Mała apokalipsa - opracowanie.doc

(137 KB) Pobierz
Mała apokalipsa

Mała apokalipsa

 

W 1979 roku w Warszawie oraz Londynie, poza cenzurą, ukazała się powieść Tadeusza Konwickiego „Mała Apokalipsa”, która dość szybko
została uznana za najgłośniejszy utwór, opublikowany w czasach PRL w tzw. „drugim obiegu”. Dzieło ukazywało groteskowy i absurdalny obraz Polski Ludowej i obnażała mechanizmy funkcjonowania opozycji.

„Świat psieje, małe są jego sprawy, coraz mniejsze” – mawiał wielokrotnie Konwicki. W powieści przedstawił rozmywanie się systemu wartości i utratę znaczenia takich pojęć, jak godność czy honor we wszystkich sferach życia. Główny bohater
„Małej Apokalipsy” postuluje: „Po pierwsze, dobrowolność. Wy lubicie szantaż, paskudny, duszny szantaż moralny. Po drugie, bezinteresowność. Wy lubicie natychmiastowe nagrody, wy jesteście rzeczowi. Po trzecie, zgoda na przegraną. Wy nie lubicie przegrywać. Nie lubicie za wszelką cenę. Jesteście płodem swego czasu. Jesteście nieładni jak czas, który wydał was na świat”. Te słowa wypowiada człowiek wyznaczony przez opozycję do aktu samospalenia w akcie protestu przeciw przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego. Bohater odbywa wędrówkę po niszczejącym mieście, poszukując sensu swojej ofiary. Obserwuje rzeczywistości w stanie destrukcji, snuje refleksje, by w końcu uświadomić sobie, że jedyną wartością, którą można jeszcze ocalić, jest imię narodu. Ostatecznie godzi się na samobójstwo, akt bezsensownego samounicestwienia, który staje się również próbą ocalenia sensu własnego życia. Mężczyzna jest ostatnim z ludzi, który rozumie znaczenie wolności w świecie, w którym całe społeczeństwo, władza i opozycja nie są już w stanie dokonywać żadnych wyborów i grają wyłącznie role, wyznaczone im przez system.
„Mała Apokalipsa”, dzięki symbolom i refleksjom o charakterze ogólnym, stała się utworem uniwersalnym i ponadczasowym. Powieść została przełożona na kilkanaście języków, doczekała się adaptacji teatralnej oraz filmowej i została wyróżniona nagrodą londyńskich „Wiadomości” (1979) oraz włoskiego Premio Mondello (1981).

Streszczenie Małej Apokalipsy w pigułce

Jest pochmurny, mroczny poranek. Główny bohater budzi się z przeczuciem nadchodzącego końca świata – jego świata. Jest pisarzem, który od kilku lat cierpi na niemoc twórczą. Z okna mieszkania widzi Pałac Kultury, który jest dla niego symbolem zniewolenia i podporządkowania państwa obcemu reżimowi. Budynek, niegdyś monumentalny, teraz niszczeje i rozpada się. Mężczyzna zapala papierosa, rozmyślając o śmierci, która od dawna jest jego obsesją. Pragnie pozostawić po sobie testament, odejść godnie, by zwrócić na siebie uwagę innych i całego wszechświata. Ma jednak świadomość, że jest kimś zupełnie przeciętnym i zwyczajnym.
Czuje się samotny, anonimowy, lecz jednocześnie wolny. Otaczający go świat jest w stanie rozpadu – budynki zmieniają się w ruiny, społeczeństwo zostało podporządkowane partii, ludzie zatracili podstawowy system wartości i nie są w stanie odróżnić dobra od zła. Nieoczekiwanie z wizytą zjawiają się jego dwaj znajomi, Hubert i Rysio, którzy związani są z opozycją. Literat przyjmuje ich niechętnie, świadomy, że każda ich wizyta zapowiada jakieś kłopoty. Zdenerwowany, włącza telewizor. Na ekranie pojawia się obraz z lotniska, na którym kampania honorowa i delegacja partyjna oczekują na przylot sekretarza partii sowieckiej. W końcu Hubert wyjawia, że pisarz został wybrany do wypełnienia szczególnej misji. Ma dokonać aktu samospalenia przed gmachem Komitetu Centralnego po zakończeniu zjazdu partii. Czyn ten ma wstrząsnąć ludźmi i został dokładnie przemyślany jako protest przeciwko przyłączeniu Polski do Związku Radzieckiego.Zaskoczonemu literatowi wyjaśnia, że jednym z powodów, dla których został wybrany, jest jego obsesyjne pragnienie śmierci.

Nagle Hubert słabnie i Rysio podejmuje decyzje, że muszą natychmiast wrócić do domu. Hubert nakazuje pisarzowi, by udał się do mieszkania przy ulicy Wiślanej, gdzie będą czekały na niego Nadzieżda i Halina, które udzielą mu wskazówek, jak ma popełnić samobójstwo. Po ich wyjściu zjawia się hydraulik, by odciąć gaz. Pisarz przyjmuje tę wiadomość z obojętnością, ponieważ postanowił wypełnić powierzone mu zadanie. W samotności zastanawia się nad sensem i znaczeniem samospalenia, w końcu decyduje się na wyjście z mieszkania.
Miasto jest przystrojone flagami i odświętnymi dekoracjami. Na estradzie występuje zespoły ludowe, wszędzie widać manifestantów, niosących transparenty. Pisarz czuje się zdezorientowany, widząc różne daty. Ma wrażenie, że jest jesień, nie wie, jaki jest dzień roku. Nieoczekiwanie zostaje zatrzymany przez milicję, lecz z opresji ratuje go dawny znajomy, Kolka Nachałow. Po rozstaniu z Kolką, literat spotyka chłopca, który szeptem recytuje jakieś teksty. Następnie udaje się do baru mlecznego, gdzie dostrzega brata Rysia, Edka. Edek jest filozofem marksistą, obecnie zajmującym się dokształcaniem docentów. Filozof zachęca literata, aby pisał dla cenzury. Po wyjściu z baru pisarz zostaje ponownie wylegitymowany przez tajnego agenta. Wsiada do autobusu, rozmyślając nad organizacją życia społecznego, które zatraciło możliwość normalnego funkcjonowania.
Zauważa, że jego śladem podąża chłopiec, którego widział w bramie kamienicy. W końcu dociera na ulicę Wiślaną. W mieszkaniu czeka na niego Halina. Dziewczyna wręcza mu kilka broszur, dotyczących samospalenia. Mężczyzna przez jakiś czas obserwuje transmisję z uroczystości partyjnych, która zostaje przerwana po tym, jak towarzysz Kobiałka nazwał zebranych dygnitarzy zdrajcami i świniami, po czym zaczął się rozbierać. Rozmowa ze staruszkiem-inwalidą, byłym więźniem, skazanym za przynależność do AK, utwierdza bohatera w postanowieniu, że powinien popełnić samobójstwo zgodnie z wolą opozycji. Halina informuje go, że zmieniono miejsce samospalenia i ma ono odbyć się pod Salą Kongresową. Następnie wychodzi, by kupić odpowiedni rozpuszczalnik i pozostawia pisarza pod opieką Nadzieżdy. Dziewczyna wyznaje mu, że od dawna jest w nim zakochana. Ich fizyczne zbliżenie przerywa telefon. Halina pyta literata, jaki ma być kolor kanistra. Po jakimś czasie mężczyzna wychodzi na miasto, niosąc niebieski bak z rozpuszczalnikiem z Nowej Zelandii. Spotyka Sachera, działacza politycznego, który przed laty wyrzucił go z partii. Poznaje również tajemniczego chłopca z prowincji, Tadzia Skórko, który uwielbia jego twórczość i prosi o możliwość towarzyszenia mu przez cały dzień. Po chwili nadbiega Halina z wiadomością, że Hubert zasłabł w kinie „Wołga”. Razem docierają do kina, gdzie odbywa się pokaz filmu „Transfuzja” w reżyserii Władysława Bułata.
W hallu budynku odbywa się wystawa obrazów byłego ministra kultury. Literat i Halina odnajdują Huberta w biurze kierownika kina. Osłabiony Hubert rozmawia z Bułatem, podziwiając jego odwagę, a następnie zostaje przewieziony do szpitala. Pisarz staje w pobliżu sali kinowej i ogląda zakończenie filmu, które zostaje przyjęte owacjami publiczności. Literat w towarzystwie Haliny i Tadzia opuszcza kino. Razem udają się do sklepu walutowego, gdzie dziewczyna kupuje importowane zapałki. Potem idzie do restauracji „Paradyz”, gdzie zamierza zjeść obiad. Kelner informuje go, że ktoś chce z nim rozmawiać. Mężczyzna zostaje aresztowany i przesłuchany. Substancja wzmacniająca ból, którą mu wstrzyknięto, zmusza go do opowiedzenia o porannej wizycie Huberta i Rysia. W pomieszczeniu jest włączony telewizor, na ekranie którego dostrzega Bułata, który wraz z innymi artystami składa hołd radzieckiemu sekretarzowi.Po przesłuchaniu zostaje odprowadzony do pomieszczenia, w którym przebywa również towarzysz Kobiałka. Dygnitarz czeka na przewiezienie do szpitala psychiatrycznego. Jest przekonany, że wkrótce nastąpi upadek komunizmu. To od niego pisarz dowiaduje się, że nikt w kraju nie zna właściwej daty, ponieważ dostęp do importowanego kalendarza ma wyłącznie minister bezpieczeństwa. Literat wraca do restauracji i przysiada się do stolika Kolki Nachałowa, który jest w towarzystwie pani Gosi. Po chwili Kolka i Gosia odchodzą do szefa kuchni, a do pisarza przysiada się Rysio Szmidt, który informuje go o beznadziejnym stanie Huberta. Pojawia się Halina i przedstawia literata Cabanowi, który zwalnia go od samospalenia. Szef kuchni prowadzi grupę gości do pomieszczenia w podziemiach restauracji, w którym przygotowano wystawny bankiet na cześć radzieckiego sekretarza. Do pisarza podchodzi Edek Szmidt. Wyjawia, że brat, którego nienawidzi, żyje z książeczki, którą napisał w czasach, kiedy należał do partii.

Dzięki temu zapewnił sobie możliwość udzielania się w opozycji. Rysio bije Kolkę Nachałowa, zarzucając mu, że to jego ojciec sprowadził do Polski komunizm. Literat opuszcza podziemia i wychodzi z lokalu.
Przed restauracją czeka na niego Nadzieżda. Razem wchodzą do opuszczonego i zrujnowanego budynku redakcji „Szpilek”. Rozmawiają o zniewoleniu kraju, śmierci i o Antychryście, o którym śnili poprzedniej nocy. Dziewczyna pragnie popełnić samobójstwo razem z nim, lecz mężczyzna nie godzi się na takie poświęcenie. Po rozstaniu z ukochaną spotyka Tadzia, którego oskarża o to, że jest tajnym agentem. Tadzio zapewnia go, że wycofał się z tajnych służb, co okazuje się kłamstwem. W pobliżu zatrzymuje się karetka pogotowia, którą Kobiałka jest przewożony do szpitala dla wariatów. Dygnitarz jest uszczęśliwiony z tego powodu i żegna się z pisarzem.Następnie bohater udaje się do szpitala, by pożegnać się z Hubertem. Prosi lekarza, aby odłączył przyjaciela od respiratora dokładnie o godzinie ósmej, w chwili, kiedy on będzie umierał pod Salą Kongresową. Po wyjściu ze szpitala, w towarzystwie Tadzia, kieruje się w stronę Pałacu Kultury. Kiedy mija jeden z ogródków działkowych dostrzega ognisko. Jakiś głos zaprasza go, aby przyłączył się do spotkania. Zaskoczony, dostrzega wszystkie kobiety, z którymi był związany, zebrane wokół ognia. Szybko wymyka się, rozmyślając o Nadzieżdzie. Niedaleko spotyka grupę ludzi, wybierających się na pielgrzymkę do Częstochowy. Wśród nich zauważa Kolkę Nachałowa. Ostatnim miejscem, które literat odwiedza, jest mieszkanie Jana, który był wielkim autorytetem w szeregach opozycji. Okazuje się, że Jan przez cały dzień nie chce wyjść z łazienki. Mężczyzna leży w wannie, a bohater zwierza mu się ze swych wątpliwości. W odpowiedzi słyszy, że historia na pewno doceni jego poświęcenie. To ostatecznie przekonuje pisarza. Po wyjściu z mieszkania postanawia zabić Tadzia, lecz rezygnuje, słysząc, jak przerażony Skórko cytuje myśl Aramejczyka.
Spotykają panią Gosię, która szuka miejsca zebrania pielgrzymów, ponieważ pragnie udać się do Częstochowy, aby odkupić swoje grzechy. Pisarz prosi ją, aby pomodliła się za jego duszę. Czuje żal, że tak późno poznał Nadzieżdę, lecz wie, że wycofanie z samospalenia wywołałoby jej pogardę.
Na Placu Defilad, wśród tłumu ludzi, dostrzega bliskich mu ludzi. Wszyscy z niecierpliwością czekają na wyjście działaczy partyjnych, których spotkanie transmitowane jest na rozstawionych ekranach. Wśród kamer stoi Bułat. Po pisarza podchodzi młodzieniec, zastępujący aresztowaną Halinę i robi mu zastrzyk przeciwbólowy. Następnie zbliża się zapłakana Nadzieżda. Ludzie są poruszeni widokiem mdlejącego polskiego sekretarza. Literat żegna się z dziewczyną i kieruje się ku platformie, prosząc w myślach ludzi, by dodali mu sił.
 

Geneza powstania Małej Apokalipsy

Na przełomie roku 1977 i 1978 Tadeusz Konwicki rozpoczął pracę nad „Małą Apokalipsą”, określaną mianem książki-samospalenia. Powieść, będąca swoistym rozrachunkiem ze społeczeństwem i realiami Polski Ludowej, była jednocześnie kontynuacją kierunku, jaki pisarz obrał we wcześniejszym utworze, „Kompleksie polskim”, wydanym poza cenzurą.Pracę twórczą nad „Małą Apokalipsą” poprzedziły liczne strajki i protesty, będące głosem tych, którzy nie godzili się dalej żyć w państwie, uzależnionym od obcego mocarstwa, w państwie nieustannej kontroli, cenzury i propagandy. Należy tu wymienić między innymi: protesty studentów i inteligencji w roku 1968, krwawe zakończenie strajku robotników Wybrzeża (1970), apel intelektualistów w sprawie Polaków, mieszkających na terenach Związku Radzieckiego (1973), falę strajków robotniczych (1976) oraz powstanie Komitetu Obrony Robotników, który stał się zalążkiem Wolnych Związków Zawodowych.
Ważnym i niezwykle doniosłym wydarzeniem, które decydująco wpłynęło na duchową odnowę Polaków był wybór Karola Wojtyły na papieża i jego pierwsza pielgrzymka do ojczyzny. W dziedzinie życia społecznego nastąpiło przewartościowanie, wzmocniło się poczucie własnej odrębności narodowej i coraz jawniej krytykowano rządzące władze komunistyczne.


Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” stworzył wizję kraju, całkowicie zdominowanego przez system totalitarny i reżim, który podlegał przede wszystkim władzy komunistycznej ZSRR. Taki obraz rzeczywistości wynikał w dużej mierze z obaw pisarza przed całkowitym zniszczeniem wolności, działaniami milicji i cenzury, ograniczającymi niezależność jednostki.
W powieści ukazał świat w stanie rozpadu, w którym nastąpiła degradacja nie tylko wartości materialnych, ale również moralności człowieka. Na kartach powieści narodziła się wizja świata groteskowego, zaludnionego karykaturami ludzi, którzy korzystają z systemu, nie akceptując go, lecz służą mu swoją pracą i talentem. W perspektywie przyszłości takie społeczeństwo nie miało szans na przetrwanie i zmierzało ku totalnej samozagładzie. Konwicki odsłonił zdeprawowanie środowiska działaczy partyjnych, lecz jednocześnie zdemaskował szeregi opozycji politycznej, stworzonej przez ludzi dwuznacznych moralnie, którzy wcześniej przysłużyli się systemowi i teraz mogli korzystać z pozornej wolności. W to rozpadające się społeczeństwo, pozbawione wszelkich wartości i umierające wraz z otaczającą je rzeczywistością wpisał los jednostki – głównym bohaterem utworu uczynił pisarza, który potrafi właściwie ocenić sytuację i pomimo wątpliwości decyduje się na akt samospalenia, by w ten sposób ocalić cały naród.

W charakterystyce głównego bohatera i jego ledwie zarysowanej biografii można doszukać się elementów autobiograficznych, zaczerpniętych z życia twórcy „Małej Apokalipsy”.

„Mała Apokalipsa” ukazała się w 1979 roku, w tzw. „drugim obiegu”, poza cenzurą i bardzo szybko zyskała uznanie czytelników.

Czas i miejsce akcji Małej Apokalipsy

Akcja powieści Tadeusza Konwickiego obejmuje wydarzenia, rozgrywające się w ciągu jednego dnia – około trzynaście godzin od chwili przebudzenia głównego bohatera do godziny ósmej wieczorem, kiedy to ma dokonać samospalenia.
Ścisłe sprecyzowanie czasu akcji jest jednak trudne, ponieważ w toku narracji pojawiają się różne daty: rok 1979, 1980, 1999. Również występujące w różnych miejscach i na transparentach napisy, świętujące rocznice PRL, wprowadzają swoisty chaos: czasami jest to 35-lecie Polski Ludowej, kiedy indziej 40-lecie, 50-lecie, a nawet 60-lecie.
Czas utworu staje się przez to w pewien sposób rozmazany, co wpływa na atmosferę niepewności i rozdrażnienia, a główny bohater bezskutecznie stara się ustalić prawdziwą datę. Z kolei pojawiająca się kilka razy data 22 lipca budzi pewne wątpliwości, gdyż anomalia pogodowe sugerują późną jesień bądź zimę. Przemieszanie się pór roku dodatkowo podkreśla dezorganizację świata przedstawionego.
Miejscem akcji „Małej Apokalipsy” jest centrum Warszawy. Główny bohater w ciągu ostatnich godzin życia wędruje po znanych mu miejscach i ulicach, takich jak: Nowy Świat, Aleje Jerozolimskie, Plac Trzech Krzyży, Plac Defilad, zmierzając w stronę Pałacu Kultury, gdzie ma złożyć ofiarę ze swojego życia. Miejsce akcji dzieła określone jest z topograficzną precyzją.

 

 

 

 

Obraz rzeczywistości PRL w „Małej Apokalipsie”

Rzeczywistość, ukazana w „Małej Apokalipsie” Tadeusza Konwickiego, odzwierciedla realia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w której władzę sprawowała partia komunistyczna – Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Obraz ówczesnej Polski, kraju o silnych tradycjach chrześcijańskich i niepodległościowych, został doszczętnie wypaczony pod wpływem uzależnienia polityki wewnętrznej i zewnętrznej od interesów Związku Radzieckiego oraz założeń systemu totalitarnego. Społeczeństwo składało się z ludzi, którzy należeli do władzy partyjnej bądź byli z nią bezpośrednio związani oraz z bezwolnej masy robotniczej. Powieść Konwickiego obnażała zniszczenia, jakie dokonały się w psychice Polaków pod wpływem reżimu.
Świat przedstawiony w „Małej Apokalipsie” to świat zdegradowany i zdominowany przez propagandę. Główny bohater, przemierzając miasto, obserwuje uroczystości, związane z obchodami rocznicowymi PRL, na które przybył gość specjalny – sekretarz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Spotkanie to ma na celu oficjalne ogłoszenie kandydatury Polski jako jednej z republik ZSRR.
Główny bohater zostaje wyznaczony przez opozycję do popełnienia samobójstwa w chwili, gdy członkowie partii będą opuszczać Salę Kongresową. Akt ten ma zwrócić uwagę zniewolonego społeczeństwa na to, co dzieje się z ojczyzną. Bohater nie widzi sensu swojej ofiary i szuka dla niej uzasadnienia. Rozpoczyna wędrówkę ulicami Warszawy, obserwując ludzi, domy, budowle, które powoli zamieniają się w ruiny. Świat rozpada się, a wraz z nim ulegają degradacji warunki życia obywateli, którzy nie mają dostępu do informacji z zewnątrz, gazet, a ich byt jest coraz bardziej ograniczany. Miasto staje się brzydkie, nieprzychylne, przytłaczające. Władza rozprzedaje majątek narodowy, a nawet posuwa się do tego, by prowadzić rozmowy z Niemcami w sprawie odsprzedaży województwa zielonogórskiego. Wszystko zmierza ku krańcowemu upadkowi – autobusy nie kursują według rozkładu jazdy, tramwaje stoją, ponieważ następują przerwy w dostawie energii elektrycznej, most pęka, uniemożliwiając przedostanie się na drugi brzeg Wisły. Sklepy nie są zaopatrywane w podstawowe artykuły, a na półkach i w witrynach leżą atrapy produktów. Dobrze funkcjonują jedynie sklepy walutowe, ale i do tych zwykły obywatel ma ograniczony dostęp.
Sile destrukcyjnej podlega również przyroda. Pejzaż zdaje się być kaleki i brzydki. Miasto jest zaniedbane, szare i ponure, a jedynym kolorem jest czerwień, dominująca na flagach narodowych i transparentach manifestujących ludzi. Władza jest poza wszelką kontrolą, urządza wystawne bankiety w tajemnicy przed społeczeństwem, jej władza polega również na możliwości manipulowania światem. Obraz zniszczenia dopełniają anomalia pogodowe, co wprowadza dodatkowy chaos w życie obywateli.
Absurdalnym kontrastem dla tej rozpadającej się rzeczywistości jest rozmach, z jakim partia świętuje kolejny zjazd. Przeciętny obywatel nie może nie uczestniczyć w związanych z tym wydarzeniem uroczystościach. Ulice miasta są przyozdobione masą plakatów i flag narodowych, wszędzie można spotkać manifestujących ludzi, a telewizja nieustannie transmituje relacje ze zjazdu. Barwy narodowe stopniowo zmieniają charakter – na flagach dominuje kolor czerwony, co nasuwa skojarzenie bardziej z flagą rosyjską niż polską. Artyści, działacze partyjni, dygnitarze składają nieustannie hołd radzieckiemu sekretarzowi. Nad porządkiem czuwa milicja oraz tajni agenci, którzy mają nieograniczone prawo do legitymowania tych, którzy nie angażują się w obchody rocznicowe. Władzy podporządkowana jest każda dziedzina życia publicznego, sztuka, a także poglądy obywateli, które są odpowiednio kształtowane przez propagandę. Artyści, którzy postanowili zachować niezależność, nie mają szans zaistnienia w życiu społecznym, ponieważ cenzura utrudnia publikację ich dzieł. Doceniani są wyłącznie ci, którzy potrafią przysłużyć się systemowi.
Obywatele, żyjący od lat pod wpływem indoktrynacji komunistycznej, zatracili zdolność do samodzielnego myślenia i obiektywnej oceny rzeczywistości. Biernie biorą udział w uroczystościach, znoszą niedostatek i akceptują postępujące zaniedbania w życiu gospodarczym kraju. Nie potrafią wydobyć się z marazmu, w jaki popadli ani nie podejmują walki o wolność słowa i własną indywidualność. Szara rzeczywistość sprawiła, że upodobnili się do siebie nie tylko pod względem wpojonych im postaw, ale również wyglądu i sposobu bycia.
Główny bohater powieści zauważa, że twarze mijanych ludzi są prawie jednakowe, brzydkie, złe i niechlujne. To pokolenie składa się głównie z potomków działaczy partyjnych i agentów. Literat ma świadomość, że nieodwracalne zeszpecenie narodu wynika przede wszystkim z oddziaływania systemu, który dąży do ujednolicenia i wpojenia akceptowalnych przez siebie zasad. Społeczeństwo zostało podzielone na tych, którzy rządzą i podporządkowany im tłum, pozbawiony zdolności samodzielnego myślenia, kodeksu moralnego i zdolności rozróżniania dobra i zła.
Zniewolenie narodu doszło już do takiego punktu, że nie można go już dłużej tolerować. Naród jednak nie potrafi zbuntować się przeciw władzy, jest bierny, pogrążony w letargu, który wynika z wygodnictwa i jest jednocześnie sposobem na przeczekanie zaistniałej sytuacji. Również opozycja nie potrafi wezwać do czynu, jest niezdolna do skutecznego działania. Tworzą ją ludzie o podwójnej moralności, ukryci za maskami bohaterów narodowych, choć w rzeczywistości sami są ulegli wobec władzy. Taki naród nie ma wielkich szans na przetrwanie i zmierza ku samounicestwieniu. Jego upadek zaczął się nie tylko od zgody na totalitaryzm, ale także od upadku zasad moralnych, co doprowadziło do ostatecznego wypaczenia pojęcia człowieczeństwa.
Tadeusz Konwicki poddaje ówczesne społeczeństwo polskie dogłębnej analizie pod względem kategorii moralnych. Wszędzie panuje nieuczciwość, łapówkarstwo, skłonność do wykorzystywania własnej przewagi nad innymi – niezależnie czy dotyczy to życia codziennego, czy też spraw państwowych. Wszelkie sprawy można załatwić dzięki odpowiednim znajomościom. Artyści decydują się na kompromis, by dzięki temu odnieść sukces. Na pierwszym miejscu każdy stawia chęć zysku, cwaniactwo. Zjawiskiem powszechnym stało się wzajemne oczernianie i dwulicowość. Pisarz krytykuje również obojętność Polaków, ich marazm i zgodę na niewolę. Ludzie są zdeprawowani, nie dostrzegają własnych słabości i zawsze znajdują dla siebie usprawiedliwienie. Taka postawa kontrastuje z faktem, że tak naprawdę Polacy nie angażują się w rocznicowe obchody, nie uczestniczą w nich z własnej woli. Swoją postawą wyrażają jednak zgodę na to, by system narzucał im wzorce zachowań, lecz nie przeciwstawiają się mu.

„Mała Apokalipsa” Tadeusza Konwickiego w dużej mierze dość wiernie odzwierciedla realia Polski Ludowej. Należy jednak pamiętać, że autor pewne rzeczy i zjawiska wyolbrzymił, by uświadomić czytelnikom niebezpieczeństwo płynące ze strony systemu totalitarnego. Dzięki takiemu zabiegowi stworzył świat groteskowy, wielokrotnie przerażający w swej absurdalności.

Wędrówka głównego bohatera „Małej Apokalipsy” a problem egzystencjalny

Człowiek już od początków cywilizacji poszukiwał odpowiedzi na pytanie o sens swego istnienia i swoje miejsce w otaczającej go rzeczywistości. Doświadczenia XX wieku, takie jak wojna, konflikty, rozwój systemu totalitarnego, intensywny rozwój cywilizacji, wywarły piętno na umysłowości człowieka współczesnego. Pod wpływem refleksji, dotyczących sensu ludzkiego życia, ukształtował się odrębny kierunek filozoficzny, zwany egzystencjalizmem. Jego twórcy starali się odpowiedzieć na podstawowe pytania: skąd przybywam, dokąd zmierzam, kim jestem.
Tadeusz Konwicki w „Małej Apokalipsie” stworzył niepowtarzalny nastrój egzystencjalnych wątpliwości, które towarzyszą głównemu bohaterowi podczas wędrówki po mieście. Mężczyzna przeżywa rozterki, zastanawiając się nad sensem swego życia i sensem ofiary, którą ma ponieść, ponieważ tak zdecydowali inni. Problematyka egzystencjalna, poruszona w powieści, dotyczy kilku podstawowych kwestii, które świadczą o człowieczeństwie i odwiecznym poszukiwaniu odpowiedzi. Autor zadaje więc podstawowe pytanie: jaki jest sens istnienia? Główny bohater nieustannie poszukuje prawdy samej w sobie i sensu życia. Ciągłe wątpliwości, kolejne problematyczne pytania, sprowadzają się do jednego, ogólnego i rozczarowującego wniosku – prawda jako wartość jest niemożliwa do zrozumienia i osiągnięcia. Mężczyzna ostatecznie porzuca nadzieje na odnalezienie odpowiedzi na dręczące go zagadnienia. Prawda, wartość bezcenna, której ze wszystkich sił pragnie, staje się niemożliwym do zdobycia celem. Nieosiągalność ta wynika z rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Jest to świat, w którym jakiekolwiek wartości, a prawda w szczególności, zatraciły swoje znaczenie i zostały przysłonięte przez totalitarną indoktrynację państwową. Porzucenie postawy, w której moralność, prawość i autentyczność są traktowane jako główny wyznacznik, prowadzi do zatracenia człowieczeństwa.Świat, w którym prawda nie jest wartością nadrzędną, staje się światem ułudy i wieloznaczności. To miejsce, w którym jednostka boryka się z wewnętrznym, egzystencjalnym dramatem. W tym miejscu Kownacki stawia kolejne pytania: czym jest jednostka, jaka jest jej kondycja psychiczna i duchowa, gdzie jest jej miejsce w totalitarnym, zniewolonym państwie?
Bohater „Małej Apokalipsy” nie może odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Czuje się wyobcowany, nie ma swego miejsca w zniewolonym państwie. Poczucie wyalienowania ze społeczeństwa jest spowodowane jego zdolnością do dostrzegania wad i nieprawidłowości, które wynikają z założeń systemu totalitarnego. Świadomość etycznego upadku człowieka, zgody na zniewolenie, bezwzględności reżimu, który kontroluje każdą sferę życia człowieka, doprowadziła mężczyznę na skraj egzystencjalnej wytrzymałości.
Żyje on nieustanną obsesją śmierci, rozważa różne możliwości pożegnania się ze światem, który ulega siłom destrukcyjnym, lecz ostatecznie nie potrafi wykonać decydującego kroku. Sprawę niejako ułatwia fakt, iż został wyznaczony przez opozycję do popełnienia symbolicznego samobójstwa, które ma zbawić cały naród. Bohater podejmuje wyzwanie, które staje się jednocześnie jego ostatnią próbą walki z koszmarem rzeczywistości. To jego swoisty bunt, którym postanawia ocalić swoje człowieczeństwo i własną tożsamość. Decyzja o samobójstwie rozstrzyga jego egzystencjalne wątpliwości, które doprowadzają go do jednego wniosku – istnienie to absurd i bezsensowność.
„Mała Apokalipsa”...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin