Zmiana, rozwój i poświęcenie [Ainzfern] (rozdz. 1-18).rtf

(546 KB) Pobierz

 

ZMIANA, ROZWÓJ I POŚWIĘCENIE

 

AINZFERN

 

ROZDZIAŁ I

 

 

Nieuniknionymi kosekwencjami reform Iasona Minka staje się złagodzenie społecznych konwenansów. Zagrożenie narastające w Ceres powoduje, że wracają stare postacie i powstają nieoczekiwane sojusze. Duchy z przeszłości Katze zagrażają stabilności jego przeszłości. A młode byłe Zwierzątko wraca na Amoi jako Towarzysz i musi stawić czoła nowym wyzwaniom w jego dawnym domu.

 

 

Bez ciągłego wzrostu i rozwoju, takie słowa jak poprawa, osiągnięcia i sukces nie mają znaczenia - Benjamin Franklin

 

 

 

 

Było późno. Piękne podwójne księżyce Amoi były w zenicie, srebrno-złoty blask padał na jasne światła neonów Tangury.  Nad samym centrum miasta górowała  błyszcząca stalą i szkłem Wieża Eos, jej wyższe poziomy otaczał delikatny chłód nocy, a jej mieszkańcy żyli daleko i na uboczu w swoich luksusowych rezydencjach.

 

Daleko w dole, na ulicach Tangury panowała inna atmosfera. O każdej porze dnia i nocy w mieście wrzało życie i praca. Na drogach i bulwarach Górnego i Dolnego Midas tłumy mieszkańców prowadziły własne życie, zawierali umowy tworzyli fałszywe sojusze, jedli, pili, tańczyli,wypoczywali i spieszyli się. Znajdowali przyjaciół i wrogów, miłości i kłamstwa. Zarabiali pieniądze i wydawali je.

 

A daleko, na obrzeżach miasta czaiły się jak jakiś ponury stwór z betonu i zardzewiałego żelastwa, slamsy Ceres. Niechciane i niemiłe, ale jej mieszkańcy w wąskich uliczkach i ciemnych cuchnących zaułkach żyli w bardzo podbny sposób jak ich "legalni" sąsiedzi chociaż bardziej skrycie i z dodatkowymi komplikacjami w postaci stale obecnego niebezpieczeństwa.

 

Ceres to było bardzo niebezpiezczne miejsce ... a teraz jeszcze zaczęlo się tam coś dziać.

 

W apartamencie na najwyższym poziome Wieży Eos, niezwykle przystojny czarnowłosy Kundel, były mieszkaniec Ceres westchnął cicho, kiedy odsunął się od komputera stojącego na biurku. Usiadł prosto i skrzywił się lekko marszcząc brwi kiedy zaczął czytać raport z czarnego rynku.

 

- Riki? - delikatny, przyjemny głos dobiegł od strony drzwi zwracając jego uwagę.

 

Riki uśmiechnął się i spojrzał na atrakcyjnego chłopaka, który był tu Meblem i napewno jednym z jego najlepszych  przyjaciół - Hej - przywitał go serdecznie - Co się dzieje?

 

Dane odwzajemnił uśmiech - Chcę się położyć. Byłem już u sir Iasona, ale chciałem  jeszcze sprawdzić czy ty czegoś ode mnie nie potrzebujesz?

 

- Nie - Riki machnął ręką - Dzięki za wszystko. Możesz spać.

 

-  Chciałbym - Dane mrugnął do Kundla - Dobranoc.

 

- Noc, dzieciaku.

 

Dane cicho przeszedł korytarzem do swojego pokoju, a Riki wrócił do swojego komputera. Ponownie zacząl przeglądać raport. Pochylił się do przodu i zmrużył czarne oczy. Trent był jednym z "poruczników" Katze i teraz wspólnie ze swoim partnerem prowadził interesy na czarnym rynku, Riki kopiował jego comiesięczne raporty dla Iasona i Katze.

 

Czasami  znajdowały się w nich jakieś przypisy albo "nieoficjalne informacje", które Trent chciał za pośrednictwem Rikiego przekazać Iasonowi. Wargi Rikiego drgnęły. Dlaczego nie? Przecież miał bliski kontakt z liderem Syndykatu ... więc wykorzystanie go do czegoś takiego miało dużo sensu.

 

Sprawozdanie jak każde inne zawierało standardowe prognozy o zyskach, postępie dotychczasowych prac i ofert oraz krótkie zestawienie wyników z produkcji fabryk   związanych z czarnym rynkiem w strefie przemysłowej Midas. Jednak na samym końcu był zwięzły dopisek "doniesienia z wewnętrznej części Ceres wskazują na to, że  dilerzy prowadzący tam działalność nie uważają  już przeprowadzanych tam transakcji za dochodowe".

 

Kolejne miejsce zauważył z powagą Riki.

 

Zaledwie wczoraj rozmawiali na ten temat Katze. Były diler i aktualny  partner zastępcy przewodniczącego Syndykatu naturalnie otrzymywał te same sprawozdania i chociaż zarówno jego jak i Iasona zaangażowanie na czarnym rynku było  teraz bardzo"ciche" to nadal był zainteresowany jego kontrolą.

 

Czarne plamy dotyczyły także Katze.

 

- Mieszkańcy Ceres wydają się być nieco niespokojni w ostatnich dniach - zauważył lakonicznie Katze, kiedy wspólnie z Rikim pili piwo i palili papierosy na balkonie. Zmarszczył brwi - Dopiero od niedawna, ale nie ma na to wyjaśnienia.

 

Riki skinął głową i oparł się o rozgrzana od słońca ścianę - Trent ma jakieś podejrzenia na temat tego co się tam dzieje?

 

- Jeszcze nie - Katze zgasił papierosa w najbliższej skrzynce - To wygląda na wojnę gangów, ale żadna z tych grup co zawsze nie jest w to zaangażowana.

 

- To dziwnie - Riki na chwilę przygryzł wargę - Jakieś bandy? Założone przez najmłodszych?

 

- To chyba najlepsze wytłumaczenie - Katze włożył kciuki za pasek od spodni - Ale co niezwykłe wydaje się, że zaczynają się łączyć, zazwyczaj starsi starają się je izolować, zeby do tego nie dopuścić.

 

- Bardzo podobnie  było w moich czasach - Riki zachichotał  - Pamiętasz, wszystko było zaplanowane? Urodzić się, przetrwać tak długo, żeby pójść do internatu, a potem wrócić i spróbować przeżyć wystarczająco długo, żeby dostać się do gangu.

 

Katze westchnął  w jego zlotych oczach przez chwilę było widać zamyślenie, otrząsnął się po chwili - W każdym razie - powiedział - Trent bedzie na to uważał.

 

- Dobrze - Riki zapalił papierosa zanim odpowiedział - Jeśli to gówno rozprzestrzeni się, to Ceres może przyciagnąć niewłaściwy rodzaj uwagi Syndykatu .... i to może okazać się bardzo złe dla wszystkich.

 

Katze ponuro skinął głową.

 

Teraz  myśląc o tej rozmowie Riki spojrzał na koniec sprawozdania Trenta i starał się go zrozumieć. Powoli nabrał powietrza i skrzywł się słysząc  stłumione chrupnięcie gdzieś nisko w plecach. Wyłączył komputer, wstał  i skierował się do głównej części mieszkania z roztargnieniem drapiąc się po płaskim brzuchu i prawie bezwiednie kierując się do gabinetu Iasona. Uśmiechnął się kiedy zobczył smugę światła wydobywającą się zza drzwi.

 

Jego Blondie w ostatnich dniach był bardzo spięty i niespokojny . Riki wiedział, że częściowo spowodowane to było większą ilością pracy nad kilkoma nowymi projektami. Pracował do późna nawet kiedy był w domu, ograniczało to to o czym Riki lubił myśleć jako "wartościowe chwile"między nimi. To mogła byc odpowiedź. Faktem było, że ten stoicki i milczący Blondie, jakim był Iason Mink, lubił seks a będąc dokładniejszym kochał seks z Rikim.

Stawał się spokojniejszy i zregenerowany po fizycznych kontaktach ze swoim Kundlem. W tych cennych momentach Iason  pozwalał sobie na zdjęcie maski i bycie sobą bez obawy o cenzurę lub osądzanie. Kochanie się z Rikim  było dla niego najwyraźniej sposobem na odzyskanie swobody.

 

I jeszcze Riki musiał przyznać, że jeśli Iason nie mógł tego robić tak często jak chciał miał starsznie gówniany nastrój.

 

Zachichotał, stanął w otwartych drzawiach i oparty o framugę  przez chwilę obserwował z sympatią swojego partnera. To zabawne, pomyślał, kiedy wypełniły go ciepłe uczucia. Kiedy mieszkał w Ceres nigdy nie  wyobrażał sobie, że kiedykolwiek poczuje tak głęboką miłość i pociąg do kogoś takiego jak Iason. Oczywiście ... uśmiech Rikiego stał się nieco złośliwy, Iason Mink był bardzo gorącym Blondie i wiedział jak sobie na to zasłużyć.

 

Riki zauważył, że ostatnio był  bardziej zjadiwy. To było coś co spowodowane było czymś więcej niż tylko nadmiernym obciążeniem pracą. To prawda, że projekty, które teraz leżały na jego biurku były bardzo obszerne. Tangura zmieniała swoje oblicze. Miasto przechodziło duże zmiany, stare dzielnice miały byc przebudowane, projektowano parki i bulwary. Przez długie godziny Iason pracował nad tym z Raulem Amem i Laronem Takiem. Gospodarka Amoi rozkwitła, częściowo przez zmiany w prawodawstwie, a częściowo z powodu otwarcia rynku na handel z planetami Federacji. Szanse dla ludności cywilnej rosły z dnia na dzień. Powstawały nowe miejsca pracy, rosły płace i poziom życia.

 

A także liczba ludności.

 

Kolejny projekt w który był zaangażowany Iason, przebudowa infrastruktury w celu uwzględnienia rosnącej liczby ludności. Transport, instytucje publiczne, szkoły ... wszystko co potrzebne było do funkcjonowania  zwiększonej populacji.

 

A to oznaczało, że Iason spędzał sporo czasu na zamkniętych konferencjach z Kyle Li, szefem wydziału  Robót Publicznych Syndykatu. Riki popatrzył na jasnowłosą głowę Iasona pochyloną nad dokumentami. Poważnie, nie mógł sobie wyobrazić, jak on mógł znosić  niekończące się spotkania z sir Kyle Li. To prawda, ze Iason nie był  najweselszym człowiekime na tej planecie, ale w porównaniu z Kyle był, kurwa prawdziwą beczką śmiechu.

 

Ale pomimo wszystko to i tak nie tłumaczyło jego zachowania, Riki wyczuwał, że coś innego zaprząta jego potężny umysł.

 

Co to było nie wiedział.

 

Jeszcze nie.

 

Obserwował i czekał. Był pewien, że Iason mu powie, co zaprząta jego umysł, ale  dopiero w odpowiednim czasie. Życie z problemem, Riki już dawno odkrył, że to było karkołomne przedsięwzięcie.

 

W międzyczasie ... czarne oczy Rikiego zaświeciły się kiedy wpadł na pewien pomysł , był jeden bardzo skuteczny sposób, żeby uwolnić Blondie od stresu i należało to wykorzystać.

 

I dobrze, pomyśłał cierpko przystojny Kundel, kiedy poczuł ciepło podniecenia i ciasność w dżinsach na samą myśl o seksie ze swoim partnerem.

 

- Hej, - mruknąl cicho kiedy wszedł do pokoju, obszedł biurko i oparł się o niego szczupłym biodrem.

 

- Riki - Iason spojrzał na niego z niekłamanym zadowoleniem na pieknej twarzy, na której natychmiast pojawił się uśmiech.

 

Riki popatrzył na biurko  i na coś co wydawało się niebieskimi obrazkami jakichś roślin - Wciąż tkwisz w świecie infrastruktury? - zapytał kiwając głowa w kierunku planów.

 

Iason zaśmiał się smutno - Jak zawsze ostatnio. To plany rozbudowy zakładu uzdatniania wody w południowej częsci Tangury.

 

Chłopak zaczął mu delikatnie masować ramiona starając się złagodzić napięcie mięśni. Zupełnie nieświadomie pod wpływem tego dotyku uśmiech Iasona poszerzył się - Jaka jest szansa, żebyś skończył na dzisiaj?

 

Błękitne oczy zwróciły się w jego stronę - Dlaczego? Jesteś zmęczony?

 

- Nie - Riki mrugnął do niego - Podniecony.

 

- Acha - Iason pokiwał mądrze głową i przesunął dokumnety na brzeg biurka - A masz jakiś konkretny plan, żeby rozwiązać ten problem?

 

- O , być może - Riki sprawnie przełożył jedną nogę nad kolanami Iasona i usiadł mu okrakiem na udach przyciskając swój napięty penis do równie sztywnego odpowiednika - Mam plan, wiesz będę pocierać  pewną moją część ciała o pewne twoje części.

 

Iason roześmiał się i uniósł Rikiego przyciskając go do siebie - Tak ...?

 

Riki westchnął cicho ze słodkiej przyjemności - Um ... tak - kontynuował sapiąc - I ... Och ... zorientowałem się, że możemy zobić coś jeszcze ....

 

Iason chwycił go za biodra, podniósł i pocałował miękkie i gorące usta gładząc je językiem. Cofnąl się dysząc - A więc ... co dalej? - zapytał cicho.

 

- A potem - Riki odchylił do tyłu głowę, drżąc kiedy Iason zaczął ssać deliktanie skórę u podstawy jego szyi - wyobrażam sobie .... och, człowieku to cudowne ...że przygwoździsz mnie.

 

Śmiech Iasona wypełnił na chwilę pokój. Jasne oczy pełne pożądania i frywolności spoczęły  na Rikim - Na biurku?

 

- Tak.

 

- Znowu?

 

Riki uśmiechnął się skruszony - Tak, jest dość wygodnie i .... nawilżacz powinien byc nadal w górnej szufladzie.

 

Iason  wstał z łatwością podnosząc Rikiego i sadzając na krawędzi biurka. Otworzył szufladę  i pokiwał  głową  z aprobatą - Rzeczywiście Riki, co za wspaniała zapobiegliwość.

 

- Wiez ze mnie jest całkiem mądry gówniarz,  jeśli mi na czymś zależy.

 

Iason marszcząc grymaśnie czoło rozpiął Rikiemu dżinsy, ściagnął je i obejmując dłonią jego napiętego penisa zaczął go masować - Nigdy w to nie wątpiłem, Riki - wymruczał cicho.

 

Riki westchnął, położył się  z oczami oszołomionymi z rozkoszy, kiedy Iason sparwnie, zgodnie z charakterem Elity nawilżał go i rozciągał.

 

Riki usiadł, że by mu pomóc w rozebraniu się, rozpiął spodnie i uwolnił ciężki członek spod materiału. powoli masował go czując jak sztywne, gorące i jedwabiste ciało w jego dłoni powoduje jeszcz większe napięcie w jego biodrach. - Boże, Iason, ale ty kurwa jesteś wyposażony. Mówiłem ci już to  kiedyś?

 

Przyglądając się  spod przymkniętych powiek jak Riki pracuje nad nim Iason zachichotał - Myślę, że wspomniałeś o tym raz lub dwa. - Ostrożnie podkładając mu rękę pod plecy położył go znowu na biurku. Wsunął mu dłonie pod kolana i popchnął je odsłaniając jego najbardziej  intymne miejsca, żeby wptrywać się w nie zgłodniałym wzrokiem.

 

Patrząc na niego i czując niemal bolesny wzrost miłośći  Riki podniósł rękę i   łagodnie dotknął pięknej twarzy Blondie - Kocham cię, wiesz?

 

Niebieskie oczy spoczęły na nim zupełnie otwarcie, niemal bezbonnie w tej głęboko intymnej chwili - Wiem - odparł cicho - I chcę żebyś wiedział, że również cię uwielbiam.

 

Riki uśmiechnął się - No dalej. Iason, zrób co do ciebie należy.

 

- Twoje życzenie - odpowiedział Blondie wsuwając się powli w jego ciało - jest dla mnie rozkazem.

 

Riki nabrał głęboko powietrza relaksując się kiedy Iason czekał cierpliwie, żeby zaakceptował najbardziej mile widzianego intruza w swoim ciele. Jak zawsze  Riki był wdzięczny za jego samokontrolę i zdolność do czekania, aż będzie gotowy. Kochał bycie posuwanym przez Iasona, ale Blondie był tak wspaniale wyposażony, że chociaż penetracje były dość regularne to nadal musieli bardzo uważać.

 

- O, tak - Riki oddychał powoli, na jego ładnej twarzy pojawił się uśmiech,, kiedy ciało dostosowało się i ponownie w dole brzucha zaczęło narastać ciepło - To jest to. To wszystko dla ciebie Iason.

 

- Tak - Iason pochylił się i powoli zaczął się poruszać - To wszystko dla mnie. Zawsze.

 

Riki drżącymi dłońmi chwycił krawędź biurka, wygiął się i krzyknął, kiedy  Iason zaczął uderzać w prostatę. Ciepło zaczęło rozprzestrzeniać się po jego ciele, przeplynęło przez uda, biodra, dół brzucha, osiągnęło jądra. Ogarnęła go słodka przyjemność poprzedzająca orgazm. Iason poruszał się powoli i rytmicznie, skóra Rikiego zarumieniła się, kochał to uczucie, bycia wypełnionym przez Iasona, to pochłaniało cały jego umysł.

 

Kiedy Iason przyspieszył, obejmując mu penisa i obciągając mocno Riki poczuł, że rozpada się na kawałki. Nabrał głęboko powietrza i doszedł, mięśnie zacisnęly mu się, wygiął plecy i krzyknął kiedy rozlał się na dłoń Iasona, ledwie czując ciepło wytysku w swoim tyłku.

 

Słysząc ciche westchnienie Blondie, uśmiechnął się i dysząc ciężko wyciągnął ręce, żeby przytulić go i pocałować z miłości i wdzięczności.

 

W milczeniu czekali, aż uspokoi im sie oddech, delkatnie dotykając się i całując. W końcu Iason westchnąl i  podniósł się całując ramię Rikiego.

 

- Muszę przyznać - powiedział aksamitnym głosem - że twoje wyczucie czasu dzisiaj wieczorem było bardzo porządane.

 

- Tak? - ciemne oczy otwarły się i przez chwilę wpartywały się w sufit.

 

- Mmm.

 

Riki uśmiechnął sie czule, dziwnie wzruszony i pogłaskał jedwabiste włosy spoczywające na jego ramieniu.

 

Boże, mógłby dotykać swojego Blondie przez cały czas.

 

- Potrzebowałem tego - wyszeptał Iason gładząc go kojąco .- Bardzo potrzebowałem.

 

Całkiem uspokojony w tym cholenie idealnym momencie Riki przymknął oczy i odpoczywał w ciszy .

 

 

ROZDZIAŁ II

 

 

Nazywał się Keo. Był zarejestrowanym obywatelem i całe życie mieszkał w Górnym Midas. Po prostu zwykły człowiek taki jak niezliczone rzesze innych żyjących w Tangurze, ze swoimi własnymi marzeniami. Średniego wzrostu z lekką nadwagą jak to bywa u ludzi w pewnym wieku, ale jeszcze w stanie dość wiele osiągnąć.

 

Obecnie znajdował się w niezbyt spokojnym miejscu, ale napewno miał i tak trochę szczęścia, bo na oświetlonej ulicy prowadzącej do dzielnicy czerwonych latarni w Midas. Miał nadzieję złapać jakiś transport do domu. Chociaż godzina była dość późna miał na to duże sznse, bo system  transportu Tangury był dość sprawny.

 

...Skradali się za nim cicho i ukradkiem. Mieli szczęście, bo zauważyli go kilka chwil wcześniej, kiedy wychodził pijany z burdelu. Gdyby był trzeźwy prawdopodobnie nie byliby w stanie zbliżyć się tak blisko jak teraz. Prawdopodobnie usłyszałby ich i najprawdopodobniej to ocaliłoby  mu życie. Ale fortuna odwróciła się tego wieczora od niego  ...

 

W każdym razie Keo był teraz w dobrym nastroju. Nie przeszkadzało mu czekanie. Sądził, że kilka chwil na chłodnym nocnym powietrzu pomoże mu nieco wytrzeźwieć. Czknął cicho i uśmiechnął się siegając do kieszeni spodni, kiwnął głową gdy pod palcami wyczuł kształt portfela. Tak, był tam nadal .... pomimo tego, że spodnie spędziły sporo czasu zmięte i rzucone w kąt, kiedy zabawiał się w łóżku. To dobra wróżba, pomyślał. Naprawdę był szczęściarzem.

 

Miał prawo tak uważać, produkcja w fabryce, w której pracował wzrosła dzięki zamówieniom Syndykatu w wyniku czego jego własna sytuacja finansowa uległa poprawie. Szefowie biorąc pod uwagę całą jego zmianę  przyznali im premię w uznaniu za ich wydajność.

 

... Zbliżali się poruszając się w cieniu budynków. Śmiertelnie cicho i z krwiożerczymi intencjami starając się dopaść swoją zdobycz w odludnym miejscu. Potrzebowali tego, żeby  nie zostali zauważeni i mieli szansę na ucieczkę...

 

Keo, który był pełnym temperamentu mężczyzną wydał znaczną część premii na przyjemności, dobry obiad, wino, a dokładnie kilka butelek i parę godzin w jednym z lepszych burdeli w dzielnicy czerownych latarni w Midas. Był mądry, więc obdarzył pracowników hojnymi napiwakami, a ci potraktowali go jak króla.

 

Poważnie ... był z siebie dumny i z radością planował jak opowie o tym kolegom z pracy. Niestety w tym wypadku się mylił.

 

Stare przysłowie mówi nie chwal dnia przed zachodem słońca.

 

... Zaatakowali. Z szybkością szakali polujących na ofiarę rzucili się na niego kiedy niczego się nie spodziewał. Ostrze błysnęło w świetle gwiazd. Śmiertelny jęk wydobył się z gardła ofiary i ciemna krew popłynęła w dół po brudnym chodniku. Szybkie ruchy rąk pozbawiły ofiarę wszystkich cennych przedmiotów. ,  Teraz kiedy ich cel został osiągnięty całkowicie niezainteresowani, zostawili umierającego wydającego ostatnie bulgocące tchnienie, z umierającymi oczami wpatrującymi się w zimne i odległe niebo.

 

Uciekli tak jak przybyli w ciemności nocy.

 

W kierunku Ceres ...

 

Ciało Keo znaleziono przed świtem, zauważył  je zamiatacz ulic, który na wpół śpiąc  rozpoczął swoja zmianę i został brutalnie rozbudzony kiedy natknął się  w alejce na żałosne szczątki zamordowanego mężczyzny.

 

Lokalny oddział Bezpieczeństwa Midas, pojawił się na miejscu zdarzenia, zawiadomił krewnych i sporządził plik raportów.

 

A potem opracowany raport zostanie złożony w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Midas, gdzie dyżurny zauważy jego podobieństwo do wydarzenia zarejestroanego w dzielnicy przemysłowej. Ponieważ będzie to sumienny człowiek dostarczy tą informację  wraz z najnowszym raportem do swojego bezpośredniego przełożonego, który z powodu formalności i priorytetów nie będzie miał szans na zapoznanie się z nim przez kilka najbliższych dni.

 

W tym czasie cztery niepokojąco podobne raporty  będą poprzez system  torowały sobie drogę  na jego biurko.

 

 

                                                  * * *

 

 

Ciepło. Komfort. Pożądanie i przyjemność. To otaczało Raula Ama. Tu w tym miejscu, w tej chwili szanowany biolog Jupiter i zastępca Syndykatu Tangury miał wszystko  czego kiedykolwiek potrzebował.

 

To było coś, do czego kilka lat wstecz, nigdy by się nie przyznał....Raul odnalazł wreszczie spokój, nie jako Elita, ale jako człowiek.

 

Za przyczyną Katze.

 

Urodzonego w Ceres Kundla, a jednak człowieka, który zmienił jego życie i postrzeganie tego co się liczyło a  co nie.

 

Partnera.

 

Najbardziej wyjątkową osobę. Człowieka o zachwycającym ciele i stymulującym umyśle, w którym spotkał się emocjonalny zapał, sprawność umysłowa,  silna psychika .... któremu ufał tak jak nikomu i nieczemu w życiu.

 

Przyjaciela.

 

Katze ... którego Raula posiadł w całośći z jego bladą skórą i cudownym ciałem.

 

Po raz pierwszy w życiu mógł się nazwać szczęśliwym człowiekiem i szczerze wierzył w swoje uczucia.

 

Wilgotna skóra pod jego dłońmi, jęk, przyspieszony oddech i słodki zapach piżma...

 

Raul pochylił się nad Katze i przycisnął sie do jego pachwiny układając się ściśle między jego nogami. Trzymał ręce Katze, te smukłe  ręce, sprytne i ciekawskie przycisnięte do materaca po obu stronach głowy.

 

Nie złapane w pułapkę. Katze sam położył je tak bo chciał.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin