(Grzech pierworodny 26) - Łabędzi śpiew - Anne-Lise Bogne.pdf
(
717 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 26 - \243ab\352dzi \234piew)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XXVI
ŁAB
Ħ
DZI
ĺ
PIEW
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Dzi
ħ
kuj
ħ
serdecznie wszystkim wiernym Czytelnikom, którzy
Ļ
ledzili losy
bohaterów przez 26 tomów. Wszystko ma swój kres, ale mo
Ň
e kiedy
Ļ
poznamy ci
Ģ
g
dalszy - w innych ksi
ĢŇ
kach. Historia Mali towarzyszyła mi przez ponad 40 lat,
Mali wci
ĢŇ
Ň
yje w mojej wyobra
Ņ
ni. Sko
ı
czyły si
ħ
tylko jej spisane dzieje - mo
Ň
e...
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
- Havard!
Zabrzmiało to jak zduszony krzyk. Mai pochyliła si
ħ
nad m
ħŇ
em. Oczy jej zaszły mgł
Ģ
.
Ogarn
ħ
ła j
Ģ
fala przera
Ň
enia. Nie mogła złapa
ę
oddechu, jakby gardło nagle stało si
ħ
za
ciasne.
- Havardzie, ty...
Twarz miał szar
Ģ
jak popiół, usta posiniałe. Mali przyło
Ň
yła mu dło
ı
do szyi, szukaj
Ģ
c
pulsu, ale skóra była gładka i wilgotna, nie t
ħ
tniła pod ni
Ģ
krew.
Mali nie potrafiła przyj
Ģę
prawdy do wiadomo
Ļ
ci. Wszystko w niej si
ħ
przeciw temu
buntowało. To niemo
Ň
liwe! To nie mogło si
ħ
zdarzy
ę
z Havardem. Nie poradzi sobie bez
niego. On musi by
ę
przy niej. Musi j
Ģ
wspiera
ę
, pociesza
ę
, kocha
ę
!
Osun
ħ
ła si
ħ
powoli na jego ciało. Obj
ħ
ła go ramionami, wtuliła policzek w jego szyj
ħ
i
mocno przylgn
ħ
ła. Nie potrafiła płaka
ę
. Jakby wszystko w niej zamieniło si
ħ
w lód.
Przeszywał j
Ģ
piek
Ģ
cy ból w piersiach, nie mogła złapa
ę
oddechu.
Nie miała poj
ħ
cia, jak długo tak le
Ň
ała. W ko
ı
cu usiadła. Trzeba wezwa
ę
pomoc. Kto
Ļ
musi pomóc jej wnie
Ļę
go do
Ļ
rodka. Podniosła si
ħ
cała zesztywniała i przez chwil
ħ
stała,
patrz
Ģ
c na le
ŇĢ
cego m
ħŇ
a. Targn
Ģ
ł ni
Ģ
gwałtowny dreszcz, musiała zakry
ę
usta dłoni
Ģ
,
Ň
eby
nie krzykn
Ģę
. To nie do poj
ħ
cia. Havard nie
Ň
yje.
Nagle zemdliło j
Ģ
. Odwróciła si
ħ
do
Ļ
ciany i oparła czoło o zimne deski, by zwymiotowa
ę
.
Gdy było ju
Ň
po wszystkim, otarła usta. Zgaga paliła j
Ģ
w gardle. Na chwiej
Ģ
cych si
ħ
nogach
dowlokła si
ħ
na ganek.
- Pomocy - j
ħ
kn
ħ
ła, gdy udało jej si
ħ
otworzy
ę
, drzwi do izby. - Pomocy!
Odwróciła si
ħ
ku niej przera
Ň
ona Ane.
- Co si
ħ
dzieje, Mali? Rozchorowała
Ļ
si
ħ
?
- Havard - powiedziała Mali sztywnymi wargami, opieraj
Ģ
c si
ħ
ci
ħŇ
ko o framug
ħ
. - Le
Ň
y
w drewutni.
- Ale co si
ħ
stało?! Zasłabł?
- On nie
Ň
yje - szepn
ħ
ła zdruzgotana Mali.
- Nie
Ň
yje? - wykrztusiła Ane, wypuszczaj
Ģ
c z r
Ģ
k wszystko, co w nich trzymała. -
Przecie
Ň
to niemo
Ň
liwe.
- Chyba nie Havard? - Ingeborg szeroko otworzyła oczy. - Poszedł tylko nar
Ģ
ba
ę
troch
ħ
drew.
- Musicie pomóc mi go wnie
Ļę
- powiedziała Mali, prostuj
Ģ
c si
ħ
. - Musimy wnie
Ļę
go do
domu.
Obie słu
ŇĢ
ce podbiegły do Mali. Ane obj
ħ
ła j
Ģ
ramieniem . i próbowała wesprze
ę
. Pod
Mali trz
ħ
sły si
ħ
kolana. Miała wra
Ň
enie,
Ň
e za chwil
ħ
zemdleje, ale wzi
ħ
ła si
ħ
w gar
Ļę
i
poprowadziła kobiety.
Ingeborg prze
Ň
egnała si
ħ
na widok Havarda.
- O Bo
Ň
e - j
ħ
kn
ħ
ła cicho. - O Panie Bo
Ň
e.
- Co si
ħ
stało? - zapytała Ane cicho.
- Nagle padł martwy - szepn
ħ
ła Mali.
- To pewnie serce.
Mali niemo pokiwała głow
Ģ
. Miała całkiem
Ļ
ci
Ļ
ni
ħ
te gardło.
- Pomó
Ň
cie mi, to go wniesiemy.
We trójk
ħ
d
Ņ
wign
ħ
ły ciało Havarda i zaniosły do izby. Poło
Ň
yły go na kanapie. Le
Ň
y,
jakby odpoczywał po obiedzie, pomy
Ļ
lała Mali, zerkaj
Ģ
c na m
ħŇ
a.
- Chc
ħ
,
Ň
eby le
Ň
ał w sypialni. Powinnam go umy
ę
i przygotowa
ę
.
- Musimy zaczeka
ę
, a
Ň
wróc
Ģ
m
ħŇ
czy
Ņ
ni - powiedziała Ane ostro
Ň
nie. Łzy spływały jej po
policzkach. - Albo a
Ň
Helene wróci ze Wzgórza... Same nie wniesiemy go po schodach.
Mali pokiwała głow
Ģ
. Wydawało jej si
ħ
,
Ň
e ju
Ň
nigdy si
ħ
nie podniesie. Czuła si
ħ
tak,
jakby nogi miały odmówi
ę
jej posłusze
ı
stwa.
- Zacznij telefonowa
ę
, Ane - powiedziała cicho. - Ja nie dam rady. Zadzwo
ı
najpierw do
Nikolaia,
Ň
eby zamówi
ę
nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne na popołudnie albo na wieczór. A potem trzeba
zawiadomi
ę
wszystkich, którzy... Sama zreszt
Ģ
wiesz, co robi
ę
.
Gdy Ane wyszła na korytarz i zacz
ħ
ła telefonowa
ę
, a Ingeborg czym
Ļ
si
ħ
zaj
ħ
ła, Mali
usiadła na krze
Ļ
le koło kanapy i patrzyła na swego m
ħŇ
a. Havard... Próbowała oswoi
ę
si
ħ
z
my
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e Havarda ju
Ň
nie ma.
ņ
e ju
Ň
nigdy si
ħ
do niej nie u
Ļ
miechnie.
ņ
e ju
Ň
nigdy jej nie
przytuli, nie otoczy swym ciepłem.
ņ
e nigdy nie wyjdzie jej na spotkanie.
ņ
e ona ju
Ň
nigdy
nie usłyszy jego drogiego głosu ani radosnego
Ļ
miechu. Havarda ju
Ň
nie ma.
Jej ciałem wstrz
Ģ
sn
Ģ
ł bezgło
Ļ
ny szloch, ale nie rozpłakała si
ħ
. Łzy nie chciały płyn
Ģę
.
Siedziała, jakby skamieniała, i wpatrywała si
ħ
w niego. A serce jej krwawiło.
- S
Ģ
ju
Ň
m
ħŇ
czy
Ņ
ni - powiedziała Ingeborg, wygl
Ģ
daj
Ģ
c przez okno. - Wyjdziesz do nich
i...
- Ty wyjd
Ņ
-powiedziała Mali zm
ħ
czonym głosem. - Uprzed
Ņ
ich,
Ň
eby wiedzieli, co
zobacz
Ģ
.
Pierwszy wszedł Oja. Kilkoma susami podbiegł do krzesła i obj
Ģ
ł matk
ħ
ramionami.
- Mamo! - Głos miał schrypni
ħ
ty, gardło
Ļ
ci
Ļ
ni
ħ
te. Mali wtuliła twarz w jego szorstk
Ģ
robocz
Ģ
bluz
ħ
i zamkn
ħ
ła piek
Ģ
ce oczy.
- Co si
ħ
stało?
- R
Ģ
bał drwa i nagle si
ħ
przewrócił.
- To pewnie serce.
- Pewnie tak.
- Nic z tego nie rozumiem. Przecie
Ň
Havard nigdy nie chorował.
- Wczoraj skar
Ň
ył si
ħ
,
Ň
e nie czuje si
ħ
najlepiej.
ņ
e jako
Ļ
mu słabo i co
Ļ
go kłuje. Ale
potem wszystko przeszło. Nie przypuszczałam...
- Dzwoniła
Ļ
do...
- Ane wła
Ļ
nie dzwoni - przerwała mu Mali. - Chc
ħ
,
Ň
eby le
Ň
ał w sypialni. Musz
ħ
go umy
ę
i przygotowa
ę
.
- Jasne. M
ħŇ
czy
Ņ
ni s
Ģ
na dworze. Zaraz go wniesiemy.
Oja podniósł si
ħ
i stał przez chwil
ħ
, trzymaj
Ģ
c matk
ħ
za r
ħ
k
ħ
. Mali zauwa
Ň
yła,
Ň
e Oja dr
Ň
y.
Po chwili syn zapytał:
- Dobrze si
ħ
czujesz?
- Nie - odparła Mali. - Ale musz
ħ
to znie
Ļę
.
W tej samej chwili otworzyły si
ħ
drzwi i pojawiła si
ħ
w nich głowa przera
Ň
onej Helene.
- Mówi
Ģ
... mówi
Ģ
,
Ň
e...
Gdy jej spojrzenie zatrzymało si
ħ
na m
ħŇ
czy
Ņ
nie le
ŇĢ
cym na kanapie, zasłoniła usta dłoni
Ģ
.
Oja podszedł do niej i otoczył ramieniem.
- Tak, Havard nie
Ň
yje.
- To niemo
Ň
liwe - szepn
ħ
ła przez łzy.
- Ale to prawda. Atak serca. Przewrócił si
ħ
, gdy r
Ģ
bał drwa.
- Gdzie wasza córeczka? - zapytała Mali. - Przyszła z tob
Ģ
?
- Została na Wzgórzu - zaszlochała Helene. - Wróci dopiero na obiad.
- To dobrze. Chc
ħ
przygotowa
ę
Havarda, nim ludzie si
ħ
zejd
Ģ
.
- Pomog
ħ
ci.
- Nie, dzi
ħ
kuj
ħ
. Chc
ħ
to zrobi
ę
sama - powiedziała Mali, podnosz
Ģ
c si
ħ
z krzesła. - To
moja chwila.
Do izby weszli m
ħŇ
czy
Ņ
ni z pochylonymi głowami i skłonili si
ħ
przed Mali. Potem wzi
ħ
li
ciało Havarda i wnie
Ļ
li je po schodach na gór
ħ
. Mali przygotowała dzbanek z ciepł
Ģ
wod
Ģ
i
ruszyła za nimi.
- Nie chcesz,
Ň
eby Helene poszła z tob
Ģ
, mamo? - zapytał Oja, stoj
Ģ
c w drzwiach.
Mali zauwa
Ň
yła,
Ň
e jest bardzo blady.
- Nie, Oja. Chc
ħ
jeszcze przez chwil
ħ
poby
ę
sama z Havardem. Ty i Helene zajmijcie si
ħ
innymi sprawami na dole. Ane mówi,
Ň
e nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne b
ħ
dzie o szóstej. Musisz wi
ħ
c
przygotowa
ę
trumn
ħ
. Jedna stoi chyba w schowku.
- Rzeczywi
Ļ
cie.
- Dam zna
ę
, gdy b
ħ
d
ħ
gotowa. Wtedy wło
Ň
ymy go do trumny i zniesiemy na dół. Id
Ņ
ju
Ň
.
Zamkn
ħ
ła za nim drzwi. Potem napełniła miednic
ħ
wod
Ģ
i postawiła j
Ģ
na nocnej szafce.
Znalazła wyj
Ļ
ciowe spodnie Havarda oraz jego eleganck
Ģ
biał
Ģ
koszul
ħ
i przewiesiła ubranie
przez wezgłowie łó
Ň
ka. Havard musi wygl
Ģ
da
ę
elegancko.
Zacz
ħ
ła go ostro
Ň
nie przygotowywa
ę
. Zdj
ħ
ła z niego robocze ubranie, umyła mu twarz i
szyj
ħ
. Ci
Ģ
gle zbierało jej si
ħ
na płacz, ale łzy nie chciały płyn
Ģę
.
Havard ju
Ň
nigdy si
ħ
do niej nie odezwie! Nie mogła tego poj
Ģę
. Ju
Ň
nigdy si
ħ
do niego nie
przytuli, nigdy nie dotknie policzkiem jego cieplej szyi. Nigdy nie b
ħ
dzie si
ħ
razem z nim
Ļ
miała - nigdy nie b
ħ
dzie z nim płakała. Havard... Ju
Ň
go nie ma. To niemo
Ň
liwe. To koszmar.
Mechanicznymi ruchami wykonywała wszystko, co trzeba, jakby jej ciało stało si
ħ
nagle
niezale
Ň
ne od niej.
Jest silna. Zawsze była silna. Ale nawet jej wytrzymało
Ļę
ma jak
ĢĻ
granic
ħ
. Mali czuła,
Ň
e
znalazła si
ħ
niebezpiecznie blisko tej granicy. Musiała jednak i temu sprosta
ę
. Trzeba zadba
ę
,
by Havard miał godne nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne i pi
ħ
kny pogrzeb. Co b
ħ
dzie pó
Ņ
niej, nie
wiadomo. Mali nie miała siły o tym my
Ļ
le
ę
.
Gdy go ju
Ň
umyła i ubrała, wzi
ħ
ła szczotk
ħ
i delikatnie przeczesała mu włosy. Jego głowa
spoczywała na poduszce, oczy miał zamkni
ħ
te.
- Havard, co ja teraz zrobi
ħ
- szepn
ħ
ła w rozpaczy i pochyliła si
ħ
nad nim. - Nie
wytrzymam tego.
Nie mogła oczekiwa
ę
ani odpowiedzi, ani pocieszenia. Havard le
Ň
ał blady i niemy.
Wyprostowała si
ħ
powoli i podeszła do drzwi. Pora zło
Ň
y
ę
go do trumny i znie
Ļę
na dół.
Zamkn
ħ
ła za sob
Ģ
drzwi i po cichu zeszła po schodach.
Wszyscy na ni
Ģ
spojrzeli, gdy stan
ħ
ła w progu. Drugie
Ļ
niadanie stało na stole, wszyscy
siedzieli dokoła. Mała Mali ju
Ň
wróciła do domu. Na widok babki zerwała si
ħ
z miejsca i
podbiegła do niej.
- Dziadek - załkała. - Dziadek nie
Ň
yje!
Mali przytuliła drobne, wstrz
Ģ
sane płaczem ciałko dziewczynki. Pogłaskała j
Ģ
delikatnie
po plecach.
- Tak, dziadek nie
Ň
yje.
- Dlaczego?
- Nikt tego nie wie. Prawdopodobnie jego serce nie wytrzymało.
- Ale przecie
Ň
nigdy nie chorował na serce.
- Czasem tak bywa, Mała Mali. Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi - dodała i znów
poczuła dobrze znan
Ģ
gorycz w ustach.
- Jest ju
Ň
gotów? - zapytał Oja i chciał si
ħ
podnie
Ļę
.
Mali od razu spostrzegła na jego twarzy
Ļ
lady łez.
- Tak, ale zjedzcie najpierw. Potem przygotujemy tu wszystko na nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne.
Jej głos brzmiał całkiem spokojnie. Sama nie rozumiała, jak to mo
Ň
liwe.
- Nie zjesz kawałka ciasta?
Mali pokr
ħ
ciła głow
Ģ
. Na my
Ļ
l o jedzeniu
Ň
oł
Ģ
dek podchodził jej do gardła.
- Idzie Dorbet i wszyscy ze Wzgórza - powiedziała Ane, wygl
Ģ
daj
Ģ
c przez okno. - Czy
mam nakry
ę
...
- Zaczekaj. Zapytaj, czy ju
Ň
jedli - powiedziała Mali.
Dorbet zarzuciła matce r
ħ
ce na szyj
ħ
i zaszlochała.
- Co si
ħ
stało, mamo? - łkała. - Ojciec przecie
Ň
nigdy nie chorował. Jak to si
ħ
stało?
- Nie ma
Ň
adnego wytłumaczenia - szepn
ħ
ła Mali. - To stało si
ħ
tak nagle. Nie zd
ĢŇ
ył
nawet si
ħ
przestraszy
ę
ani poczu
ę
bólu. Padł po prostu na ziemi
ħ
, bez
Ň
adnego ostrze
Ň
enia.
- Dobrze,
Ň
e tam była
Ļ
- szlochała Dorbet. -
ņ
e nie był sam.
Mali nie odpowiedziała. Głaskała tylko córk
ħ
po głowie.
- My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e powinni
Ļ
my ju
Ň
wstawi
ę
tu kozły i posprz
Ģ
ta
ę
- powiedziała. - Wtedy
zniesiemy Havarda na dół i po
Ň
egnamy si
ħ
z nim, zanim przyjdzie cała reszta. Chyba wszyscy
tego potrzebujemy.
Dziwiła si
ħ
,
Ň
e potrafi to wszystko zorganizowa
ę
. Czuła si
ħ
przecie
Ň
całkowicie
zdruzgotana i bezradna, ale co
Ļ
, co było silniejsze ni
Ň
ona sama, pchało j
Ģ
naprzód. Wszystko
powinno odby
ę
si
ħ
nale
Ň
ycie i godnie, zarówno ze wzgl
ħ
du na Havarda, jak i na ni
Ģ
sam
Ģ
.
I tak si
ħ
odbyło. Jedzenie zostało uprz
Ģ
tni
ħ
te, trumn
ħ
zniesiono na dół i ustawiono na
kozłach. Obie dziewczynki cofn
ħ
ły si
ħ
lekko przestraszone, gdy pojawiła si
ħ
trumna.
- Chod
Ņ
cie tu - powiedziała Mali, przywołuj
Ģ
c je do siebie. - Popatrzcie na dziadka,
wygl
Ģ
da, jakby spał. I tak wła
Ļ
nie jest - dziadek
Ļ
pi. To nic strasznego.
Podeszły obie z pewnym oci
Ģ
ganiem i stan
ħ
ły, patrz
Ģ
c na nieboszczyka.
- Wygl
Ģ
da całkiem jak dziadek - mrukn
ħ
ła w ko
ı
cu Marilena.
- Obudzi si
ħ
, jak pójdzie do Pana Boga? - zapytała Mała Mali po cichu, zerkaj
Ģ
c na
babci
ħ
. - Bo dziadek pójdzie do Pana Boga, prawda?
- Na pewno - przytakn
ħ
ła Mali. - Nie ma go ju
Ň
w
Ļ
ród nas, ale b
ħ
dzie na nas patrzył z
nieba, tego jestem pewna. To jest teraz nasza pociecha - dodała. -
ņ
e b
ħ
dzie si
ħ
nami
opiekował z góry.
Przez chwil
ħ
panowała całkowita cisza.
- Co ty teraz zrobisz, babciu? - zapytała Marilena, wsuwaj
Ģ
c r
Ģ
czk
ħ
w dło
ı
Mali. - Co
zrobisz bez dziadka?
Mali nie odpowiedziała od razu. Stała zapatrzona gdzie
Ļ
w dal, sztywna i milcz
Ģ
ca.
- Nie wiem - powiedziała w ko
ı
cu cicho. - Nie wiem.
To było
Ň
ałobne nabo
Ň
e
ı
stwo godne Havarda, pomy
Ļ
lała Mali. Go
Ļ
cie przyje
Ň
d
Ň
ali
pogr
ĢŇ
eni w smutku i przera
Ň
eni. Nikt nie mógł uwierzy
ę
w to, co si
ħ
stało.
- Nie mog
ħ
tego poj
Ģę
- powiedziała wzruszona Helga,
Ļ
ciskaj
Ģ
c dłonie Mali. - Tego si
ħ
nie da zrozumie
ę
.
Po chwili w izbie zrobiło si
ħ
tłoczno. Wszyscy rozmawiali półgłosem, ale w ko
ı
cu zapadła
cisza. Sivert chrz
Ģ
kn
Ģ
ł i rozpocz
Ģ
ł nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne. Najpierw podzi
ħ
kował wszystkim,
którzy przyjechali.
- Dzi
Ļ
w tym dworze zdarzyła si
ħ
tragedia - powiedział. - Nikt z nas nie mo
Ň
e uwierzy
ę
,
Ň
e Havard naprawd
ħ
nie
Ň
yje. To si
ħ
stało bez
Ň
adnego ostrze
Ň
enia. Havard te
Ň
si
ħ
niczego nie
spodziewał. Zebrali
Ļ
my si
ħ
tu,
Ň
eby wspomina
ę
dobrego, szlachetnego człowieka i by prosi
ę
o pokój dla jego duszy.
Sivert umilkł i pochylił głow
ħ
. Wszyscy zrobili to samo. Wtedy Sivert si
ħ
wyprostował,
oparł brod
ħ
na skrzypcach i zacz
Ģ
ł gra
ę
. Pi
ħ
kne, delikatne d
Ņ
wi
ħ
ki wypełniły izb
ħ
. Ludzie
zacz
ħ
li szuka
ę
chusteczek. Gdy wybrzmiały ostatnie nuty, Nikolai przeczytał rozdział Pisma
ĺ
wi
ħ
tego i powiedział par
ħ
słów. Potem wszyscy za
Ļ
piewali dwa psalmy. Na zako
ı
czenie
znów zagrał Sivert.
Mali bała si
ħ
chwili, w której zamknie si
ħ
wieko trumny. Wtedy Havard odejdzie ju
Ň
na
zawsze, pomy
Ļ
lała. Do tej chwili mogła na niego patrze
ę
, mogła go dotkn
Ģę
.
Przeszył j
Ģ
dreszcz, gdy Sivert zamkn
Ģ
ł wieko. Koniec, pomy
Ļ
lała z rozpacz
Ģ
. To ju
Ň
koniec.
Zaciskała chusteczk
ħ
w dłoni, gdy m
ħŇ
czy
Ņ
ni wynosili Havarda. W milczeniu ruszyła z
trumn
Ģ
. Stan
ħ
ła na progu i patrzyła, jak orszak znika za rogiem domu. Z
ħ
by jej zadzwoniły,
serce zatrzepotało w piersiach. To koniec. Havard nigdy nie wróci do domu. Opu
Ļ
cił dwór,
który tak kochał. Na zawsze. Zadr
Ň
ała gwałtownie i z całej siły zacisn
ħ
ła pi
ħĻ
ci. Jak ona temu
podoła?
- Dzi
ħ
kuj
ħ
- powiedziała, gdy m
ħŇ
czy
Ņ
ni wrócili.
ĺ
cisn
ħ
ła dło
ı
Siverta. - Ja te
Ň
bym
chciała mie
ę
takie nabo
Ň
e
ı
stwo
Ň
ałobne. Dzwonili
Ļ
cie do Johannesa?
- Tak. Tordhild to zrobiła, zanim tu przyszli
Ļ
my. Biedny chłopak, całkiem si
ħ
załamał,
bardzo kochał dziadka. Przyjedzie do domu na pogrzeb. Dostanie dni wolne.
- To dobrze.
- Jak si
ħ
czujesz, mamo?
- Sama nie wiem, Sivert. Na razie my
Ļ
l
ħ
tylko o tym, by wszystko odbyło si
ħ
tak jak
trzeba, godnie, bo Havard na to zasłu
Ň
ył. Ale co b
ħ
dzie potem... Tego nie wiem, synu, tego
nie wiem. Havard był kim
Ļ
wi
ħ
cej ni
Ň
moim m
ħŇ
em. Był najlepsz
Ģ
cz
ħĻ
ci
Ģ
mego
Ň
ycia.
Sivert spojrzał na ni
Ģ
z powag
Ģ
.
- Czy mógłbym co
Ļ
zrobi
ę
?
- B
Ģ
d
Ņ
przy mnie - powiedziała i
Ļ
cisn
ħ
ła jego dło
ı
. - Mam nadziej
ħ
,
Ň
e gdy Bóg
zatrzaskuje jakie
Ļ
drzwi, tak jak to zrobił dzisiaj, to jednocze
Ļ
nie otwiera okno. W
przeciwnym razie nie poradz
ħ
sobie.
- Jeste
Ļ
silna, mamo.
- Nawet moja wytrzymało
Ļę
ma jak
ĢĻ
granic
ħ
. Cz
ħĻę
mojej siły zawdzi
ħ
czałam wła
Ļ
nie
Havardowi. Teraz go nie ma. Zostałam całkiem sama i czuj
ħ
w sobie pustk
ħ
.
- Nie jeste
Ļ
sama. Masz nas.
- Owszem, i jestem za to wdzi
ħ
czna. Zawsze b
ħ
d
ħ
wdzi
ħ
czna. Ale Havard był dla mnie...
Tego miejsca nikt nie zajmie. Tak to ju
Ň
jest.
Stała w progu, kiedy go
Ļ
cie odje
Ň
d
Ň
ali. Podawała wszystkim dło
ı
, dzi
ħ
kowała. Gdy
weszła znów do izby, była przemarzni
ħ
ta. Jakby mróz zakradł si
ħ
gdzie
Ļ
mi
ħ
dzy jej łopatki i
wstrz
Ģ
sał jej ciałem bez ustanku.
- Napij si
ħ
troch
ħ
kawy - zaproponowała Ane, przecieraj
Ģ
c zaczerwienione oczy.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
. Pójd
ħ
chyba na gór
ħ
- powiedziała Mali. - Potrzebuj
ħ
samotno
Ļ
ci.
Plik z chomika:
LadyHenrietta
Inne pliki z tego folderu:
(Grzech pierworodny 26) - Łabędzi śpiew - Anne-Lise Bogne.pdf
(717 KB)
(Grzech pierworodny 21) - Plotki - Anne-Lise Bogne.pdf
(699 KB)
(Grzech pierworodny 22) - Czas grozy - Anne-Lise Bogne.pdf
(820 KB)
(Grzech pierworodny 25) - Barwy nadziei - Anne-Lise Bogne.pdf
(865 KB)
(Grzech pierworodny 24) - Róże z lodu - Anne-Lise Bogne.pdf
(839 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Abbi Glines
Abby Green
Abecassis Eliette
Abelar T
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin