Z Wrocławia do Nowego Jorku.pdf

(10672 KB) Pobierz
Q u art Nr 1(11)/2009
Z Wrocławia do Nowego Jorku i z Nowego Jorku do Wrocławia
w poszukiwaniu idei wieżowca 1
Rafał Eysymontt
il. 1 Wrocław. Widok z placu Wróblewskiego w stronę ulicy Traugutta z wizualizacją
nowych wieżowców, fot. R. Eysymontt, wizualizacja pracownia Gottesman-Szmelcman
„N ie mogę się opanować i muszę opisać pierwsze wrażenie po ujrzeniu
tego dzieła (Wieżowiec Woolwortha Cassa Gilberta w Nowym Jorku
wzniesiony w 1913 r.). Właśnie wróciłem z zagranicy, gdzie przeszedłem szcze-
gólny test na jakość dzieła sztuki. Spójrz, jeżeli nic się nie stanie, być może
zrozumiesz, że to dzieło talentu, może nawet wielkiego talentu; jeżeli jednak
wyraźny izyczny dreszcz przejdzie w górę i w dół przez twój kręgosłup, jesteś
w obecności dzieła geniusza. Odkrycia tego doświadczyłem... w bazylice św.
Piotra w Okowach w Rzymie, kiedy znalazłem się oko w oko z Mojżeszem Mi-
chała Anioła. Doznałem nie tylko wstrząsu, ale i włosy stanęły mi na głowie.
Zastosowałem ten test w Kaplicy Sykstyńskiej – działało, lecz nic nie stało się
przy pomniku Wiktora Emmanuela... Kiedy przyjechałem do Nowego Jorku,
zapomniałem o moim odkryciu... lecz kiedy wysiadłem z taksówki naprzeciw
wieżowca, znów poczułem dreszcz, który przeżyłem w obecności dzieła Michała
Anioła i Katedry w Amiens” 2 .
889851944.006.png
Z Wrocławia do Nowego Jorku i z Nowego Jorku do Wrocławia
il. 2 Manhattan widoczny od strony portu po wschodniej stronie półwyspu, fot R. Eysymontt
889851944.007.png
Tak wspominał swoje wrażenia z 1914 r. w książce wydanej w 1936 roku
historyk architektury Thomas E. Tallmadge. Nie tylko on zresztą miał po-
dobne wrażenia zarówno wobec rzeźb Michała Anioła, Kaplicy Sykstyńskiej,
katedry w Amiens, jak i wobec nowojorskich wieżowców. Dotyczy to również
piszącego te słowa. Któż w końcu nie chciałby, aby dreszcz poruszał podzi-
wiających dzieła nie tylko w Rzymie i Nowym Jorku, ale i w jego rodzinnym
mieście. A ponieważ nie mamy i nie będziemy mieli we Wrocławiu rzeźb
Michała Anioła (oprócz udanej kopii Piety w kościele Uniwersyteckim), po-
zostają nam tylko wieżowce. Ponad rok temu przeprowadzono analizę możli-
wości lokowania wysokich budynków na Przedmieściu Oławskim we Wroc-
ławiu. Warto dziś poszerzyć ją o kilka releksji historyka sztuki dotyczących
wieżowców w kraju jego narodzin, czyli w Stanach Zjednoczonych.
il. 3 Wieżowiec Woolwortha Cassa
Gilberta w Nowym Jorku z 1913 r.
(po prawej), fot. R. Eysymontt
1 Ostatnie informacje na temat wrocław-
skich wieżowców nie są optymistyczne.
Zaniechano budowy wieżowca Sky Tower
na Krzykach, niepewna jest także bu-
dowa Odra Tower przy Mostach Sikor-
skiego. Moda lub rzeczywiste odczucie
przyszłych trosk związanych z kryzysem
gospodarczym spowodowała, że wielkie
uznanie krytyków sztuki zyskał projekt
Hotel Polonia. The Afterlife of Buil-
dings prezentowany na Weneckim Bien-
nale przez Grzegorza Piątka i Jarosława
Trybusia, w którym zaprezentowano i-
zyczny i moralny upadek sześciu ważnych
już zrealizowanych w Polsce w ostatnich
latach budynków. Jest wśród nich naj-
ważniejszy warszawski wieżowiec Rondo.
Mój tekst nie jest więc prawdopodobnie
do końca aktualny, choć może przyjem-
nie będzie dziś wrócić do czasów sprzed
września 2008 roku, kiedy o projektach
wrocławskich drapaczy chmur myślano
całkiem poważnie.
Czym jest wieżowiec dla Stanów Zjednoczonych
Symbolem dynamiki rozwoju i możliwości opanowania natury. Z tego po-
wodu niezwykle ważne jest usytuowanie wieżowców. Tu najlepszym przy-
kładem jest południowy skraj Central Parku – terenu wyrwanego naturze,
parku, w którym skała dawnego półwyspu cały czas wrze pod uładzoną po-
wierzchnią trawnika. Po stronie południowej parku, przy obu narożnikach
– przy Columbus Circle i przy drugim wschodnim narożniku – lokowano
najbardziej efektowne z wysokich budynków w tej części Nowego Jorku.
Niegdyś były tu tylko neorenesansowe monstrualne, 100-metrowe pałace, od
2 T. E. Tallmadge , The story of architec-
ture In America, New York 1936, s. 256.
/ 32 /
889851944.008.png 889851944.009.png
2003 r. nad parkiem góruje smukła para wieżowców Warner Brothers, za-
projektowana przez grupę Skidmore Owings & Merill LLP 3 . Takie sytuo-
wanie wieżowców na obrzeżu terenów zielonych wydaje się zresztą pewnym
toposem – park Korczaka w Warszawie jest miejscem, z którego najchętniej
ilmuje się warszawski zespół wysokiej zabudowy. Podobnie jest w Brukseli
i we Frankfurcie nad Menem.
Znakiem, wskaźnikiem, Landmarkiem – (to określenie zastępuje w Sta-
nach Zjednoczonych pojęcie zabytku), podobnie jak w historycznych panora-
mach miast z XV czy XVIII wieku odbijającym swoją sylwetkę od powierzch-
ni wody. Nieprzypadkowo najwspanialsze z amerykańskich drapaczy chmur
usytuowano właśnie na brzegu większej czy mniejszej wody – Manhattan,
Chicago, San Diego, San Francisco. Co interesujące, najpiękniejsze wieżow-
ce europejskie we Frankfurcie nad Menem też ogląda się zza rzeki. Z tego
również powodu budowle te optymalnie fotografuje się, patrząc od strony
portu wypełnionego czasem masztami historycznych żaglowców – to prze-
cież były pierwsze wieże nadmorskich miast (Nowy Jork, San Francisco ze
słynnym wzniesionym w latach 1969-72 piramidalnym wieżowcem autorstwa
Williama L. Pereiry & Associates – znakiem modernistycznej pomnikowości
zrealizowanej poprzez doskonałość techniki).
Elementem sylwety – skyline miasta. Musimy mieć świadomość, że w Sta-
nach Zjednoczonych rysunek „skyline” kształtowany był świadomie, czego
dowodem jest piramidalna sylweta dolnego Manhattanu, z której w 2001 roku
wyrwano brutalnie wieże World Trade Center. Dopiero ich brak uświadamia
il. 4 Nowy Jork. Południowa część
Central Parku widziana z holu budynku
Warner Brothers, fot. R. Eysymontt
3 Najwięcej informacji na temat najnow-
szych nowojorskich budynków przynosi
strona: http://www.nyc-architecture.com
/ 33 /
889851944.001.png 889851944.002.png 889851944.003.png
Q u art Nr 1(11)/2009
nam, że panoramę Nowego Jorku możemy traktować jako dzieło zamknięte.
Najlepszym wskaźnikiem owej urbanistycznej świadomości projektantów
wysokich budynków jest wprowadzone w 1916 roku w Nowym Jorku w naka-
zie strefowania prawo „set back”, chroniące oświetlenie wąskich wąwozów
ulic poprzez cofanie górnych kondygnacji wież. Prawo to jednak nie ograni-
czało tego – co dla wieżowców było najważniejsze – ich wysokości. Na 1/4 par-
celi można było budować dowolnie wysoko 4 . Takie warunki spowodowały
znaczne wzbogacenia brył nowych drapaczy chmur, tak że naśladujący je dla
Wrocławia Max Berg w podobny sposób ukształtował schodkową bryłę swo-
jego wieżowca projektowanego na Placu Powstańców Warszawy i na Rynku,
mieszcząc się w ramach lokalnego prawa budowlanego uzależniającego wy-
sokość budynku od szerokości ulicy, przy której miał być usytuowany 5 .
Sylweta nowojorskich wieżowców ulegała historycznym przemianom 6 .
Po pierwszym pokoleniu indywidualnie kształtowanych brył takich bu-
dynków jak wieżowiec Singera, wspomniany wyżej Woolworth i Bankers
Trust, powstających aż do wybuchu I wojny światowej, nastąpiła fala no-
wych inwestycji kształtowanych już według prawa z 1916 r. z budynkiem
A.I.G. wspaniałym, wzniesionym w stylu Art Déco budynkiem 1 Wall Street
Court, i 40 Wall Street, które były znacznie smuklejsze. Sytuując zdecydowa-
nie bliżej siebie, stworzono iluzję lasu wyrastającego ponad 20-, 30-piętrowe
leśne poszycie. W ten sposób Dolny Manhattan uzyskał swoją zasadniczą
rolę w sylwecie miasta. W latach 60. XX w. nastąpiła rozbiórka budynku Sin-
gera i usytuowanie w jego miejscu budynku One Liberty Plaza. Następna
il. 5 Nowy Jork. Wieżowce otaczające
Central Park od strony północnej.
Na pierwszym planie pierwotna skała
Półwyspu Manhattan, fot. R. Eysymontt
il. 6 Wysokie budynki przy Parku Kor-
czaka w Warszawie, fot. R. Eysymontt
4 D. P. Handlin , American Architecture,
New York 1985, s. 185, 186.
5 Wieżowce Wrocławia 1919-1932, red.
J. Ilkosz , B. Störtkuhl , Wrocław 1997,
s. 148-150.
6 Informacje na temat dolnego Manhat-
tanu czerpię za recenzją książki: Carter
B. Horsley , Skyscraper Rivals, The A.I.G.
Building and the Architecture of Wall
Street, Princeton Architectural Press, New
York, 2001. Autorem recenzji jest Daniel
M. Abramson . Por.: http://www.thecity-
review.com
/ 34 /
889851944.004.png 889851944.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin