Hawksley Elizabeth - Brzydula.pdf
(
917 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Hawksley Elizabeth - Brzydula
1
W
szystko zacz
ħ
ło si
ħ
w grudniu 1813 roku. Tego dnia u
Ļ
wiadomiłam sobie,
Ň
e Balquidder pragnie mojej
Ļ
mierci.
To brzmi jak pocz
Ģ
tek jednej z moich „powie
Ļ
ci gotyckich”, czyli romansów grozy (trzytomowe wydanie,
Robinson & Robinson, Patemoster Row, cena trzy gwinee), niemniej jest prawd
Ģ
.
Faktycznie, we
Władczyni Sokolego Gniazda
, powie
Ļ
ci, któr
Ģ
wtedy pisałam, podst
ħ
pne knowania podłego
mnicha, Fra Bartolomea, zmuszaj
Ģ
moj
Ģ
bohaterk
ħ
, Angelin
ħ
, do ucieczki z domu. Zgodnie z konwencj
Ģ
tego typu
romansów, znajduje ona schronienie w zrujnowanym zamku, stoj
Ģ
cym na szczycie pokrytych
Ļ
niegiem Alp.
Nigdy nie byłam w Szwajcarii, nie wiem, czy zamki s
Ģ
tam budowane nad przepa
Ļ
ciami, ale jest to powie
Ļę
gotycka i moi czytelnicy tego wła
Ļ
nie oczekuj
Ģ
.
Odbiegłam od tematu. Mo
Ň
e niezbyt daleko, poniewa
Ň
równie
Ň
i ja, tak jak Angelina, musiałam ratowa
ę
si
ħ
ucieczk
Ģ
. Nie lubi
ħ
te
Ň
wzmianek o Balquidderze. Nawet teraz trudno jest mi o nim pisa
ę
. Nie udało mu si
ħ
mnie
zniszczy
ę
, ale za to doprowadził do zguby innych osób.
A oto historia mojego młodocianego szale
ı
stwa - a raczej głupoty - która zacz
ħ
ła si
ħ
, kiedy miałam szesna
Ļ
cie
lat, a zako
ı
czyła tej przera
Ň
aj
Ģ
cej nocy, na zamarzni
ħ
tej Tamizie podczas zimowego festynu. Był luty, rok 1814, a
ja miałam ju
Ň
dwadzie
Ļ
cia pi
ħę
lat.
Zaczn
ħ
jednak od pocz
Ģ
tku. Ja, Emilia Daniels, urodziłam si
ħ
15 stycznia 1789 roku. Moja matka była o wiele
młodsza od ojca, a ja byłam ich jedynym dzieckiem. Matka była idealn
Ģ
przedstawicielk
Ģ
swojej epoki - miała
romantyczn
Ģ
natur
ħ
. Zalewała si
ħ
łzami, czytaj
Ģ
c Cierpienia młodego Wertera, i odznaczała si
ħ
skłonno
Ļ
ci
Ģ
do
marze
ı
. Biedna mama. Bardzo mi jej brakuje. Pisałam dla niej krótkie opowiadania, a ona obsypywała mnie
pocałunkami, chwal
Ģ
c moje zdolno
Ļ
ci.
ņ
adna z nas nie zaznała nadmiaru uczucia ze strony ojca.
Tolley, pokojówka matki, nie lubiła ojca. Czułam to, chocia
Ň
nigdy nie wyra
Ň
ała swojej niech
ħ
ci wprost. „Matka
panienki mogła wyj
Ļę
za m
ĢŇ
za markiza”, lubiła powtarza
ę
. „Trzykrotnie j
Ģ
o to błagał, na kolanach”. To
wprawiało mnie zawsze w zdumienie. Czy w taki sposób powinni o
Ļ
wiadcza
ę
si
ħ
m
ħŇ
czy
Ņ
ni? Nie mogłam sobie
wyobrazi
ę
ojca w takiej sytuacji. Wydawało mi si
ħ
,
Ň
e nie mógłby zgi
Ģę
kolan, bo bardzo by przy tym trzeszczały.
Było oczywiste,
Ň
e w oczach Tolley zwykły pan Daniels, chocia
Ň
posiadał odpowiedni maj
Ģ
tek, stał nieporównanie
ni
Ň
ej od anonimowego markiza.
Mama była wyznawczyni
Ģ
idei Jeana Jacques’a Rousseau, wi
ħ
c wzrastałam zgodnie z własn
Ģ
natur
Ģ
. Moje
fantazjowanie znajdowało poklask, a moje uczucia były nieugruntowane. Teraz dopiero widz
ħ
, jakie to było
nierozs
Ģ
dne. Bóg jeden wie, ile przez to wycierpiałam. Były okresy, kiedy pot
ħ
piałam matk
ħ
za sposób, w jaki
mnie wychowywała, a jednocze
Ļ
nie starałam si
ħ
znale
Ņę
argumenty na jej obron
ħ
. Nigdy nie potrafiłam
rozstrzygn
Ģę
tej kwestii, a moja miło
Ļę
do niej zawsze jest stłumiona pytaniem „dlaczego mi pozwoliła
Ļ
” lub te
Ň
„ale to ty powinna
Ļ
była wiedzie
ę
”. Lecz wracajmy do mojej historii.
Mój ojciec nale
Ň
ał jeszcze do epoki O
Ļ
wiecenia, był opanowany, rozs
Ģ
dny i, według mnie, okropnie staro
Ļ
wiecki.
Rzadko go widywałam. Kiedy si
ħ
spotykali
Ļ
my, głaskał mnie po głowie beznami
ħ
tnym gestem, pytał: „No i jak,
Emilio, czy jeste
Ļ
grzeczn
Ģ
dziewczynk
Ģ
?” i odsyłał do dziecinnego pokoju, zanim zd
ĢŇ
yłam wyj
Ģ
ka
ę
odpowied
Ņ
.
Rozpaczliwie pragn
ħ
łam miło
Ļ
ci, chciałam go kocha
ę
, ale kiedy jeden jedyny raz zarzuciłam mu r
ħ
ce na szyj
ħ
i
pocałowałam, skrzywił si
ħ
z niesmakiem. „Troch
ħ
umiaru, Emilio”, powiedział. To było jedno z najwi
ħ
kszych
upokorze
ı
, jakich doznałam w
Ň
yciu, i ju
Ň
na zawsze zrezygnowałam z podobnych prób.
Teraz rozumiem,
Ň
e był on samotnym człowiekiem, który zachowywał si
ħ
z chłodn
Ģ
rezerw
Ģ
, aby nie okazywa
ę
swoich prawdziwych uczu
ę
. Kiedy uwa
Ň
ał,
Ň
e ma racj
ħ
, potrafił by
ę
nieugi
ħ
ty. Był jednocze
Ļ
nie sprawiedliwy i
otoczony ogólnym szacunkiem. Nie potrafił jednak przejawia
ę
serdeczno
Ļ
ci, przynajmniej w stosunku do
Ň
ony i
córki, chocia
Ň
widywałam, jak
Ň
artował z pracownikami w maj
Ģ
tku. To sprawiało mi ból. Małe dziewczynki
potrzebuj
Ģ
miło
Ļ
ci ojców, a ja zawsze czułam si
ħ
niezr
ħ
cznie w towarzystwie swojego. Nigdy nie odniosłam
wra
Ň
enia, aby fakt mojego istnienia sprawiał mu jakiekolwiek zadowolenie.
Musiał zdawa
ę
sobie spraw
ħ
,
Ň
e wychowywanie mnie na dziecko natury nie było zbyt dobrym przygotowaniem
do
Ň
ycia, poniewa
Ň
postanowił,
Ň
e sam wybierze mi guwernantk
ħ
. Zapewne my
Ļ
lał,
Ň
e surowo
Ļę
panny Chase
b
ħ
dzie stanowi
ę
przeciwwag
ħ
płocho
Ļ
ci matki. Ja, oczywi
Ļ
cie, nienawidziłam panny Chase i unikałam jej, jak
mogłam, a mama udzielała mi swojego wsparcia.
- Emilio, kochanie - mówiła - chyba nie chcesz siedzie
ę
przy lekcjach w tak pi
ħ
kny dzie
ı
. Pojed
Ņ
my na spacer.
Ze
Ļ
miechem biegłam do swojej guwernantki.
- Panno Chase, boli mnie głowa. Mama zabiera mnie na
Ļ
wie
Ň
e powietrze.
Panna Chase nie miała w takim wypadku nic do powiedzenia. Kiedy powóz ruszał, pokazywałam j
ħ
zyk w
nadziei,
Ň
e guwernantka stoi w oknie szkolnego pokoju.
Czy wyrosłabym z tego w swoim czasie? Pewnie tak. Ale kiedy miałam dziewi
ħę
lat, moja mama rozchorowała
si
ħ
, jak zwykle w zimie, a lekarze robili co mogli, puszczaj
Ģ
c jej krew i stosuj
Ģ
c przeró
Ň
ne mikstury.
Có
Ň
mog
ħ
powiedzie
ę
? Dzieciom nie udziela si
ħ
informacji. Wiedziałam,
Ň
e co
Ļ
przede mn
Ģ
ukrywaj
Ģ
. Zacz
ħ
łam
mie
ę
koszmarne sny, a panna Chase karciła mnie,
Ň
e w nocy budz
ħ
j
Ģ
gło
Ļ
nymi krzykami. Nie miałam nikogo,
komu mogłabym si
ħ
zwierzy
ę
ze swoich obaw. Zakradałam si
ħ
pod drzwi pokoju matki - nie wolno mi było
1
Elizabeth Hawksley BRZYDULA
wchodzi
ę
do
Ļ
rodka - i siadywałam tam, tak blisko, jak tylko było to mo
Ň
liwe. Dowiedziałam si
ħ
wtedy,
Ň
e czas
mo
Ň
e si
ħ
zatrzyma
ę
i sta
ę
si
ħ
niemo
Ň
liw
Ģ
do zniesienia tera
Ņ
niejszo
Ļ
ci
Ģ
, z któr
Ģ
musi si
ħ
Ň
y
ę
, dzie
ı
po dniu.
Której
Ļ
nocy w
Ļ
lizgn
ħ
łam si
ħ
do pokoju. Tolley spała na krze
Ļ
le. Mama j
ħ
czała i rzucała si
ħ
na łó
Ň
ku.
- Mamo?
Jej twarz była pokryta kroplami potu. Nie pachniała ju
Ň
tak, jak moja mama. Przeraziłam si
ħ
nagle.
- Mamo! - zawołałam z płaczem.
Co si
ħ
z ni
Ģ
stało? Dlaczego mnie nie poznaje?
- Panno Emilio - usłyszałam głos zbudzonej nagle Tolley - nie powinna panienka tu przychodzi
ę
.
Pokojówka wstała z krzesła, aby przetrze
ę
twarz mamy chusteczk
Ģ
o lawendowym zapachu i da
ę
jej wody. Potem
Tolley obróciła si
ħ
do mnie, twarz miała bardzo smutn
Ģ
.
- Chod
Ņ
, dziecko, pocałuj mam
ħ
. No, dobrze. Teraz ju
Ň
wracaj do łó
Ň
ka.
Niech
ħ
tnie ucałowałam wilgotny, lepki policzek mamy.
- Ona wyzdrowieje, prawda? - pytałam błagalnie, ale Tolley nie odpowiadała.
Ju
Ň
nigdy wi
ħ
cej nie zobaczyłam matki. Umarła wczesnym rankiem.
Rok pó
Ņ
niej mój ojciec ponownie si
ħ
o
Ň
enił.
Znienawidziłam macoch
ħ
od pierwszego wejrzenia, pewnie było to nieuniknione. Była energiczn
Ģ
, praktyczn
Ģ
kobiet
Ģ
, która nie bawiła si
ħ
w
Ň
adne bzdury, a ja widziałam w niej osob
ħ
, która przywłaszczyła sobie prawa mojej
matki.
- Panie Daniels - słyszałam, jak mówiła do mojego ojca. - Emili
ħ
trzeba wzi
Ģę
w karby, bo inaczej nic dobrego z
niej nie wyro
Ļ
nie. Nie potrafi zrobi
ę
prostego
Ļ
ciegu, cały czas siedzi z nosem w ksi
ĢŇ
ce i zachowuje si
ħ
okropnie.
- Rób to, co uwa
Ň
asz za słuszne, moja droga - odpowiedział jej ojciec. - Ona nie jest ładnym dzieckiem, jest zbyt
chuda i ma za du
Ň
y nos, ale otrzyma maj
Ģ
tek swojej matki, a ja chciałbym,
Ň
eby dobrze wyszła za m
ĢŇ
. Moja
pierwsza
Ň
ona - dodał po chwili - miała bardzo dziwne pogl
Ģ
dy na wychowywanie dziewcz
Ģ
t.
- Godzina szycia dziennie. B
ħ
d
ħ
równie
Ň
kontrolowa
ę
jej lektury - zdecydowała macocha.
Id
Ģ
c za pierwszym impulsem, wpadłam do pokoju.
- Nie!- krzyczałam, bij
Ģ
c macoch
ħ
pi
ħĻ
ciami. - Nienawidz
ħ
ci
ħ
... nienawidz
ħ
.
Nie mogłam powiedzie
ę
nic wi
ħ
cej, poniewa
Ň
wybuchn
ħ
łam rozpaczliwym płaczem.
Ojciec szybko otarł mi łzy.
- Ju
Ň
dosy
ę
, Emilio. Takie zachowanie nie przystoi dziewczynce. Przepro
Ļ
swoj
Ģ
mam
ħ
i id
Ņ
do dziecinnego
pokoju.
- Ona nie jest moj
Ģ
mam
Ģ
! - krzykn
ħ
łam.
Nigdy nie nazwałabym mam
Ģ
tej osoby o nalanej twarzy. Wyrwałam si
ħ
ojcu i wybiegłam z pokoju. Nawet teraz
to wspomnienie sprawia mi przykro
Ļę
, ale nie z powodu mojego zachowania. Zdałam sobie wtedy spraw
ħ
,
Ň
e
ojciec nie
Ň
ywił
Ň
adnych cieplejszych uczu
ę
do matki,
Ň
e widział jedynie jej lekkomy
Ļ
lno
Ļę
. Jej
Ň
ywe, wesołe
usposobienie nie było cech
Ģ
, której mogłoby mu brakowa
ę
. Ja strasznie t
ħ
skniłam za mam
Ģ
, a nikt, ł
Ģ
cznie z moim
ojcem, nie wydawał si
ħ
przygn
ħ
biony jej utrat
Ģ
. Nikt równie
Ň
nie rozumiał mojej rozpaczy.
Przez długie miesi
Ģ
ce płacz utulał mnie do snu. Po raz pierwszy w
Ň
yciu czułam si
ħ
osamotniona. Nie miałam
nikogo, z kim mogłabym porozmawia
ę
. Tolley odeszła, chocia
Ň
pisała do mnie kilka razy w roku, niech Bóg jej to
wynagrodzi. Do dzi
Ļ
utrzymujemy ze sob
Ģ
kontakt. Nowa pani Daniels była intruzem. Postanowiłam walczy
ę
z ni
Ģ
wszelkimi mo
Ň
liwymi
Ļ
rodkami, ale niewiele mogłam zrobi
ę
. Po dwóch latach miałam ju
Ň
dwóch przyrodnich
braci i przestałam by
ę
o
Ļ
rodkiem zainteresowania.
ĺ
mier
ę
matki spowodowała,
Ň
e trudno było mi znosi
ę
rzeczywisto
Ļę
. Nadal niezbyt dobrze sobie z tym radz
ħ
.
Zawsze mi si
ħ
wydawało,
Ň
e je
Ļ
li zanadto wychyl
ħ
głow
ħ
, znajdzie si
ħ
kto
Ļ
, kto mi j
Ģ
odstrzeli. Nie stałam si
ħ
wi
ħ
c
łatw
Ģ
do prowadzenia, posłuszn
Ģ
dziewczynk
Ģ
, jak
Ģ
miała nadziej
ħ
zobaczy
ę
we mnie macocha. Wycofałam si
ħ
do
Ļ
wiata swoich marze
ı
.
Cz
ħ
sto si
ħ
zastanawiałam, czy fantazjowanie nie jest ucieczk
Ģ
wielu samotnych dzieci. Je
Ļ
li o mnie chodzi,
Ļ
wiat
wyobra
Ņ
ni pełen rycerzy, dziewic, czarodziejów i złych wied
Ņ
m pozwalał mi zapomnie
ę
o mojej niedoli.
ņ
al mi teraz tej małej Emilii, która miała serce tak otwarte na uczucie miło
Ļ
ci. Troch
ħ
zrozumienia ze strony ojca
lub macochy pozwoliłoby mi pogodzi
ę
si
ħ
z
Ň
ałob
Ģ
i
Ň
y
ę
w realnym
Ļ
wiecie, zamiast w kraju fantazji. Oni jednak
uwa
Ň
ali za swój obowi
Ģ
zek tłumienie wszelkich objawów „niestosownych” uczu
ę
.
Nauczyłam si
ħ
nienawidzi
ę
ojca i macoch
ħ
. Ta nienawi
Ļę
mnie z
Ň
erała. Czułam, jak spopiela mi serce. Gdybym
wtedy mogła wyrazi
ę
swoje uczucia, gdyby kto
Ļ
mnie chciał zrozumie
ę
... ale nie mogłam na to liczy
ę
.
Odgrywałam si
ħ
wi
ħ
c na moich przyrodnich braciach, szczypi
Ģ
c ich mocno, kiedy nikt nie widział. Ich okrzyki
bólu były balsamem dla mojego zbolałego serca. Potem czułam si
ħ
winna i nienawidziłam ich za to,
Ň
e wywołuj
Ģ
we mnie takie uczucie. I tak to si
ħ
działo.
Wydaje mi si
ħ
czasem, kiedy budz
ħ
si
ħ
w
Ļ
rodku nocy,
Ň
e to wła
Ļ
nie ta nienawi
Ļę
Ļ
ci
Ģ
gn
ħ
ła na mnie pomst
ħ
w
postaci Balquiddera.
Kiedy byłam nastolatk
Ģ
, zaczytywałam si
ħ
powie
Ļ
ciami pani Radcliffe,
Mnichem
pana Lewisa,
Zamkiem Otranto
pana Walpole’a i wieloma innymi. Tam znajdowałam to wszystko, za czym t
ħ
skniłam.
2
W wieku czternastu lat sama zacz
ħ
łam pisa
ę
powie
Ļ
ci gotyckie. Mogłam wreszcie organizowa
ę
Ļ
wiat wedle
własnych
Ň
ycze
ı
. Moje bohaterki zwykle miały niebieskie oczy; moje własne oczy były szare z
Ň
ółtymi plamkami
- jeden z moich przyrodnich braci powiedział,
Ň
e s
Ģ
koloru mgły. Miałam długie, proste, jasnokasztanowate włosy,
które musiałam zaplata
ę
na noc, aby nast
ħ
pnego dnia układały si
ħ
w fale. Byłam niedu
Ň
a, do szesnastu lat płaska
jak deska, a nawet pó
Ņ
niej nie byłam zbyt dobrze pod tym wzgl
ħ
dem wyposa
Ň
ona przez natur
ħ
. Miałam zbyt
szerokie usta i za du
Ň
y nos. Jest wi
ħ
c rzecz
Ģ
oczywist
Ģ
,
Ň
e moje bohaterki miały usteczka jak p
Ģ
czek ró
Ň
y,
klasyczne nosy i figury, których nie powstydziłaby si
ħ
sama Wenus.
Dlaczego tak du
Ň
o o tym pisz
ħ
? Chc
ħ
da
ę
wam jakie
Ļ
wyobra
Ň
enie swojej osoby w tamtych czasach, a
jednocze
Ļ
nie zwlekam z rozpocz
ħ
ciem wła
Ļ
ciwej opowie
Ļ
ci. Poniewa
Ň
prawda jest taka,
Ň
e boj
ħ
si
ħ
powraca
ę
my
Ļ
l
Ģ
do pana Balquiddera. Nawet teraz, kiedy go sobie przypomn
ħ
, dłonie mam spocone ze strachu. Był
pot
ħŇ
nym m
ħŇ
czyzn
Ģ
. Był naprawd
ħ
ogromny i gro
Ņ
ny.
Wła
Ļ
nie dzi
ħ
ki niemu nauczyłam si
ħ
tak dobrze odmalowywa
ę
złoczy
ı
ców. Jestem w tym prawdziw
Ģ
mistrzyni
Ģ
.
Złowieszczy Fra Bartolomeo
Ļ
ciga moj
Ģ
bohaterk
ħ
, Angelin
ħ
Mountfalcon, na przestrzeni dwóch i pół tomu. Ma
Ň
ółt
Ģ
cer
ħ
, czarne oczy i długie, szponiaste palce. Pan Balquidder był bardzo gruby i miał jasnoniebieskie oczy.
Mój wydawca uwa
Ň
a,
Ň
e posta
ę
Fra Bartolomea robi wielkie wra
Ň
enie na czytelnikach, otrzymywał w tej sprawie
listy od wielu utytułowanych dam. Wracajmy jednak do mojej opowie
Ļ
ci.
Uwie
ı
czeniem szale
ı
stw mojej młodo
Ļ
ci była ucieczka ze Stephenem Kirkwallem. Miałam wtedy szesna
Ļ
cie lat,
a on był młodym adwokatem z Edynburga, a przynajmniej tak o sobie mówił na pieszej w
ħ
drówce wakacyjnej.
Poznałam go w Ainderby Hall, u swojego ojca chrzestnego, pana Beresforda, którego posiadło
Ļę
oddalona była
tylko o dziesi
ħę
mil od naszej siedziby, Tranters Court. Mój ojciec chrzestny zach
ħ
cił pana Kirkwalla do łowienia
ryb w rzece, która przepływała przez jego maj
Ģ
tek. Go
Ļ
ciłam wtedy u Beresfordów. Pani Beresford wiedziała, jak
dra
Ň
ni mnie obecno
Ļę
macochy i chocia
Ň
nigdy jej gło
Ļ
no nie krytykowała, zapraszała mnie cz
ħ
sto na kilku-
tygodniowy pobyt. My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e sama pragn
ħ
ła mie
ę
córk
ħ
. Potrafiła umiej
ħ
tnie poskramia
ę
moje szale
ı
stwa, a robiła
to tak delikatnie,
Ň
e czułam si
ħ
u nich zupełnie swobodnie. W Ainderby Hall sp
ħ
dziłam najszcz
ħĻ
liwsze dni
mojego dzieci
ı
stwa.
Przez górn
Ģ
cz
ħĻę
parku przepływała malownicza rzeka. Mo
Ň
na było na ni
Ģ
patrze
ę
ze sztucznie utworzonego
pagórka, na którym odtworzono ruiny małej budowli z wie
Ň
yczkami. Lubiłam tam siedzie
ę
i oddawa
ę
si
ħ
marzeniom. Słyszałam,
Ň
e jaki
Ļ
młody człowiek uzyskał pozwolenie na łowienie ryb w tym odcinku rzeki, i
opanowała mnie ciekawo
Ļę
. I tak si
ħ
wszystko zacz
ħ
ło.
Kiedy go zobaczyłam, uderzył mnie przede wszystkim jego niedbały strój. Miał długie włosy, spadaj
Ģ
ce
swobodnie na zawi
Ģ
zan
Ģ
na szyi chustk
ħ
, któr
Ģ
nosił zamiast krawata. Wydał mi si
ħ
bardzo przystojny. Zostawił
w
ħ
dk
ħ
w wodzie, obło
Ň
on
Ģ
kamieniami,
Ň
eby si
ħ
nie przewróciła, a sam le
Ň
ał na plecach z zamkni
ħ
tymi oczami.
Dla
Ň
artu rzuciłam do wody mały kamyk, który wpadł obok spławika. Stephen poderwał si
ħ
i zacz
Ģ
ł wyci
Ģ
ga
ę
w
ħ
dk
ħ
. Zachichotałam.
Obrócił si
ħ
szybko, rzucił w
ħ
dk
ħ
i podszedł do mnie.
- To ty, mały łobuziaku.
- Leniuchu - powiedziałam. - Nie wierz
ħ
,
Ň
e naprawd
ħ
masz zamiar łowi
ę
ryby.
Stephen roze
Ļ
miał si
ħ
. Mierzył mnie uwa
Ň
nym wzrokiem, a ja czułam,
Ň
e si
ħ
rumieni
ħ
. Miałam szesna
Ļ
cie lat,
niecałe metr sze
Ļę
dziesi
Ģ
t wzrostu i na tyle ju
Ň
si
ħ
zaokr
Ģ
gliłam,
Ň
e mo
Ň
na mnie było nazwa
ę
szczupł
Ģ
, a nie chud
Ģ
.
- Jeste
Ļ
sama? - spytał, szukaj
Ģ
c wzrokiem guwernantki.
- Mieszkam w Ainderby Hall. Pan Beresford jest moim ojcem chrzestnym.
Stephen usiadł obok mnie, oparłszy łokcie na kolanach.
- Kirkwall - powiedział. - A ty jeste
Ļ
...
Nie wydawał si
ħ
zakłopotany naszym niekonwencjonalnym spotkaniem, a ja, oczywi
Ļ
cie, gardziłam wszelkimi
konwenansami. Dlaczego nie mieliby
Ļ
my odezwa
ę
si
ħ
do siebie, zanim nas sobie przedstawiono? Niecierpliwiły
mnie takie staro
Ļ
wieckie formalno
Ļ
ci. Sama potrafiłam si
ħ
zaprezentowa
ę
.
- Panna Daniels.
Sp
ħ
dzili
Ļ
my wspólnie cały ranek, a kiedy si
ħ
rozstawali
Ļ
my, dał mi do zrozumienia,
Ň
e nast
ħ
pnego dnia
przyszedłby równie
Ň
łowi
ę
ryby, gdybym ja te
Ň
tu była. W jego oczach wyczytałam „przyjd
Ņ
, prosz
ħ
” oraz
Ň
e miły
jest mu mój widok. Od
Ļ
mierci mamy był pierwsz
Ģ
osob
Ģ
, która traktowała mnie jak kogo
Ļ
wa
Ň
nego.
Nie w
Ģ
tpiłam w jego podziw ani szczero
Ļę
. Nie mówiłam nikomu o naszych spotkaniach. Wkrótce si
ħ
zakochałam. Dokładnie pami
ħ
tam t
ħ
chwil
ħ
. Siedzieli
Ļ
my na trawie. Stephen plótł wianek ze stokrotek, a ja
rzucałam kamyki do wody. Rozmawiali
Ļ
my o jakich
Ļ
głupstwach. Czułam si
ħ
szcz
ħĻ
liwa, tego ranka
Ļ
wiat miał
szczególny urok. Obrócił si
ħ
i wło
Ň
ył mi wianek na głow
ħ
. Nasze oczy si
ħ
spotkały. Cały wszech
Ļ
wiat zamarł.
Zalała mnie fala gor
Ģ
ca, zabrakło mi tchu. Stephen u
Ļ
miechał si
ħ
łagodnie. Odwróciłam głow
ħ
i nadal wrzucałam
kamyki do rzeki. Nie do ko
ı
ca wiedziałam, co si
ħ
wydarzyło, ale byłam pewna,
Ň
e wszystko uległo zmianie.
Spotykali
Ļ
my si
ħ
nadal, kiedy wróciłam do domu, do Tranters Court. Pan Beresford, nie podejrzewaj
Ģ
c zdrady,
polecił Stephena mojemu ojcu, który z kolei zaprosił go do łowienia ryb w naszej posiadło
Ļ
ci. Tutaj Stephen
przestał nawet udawa
ę
,
Ň
e łowi. Spacerowali
Ļ
my nad rzek
Ģ
, pod osłon
Ģ
drzew, i rozmawiali
Ļ
my, trzymaj
Ģ
c si
ħ
za
3
r
ħ
ce. Zwierzyłam mu si
ħ
ze wszystkich swoich trosk.
- Nie b
ħ
dziesz przynajmniej musiała boryka
ę
si
ħ
z brakiem pieni
ħ
dzy - powiedział Stephen.
Wiedziałam ju
Ň
,
Ň
e z trudem zdobywa pieni
Ģ
dze, aby móc rozwin
Ģę
skrzydła w wybranym przez siebie zawodzie.
Z niekłaman
Ģ
pasj
Ģ
roztaczał przede mn
Ģ
projekty czynienia ludziom dobra.
- Dostan
ħ
po matce osiem tysi
ħ
cy funtów - powiedziałam - ale wolałabym by
ę
biedna.
Kiedy Stephen po raz pierwszy mnie pocałował, my
Ļ
lałam,
Ň
e umr
ħ
z zachwytu. Do dzi
Ļ
pami
ħ
tam ten rozkoszny
dreszcz.
A kiedy spytał: „Czy po
Ļ
lubisz mnie, Emmy?”, nie zastanawiałam si
ħ
ani chwili.
- Tak! Tak! - zawołałam, zarzucaj
Ģ
c mu r
ħ
ce na szyj
ħ
.
- Taka jeste
Ļ
kochana! Ale, jak wiesz, nie jeste
Ļ
pełnoletnia. B
ħ
dziemy musieli uciec. Czy wystarczaj
Ģ
co mnie
kochasz, aby si
ħ
na to zdecydowa
ę
?
- Jak mo
Ň
esz o to pyta
ę
?
Nie przyszło mi nawet do głowy,
Ň
e m
ħŇ
czyzna, który miał Jakiekolwiek poczucie honoru, powinien był najpierw
zwróci
ę
si
ħ
o pozwolenie do mojego ojca. Ja nie cierpiałam zwraca
ę
si
ħ
z czymkolwiek do ojca, wydawało mi si
ħ
wi
ħ
c naturalne,
Ň
e mój przyszły m
ĢŇ
te
Ň
wolałby tego unikn
Ģę
. A zreszt
Ģ
, po co nam było pozwolenie? Stephen
mnie kochał. Wkrótce odniesie sukces w swoim zawodzie. B
ħ
d
ħ
pani
Ģ
samej siebie, b
ħ
d
ħ
Ň
yła z ukochanym
m
ħŇ
czyzn
Ģ
i uciekn
ħ
od domowej tyranii. Jak bohaterki moich opowiada
ı
.
Zapomniałam jednak o jednej rzeczy. W prawdziwej powie
Ļ
ci gotyckiej bohater musi udowodni
ę
swoj
Ģ
warto
Ļę
na przestrzeni trzech tomów - nie bałamuci niedo
Ļ
wiadczonej dziewczyny w przeci
Ģ
gu miesi
Ģ
ca. Niestety,
rozs
Ģ
dek nie miał z tym nic wspólnego. Rozkoszowałam si
ħ
t
Ģ
sytuacj
Ģ
. Bałam si
ħ
,
Ň
e Stephen mo
Ň
e opu
Ļ
ci
ę
mnie
pod koniec wakacji i zostawi
ę
ze złamanym sercem. Musz
ħ
przyzna
ę
,
Ň
e to wszystko miało dla mnie pewien urok.
Nie chc
ħ
by
ę
niesprawiedliwa. My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e Stephen szczerze mnie polubił. Miał swoje słabo
Ļ
ci, ale nie był złym
człowiekiem. Problem polegał na tym,
Ň
e nie potrafił rozdzieli
ę
dwóch rzeczy: lu
Ņ
nej obietnicy pracy, otrzymanej
od przypadkowo napotkanego człowieka, od oszałamiaj
Ģ
cego sukcesu, w jaki potrafiła to przekształci
ę
jego
wyobra
Ņ
nia. On sam tak silnie w to wierzył,
Ň
e mógł ka
Ň
dego przekona
ę
. Dopiero po wielu latach nauczyłam si
ħ
odsiewa
ę
te czarowne urojenia od faktów, na których si
ħ
opierały.
Dowodem mojej ogromnej niech
ħ
ci do macochy mo
Ň
e by
ę
fakt,
Ň
e moj
Ģ
pierwsz
Ģ
my
Ļ
l
Ģ
, kiedy Stephen
zaproponował ucieczk
ħ
, było: „To b
ħ
dzie dla niej nauczka”. Stephen wiedział,
Ň
e otrzymam maj
Ģ
tek matki, osiem
tysi
ħ
cy funtów. Był zrozpaczony z powodu swojej obecnej sytuacji finansowej i obiecał,
Ň
e zwróci mi pieni
Ģ
dze,
kiedy jego sytuacja ulegnie poprawie.
ņ
adne z nas nie w
Ģ
tpiło,
Ň
e nast
Ģ
pi to szybko.
Wyruszyli
Ļ
my do Edynburga wynaj
ħ
tym jednokonnym po- wozikiem, kiedy cała rodzina była w ko
Ļ
ciele.
Przygotowania do ucieczki były szalenie ekscytuj
Ģ
ce. Chciałam by
ę
sam na sam ze Stephenem, cieszyłam si
ħ
,
Ň
e
b
ħ
d
ħ
mogła do
Ļ
wiadczy
ę
intymnych prze
Ň
y
ę
, o czym marzyłam, a jednocze
Ļ
nie bałam si
ħ
,
Ň
e zostan
ħ
przyłapana.
Wzi
ħ
łam tylko jedn
Ģ
mał
Ģ
walizk
ħ
i bi
Ň
uteri
ħ
mojej matki. Moje przyszłe
Ň
ycie miało by
ę
, oczywi
Ļ
cie,
nieustaj
Ģ
cym pasmem szcz
ħĻ
cia. Nie miałam poj
ħ
cia, za jak
Ģ
cen
ħ
wynajmuje si
ħ
powozy, i nigdy nie
zastanawiałam si
ħ
nad tym, sk
Ģ
d si
ħ
bierze pieni
Ģ
dze.
Podczas ucieczki na północ Stephen zachowywał si
ħ
nienagannie. Jego pow
Ļ
ci
Ģ
gliwo
Ļę
wzmagała tylko mój
zapał. Starałam si
ħ
wykorzysta
ę
ka
Ň
d
Ģ
okazj
ħ
, aby go całowa
ę
i obsypywa
ę
pieszczotami, ale on tylko u
Ļ
miechał
si
ħ
i delikatnie mnie odsuwał.
- Jeste
Ļ
nami
ħ
tn
Ģ
dziewczyn
Ģ
- powiedział, obdarzaj
Ģ
c mnie lekkim pocałunkiem - ale musisz jeszcze zaczeka
ę
.
Zgodnie z wszelkimi wymogami etykiety, umie
Ļ
cił mnie u pewnej szacownej wdowy na czas, kiedy szukał dla
nas mieszkania i czynił przygotowania do
Ļ
lubu.
- My
Ļ
lałam,
Ň
e masz dom - powiedziałam.
Byłam zdziwiona, poniewa
Ň
mówił mi o nowoczesnym domu w nowej dzielnicy miasta.
- Ten dom nale
Ň
y do przyjaciela - odparł, marszcz
Ģ
c brwi. - Zreszt
Ģ
i tak nie byłby dla nas odpowiedni.
Och, pomy
Ļ
lałam tylko. Mówił, jakby to był jego dom, ale pewnie
Ņ
le go zrozumiałam.
- Znalazłem dla nas mieszkanie na Cant’s Close. Jest mniejsze ni
Ň
to, w jakim chciałbym z tob
Ģ
zamieszka
ę
,
Emmy, ale kiedy tylko stan
ħ
na nogi, mo
Ň
emy si
ħ
przeprowadzi
ę
. To nie potrwa długo. B
ħ
dzie ci si
ħ
tam podoba
ę
,
w pokojach jest d
ħ
bowa boazeria.
- Na pewno je polubi
ħ
.
Zacz
ħ
łam w to pow
Ģ
tpiewa
ę
ju
Ň
w chwili, kiedy zobaczyłam ulic
ħ
. Cant’s Close był w
Ģ
skim, ciemnym, brudnym
zaułkiem pomi
ħ
dzy High Street a Cowgate, którego
Ļ
rodkiem płyn
Ģ
ł cuchn
Ģ
cy rynsztok. Domy były pochylone ze
staro
Ļ
ci. W powietrzu unosił si
ħ
zapach moczu, piwa i zepsutego mi
ħ
sa. Z otwartych okien zwisało na dr
Ģ
gach
przybrudzone sadz
Ģ
pranie. Nie
Ļ
miałam spojrze
ę
na Stephena. Czy to tutaj miał by
ę
nasz dom?
W połowie zaułka znajdował si
ħ
wi
ħ
kszy dom, z wej
Ļ
ciem ozdobionym kolumnami, na których stały du
Ň
e
kamienne urny. Nad drzwiami wyryty był herb. Szerokie, kr
ħ
cone schody prowadziły na pierwsze pi
ħ
tro, gdzie
mieli
Ļ
my mieszka
ę
. Tak jak mówił Stephen, pokoje były wyło
Ň
one d
ħ
bow
Ģ
boazeri
Ģ
i niegdy
Ļ
musiały by
ę
bardzo
ładne. Pami
ħ
tam jeszcze skurcz
Ň
oł
Ģ
dka, jaki odczuwałam, kiedy byli
Ļ
my oprowadzani przez wła
Ļ
cicielk
ħ
, ale nic
nie mówiłam. Nie wiedziałam, co powiedzie
ę
, i nie chciałam zbyt wiele my
Ļ
le
ę
. To tylko tymczasowe mieszkanie,
4
przypominałam sobie. Wkrótce si
ħ
st
Ģ
d wyprowadzimy.
Wzi
ħ
li
Ļ
my
Ļ
lub w kaplicy katedry St. Giles 13 wrze
Ļ
nia 1805 roku.
Moja noc po
Ļ
lubna była koszmarem. Kiedy nadszedł ten moment, byłam spi
ħ
ta i przera
Ň
ona, uleciała cała moja
poprzednia skwapliwo
Ļę
. Stephen wydał mi si
ħ
nagle obcym m
ħŇ
czyzn
Ģ
.
- Rozsu
ı
nogi, Emmy - powiedział rozkazuj
Ģ
cym tonem.
- Czy nie mo
Ň
emy jeszcze troch
ħ
zaczeka
ę
? - szepn
ħ
łam, szukaj
Ģ
c u niego otuchy.
- Daj spokój. Przecie
Ň
chcesz by
ę
kobiet
Ģ
.
Oddychał ci
ħŇ
ko i coraz silniej mnie trzymał.
To wszystko trwało tak długo. Nie zwracał uwagi na to,
Ň
e płakałam z bólu i strachu, a kiedy ju
Ň
było po
wszystkim, osun
Ģ
ł si
ħ
na mnie i zasn
Ģ
ł. Nast
ħ
pnego ranka zbudziłam si
ħ
z uczuciem smutku i rozczarowania tak
silnym, jakiego nigdy przedtem nie doznałam. Stephen przeprosił mnie. Mówił,
Ň
e poniosła go nami
ħ
tno
Ļę
.
Wybaczyłam mu. Ale chocia
Ň
bardzo si
ħ
starałam wmówi
ę
sobie,
Ň
e wszystko jest w porz
Ģ
dku, wiele si
ħ
zmieniło.
Rano napisałam do ojca, aby go zawiadomi
ę
, jak bardzo jestem szcz
ħĻ
liwa.
Ojciec nie pozwolił nam skorzysta
ę
nawet z odsetek, jakie przynosił mój maj
Ģ
tek. Napisał mi,
Ň
e moje pieni
Ģ
dze
s
Ģ
w zarz
Ģ
dzie powierniczym i tam pozostan
Ģ
, dopóki nie sko
ı
cz
ħ
dwudziestu pi
ħ
ciu lat. Sytuacja byłaby inna,
gdybym wyszła za m
ĢŇ
za jego zgod
Ģ
. Poniewa
Ň
tego nie zrobiłam, on nie ma zamiaru udost
ħ
pni
ę
moich pieni
ħ
dzy
mojemu m
ħŇ
owi nawet na dzie
ı
wcze
Ļ
niej, ni
Ň
b
ħ
dzie musiał to zrobi
ę
. Reszta listu była przepojona wrog
Ģ
dezaprobat
Ģ
i lodowatym dystansem. Odczuwałam fizyczne cierpienie, czytaj
Ģ
c te słowa. Ten list zapisał si
ħ
w
moim umy
Ļ
le jak koszmar senny.
- Dwadzie
Ļ
cia pi
ħę
! - zawołał Stephen, kiedy odczytałam mu t
ħ
cz
ħĻę
listu, która dotyczyła mojego maj
Ģ
tku. -
Nic mi o tym nie mówiła
Ļ
.
Zacz
Ģ
ł chodzi
ę
po pokoju, zaciskaj
Ģ
c na przemian dłonie. Wyra
Ņ
nie zbladł.
- Nic o tym nie wiedziałam - usprawiedliwiałam si
ħ
. - Ale czy to ma jakie
Ļ
znaczenie, Stephen? Przecie
Ň
masz
obiecan
Ģ
prac
ħ
. Damy sobie rad
ħ
, prawda? Zobaczysz, jak
Ģ
b
ħ
d
ħ
dobr
Ģ
gospodyni
Ģ
.
- To si
ħ
nie spodoba Balquidderowi.
Nie mog
ħ
ju
Ň
unikn
Ģę
tematu Archibalda Balquiddera. Trudno mi oddzieli
ę
to, co wiem teraz, od tego, co
wiedziałam wtedy. Ale od samego pocz
Ģ
tku nie lubiłam go i wzbudzał we mnie strach. Był najlepszym
przyjacielem mojego m
ħŇ
a. Stephen miał w stosunku do niego zobowi
Ģ
zania, których nie rozumiałam, jednak z
tego, co mówił, wynikało,
Ň
e były one powa
Ň
ne.
Pierwsza rzecz, jaka si
ħ
rzucała w oczy, to to,
Ň
e pan Balquidder był bardzo gruby. Miał okr
Ģ
gł
Ģ
,
Ļ
wiec
Ģ
c
Ģ
twarz,
a w
Ļ
ród fałdów tłuszczu błyszczały niebieskie,
Ļ
wi
ı
skie oczka. Miał te
Ň
bardzo małe usta, czego osobi
Ļ
cie nie
lubi
ħ
u m
ħŇ
czyzn, i rozsiewał zapach pomady ró
Ň
anej. Wła
Ļ
ciwie mo
Ň
na powiedzie
ę
,
Ň
e
Ļ
mierdział t
Ģ
pomad
Ģ
.
Wydawało mi si
ħ
czasem,
Ň
e chce w ten sposób zabi
ę
swój okropny zapach.
Ubierał si
ħ
bardzo niechlujnie. Ubranie miał zwykle poplamione tłuszczem i resztkami jedzenia. Nic dziwnego,
bior
Ģ
c pod uwag
ħ
jego maniery przy stole. Wchodził do naszego mieszkania z min
Ģ
wła
Ļ
ciciela i stawał tyłem do
kominka, podnosz
Ģ
c do góry marynark
ħ
, aby ogrza
ę
siedzenie.
- Dobry Bo
Ň
e, człowieku, nie mogłe
Ļ
sobie znale
Ņę
dziewuchy troch
ħ
bardziej przy ko
Ļ
ci, zamiast tego
chudzielca? - zapytał Stephena, kiedy po raz pierwszy mnie zobaczył.
Niby miało to zosta
ę
powiedziane na osobno
Ļ
ci, ale przeznaczone było równie
Ň
dla moich uszu. Sposób, w jaki
si
ħ
Ļ
miał, dał mi do my
Ļ
lenia. Zacz
ħ
łam si
ħ
zastanawia
ę
, czy Stephen nie mówił mu o moich niezadowalaj
Ģ
cych
post
ħ
pach łó
Ň
kowych.
Uwa
Ň
ałam,
Ň
e jest odra
Ň
aj
Ģ
cy. To jeszcze nie wszystko. Serce podchodziło mi do gardła, kiedy znajdowali
Ļ
my si
ħ
w jednym pokoju. Bałam si
ħ
go, chocia
Ň
nie chciałam si
ħ
do tego przyzna
ę
. Jak mogłam czu
ę
strach przed
człowiekiem, który był najbli
Ň
szym przyjacielem mojego m
ħŇ
a? Starałam si
ħ
widzie
ę
w nim po prostu
ekscentryka, ale to mnie nie uspokajało.
My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e od razu wyczułam w nim człowieka, który jest gotów usun
Ģę
ka
Ň
dego, kto stanie mu na drodze.
Wyra
Ņ
nie nie lubił kobiet, a ja nie mogłam zrozumie
ę
dlaczego. W jego obecno
Ļ
ci wydarzały si
ħ
przedziwne
rzeczy. Kiedy
Ļ
, przez przypadek, wylał mi na r
ħ
k
ħ
wrz
Ģ
c
Ģ
herbat
ħ
. Innym razem stan
Ģ
ł mi na stop
ħ
tak mocno,
Ň
e
przez tydzie
ı
nie mogłam chodzi
ę
. Nigdy mnie nie przeprosił.
- Jestem mu winien pi
ħę
tysi
ħ
cy funtów, Emmy - wyznał mi Stephen pewnego wieczoru, w kilka dni po
otrzymaniu przeze mnie listu od ojca.
Pi
ħę
tysi
ħ
cy funtów! To była olbrzymia suma pieni
ħ
dzy. Co on z nimi zrobił?
- Oczywi
Ļ
cie, wszystko mu oddam. Pracujemy teraz z Jamiem Kinrossem nad tym nowym projektem. Ale w tej
chwili sprawy nie wygl
Ģ
daj
Ģ
dobrze.
Jaki projekt? Nie miałam poj
ħ
cia..
- Pan Balquidder po
Ň
yczył ci pi
ħę
tysi
ħ
cy funtów?
Byłam młoda i niedo
Ļ
wiadczona, ale nawet ja wiedziałam,
Ň
e na tak
Ģ
sum
ħ
musiał
ŇĢ
da
ę
jakiego
Ļ
zabezpieczenia.
Ponownie odczułam skurcz
Ň
oł
Ģ
dka.
- Czy po
Ň
yczyłe
Ļ
te pieni
Ģ
dze pod zastaw mojego maj
Ģ
tku?
5
Plik z chomika:
LadyHenrietta
Inne pliki z tego folderu:
Hawksley Elizabeth - Koligacje.pdf
(978 KB)
Hawksley Elizabeth - Próba.pdf
(897 KB)
Hawksley Elizabeth - Guwernantka.pdf
(896 KB)
Hawksley Elizabeth - Brzydula.pdf
(917 KB)
Hawksley Elizabeth - Testament.pdf
(964 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Abbi Glines
Abby Green
Abecassis Eliette
Abelar T
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin