Wikingowie.rtf

(347 KB) Pobierz

ęęłęóWikingowie


 

Wzdragali się ponoć przed zimną wodą, choć z nią głównie się kojarzą. Gdy osadnicy islandzcy zdecydowali się porzucić starych bogów, chrzest odbywał się przy gorących źródłach.
FPRIVATE "TYPE=PICT;ALT=Wikingowie"

„Ludzie morza”, wikingowie („ludzie zatok”), Normanowie („ludzie Północy”)... bezwzględni rozbójnicy i piraci, nieustraszeni żeglarze i odkrywcy, żądni chwały wojownicy i profesjonalni najemnicy, pionierscy osadnicy, zapobiegliwi rolnicy, znakomici korabnicy i metalurdzy, agresywni i wizjonerscy kupcy. Niszczyli i zakładali osady, miasta, państwa, byli zbirami i elitami, łączyli Wschód z Zachodem i Północ z Południem, przenosili nowinki techniczne, obyczaje, mody i wieści. Przez trzy wieki byli postrachem Europy, ale też jej oddechem i przygodą, ożywczym powiewem.

Normanami zwały ich zachodnie kroniki, choć od początku IX stulecia kryli się już pod tą nazwą Szwedzi, Goci, Duńczycy i Norwegowie. Zamieszkiwali początkowo Skandynawię i Jutlandię. Gdy na macierzystych ziemiach nie mieściły się już ich ambicje, wyruszyli w cztery strony świata. Szwedzi, czy jak kto woli — Waregowie, pożeglowali Bałtykiem na wschód, by później, od zatok Fińskiej i Ryskiej, ciągnąc, gdy było trzeba, łodzie słodkowodnymi szlakami, podążyć na południe ku cieplejszym morzom, gdzie kusiły bogactwa Bizancjum. Goci zainteresowali się południowymi brzegami rodzimego Bałtyku. Duńczycy rozjechali się na wschód i zachód. Wkrótce dali się we znaki Brytanii i państwu Franków. Norwegowie, przed którymi rozciągały się przestrzenie oceanu, ulegli ich pokusie. Ruszyli na zachód i później na południe — przez Szetlandy, Orkady, Hybrydy ku Irlandii i Szkocji, a najwięksi śmiałkowie skręcili bardziej na północ i zapuścili się głębiej w nieznane — odkrywając Islandię, Grenlandię i Amerykę.

Nie zawsze było wiadomo, czy przybyli rabować, handlować, czy też się osiedlić. Gdy pierwsi wikingowie pojawili się u wybrzeży Anglii, zostali uznani za kupców, co rychło miejscowy komitet powitalny „na skutek błędnej oceny sytuacji” przypłacił życiem.

Wpływali w górę Tamizy, Loary, Skaldy i Renu. Po ich wizytach płonęły Kolonia, Rouen, Nantes, Orlean, Bordeaux, Utrecht, York i Londyn. Pewnego listopadowego dnia 885 roku 700 długich łodzi z czterdziestoma tysiącami mężczyzn, kobiet i dzieci próbowało przecisnąć się przez Sekwanę, tarasując ją pod Paryżem na długości 8 km. Paryżanie postanowili zachować się dzielnie i nie przepuścili intruzów, czym ściągnęli na swe miasto całozimowe oblężenie. Ta dzielność na niewiele się zdała. Wiosną nadciągnęły wprawdzie królewskie posiłki, lecz król wolał układać się niż bić i wikingowie spokojnie odpłynęli do bogatej Burgundii, której mieszkańcy pewnikiem w popłochu zakopywali swe złoto.

Skandynawscy wojownicy z czasem wyraźnie się rozleniwili i coraz chętniej dawali przekupywać, a lato zastawało ich w zimowych bazach. Na pomysł opłacania się wikingom wpadł chyba jako pierwszy Karol II Łysy w 845 roku, a jego śladem poszli kolejni Karolingowie. Od władców Anglii wikingowie duńscy dostawali tak zwany Danegeld. W roku 878 król Wessexu Alfred dał im spory kawałek swego kraju, a w 911 król Francji Karol Prostak zalegalizował podboje normańskiego wodza Rollona nad Sekwaną, wokół Rouen, czyniąc go swym lennikiem z zagarniętych terenów. Opowiadano później, że gdy Rollon pocałować miał królewską nogę, zlecił to jednemu ze swych ludzi, a ten, by się zbyt nisko nie pokłonić, podniósł ją do góry i Karoling fiknął kozła. Ale to był dopiero początek francuskich kłopotów z Normandią, chociaż szybko sfrancuziała, a jej mieszkańcy przesiedli się na konie. Prawdziwe problemy zaczęły się wówczas, gdy normandzki władca Wilhelm Bastard, zwany później Zdobywcą, po wygranej bitwie pod Hastings w 1066 roku został królem Anglii. Chociaż walczył o nią z Duńczykami i Norwegami, nie był to już jednak rozdział historii wikingów.

Synowie i wnukowie wikingów Rollona, którym marzyły się własne przygody, ruszali też nad Morze śródziemne, by za bizantyjskie pieniądze walczyć z Arabami. Wkrótce zresztą walczyli i z Bizancjum, i z różnymi włoskimi książętami — najpierw za złoto innych włoskich książąt, później coraz częściej na własny rachunek. Jeden z takich najemników, Robert Guiscard, przechytrzył wszystkich i w południowej Italii założył własne państwo.

Wikingowie szwedzcy, zwani przez Słowian Waregami, docierali do Bizancjum od strony Morza Czarnego, przez płynące na południe wielkie rzeki wschodniej Europy. Handlowali z miejscowymi ludami, od niektórych pobierali haracz, niektórym odpłatnie świadczyli wojenne usługi. Wpływ Waregów na kształtowanie się staroruskiej państwowości starała się swego czasu pomniejszyć historiografia radziecka, dowodząc, że przed ich pojawieniem się istniały na tych ziemiach ośrodki państwowe, które później do swych celów wykorzystywały normandzkich najemników. Sporo kłopotu sprawia tu jedno z najważniejszych źródeł do dziejów Rusi Kijowskiej, latopis z XII wieku — tak zwana Powieść doroczna. Czytamy tam o wysłannikach skłóconych wschodniosłowiańskich rodów, którzy około 860 roku „poszli za morze ku Waregom ku Rusi i powiedzieli: Ziemia nasza wielka i bogata, a porządku w niej nie ma. Pójdźcie kniażyć i władać nami. I wybrali się trzej bracia z rody swoimi, wzięli ze sobą wszystką Ruś i przyszli: starszy Ruryk siadł w Nowogrodzie, a drugi Sineus w Biełoozierze, a trzeci Truwor w Izborsku. I od tych Waregów przezwała się ziemia ruska”. Dwa lata później żył już tylko Ruryk, który dał początek pierwszej ruskiej dynastii — Rurykowiczom.

Pamiętam, jak dawno temu, na I roku studiów, na ćwiczeniach z polskiego średniowiecza rozmawialiśmy o „normandzkim śladzie”, czy jak kto woli — „herezji wikińskiej” u zarania Piastowskiej państwowości i hipoteza ta bynajmniej nie zraniła naszych patriotyczno - słowiańskich uczuć, lecz uwiodła malowniczością, a wszyscy choć trochę rudzi (rudzi, jak wiadomo, pochodzą od wikingów!), żywe świadectwo burzliwej przeszłości naszych ziem ojczystych, poczuli się dowartościowani. Ów ślad, jak i dowód na prawie wszystko, co wymyślą mediewiści, można oczywiście znaleźć w ich ulubionym dokumencie Dagome iudex — dziwacznym (za sprawą papieskiego urzędnika) streszczeniu aktu, w którym Mieszko oddawał część swego państwa pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Czy Mieszko zatem, to nie Mieszko, lecz rudy wiking Dago, albo — jeszcze lepiej — Björn („Niedźwiedź”)? I czy wynurzył się u ujścia Odry z mgieł „Morza Waregów” na czele flotylli długich łodzi?

Taka flotylla mogła przerazić i zachwycić, jeśli na dziobach, nad wymalowanymi burtami pyszniły się lwy pozłociste, straszliwe ptaszydła, smoki ziejące ogniem, delfiny, centaury i rozjuszone byki, a pasiaste żagle wydymały się na wietrze. Znamy te statki nie tylko z opisów i źródeł ikonograficznych. Szczątki zachowały się na dnie fiordów, w torfowiskach i w pochówkach, bowiem wiking i w ostatnią podróż najchętniej wybierał się łodzią. Najpopularniejszym typem był „dwudziestoławkowiec”, ale słynny „Długi Wąż” Olafa Tryggvasona z 998 roku miał 34 ławki i około 37 m długości. Płytko zanurzone, zwrotne i szybkie, poddawały się wszelkim manewrom.

Łodzie wikingów często widywali mieszkańcy Wolina, zwanego w sagach Jumne lub Jomsborgiem. Mediewiści spierają się o istnienie tam jakiejś normandzkiej strażnicy, bowiem, jak pisał Gerard Labuda: „Gdy sagamandrzy byli w kłopocie, gdzie ulokować swoich bohaterów działających na Bałtyku, z reguły ekspediowali ich na Ruś, a czasem również do Jomsborga. Tym sposobem osiedlili tu Palnatokiego, Sigwaldiego, Styrbjorna i Olafa Tryggvassona”. Król Danii Harald Sinozęby wygnany z kraju w 986 roku przez opozycję, którą kierował jego syn Swen Widłobrody, znalazł schronienie i zmarł z ran na Wolinie.

Ów wyrodny syn Haralda był zięciem polańskiego władcy Mieszka (a może Dagona?). W życiu księżniczki świętosławy, którą sagi zwą Sygrydą czy Syrytą Storradą („Dumną”), był już zresztą drugim wikingiem. Pierwszym był król Szwecji Eryk Zwycięski (Segersall). Jego poselstwo musiało przybyć po Piastównę około roku 980. Płynęła przez morze pewnie pierwszy raz w życiu. Nie mogła jej wyprawić w tę długą podróż matka. Jeśli była nią Dąbrówka, która wiedziała dobrze, jak to jest wyjść za mąż w obcym kraju, a nie pogańska żona Mieszka, to też już nie żyła. świętosława urodziła Erykowi syna, przyszłego króla szwedzkiego Olafa Skötkonunga. Radziła sobie całkiem nieźle, również gdy wcześnie owdowiała. Stała się jedną z głośniejszych bohaterek sag, chociaż jej metody nie zawsze były godne pochwały. Gdy już mogła mieć wpływ na wybór swego mężczyzny, ten, którego pokochała, władca Norwegii Olaf Tryggvasson, za życia owiany legendą bohatera, po prostu jej nie chciał. Ryzykował, gdyż nie można było bezkarnie urazić dumy i uczuć Storrady. Jej intrygi doprowadzić miały do powstania antynorweskiej koalicji siedmiu królów, duńsko - szwedzko - słowiańskiej. Zdradziecki kochanek zginął (oczywiście bohatersko) w bitwie morskiej pod Svolder. Ale „udziałem króla ma być chwała, a nie długi żywot” — jak mawiał inny władca Norwegii, Magnus Bosonogi, który nie doczekał trzydziestych urodzin. Ze Swenem też się jakoś Swiętosławie nie układało, chociaż w ciągu sześciu lat urodziła mu czworo dzieci. Musiała wrócić na gnieźnieński dwór, którym władał już jej brat, chrobry Bolesław. Synowie Kanut i Harald nie zapomnieli o niej i gdy zmarł srogi tata, popłynęli po nią do Polski. Kanut połączył później w swym ręku królestwa Danii, Szwecji, Norwegii i Anglii. Do średniowiecznych kronik trafił jako jeden z największych władców swego czasu. Storrada zmarła prawdopodobnie w jakimś angielskim zamku, jeśli oczywiście nie wymyślili jej sagamandrzy.

W Sadze o Grenlandii i w Sadze o Eryku Rudym znajdujemy bohaterów, dla których Bałtyk był za mały. Radzili sobie z ogromem oceanu, chociaż nie mieli pojęcia o długości geograficznej. Żeglowali wzdłuż równoleżników, śledząc położenie Słońca i Gwiazdy Polarnej, kierunek wiatru i fal, obserwując wieloryby i wodne ptaki. Nieznane lądy odkrywali jednak przypadkowo. To sztorm zagnał szwedzkiego wikinga Gardara Svarvarsona do brzegów „Wyspy Lodu”, Islandii, o której istnieniu wiedziało tylko paru irlandzkich eremitów. Od 874 roku zaczęli się tam osiedlać wikingowie norwescy i sześćdziesiąt lat później mieszkało ich tam już 25 tysięcy. Również podczas sztormu zmylił drogę niejaki Gunnbjorn, odkrywając dzięki temu Grenlandię. „Zieloną” nazwał częściej białą wyspę Eryk Rudy, wygnany z Islandii awanturnik, by przywabić osadników. I rzeczywiście w 986 roku ściągnął 500 śmiałków. Już mieszkaniec Grenlandii, Bjarne Herjulfsson, płynąc sobie samotnie, przypadkiem zboczył do Ameryki. To jednak syn Eryka, Leif z 35 towarzyszami świadomie zaryzykował wyprawę na zachód (było to prawdopodobnie w jubileuszowym 1000 roku). Dotarli do niegościnnego kamienistego wybrzeża, później, płynąc na południe, do krainy lasów. Zauroczyło ich jednak miejsce, które nazwali Vinlandią i gdzie postanowili się osiedlić. Historycy wciąż się spierają, czy tę nazwę tłumaczyć jako „kraj wina”, czy jako „kraj bogaty”. Norweg Helge Ingstad, który twierdzi, że chodzi o „bogaty”, odkrył w Nowej Funlandii pozostałości wikińskiej osady. Jeśli te domostwa zbudowali ludzie Leifa, to i tak długo w nich nie mieszkali. Wrócili na Grenlandię, ale przetartym już szlakiem popłynęli do Ameryki drugi syn Eryka, Thorvald, i córka Freydis. Thorvald zginął z rąk tubylców nazywanych przez wikingów Skraelingami, których atak sprowokował, mordując ich bezbronną grupę. Freydis zaś doprowadziła do rzezi bratobójczej i też sama padła jej ofiarą.

Wyciągając strzałę, która ugodziła go w pierś, Thorvald powiedział ponoć: „Widzę, że obrosłem tłuszczem w pasie. Odkryliśmy urodzajną krainę, ale niewiele przysporzy nam ona radości”.

 

ęęłęóWIKINGOWIE
 

Idealny wikiński wojownik był:
1. Małomówny w gniewie
2. Wielkoduszny
3. Hojny
4. Szczery i otwarty
5. Honorowy w stosunku do wroga, a nie podstępny
6. Zdyscyplinowany
7. Wrażliwy na potrzeby innych
8. Mężny

 

Ten wojowniczy naród nieodparcie kojarzy się z morskimi bitwami, statkami o smoczych głowach oraz z prymitywnymi rozbójnikami rabującymi, palącymi i zabijającymi spokojnych mieszkańców wielu krain. Obraz ten jest zarówno do pewnego stopnia prawdziwy, jak i wielce krzywdzący. W rzeczywistości bowiem Wikingowie nie

 

byli zwykłymi łupieżcami. Rozwinęli fantastycznie bogatą kulturę materialną i duchową. Ich wierzenia i legendy stały się podstawą dla wielu twórców żyjących w późniejszych wiekach. Normańscy mistrzowie szkutnictwa (budowa okrętów) i płatnerstwa (przygotowywanie broni oraz pancerzy) nie mieli sobie równych na całym świecie. Przepiękne zbiory wikińskich eposów oraz poezji do dzisiaj urzekają niezwykłą atmosferą, fascynującą fabułą oraz bogactwem formy. Rozwiązania prawne stosowane przez Wikingów do dzisiaj są uważane za szczytowe osiągnięcia wczesnego średniowiecza, a Islandczycy są prekursorami tworzenia systemu parlamentowego, przypominającego w pewnym stopniu współczesne reguły demokratyczne.

 

Wikingowie nazywani inaczej Normanami, zamieszkiwali tereny dzisiejszej Danii, Szwecji oraz Norwegii. Jednak ekspansja terytorialna przedstawicieli tego narodu budzi prawdziwe zdumienie. Norwegowie skolonizowali Islandię (niektórzy historycy obliczają, że na Islandię przybyła niemal jedna czwarta całej ludności Norwegii, czyli około 60 tysięcy ludzi!), Islandczycy dotarli w roku 984 do Grenlandii (wtedy zresztą zachwycającą piękną, bujną

 

roślinnością, a nie tak jak dzisiaj pokrytą głównie lodem i śniegiem), Grenlandczycy jako pierwsi Europejczycy dotarli do Ameryki (przeszło 300 lat przed Kolumbem!), ale nie zagościli tam zbyt długo. To jednak nie wszystko. Ekspansja terytorialna Wikingów nie szła tylko w kierunku północnym. Normańscy wojownicy zdobyli w 911 roku północną Francje (stąd pochodzi nazwa: Normandia), pustoszyli Francję centralną (już w połowie IX wieku kilkakrotnie oblegli Paryż), założyli swe królestwo Sycylii, skolonizowali Irlandię i Szkocję, toczyli walki z angielskimi królami i pokonywali ich w krwawych bitwach, pobierając następnie ogromne haracze. Aż wreszcie duński król Kanut został w 1014 roku władcą Anglii. To Szwedzi rozpoczęli w IX wieku podbój Rusi (opanowali miasta aż po Kijów), niosąc temu ciemnemu, wschodniemu narodowi swoją kulturę i zakładając tam panującą dynastię Rurykowiczów. Wikińscy kupcy i wojownicy docierali również do odleglejszych krain. Służyli w armiach cesarzy bizantyjskich (Bizancjum, czyli dzisiejszy turecki Istambuł, nazywali Miklagrodem), podróżowali nawet do rządzonego przez Arabów Kalifatu Bagdadzkiego (znajdującego się na terytorium dzisiejszego Iraku), ich ślady znaleźć można w Jerozolimie.
Oczywiście niemożliwe byłoby dotarcie do tych wszystkich miejsc, gdyby nie wspaniałe wikińskie statki. To dzięki nim Wikingowie podróżowali po morzach i oceanach oraz docierali w głąb lodu, korzystając z rzek. Statek -

 

drakkary- budowane przez Wikingów, to prawdziwy majstersztyk sztuki szkutniczej. Okręty te mogły znacznie różnic się parametrami, w zależności od tego, czy przeznaczono je do wędrówek po Atlantyku, czy też przepraw rzecznych lub eksplorowania przybrzeżnych płycizn Bałtyku. Znalezione znaki okrętów pozwalają przypuszczać, iż sporej wielkości jednostka wojenna miała około 23 metrów długości i 7 metrów szerokości. Całkowity ciężar tego statku (wraz z załogą i wyposażeniem) sięgał około 18 ton, natomiast zanurzał się on na zaledwie metr pod powierzchnię wody, co pozwalało zręcznie lawirować wśród mielizn i płycizn. Całkiem spora była również szybkość okrętu, który mógł rozwijać prędkość powyżej 10 węzłów (czyli około 20 kilometrów na godzinę). Załogę takiego okrętu stanowiło około 70 wojowników-żeglarzy. Największy, opiewany w poezji, wikiński statek został zbudowany około 1200 roku. Był to Długi Wąż, jednostka licząca prawie 40 metrów długości i wyposażona w 34 ławki dla wioślarzy.

 

Normanowie najbardziej lubili walczyć w bitwach morskich, ale przebieg tych bitew zwykle był dość dziwny. Oto żeglarze wiązali łodzie burtami, aby stworzyć jedną lub więcej pływających linii, które następnie zderzały się i ścierały z liniami wroga. Oczywiście wcześniej wojownicy zasypywali się nawzajem gradem strzał oraz oszczepów. Zrozumiałe, że przy takim rodzaju walki niemożliwe były wszelkie skomplikowane manewry taktyczne, a powiązane ze sobą statki traciły możliwość manewru. W starciu wygrywał ten, komu udało się wtargnąć na okręt wroga i oczyścić go z załogi. W pogoń za uciekającymi udawały się dopiero jednostki, które zostały odcięte od linii. Aby w pełni docenić wagę i trudność długich ekspedycji Wikingów, trzeba zdać sobie sprawę, że nie znali oni urządzeń astronawigacyjnych. O położeniu swych jednostek dowiadywali się jedynie badając na oko położenie Słońca oraz Gwiazdy Polarnej, a także obserwując zachowanie zwierząt - głównie wielorybów oraz ptaków.
O wierzeniach Wikingów, ich fascynującej i pięknej mitologii przeczytacie na następnych stronach. Niestety, religia ta upadła pod wpływem chrześcijaństwa. Pierwszym wielkim królem Wikingów, który przyjął chrześcijaństwo był władający pod koniec X wieku Danią Harald Sinozęby. Niedługo po nim to damo uczynił król norweski Olaf Tryggvason, wprowadzając chrześcijaństwo do Norwegii i Islandii.

 

Wikingowieęłęó

W trakcie swoich dalekich wypraw, których trasy rozciągały się od Ameryki Północnej po Konstantynopol. Wikingowie - wojownicy z północy plądrowali wiele krain, a w niektórych się osiedlali. Po upadku cesarstwa zachodnio - rzymskiego Europę nawiedzało wiele klęsk, a do najpoważniejszych należały najazdy drużyn skandynawskich, które w VII wieku rozpoczęły serię morskich wypraw wojennych. Drużyny te określano wspólnym mianem - Wikingów, czasem ich członków nazywano Normanami lub Waregami. Główną przyczyną ekspansji Wikingów było przeludnienie, ale niewykluczone, że ich wyprawy miały także charakter handlowy. Szybko się jednak przekonali, że nowe ziemie można łatwo podbić lub zasiedlić.

Wyprawy Wikingów.

W 874 roku dotarli oni do Islandii, w tamtych czasach zamieszkałej wyłącznie przez garstkę irlandzkich mnichów. Utworzyli oni na wyspie organizację państwową opartą na rządach starszyzny plemiennej podejmującej decyzję na zgromadzeniach zwanych „ting”. Islandia stała się kolebką wspaniałej kultury. Spisane zostały tam tkz. Sagi opisujące wierzenia i wyprawy wikingów.

Czy Kolumb był pierwszym Europejczykiem w Ameryce?

Kolumb nie był pierwszym europejczykiem, który stanął na kontynencie amerykańskim.

W 981 roku przywódca Eryk Rudy odkrył Grenlandię, gdzie została założona kolonia. Przetrwała ona do XV wieku. Wikingowie przepłynęli także Atlantyk i jakiś czas spędzili w Nowej Fundlandii. Zostali więc pierwszymi Europejczykami, którzy dotarli do Ameryki jeszcze przed Kolumbem.

 

Fragment szkatułki wikingów ,pochodzącej z około 1100 roku, Świat Wiedzy: Historia Świata , Wikingowie

Na przełomie wieków X i XI dopłynęli do Winlandii, kraju, który historycy umiejscawiają gdzieś pomiędzy Labradorem a Nową Fundlandią. Około roku 1000 Leif Eiriksson (Leif Szczęściarz) dotarł do Winlandii. Nie wykluczone jest, że prześcignął go o 10 lat niejaki Bjarni Herjolfsson. Fakty te zostały potwierdzone przez odkrycia w miejscowości L'Anse au Meadow, gdzie znaleziono fundamenty domów, ślady kuźni i łaźni. Potomkowie tych śmiałych żeglarzy założyli kilka osad, które przetrwały tam do XIV wieku. Okrycia Normanów były jednak odkryciami, które pozostały w ukryciu. O ich wyprawach wiedziała tylko nieliczna garstka Skandynawów i nie wywarło to wpływu na rozwój wiedzy geograficznej w Europie. Istnieje hipoteza, że Kolumb przebywał w Islandii przez jakiś czas, gdzie podobno znalazł stare mapy z zaznaczonymi szlakami wypraw i mogło to wywrzeć decydujący wpływ na jego ekspedycję. Istotnie Kolumb w roku 1477 odbył podróż do Anglii i Irlandii, ale należy odrzucić tą hipotezę, ponieważ Wikingowie nie umieli sporządzać map. Poza tym wiedząc o istnieniu północnych ziem na zachód od Islandii, dlaczego trasa jego była tak bardzo oddalona na południe?

Ekspansja wikingów odbywała się w 3 kierunkach.

 

Norwegowie, którzy przepłynęli Atlantyk i osiedlili się na Islandii, zajęli także Wyspy Owcze, Szetlandy, Orkady Hebrydy, Wyspę Man i północno-zachodnią Anglię. Założyli takie miasta jak Wexford Limerick i Dublin w Irlandii.

Wikingowie umieli budować łodzie ze wzmacnianym kadłubem i kilem potrzebne im do morskich wypraw. Łódź z grobowca Oseberg.

Duńscy Wikingowie przepłynęli morze północne i zaatakowali wschodnie wybrzeża Anglii i zachodnią Europę. Na Swych długich łodziach rzekami takimi jak Sekwana i Ren docierali w głąb zaatakowanych krajów. Dostali się nawet na morze śródziemne przepływając cieśninę Gibraltarską.

Trzeci kierunek ekspansji obrali szwedzcy Normanowie zwani Waregami. Płynąc rzekami znajdującymi się na terenie dzisiejszej Rosji dotarli do Konstantynopola, a nawet do Bagdadu.

Wikingowie byli znakomitymi żeglarzami. W przeciwieństwie do Europejskich żeglarzy, którzy bali się zapuszczać na otwarte wody oceanu wikingowie nie mieli z tym problemu. Bez trudu pokonywali długie dystanse, napadali nagle i z wody - co dawało im przewagę w zaskoczeniu, stanowili niebywałe zagrożenie.

Wyczynom skandynawskich żeglarzy, którzy u schyłku pierwszego tysiąclecia odwiedzili wybrzeża Ameryki północnej należy się oczywiście uznanie. Jednak ich odkrycie przez wieki pozostało nieznane i nie miało większych konsekwencji historycznych i handlowych dla ludzi Europy. Natomiast odkrycie Kolumba w 1492 roku miało znaczenie ogólnoświatowe - poszerzyło ono granice obszaru zamieszkanego przez ludzi i dodało do obrazu świata dwa wielkie kontynenty.

 

Sztuka fortyfikacyjna .

Za czasów Wikingów cała Skandynawia była areną ciągłych walk, sporów dynastycznych, napadów, najazdów itd. nieodłącznie towarzyszących procesom państwotwórczym. Zmusiło to mieszkańców tych ziem do nauczenia się sztuki fortyfikacji. Coraz lepiej rozwinięte miasta potrzebowały lepszej obrony, więc w X wieku pojawiły się w Skandynawii miejskie wały obronne. Wcześniej były to tylko umocnienia nadgraniczne, w razie potrzeby zapewniające schronienie ludności. Najpiękniejszym przykładem tego typu linearnie ułożonych umocnień jest Danevirke. Wały były wznoszone w różnych okresach, a łączna ich długość wynosi aż 30 km. Danevirke znajduje się u południowego przewężenia Jutlandii. Wały pierwotne zostały umocnione i rozbudowane w 808 roku za panowania duńskiego króla Gotfryda, lecz istniały już 75 lat wcześniej. Wał Gotfryda był niewątpliwie jedną z największych tego typu fortyfikacji. Jedyną przerwą w linii umocnień była tzw. Droga Wojsk (Haervej), której broniła potężna brama, bardzo trudna do zdobycia. Wał został jeszcze wzmocniony 160 lat później przez Haralda Sinozębego, łącząc stare zabudowania z nowymi powstałymi wokół miasta Hedeby. Wysokość nowych umocnień dochodziła do 13 metrów, dodatkowo był on jeszcze wzmocniony palisadą na szczycie. Specyfika fortyfikacji Danevirke zmieniła się dopiero w XII wieku, kiedy do jego wzmocnienia użyto trwalszych kamiennych i ceglanych elementów.

Zanim w X wieku nastały czasy budowania rozbudowanych fortyfikacji w całej Skandynawii istniała doskonale rozwinięta (w samej Szwecji jest ich ponad 1000) sieć twierdz na wzgórzach. Budowano je najczęściej na wzgórzach skalistych, bardzo często na wyspach położonych na rzekach lub jeziorach dla dodatkowej ochrony. Szczególnie wiele tego typu zabudowań znajduje się w rejonie Melar. Mury tych budowli najczęściej wznoszone były z wielkich granitowych głazów, jeżeli były dostępne, ale czasem stosowano również inne gatunki kamienia. Nie jest łatwo ustalić nawet w grubym przybliżeniu wiek tych budowli, ale z całą pewnością część z nich pochodzi jeszcze z przed ery Wikingów. Normańskie twierdze miały najczęściej charakter wyłącznie obronny, ale niektóre z nich posiadać mogły również kultowy lub stanowić siedziby królów i książąt. Tego typu twierdzą jest np. Stenyborg na wyspie Adelso na jeziorze Melar, gdzie znajduje się również cmentarzysko z okresu przed wikińskiego. Z kolei ośrodkiem życia religijnego jest np. Gaseborg w Jarfalli w pobliżu Sztokholmu, który dodatkowo stanowił schronienie dla ludności w czasach zagrożenia. Podobnym celom najprawdopodobniej służył fort w Runsa w północnej części jeziora Melar. Jest on otoczony podwójnym wałem. Niedaleko znajduje się ciekawe cmentarzysko, otoczone wielkimi kamieniami (niektóre mierzą do 2 m) ułożonymi w kształt okrętu. Obok niego znajdują się jeszcze inne grobowce. Fort dodatkowo służył w czasie wojny za schronienie wieśniakom, ale nie wygląda na to, aby kiedykolwiek był ciągle eksploatowany. Na uwagę zasługuje warownia Hochburg, górująca nad miastem Hedeby. Jest ona ciekawa o tyle, że znajduje się na równinach, co było w Danii rzadkością. Podobnym celom służyło najprawdopodobniej miasto Birka na wyspie Bjorko na jeziorze Malar. Fort Borg stojący w pobliżu prawdopodobnie początkowo służył za schronienie. Jego rola zmalała w X wieku, kiedysamo miasto zostało otoczone wałami.


Około 100 tego typu fortów występuje na Gotlandii, ale nie wszystkie są z czasów Wikingów. Największym i najpotężniejszym z nich jest niewątpliwie Torsburgen, położony niedaleko wschodniego wybrzeża. Posiada ogromne wapienne (przykład tego, że nie zawsze były z granitu) mury obronne, ciągnące się na 2 kilometry, wysokie na 7 metrów, a miejscami szerokie na 24. Te parametry stawiają twierdzę w rzędzie najpotężniejszych w całej Skandynawii. Ślady archeologiczne datują twierdzę na IV wiek, lecz ponownie eksploatowano ją w X wieku. Innym bardzo ciekawym archeologicznie obiektem zachowanym na Gotlandii jest Bulverkt na jeziorze Tingstade Trask, położonym na północnej stronie wyspy. Na płytkich wodach jeziora znajduje się szereg drewnianych platform, ustawionych obok siebie w kwadrat i bokach długości 170 m. Na tej wielkiej platformie stały niegdyś domostwa, otoczone dodatkowo ciasno ustawioną palisadą. Metody zastosowane przez rzemieślników przy budowie przypominały te stosowane w podobnych przypadkach przez Słowian z południowych i wschodnich wybrzeży Morza Bałtyckiego. Nasuwa to przypuszczenie, że osada została wykonana przez imigrujących Słowian. Nie są znane przyczyny wybudowania osady właśnie w tym miejscu, ale nazwa jeziora "Tingstade" skłania do podejrzeń, że mogło to być miejsce zbierania się thingów (rodzaj sądu).


Inną wyspą gdzie spotkać można przed wikińskie twierdze jest wyspa Olandia. Znajduje się ich tam 16, z czego tylko dwa - Ismanstorp i Eketorp były w czasach Wikingów wykorzystywane. Oba otoczone są kolistym murem wapiennym, otaczającym pozostałości dawnych domostw. Pierwszy z fortów ma 127 m średnicy, a jego mury wznoszą się na 2,5 m. Nie była to z pewnością bezpieczna forteca, gdyż wykonano w niej aż dziewięć wejść, aby zapewnić sobie możliwość ewentualnej ucieczki. Fort prawdopodobnie był zamieszkany tylko w chwilach zagrożenia. Eketorp był znacznie bezpieczniejszą przystanią. Były tam tylko trzy bramy i służył on najprawdopodobniej jako kwatera garnizonu chroniącego wyspę. Opuszczony został po 700 latach ciągłego zamieszkania, a funkcje obronne dobrze spełniał jeszcze do ok. roku 1000. Był to także znaczący i zamożny port handlowy.

Wikińskie warownie zaprezentuje na przykładzie warowni z Trelleborga, jako że jest ona najlepiej poznana. Ma ona założenie ściśle geometryczne. Była podzielona na ćwierci przez dwie, wyłożone drewnem drogi, wyznaczone na osiach północ - południe i wschód - zachód. W każdej ćwierci znajdowaly się cztery długie domy. Bramy prawdopodobnie były zwieńczone wieżami chroniącymi ten najsłabszy element fortyfikacji. Największy z obozów tego typu - Aggersborg - ma 240 metrów średnicy. Trelleborg jest znacznie mniejszy - jego średnica wynosi 136 metrów. Jest on jednak niezwykły z powodu 15 dodatkowych domów wybudowanych poza głównym założeniem obronnym, osłanianych przez własny wał. Wszystkie cztery warownie typu "Trelleborg" (Aggersborg i Fyrkat na Jutlandii, Trelleborg na Zelandii i Nonnebakken na Fionii) zostały założone w pobliżu głównych szlaków handlowych, prawdopodobnie po to, aby ułatwić Haraldowi Sinozębnemu (z którego rozkazu powstały około980 r.n.e) kontrolę nad całym krajem.

Taktyka Wikingów

Wikingowie to przede wszystkim rozbójnicy, których bardziej interesowała grabież i gromadzenie zdobyczy niż systematyczne podboje terytorialne. Wojnę kochali i chociaż nigdy nie parli do walnej bitwy, a w razie potrzeby potrafili jej zręcznie unikać , to jeśli doszło już do bezpośredniego starcia, angażowali się w nie chętnie, ze znajomością rzeczy i zapałem.

Jako urodzeni wojownicy, dyscyplinę i organizację, oparte na bezwzględnym podporządkowaniu się bezpośrednim zwierzchnikom - członkom starszyzny rodowej - mieli niejako we krwi, co na tle reszty ludów Europy Zachodniej uznać należy za cechę wyjątkową. Walczyli pieszo - włócznią, mieczem i toporem, sporadycznie używali też łuku. Ciało osłaniali skórzanym kaftanem, hełmem i okrągłą tarczą; później upowszechniły się wśród nich także kolczugi.


Kiedy Europa nauczyła się już skutecznie odpierać ich najazdy, niewielkie początkowo - stu-, góra dwustuosobowe grupy normańskie zaczęły się łączyć w większe jednostki taktyczne, niekiedy zupełnie pokaźnych rozmiarów. Oblężenie Paryża w altach 885 - 886 prowadziła armia Wikingów, licząca jak się wydaje blisko 30000 ludzi.


W walkach z przeważającym liczebnie, lepiej uzbrojonym, ale za to fatalnie zdyscyplinowanym i dowodzonym pospolitym ruszeniem zachodnioeuropejskim, z którym zrazu mieli do czynienia, Wikingowie najchętniej stosowali taktykę zaczepno - odporną, skutecznie równoważącą wspomniane dysproporcje. Jej skuteczność potwierdziły także późniejsze starcia Normanów z bardziej profesjonalnymi oddziałami konnego rycerstwa.


Ze swej strony Europa szybko doszła do wniosku, że dobrze wyćwiczona jazda (w powiązaniu z systemem fortyfikacji) jest nader skutecznym środkiem obrony przeciwko łupieskim rajdom Wikingów. Uderzająca z ogromnym impetem ciężka konnica - jeśli nieprzyjaciel nie miał nad nią miażdżącej przewagi liczebnej - była dla Wikingów przeciwnikiem co najmniej równorzędnym, o ile wręcz ich nie przewyższała. Jeśli przewaga Normanów okazywała się przytłaczająca , szybka i znająca się na swoim rzemiośle jazda zachodnioeuropejska prowadziła działania wojenne z bezpiecznych , dobrze umocnionych baz wypadowych, skutecznie nękając piesze kolumny Wikingów i zadając im ciężkie straty. Rozproszone oddziały konnicy potrafiły również w krótkim czasie dokonać koncentracji sił i w sprzyjających okolicznościach wymusić na najeźdźcach przyjęcie bitwy na własnych warunkach.

W odpowiedzi Wikingowie dokonali pewnych modyfikacji taktycznych. Po pierwsze natychmiast po przybiciu do brzegu starali się ogołocić całą najbliższą okolicę z koni wierzchowych, które dosiadali sami, co pozwalało im na znaczne przyspieszenie tempa przemarszów. Początkowo traktowali oni te zwierzęta wyłącznie jako środek transportu, kiedy jednak coraz częściej przychodziło im się mierzyć z jazdą zachodnioeuropejską, sami zaczęli tworzyć oddziały konne, nauczyli się też zakładać umocnione bazy wypadowe w naturalnie obronnych miejscach wzdłuż wybrzeży morskich i brzegów rzek. Do samego jednak końca armie normańskie składały się przede wszystkim z wojowników pieszych.


Broń

W erze Wikingów prawem każdego wolnego mężczyzny było noszenie broni. W tamtych czasach nie tylko królowie i możni prowadzili między sobą wojny. Ludzie wszystkich warstw społecznych mogli zostać wezwani do walki w obronie swego wodza lub króla, zmuszeni do udziału w najazdach albo do pomszczenia własnej rodziny. Wikingowie walczyli głównie pieszo choć zdarzali się wśród nich także konni wojownicy. Była to jednak rzadkość. Rzadkością były również bitwy morskie. Statki służyły głównie do przewiezienia ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin