Joanna i Dzika Afryka.txt

(34 KB) Pobierz
Jak to si� nieraz dziwnie uk�adaj� losy - my�la�a Joanna siedz�c wtulona w ramiona m�a Henryka na pos�aniu z koc�w w prymitywnym sza�asie murzy�skiej wioski gdzie� w sercu afryka�skiego buszu. By�o ciemno. Zupe�nie ciemno. Nie widzia�a nic pr�cz lekkiego poblasku od ogniska, kt�ry dostawa� si� do wn�trza sza�asu przez szpary w �cianach. Pomimo lekkiego ubioru nie by�o jej zimno. Otacza�a j� ciep�a afryka�ska noc. Poza tym Henryk te� grza� j� dotykiem swojego cia�a. Cisz� nocy zak��ca�o jedynie lekkie pochrapywanie ich towarzyszy, �pi�cych tu� obok razem z nimi w sza�asie, sporadyczne trzaski palonych w ognisku ga��zi i dalekie pohukiwania jakiego� ptactwa.

Joanna nie by�a �pi�ca. Rozmy�la�a o wydarzeniach z minionego tygodnia. To mia� by� urlop ich �ycia. Od dawna marzyli z Henrykiem o wyje�dzie do Afryki. Safari, s�onie, nosoro�ce, �yrafy� Wszystko to w naturze� W dzikiej, nieokie�znanej naturze. Wykupili dwutygodniow� wycieczk� do Kenii. Jeszcze w sobot� byli w swoim domu w Polsce. Samolotem z Warszawy lecieli kilka godzin. Potem by�a przesiadka na autobus, kt�ry dowi�z� ich do hoteliku. Nie by� to jeden z tych luksusowych hoteli zbudowanych specjalnie na potrzeby Europejczyk�w i Amerykan�w. Niewielki, lecz schludny, czysty i co najwa�niejsze uroczo po�o�ony na wzg�rzu w pobli�u du�ego rozlewiska rzecznego. Wieczorami, po kolacji siedz�c na tarasie z drinkiem w d�oni mogli obserwowa� stada dzikich zwierz�t przychodz�cych do wodopoju. Miejsce to mia�o sw�j niepowtarzalny klimat, kt�ry na d�ugo na pewno zapadnie jej w pami�ci. Nawet nie przypuszcza�a, �e wra�enia te b�d� niczym w por�wnaniu z wydarzeniami, kt�rych wkr�tce mia�a do�wiadczy�.

Przez kilka dni zwiedzali najbli�sz� okolic�. Ca�a ich trzydziestoosobowa grupa cieszy�a si� samym faktem, �e s� tu, w Afryce. Dopiero w pi�tym dniu pobytu postanowili wybra� si� gdzie� dalej na wycieczk�. Z powodu trudno�ci z wynaj�ciem autokaru musieli zadowoli� si� czterema terenowymi Land-Roverami jakie ich przewodnikowi uda�o si� zdoby�. Niestety wszyscy si� do nich nie mie�cili. Podzielili si� wi�c na dwie grupy. Jedna wybra�a si� na wycieczk� w czwartek, druga zgodzi�a si� poczeka� do pi�tku. Joanna z Henrykiem byli w tej drugiej, pi�tkowej grupie. S�uchaj�c w czwartkowy wiecz�r opowiada� uczestnik�w pierwszej grupy, nie mogli si� ju� doczeka� wyjazdu. Wczesnym rankiem zapakowali si� do samochod�w. Joanna i Henryk jechali w pierwszym samochodzie z Januszem, Robertem i Markiem. Zd��yli si� ju� z nimi do�� dobrze pozna� i polubili ich. Odpowiada� im ich swobodny spos�b bycia i poczucie humoru, kt�re nie opuszcza�o ich ani na chwil�.

Joanna mia�a jeszcze jeden pow�d, aby czu� si� dobrze w ich towarzystwie. By�a przez nich nieznacznie adorowana. Jednak te ich pochlebstwa i s�owa wypowiadane pod jej adresem mile �echta�y jej pr�no��. Stanowi�y dla niej potwierdzenie tego, �e jest atrakcyjna i podoba si� m�czyznom. I by�a rzeczywi�cie atrakcyjna. By�a jedn� z �adniejszych kobiet w grupie. M�czy�ni cz�sto ogl�dali si� za ni�. Obserwowali j�, lubili przebywa� w jej towarzystwie. Z racji tego i� by�a m�atk� wszystko oczywi�cie w granicach dobrego smaku. Dop�ki wszystko dzia�o si� na dystans, jej m��, Henryk r�wnie� by� zadowolony z tak atrakcyjnej �ony.

Celem wycieczki by� wodospad uroczo po�o�ony w �rodku buszu. Wysoki na oko�o trzydzie�ci metr�w, obro�ni�ty dooko�a bujn� ro�linno�ci�, spada� do niewielkiego jeziorka, jakie wytworzy�o si� u jego st�p. Europejskie mieszczuchy by�y zachwycone. Posz�y w ruch aparaty fotograficzne i kamery. Gdy ju� obfotografowali to co by�o godnego utrwalenia, postanowili si� wyk�pa�, gdy� po�udniowy upa� zacz�� dawa� im si� we znaki. Joanna zadowolona z tego, �e przezornie ju� w hotelu w�o�y�a str�j k�pielowy, zdj�a teraz przy samochodzie szybko koszul�, buty i spodenki, po czym pobieg�a w stron� jeziorka. M�ska cz�� grupy odprowadza�a j� wzrokiem. W ��tym bikini wygl�da�a zachwycaj�co, a obfite kr�g�o�ci ko�ysa�y si� przy ka�dym jej kroku. Wesz�a do wody i podp�yn�a pod wodospad. Niebawem do��czy� do niej Henryk, a potem i reszta wycieczki z Robertem, Januszem i Markiem. Ch�odniejsza od powietrza woda dawa�a im orze�wienie, a spadaj�cy z g�ry wodospad stanowi� nie lada atrakcj�. P�ywali, nurkowali i taplali si� w wodzie jak dzieci przez dobr� godzin�. W ko�cu zorientowali si�, �e robi si� p�no. Wyszli wi�c z wody. Wyj�wszy z samochod�w kanapki i napoje urz�dzili sobie na trawie ma�y piknik. Jedli wymieniaj�c pe�ne zachwytu i podziwu uwagi o nowo poznanym wodospadzie i jego uroczym otoczeniu. Joanna czu�a na sobie spojrzenia m�czyzn. �adna inna kobieta z grupy nie przykuwa�a tak ich uwagi. Podziwiali jej zgrabn� figur�. Badali wzrokiem jej pe�ne piersi usi�uj�ce si� wydosta� spod delikatnego, ��tego stanika. Mierzyli jej majtki opinaj�ce ciasno lekko zaokr�glony brzuszek, by zsun�� wzrok po delikatnym wzg�rku �onowym i znikn�� tr�jk�cikiem mi�dzy jej zgrabnymi udami. Z ty�u majtki wpina�y si� w jej zgrabne po�ladki ods�aniaj�c wi�ksz� ich cz��. Joanna zadowolona, siedz�c na kocu od czasu do czasu zmienia�a pozycj�, obserwuj�c reakcj� gapi�cych si� na ni� m�czyzn.

Podczas posi�ku m�czyznom k�piel�wki, a kobietom stroje do k�pieli wysch�y zupe�nie. Ubrali si� wi�c w swoje ubrania, wsiedli do samochod�w i ruszyli w powrotn� drog�. Po przejechaniu kilku kilometr�w dojechali do niewielkiego rozwidlenia. Ich droga powrotna prowadzi�a w lewo. Janusz stwierdzi� jednak, �e ta w prawo to skr�t, dzi�ki kt�remu pr�dzej dojad� do hotelu. Inni woleli jednak jecha� d�u�sz�, ale znan�, sprawdzon� drog�, kt�r� tu przybyli. Po kr�tkiej naradzie Janusz z Robertem, Markiem, Joann� i Henrykiem jad�c w jednym samochodzie pojechali skr�tem. Inni woleli nie ryzykowa� i trzy pozosta�e samochody pojecha�y w lewo. Okolica nowej trasy by�a prze�liczna i Joanna, a tak�e towarzysz�cy jej m�czy�ni nie �a�owali, �e wybrali now� tras�. Po przejechaniu jednak oko�o dziesi�ciu kilometr�w dojechali do stromego podjazdu. Chwil� si� wahali czy dadz� rad� podjecha�. Doszli jednak do wniosku, �e Land-Rover powinien sobie w ko�cu poradzi� z ka�d� drog�. Janusz siedz�cy za kierownic� ruszy� ostro. Dojecha� bez problemu na szczyt wzniesienia. Dopiero tam zauwa�yli niewidoczne z do�u pnie drzew le��ce w poprzek, zwalone na drog�. By� zbyt rozp�dzony, by wyhamowa�. Wpad� wi�c z impetem na rumowisko. Samoch�d podskoczy� i wpad� na pnie. Tworzy�y co� w rodzaju sto�ka, na kt�rym auto zawis�o na podwoziu. Tylne ko�a co prawda sta�y na innych pniach, ale przednie by�y w powietrzu. Pewny siebie Janusz ufaj�c nap�dowi na cztery ko�a doda� jeszcze gazu. I wtedy samoch�d zacz�� ze�lizgiwa� si� po sko�nie le��cych pniach ku prawemu skrajowi drogi. Nie pomog�o dodawanie jeszcze gazu ani kontrowanie kierownic�. Przednie ko�a nadal by�y w powietrzu. Po u�amku sekundy wpadli bokiem na zielon� �cian� ro�lin. Przebili j� wybijaj�c jedn� boczn� szyb� i samoch�d zanurzy� si� w pl�taninie g�stych ro�lin i pn�czy. Janusz przesta� dodawa� gazu. �lizgali si� tak jakie� trzy metry pozostawiaj�c za sob� wyr�bany w g�stwinie tunel, po czym stan�li. Silnik zgas�. Och�on�wszy nieco Janusz zapali� silnik i pr�bowa� ruszy�. Nie mog�o by� o tym jednak nawet mowy. Ko�a nadal nie mia�y pewnego oparcia, a ponad to g�sta pl�tanina ro�lin otacza�a ich z trzech stron unieruchamiaj�c samoch�d na dobre. Tylko po lewej stronie, gdzie by� wyr�bany tunel da�o si� otworzy� drzwi. Wyszli na zewn�trz i zacz�li ocenia� sytuacj�. Dyskutowali, pr�bowali na r�ne sposoby wyci�gn�� samoch�d z pu�apki. Na pr�no. Szybko zapada� zmierzch. Postanowili przenocowa� w samochodzie i pr�bowa� si� ponownie rano.

Nocowali tak jak jechali. Janusz na siedzeniu za kierownic�, Marek obok niego, Joanna z ty�u, po�rodku mi�dzy Henrykiem i Robertem. Nik�y poblask gwiazd i ksi�yca nie przebija� si� przez g�st� ziele�. Tak wi�c siedz�c nie widzieli nawet czubka w�asnego nosa. Zm�czeni, szybko usn�li. Joanna przebudzi�a si� w �rodku nocy. W p�nie, siedz�c na tylnym siedzeniu samochodu ws�uchiwa�a si� w pochrapywania m�czyzn. Zastanawia�a si� co j� obudzi�o. Naraz poczu�a, �e czyja� d�o� spoczywa na jej lewym barku. Henryk siedzia� po jej prawej stronie. Poza tym Henryk po prostu obj�� by j� i przytuli�. To by� dotyk m�czyzny, kt�ry �wiadomy tego, �e dotyka cudz� �on�, robi� to delikatnie, tak aby jej nie zbudzi�. Wi�c to m�g� by� tylko Robert. Ci na przednich siedzeniach nie dosi�gli by jej. D�o� po chwili wyczekiwania przesun�a si� w kierunku szyi i zacz�a zsuwa� ni�ej. Zesz�a na jej dekolt. Zatrzyma�a si� jakby delektuj�c si� jej nag� sk�r� w tym miejscu. Joann� sparali�owa� strach. Ba�a si� poruszy�. Zupe�nie irracjonalnie ba�a si�, �e si� Henryk obudzi, �e b�dzie na ni� w�ciek�y. Siedzia�a wi�c cichutko jak myszka, t�umi�c nawet sw�j oddech, kt�ry wydawa� si� jej zbyt g�o�ny. By�a przekonana, �e d�o� wsunie si� teraz pod jej bluzk� i b�dzie pr�bowa�a dotkn�� jej nagiego biustu. Sta�o si� jednak inaczej. D�o� zsun�a si� na bluzk� i chwyci�a jej biust przez cienki materia�. Joanna czu�a narastaj�ce podniecenie. Podnieca�a j� ta ca�a atmosfera. To, �e by�a tu w nocy, w sk�pym ubraniu, w towarzystwie trzech obcych m�czyzn. I to, �e w�a�nie kt�ry� z nich j� ob�apuje. Ba�a si�, �e zdradzi swoje podniecenie zbyt g�o�nym oddechem, albo sutkiem, kt�ry zacz�� niebezpiecznie dla niej twardnie� pod dotykiem tamtego. Ba�a si�, �e tamten to zauwa�y i �e to go o�mieli do dalszego dzia�ania. Ale tamten, zanim jej sutek na dobre zesztywnia�, zsun�� d�o� na jej brzuch, potem dalej na podbrzusze. Joanna by�a ju� lekko wilgotna. D�o� zsuwa�a si� powoli lecz nieub�aganie w d�. Wsun�a si� mi�dzy jej zwarte uda w kroczu. W chwili dotyku jej wzg�rka �onowego przez spodenki przebieg� jej cia�o przyjemny dreszcz. Wzdrygn�a si�. Tamten to musia� poczu�. Przesun�� d�o� na jej nagie udo, sun�c po nim do kolana. Tu zatrzyma� si�, zawr�ci� i zbli�a� teraz niebezpiecznie po jej wewn�trznej cz�ci uda do spodenek. Joanna pr�bowa�a mocniej zewrze� uda, a...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin