Joanna na cmentarzu(1).txt

(22 KB) Pobierz
Dzie� Wszystkich �wi�tych co roku wygl�da podobnie. Co roku t�umy ludzi k��bi� si� u wej�� na cmentarze i na samych cmentarzach. Na jeden z takich cmentarzy wybra�a si� zgrabna trzydziestopi�cioletnia kobieta Joanna, wraz z m�em i dwunastoletnim synkiem. Tak, jak wiele innych rodzin, pojechali odwiedzi� groby swoich bliskich. Zajechali pod cmentarz. Po d�u�szej chwili poszukiwania wolnego miejsca, w ko�cu zaparkowali. Joannie przy wysiadaniu z samochodu sp�dnica podwin�a si� do g�ry ods�aniaj�c jej zgrabne uda. Henryk z przyjemno�ci� podziwia� ten widok. Zawsze tak robi�, gdy �ona wysiada�a z samochodu b�d�c w sp�dnicy. Joanna po prostu nie opanowa�a sztuki zgrabnego wysiadania i uda ods�ania�y jej si� przy tej okazji za ka�dym razem. Jeszcze lepiej by�o latem, gdy nosi�a kr�tkie, zwiewne sukienki. Wtedy, kto� przechodz�cy w�a�nie obok samochodu mia� okazj� zobaczy� jej majtki w ca�ej okaza�o�ci. Teraz, w listopadzie Joanna mia�a grubsz� sp�dnic� do kolan majtki ju� si� nie ods�ania�y. Ale i tak zgrabne uda, kt�re na moment rozchyla�y si� niczym w lubie�nym ge�cie zaproszenia, mog�y przyprawi� o przyspieszone bicie serca niejednego m�czyzn�. I przyprawi�y. W momencie, gdy Joanna wysiada�a, obok samochodu przechodzi�a grupka czterech m�czyzn. Dw�ch z nich spostrzeg�o jej uda. Przeszli par� krok�w, po czym zatrzymali si� obserwuj�c kobiet�.
- Fantastyczna dupcia - wymieniali uwagi mi�dzy sob�.
- Bo�e, co za nogi. Prawie widzia�em jej majtki.
- Wyobra�acie sobie pie�ci� te uda?
- A potem rozchyli� - poczuli wszyscy mi�e podniecenie i �askotanie w okolicy krocza.

Obserwowali jeszcze przez chwil�, jak Joanna z m�em i synem zabieraj� z baga�nika kwiaty i znicze. Podziwiali nadal nogi Joanny, cho� mia�a je ods�oni�te tylko od kolan w d�. Sp�dnica ko�czy�a si� nad kolanami. Tej samej d�ugo�ci by� flauszowy p�aszcz kobiety. Mimo to zgrabne kolana i �ydki okryte delikatnie przyciemniaj�cymi rajstopami, dla kogo� kto przed chwil� widzia� uda, by�y r�wnie� podniecaj�ce. Ca�a rodzina skierowa�a si� w stron� wej�cia na cmentarz i znikn�a w t�umie.

Min�y trzy godziny, gdy po odwiedzeniu wszystkich grob�w ca�a rodzinka skierowa�a si� w stron� wyj�cia. By�o ju� ciemno i na cmentarzu zaczyna�o si� robi� coraz lu�niej. By�o coraz mniej ludzi. Alejki z wolna pustosza�y. Gdy doszli do samochodu, Joanna spostrzeg�a, �e nie ma torebki.
- Musia�am j� zostawi� przy kt�rym� grobie.
- No to wracamy - zadecydowa� Henryk.
- Nie, nie musimy i�� wszyscy - Joanna nie chcia�a przez swoje niedbalstwo skazywa� ich na kolejn� d�ug� w�dr�wk� po zab�oconych alejkach.
- W�a�nie, mnie bol� ju� nogi, poczekam w samochodzie - odezwa� si� syn. - Poczekajcie razem, przecie� nie zgin� - u�miechn�a si� do m�a, kt�ry skin�� przytwierdzaj�co g�ow� i otworzy� drzwiczki samochodu.

Joanna skierowa�a si� z powrotem do wej�cia na cmentarz.

Teraz sz�a ju� o wiele szybciej. Opustosza�e alejki na to pozwala�y. Joanna obchodzi�a po kolei wszystkie groby, kt�re odwiedzili. Nie pami�ta�a przy kt�rym zostawi�a torebk�. By�o coraz bardziej pusto. Poczu�a si� troch� nieswojo. Zapalone wsz�dzie lampki i znicze tworzy�y co prawda mi�y, ciep�y nastr�j, ale by� to b�d� co b�d� cmentarz. Zastanawia�a si� nawet, czy i�� do najdalszego grobu. Zaczyna�a si� ba�. Odezwa� si� g��boko ukryty, pierwotny l�k przez nieznanym, przed duchami zmar�ych. Zacz�y si� jej przypomina� wszystkie historie zas�yszane w dzieci�stwie. Zauwa�y�a jednak przed sob� cztery osoby.
- Dzi�ki Bogu, kto� tu jeszcze jest - ucieszy�a si�.
Obecno�� innych ludzi doda�a jej otuchy i ruszy�a dalej do ostatniego grobu.

Min�a czterech ludzi nie zwracaj�c na nich wi�kszej uwagi i podesz�a do grobu babki Henryka. Zacz�a si� rozgl�da� za torebk�. Nie zdawa�a sobie sprawy, �e w�a�nie min�a czterech m�czyzn, kt�rzy trzy godziny temu podniecali si� widokiem jej n�g przy samochodzie.
- Widzieli�cie? To ta dupcia! - zauwa�y� jeden z nich.
- Ta z samochodu?
- Tak. To ona. - szeptali mi�dzy sob�.
- Co tutaj robi o tej porze? Sama?
- Tak. Sama.

Mo�e na tym by si� sko�czy�o, ale Joanna szukaj�c torebki pochyla�a si� raz za razem. Sp�dnica zawsze unosi�a si� jej przy tym do g�ry, ods�aniaj�c nogi do po�owy ud. O�wietlone ciep�ym, migotliwym �wiat�em zniczy i lampek wygl�da�y jeszcze bardziej podniecaj�co. Stali od niej w odleg�o�ci jakich� dziesi�ciu metr�w. Widzieli jeszcze jak przykucn�a zagl�daj�c pod �awk�. Rozpi�ty p�aszcz rozchyli� si�. Niesforna sp�dnica znowu zsun�a si� z ud kobiety, ods�aniaj�c je prawie w ca�o�ci. Joanna w takie pozycji straci�a r�wnowag� i �eby nie upa��, podpar�a si� r�k�. Nie�wiadomie przy tym rozchyli�a nogi. M�czy�ni wypatrywali oczy, �e by ujrze� jej majtki. Ale by�o na to zbyt ciemno. Sama �wiadomo�� jednak, �e oto zagl�daj� jej pod sp�dnic� by�a wystarczaj�co podniecaj�ca. Wtedy dopiero Joanna zauwa�y�a, �e si� jej przygl�daj�. Zrobi�o si� jej gor�co. Wystraszy�a si�.
- Bo�e, jestem tu sama na ko�cu cmentarza, a czterech obcych m�czyzn zagl�da mi pod sp�dnic�. Musz� st�d jak najszybciej i��.
Szybko wsta�a i poprawi�a ubranie. Nie by�o innej drogi powrotu, jak ta, obok nich, kt�r� przysz�a. Opu�ci�a g�ow� i ruszy�a w ich stron� szybkim krokiem.
Nie by�o jej jednak dane przej�� spokojnie.
- Doby wiecz�r. Przepraszam. - zacz�li grzecznie.
- Co taka kobieta robi tu o tej porze? Sama.
- Zgubi�am torebk�. Nie widzieli�cie gdzie� tu czarnej torebki? - usi�owa�a zachowa� spok�j.
- Niestety nie. - zacz�li powoli si� do niej zbli�a�.
- P�jd� ju�. Do widzenia. M�� na mnie czeka. - zaznaczy�a jakby ich ostrzegaj�c.
I to j� zgubi�o. Nie�wiadomie poinformowa�a ich, �e m�� jest daleko st�d na parkingu.
- M�� czeka? Gdzie? W samochodzie?
- Pu�ci� ci� sam�? Tak� atrakcyjn� kobiet�?
- Nie powinna� tu chodzi� sama. - ci�gle powoli do niej podchodzili.

Sta�a jak sparali�owana. Nie wiedzia�a co zrobi�. Wiedzia�a, �e ucieczka nic nie da. W tych butach i sp�dnicy szybko nie pobiegnie. Jedyny spos�b, to za�atwi� to dyplomatycznie. Rozmow�. Otoczyli j�, zagradzaj�c jej drog� z wszystkich stron.
- Mog� ju� i�� dalej? - pr�bowa�a obr�ci� sytuacj� w �art.
- Chwileczk�. Najpierw co� dla nas musisz zrobi�.
- Pozwolimy ci odej��, ale poka� nam swoje nogi. Masz cudowne nogi. Chcemy je ca�e zobaczy�. Joannie znowu zrobi�o si� gor�co. My�la�a gor�czkowo, ale nie widzia�a innego wyj�cia, jak spe�ni� ich ��danie. Mo�e sobie popatrz� i j� puszcz�. Rozsun�a p�aszcz. Zobaczyli jej zgrabn�, smuk�� figur� w ciep�ym, jasnym sweterku i sp�dnicy do kolan.
- No dalej, kotku - niecierpliwili si�.
Joanna z oci�ganiem pochyli�a si� i chwyci�a materia� sp�dnicy na biodrach. Powoli zacz�a j� unosi� do g�ry. Ods�oni�a ju� po�ow� ud, powoli wy�ej i wy�ej. Ju� ods�oni�a fragment, gdzie rajstopy przechodz� w inny kolor. Po�erali wzrokiem ca�e uda kobiety. Zatrzyma�a si�.
- Wy�ej, wy�ej kotku - zacz�li si� domaga� po chwili ciszy.
- Mia�y by� tylko nogi - upomnia�a si� Joanna dr��cym g�osem.
- Powiedzia�em wy�ej - ostro warkn�� na ni� najbli�ej stoj�cy - Chc� zobaczy� twoje majtki.
- Bo�e, nie - pomy�la�a Joanna, ale nie mia�a innego pomys�u.

Podci�ga�a sp�dnic� jeszcze wy�ej. Ich oczom ukaza� si� bia�y materia� majtek przyciemniony cienkimi rajstopami. Dok�adnie opina� wzg�rek �onowy kobiety, znikaj�c w�skim paskiem mi�dzy zwartymi jej udami. Podci�gn�a jeszcze wy�ej. Majtki opina�y r�wnie� dok�adnie jej zgrabny, lekko uwypuklony brzuszek. Ca�y ten widok w migocz�cym �wietle zniczy by� jeszcze bardziej podniecaj�cy, podszyty jakby perwersj�.
- Jeste� cudowna. Zr�b co� jeszcze, dotykaj si�, pie��, chc� widzie� jak si� masturbujesz.
- Prosz�, pu��cie mnie. Nie r�bcie mi tego.
- Dalej suko - znowu warkn�� na ni� st�umionym g�osem, aby kto� przechodz�cy przypadkowo jednak nie us�ysza� - bo inaczej my to zrobimy.

Tego Joanna nie chcia�a za nic w �wiecie. Wypu�ci�a sp�dnic� z prawej r�ki. Prawa strona opad�a, ale nie na tyle, �eby zas�oni� jej rozkoszny wzg�rek �onowy. A tam w�a�nie skierowa�a woln� praw� r�k�. Dotkn�a si�. Pomasowa�a swoje podbrzusze, ale wiedzia�a, �e nie da si� ich oszuka�, a mog� si� tylko bardziej w�ciec. Zsun�a d�o� ni�ej i zacz�a masowa� wzg�rek. Robi�a to powoli, umiarkowanym tempem. Wida� by�o, �e ma w tym wpraw�. Pie�ci�a si� trzema �rodkowymi palcami, przy czym �rodkowy wsuwa� si� raz po raz g��biej mi�dzy zwarte uda.
- O tak, kotku. Wspaniale - patrzyli na to zjawisko jak zaczarowani. Dwoje z nich poprawi�o sobie rosn�ce m�sko�ci w spodniach.
- Teraz mocniej, mocniej, g��biej.
W wyniku tych pieszczot Joanna czu�a rosn�ce powoli podniecenie. Dodatkowo podnieca�o j� to, �e czterech obcych m�czyzn jej si� przygl�da. Zawsze chcia�a nam�wi� m�a aby przygl�da� jej si�, jak si� masturbuje, ale on nie chcia� o tym s�ysze�. To by�a jej nie spe�niona fantazja. Nie przypuszcza�a tylko, �e spe�ni si� w tak niespodziewanych okoliczno�ciach. Wiedzia�a, �e sytuacja jest niebezpieczna, ale spe�ni�a ich ��danie. Rozsun�a nieco uda. Jej ruch d�oni sta� si� d�u�szy. Wsuwa�a teraz palce g��boko mi�dzy uda. Prawdopodobnie a� do odbytu i wysuwa�a zupe�nie na podbrzusze. Masowa�a si� te� mocniej, mocniej ugniataj�c delikatne, intymne kobiece okolice. Przymkn�a oczy. Powoli czu�a jak robi si� wilgotna. W pewnym momencie mimowolnie westchn�a. Stoj�cy najbli�ej m�czyzna czu� jej zapach. Cudowny zapach kobiety zmieszany z delikatn� woni� dobrych perfum. Nie wytrzyma�.

Podszed� do niej i delikatnie po�o�y� d�o� na jej mi�kkim sweterku, w miejscu gdzie uwypukla� si� ca�kiem poka�ny biust kobiety.
- Nie, prosz� nie - wystraszona otworzy�a oczy i cofn�a si�. Ale tylko p� kroku. Opar�a si� plecami o jaki� pomnik.
- Nie przerywaj. I b�d� cicho.

Czu� jej delikatny, mi�kki biust w swojej d�oni. Zacz�� go pie�ci�. Joanna odwr�ci�a od niego g�ow� ale nie przerywa�a masturbacji. M�czyzna pie�ci� po chwili drugi biust, po czym chwyci� u do�u brzeg jej sweterka i uni�s� do g�ry. Sweterek wysun�� si� ze sp�dnicy. Pod spodem mia�a koszulk�. J� r�wnie� wysun�� do g�ry ods�an...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin