Jadwiga Coulcmahler Honor m�czyzny Tytu� orygina�u: Dos anderen Ehre � Translation by Mateusz Harasimowicz Znaki firmowe Oficyny Wydawniczej �Akapit" oraz znaki serii wydawniczych �Akapitu" zastrze�one Projekt ok�adki i strony tytu�owej: Piotr Warisch Redakcja: Halina Kutybowa Korekta: Piotr Kutyba Wydanie pierwsze Wydawca: �Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o. Katowice 1994 Sk�ad: Studio FALL, Krak�w ul. Dietla 57/24 i i Druk i oprawa: Rzeszowskie Zak�ady Graficzne, Rzesz�w ul. p�k. Lisa-Kul' Zam. nr 5382/94 Konsul Henrici otworzy� drzwi pokoiku nale��cego do jego �ony. � Vero, czy jeste� ju� gotowa? Vera Henrici sta�a na �rodku buduaru. Cienka toaleta z chi�skiego jedwabiu przywiera�a mi�kko do jej ramion. Matowobia�oszarawy od- cie� materia�u podkre�la� urod� m�odej kobiety. Wok� niej roztacza�a si� rozkoszna wo� perfum. Przybrawszy nadzwyczaj powabn� poz�, trwa�a nieruchomo przed lustrem niczym egzotyczny, cudowny kwiat. Przed ni� kl�cza�a pokoj�wka, przymocowuj�c do brzegu sukni latoro�l z p�k�w kwiatowych. Obok sta�a dama do towarzystwa, panna Helma Olfers. Z kasetki z posrebrzanego drewna hebanowego wyjmowa�a bi�uteri� Very. � Cierpliwo�ci, Albercie. Jeszcze tylko kilka minut � zawo�a�a Vera do m�a ani na chwil� nie odwracaj�c wzroku od swego lustrza- nego odbicia. Albert Henrici rzuci� jej spojrzenie pe�ne b�lu i uwielbienia zara- zem i wycofa� si�, zamykaj�c za sob� drzwi. Z wolna st�pa� po grubym dywanie w s�siednim pokoju. Jego twarz o ostrych, wyrazistych rysach skrzywi�a si� pod wp�ywem z trudem skrywanego wzburzenia. Nerwo- wo przejecha� palcami po kr�tko ostrzy�onych, wok� skroni ju� z lekka pobiela�ych'w�osach. Opad� ci�ko na fotel, jakby opu�ci�y go wszystkie si�y. Szczup�a, muskularna sylwetka wyda�a si� w tej chwili rezygnacji wiotka i s�aba. Gdyby teraz ujrza� go kto� ze znajomych, wcale nie rozpozna�by w nim owego zazwyczaj tak wytwornego i gibkiego d�entelmena, kt�rego uprzejmo�� i �yciowa werwa wzbudza�a powszechny podziw. Pomimo swych ju� niemal�e pi��dziesi�ciu lat, nawet o �wier� wieku m�odsza �ona nie by�a w stanie przy�mi� jego szyku i wdzi�ku. Ma�o kto zauwa�a� t� tak znaczn� r�nic� wieku, jaka dzieli�a oboje ma��onk�w. Ale tym razem uwadze bystrego obserwatora nie usz�yby oznaki nadchodz�cej staro�ci konsula Henriciego � zamglony wzrok i pomar- szczona twarz. W m�odo�ci Henrici �y� pe�ni� �ycia. Cho� w gruncie rzeczy zalicza� si� do ludzi ceni�cych honor, to jednak tak�e i jemu, podobnie jak wielu innym m�odzie�com jego pokroju, zdarza�o si� uchybia� regu�om dobrego wychowania. Zw�aszcza kiedy gra sz�a o poci�gaj�c� dziewczyn�, sumienie Alberta przestawa�o by� wra�liwe na honor rywali. Poniek�d znu�ony ju� wzgl�dami i przychylno�ci� dam, jakie a� w nadmiarze okazywano mu � bogatemu i interesuj�cemu m�odzie�- cowi � pocz�� czerpa� satysfakcj� z przyg�d mi�osnych jedynie pod warunkiem, �e towarzyszy� im pewien posmak niebezpiecze�stwa. Zakazany owoc � w�a�nie to stanowi�o dla niego nieprzezwyci�on� podniet�. A� w ko�cu nadszed� dzie�, w kt�rym zrozumia� nikczemno�� i ma�o�� swych lekkomy�lnych igraszek z mi�o�ci�. Pewien rozw�cieczony m�� wyzwa� go na pistolety. Pojedynek ma w sobie rzekomo co� z bo�ego s�du. Ale i tym razem, jak to ju� cz�sto bywa�o, werdykt okaza� si� niesprawiedliwy. Albert Henrici przestrzeli� przeciwnikowi p�uca. Nie chcia� tego. W tamtym u�amku sekundy, znaj- duj�c si� w stanie najwi�kszego podniecenia, nawet nie potrafi� skupi� si� na celowaniu. R�ka, w kt�rej dzier�y� pistolet, trz�s�a mu si� na wszystkie strony. Potem jak przez mg�� ujrza� rywala zataczaj�cego si� i padaj�cego na ziemi�. Przera�ony rzuci� si� p�dem naprz�d. Zd��y� jeszcze spojrze� w oczy konaj�cemu. Tego wzroku, pe�nego niemego wyrzutu i skargi, Henrici nigdy nie zapomnia�. Nawet dzi�, po tylu latach, owe oczy ukazuj� mu si� w snach. Od tamtej chwili Henrici sta� si� innym cz�owiekiem. Odbywaj�c kar� wi�zienia za udzia� w pojedynku, zamkni�ty w twierdzy, dzie� i noc wyrzuca� sobie gorzko, �e tak �atwo przysz�o mu podepta� cudz� godno��. w w ni Po jego wyj�ciu na wolno�� ojciec, multimilioner, wyprawi� go dalek� podr� po- �wiecie, chc�c by ca�a sprawa odesz�a troch� niepami��. Przede wszystkim jednak pragn�� zapobiec ponownym kontaktom Alberta z kobiet�, kt�ra sta�a si� przyczyn� tych krwawych wydarze�. Ale Henrici i tak trzyma�by si� od niej z daleka. By�a dla niego ju� tylko jednym ze �wiadk�w pope�nionej zbrodni. Kiedy wi�c po latach dotar�a do niego wiadomo�� o jej ponownym zam��p�j�ciu, wcale nie zrobi�o to na nim wra�enia. W og�le od dnia pojedynku wszystkie kobiety zoboj�tnia�y mu. Unika� ich, jak tylko potrafi�. W trakcie trwaj�cej dwa lata podr�y, jego osobowo�� nabra�a bardziej powa�nych cech. U�wiadomi� sobie nico�� w�asnego dotychczasowego �ycia. Powr�ciwszy do Europy, osiad� na d�u�szy czas we W�oszech, gdzie zajmowa� si� interesami ojca. W domu rodzinnym pojawia� si� nader rzadko, by� tam traktowany jak go��. Przy tych okazjach rodzice pr�bo- wali nak�oni� go do ma��e�stwa, ale nawet nie chcia� o tym s�ysze�. Chocia� traktowa� ju� �ycie o wiele powa�niej i my�l o za�o�eniu rodzi- ny by�a mu ca�kiem mi�a, to jednak wewn�trzny g�os nieprzerwanie przypomina� mu o niegodziwo�ci, jakiej si� dopu�ci�, oraz o nieuchron- no�ci kary. Nie mia� odwagi, by jak�kolwiek kobiet� uczyni� stra�niczk� swego honoru. Dozgonna wierno�� �ony wobec m�a by�a wed�ug niego iluzj�, w czym utwierdza�o go w�asne do�wiadczenie. Dlaczego kto� mia�by mierzy� go miar� inn� od tej, kt�r� on sam niegdy� przyk�ada� do bli�nich? Dlatego te� nie przestawa� by� kawalerem, ku ogromnej rozterce rodzic�w. Umarli jedno po drugim w kr�tkim odst�pie czasu. Mia� w�wczas ju� czterdzie�ci lat. Tu� przed ich �mierci� powr�ci� na zawsze do L. � swojego rodzinnego miasta � by obj�� stanowisko we w�oskim konsu- lacie. Zamieszka� sam z s�u�b� w wielkiej, wytworniej willi przy Lasku Miejskim, kt�r� postawi� i wyposa�y� we wszelkie mo�liwe wygody jeszcze jego ojciec. Oczywi�cie, wci�� ponawiano pr�by schwytania Alberta w ma��e�- sk� pu�apk�. Przyjaciele i znajomi zach�cali matki obdarzone c�rkami 4 w wieku do zam��p�j�cia do wsp�zawodnictwa � kt�rej z panien uda si� zaci�gn�� zatwardzia�ego kawalera przed o�tarz. Wszystko daremnie. Albert Henrici pozostawa� wci�� wolny. A� w ko�cu pewnego dnia tak�e i jego dosi�gn�� los. W czasie wizyty u przyjaciela na wsi pozna� m�od� dam�, kt�ra wraz ze swoj� matk� r�wnie� tam go�ci�a. Nie wiedzia�, �e spotkanie to nie by�o ca�kiem przypadkowe. Ma��onka przyjaciela bowiem zaprosi�a Ver� B�hmer i jej matk� celowo w tym samym czasie. Matka Very, zubo�a�a wdowa po wysokim urz�dniku, dysponuj�ca jedynie skromn� rent�, by�� dalek� krewn� pani domu. Kiedy� zwierzy�a si� jej, �e pragnie wyda� Ver� za maj�tnego m�czyzn�. Konsul Henrici zosta� uznany za �wietn� parti� dla m�odej damy. U�wiadomiona przez matk�, Vera wiedzia�a, �e bogate zam��p�j�cie jest konieczno�ci� �yciow�. Tak wi�c m�oda dziewczyna stan�a naprzeciw konsula Henrici w onie�mieleniu, kt�re jeszcze bardziej spot�gowa�o jej jedyny w swoim rodzaju wdzi�k. Serce maj�cego ju� swoje lata m�czyzny drgn�o, gdy ujrza� przed sob� to zachwycaj�ce stworzenie. Owo niesamowite wra�enie, jakie Vera na nim wywar�a, nie chcia�o go opu�ci� ani tego, ani te� nast�pnego i jeszcze nast�pnego dnia. Ca�y jego rozs�dek i wszystkie w�tpliwo�ci uton�y w tym wyj�tkowym uczuciu. Zaw�adn�a nim my�l, �e oto w�a�nie teraz po raz pierwszy w �yciu zakocha� si� naprawd�. Poniewa� mi�o�� ta przysz�a tak p�no i nieoczekiwanie, u�pi�a wi�c wszystkie jego wewn�trzne rozterki, kt�re mog�yby stan�� jej na drodze. Kr�tko m�wi�c, Albert Henrici wr�ci� do L. ju� jako narzeczony i rozpocz�� przygotowania do maj�cego si� odby� wkr�tce wesela. Rozpieszczana, podziwiana i kochana jak nigdy dot�d Vera wprowadzi�a si� kilka miesi�cy p�niej do pi�knej willi przy Lasku Miejskim. Zwi�zawszy si� z konsulem, wybra�a wystawne �ycie, kt�re mia�o jej zast�pi� pustk� w sercu. Jej ma��onek odm�odnia� o kilka lat, a jego wytworne maniery i elegancja nawet jej imponowa�y. Stara�a si� sobie wm�wi�, �e odczuwa do niego co� w rodzaju mi�o�ci. Pierwsze lata ma��e�stwa sp�dzi�a upajaj�c si� pozycj� i bogactwem. �ycie w luksusie sprawi�o, �e ca�y jej wdzi�k rozkwit� w pe�ni; by�a osza�amiaj�co pi�kna, gdziekolwiek pojawia�a si� u boku swego m�a, sk�adano ho�d jej urodzie. Henrici kocha� swoj� m�od� �on� bez granic i przez kr�tki czas by� o romnie szcz�liwy. Gdy jednak spostrzeg�, jak �arliwie m�odzie�cy ��towarzystwa zabiegaj� o jej wzgl�dy i jak ona sama ch�tnie wchodzi w rol� obiektu westchnie�, zacz�� budzi� si� w nim dawny strach przed spe�nieniem si� gro�by zemsty. Jak�e ch�tnie uciek�by z Ver� w jaki� cichy zak�tek i ukry� j� przed oczami wszystkich. Kiedy jednak spogl�da�a na niego swymi wspania�ymi, ciemnymi oczami, ciesz�c si� z tego czy innego przyj�cia, nie znajdowa� w sobie do�� odwagi, aby zepsu� jej t� rado��. Obserwowa� tedy Ver� bez ustanku z pe�n� niepokoju podejrzliwo�ci�, gdy rozmawia�a ze swoimi wielbicielami. I bardzo si� tego wstydzi�. Na razie nie odkry� jeszcze niczego, co dawa�oby mu jakiekolwiek podstawy do obaw. Ale przed ka�dym balem, na kt�ry otrzymywali zaproszenie, parali�owa� go ten przejmuj�cy l�k. Albowiem zdawa� sobie spraw� z tego, �e r�wnie� i dzisiaj na �wiecie jest dostatecznie du�o m�czyzn, kt�rzy maj� za nic poczucie humoru. A� tu nagle, w ca�ej pe�ni sezonu przyj�� i bankiet�w, pewne smut- ne wydarzenie pozbawi�o Ver� na jaki� czas tych wszystkich towarzy- skich przyjemno�ci, do jakich przywyk�a. Umar�a jej matka. Nie kocha�a jej jednak na tyle mocno, by na d�u�ej pogr��y� si� w rozpaczy. Sam fakt, �e zabraknie jej, Wery na wszystkich zaplanowanych rautach oraz balach by� dla niej dostatecznym powodem ...
link999