Późne popołudnie malowało błękitno-fioletowe chmury na niebie za oknem, a Changmin półleżał na łóżku w sypialni oglądając kolejny odcinek serialu, w którym grał Ryu. Uwielbiał nabijać się z potwornej roli nieudolnego lekarza-playboya kolegi, kiedy tylko nadarzyła się taka okazja – Ryu wyjątkowo mu do takiej tandety pasował.Poprawił poduszkę pod plecami i założył ręce na piersi. Hmm... Gdzie ten TeaHwa?Chwycił pilot i ściszył głos.- TaeHwa!!! – wrzasnął ile sił w płucach, ale odpowiedziało tylko echo. – TaeHwa!!! – wydarł się jeszcze głośniej. – Chodź no tu!Drzwi skrzypnęły sekundę później, aż Max podskoczył wystraszony.- Przestać wrzeszczeć. – Jin wszedł do pokoju zdezorientowany. – Czego chcesz?
- Gdzie byłeś? – zapytał zainteresowany i pokazał palcem na ekran. – Serial ci mija.- Zaprowadziłem dziewczynki do chłopaków. – wyjaśnił i usiadł na łóżku przodem do telewizora. – Jestem zmęczony. – westchnął głośno podając mu litrowe pudełko śmietankowo-czekoladowych lodów które Max kazał sobie przynieść, a Channie podniósł się do siadu prostego, wziął pudełko w dłoń i przyjrzał się Jinowi uważniej. - Przepracowujesz się. – stwierdził tonem znawcy, a TaeHwa zdobył się na szczery uśmiech.- Ktoś cię musi wyżywić, głodomorze. – odwrócił głowę w stronę Changmina i mrugnął do niego wesoło.- Tsetsua mnie żywi. – oznajmił dumnie unosząc głowę.- A JiWoon na to pracuje? – domyślił się stukając palcem w etykietkę lodów Jin, na co Max pokręcił ze śmiechem głową i przysiadł za chłopakiem obejmując go ramionami za szyję.- Jeśli kiedyś zajdzie taka potrzeba, to i ja pójdę do pracy. – obiecał i cmoknął TaeHwę w skroń. Jin zmrużył oczy i zerknął na niego podejrzliwie. – Ale na razie się polenię.- Na razie sobie radzimy, a ty świetnie zajmujesz się domem. – poklepał go po dłoniach zaciśniętych mocno w okolicach mostka na jego białej bluzie. – Bardzo ci dziękuję.- Żaden problem. – potargał mu włosy Channie, a Jin roześmiał się wesoło i odwrócił w jego stronę popychając z impetem na kolorową kołdrę. – Oglądamy? – zapytał, gdy TaeHwa rzucił się na pościel układając obok niego.- Co tam ciekawego? – zapytał chwytając opakowanie lodów i otwierając z impetem wieczko. - Ryu się zastanawia, czy ta pielęgniarka sama mu się oświadczy, czy jednak będzie musiał zachować się po męsku i kupić jej pierścionek. – streścił szybko zaglądając do kubełka. – A gdzie łyżeczki?- O żesz, zapomniałem. – skrzywił się Jin. – Zaraz... – spróbował wstać, ale Max powstrzymał go chwytając za przedramię.- Mam tu po kawie jedną. – powiedział zadowolony podnosząc małą srebrną łyżeczkę z nocnej szafki. – Poradzimy sobie.- Zawsze można palcami. – zachichotał TaeHwa podając mu pudełko. – Wiesz co, strasznie tu duszno... – rozejrzał się po pokoju chcąc sprawdzić, czy Changmin przypadkiem znowu nie pozamykał wszystkich okien obawiając się wlatujących do domu owadów. - Odwarde jes. – wybełkotał Max zapychając usta porcją czekoladowych lodów.- Nie wierzę. – Jin spojrzał na niego zaszokowany, po czym ściągnął z siebie grubą bluzę i odrzucił na fotel zostając w samym podkoszulku. Złapał koniec poduchy i wyciągnął ją spod Changmina.- Eeej! – chłopak osunął się kilka centymetrów niżej nieudolnie celując łyżeczką z lodami prosto w swoją brodę. - Sierota. – TaeHwa zaczął ugniatać poduszkę szykując sobie posłanie.- To twoja wina! – Max próbował zetrzeć lepką papkę wierzchem dłoni. - Gdzieś były chusteczki...- No, ciekawe gdzie... – mruknął chłopak wycierając brudną rękę o koszulę.- Co ty robisz... wczoraj ją praliśmy. – Jin złapał go za rękę z obrzydzeniem wlepiając oczy w ciemną plamę na błękitnym tshircie. – Weź się uspokój. – zaczęli manewrować paczką lodów i łyżeczką, próbując je sobie na przemian wydrzeć z rąk lub odsunąć na wystarczającą odległość, by drugi nie mógł dosięgnąć. TaeHwa złapał pudełko i przewrócił Chhangmina na plecy siadając na nim błyskawicznie i tamując ruchy.- Złaź ze mnie. – próbował się podnieść, ale Jin tylko mocniej przycisnął go do kołdry i wyciągnął rękę z lodami wysoko w górę.- Nie dostaniesz lodów.- Złaź... – próbował go zrzucić, czemu nie miał zamiaru ulec i naprężając wszystkie mięśnie oponował ruchom Changmina.- A co się mówi? – zaczął się droczyć, a Max wywrócił oczami.- Zejdź ze mnie i daj mi lody.- Nie.- Daaaaaj mi. – jęknął płaczliwie, ale Jin pokręcił przecząco głową unosząc pojemnik jeszcze wyżej, bo dłoń Changmina już sunęła po jego próbując chwycić opakowanie. – Kurde, Jin...- Otwórz buzię. – polecił mu TaeHwa drugą ręką wkładając do lodów łyżeczkę, metr ponad głową. – Nakarmię cię.- Karmienie dzieci ci nie wystarcza? – zbulwersował się.- Mam zjeść sam? – wydął wargi. Max gwałtownie zaprzeczył głową i otworzył usta najszerzej, jak potrafił. – Fuj, Channie. Nie chcę oglądać twojego gardła! – TaeHwa stuknął łyżeczką w jego zęby, aż chłopak chwycił się za żuchwę sycząc z bólu.- Co ty mi robisz? – zdenerwował się i rzucił na Jina chwytając mocno za jasny materiał koszulki, jakby chciał go potargać szarpiąc. Objął go mocno w talii i ścisnął rękami, przesuwając je szybko na brzuch, który miał zamiar połaskotać, jednak palce zatrzymały się leniwie na zarysowanych i dobrze widocznych mięśniach. - To nie fair. – stwierdził Changmin przesuwając dłonią po umięśnionym brzuchu Jina, który wciąż siedział mu na biodrach. – Mój facet ma lepszy kaloryfer niż ja!TaeHwa zaśmiał się i nachylił do Maxa.- Nie tylko kaloryfer mam lepszy. – szepnął i wcisnął mu w usta łyżeczkę lodów. - Mhm... – mruknął ironicznie Channie, a Jin nachylił się mocniej i zlizał końcem języka roztopione lody z jego warg. – Daj więcej... – rzucił tylko w odpowiedzi wyciągając łyżeczkę z buzi. Jin podał mu kolejną porcyjkę, a potem następną i następną, aż słodki przysmak zaczął szybko znikać z plastikowego kubełka. Po każdej porcji następowały coraz mocniejsze i śmielsze pocałunki, aż w końcu przywarli do siebie z niekontrolowaną siłą, obejmując się ramionami za szyje i wgryzając w swoje wargi pozwalali, by lody topniały na ich gorących ustach. Changmin przejechał całym językiem wzdłuż twarzy Jina, znacząc na niej lepki ślad od brody, aż po czoło, po czym podparł się na łokciach, a TaeHwa podwinął jego koszulkę i położył na jego brzuchu zimny kubełek. - Aaa! – prawie podskoczył zrzucając go, kiedy lodowaty plastik zetknął się z gorącą skórą.- Uspokój się! – złapał go za ręce, kiedy Max próbował zdjąć z siebie opakowanie.- Zimne! – fuknął, a Jin wziął łyżeczkę, zanurzył ją w waniliowych lodach i usadowiwszy się obok chłopaka, zaczął je spokojnie konsumować.- Głupi jesteś. – spojrzał na niego spod półprzymkniętych powiek.- Co sobie wszystko wziąłeś? – oburzył się Changmin.- Chciałem romantycznie, a ty się rzucasz.- To jest według ciebie romantyczne? – wytrzeszczył oczy.- A nie jest? – zdziwił się TaeHwa, a Max podnosząc się na rękach usiadł naprzeciwko niego.- Myślisz, że zamrożenie w karbonicie pomogło Hanowi Solo zdobyć księżniczkę Leię? - Jin niemal zakrztusił się przysmakiem. – Lody są po to, by je jeść.
- Co ma do tego księżniczka Leia? – patrzył na niego z niedowierzaniem.- Nie Leia, tylko karbonit...- Changmin!- Co?- To tylko lody. – TaeHwa wskazał na pudełko.- No właśnie. – przytaknął chłopak.- Co właśnie? No, to tylko lody więc trzeba je zjeść. – zabrał mu pojemnik i łyżeczkę i zajął się na powrót topniejącymi lodami, układając się wygodnie na poduszkach.- Czasami zazdroszczę JaeJoongowi i Lio. – mruknął nagle TaeHwa, ze splecionymi nad głową rękami wpatrując się beznamiętnie w telewizor.- Czego? – zdziwił się Changmin zajęty pochłanianiem deseru.- Wiesz, jak oni by to wykorzystali? Czemu my tak nie umiemy?- Bo nie jesteśmy królikami? – domyślił się Max, ale widząc niewzruszoną minę chłopaka wyjął z ust łyżkę i wepchnął ją w jego pierś. – Co mam niby zrobić? Wysmarować się od góry do dołu tymi lodami, żebyś ze mnie to zlizał? – skrzywili się obaj na taką wizję.- Dziwna z nas para. – podsumował TaeHwa.- W kwestii pożycia seksualnego na pewno. – Max wpakował ogromną porcję do ust. – Rzadko kiedy ktoś jest taki normalny, nie?- Chcesz się kochać? – wystrzelił nagle Jin, aż lodowaty smak zatrzymał mu się w przełyku.- Hutaj? – wydukał.- Nie. Na balkonie. – spojrzał błagalnie w sufit.- Teraz? – Changmin powachlował sobie otwarte szeroko usta ręką.- Tak.- Nie chce mi się iść na balkon... – stęknął Max celując kolejną kopiastą łyżką w usta, która trafiła jednak w środek brody, kiedy TaeHwa specjalnie szturchnął jego łokieć. – Jin! A potem się drzesz, ze ubrania brudzę...- I to znowu moja wina? – zgadł.- Chyba... – Changmin zastanowił się głośno, a Jin korzystając z jego nieuwagi ponownie usiadł na jego biodrach wyciągając z jego ust łyżeczkę. Channie zmarszczył gniewnie brwi i podparł się na łokciach wpatrując w jego twarz, a TaeHwa prowokującym ruchem oblizał łyżkę i włożył ją sobie do ust. – Zachowujesz się, jak Tsetsua. – skrzywił się, a on wzniósł oczy do nieba. – Prowokator. – dodał z zadziornym uśmiechem Max i przesunął dłońmi po udach Jina.- Chcesz, czy nie? – droczył się chłopak.- Loda?- Channie! Zboczeńcu! – obruszył się TaeHwa chwytając poduszkę i nakrywając nią twarz Changmina, który zaczął panicznie machać rękami strącając lody w zieloną pościel. Jin przewrócił się na nie i wrzasnął na całe gardło, a Max zakrył mu usta ręką.- Cicho!- Zimne... – jęknął oblepiony brązowo-białą mazią, która błyskawicznie przesiąkła przez materiał i razem z koszulką przylepiła się do pleców i boku chłopaka.- A mi nie wierzyłeś.- Obrzydliwe... – TaeHwa zaczął odczepiać od siebie fragmenty podkoszulka. Channie ukląkł na kolanach i pochyliwszy się lekko w jego stronę, wysunął język i przejechał nim po ramieniu Jina zlizując lody.- Już mniej? – zapytał z rozbrajającym uśmiechem lekko zarumieniony.- Muszę to z siebie ściągnąć. – powiedział ledwo tłumiąc śmiech i w jednym momencie pozbył się koszulki, a Max wykorzystał to i przypadł do Jina z namiętnym pocałunkiem. Wbił się w jego usta i objął go ramionami, a TaeHwa nie zdolny do jakiegokolwiek ruchu pozwolił położyć się na poduszkach, wgniatając plecami resztkę lodów w kołdrę. Zatrząsł się cały zarówno z zimna rozchodzącego się od kręgosłupa, jak i coraz silniejszych pocałunków Maxa, którego język penetrował głęboko jego usta, a chłopak z każdą chwilą obejmował go coraz bardziej kurczowo.- Teraz chcę... – szepnął mu do ucha Channie, kiedy już oderwali się od siebie i Jin gładził go po karku, a delikatne muśnięcia warg Maxa znaczyły ślad na jego twarzy aż do ucha. Jednocześnie poczuł, jak dłonie chłopaka zsunęły się po jego nagim ciele sięgając paska spodni.- Zaraz. – opanował się TaeHwa i odsunął Changmina od siebie, a Max spojrzał na niego wydymając wargi niezadowolony. – Dziś moja kolej.- Że co? – oczy Channiego rozszerzyły się zdziwione.- Mamy zacząć robić grafik? – zmrużył oczy i popychając Maxa na bok, usiadł po turecku.- Ale... – miotał się wzrokiem między twarzą Jina, pościelą, a podłogą, a TaeHwa siedział przypatrując mu się uważnie i gryzł wargi, które czerwone od wcześniejszych pocałunków wręcz domagały się ciągu dalszego. – Zagrajmy. – zaproponował nagle.- Proszę? – Jin wyprostował się gwałtownie.- Zagrajmy o to, który dziś na górze. – powiedział poważnym tonem i ukląkł naprzeciwko niego. - To śmieszne. – co też ten Max wymyśla?- Wiem, że obaj mamy na to ochotę. No dalej Jin. – zachęcił go z minką urwisa. – Boisz się, że przegrasz? – wyszczerzył rząd równych ząbków, a TaeHwa spiorunował go wzrokiem.- Dobra. Dawaj.- Raz, dwa, trzy! – krzyknęli jednocześnie wyciągając przed siebie pięści. - Co...? – jęknął Max widząc, że dłoń Jina przedstawia nożyce pokonujące jego umowny papier.- Wygrałem. – TaeHwa uśmiechnął się z satysfakcją mrużąc oczy. – Ściągaj spodnie. – zarządził.- A gra wstępna? – Channie zacisnął wargi przyglądając mu się uważnie.- Już była. – złapał go za ramiona.- TaeHwa...- Jak nie chcesz... - Chcę. – powiedział szybko i posłusznie położył się na materacu, a Jin wdrapał się na niego i zaczął rozpinać jego koszulę, odsłaniając fragment po fragmencie nagie ciało. – Mmmm, Channie... Czyżbyś ostatnio był na siłowni? – uśmiechnął się z satysfakcją gładząc całymi dłońmi napinający się brzuch chłopaka.- Przecież chodzę czasami. – mruknął i podniósł się lekko sięgając ust TaeHwy, który z błogością i zadziornym uśmieszkiem na ustach zaczął oddawać każdy kolejny całus.- Chodzisz, chodzisz... – mruczał pomiędzy pocałunkami TaeHwa, rękami zaczynając rozpinać zamek spodni Maxa i czuł, jak jego skóra robi się coraz cieplejsza. Zsunął z jego ramion rozpiętą koszulę, a Changmin objął go przytulając się do jego torsu i wbijając zachłannie w usta Jina, posadził go sobie wygodnie na kolanach. TaeHwa złapał go za policzki i wsunął język głęboko w gardło Maxa, który puścił jego plecy i zdarł z siebie do końca błękitny materiał koszuli, odrzucając ją gdzieś poza obręb łóżka. Złapał Jina mocno w pasie i przewrócił na kołdrę, chwytając rozporek jeansów, rozpinając go gwałtownie i niemal zdzierając spodnie z chłopaka.- W sumie masz rację... – wyszeptał odrywając głowę minimalnie od jego twarzy i spojrzał na niego cały zarumieniony. – Gra wstępna nie jest niezbędna.TaeHwa ujął jego twarz w dłonie i ucałował różowe policzki.- Rozczulasz mnie, kiedy się tak czerwienisz. – wyznał, a kolor Maxa zrobił się jeszcze bardziej intensywny. - Przestań, bo się obrażę. – prychnął.- Nawet ci komplementu nie mogę powiedzieć? – pogłaskał go po głowie i pocałował w czoło, a Channie z głośnym westchnieniem pociągnął go za ręce i przeturlał się na plecy. Jin ukląkł nad nim i zsunął z siebie spodnie, na co Max uśmiechnął się drapieżnie. – Więc jak dziś chcesz? – zapytał nachylając się i zaczął lizać jego sutek. - Byle tak dobrze, jak zawsze. – szepnął próbując powstrzymać jęk cisnący mu się na usta, kiedy Jin manewrował ciepłym językiem pomiędzy jedną, a drugą brodawką, które napinały się pod jego dotykiem.- Spokojna głowa. Poradzę sobie. – zaśmiał się, a Channie stęknął głośno, gdy dłoń TaeHwy przesunęła się z brzucha niżej, dotykając przez materiał bokserek jego twardniejący członek.- Jesteś pewien, że chłopaki nam nie przeszkodzą? – zapytał zaciskając oczy i wyginając się mocno do tyłu pod naporem coraz natarczywszych dłoni Jina.- Dziewczynki zapewnią im rozrywkę na jakiś czas... – powiedział Jin wsuwając ręce głębiej między jego uda, na co Changmin odetchnął zadowolony i ułożył się wygodniej dając chłopakowi dostęp do swojego nagiego torsu. TaeHwa pochylił się i zaczął łapczywie całować jego szyję, wkradając się ustami w każde jej najdrobniejsze załamanie, na co Max odchylał głowę i kurczowo ściskał w pięściach kołdrę i prześcieradło, niemal drąc je, kiedy ręce Jina przejechały po jego ciele i udach. Przesunął się kawałek niżej i z głośnym śmiechem zaczął ściągać z Changmina spodnie, które plątały się razem z kołdrą i nie dawały się łatwo zsunąć z jego nóg.- Może ci pomóc? – zachichotał Max, a TaeHwa szarpnął za nogawkę unosząc jego nogę wysoko. – Auua! – Channie złapał się za udo i pociągnął je do siebie. - Ćwiczenia rozciągające. – zakpił Jin.- Ja ci dam ćwiczenia... – próbował kopnąć chłopaka, który uchylił się sprawnie i przyskoczył do Changmina wbijając go w poduszkę, łapiąc za nadgarstki i blokując ruchy jego rąk, które przycisnął do prześcieradła.- Nie masz ze mną szans. – szepnął uśmiechając się kącikiem ust, a Max splótł palce dłoni z jego.- To się jeszcze okaże. – odparł pewny siebie.- Masz bardzo wysoką samoocenę. – zaśmiał się ściskając mocniej jego dłonie.- Nie bez podstaw. – szepnął próbując dosięgnąć ust Jina, który pochylił się tak, że włosy zakryły mu pół twarzy i poruszył lekko biodrami, aż całe ciało Changmina zwariowało.- Nie bez podstaw... – powtórzył cichutko TaeHwa i przycisnął wargi do jego, oswobadzając ich uścisk dłoni i przesuwając je po klatce piersiowej Maxa, by w końcu zapleść ręce wokół jego szyi. Channie zacisnął palce na plecach Jina, ale szybko zsunął je niżej na jego pośladki, a czując napiętą, rozgrzaną skórę pod opuszkami zadrżał mocno. Ich usta znajdowały się w swoim własnym świecie, a dłonie Maxa znaczyły swoją wędrówkę przez pośladki, uda i łydki TaeHwy, zaciśnięte kurczowo na jego biodrach. W końcu złapał gumkę swoich bokserek i nie chcąc dłużej czekać, zaczął je z siebie ściągać, a Jin zauważywszy to, parsknął śmiechem i uniósł się lekko na kolanach pozwalając Maxowi na pozbycie się bielizny.Channie odetchnął głośno z ulgą i zatopił dłonie we włosy TaeHwy, który powoli zaczął przesuwać się w dół, znacząc jego skórę delikatnymi muśnięciami. Wygiął się mocno, gdy język Jina zatrzymał się w okolicy jego pępka i szybko zsunął niżej.- TaeHwa... – wyszeptał spękanymi ustami, a fale gorąca uderzały mu do głowy jedna za drugą coraz szybciej. Jin ugryzł lekko skórę podbrzusza Maxa i uśmiechnął się zadziornie pod nosem. Poczuł, jak dłonie chłopaka zaciskają się na jego włosach.- Tylko nie za mocno... – mruknął pochylając głowę niżej.- Właśnie... – Max zacisnął oczy i jęknął głośno, gdy język Jina zaczął pieścić jego ciało.- Spokojnie, Channie... – pogładził go po brzuchu, a Changmin oddychał coraz głośniej i wił się pod dyktando jego ust coraz bardziej.- Jestem... spokojny... – słowa z trudem wydobywały się z jego ust, przecinane krótkimi lub dłuższymi pojękiwaniami i ciężkim dyszeniem. – TaeHwa... – wygiął się gwałtownie szarpiąc włosy chłopaka, aż Jin wyprostował się i znalazł tuż nad jego twarzą. Przywarł do ust Maxa tamując wszelkie dźwięki, które chciały się z nich wyrwać i szybko wsunął dłonie pod jego plecy, zaciskając je mocno na rozgrzanej skórze, która z każdą sekundą pokrywała się coraz większą ilością drobnych kropelek potu.- Wiesz co... – TaeHwa oderwał się od niego i spojrzał na zaczerwienioną twarz chłopaka.- Co...? – łapał z trudem powietrze, chuchając nim na TaeHwę, który patrzył na niego niesamowicie błyszczącymi oczami.- Nie wierzę, że kiedyś marudziłeś, że nie umiesz całować. – powiedział i roześmieli się jednocześnie. - Wprawiłem się. – odparł dumnie.- Masz dobrego nauczyciela. – Jin zadowolony uniósł się na wysokość wyprostowanych rąk i spojrzał na niego z góry.- Jasne. Z doświadczeniem. – odgryzł się Max.- Channie. – pogroził mu żartobliwie, a Changmin wyciągnął ręce i ujął w dłonie jego twarz.- Chcę więcej lekcji. – stwierdził i pociągnął go do siebie by ponownie zatracić się w coraz namiętniejszych pocałunkach. Usiadł przytrzymując Jina przy sobie i wpijał się w jego usta, jakby stęskniony nie smakował ich długi czas, na przemian gryząc lub liżąc językiem jego wargi, lub wsuwając go głęboko na podniebienie chłopaka. TaeHwa obejmował go kurczowo za szyję i odrywał się co chwilę od Maxa, by zaczerpnąć powietrze, które gorące i parne wypełniało przestrzeń między nimi.- Już przerosłeś mentora. – wysapał zmęczony po długiej walce i przetarł czoło wierzchem dłoni, a Changmin zadowolony zjechał ustami na jego szyję, którą zaczął wolno kąsać. - To teraz mogę ruszyć w świat... – zaśmiał się cicho całując Jina w okolicach obojczyków.
- Testować swoje zdolności? – domyślił się TaeHwa odchylając głowę do tyłu.- Wychowywać następne pokolenia... – dokończył Max i przewrócił go na plecy przygniatając swoim ciałem.- O nie. – zaooponował TaeHwa.- Co nie? – zdziwił się nie odrywając od jego klatki piersiowej.- Wiem, do czego zmierzasz! – obruszył się Jin i podniósł gwałtownie przytrzymując Changmina i przewracając go na bok, a Max pociągnął go za sobą i ledwo dotknął łopatkami kołdry, przerzucił TaeHwę przez siebie na krawędź łóżka. – Nie! – krzyknął przytrzymując się mocno chłopaka. Channie wybuchnął szaleńczym chichotem trzymając go tak, żeby nie ześliznął się na podłogę, a Jin zmarszczył brwi i próbował wdrapać się z powrotem na kołdrę i dalej, na Maxa. W końcu udało mu się znaleźć przy nim i w akcie rewanżu szturchnął go mocno przewracając na brzuch. Changmin wciąż chichocząc wtulił policzek w poduszkę i zerknął na niego zalotnie. TaeHwa wydął wargi i usiadł na nim masując rękami jego plecy i ramiona, aż uspokoił się i zamknął oczy poddając z przyjemnością ruchom jego dłoni. - Czy teraz jesteśmy jak Tsetsua i Lio? – zapytał z błogim uśmiechem, gdy Jin pocałował go w kark.- W tym momencie już mógłbyś przestać o nich myśleć. – prychnął.- Mhm... – mruknął zadowolony, a TaeHwa zsunął dłonie wzdłuż jego kręgosłupa, po czym zjechał nimi na brzuch Maxa i zatopił głęboko pomiędzy jego nogi. – Ach! – wyrwało się z ust Changmina i natychmiast zakrył je dłonią, przygryzając palce, gdy Jin zacisnął swoje wokół jego członka. - Śmiało, Channie... – szepnął mu do ucha poruszając powoli biodrami, aż Changmin zatrząsł się cały. – Pokrzycz sobie. – uśmiechnął się przebiegle.- Uhm. – zacisnął tylko oczy i wbił twarz w poduszkę, a TaeHwa wyciągnął spod niego jedną dłoń i zatopił ją we włosach chłopaka, szarpiąc je lekko, aż Channie rozchylił nogi i pozwolił by Jin znalazł się w nim swoim gorącym, napiętym ciałem. – TaeHwa... – stęknął zaczynając poruszać się z nim w zgodnym rytmie, a uroczy rumieniec ponownie przyozdobił jego policzki.- W porządku? – zapytał cicho Jin stopniowo przyspieszając ruch swoich bioder.- Taaak... – jęknął cicho zaciskając zęby i oczy jednocześnie. – Baaaaardzo...
TaeHwa pociągnął go za włosy tak, by odwrócić przynajmniej pół jego twarzy w swoją stronę, ale Channie uparcie zamykał oczy i gryzł swoje usta nie chcąc pozwolić jakimkolwiek dźwiękom na wyjście z gardła.- Channie... – szepnął napierając na niego coraz mocniej i mocniej.Changmin otwarł szeroko usta łapiąc powietrze, a pojedyncze stęknięcia i jęki znalazły upust i przyjemnie podrażniały uszy Jina, który jednocześnie kołysał ich biodrami i przesuwał palcami wzdłuż jego członka, zaciskając je coraz silniej na wilgotnej napiętej skórze.- TaeHwa... – wydusił otwierając lekko oczy. Jin zerknął na niego i podparł się na obu dłoniach zwalniając ruch bioder. – Uuh, TaeHwa... – błyszczące tęczówki Maxa ponownie skryły się pod powiekami, a od jego policzków zaczęło bić większe ciepło. Jin nachylił się i pocałował spoconą twarz chłopaka.- Spokojnie... – złapał jego dłoń w swoją i przycisnął do swoich ust składając na niej delikatny pocałunek.
alexkrycek