Shelly Laurenston - Dragon Actually- rozdział 10.pdf

(106 KB) Pobierz
(Dragon Actually- rozdzia\263 10 - do pdf)
Dragon Actually Î Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Rozdział 10
Annwyl obudziła się i spostrzegła, że cienie się pogłębiły a ona sama spoczywa nago w
ramionach rycerza. Odwróciła głowę, ich oczy się spotkały. Obserwował ją w ciszy i zgadywała, że
robił to już od jakiegoś czasu.
Chciał coś powiedzieć, lecz Annwyl mu przerwała.
Nie mów. Odsunęła się od niego, podniosła rzeczy i odeszła. Do zobaczenia jutro.
***
Do zobaczenia jutro? Fearghus wstał i patrzył jak ona odchodzi. Nawet nie spojrzała do tyłu na
niego, gdy idąc zakładała rzeczy w tym samym czasie. Prawie nie zauważyła jego obecności. Nie
pozwoliła nawet mu mówić.
Fearghus zacisnął pięści, jego gniew gromadził się w nim. Musiał coś uszkodzić. Zniszczyć
coś.
Zmrużył oczy. Gwenvael.
Fearghus wstał z warkotem. Musiał znaleźć brata. Miał ochotę komuś porządnie skopać tyłek a
Gwenvael nadawał się do tego idealnie. 1
***
Gwenvael siedział na jednym z krzeseł w pokoju Annwyl, z nogami na stole. Wykonał swoje
zadanie. Dostarczył Morfyd wiadomość. A ona powinna się upewnić, że Feargus ją otrzyma. Teraz
mógł się zabawić. I mógł się założyć o całe swoje złoto, że Annwyl będzie niezłą rozrywką. Słodka.
Niewinna. A jego brat oszalał na jej punkcie. 2
Nie winił go. Była piękną dziewczyną. Wysoka, z bliznami, troszkę złośliwa. A on zawsze lubił
to w kobiecie. Uwielbiał, kiedy były złośliwe. Ale to nie było to, co tak naprawdę go interesowało.
To był stan 'Nie zawracaj mi głowy', w jaki popadł Fearghus. I wyglądało na to, że popadł w niego
mocno. Myślał, że jego brat rozpruje mu wnętrzności, gdy zobaczył go rozmawiającego z Annwyl.
Absolutnie nic nie uczyniło tego dnia bardziej zabawnym niż fakt, że mógł doprowadzić
Fearghusa do szaleństwa. Prawda, Fearghus mógł być pierworodnym, ale Gwenvael zawsze czuł, że
jego szczególnym prawem, przysługującym mu od urodzenia, było torturowanie swojego
rodzeństwa. A Fearghus był zawsze jego największym, a zatem jego ulubionym, wyzwaniem.
Głównie dlatego, że Fearghus był kwintesencją smoka. Nigdy nie poruszał się szybciej niż musiał.
Nigdy się nie smucił ani nie był poważnie zły. Nigdy się nie martwił. I nigdy nie wydawał się
troszczyć o nic, z wyjątkiem swojej prywatności i spokoju.
1 (i to jest korzyść z posiadania rodzeństwa – tu masz się na kim wyładować, ale ostrożnie, bo takie niespodzianki
mogą spotkać też ciebie )
2 (a nie mówiłam?? tfu pisałam ??)
Dragon Actually Î Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
I wtedy pojawił się ten człowiek. Kiedy Gwenvael usłyszał, że Fearghus uratował człowieka
był zszokowany. Kiedy odkrył, że była to Annwyl Krwawa, ciesząca się złą sławą siostra Rzeźnika
z Garbhán Isle, był zaintrygowany. A teraz, kiedy widział rozpaczliwe pożądanie brata... cóż,
rzeczy stały się jeszcze bardziej interesujące. 3
Poza tym, zawarczał, wciąż mu wiszę za mój ogon.
Usłyszał ją, jak się zbliżała, była milę stąd. Ta kobieta chodziła ciężko jak słoń.
Annwyl wpadła jak burza do pokoju i zatrzymała się na jego widok.
Zastanawiałem się, gdzie zniknęłaś.
Czego chcesz, Gwenvael? Nie była w tym samym nastroju co kilka godzin wcześniej.
Powstrzymał uśmiech. Mógł wyczuć swojego brata na całym jej ciele. Wyglądało na to, że
Fearghus ostatecznie przestał być durniem.
Wpadłem, by cię zobaczyć. Czy coś w tym złego?
Ciężko westchnęła i tupiąc przeszła przez pokój. Zatrzymała się przed wielką skrzynią z
drewna.
Skąd to masz?
Uśmiechnęła się, gdy wzruszył ramionami.
Od Fearghusa. Powiedziała to tak miękko, że prawie jej nie usłyszał. Annwyl przyklęknęła i
otworzyła skrzynię. W środku były rzeczy, ale pominęła je na rzecz sztyletu leżącego na wierzchu.
Zastanawiał się z martwej ręki jakiego szlachcica, jego brat go wyciągnął. Gwenvael nudził się
patrząc jak Annwyl bada ostrze sztyletu. Teraz był czas, aby się trochę zabawić.
A więc, gdzie jest mój brat?
Nie mam pojęcia. Sprawdziła ciężar sztyletu.
Mam nadzieję, że ty nie... cóż, że nie zaczynasz czuć czegoś do niego. To byłby błąd.
Naprawdę? A to dlaczego? Chwyciła rękojeść sztyletu jedną ręką a drugą sprawdzała ostrość
klingi.
Po prostu nie sądzę, że mógłby docenić taką kobietę jak ty.
A ty?
Gwenvael uśmiechnął w sposób, który zwykł przysparzać mu więcej przyjemności niż miał
ochotę to przyznać.
Ja nie jestem moim bratem, pani.
Wtedy to się poruszyła.
Annwyl wstała i przeszła przez pokój, podrywając go z krzesła, w zaledwie kilka sekund.
Uderzyła jego twarzą w stół, jej kolano uciskało jego plecy, przytrzymując go w miejscu. Koniec
swojego sztyletu zatopiła w skórze na jego szyi. 4 W ludzkiej formie to ostrze z łatwością mogło go
zabić.
3 (cieszę się, że mam tylko jedną siostrę…. Biedny Fearghus, oj biedny.. ;) )
4 Brawo Annwyl, lubię ostre kobitki ;)
 
Dragon Actually Î Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Pochyliła się i spokojnie powiedziała.
Nie wiem o co chodzi pomiędzy tobą a twoim bratem. I nie chcę wiedzieć. Ale nie będę
kością pomiędzy dwoma psami, jakimi jesteście. Więc zabieraj się z mojego widoku. Nie jestem w
nastroju.
Z tymi słowami podniosła go ze stołu i wypchnęła z pokoju.
Ta szalona dziwka miała więcej siły niż przypuszczał uświadomił to sobie koziołkując gdy się
go pozbyła.
Upadł i ślizgał się po podłodze, aż gwałtownie zatrzymał się, gdy wielki but uderzył go w
głowę. Spojrzał do góry i odważnie się uśmiechnął.
O, witaj bracie.
Z warkotem, Fearghus podniósł go z podłogi za kark.
***
Morfyd sięgnęła w dół i wyciągnęła korzeń Aoureganu. Surowce, które zbierała, potrzebne
były do zaklęcia, które miało jej pomóc zniszczyć bariery ochronne otaczające Lorcana. Ale
stwierdziła, że te wrzaski są po prostu zbyt rozpraszające. A kiedy jej młodszy brat dosłownie
przeleciał nad jej głową i wylądował w kopcu nie dalej niż ćwierć mili od niej, uznała, że
najwyższy czas coś powiedzieć.
Fearghus! Stanęła przed zbliżającym się bratem i położyła rękę na jego piersi. Zostaw go
w spokoju.
Po prostu pozwól mi go zabić. Proszę.
Morfyd ugryzła się we wnętrze policzka by powstrzymać śmiech. Po tych wszystkich latach, jej
bracia nadal nie zrobili postępów.
Nie. Ona nigdy ci nie wybaczy jeśli go zabijesz. Wciąż ma do ciebie pretensje za jego ogon.
Do dnia dzisiejszego pamiętała, jak jej trzej bracia grali w rzucanie koniuszkiem ogona Gwenvaela,
i jak matka wściekła się jak nigdy przedtem. Wtedy było to zabawne i teraz wciąż uśmiechała się na
to wspomnienie.
Nienawidzę go Morfyd. Nienawidzę go.
Wiem. Poklepała bark brata. Ale on jest brzmieniem, które musimy nieść. Naszym
utrapieniem.
Wiecie co? Gwenvael podskoczył, wściekłość wylewała się z niego falami. Wszyscy
jesteście bękartami. I mam nadzieję, że wszyscy zgnijecie z piekle.
Po prostu trzymaj się z dala od niej, ty mały szmaciarzu!
Coś nie tak, wielki bracie? Nie radzisz sobie ze swoją kobietą?
Morfyd ledwie zdążyła się uchylić, by uniknąć ognistej kuli, którą wypuścił Fearghus. Ale ta
uderzyła Gwenvaela w pierś, odrzucając go do tyłu w drzewa.
Dragon Actually Î Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Trzymaj go z dala ode mnie, siostrzyczko.
Fearghus...
Nie !
Nigdy nie widziała swojego brata tak rozzłoszczonego. I miała wyraźne przeczucie, że tym
razem miało to bardzo mało wspólnego z obecnością Gwenvaela
Zaczekaj. Dogoniła Fearghusa i złapała go za ramię. Gwenvael przyniósł wiadomość.
Fearhus zatrzymał się.
Od kogo?
Uśmiechnęła się ironicznie.
A jak myślisz? I on nie jest szczęśliwy. Nie chce, abyśmy się angażowali w tę Braterską
Wojnę.
Fearghus spojrzał na siostrę.
A co to oznacza dla mnie?
Westchnęła.
Nie możemy tak po protestu go zignorować.
Ja mogę i to zrobię. Ty zrobisz to, co będziesz musiała zrobić, siostro .
Wyrwał ramię z jej uścisku i wrócił do jaskini. Nie zadawała sobie nawet trudu, by pójść za
nim. Nie byłoby sensu. Jak tylko odebrała wiadomość od Gwenvaela wiedziała, że to tylko
wzmocni jego postanowienie. Nigdy nie lubił, żeby ktokolwiek mówił mu co ma zrobić...
komukolwiek.
Morfyd usłyszała zawodzenie Gwenvaela i skierowała się w stronę tego dźwięku. Nagle
zatrzymała się. Zaczęła wciągać nosem powietrze i rozejrzała się wokół siebie. Wyczuła obecność.
Coś śmiertelnego i złego. Musiała poruszać się szybko. Zaczęła śpiewać w starożytnym języku i
wkrótce płomienie ogarnęły jej ciało. Płomienie, które się nie paliły. Nakreśliła w powietrzu
symbole, i – z rykiem, który wstrząsnął doliną – odesłała płomienie.
Kiedy płomienie zniknęły jej z oczu, ponownie skierowała się w stronę Gwenvaela. Musiała
zająć się ranami swojego małego braciszka i miała nadzieję, że Fearghus nie otworzy ich znowu
jutro.
***
HefaiddHen przeleciał z krzesła przez cały pokój, uderzając w przeciwległą ścianę. Spadł na
ziemię i tam pozostał. Miał uczucie, jakby pękała mu głowa, jego ciało cierpiało katusze, jakby
zostało porażone piorunem. Powinien być martwy. I, gdyby był innym czarnoksiężnikiem, na
pewno by tak było.
Dwóch, z jego trzech pomocników, natychmiast było u jego boku.
Panie?
Dragon Actually Î Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
Odrzucił ich ręce, nadal pozostając na podłodze. Dyszał ciężko, ogłuszony.
A więc, to musiała być Morfyd. Smocza Czarownica. To wyjaśniało wszystko.
Uśmiechnął się mimo bólu, i patrzył, jak jego uczniowie ze strachem cofają się przed nim.
***
Fearghus, przed powrotem nad jezioro, zmienił swoją formą na smoczą. Ucieszył się, że to
zrobił, ponieważ Annwyl czekała na niego. Siedziała na jednym z wielkich głazów, który ze
względu na swoją wysokość sprawiał, że byli oko w oko. Jej mokre włosy powiedziały mu, że
brała kąpiel. Prawdopodobnie starając się zmyć go z siebie, usiłując usunąć jego zapach z jej ciała.
To rozdarło mu serce bardziej, niż mógł to przyznać.
Ale kiedy go zobaczyła i się uśmiechnęła całkowicie go zdezorientowała. To był najcieplejszy
uśmiech jaki kiedykolwiek widział, a ona zdawała się odżywać na jego obecność.
Nie ważne jak długo będzie żył, nigdy nie zrozumie tej dziewczyny.
Fearghus, zastanawiałam się dokąd poszedłeś.
Czy wszystko w porządku?
Tak sądzę.
Ta kobieta go zabijała. Powoli. Kawałek po kawałku.
Usiadł blisko niej, a ona natychmiast złapała garść jego włosów.
Dobrze, Annwyl. O co chodzi?
O rycerza.
Tak?
Dzisiaj straciłam z nim dziewictwo.
Fearghus poderwał głowę tak szybko, że ściągnął dziewczynę ze skały. Jej ręka wciąż trzymała
jego włosy.
Auć!
Oh, przepraszam. Nigdy nie spodziewał się, że mu powie. Nigdy nie spodziewał się, że
powie komukolwiek. Sposób, w jaki odeszła zaledwie godzinę temu, pozwolił mu myśleć, że
zabierze swój sekret ze sobą do grobu.
Dobrze się czujesz?
Mój tyłek mnie boli.
Co?
Od ciągnięcia po skale. I przestań mieć brudne myśli, smoku.
Fearghus słysząc to, zachichotał.
Przepraszam.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin