Southwick Teresa - Harlequin Romans 1007 - Idealny partner.pdf

(721 KB) Pobierz
Teresa Southwick - Idealny partner.doc
163499345.004.png
Teresa Southwick
Idealny partner
163499345.005.png 163499345.006.png 163499345.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Charity City, Texas
Połowa września, dwa tygodnie przed wielką licytacją odbywającą się w
miasteczku raz na dwa lata.
Desmond O'Donnell wrócił do miasteczka. Pojawił się w nim jak nieproszony
gość.
Molly Preston obserwowała go przez okno. Z żalem zauważyła, że czas nie
podziałał na jego niekorzyść. Wprost przeciwnie. Zresztą nigdy nie miała do
Desmonda szczęścia, i tym razem ta reguła się potwierdziła. Była w stanie dostrzec
jedynie jego mocno zarysowany profil, a i tak wydawał się jej wart grzechu.
Właśnie nakładała zieloną farbę na karton z jednym ze swoich przedszkolaków,
kiedy pojawił się w drzwiach i rozejrzał wokół. Słusznie zaliczany był do
największych przystojniaków w całym Charity City.
Gdy dowiedziała się, że Fundacja Charity City wygospodarowała fundusze na
rozbudowę przedszkola, a Des wygrał przetarg na wykonanie prac, nie miała wątpli-
wości, że ich drogi znowu będą musiały się zetknąć.
Ale Des pojawił się w najbardziej nieodpowiednim momencie. Prowadziła
właśnie zajęcia wychowania plastycznego z młodszą grupą. Zachowanie czterolatków
bawiących się farbami jest wystarczająco nieprzewidywalne. Wizyta przystojnego
nieznajomego może tylko dodatkowo rozpraszać ich uwagę.
Nie tylko ich. Ona sama poddała się szalejącej burzy hormonów. Chociaż miała
już dwadzieścia pięć lat, czuła, że serce zaczęło jej mocniej bić. Nie mogła opanować
drżenia rąk. Zawsze czuła się nieswojo w męskim towarzystwie. Szczególnie tego
jednego, który nadawałby się na okładkę magazynu adresowanego do kobiet.
Postanowiła godnie stawić mu czoła. Szkoła średnia należała do przeszłości, o
której najchętniej by zapomniała. Nie miała już nadwagi. Dawno przestała nosić okula-
ry i aparat ortodontyczny. Nie była uczennicą, która nie może oprzeć się urokowi
przystojnego kapitana drużyny piłkarskiej ze starszej klasy.
Jest dorosłą kobietą. Pracuje zawodowo. Rozbudowa przedszkola stanowi szansę
lepszego startu życiowego dla większej liczby dzieci.
2
163499345.001.png
Wmawiała sobie, że spotkanie z Desem to nic wielkiego. Pewnie zmądrzał i
założył rodzinę. Stał się jej zupełnie obojętny. Postanowiła traktować go z chłodną
uprzejmością. Nie ma powodów, żeby go dalej nienawidzić.
Była bardzo dzielna, przekonując samą siebie, ale kiedy zrobiła krok w jego
stronę, głos uwiązł jej w gardle.
- Dzień dobry - zdołała wykrztusić.
- Witam. Nazywam się Des O'Donnell. Prowadzę firmę budowlaną.
Zabrzmiało to tak, jakby mówił do nieznajomej. Molly zamrugała powiekami.
Spodziewała się, że ją wreszcie rozpozna. Nic takiego się jednak nie zdarzyło.
Przyglądała mu się chwilę w milczeniu.
- Będę budował tu nowe skrzydło. Wpadłem rozejrzeć się - kontynuował,
przerywając ciszę.
- Rozumiem.
- W tej sali będziemy burzyć ścianę. W biurze powiedziano mi, że to klasa Polly
Preston. Zakładam, że mam przyjemność z panią Preston. Czy mogę się do pani zwra-
cać Polly?
- Oczywiście - odparła.
Ścisnęło ją coś w żołądku, ale natychmiast przyszła jej do głowy celna
odpowiedź.
- Tylko nie zdziw się, jeśli nie zareaguję.
- A to dlaczego?
- Bo mam na imię Molly.
- Bardzo przepraszam. Pomyliłem się.
Nie sprawiał wrażenia zmieszanego. Molly starała się utwierdzić w przekonaniu,
że nie ma to najmniejszego znaczenia, bo dawno przestało jej na nim zależeć.
- Nie szkodzi - odparła.
- Miło cię poznać, Molly - rzucił z typowym dla siebie czarującym uśmiechem.
Było oczywiste, że nie pamięta jej, ani nawet jej imienia. Nie wiedziała, czy
powinna czuć się bardziej upokorzona tym czy faktem, że kiedyś spotykał się z nią za
pieniądze.
Przez pierwszy rok szkoły średniej była bardzo samotna. Koleżanki i koledzy
stronili od niej. Wtedy ojciec postanowił opłacać Desa, by się z nią spotykał.
Ten ostatni doskonale wczuł się w swoją rolę. Niczego nawet nie podejrzewała.
Pozostałaby pewnie na zawsze w słodkiej nieświadomości, gdyby nie złośliwa
koleżanka.
3
163499345.002.png
Posłużył się nią w drodze do celu. Kiedy osiągnął to, do czego dążył, nie miał na
tyle przyzwoitości, żeby porozmawiać z nią w cztery oczy. Bez słowa wytłumaczenia
wyjechał na studia.
Całe to zdarzenie mocno zachwiało jej poczuciem własnej wartości. Teraz
sprawia wrażenie, jakby jej nawet nie pamiętał. Nigdy nie będzie wystarczająco
dorosła, żeby z tego powodu nie odczuwać bólu. Czuła się usprawiedliwiona w swojej
niechęci do tego mężczyzny.
- Świetnie, panie O'Donnell - zaczęła z wymuszonym uśmiechem.
- Mów mi Des - przerwał.
- Des - powtórzyła jak echo, rozdrażniona na siebie za to, jak łatwo jej to
przyszło.
Miała nadzieję, że umknął jego uwadze nieco uwodzicielski gardłowy ton, jaki
zawsze przybierała, wymawiając jego jednosylabowe imię.
Szkolne koleżanki szalały za Desem O'Donnellem. Teraz był dojrzałym
mężczyzną. Niebieska podkoszulka lekko opinająca jego tors i muskularne ramiona
wydobywała głęboki błękit oczu. Molly pamiętała jego naturalnie falujące włosy, kiedy
zbyt długo ich nie podcinał. Teraz był krócej ostrzyżony. Uznała, że z lokami było mu
bardziej do twarzy. Kiedyś jego włosy były jasnoblond, a teraz przybrały ciemniejszy
odcień, który wyjątkowo do niego pasował.
Rysy twarzy mu się wyostrzyły, a w kącikach oczu pojawiły się ledwie widoczne
zmarszczki mimiczne. Mocno zarysowana szczęka tylko podkreślała surową męską
urodę. Dalej się jej podobał.
Cofnęła się myślami dziesięć lat wstecz. Była wtedy nieśmiałą nastolatką.
Bardzo szybko przekonała się, że nie ma szczęścia do mężczyzn. Na studiach poznała
Bruce'a. Zwróciła na niego uwagę, bo wydawał się zupełnym przeciwieństwem Desa.
Okazał się draniem. Wydawało się, że na każdym szczeblu edukacji czeka ją kolejne
bolesne doświadczenie. Z niepokojem zastanawiała się, co mogą przynieść studia
podyplomowe.
Teraz jest dojrzała kobietą i ma pod opieką grupę przedszkolaków. Najwyższy
czas zacząć zachowywać się jak dorosła, pomyślała.
- Słuchaj, Des... - zaczęła.
- Będziemy się często widywać podczas przebudowy - wpadł jej w słowo.
- Na to wygląda.
- Musimy wspólnie zastanowić się, jak to najlepiej zorganizować.
Molly wsunęła ręce do kieszeni spodni.
4
163499345.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin