie o Conanie. Clark i Miller napisali Nieautoryzowaną biografię Conana z Cymmerii,

archetyp przyszłych felietonów pisanych do „Amra”, w połowie lat trzydziestych, a w

fantastycznej burlesce Millera. Alicja w krainie garów (1933) pojawia się na chwilę Conan

barbarzyńca. Pomimo tych przejawów sympatii, twórczość Howarda pozostała zapomniana aż

do lat pięćdziesiątych wzbudzając jedynie osobisty entuzjazm kilku starszych fanów z

dorobkiem na łamach „Weird Tales”.

Z początkiem 1950 roku powstał Gnome Press, jeden z niewielkich domów wydawniczych

zajmujących się science fiction, jakie pojawiły się krótko po drugiej wojnie światowej, i

wprowadził na rynek pełne wydanie znanych wtedy opowiadań o Conanie pod redakcja Johna

D. Clarka. To wydarzenie stało się fundamentem dla dzisiejszej fascynacji Howardem, dla

Legionu Hyboriańskiego i oczywiście „Amra”.

George Heap z Filadelfii powołał ponownie do życia „Amra” w roku 1956 i wypuścił na

rynek kilka numerów wyprodukowanych mimeografem, zanim popadł w kłopoty

wydawnicze. Po około dwuletnim zastoju magazyn przeszedł w inne ręce i tym razem został

wydrukowany metodą offsetową (dla tych, którzy tego nie wiedzieli — oto właśnie powód,

dlaczego obecne wydania „Amra” oznaczone są „Tom II” już od przeszło pięćdziesięciu

numerów — „Amra” Heapa miał oznaczenie „Tom I”). „Amra”, Tom II, Nr 1 został skromnie

zatytułowany „Magazyn o Conanie z Cymmerii i Erze Hyboriańskiej”. Ale, podobnie jak

Baker Street Irregulars, kiedy zaczynali rozwiązywać zagadki pozostawione przez doktora

Watsona w jego opowiadaniach, entuzjaści „Amra” uznali za stosowne zająć się wszelkimi

możliwymi zagadnieniami, które choć w najmniejszym stopniu dotyczyły głównego obiektu

ich zainteresowania. Dodatkowo, biorąc pod uwagę krytyczne głosy i komentarze, w „Amra”

musiało znaleźć się miejsce dla całej maszynerii związanej z analizą tła hyboriańskiego

świata, a to jeszcze bardziej poszerzyło zakres poruszanych tematów. Na łamy pisma

przyciągnięto wszelkie pokrewne dziedziny — od archeologii, obróbki brązu i kuglarstwa

przez kseno–antropologię i żeglarstwo aż do gorzelnictwa. Zjawisko powyższe nie było

wyłączną cechą „Amra”, gdyż po tym, jak teksański przyjaciel Howarda, Glenn Lord, zaczął

wydawać swój doskonały magazyn „The Howard Collector”, wiele artykułów drukowanych

na jego łamach dotyczyło jeszcze bardziej szczegółowo niż w „Amra” artykułów, opowieści i

wierszy Howarda i o Howardzie (aby zakupić magazyn „Amra” napiszcie pod adres P.O. Box

8246, Philadelphia, PA, 19101).

Dzięki tak rozległym zainteresowaniom, felietoniści „Amra” zajmują się dziś niemalże

wszystkim, co tylko dotyczy howardowskie — go świata — od technologii do teozofii, od

tajemniczego orientu do Dzikiego Zachodu i od czasów sprzed Atlantydy aż po wydarzenia

po ostygnięciu słońca. Zatrzymują się jedynie na takich przystankach, jak „Teoria i praktyka

zamaskowanego heroizmu”, „Teoretyczne podstawy etyki i pokojowej koegzystencji ludzi i

elfów” oraz „Chaos wprowadzony do Średniowiecza przez Cabella, T.H. White’a i Marka

Twaina”.

Ale, ale… nadużywam chyba przywilejów autora wstępu. Pragnąłem ukazać pochodzenie

zamieszczonych w tym tomie artykułów i mam nadzieją, że mi się to udało. Zresztą,

przekonajcie się sami… oto one!

 

ERA HYBORIANSKA

 

NIEAUTORYZOWANA BIOGRAFIA CONANA Z CYMMERII

JOHN D. CLARK, P. SCHUYLER MILLER I L. SPRAGUE DE CAMP

 

Poniższy esej po raz pierwszy pojawił się w formie artykułu zatytułowanego

Prawdopodobny zarys kariery Conana autorstwa Johna D. Clarka i P. Schuylera Millera w

ramach pamfletu Era Hyboriańska opublikowanego w Los Angeles przez wydawnictwo New

York Cooperau”ve Publications (było to stowarzyszenie fanów science fiction) w roku 1938.

Dr Clark przeredagował i rozszerzył ten artykuł o biograficzne notki zamieszczane pomiędzy

opowiadaniami w oprawnej w płótno serii książek o Conanie wydanej przez Gnome Press w

latach 1954–60. Następnie Clark, Miller i ja rozbudowaliśmy niniejszą biografię w artykule

Nieautoryzowana biografia Conana z Cymmerii opublikowanym w czasopiśmie „Amra”,

Tom II, Nr 4. Ostatnio ponownie przejrzałam i poszerzyłam treść o wstawki zamieszczone

pomiędzy opowiadaniami w wydaniu popularnym, opublikowanym przez Lancer Books w

latach 1966 — 69. Obecna wersja prezentuje cały znany materiał biograficzny, aż do roku

1969.

L.S. de C.

 

Największy bohater w historii wspaniałej cywilizacji hyboriańskiej nie był Hyborianinem,

lecz, co może wydać się dziwne, barbarzyńcą, Conanem z Cymmerii, którego imię krąży w

tak wielu legendach. Niewiele wiadomo o jego życiu ani o tym, w jaki sposób utorował sobie

drogę do tronu największego królestwa zachodu. Ale ta drobna część, która jest znana, została

w całości zawarta tutaj.

W żyłach Conana płynęła krew starożytnej Atlantydy, pochłoniętej przez ocean na osiem

tysięcy lat przed jego urodzeniem. Urodził się w klanie, który zajmował ziemie na północnym

zachodzie Cymmerii, wzdłuż cienistych granic Vanaheimu i Pustkowia Piktów. Jego dziadek

był członkiem południowego plemienia, który uciekł od swego ludu z powodu krwawej

wendety i po długie) tułaczce znalazł schronienie wśród ludzi północy. Sam Conan narodził

się na polu bitwy, podczas walki między jego plemieniem a hordą najeźdźców z Vaniru.

Nic nie wiadomo o chwili, kiedy młody Cymmerianin po raz pierwszy ujrzał cywilizację,

ale zdobył swą sławę wojownika wśród okolicznych ognisk jeszcze zanim zobaczył swój

piętnasty śnieg. W tym okresie Cymmeryjscy barbarzyńcy, którzy zwykle tłukli się między

sobą, zapomnieli o swych zatargach i zjednoczyli się przeciwko Gunderom, którzy

przekroczyli aquilońską granicę, wznieśli fort Venaritei i zaczęli kolonizować południowe

marchie Cymmerii. Conan był jednym z wyjącej, krwiożerczej hordy, która nadciągnęła zza

północnych wzgórz i przeszła niczym rozszalała burza nad palisadą fortu, ogniem i mieczem

spychając Aquilonian z powrotem w obszar ich granic.

W czasie wypadu na Venarium Conan nie był jeszcze w pełni wyrośnięty, ale mierzył już

ponad sto osiemdziesiąt centymetrów i ważył ponad osiemdziesiąt kilo. Był ostrożny i

niewidzialny jak urodzony człowiek lasu, posiadał stalową twardość człowieka gór,

herkulesową postawę odziedziczoną po swym ojcu–kowalu i praktyczną biegłość we

władaniu nożem, toporem i mieczem. Po splądrowaniu aquilońskiego przyczółka, gdzie mógł

zapoznać się z winem i kobietami należącymi do hyboriańskich nacji, powrócił na pewien

czas do swego klanu. Rozdarty pomiędzy rozszalałą burzą swego młodzieńczego

temperamentu a tradycją i czasami, w których żył, spędził kilka niespokojnych miesięcy z

bandą Aesirów, bezowocnie napadając na Vanirów i Hyperborejczyków. Ostatnia z takich

kampanii zakończyła się dla szesnastoletniego Cymmerianina zakuciem w łańcuchy.

Nie pozostał jednak długo w więzieniu. Pracując nocą, gdy jego towarzysze niedoli spali,

starł jedno z ogniw swego łańcucha na tyle, że w końcu zdołał je przełamać. Następnie, w

czasie dzikiej ulewy, wyrwał się na wolność. Wywijając półtorametrowym fragmentem

urwanego łańcucha wywalczył sobie drogę ucieczki z hyperborejskiej niewoli i zniknął w

strugach deszczu.

Choć wolny, młody wojownik znalazł się w miejscu, gdzie połowa wrogiego królestwa

odgradzała go od jego rodzinnej ziemi. Instynktownie umknął na południe, do dzikiej,

górzystej krainy, która oddzielała południowe tereny hyperborejskie od żyznych ziem

Brythunii i stepów Turami. Gnany przez watahę wygłodniałych w zimie wilków, skrył się w

napotkanej jaskini (The Thing in the Crypt, Istota z krypty). Tam odkrył pomarszczone zwłoki

jakiegoś starożytnego wodza siedzącego na tronie i dzierżącego na kolanach ciężki miecz.

Gdy Conan chwycił oręż, ciało ożyło i zaatakowało go. Mimo że Cymmerianin zadawał

śmiertelne ciosy koszmarnej mumii, nie mógł przecież zabić czegoś, co i tak już nie żyło.

Jedynie szczęście i determinacja pozwoliły mu w końcu pokonać i zniszczyć potworną istotę.

Posuwając się dalej na południe przez dzikie góry oddzielające wschodnie narody Hyborii

od turańskich stepów dotarł wreszcie do Arenjun, słynnego w całej Zamorze Miasta Złodziei.

Zupełnie nieobeznany z cywilizacją i bezkarny z natury odnalazł — lub raczej wyciął sobie

— własną niszę w społeczeństwie dużego miasta, działając jako zawodowy złodziej wśród

ludzi, dla których złodziejstwo stanowiło sztukę i honorowe powołanie.

Wykorzystując swą młodość i zuchwałość bardziej niż umiejętności, z początku powoli

rozwijał się zawodowo w swej nowej profesji. Wkrótce jednak sprzymierzył się z Taurusem z

Nemedii i razem spróbowali wykraść legendarny klejnot znany jako „Serce Słonia” z

pozornie niezdobytej wieży złowrogiego Yary, który więził tam również pozaziemską istotę

boską zwaną Yog–Kosha (The Tower of the Elephant, Wieża Smoka).

Ponieważ zaczynał już mieć dość Miasta Złodziei (i vice versa), Conan powędrował do

stolicy Zamory, Przeklętego Shadizar. Sądził, że czekają go tam łatwiejsze łupy. Przez

pewien czas faktycznie odnosił większe sukcesy niż w Arenjun — choć kobiety z Shadizar

szybko uwalniały go od ciężaru zdobytych dóbr w zamian za wprowadzenie go w arkana

miłości. Plotki o skarbach pognały go do leżących niedaleko ruin starożytnego miasta Larsha,

naprzeciw oddziału żołnierzy wysłanych, by go aresztowali (The Hall of the Dead, Komnata

Zmarłych). Po tym, jak cały oddział poza jego dowódcą, kapitanem Nestorem, został rozbity

w zasadzce zastawionej przez Conana, Nestor i Conan połączyli swe siły celem zdobycia

skarbu. Przeżywszy niesamowite zagrożenia musieli uciekać przed trzęsieniem ziemi, które

zniszczyło ruiny, a dodatkowo okrutny Los znów pozbawił ich zdobytych bogactw.

Dotychczasowe przygody Conana pozostawiły mu silną niechęć do magii Wschodu.

Umknął na północny zachód, przez Koryntię do Nemedii, drugiego po Aquilonii

najpotężniejszego państwa Hyborii. W mieście Numalia wznowił swą zawodową działalność

dość skutecznie, by przyciągnąć uwagę Aztriasa Petaniusa, zawsze pozbawionego gotówki

siostrzeńca lokalnego władyki. Młodzieniec ten, pogrążony po uszy w długach hazardowych,

najął Cymmerianina, by ten ukradł dla niego pewien zamoriański kielich, cięty z jednej bryły

kryształu, który znajdował się w zbiorach bogatego kolekcjonera i kupca antyków, Kaliana

Publico (The God in the Bowl, Bóg z kielicha).

Niestety, pojawienie się Conana w świątyni–muzeum zbiegło się w czasie z nagłym i

ostatecznym zejściem jego zleceniodawcy i zwróciło na poczynania młodego złodzieja oczy

Demetrio, przewodniczącego miejskiej ławy inkwizycyjnej. W czasie tej przygody Conan

zetknął się też po raz pierwszy z czarną magią Seta — wężowego pomiotu — wyrwaną z

zamierzchłej przeszłości przez stygijskiego czarownika Thoth–Amona, z którym

Cymmerianin miał się jeszcze nieraz spotkać. Gdy w końcu wyjaśnił się przerażający sekret

boga z kielicha, Conan czym prędzej zostawił za sobą wieże Numalii.

Przekonany o niemożliwości uniknięcia na swej złodziejskiej drodze nadnaturalnych

przeszkód oraz o tym, że ziemia w Nemedii stała się dla niego stanowczo za gorąca, Conan

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin