Autor: KATHERINE LAWRENCE Tytul: Szkoda spali� ten las (The Forest's Not for Burning) Z "NF" 4/98 Wyobra�acie sobie, jak to jest mieszka� na skraju Zakl�tego Lasu jako najstarsza c�rka drwala? No wiecie, ta, kt�ra utrzymuje rodzin� po �mierci rodzic�w. Ano w�a�nie. By�am na miejscowym targu, kiedy przyjecha� ksi��� i ujrza� moj� m�odsz� siostr�, gdy czerpa�a wod� ze studni. S�ysza�am, �e maj� ju� dw�jk� dzieci. Moja najm�odsza siostra wyrywa�a marchewk�, kiedy zjawi� si� kr�lewicz. Ja szuka�am wtedy nowego drzewostanu do wyr�bu. Przynajmniej zaprosili mnie na bal, kt�ry wydali w zesz�ym miesi�cu. Och, spotka�am swoj� cz�stk� rojalizmu, ale nic z tego nie wysz�o. Owszem, byli przystojni, ale wszyscy cierpieli na t� sam� obsesj�. Musieli zdoby� najpi�kniejsz� kobiet�, najwi�kszy magiczny miecz, najpot�niejsze zakl�cie, wszystko "naj". �aden z nich nie szuka� solidnej, odpowiedzialnej towarzyszki �ycia. Wi�c kiedy wesz�y w u�ycie te wysoce wydajne ceramiczne piece i spad�y zam�wienia na wielkie stosy drewna, dosz�am do wniosku, �e powinnam zmieni� zaw�d. Kariera drwala pad�a jak podci�ta, je�li mo�na tak powiedzie�. W Zakl�tym Lesie i okolicach mamy wszelkiego rodzaju wied�my, czarodziejki, czarodziej�w, kr�l�w, ksi���t, smoki, ksi�niczki w opa�ach i cokolwiek si� zamarzy. Wi�cej ni� potrzeba, moim zdaniem. Wi�c oczywi�cie te zaj�cia nie wchodzi�y w gr�. Czego nam brakowa�o, to zwyk�ego, do�wiadczonego (oba okre�lenia pasowa�y do mnie, w�wczas licz�cej ca�e dwadzie�cia pi�� lat) prywatnego detektywa. Wi�c przeprowadzi�am rozpoznanie i znalaz�am odpowiedni� szko��, niezbyt daleko Za Rogiem w Prawdziwym �wiecie. Co to znaczy Za Rogiem? Trudno wyja�ni�, ale zauwa�yli�cie, �e czasami widzicie co� dziwnego k�tem oka? To znika, kiedy spojrzycie prosto, ale na pewno gdzie� tam istnieje. No wi�c wielu z nas, mieszka�c�w skraju Zakl�tego Lasu, potrafi skr�ci� pod tym k�tem i trafi� do Prawdziwego �wiata. Tak jak ja. Wytrzyma�am rok nauki po��czonej z dorywcz� prac�, zbyt wiele wsp�lokatorek i zbyt wiele wizyt w domu, zanim wreszcie dosta�am swoj� licencj� detektywa i dyplom uko�czenia kursu. Zgoda, licencja by�a wa�na tylko w Prawdziwym �wiecie, ale Kr�l o tym nie wiedzia�a. Nie mog�a opuszcza� Zakl�tego Lasu i dlatego by�a troch� naiwna w niekt�rych sprawach. Lecz kiedy wr�ci�am do Zakl�tego Lasu, nie mia�am ju� domu. Wioska, w kt�rej wyros�am i zamierza�am dalej mieszka�, znikn�a, a razem z ni� spory kawa�ek Zakl�tego Lasu. Wszyscy m�wili tylko o po�arze. Kr�l Zakl�tego Lasu zaprz�g�a wszystkich swoich czarodziej�w do tej sprawy, ale �aden nie potrafi� wykry� przyczyny. Ogie� by� magiczny, ale nie wywo�any zakl�ciem. Nic nie rozumieli. Pragn�c jak najszybciej zademonstrowa� nowe umiej�tno�ci, posz�am do Kr�la i zaproponowa�am swoje us�ugi. Kiedy ju� przesta�a si� �mia� z mojej wizyt�wki: "Kit Marlowe, Prywatny Detektyw", wyrazi�a zgod�. Ostatecznie skoro nikt inny nie m�g� rozwi�za� zagadki, co mia�a do stracenia? Pi�� sztuk z�ota dziennie plus wydatki, za��da�am. Zatka�o j�, ale Skarbiec przyj�� warunki. Tak wi�c dosta�am swoj� pierwsz� spraw�. Rozwi��� j� i mam zapewnion� przysz�o��. Przegram, to przynajmniej zostan� mi pieni�dze na nowy dom. Chodzi�am na wyk�ady o podpaleniach, wi�c wiedzia�am, od czego zacz��: najpierw nale�y ustali�, czy podpalenie mia�o miejsce. Pogada�am z miejscowymi wie�niakami i kaza�am c�rce najm�odszej siostry, Ksi�niczce, porozmawia� ze zwierz�tami. Nikt nie widzia� pocz�tk�w po�aru, ale wszyscy odpowiadali jednakowo na pytanie, gdzie si� zacz�� - pomi�dzy moj� dawn� wiosk� a skrajem Zakl�tego Lasu. Miejsce bez �adnych drzew, sama trawa. Tkwi�o tam kilka pie�k�w, ale nic wi�cej. Sprawa stanowczo wygl�da�a na podpalenie. Nast�pny krok: znale�� �lady podpalenia albo �atwopalne materia�y. Przeszuka�am teren i znalaz�am jeden pniak bardziej wypalony od pozosta�ych. W�a�ciwie zosta�a tylko dziura w ziemi: ogie� ca�kowicie strawi� drewno. Zniszczenia jakby rozprzestrzenia�y si� promieni�cie od tego punktu. Zabra�am popi� z pozosta�o�ci tego pniaka i wybra�am si� Za R�g do mojego ulubionego instruktora, kt�ry mia� znajomo�ci w Okr�gowym Laboratorium S�dowym. Byli mu winni przys�ug� i z rado�ci� przyj�li takie �atwe zadanie. Nawet �atwiejsze ni� si� spodziewa�am. Nie wykryli ani �ladu zwyk�ych �atwopalnych substancji. Ustalili tylko, �e pniak doszcz�tnie sp�on��. No, przynajmniej wykluczy�am oczywiste mo�liwo�ci z Prawdziwego �wiata. Wr�ci�am do domu i przekaza�am troch� popio�u Nadwornemu Czarodziejowi. Powiedzia� mi, �e popio�y zawieraj� jaki� rodzaj magii, ale w tak �ladowych ilo�ciach, �e nie potrafi� jej rozpozna�. Zapewni� mnie r�wnie�, �e ani normalny, ani magiczny ogie� nie powinien wtargn�� do Zakl�tego Lasu. Osobi�cie wzmocni� ochronne zakl�cie! Po chwili namys�u doda�, �e mo�e chodzi�o o to, �e po�ar wybuchn�� za star� granic�. Podzi�kowa�am mu, po czym zanios�am dwudniowe rozliczenie wydatk�w do Skarbca. By�am teraz bogatsza o dziesi�� sztuk z�ota, ale nawet na krok nie zbli�y�am si� do rozwi�zania. Co mi pozosta�o? Zacz�am sporz�dza� listy. M�j nowy domek szybko wype�ni� si� nagryzmolonymi spisami, wykresami i notatkami z rozm�w. Niebotyczne sterty papierzysk przypomnia�y mi o rejestrach ojca z czas�w, kiedy by� G��wnym Drwalem. Ojciec cierpia� na, przepraszam za wyra�enie, retencj� analn�. Tak, pozna�am ten termin na wyk�adach z psychologii przest�pczego umys�u. Ojciec nie m�g� �ci�� drzewa, je�li nie zapisa�, gdzie przedtem ros�o, gdzie przetworzono drewno i do czego je zu�yto. Przechowywa� rejetry w Pa�acu, nie w domu, wi�c nie uleg�y zniszczeniu. W dziewi�tym zat�ch�ym magazynie, kt�ry otworzy� pa�acowy majordom, znale�li�my rejestry. Majordom by� jeszcze bardziej analny ni� m�j ojciec, wi�c nie pozwoli� mi zabra� rejestr�w, ale �askawie zgodzi� si�, �ebym wnios�a do �rodka krzes�o i latarni�. M�j ojciec odziedziczy� map� oryginalnego Zakl�tego Lasu, na kt�rej zaznaczono ka�de drzewo w odpowiednim miejscu. Map� przekazywano w rodzinie od czas�w, kiedy odkryto Zakl�ty Las, wi�c by�a kompletna. Wszystkie drzewa starannie ponumerowano, ka�de oznaczono kodem roku, w kt�rym je odnaleziono (poniewa� czasami pojawia�y si� nowe drzewa), oraz roku, w kt�rym je �ci�to. Straci�am kilka dni, ale wreszcie skopiowa�am fragment mapy, kt�ry przedstawia� ��k� za dawn� wiosk�. Potem wzi�am map� i obesz�am spalon� ��k�. Zu�y�am kilka zapasowych par but�w, zanim wype�ni�am zadanie, ale wreszcie ustali�am, po kt�rym drzewie zosta� ten spopielony pniak. Nast�pnego dnia wr�ci�am do pa�acu i do rejestr�w. Po kilku godzinach znalaz�am akta tego konkretnego drzewa. Przerzuci�am stronice i znalaz�am nie tylko potwierdzenie daty, kiedy po raz pierwszy zauwa�ono i kiedy �ci�to drzewo, ale r�wnie� to, czego najbardziej potrzebowa�am - informacj�, na co zu�yto drewno. Drzewo zakupi�o Czarodziejskie Wydawnictwo wraz z kilkoma innymi drzewami. Nast�pnego ranka ruszy�am prosto do wydawnictwa. Czarodziej- zarz�dca przekaza� mnie swemu uczniowi, kt�ry zagrozi�, �e zmieni mnie w ropuch�, je�li nie odejd�. Zdradzi�am mu to�samo�� mojego klienta. Poszed� sprawdzi� akta. Wr�ci� z najbardziej zakurzon� ksi�g�, jak� w �yciu widzia�am, i rzuci� j� na biurko. Naturalnie - czy raczej magicznie - ca�y kurz polecia� w moj� stron�. Postanowi�am na razie go zignorowa� i otworzy�am ksi�g�. Z jakich� powod�w, znanych tylko czarodziejom, ka�d� magiczn� ksi�g� czar�w nale�y wykona� z jpojedynczego drzewa. Wi�c ka�da ksi�ga wymaga oddzielnego drzewa. Nic dziwnego, �e tak ma�o jest magicznych ksi�g! W ka�dym razie moje drzewo - zak�adaj�c, �e numer si� zgadza� - zosta�o przerobione na ksi�g� czar�w dla czarodzieja Mendipa. Podnios�am wzrok i przy�apa�am ucznia, jak wykonywa� do�� spektakularne gesty w moim kierunku. Jedno mi si� podoba w tych czarodziejskich szatach - jest za co z�apa�. Jak ju� kilka razy waln�am g�ow� ucznia o pod�og� i opr�ni�am jego kieszenie nie tylko z magicznych przybor�w, ale tak�e z kilku moich sztuk z�ota, zgodzi� si� odszuka� adres czarodzieja Mendipa. Niestety, czarodziej Mendip znikn�� przed pi�tnastu laty. Nigdy nie znaleziono cia�a, wi�c w jego aktach znajdowa� si� znak zapytania. Rzeczywi�cie, wielka mi pomoc! Nie wiedzia�am, czy drzewo i ksi�ga maj� co� wsp�lnego z po�arem, ale mia�am tylko ten jedyny trop, a teraz zabrn�am w �lep� uliczk�. Nie by�am szcz�liwym detektywem. Podnios�am wzrok i powoli u�miechn�am si� do ucznia. Cofn�� si� z poblad�� twarz�. Cofa� si� tak pospiesznie, �e wypad� przez drzwi za plecami i stoczy� si� ze schod�w. Pomy�la�am, �e te� powinnam ju� wyj��. Wr�ci�am do mojej szybko odbudowanej wioski i wpatrywa�am si� w kolekcj� notatek. Nie chcia�am zawali� swojej pierwszej sprawy. Na pewno mog�am jakim� innym sposobem zdoby� dane, kt�rych potrzebowa�am. Tylko jak? W nocy nie przysz�y mi do g�owy �adne ol�niewaj�ce pomys�y. Rzadko przychodz�, wbrew temu, co g�osi "ludowa m�dro��". Potrzebowa�am pomocy, a w tej sprawie mog�am zaufa� tylko jednej osobie. Thomas by� nie tylko moim ulubionym nauczycielem w Szkole Detektyw�w, ale sam by� te� prywatnym detektywem. Zabra�am notatki i posz�am Za R�g z�o�y� mu wizyt�. Wyja�ni�am sytuacj�, a on przypomnia� mi o pierwszej lekcji, kt�r� wbija� nam do g��w w klasie: nigdy nie zak�adajcie niczego z g�ry. Ka�dy zak�ada, �e czarodzieje nie opuszczaj� Zakl�tego Lasu. A je�li pewien czarodziej przeszed� Za R�g i zamieszka� w Prawdziwym �wiecie? Zatem z pomoc� Thomasa sprawdzili�my bazy danych. W Prawdziwym �wiecie maj� spisy wszystkich ludzi. Zdumiewaj�ce, ile mo�na si� z nich dowiedzie�. Dlatego w�a�nie mia�am tyle trudno�ci: zanim Thomas nie wprowadzi� "poprawek", nie by�o mnie w spisach. Natomias...
dragonball11