Marsh Nicola - Godzina miłosci.pdf

(407 KB) Pobierz
290877161 UNPDF
Nicola Marsh
Godzina miłości
Romans Duo 868
290877161.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Samanta Piper pierwszy raz w swym dwudziestopięcioletnim życiu tak
bardzo czegoś pragnęła. Dlatego wmawiała sobie, że właśnie ta praca jest
jej koniecznie potrzebna. Zrobiła wszystko, aby osiągnąć cel, posunęła się
nawet do tego, że skłamała, zmieniła nazwisko i odbyła przyśpieszony
kurs, na którym uczyła się odpowiednio uległego zachowania. Uważała, że
skórka jest warta wyprawki.
O ewentualnych komplikacjach i przykrościach wolała na razie nie
myśleć.
Okręciła się przed przyjaciółką.
– No? Jak mnie oceniasz?
– Mogę być całkiem szczera? – zapytała Ebony.
– Tak.
– Więc ci powiem, że zwariowałaś.
– Dlaczego? Uważasz, że liberia lokaja źle na mnie leży? Czy jak na
mężczyznę mam za szerokie biodra, za duże pośladki i w ogóle jestem za
wielka?
Ebony wybuchnęła śmiechem.
– Głupstwa gadasz! Taka kruszyna nigdy w niczym nie będzie za
wielka.
Samanta przycupnęła na krześle.
– Może masz rację i faktycznie zwariowałam. Ale chcę, i nawet muszę
zrealizować mój plan. A ty powinnaś do końca mnie wspierać.
Ebony objęła ją i uściskała.
290877161.003.png
– Widzę, ze nie tylko zwariowałaś, ale też straciłaś pamięć. Kio od lat
jest twoją największą podporą? I kto teraz przeszkolił cię, żebyś umiała
kłaniać się w pas, jak przystało na wyszkolonego lokaja? A wreszcie kto
wystawił ci najlepsze referencie?
Samanta uśmiechnęła się przymilnie.
– Wiem, że to wszystko twoja zasługa. Miejmy nadzieję, że będę
pamiętać twoje dobre rady nawet w najgorszych momentach.
– Jakich? Gdy po skończonej kąpieli przystojny Dylan poprosi o
podanie ręcznika? Wyjdzie z kabiny, a woda będzie spływać mu z ramion
na...
Samanta zakryła przyjaciółce usta.
– Milcz! Przedtem tylko trochę szwankowały mi nerwy, ale teraz
zaczyna ogarniać mnie panika.
– Panika? Od kiedy onieśmielają cię przystojni faceci? Nieustraszona
Samanta dotychczas świetnie radziła sobie z supermanami...
– Jeśli masz na myśli mojego rodzinnego Ali Babę, no i pięciu
rozbójników, to przyznaję, że z nimi jakoś sobie radzę. Oby jaśnie pan
Dylan Harmon okazał się równie łatwy w obróbce.
Ebony zatrzęsła się ze śmiechu.
– Rozbójnicy! Od kiedy tak ich nazywasz? Czy twoi bracia o tym
wiedzą?
Samanta skrzywiła się.
– Nieważne. Ciebie oni nieodmiennie bawią, a dla mnie od lat są
utrapieniem.
Ebony spojrzała na zegarek.
– Oj, czas na ciebie. Mam nadzieję, ze zdążysz na samolot i do
290877161.004.png
wymarzonej pracy. Nie wypada spóźnić się zaraz pierwszego dnia.
Samanta zerknęła na stojący na nocnym stoliku budzik i zrobiła
nieszczęśliwą minę.
– Życz mi powodzenia i trzymaj za mnie kciuki. Będę potrzebowała
więcej szczęścia niż dotąd.
Ebony pocałowała ją z dubeltówki.
– Jestem pewna, że dasz sobie radę. Jeżeli wszystko zapamiętałaś, jeśli
nie uroniłaś nic z moich wskazówek, będzie dobrze.
– Boję się.
Nie wierzyła, że zdoła przeprowadzić swój plan. Jak dalece sięgała
pamięcią, zawsze miała kłopoty. Lecz na ogół sama była winna, ponieważ
sprzeciwiała się wszystkim naokoło i lekceważyła poglądy wyznawane
przez najbliższych. Jej rodzice uparcie wierzyli w przekaz o królewskich
przodkach i twierdzili, że w ich żyłach płynie błękitna krew. Z dumą
powtarzali, że pochodzą z carskiej rodziny, ale według Samanty nie był to
powód do chwały. Im usilniej rodzina wmawiała jej wyjątkowość, tym
bardziej Samanta się buntowała. Do pewnego czasu znosiła wszystko
względnie cierpliwie, lecz ostatnia kropla przelała się, gdy bracia
przyłączyli się do chóru i często przypominali jej o „zobowiązaniach”
wobec królewskiego rodu. Jaki był tego skutek? Samanta zaczęła szukać
pracy i na złość rodzinie podpisała umowę zobowiązującą ją do
usługiwania Dylanowi Harmonowi przez kwartał. A na dodatek aż w
Melbourne, czyli daleko od oczekiwań i ograniczeń narzucanych przez
rodzinę.
Czy test bardziej radykalny sposób zrzucenia więzów i udowodnienia
swej niezależności? Czy najlepszym wyjściem jest pójście na służbę do
290877161.005.png
bogatego człowieka? Samanta nie wtajemniczyła najbliższych w szczegóły
swego piana Ukryła przed nimi prawdę i uraczyła ich szytą grubymi nićmi
historyjką o tym, że dzięki przyjaciółce poznała odpowiedniego kandydata
na męża. Rodzice chętnie uwierzyli w bajkę i niemal wyrzucili jedynaczkę
z domu, gdy usłyszeli o jej matrymonialnych zamiarach. W grę przecież
wchodził bardzo znany i wpływowy człowiek. Według państwa Popowych
najlepszą gwarancją posiadania godnych wnucząt było małżeństwo córki z
dziedzicem jednego z największych majątków w Australii.
– Powodzenia, moja mała – rzekła Ebony. – Jestem pewna, że świetnie
zagrasz nową rolę. Pamiętaj, że w potrzebie zawsze możesz na mnie
liczyć.
Po wyjściu przyjaciółki Samanta głęboko się zamyśliła.
Liczyła na to, że Ebony ma rację i plan się powiedzie. Wystarczy być
wzorową służącą i pamiętać o obowiązkach, a wtedy pracodawca
potraktuje ją nieco lepiej niż kobiety, którymi stale jest otoczony. A jeśli
nie?
Coraz bardziej irytowali ją egoistyczni, zarozumiali mężczyźni, a
wiedziała, że pod tym względem Dylan Harmon przewyższa innych.
Wychowała się wśród przystojnych mężczyzn, więc męska uroda jej nie
onieśmielała. Utarczki słowne z braćmi były stosunkowo łatwe, lecz
zdobycie przewagi nad najatrakcyjniejszym kawalerem w Australii będzie
znacznie trudniejszym zadaniem.
Lubiła pokonywać trudności, toteż miała nadzieję, że znajdzie sposób,
aby poradzić sobie ze słynnym Harmonem.
Trzeba mocno w to wierzyć.
Dylan zakręcił kran, owinął biodra ręcznikiem i zaczął się golić.
290877161.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin