Fakty i Mity 2006-04.pdf

(9756 KB) Pobierz
jedynka.indd
U bonifratrów kwitnie miłość bliźniego, a nawet brata...
MOLESTOWANIE W ZAKONIE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
 Str. 7
http://www.faktyimity.pl
Nr 4 (308) 2 LUTEGO 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
I stał się w Lublinie cud. Prawdziwy,
a w dodatku... na cmentarzu! Cud pierwszej
a w dodatku... na cmentarzu! Cud pierwszej
kategorii. Oto Urząd Ochrony Konkurencji
kategorii. Oto Urząd Ochrony Konkurencji
i Konsumentów uznał Kościół katolicki za
i Konsumentów uznał Kościół katolicki za
fi rmę (posiada wszak NIP i REGON), a na-
fi rmę (posiada wszak NIP i REGON), a na-
stępnie zarzucił mu stosowanie praktyk
stępnie zarzucił mu stosowanie praktyk
monopolistycznych w kwestii nekrobizne-
monopolistycznych w kwestii nekrobizne-
su. Chodzi o tłumienie jakiejkolwiek konku-
su. Chodzi o tłumienie jakiejkolwiek konku-
rencji ze strony innych niż kościelne zakła-
rencji ze strony innych niż kościelne zakła-
dów pogrzebowych. Wściekły monopolista
dów pogrzebowych. Wściekły monopolista
w osobie księdza dyrektora cmentarza od-
w osobie księdza dyrektora cmentarza od-
wołał się do Sądu Okręgowego w Warsza-
wołał się do Sądu Okręgowego w Warsza-
wie i... przegrał. To precedens, który będzie
wie i... przegrał. To precedens, który będzie
znamienny w skutkach.
znamienny w skutkach.
A dla nas też jest pociecha: podróż na
A dla nas też jest pociecha: podróż na
tamtą stronę smugi cienia – z tej strony po-
tamtą stronę smugi cienia – z tej strony po-
winna stanieć.
winna stanieć.
 Str. 8
I stał się w Lublinie cud. Prawdziwy,
96568784.027.png 96568784.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 4 (308) 27 I – 2 II 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
PÓŁKULA PŁN. Zamroziło na amen, a prawie 200 Polaków
– dosłownie. Pękały rury, w samochodach zamarzała ropa
i elektrolit, ludzi wymiotło z chodników i parków...
Tylko dwa kaczory nie chcą, cholera, odlecieć do ciepłych krajów!
Gry wojenne
POLSKA Sejm przyjął budżet na rok 2006, dzięki czemu nie
będzie na razie przedterminowych wyborów. Przeszło sporo
poprawek do rządowego projektu. Ucięto m.in. środki na Kan-
celarię Prezydenta (o 11 mln zł) i Premiera (o 15 mln zł).
To forma dość rozpaczliwej zemsty posłów na Kaczyńskich.
C zym dzisiaj żyją Polacy? Niestety, zamiast martwić się wiel-
Czwarty element to wyczyszczenie służb specjalnych i zdo-
bycie kwitów na SLD i PO, jako amunicję na wybory. Przy oka-
zji Wassermann pokazuje prawdziwą twarz – inkwizytora. Nie-
dawno w telewizorze stwierdził, że w morderstwo ks. Popie-
łuszki zamieszani są aktywni dziś politycznie ludzie SLD, jak Ja-
nusz Zemke (walczący z rakiem...) czy Stanislaw Ciosek. Ma to
być element wielkiej rozprawy z lewicą. Nowy sojusz ugrupo-
wań lewicowych zmontowany przez Kwaśniewskiego ma być
uderzony starą, sprawdzoną bronią: mordem na ks. Jerzym, prze-
stępczą działalnością SB itp. Przecież ludzie IPN-u to już prawie
wyłącznie wtyki PiS-u. Wszystko więc dopiero przed nami. Pią-
tym klockiem w układance będzie pojawienie się wkrótce no-
wych dzienników. Prawicowi dziennikarze (często związani
z Opus Dei) przygotowują dwie opiniotwórcze gazety: mutację
„Życia Warszawy” oraz polskie „Die Welt”. Oba tytuły ma-
ją walczyć z liberalną „Gazetą Wyborczą”, którą ojciec Ry-
dzyk skazał na śmierć.
Gazety oraz telewizja publiczna będą do jesieni pro-
wadzić propagandę sukcesu rządów Mar-
cinkiewicza lub zniechęcać do udziału
w wyborach. Jest już bowiem pewne,
że niska frekwencja wyborcza nie służy
lewicy. To brak aktywności wy-
borczej młodzieży i ludzi wykształ-
conych dał zwycięstwo PiS-owi.
Nikogo z socjologów nie za-
niepokoił sondaż jednej z ga-
zet studenckich wydawa-
nych na Uniwersytecie War-
szawskim. Dwóch spośród
pięciu studentów z najbar-
dziej politycznych wydzia-
łów (nauki polityczne i pra-
wo) odpowiedziało w nim,
że nie głosowało w wyborach 2005! Tymczasem minister kul-
tury Kazimierz Ujazdowski wspólnie z szefem MEiN Seweryń-
skim przygotowują program edukacji patriotycznej, gdzie ani sło-
wa nie poświęca się sprawom aktywności wyborczej.
Ujazdowski, oficer z Opus Dei, wie dobrze, że młodzież jest
krytyczna; więc zachęcanie jej do głosowania teraz, gdy nie ma
jeszcze mechanizmów rządu autorytarnego, może doprowadzić
do utraty władzy. Jak wypierzemy małolatom mózgi, wmówimy
im, że wszystko, co nie jest czarne, jest fałszywe; jak wyprze-
my z dyskusji publicznej takie terminy jak tolerancja, antyklery-
kalizm, wolność słowa, feminizm; jak wmówimy, że z tymi ter-
minami kojarzą się zbrodnie, przemoc, zboczenia i wszelkie zło
– to takie społeczeństwo zagłosuje tak, jak chcemy.
I wreszcie – dlaczego radni PiS po raz trzeci zrywają sesję
Rady Warszawy, na której ma zostać przyjęta rezygnacja Lecha
K. ze stołka prezydenta stolicy? Odpowiedź jest prosta – w in-
teresie PiS-u leży posiadanie władzy w Warszawie jeszcze
przez pół roku – do wyborów jesienią 2006. To właśnie wtedy
PiS przeprowadzi jednocześnie (pod pozorem oszczędności) wy-
bory samorządowe (w terminie) i przyśpieszone parlamentarne.
Uchwalenie budżetu w niczym tu nie przeszkadza, bo zawsze
sam PiS może wyskoczyć z wotum nieufności dla własnego
rządu albo z inną prowokacją.
Kaczyńscy z pewnością nie zapomnieli o roli Kościoła. Tak
jak ich lider Piłsudski, będą zjednywać go sobie dla własnych
politycznych gier. Finansowanie przez budżet państwa Świąty-
ni Opatrzności, dotacje z ministerstw i setek innych źródeł, ja-
kieś poprawki w ustawach, kapelani na księżycu... – ależ pro-
szę bardzo! Ale w zamian chcemy poparcia dla zamordyzmu
z ambon, walenia w czerwonych, gejów i liberałów; no i nie ży-
czymy sobie żadnych sojuszy za naszymi plecami, jak ten abp.
Dziwisza z PO. Tu są wasze konfitury, czarny ludzie, i nas ma-
cie się pilnować.
W ten sposób bliźniacy chcą załatwić sobie 10 lat kaczy-
zmu i przy okazji – nas. I tu kończy się zabawa. W zgadywan-
kę też.
Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, który ma szansę zakoń-
czyć dwuletnią walkę środowisk gejowsko-lesbijskich o prawo
do manifestowania poglądów. Trybunał zdecydował, że prze-
pisy prawa o ruchu drogowym, które wymagały uzyskania od
władz miasta pozwolenia na demonstrowanie, są niekonstytu-
cyjne, a wolność słowa jest niezbywalnym prawem każdego
obywatela i każdego środowiska, nie może być zatem konce-
sjonowana przez urzędników. To porażka całej prawicy i Le-
cha Kaczyńskiego, który cynicznie manipulował prawem, aby
likwidować niewygodne wystąpienia.
Trzeba aż Trybunału, żeby się ucieszyć z mieszkania w tym kraju.
kimi upałami jak Australijczycy albo – za przykładem An-
glików – biadolić nad śmiercią wieloryba w Tamizie, naszych
rodaków znów absorbuje problem wykreowany przez scena-
rzystę Jarosława K.: będą przyspieszone wybory, czy też nie.
Ponieważ do polskiej polityki trudno podejść inaczej jak tyl-
ko zabawowo, postanowiłem zabawić się w zgadywankę. Ob-
stawiam więc: tak, będą wybory, ale jesienią, nie na wiosnę.
Przyznam, że trudno mi uwierzyć, jak cwaniaki z PiS mogą mieć
taki tupet, żeby po wielkiej kampanii 2005 r. – godnej świato-
wego mocarstwa – ponownie zaganiać ludzi do urn?! Jak to
możliwe, żeby taki numer nie odbił się Kaczorom czkawką
w tychże przyspieszonych wyborach?! Ano możliwe, trzeba tyl-
ko – tak jak oni – poznać dobrze mentalność „dziada” znad Wi-
sły. Okazuje się, że Polacy są przewidywalni, że można nawet
coś z nimi zaplanować, z góry założyć, jak się zachowają – wy-
starczy tylko zawsze stawiać na ich słabe strony. Tak postę-
puje właśnie Jarosław K. On wie, że Polak, nawet biedny, nie
potrafi liczyć swego i kolejne miliony z budżetu na kampanię
wyborczą są dla niego abstrakcją, podobnie zresz-
tą jak 5 miliardów rocznie, wysy-
sane z państwa przez watykań-
ski Kościół. Kaczorek wie rów-
nież, że postępowi i liberalni wy-
borcy już poczuli się zawiedze-
ni przegraną lewicy lub oszuka-
ni brakiem zapowiadanej koalicji.
Będą więc tym bardziej zdegusto-
wani perspektywą powtórnego gło-
sowania. Natomiast kruchtowe za-
stępy spod chorągwi Radia Maryja pój-
dą do urn wyborczych jak krowy do obo-
ry, jak owce na rzeź, jak zwykle.
Zbyt wiele poszlak i dowodów wskazu-
je na to, że Kaczyński o nowych wyborach
zdecydował już parę miesięcy temu, a tylko pozoruje szukanie
koalicji i innych rozwiązań, aby nie brać odium za całą zawie-
ruchę na barki swoje i PiS-u. Oczywiście, ultimatum też jest ak-
tualne – albo mordy w kubeł i nie ma opozycji przez pół roku,
albo wybory. Albo też połowa Platformy i PSL-u przejdzie do
PiS-u i wybory nie będą potrzebne. W każdym przypadku, jaki
bierze pod uwagę Jarosław, chodzi o to samo: cała władza
w ręce Kaczyńskich. Ostatnio media przekonują, że bliźniacy nie
chcą wyborów. Ale nawet wierzący Rokita przestał już wierzyć,
że chodzi im o szukanie poparcia dla rządu Krzywoustego.
A oto dlaczego nie należy wierzyć Prezesowi:
Politycy PiS przygotowują się do kampanii wyborczej. Ma-
ją obowiązek założenia wspólnych poselsko-senatorskich biur
parlamentarnych. Takie scentralizowane biura zakładane są
w stolicach województw oraz w miastach będących siedziba-
mi okręgowych komisji wyborczych. Druga rzecz to przepro-
wadzona – po raz pierwszy od 1989 r. – nacjonalizacja ban-
ku. Bank Ochrony Środowiska stanie się na powrót bankiem
państwowym – kosztem około 2 miliardów złotych. Powody
tej niezwykłej operacji są następujące: a) PiS posiada w tym
banku rachunek, przez który przechodziły środki na kampanię
wyborczą, b) PiS wobec przekroczenia limitów (w kampanii
prezydenckiej około 2 razy, parlamentarnej – 1,5) musi oczy-
ścić zapisy bankowe, c) BOŚ ma się stać rezerwuarem legal-
nego i na wpół legalnego dopływu kasy. Na co? Na kampa-
nię wyborczą – to jasne. Pierwsze decyzje kadrowe i finanso-
we w banku zostały podjęte już w listopadzie 2005 roku... Trze-
ci ślad to gra z PSL i Samoobroną. Obie partie mają pomóc
PiS-owi w przejęciu mediów publicznych. Przedłożenie przez
Samoobronę kandydata do nowej rady kojarzonego z ekipą
Roberta Kwiatkowskiego wywołało furię Kaczyńskiego. Trwa-
jący przeszło tydzień spektakl ze zrywaniem obrad Sejmu miał
wymusić na Lepperze zmianę kandydata Samoobrony do no-
wej Rady Radiofonii i Telewizji. Tylko ludzie powolni PiS-owi
mogą tam zasiadać.
Roman Giertych zaproponował PiS-owi podpisanie paktu, któ-
ry umożliwi zmianę obecnie obowiązującej konstytucji. Przeko-
nanie do projektu także Samoobrony i PO umożliwi dokona-
nie zmian, które uczynią z Polski kraj autorytarno-katolicki.
A wtedy to już trzeba się będzie wyprowadzić.
Odwołani zostaną prawie wszyscy szefowie wojewódzkich od-
działów Centralnego Biura Śledczego, instytucji wyjątkowo za-
służonej w zwalczaniu przestępczości. Zmiany mają być do-
konane na polecenie Ludwika Dorna, szefa MSWiA.
Nie jest sztuką przejąć czyjeś sukcesy. Ambitny rząd najpierw po-
psuje, a dopiero później próbuje naprawić.
Nawróceń na PiS ciąg dalszy. Do partii Kaczyńskich przystą-
pili posłowie PO, Piotr Cybulski i Krzysztof Szyga, a wcze-
śniej – Andrzej Sośnierz. Przymierza się też podobno lektor-
ka Radia Maryja i posłanka LPR – Anna Sobecka.
Powódź ma nadejść dopiero wiosną, wraz z roztopami, a przezor-
ni już chowają się do arki Noego.
Arcybiskup Józef Życiński – ustanowiony przez „Gazetę Wy-
borczą” światły autorytet moralny dla światłych katolików
– poparł inicjatywę LPR dotyczącą zdawania religii na egzami-
nie maturalnym i wliczania oceny z katechezy do średniej ocen.
Czyżby słowo „światły” oznaczało ogłupiony lub mówiący głupo-
ty przy świetle?
ŁÓDŹ Jeden z pacjentów pobił lekarza z ambulatorium po-
gotowia ratunkowego, ponieważ ten nie chciał wypisać mu
recepty na insulinę. Chory nie miał przy sobie żadnych doku-
mentów i nie pamiętał numeru PESEL. Pacjent zareagował
agresją, gdy lekarz, dla świętego spokoju, zaproponował mu
podanie jednorazowego zastrzyku insuliny.
Chory pewnie bał się, że zamiast insuliny dostanie pavulon. Jak
to w Łodzi...
POZNAŃ Sąd partyjny SLD skazał Andrzeja Nowakowskie-
go, byłego wojewodę wielkopolskiego, na roczny zakaz peł-
nienia funkcji kierowniczych. Kara została wymierzona za pod-
trzymanie przez niego zakazu Marszu Równości, wydanego
przez prezydenta Poznania w listopadzie 2005 roku.
Nowakowski powinien przejść do PiS. Tam jest jego miejsce.
RADA EUROPY Szwajcarski senator Dick Marty, który pro-
wadzi z ramienia Rady Europy śledztwo w sprawie tajnych
amerykańskich więzień, stwierdził, że nie ma „w chwili obec-
nej żadnych niezbitych dowodów na istnienie takich więzień
w Polsce”. Zaznaczył przy tym, że „jest jednak wiele wskazó-
wek z różnych źródeł, które trzeba uznać za wiarygodne
i usprawiedliwiające dalsze śledztwo”.
Niezbitym dowodem” powinien być zbity Arab.
WATYKAN Kardynał Alfonso Lopez Trujillo, szef Papieskiej
Rady ds. Rodziny, w charakterystyczny dla siebie sposób za-
reagował na plany legalizacji we Włoszech związków partner-
skich. Jego zdaniem, taka legalizacja jest „fałszywą monetą
puszczoną w obieg”, wprowadzającą „zamęt filozoficzny, praw-
ny i teologiczny”.
My też uważamy, że Kościół mąci, ale nie domagamy się jego de-
legalizacji.
WŁOCHY Aż 69 proc. włoskich katolików popiera legaliza-
cję konkubinatów homo- i heteroseksualnych, którą lewica
chce przeprowadzić po zwycięstwie wyborczym. Benedykt XVI
rzuca gromy na tę inicjatywę.
Benedykt zmieni zdanie, kiedy zniosą... celibat.
Za tydzień – skandalizujący
materiał o księdzu wykorzystującym
seksualnie nieletnią
JONASZ
96568784.029.png 96568784.030.png 96568784.001.png 96568784.002.png
Nr 4 (308) 27 I – 2 II 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
skutki mrozu można
było zaobserwować w
Częstochowie. Odbyły
się tam właśnie poprawkowe wy-
bory do Senatu.
Wygrał je człowiek PiS. Czy by-
ła to jakaś zapowiedź przed przy-
spieszonymi wyborami parlamentar-
nymi? Drugą charakterystyczną ce-
chą tych wyborów była frekwencja
– coś około 10 proc. To jest najja-
skrawszy dowód, że mróz ściął
wszystko, łącznie z mózgami. Za-
czepiani przez dziennikarzy telewi-
zyjnych mieszkańcy Częstochowy na
Kieruje się odruchami i uczuciami,
z których najbardziej pobudzającym
go jest rozczarowanie. Może gdyby
więcej czytał, byłby w stanie wyro-
bić sobie własne zdanie. Najpoważ-
niejsi polscy publicyści piszą prze-
cież wprost, co bracia Kaczyńscy ro-
bią i do czego to zmierza. To są bar-
dzo pouczające, pogłębione obser-
wacje i diagnozy ludzi mądrych i nie-
skorych do sądów pochopnych. Ich
opinie są dla panów Kaczyńskich
wręcz mordercze:
Waldemar Kuczyński : „Decy-
zją narodu konstytucyjny podział
władz, nadal obowiązujący, uległ
że jeśli zadba o jego moc i spraw-
ność, może po prawdzie robić wszyst-
ko czy prawie wszystko, nawet jeśli
działają jakieś jego mocy ogranicze-
nia, na przykład konstytucja czy
usankcjonowane międzynarodowo
prawa człowieka i obywatela. Trze-
ba tylko umieć zadbać o »ciąg tech-
nologiczny« tego państwa, tak usta-
wić jego instytucje, by zostały podda-
ne woli rządzących, tak konstytucję
zinterpretować i naciągnąć, by dosto-
sować jej zapisy do swoich koncep-
cji (...). Jeśli wymieni się na mocy
przeprowadzonej w Sejmie noweliza-
cji ustawy o radiofonii i telewizji
członków KRRiT, to przecież można
także osiągnąć pożądane zmiany per-
sonalne i w Trybunale Konstytucyj-
nym, i w Krajowej Radzie Sądownic-
twa, i w Radzie Polityki Pieniężnej,
w bankach, wszędzie, gdzie się chce.
Bezpieczniki demokracji mogą być
powoli wymontowywane” („Polity-
ka” – 21.01.2006 r.).
Wiktor Osiatyński :
„To przypomina późny fran-
kizm. Generał Franco bu-
dował hiszpańskie państwo
na podobnych warto-
ściach, a w końcówce
rządów miał nawet le-
gitymację pochodzącą
z wyborów (...). To by-
ło państwo oparte
na zastraszaniu,
gwałcące prawa
człowieka. W Pol-
sce rządzonej przez
PiS pojawiają się sy-
gnały, że obóz zwycięski
może wejść na podobną drogę”
(„GW” – 21/22.01.2006 r.).
Kłopot w tym, że u nas się nie
czyta. Groza w tym, że o sprawach
państwa zaczynają decydować wy-
łącznie ci, którzy słuchają Radia
Maryja.
Tymczasem bezrobocie znowu
rośnie. Gdy skończą się pieniądze
odłożone przez poprzedni rząd, gdy
nie będzie już z czego dawać i trze-
ba będzie zabierać, znów górę we-
zmą emocje i zawiedzione nadzie-
je. Taki tu, niezdrowy dla mózgu,
klimat. MAREK BARAŃSKI
Anschluss
Czegoś takiego dawno nie wi-
dzieliśmy. Jarosław Kaczyński
ma rację, że pogardza polityka-
mi z partii innych niż swoja.
A że pogardza, to widać, słychać
i czuć... To fanatyk, człowiek głębo-
ko przekonany, że tylko on ma wła-
ściwą receptę na rozwiązanie pol-
skich problemów. My się z nim fun-
damentalnie nie zgadzamy, uważa-
my, że jego poglądy trzeba zwalczać
wszelkimi dostępnymi metodami, ale
przecież cokolwiek by o Kaczyńskim
mówić, to charakter on ma. Na je-
go tle Pawlak , Kalinowski , Kotli-
nowski czy Lepper wyglądają jak
stado tchórzliwych kundelków, któ-
re szczekają, szczekają, szczekają...
dopóki pan nie tupnie nogą, nie weź-
mie kija do ręki.
Wydawało się, że doszli do gra-
nicy upokorzenia. Przecież propo-
zycja Kaczyńskiego jest bezczelna:
milczeć, ruki po szwam , a zanim
coś powiecie – zapytać się, czy wol-
no; pana premiera Marcinkiewi-
cza kochać, kłopotów mu nie przy-
sparzać i w ogóle morda w kubeł...
Jak się ten Filipek rzucił, jak
pyszczył – ostatni raz tak się sta-
wiał chyba na jarmarku, gdy mu
podiwanili worek żyta... Ale minę-
ły dwie godzinki i uspokoił się, od-
mienił. Wódz zadzwonił z Chin: Coś
ty, Filipek, z konopi się urwał? Nie
stawiaj się tak, przybastuj. Za co zro-
bimy wybory? To po pierwsze. Po
drugie – już mogą nas nie wybrać.
A po trzecie – jak będziemy pod-
skakiwać, to dobiorą się i do twoje-
go tyłka, i do mojego...
Pawlak z Kalinowskim nie w ta-
kich sytuacjach bywali, nie w takich
razach się nadstawiali. Dać ple-
ców – ile to roboty! Przecież PSL
pod ich kierownictwem już tylko
tonie. Nawet oni wiedzą, że nie są
już nikomu potrzebni. Ale mogą
sobie jeszcze cztery lata posiedzieć
w cieple, niezależnych polityków
poudawać... Telefony za darmo, po-
dróże za darmo, trzeba tylko być
grzecznym, pana Jarosława się słu-
chać. No to nad czym tu się zasta-
nawiać?
Także LPR raz, dwa poszedł po
rozum do głowy. Jako obywatel czu-
łem się zażenowany, oglądając pa-
na Kotlinowskiego, który spocony
z emocji, z „Polską” na ustach, pod-
lizywał się Kaczyńskiemu i zapew-
niał go, iż LPR uważa tę pałę, któ-
rą Kaczyński walnął ich w łeb, za
poważną propozycję do dyskusji...
Oni wszyscy nie rozumieją, że
kundląc się przed Jarosławem, tym
bardziej utwierdzają go w przeko-
naniu, że nie są nic warci. Symbo-
lem ich głupoty, całkowitego nie-
zrozumienia Kaczyńskiego, była eki-
pa, która w imieniu Samoobrony
miała dyskutować z PiS o koalicji
rządowej... z Lepperem w roli wi-
cepremiera. Za pomocnika w tych
rozmowach Samoobrona dobrała
sobie dawno zgranego Artura Ba-
lazsa . Otóż dla Jarosława Kaczyń-
skiego pan Balazs, który politycz-
nie kumał się ze wszystkimi oprócz
Matki Teresy , jest symbolem nie-
dopuszczalnego kunktatorstwa,
wręcz zdrady. Z kimś takim jak Ba-
lazs, ktoś taki jak Kaczyński po pro-
stu nie rozmawia.
Ale jest jeszcze coś, czym Samo-
obrona, LPR i PSL dodatkowo ob-
rażają inteligencję Jarosława K. Im
się zdaje, że zamydlą mu oczy i on
uwierzy w ich lojalność, gdy już mi-
nie groźba rozwiązania Sejmu.
Kaczyński ma ich wszystkich
w pogardzie. Jego celem jest zhoł-
dowanie PO i władza absolutna. Je-
śli Platforma na to pójdzie, na jakiś
czas uspokoi ambicję prezesa PiS.
Jeśli nie, to wybory! Deklaracje lo-
jalności składane właśnie przez Lep-
pera, Pawlaka i Kotlinowskiego są
wyłącznie dowodem ich kundlizmu.
MARIUSZ IZBICKI
COŚ NA ZĄB
Mózg w lodówce
pytanie, czy pójdą głosować, zgod-
nie odpowiadali: – W życiu!
– Już raz głosowałem, powiedział
któryś. – Nie potrafią nic zrobić, to
szkoda czasu i naszych pieniędzy...
Rozmówca telewizyjnego dzienni-
karza kompletnie nie rozumie, że
w demokracji jest tak, że jak ktoś
nie sprawdza się w rządzeniu i iry-
tuje swych wyborców, to oni nie są
bezradni. Przy najbliższej okazji,
w lokalu wyborczym, za pomocą wy-
borczej kartki, mogą go pogonić na
cztery wiatry. Tymczasem częstocho-
wianin obraził się jak dziecko.
Już frekwencja w „prawdziwych”
wyborach 2005 roku była katastrofal-
na. Właściwie podważająca wiarę
w obywatelskość obywateli. Do urn
poszła niespełna połowa uprawnio-
nych. Rezultat: dwóch uzurpatorów
od kwartału skutecznie szantażuje opi-
nię publiczną, próbując wziąć całą pu-
lę, choć tak naprawdę przecież nale-
ży im się plus minus 10 proc., bo ty-
le głosów – jeśli brać pod uwagę licz-
bę uprawnionych do głosowania – w
wyborach do Sejmu dostali.
Polski wyborca nie jest, niestety,
skłonny do racjonalnego myślenia.
w praktyce mutacji w kierunku kon-
centracji władzy, od demokracji for-
malnej przeszliśmy do faktycznej
»pół ćwierci dyktatury«. To nic za-
skakującego, zdarzało się, że naród
dobrowolnie, choć nieświadomie, od-
dawał zbyt dużą władzę jednej oso-
bie, przysuwając ręce ku kajdankom,
i miał szczęście, jeśli się nie zatrza-
snęły” („Pół ćwierci dyktatury”,
„GW” – 18.11.2005 r.).
Mariusz Janicki , Władysław
Władyka : „Państwo – Jarosław Ka-
czyński zdaje się być co do tego prze-
konany – jest takim urządzeniem,
GŁASKANIE JEŻA
Morda w kubeł
Wielki”. Szumna nazwa „klaser” sprowadza
się do dwustronicowej książeczki, którą wyda-
no w gigantycznym nakładzie 200 tysięcy eg-
zemplarzy. Co jest w środku? A moneta dwu-
złotowa z podobizną JPII (obecna wartość nu-
mizmatyczna – 3 złote) i oprócz tego 1, 2 i 5
groszy oraz ich odpowiedniki w eurocentach.
Wartość całości nie przekracza 5 zł, a kosztu-
je... 105 złotych.
Może – jak mawiał Piłsudski – Polacy to
naród idiotów, ale przecież nie kompletnych
debili. Z tego to powodu spółka Agostino sprze-
dała na razie ułamek 200 tysięcy!
Przeto gdy w oczy „biznesmenów” – rekla-
mujących swój towar jako „Wyjątkową pamiąt-
kę po Wielkim Polaku” – zaczęło zaglądać wid-
mo bankructwa, pobiegli po nadzieję. Nadzie-
ja nazywa się ksiądz prałat Henryk Jankowski.
Niestety, nadzieje mają to do siebie, że za-
zwyczaj trzeba ponieść wobec nich jakieś ofia-
ry. Tym razem rzecz zamknęła się w kwocie 300
tysięcy złotych na fundację prałata – tę samą,
co to ma mu budować pomnik. W zamian za
kasiorę hrabia Henryk zgodził się łaskawie po-
móc Agostino w dystrybucji „Wyjątkowej pa-
miątki po Wielkim Polaku”. Ma to zrobić ar-
mia sługusów prałata. Chyba na starej zasa-
dzie „kup pan cegłę”. Bardzo nas interesuje,
z jakim skutkiem.
Ale to, proszę wycieczki, wcale nie jedyna
cena otumanienia narodu. Otóż – jak się do-
wiedzieliśmy – firma Agostino obiecała Jankow-
skiemu, że jeśli wszystko pójdzie OK, to następ-
ny klaser będzie poświęcony jeszcze większej
wielkości niż JPII, czyli... samemu prałatowi.
No więc w skrócie jest tak: hierarchowie
Krk – ze względu na faszystowskie, ksenofo-
biczne i antysemickie wypowiedzi prałata – rzu-
cili byłemu panu na św. Brygidzie hasło: „Mor-
da w kubeł!”.
– Dobrze – odparł tenże – ale pod warun-
kiem że kubeł będzie pełen żarcia.
I jest!
Jest w psychologii takie coś, co nazywa
się „syndromem boksera” – gość dostaje
po mordzie raz za razem, słania się na no-
gach, pada na deski, ale wciąż się gra-
moli i robi dobrą minę do złej gry. Coś jak
Gołota albo prałat Jankowski.
Podejrzany ten jegomość, którego media
oskarżały o udział w aferach pedofilskich i go-
spodarczych, człek wyrzucony z ringu przez bpa
Gocłowskiego i wyautowany z gry przez Waty-
kan, wyprawił oto sobie kilka dni temu tradycyj-
ne i – jak zwykle – huczne imieniny. Tak jakby
nic się nie stało. Tak jakby nadal był na topie.
Gości przyjmował w miejscu swojej zawo-
dowej zsyłki, czyli w Centrum Ekumenicznym
Sióstr Brygidek w Gdańsku. Lecz co to? Po-
za Hojarską z Samoobrony (trafił swój na
swego) prałata zaszczycili jedynie lokalni ka-
cykowie i restauratorzy. Po tłumach osobisto-
ści z pierwszych stron gazet pozostał tylko kurz
historii. Hrabia Henryk robił jednak dobrą mi-
nę do złej gry i odziany w czarny garnitur, ob-
wieszony dzwoniącymi o siebie medalami, wi-
tał, witał i witał...
Koniec snów o potędze? Towarzyskiej na
pewno, ale przecież nie finansowej. Jak nie
wyszło z biznesem bursztynowym, to da się
zarobić na zmarłym papieżu... Fińsko-polska
spółka wyprodukowała klasery z monetami.
To cud-wydawnictwo nosi tytuł „Jan Paweł II
MAREK SZENBORN
N ajbardziej widoczne
96568784.003.png 96568784.004.png 96568784.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 4 (308) 27 I – 2 II 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Szatan lubi cycki
Prowincjałki
Uczniowie jednego z krakowskich
gimnazjów palili marihuanę, w któ-
rą zaopatrywał ich nauczyciel języka niemieckiego. Gdy wszystko się
wydało, uczniowie stracili dilera, a nauczyciel pracę.
Jest taki portal internetowy pro-
wadzony przez ojców salwatoria-
nów. Dotyczy ludzi opętanych
przez szatana. Seksem.
Raz na zawsze ustaliliśmy, że księ-
ża i zakonnicy są wybitnymi znawca-
mi seksu. A dzisiaj potwierdzamy, że
to właśnie salwatorianie są najlepsi
w te klocki (może i w praktyce?).
Udowadniają to swoimi radami dla
nawiedzonych przez szatana, który
– jak powszechnie wiadomo – jest
autorem takich ludzkich grzechów
jak: onanizm, prezerwatywy, współ-
życie seksualne, orgazm, filmy ero-
tyczne, erekcja, miłość francuska,
wszelkie pozycje kopulacji poza pi-
kującą, czyli „na siewcę” oraz maca-
nie... cycków.
„Szczęść Boże! A myślałam, że ja
już nie mam z tymi sprawami proble-
mu. W telewizji wyświetlono pewien
film dokumentalny, trochę o charak-
terze erotycznym. Wywołało to u mnie
podniecenie. Reakcja organizmu była
taka, jak przewidywałam. Czy byłam
grzeszna, czy nie?”. O. Norbert Fre-
jek w odpowiedzi wali krótko, ale
ostro: „Po co, nieszczęsna kobieto,
oglądasz te bezecności skoro wiesz, że
będziesz wystawiona na próbę! Jeśli
pewne obrazy mogą cię fizycznie po-
budzić, to nie sięgaj po nie! To grzech,
którego Bóg może ci nie wybaczyć!”.
Inny znów naiwniak, zwracając się
z prośbą o radę do świętojebliwych
ojczulków, informuje: „Mam jeden
straszny problem. 10 lat temu, jako
13-latek, zacząłem się onanizować
– m.in. pod wpływem tak fatalnych
pism jak »Bravo« itp. Później sięgałem
także po pornografię, z której obrazy
do dziś mam w pamięci. Gdybym wte-
dy, w wieku 13 lat, wiedział, że to jest
grzech, to może dziś nie babrałbym się
w śmiertelnych grzechach, za które tra-
fię do piekła”. O. Tomasz Kot nie ob-
cyndala się z onanistą i radzi: „ Módl
się, bo łaska Boga jest ci potrzebna.
Ale nie zapominaj, że łaska bazuje na
naturze i natura musi z nią współpra-
cować. Zerwij z tym śmiertelnym grze-
chem masturbacji!”.
Inny nieświadomy życia w występ-
ku naiwnie pyta, czy seks oralny jest
grzechem. Oczywiście, że jest! – po-
twierdzają salwatorianie. A używanie
prezerwatywy? Chryste Panie, toż to
największe przestępstwo przeciwko
religii – współżycie seksualne polega
na tym, że następuje wprowadzenie
członka do pochwy i złożenie nasie-
nia w celu prokreacyjnym. I nic wię-
cej! – wyjaśnia o. Oszajca, uważany
w mediach za wielkiego liberała
w sferze seksu.
A teraz rewela! Istny popis dla
szatana: „Mam dziewczynę, którą bar-
dzo kocham, i gdy jestem z nią, zda-
rza mi się czasem dotykać jej piersi,
pieszczę je, liżę, całuję. Lubię to i ona
też. Czy naszymi działaniami kieruje
szatan?”.
O. Tadeusz Drozdowicz jest
przerażony i najpierw sam zadaje
pytanie: „Czy tak postąpiłby Chrystus?!
A żądzą kieruje szatan, to on zmusza
cię do grzesznych i zboczonych piesz-
czot biustu. Nie rób tego więcej!”.
Oto jakie zboczone i szatańskie
bywają gry i zabawy katolików. Wie-
dzą, że grzeszą, ale robią swoje wbrew
Chrystusowi, a dokładnie – wbrew sal-
watorianom. Żeby całować piersi?!
No ludzie, kto to słyszał! Takich zbo-
czeńców należałoby golić na łyso, i to
wszędzie! ANDRZEJ RODAN
AH
Dwóch miesięcy potrzebował 19-let-
ni bezrobotny z Torunia na rozbicie
110 witryn sklepowych. Ich naprawa kosztowała prawie 40 tys. zł.
Chłopak przyznał, że do demolki wynajął go jeden z zakładów szklar-
skich w mieście, płacąc procent od zbitej szyby. Dobrze, że nie podła-
pał fuchy u grabarza.
AH
We wsi Luciejów doszło do bijaty-
ki na weselu. Rodzina panny mło-
dej pochodziła ze wsi, a młodego – z miasta. Poszło o wyższość restau-
racji nad strażacką remizą. Uzbrojeni w widły rodzice i bracia młodej
ganiali po okolicznych polach miejskich arystokratów. Jeden z nich pró-
bował schronić się na słupie wysokiego napięcia. Zginął porażony prą-
dem.
AH
Nietrzeźwy 14-latek doprowadził
w Brzezinach do dwóch wypadków
drogowych, w których ucierpieli jego ojciec i brat. Chłopak prowadził
auto na prośbę jeszcze bardziej pijanego taty.
AH
W Lubuskiem oskarżono 75-letnią
kobietę o wyprodukowanie 180 li-
trów samogonu. W czasie przesłuchania babcia tłumaczyła policjantom,
że bimber pędziła na potrzeby własne. Prokurator nie uwierzył, że sta-
ruszka tyle wypija, i zapowiedział, że „będzie to musiała udowodnić przed
sądem”.
AH
20-letni Robert M. z Pabianic sta-
nie przed sądem za nieumyślne pod-
palenie swojego mieszkania. Ogień wybuchł, gdy mężczyzna z zapaloną
świeczką w ręku sprawdzał, skąd ulatnia się gaz...
AH
Łódzka policja została wezwana do
pijanej kobiety (prawie 3 promile),
która celowała w przechodniów z pistoletu. Kiedy wytrzeźwiała, tłuma-
czyła, że pistolet dostała od teściowej do... naprawy. Pozwolenie na broń
miał teść, który zmarł kilka dni wcześniej. Na pytanie, dlaczego straszy-
ła ludzi, wyjaśniła, że nie ufa teściowej i sama chciała sprawdzić, czy
spust faktycznie się zacina.
Widać już wyraźnie, że w katolickim impe-
rium – po długich rządach człowieka nazywanego
Breżniewem Watykanu – mamy czas władzy papie-
skiej w wersji Andropowa.
Na początek krótka powtórka z historii dla tych na-
szych młodych Czytelników, którzy nie bardzo pamięta-
ją, kim w radzieckim imperium byli Breżniew i Andro-
pow. Pierwszy z nich był
długoletnim sekreta-
rzem generalnym partii
(KPZR), czyli władcą
ZSRR (1966–1982),
kiedy państwo to osią-
gnęło szczyt polityczne-
go znaczenia w świecie. Czas stosunkowo liberalnych
rządów Breżniewa był również początkiem kryzysu, z któ-
rego kraj ten nigdy nie miał się już wydźwignąć. Breżniew
– mimo postępującej niedołężności – sprawował władzę
do końca życia. Fakt ten, podobnie jak długość rządów,
przywodziły wielu komentatorom skojarzenia z Janem
Pawłem II . Oczywiście są to skojarzenia powierzchow-
ne i nawet wówczas krzywdzące, bo Breżniew miał na
sumieniu tysiące ludzi, a papież głosił miłość. Andro-
pow, były szef KGB, czyli radzieckiej służby bezpieczeń-
stwa, objął na krótko rządy po Breżniewie, próbując ra-
tować mocarstwo kontynuacją kursu poprzednika.
W kontekście kontynuacji postać Andropowa przy-
wodzi na myśl papieża Ratzingera. Rządy obejmuje po
sławnym poprzedniku, w wieku już niemłodym, a więc
i nierokującym długiego panowania. Ratzinger u boku Ja-
na Pawła II pełnił funkcję podobną do tej, jaką Andro-
pow pełnił przy Breżniewie: kierował służbą bezpieczeń-
stwa Krk, czyli Kongregacją Doktryny Wiary. W swojej
pracy miał sporo „osiągnięć” – na przykład zniszczenie
południowoamerykańskiej teologii wyzwolenia, która
opowiadała się za Kościołem wspierającym ubogich.
Andropow – ambasador ZSRR na Węgrzech – stłumił
krwawo tamtejszą rewolucję 1956 r. Różnica polegała więc
na metodach – w przypadku Ratzingera pokojowych, choć
niehumanitarnych. Ratzinger występował również prze-
ciwko dawnym kolegom, reformatorom soborowym.
Imperium Jana Pawła II mimo pozornego blasku
i sukcesów (prestiż międzynarodowy, ekspansja w Euro-
pie Wschodniej) nie potrafiło skutecznie przeciwstawić
się wewnętrznemu kry-
zysowi. Narastał odpływ
i obojętność wiernych,
topniały szeregi kleru.
Wreszcie Kościół mu-
siał zacząć rozmawiać
z wewnętrzną, potężną
opozycją (Austria, Niemcy) – rzecz właściwie bez prece-
densu w ostatnich stuleciach. Watykan szedł na kompro-
mis niczym radzieckie imperium, które musiało tolero-
wać zrewoltowaną Polskę lat 80. i które – mimo zajęcia
Afganistanu – chyliło się ku upadkowi. Ratzinger zna
tylko język dyktatu i nie ma pomysłu na odnowę Kościo-
ła. Kontynuuje wcześniejsze dryfowanie, odwołując się
nawet do symboli tak zamierzchłych jak słynna, staromod-
na i śmieszna czapka, którą odkurzył po prawie pół wie-
ku. Staromodność – oto co jest mu bliskie! Ale to nigdy
nie może być odpowiedzią na współczesne wyzwania.
Watykańskie imperium czeka na swojego Gorbaczo-
wa . Po drodze może zdarzyć się jeszcze jakiś efemerycz-
ny Czernienko z lamusa (sekretarz generalny KPZR
1984–1985), ale nowe musi nadejść. I ono nadejdzie, tak
jak głasnost i pierestrojka . Po to, żeby przynieść odnowę
i... koniec katolicyzmu takiego, jaki znamy. Bo rzymski
katolicyzm bez nieomylności papieskiej, moralnej prze-
mocy kleru i dyktatury Watykanu nie będzie już „rzym-
ski”, czyli nie będzie sobą. Tak jak Związek Radziecki
przestał istnieć wraz z przewodnią rolą partii.
ADAM CIOCH
AH
42-letni Zenon J. sześć lat sku-
tecznie ukrywał się przed sosno-
wiecką i chorzowską policją. W końcu zirytowani stróże porządku za-
czaili się na niego na tyle skutecznie, że chłopa zdybali. Okazało się, że
facet ukrywał się w szafie, której drugie drzwi prowadziły na klatkę scho-
dową, co do tej pory ułatwiało złoczyńcy ucieczkę.
RZECZY POSPOLITE
Zmierzch imperiów
OH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Unia Europejska może się jutro obudzić, mając w swym gronie kraj rzą-
dzony przez koalicję nieugiętych konserwatystów, eurosceptycznych popu-
listów i ultrakatolickich ksenofobów ze skrajnej prawicy.
(„Le Monde” o Polsce)
Niezależnie od tego, co się wydarzy, więcej do parlamentu nie wystartuję.
(Krzysztof Cugowski, PiS)
Jestem wrogiem państwa wyznaniowego. LPR nie jest partią religijną. My
opieramy się na prawie naturalnym i na tym, co jest dobre dla obywate-
li. I tyle!
(Roman Giertych)
W seminarium na wykładach filozofii traci się rozum, a na wykładach
teologii – żywą wiarę.
(o. Tadeusz Rydzyk)
My jesteśmy rządem pracowitym.
(Kazimierz Marcinkiewicz)
Wybrała OH
BELFER SWÓJ CHŁOP
SZYBO, POZWÓL ŻYĆ!
WESELE Z NAGONKĄ
MISTRZOWIE KIEROWNICY
DOWÓD Z UPOJENIA
NA WŁASNEJ SKÓRZE
W SAMO POŁUDNIE
D awno minęło półrocze rządów Benedykta XVI.
PODWÓJNE DNO
96568784.006.png 96568784.007.png 96568784.008.png 96568784.009.png 96568784.010.png 96568784.011.png 96568784.012.png 96568784.013.png 96568784.014.png 96568784.015.png 96568784.016.png 96568784.017.png 96568784.018.png 96568784.019.png 96568784.020.png 96568784.021.png 96568784.022.png
Nr 4(308) 27 I– 2 II2006r.
NA KLĘCZKACH
5
CZYM SKORUPKA
ZA MŁODU...
DOM ŚW. GRZEGORZA
Każdy pełnoletni słupszczanin bę-
dzie mógł oddać głos na specjal-
nej karcie i wybrać formę uczcze-
nia JPII: pomnik w centrum mia-
sta, dzwon w którymś z kościołów,
krzyż na podmiejskim wzgórzu lub
fundację imienia... wiadomego.
Sponsorem tej szopki jest – jak zwy-
kle – podatnik.
Tak jak przewidywaliśmy („FiM”
30/2005), kruchtowe władze miasta
i powiatu, nie licząc się z opinią
wielu mieszkańców, przekażą niedłu-
go Caritasowi w Ełku Dom Dziec-
ka im. Grzegorza Aleksandrowi-
cza . Starosta Tomasz Andrukie-
wicz uważa, że jest to znakomite roz-
wiązanie, bo Caritas jest sprawną or-
ganizacją, która ma wiele możliwo-
ści pozyskania dodatkowych pienię-
dzy i przyciągnie sponsorów z wielu
krajów. Andrukiewicz opowiada jesz-
cze inne banialuki, np. że placówka
prowadzona przez Caritas będzie in-
stytucją świecką. A może całą Pol-
skę oddamy Kościołowi, który po-
zyska nam katolickich inwestorów
i sponsorów!
Stowarzyszenie Kultury Chrze-
ścijańskiej im. Piotra Skargi, słyną-
ce z nietolerancji wobec mniejszo-
ści seksualnych i związane z Ligą Pol-
skich Rodzin, wysyła do krakowskich
szkół materiały rozpowszechniające
zmanipulowane informacje na temat
homoseksualizmu. Wśród stwierdzeń
zawartych w broszurach można zna-
leźć takie, które porównują homo-
seksualizm z prostytucją i alkoholi-
zmem oraz sugerują, że geje są od-
powiedzialni za pedofilię. AC
że Kaczyński zachowywał się skan-
dalicznie, krzyczał i groził pracowni-
kom oddziału szpitalnego, na któ-
rym leżała jego znajoma. Dobrze, że
nie kazał „spieprzać dziadom” z in-
tensywnej terapii. AC
Andrzeja Przewoźnika uczy, że
w IPN sięga się po teczki nie dla
zabawy, tylko dla polityki... RP
MAŁE JEST CENNE!
AS
MIOTŁA Z KINGI
W ramach „odpartyjniania” pań-
stwa wicepremier i minister MSWiA
Ludwik Dorn otoczył Jarosława
K. opieką agentów BOR-u. Zgod-
nie z ustawą – taka ochrona przy-
sługuje jedynie prezydentowi RP
(oraz byłym prezydentom), premie-
rowi, wicepremierom, ministrowi
MSWiA, ministrowi spraw zagranicz-
nych oraz marszałkom Sejmu i Se-
natu. Minister MSWiA może także
przyznać ochronę innej osobie, ale
warunkiem jest dobro kraju. Widać
prezes PiS jest dobrem narodowym.
Jarosław Kaczyński otrzymał ochro-
nę BOR na prośbę swojego brata
Lecha . Motywacja: Jarek, jako
bliźniak prezydenta, może być na
równi z nim narażony na przejawy
gorących uczuć ze strony kochają-
cego narodu.
Nie marudźmy! Cieszmy się, że
mama Kaczyńska nie powiła czwo-
raczków.
MOBILIZACJA
KRUCHTY
W niedzielę 22 stycznia miesz-
kańcy Częstochowy i okolicznych po-
wiatów wybierali ponownie swoich
senatorów. Powodem zorganizowa-
nia kolejnej wycieczki do urn (za
1 mln zł) były rażące błędy popełnio-
ne przez komisję wyborczą we wrze-
śniu 2005 roku. Styczniowe głoso-
wanie różniło się jednak od jesien-
nego. Cztery miesiące temu do akcji
promowania Czesława Ryszki z PiS-
-u włączyła się tylko redakcja „Nie-
dzieli” (Ryszka jest jej komentato-
rem) i nie zanotowano przypadków
naruszania ciszy wyborczej w kościo-
łach. Teraz w Częstochowie i okoli-
cach księża udzielali instrukcji, że tyl-
ko Ryszka godzien jest poparcia. Po
mszach wierni dostawali pisemną ścią-
gawkę z jego nazwiskiem. Obserwa-
cje naszych Czytelników (a telefonów
w tej sprawie odebraliśmy ponad 100)
są zadziwiająco rozbieżne z oficjal-
nymi komunikatami, w których za-
pewniono opinię publiczną, że żad-
nej kampanii nie było. AH, MP
RYDZYK DO KUPIENIA
Na internetowej aukcji Allegro
pojawił się obraz przedstawiający oj-
ca dyrektora Rydzyka. Technika wy-
konania nieznana, ale na uwagę za-
sługują stąpające u stóp przedsię-
biorczego zakonnika dwie malutkie
kaczuszki. Jak pisze sprzedający
„zawsze znajdą bezpieczne schro-
nienie pod połami sutanny Ojca”. Ce-
na wywoławcza dzieła to marne 9 ty-
sięcy złotych, ale cóż to za pieniądze
wobec ogromu łask, jakie mogą spaść
na jego posiadacza... Ofert kupna
brak.
RP
JESZCZE JEDEN...
Fot. Alex Wolf
W Chełmie konklawe. A wszyst-
ko przez prezydenta grodu – Krzysz-
tofa Grabczuka . Ambitny ten czło-
wiek powołał do życia Stowarzysze-
nie Budowy Pomnika Ojca Święte-
go Jana Pawła II, by jeszcze w tym
roku na głównym palcu miasta mógł
stanąć monument Papy. Za pomy-
słem poszła zbiórka społeczna. Lud-
ność Chełma zebrała 50 tys. zło-
tych, co – jak na ten biedny region
– jest sumą pokaźną. Tyle że 50 tys.
zł wystarczy na posprzątanie i jakie
takie przygotowanie placu. A gdzie
reszta? Na przykład projekt?
Na ogłoszony przez stowarzysze-
nie konkurs wpłynęło aż jedenaście
prac, ale wszystkie takie sobie. Od-
powiedzialność zrzucono więc na
mieszkańców. Oni mają rozstrzygnąć,
czy chcą centralny plac swojego mia-
sta ustroić papieżem kroczącym, sie-
dzącym czy stojącym. AK
AS
Samorządowcy nie od macochy!
Też chcą mieć patrona!
Podczas warszawskiego spotka-
nia prezydentów miast papieskich An-
drzej Porawski , dyrektor Biura
Związku Miast Polskich, przypomniał,
że już kilka lat temu działacze sa-
morządowi zwrócili się do prymasa
Polski z prośbą o ustanowienie św.
Kingi ich patronką. Dlaczego jej?
Podobno dlatego, że jako żona Bo-
lesława Wstydliwego dbała o spraw-
ne funkcjonowanie władz lokalnych,
nakłaniając męża, aby nagradzał do-
brych, a usuwał złych wójtów.
Św. Kinga jest już patronką władz
samorządowych diecezji tarnowskiej,
jednak – zdaniem Porawskiego – tar-
nowianie powinni się nią podzielić,
gdyż takiej opieki wystarczy dla
wszystkich.
Sekretarz generalny KEP bp
Piotr Libera (na zdjęciu) też tak
uważa. No i Kindze dojdzie obowiąz-
ków...
JP
ZATOPIĆ
WOODSTOCK
OPASŁY POMNIK
Ledwo Jarosław Kaczyński
w rządowej rozgłośni – Radiu Ma-
ryja – powiedział, iż jest za cenzurą
obyczajową, a już mamy odzew. Naj-
wyższa Izba Kontroli zapowiedziała
kontrolę Owsiakowego Przystanku
Woodstock. Ten festiwal i zlot mło-
dzieży z całej Polski od dawna był
solą w oku kościółkowych. „Tu nie
ma żadnej polityki. Po prostu przy-
szła kolej na Woodstock” – zapew-
nia przedstawiciel zielonogórskiej de-
legatury NIK. Jasne! 11 lat NIK nie
interesował się Woodstockiem i aku-
rat teraz ją naszło... Owsiak tłuma-
czy, że tyle już przeżył kontroli, więc
i tę przeżyje. Kontrolowane ma być
bezpieczeństwo imprezy, o które dba
w Kostrzynie prawie 1000 osób z Po-
kojowego Patrolu (mają zaliczone
liczne szkolenia) i ponad 150 licen-
cjonowanych ochroniarzy...
I co z tego? Kontrolerzy pewnie
muszą coś znaleźć. Dadzą oczekiwa-
ny pretekst do zakazania imprezy
ze względu na dobro jej uczestników.
Tak jak w Warszawie i w Poznaniu...
Meldujemy, panie prezesie, zadanie
wykonane!
Co to jest skromność? Coś, co
w polskim Kościele nie występuje.
Nie tylko prałat Henryk Jankow-
ski uważa, że wcale nie jest groszy
od JPII , i też marzy o swoim pomni-
ku. Najlepiej – postawionym za ży-
cia, żeby mógł się nacieszyć. Także
biskupowi kaliskiemu Stanisławo-
wi Napierale właśnie zafundowano
opasłe hagiograficzne dzieło. Ordy-
nariusz nie sprzeciwił się wydruko-
waniu ponad 300-stronicowej książ-
ki o sobie, której autorami są pod-
legli mu kapłani. Skromnie udał po-
twornie zaskoczonego i skonfundo-
wanego. Ale cóż – skoro Go tak ko-
chają...
ZŁOTOUSTY
Watykan wpadł na kolejny po-
mysł w sprawie dojenia owieczek
– prawie tak dobry jak numer z czyść-
cem. Oto wydał edykt, że od wszyst-
kiego, co powie lub napisze papież,
a zostanie to wykorzystane (w cało-
ści lub fragmentach) w książkach
i innych publikacjach (nagrania, pro-
gramy, filmy itp.), będą pobierane
opłaty. Czyli taki podatek od słów.
Żeby było jeszcze śmieszniej, prawo
ma obowiązywać 50 lat wstecz!
Przypuszczamy, że to nie koniec.
Niedługo w kościele, po sakramen-
talnej formułce księdza: „Oto słowo
Boże” wierni nie będą odpowiadać:
„Bogu niech będą dzięki”, tylko: „Ile
się należy?”.
W SŁUPSKU WYBORY
MW
Władze Słupska z prezydentem
miasta Maciejem Kobylińskim
(SLD) na czele postanowiły złożyć
hołd Karolowi Wielkiemu . Nie
wystarczyła dokonana kilka lat te-
mu zmiana nazwy ulicy Wałowej na
JPII. Teraz czołobitne chłopaki
z SLD postanowiły się wykazać. Od-
dali sprawę w ręce ludu pracują-
cego i zorganizowali referendum.
RP
WOŁAJĄCY
NA PUSZCZY
ATRAKCJA
Abp Józef Życiński , prof. Wła-
dysław Bartoszewski , red. Magda-
lena Bajer , prof. Wiesław Chrza-
nowski , dr Andrzej Grajewski , bp
Tadeusz Pieronek , prof. Barbara
Skarga i ks. prof. Andrzej Szo-
stak z Zespołu Opinii Etycznych
„Sumienie i Pamięć”, powołanego
przez metropolitę lubelskiego, sprze-
ciwiają się lustracji wedle pomysłu
Prawa i Sprawiedliwości. Ich zda-
niem, IPN nie może zastępować
rzecznika interesu publicznego oraz
sądów lustracyjnych i rozstrzygać
o losie Polaków oskarżanych o współ-
pracę ze służbami specjalnymi.
Dr Grajewski ostrzega: jeśli po-
mysły PiS zostaną zrealizowane,
IPN zamieni się w „instytucję od
teczek”. I zaczną się polowania na
czarownice – dodajmy. Bo przykład
Zmarły ks. Jan Twardowski
jeszcze za życia określił, że chce być
pochowany na warszawskich Powąz-
kach. Wola zmarłego kapłana i po-
ety – jednego z najbardziej znanych
i lubianych w Polsce – jest jednak ni-
czym dla prymasa Glempa . Ten chce
pochować księdza Twardowskiego
w swojej Świątyni Opatrzności Bo-
żej. Wprawdzie świątynia to obecnie
– ze względu na brak funduszy – roz-
babrany plac budowy, ale przecież
Kościół już musi myśleć o przyszłym
biznesie i pątnikach, którzy będą tu
zjeżdżać z całej Polski. Grób księdza
Twardowskiego miałby więc robić za
atrakcję turystyczną... Przeciwko tym
planom protestuje rodzina poety. Aż
chciałoby się powiedzieć: „Spiesz-
my się chować ludzi”... Tam, gdzie
chcieli.
MarS
PS
KACZOR DRAPIEŻNY
Przed warszawskim Sądem Pra-
cy trwa proces kompromitujący pre-
zydenta Lecha Kaczyńskiego .
O prawo do przywrócenia do pracy
walczy pielęgniarka zwolniona, jak
twierdzi, po interwencji ówczesnego
prezydenta stolicy („FiM” 49/2005).
Jej wersję podtrzymała przed sądem
jedna z pielęgniarek, która zeznała,
KC
96568784.023.png 96568784.024.png 96568784.025.png 96568784.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin