Flynn Vince - Mitch Rapp 01- Przerwane kadencje.pdf

(1669 KB) Pobierz
PRZERWANE KADENCJE
 
910382276.004.png 910382276.005.png
Podziękowania
Kiedy zaczynałem pisać Przerwane kadencje, nie mia-
łem pojęcia, ilu ludzi zaangażuje w to swój czas i talent.
Jestem wdzięczny im wszystkim, szczególnie tym, którzy
podjęli nadzwyczajne wysiłki, by podzielić się ze mną swy-
mi zdolnościami, fachową wiedzą i przyjaźnią.
Danowi McQuillanowi, Paulowi Lukasowi, Liz Tracy,
Mike'owi McFaddenowi, Kristin O'Garze, Judy O'Donnell,
Matthew OToole'owi oraz Tomowi i Valerie Tracym dzię-
kuję za utrzymywanie mnie na właściwym kursie.
Susie Moncur dziękuję za rady i znakomite talenty re-
daktorskie. Jeanne Neidenbach i mojemu bratu Kevinowi
-za dostarczanie świeżych manuskryptów. Mojemu przyja-
cielowi Dave'owi Warchowi za humor i talent fotograficz-
ny. Mike'owi Andrewsowi, Mike'owi Dicksonowi, Mattowi
Michalskiemu oraz Dave'owi, Danowi i Mary ze Stanton za
entuzjazm i pomoc. Teresie McFarland i Maureen Ca-hill
za to, że tak wiele od nich zależało.
Wiele zawdzięczam także wszystkim księgarniom, punk-
tom sprzedaży i czytelnikom z Minnesoty, którzy mnie po-
pierali. Wasze pozytywne uwagi zainspirowały mnie do
podniesienia poprzeczki dla następnych książek.
910382276.006.png
Dziękuję agentom Secret Service, agentom specjalnym
FBI oraz byłym żołnierzom sił specjalnych za czas, który mi
poświęcili, opowiadając o swym podziwu godnym życiu.
Bez was moja praca nie byłaby możliwa. Szczególnie dzię-
kuję Dickowi Marcinko, żywej legendzie, byłemu dowódcy
Navy SEAL, za kilka wskazówek.
W zasadzie to niemożliwe, by pisarz odniósł sukces w
Nowym Jorku bez znakomitego agenta i doskonałego wy-
dawcy. Miałem szczęście znaleźć obydwu. Dziękuję moim
agentom Sloanowi Harrisowi i Nasoan Sheftel-Gomes -.
naprawdę jesteście najlepsi. Dziękuję Emily Bestler i
wszystkim z Pocket Books za realizację moich marzeń.
W końcu chcę podziękować moim rodzicom za wsparcie,
miłość i zachętę, które znaczyły dla mnie więcej niż cokol-
wiek na świecie.
910382276.001.png
Uważamy za oczywiste, że (...) ustanowione zostały mię-
dzy ludźmi rządy, wywodzące swe sprawiedliwe uprawnie-
nia ze zgody zarządzanych, że ilekroć jakaś forma rządu
zaczyna gwałcić te zasady, naród ma prawo do jej zmiany
lub zniesienia i do ustanowienia nowego rządu, opartego na
takich podstawach i organizującego swe władze w takiej
formie, jaka wydawać się będzie najbardziej właściwa dla
zapewnienia jego bezpieczeństwa i szczęśliwości.
Thomas Jefferson, Deklaracja niepodległości*
* Cyt. za: Historia państwa i prawa, wybór tekstów źródłowych,
pod red. Bogdana Lesińskiego, Ars boni et aequi, Poznań 1995.
910382276.002.png
1
W ciemności ledwo było widać zarysy ukrytej wśród
drzew starej drewnianej chaty. Zasłony były zaciągnięte, na
ganku nieruchomo leżał pies. Cienkie pasmo dymu z
komina odlatywało na zachód, nad rolnicze obszary Ma-
rylandu, i dalej, w kierunku Waszyngtonu. Przy kominku
siedział samotny mężczyzna i spokojnie wrzucał w płomie-
nie pliki papierów.
Papiery te zawierały wyniki miesięcy nudnej, drobia-
zgowej pracy. Każda kartka była notatką z godzin inwigi-
lacji, dogłębną analizą śledzonych obiektów lub mapą
okolic metropolii. Dzięki nim mężczyzna wiedział, kiedy
roznoszą gazety, kiedy jeżdżą patrole policyjne, kto i kiedy
wybiera się nsi jogging, a także - i to było najważniejsze
-gdzie sypiają i kiedy się budzą ci, których wziął na cel.
On i jego ludzie podkradali się do nich miesiącami. Cze-
kali i obserwowali, cierpliwie badali plan dnia swoich przy-
szłych ofiar i znajdowali ich słabe punkty. Jego silne dłonie
zbliżyły się do ognia i znieruchomiały. Rozprostował palce,
po czym nagle zacisnął je w pięści. Ci, których teraz tropił,
wysyłali go w różne, najbardziej ponure miejsca na świecie
po to, by zabijał ludzi, których oni uznali za zagrażających
bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Dawno przestał liczyć, ilu ludzi zabił w służbie kraju. Po
prostu nigdy nie zaprzątał sobie głowy takimi rachunkami.
Ilukolwiek ich było, nie żałował tych, których zabił: byli to
pozbawieni honoru psychopaci, mordercy niewinnych
ludzi.
Samotny mężczyzna siedzący przed kominkiem był su-
perzabójcą, eksporterem śmierci szkolonym i opłacanym
przez rząd Stanów Zjednoczonych. Jego krótkie jasne wło-
910382276.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin