Ks. Tadeusz Musz CSMA
Święci niosą w sobie wymiar profetyczny. Są zwykle – podobnie jak poeci – niezrozumiani przez współczesnych. Po latach okazuje się, że przeczuli coś, co nie mogło być wyrażone i opisane w języku ich epoki. Tak samo było z księdzem Bronisławem Markiewiczem. W rocznicę jego odejścia do wieczności (29 stycznia 1912) modlimy się o dar beatyfikacji Sługi Bożego.
Wypadło mu żyć w Polsce dotkniętej tragedią rozbiorów i nieudanych prób odzyskania niepodległości. Ówczesna Galicja, gdzie działał, to nie tylko widoczna gołym okiem nędza, ale także milion analfabetów, tysiące dzieci opuszczonych, pozbawionych wychowania i wykształcenia, majątki przepite w karczmach i religijna ciemnota.
Między zwolennikami liberalizmu a socjalistami toczyła się dyskusja dotycząca sposobu rozwiązania problemów ekonomicznych. Obie ideologie zapomniały o Bogu, ewangelicznych wartościach, nie brały pod uwagę godności człowieka, redukując go jedynie do wymiaru materialnego. Ks. Markiewicz włączył się w ten spór. Był polemistą o wielkim temperamencie. Przestrzegał rodaków przed naiwnym dawaniem posłuchu wybujałym obietnicom. Gdy nadal lud oczu nie otworzy i da się chwycić na lep haseł mile brzmiących, czekają go w przyszłości większe niespodzianki. Przyjdzie do tego, że za cenę jego przekonań i wierzeń będą mu sprzedawać chleb i wodę.
Uważał, że najlepszym sposobem walki o niepodległość Ojczyzny jest praca nad odrodzeniem moralnym Narodu. Pisał: Polski pijanej, ciemnej i próżniaczej nie potrzebujemy, ale oświeconej, pełnej miłości Boga i bliźniego. Nam trzeba Polski prawdziwie chrześcijańskiej. W Chrystusie musimy wszystko naprawić. Co nam po Polsce bez Boga?
Kiedy pytano go z jakimi krajami powinna Polska zawrzeć sojusze, aby odzyskać niepodległość, odpowiadał krótko: Należy trzymać z Bogiem i Jego Kościołem, bo wszyscy inni zdradzą nas i opuszczą.
Za najważniejsze uważał formowanie umysłów i sumień. Temu miała służyć postawiona na odpowiednim poziomie oświata. Pisał: Gdy rozwija się rolnictwo, przemysł, handel, a z nimi ogólny dobrobyt, zaś ubóstwo zmniejsza się – oto znak postępu oświaty materialnej. Gdy kwitnie nauka, różnorodne szkoły, piśmiennictwo, sztuki i inne urządzenia społeczne, wtedy objawia się w nim oświata umysłowa. Jeżeli w narodzie nie ma praw niesprawiedliwych, poprawiają się obyczaje, zmniejsza się zło, kradzieże i rozboje, podstępne bankructwa, nierząd I inne objawy demoralizacji stają się rzadsze, a duch miłości poświęcenia, spokój i zgoda panują między wszystkimi warstwami – oto znamiona oświaty moralnej.
Gdy brakuje takiej wszechstronnej edukacji człowieka, oznacza to, że mamy do czynienia z oświatą pozorną. Skarbem dla każdego narodu jest oświata rzeczywista. Polega ona na tym, aby całą formację człowieka oprzeć na prawdzie nadprzyrodzonej, a następnie wdrażać oświecenie umysłowe i materialne. Zasady wychowania katolickiego są stałe, pewne, niezawodne i wypróbowane na licznych zastępach świętych. Nie potrzebujemy szukać nowych zasad u ludzi innej wiary, zwłaszcza my Polacy, którzy od tysiąca lat chodzimy w świetle prawdy nadprzyrodzonej.
Już w 1887 roku w niewielkim dziełku Trzy słowa do starszych w narodzie polskim pisze: Całe wsie poczynając od wójta nie wiedzą, Kim jest Chrystus.
Zaleca nauczanie prawd wiary, opisuje metody nauczania. Widzi konieczność włączenia w tę pracę ludzi świeckich. Dużą pomoc dostrzega w odpowiedniej lekturze. Jesteśmy narodem, który posiada wielką literaturę prawdziwie narodową i chrześcijańską... w niej siła narodu naszego... Zabierzcie ludowi socjalistyczne broszury, Sny Maryi, Listy z nieba, a dajcie na ich miejsce pisma prawdziwie religijne i pożyteczne.
W związku z tym, od 1898 roku rozpoczął wydawanie miesięcznika Powściągliwość i Praca, który stał się narzędziem ewangelizacji szerokich grup społecznych. Równocześnie pragnął tą drogą uczyć ludzi rozumienia otaczającej ich rzeczywistości i formować zdrową opinię społeczną. Kilka lat później uruchomił własne wydawnictwo i drukarnię.
Patrzył na świat oczyma wiary, dlatego procesy społeczne widział nie tylko w kategoriach socjologicznych, ale u podłoża konfliktów społecznych dostrzegał odwieczne zmagania dobra ze złem. Dostrzegał, że ta walka toczy się przede wszystkim w duszach dzieci i młodzieży. Potrafił doskonale przewidywać i oceniać rozmiary i skutki demoralizujących prądów epoki, w której wypadło mu żyć. Takimi gorszycielami byty egoistyczne rządy państw zaborczych, zamknięte w sobie elity bogatych, dobrze prosperujące w niemal każdej wsi żydowskie karczmy czy wreszcie umiejętnie uprawiana propaganda. Dlatego przestrzegał: W programie przeciwników Kościoła leży zagarnąć młodzież w swoje ręce. Dziś pracują nad tym w szkołach średnich, na uniwersytetach, a nawet w szkołach ludowych. Takie stanowisko wypływało z jego osobistych doświadczeń z lat młodości, kiedy to w czasie nauki w przemyskim gimnazjum pod wpływem modnego wówczas racjonalizmu stracił wiarę w Boga.
W odpowiedzialnej trosce o wychowanie młodych widział rozwiązanie wielu nabrzmiałych problemów społecznych. Niezmiernie aktualne są dziś jego słowa: Przez religijne wychowanie dzieci i młodzieży należy opróżnić więzienia 1 domy poprawcze, oczyścić ulice miast z kryminalistów 1 włóczęgów.
Uważał, że najlepszym lekarstwem na ówczesne schorzenia społeczne jest wychowanie zaniedbanej moralnie, często osieroconej i ubogiej materialnie młodzieży na zasadach Ewangelii w duchu powściągliwości i pracy.
Teorię szybko zamieniał na konkretne decyzje. W dziedzinie wychowania i ewangelizacji odniósł wiele sukcesów jako wikariusz, proboszcz, czy potem profesor Seminarium Duchownego w Przemyślu. Ukoronowaniem jego marzeń było ostatnie 20 lat życia. Kiedy w 1892 roku przyjechał z Włoch, po 7 latach, które spędził u boku św. Jana Bosco i objął parafię w Miejscu Piastowym, zaczął gromadzić wokół siebie pierwszych wychowanków. Już kilka lat później istniał tam zakład wychowawczy dla 200 chłopców. Utworzono szkołę i warsztaty rzemieślnicze. Jeszcze za życia ks. Markiewicza powstały placówki wychowawcze w Pawlikowicach k/Wieliczki i Skomorochach k/Lwowa.
Zasady pedagogiczne zamknął w dwóch hasłach: Któż jak Bóg oraz powściągliwość i praca. Zadziwia takie zestawienie. A jednak Markiewicz uważał, że te zasady są niezbędne we właściwym wychowaniu, a ich zastosowanie przyniesie rozwój społeczny i gospodarczy Polski. Tylko wychowanie oparte zupełnie na religii prawdziwej zdolne jest wyrobić dzielne i wielkie charaktery – to jest ludzi trzymających się ściśle stałych zasad i dokonujących rzeczy wielkich.
W innym miejscu stwierdza: Nie da się zaprzeczyć, że między życiem duchowym a stanem gospodarczym istnieje ścisły, niezmienny związek. Jeśli Duch Chrystusa Pana wprowadził ludzkość na nowe tory rozwoju, to tym samym musi być duchem pracy i postępu. Życie ludzkie jest pasmem walki i pracy duchowej. Każda zaś praca jest podstawą rozwoju, Jest źródłem dobrobytu narodu, podstawą jego niezawisłości i wolności.
Uczył szacunku do pracy, zwłaszcza fizycznej. Do rodziców mówił: Nie straszcie dzieci, że jeśli będą się źle uczyć zostaną szewcami.
Mimo upływu czasu, oceny problemów społecznych dokonane przez ks. Markiewicza jak również propozycje ich rozwiązania pozostają nadal aktualne. Trudności, które dotykają współczesny świat, a także naszą Ojczyznę – wynikaj ą z faktu, że ludzie coraz bardziej wierzą, iż bez Boga też można konstruować życie. Jednak w takim świecie człowiek nie czuje się dobrze, nie potrafi sensownie żyć, często doświadcza frustracji,
Rozwijający się konsumizm – czyli brak powściągliwości – już doprowadził do wielu głębokich wynaturzeń jednostkowych i społecznych. Obecnie jeszcze lepiej rozumiemy, że styl życia proponowany w słowie powściągliwość nie jest modelem negatywnym, jakąś naiwną rezygnacją, pustym umartwieniem. Podobnie rzecz ma się z pracą, w której i przez którą człowiek wyraża siebie.
Powściągliwość i praca to szczególnie ważna dziś zasada, zarówno dla biednych, jak i bogatych. Ubogich uczy oszczędności i pracowitości jako drogi do poprawy bytu materialnego, wyzwala od chciwości, zazdrości, prowadzi do niezależności i czyni ich pożytecznymi dla społeczeństwa. Bogatych chroni przed niegodziwym zyskiem, ślepą pogonią za pieniądzem, uczy prawości sumienia, pomaga dostrzec potrzebujących, a przez to przyczynia się do wzrostu dobra i pokoju w świecie.
Współczesne powszechne przekona nie o potrzebie wychowania człowieka do pełnej dojrzałości chrześcijańskiej, obywatelskiej, społecznej i narodowej potwierdzają słuszność intuicji pedagogicznych ks. Markiewicza. Dziś wiemy doskonale, że społeczeństwa pozbawione wzorów dezintegrują się, rozpadają, nie dojrzewają. Dynamizm zawarty w hasłach Któż jak Bóg i powściągliwość i praca może prowadzić do uzdrowienia rzeczywistości.
Artykuł zamieszczony w Powściągliwość i Praca, 1/2001
Sw_Jan_Bosko---przyjaciel_mlodziezy