Irena Jurgielewiczowa Inna? Nasza Ksi�garnia Warszawa 1979 � Copyright by Irena Jurgielewiczowa Warszawa 1975 LIST Z NOWIN� � Pestka przyjdzie? � Przyjdzie. � Na pewno? � Na pewno, telefonowa�a. Zreszt� nic mi ju� nie jest. � Wszystko jedno, nie lubi�, �eby� zostawa�a sama na tyle godzin � o�wiadcza ciotka Ewa, zbieraj�c si� do wyj�cia. � Z Pestk� b�dzie ci ra�niej. � I rzuciwszy na Ul� przelotne spojrzenie, dodaje z porozumiewawcz� kpink�: � O ile, oczywi�cie, nie zabraknie wam tematu do rozmowy. Ula u�miecha si� w milczeniu, rada, �e na takie s�owa mo�na nic nie odpowiedzie�. Trudno by�oby odpowiedzie�: znowu wr�ci�a mi�a i niepokoj�ca my�l, �e ciotka Ewa jest dobra. �e si� o ni�, Ul�, troszczy, �e j� rozumie (nie we wszystkim, oczywi�cie) i �e j� lubi naprawd�. Dawniej by�a inna, nie tak surowa, jak ciotka Wanda, ale mimo swej �ywo�ci trzymaj�ca si� na boku, skr�powana, rzadko kiedy u�miechni�ta. A teraz? Zmieni�a si�, zmieni�a si� wyra�nie, od wakacji! Czemu? Jej ostatnie lato niczym szczeg�lnym si� nie zaznaczy�o, m�wi�a po powrocie: �Lubi� je�dzi� w te same k�ty, do tych samych ludzi�. A mo�e jest inaczej, mo�e dawna ciotka Ewa wcale tak bardzo nie r�ni�a si� od dzisiejszej, tylko Ula nie umia�a tego dostrzec? Dlaczego wi�c umie teraz? Dlatego, �e zazna�a w Olszynach szcz�cia? I przecie� z tym jej szcz�ciem to ostatnio ju� nie tak... �By�am szcz�liwa� � my�li Ula. Czy�by i tego wystarczy�o, �eby patrze� na �wiat, jakby si� mia�o nowe oczy? Dziwne. � Pocz�stuj Pestk� herbat� z konfiturami. Nic wi�cej w domu nie mamy? � S� biszkopty. � To sobie we�cie. Ciotka wk�ada p�aszcz, zaraz rozejrzy si� bezradnie, gdzie �wpakowa�a� szalik. Ula wyci�ga go szybko spomi�dzy ubra�. � Prosz�. I r�kawiczki. � To zdumiewaj�ce, jak ty od razu umiesz wszystko znale��. Jeszcze torba... � Jest. � No to id�! Ach, Ula! � nag�y okrzyk i ciotka zawraca od drzwi. � Przecie� ja mam dla ciebie list. List! Niecz�sto dostaje si� listy. � Wyj�am ze skrzynki, wracaj�c do domu, i na �mier� zapomnia�am. Zaraz... � zaczyna si� grzebanie w�r�d papier�w, kt�re z dnia na dzie� nawarstwiaj� si� w przepa�cistej torbie. Nic na to nie mo�na poradzi�, nic a nic, trzeba cierpliwie wyczeka�. � Pewno od ojca � m�wi Ula. � Nie, Co� mi si� zdaje, �e od kogo� du�o m�odszego. Niewinne zdanie sprawia, �e Ula popada w pop�och. Nie od ojca, tamci ch�opcy przysy�aj� przecie� tylko poczt�wki, wi�c?... Nareszcie, nareszcie! Ach, ciociu, niech�e si� ciocia po�pieszy! � Nie, to nie ten � m�wi ciotka, nie�wiadoma tych niemych okrzyk�w. � Ciekawe, kiedy ja wreszcie zrobi� porz�dek w swoich szparga�ach. Bia�a, du�a koperta... Bia�a, du�a koperta, za chwil� si� j� otworzy. Jaki b�dzie pocz�tek? �Kochana Ulko�? Poprzednio Zenek zaczyna� od takich w�a�nie s��w, takie s�owa mog� znaczy� bardzo du�o. Mog� � ale czy znacz�? Je�li potem jest tylko par� suchych fakt�w i �serdeczne pozdrowienia� jako zako�czenie, nie ma si� w tym wzgl�dzie �adnej pewno�ci. �Teraz si� dowiem� � my�li Ula. List to co� innego ni� kartka, jest zamkni�ty, cudze oczy nie spojrz� na zawarte w nim wyrazy, w li�cie mo�na napisa� prawd�. Nawet tak�, kt�r� � gdyby byli razem � Zenek wypowiedzia�by szeptem. � Masz. Jest i kartka, zapomnia�am!. No widzisz: tygodniami nic, a potem obfity plon. Koperta: znane zamaszyste bazgro�y. Poczt�wka: poprawne pismo dobrego ucznia. � Od kogo to? W pytaniu ciotki tyle �yczliwej ciekawo�ci, �e Ula opanowuj�c rozczarowanie zdobywa si� na odpowied�: � Od Julka i Mariana. � To ci, kt�rych pozna�a� w Olszynach? � Tak. � Nienormalni � orzek�a ciotka z weso�ym b�yskiem w oku. Ula pr�buje si� u�miechn��, musi przecie� sprosta� nieprzewidzianej sytuacji. � Dlaczego nienormalni? � Du�o znasz ch�opc�w, kt�rzy pisz� listy? � No, nie. � W�a�nie. Nie lubi� si� wysila�. � My�my bardzo si� z Marianem i Julkiem zaprzyja�ni�y, Pestka i ja. � Przyjemnie, �e o tym pami�taj�. No, id�. Zamknij drzwi na zasuw�. ...Przyjemnie, �e pami�taj�. Oczywi�cie, �e przyjemnie � cho� uczucie zawodu �ciska gard�o. Zawracaj�c do pokoju Ula odczytuje kartk� Mariana. Kochana Ulko... (On tak�e pisze �Kochana Ulko� i nic si� za tym nie kryje, lubi j� i ona go lubi). Przesy�am Ci serdeczne �yczenia na �wi�ta Bo�ego Narodzenia i na Nowy Rok. Marian. Kr�tko, par� s��w, zdoby� si� jednak. A Zenek? Zenkowi nawet czego� takiego nie chcia�o si� napisa�, zanadto musia�by si� �wysili�. Ula bezmy�lnie obraca w palcach list Julka, po czym, nie otwieraj�c, rzuca go na st�. Podchodzi do okna i d�ug� chwil� patrzy bezmy�lnie w wiruj�cy za szybami �nieg. Jak bia�o! Tylko jezdnia przecina t� bia�o�� ciemnym pasem, dachy, gzymsy, ga��zie drzew � wszystko pokryte grubym ko�uchem. Lekkie p�atki wype�niaj� przestrze� bezszelestnym ko�owaniem, lec� z szarego nieba, bez chwili przerwy jakby nigdy nie mia�y przesta�, jakby nigdy ju� nie mia�o by� lata. Jakby nigdy nie by�o lata. A przecie� by�o, najpi�kniejsze w jej �yciu. Zgoda z ojcem � i Zenek. Tylko z ni� jedn� chcia� si� po�egna�, kiedy odchodzi�, jej jednej powierzy� swoje tajemnice: napisa� list, kt�ry spali�a nauczywszy sj� go przedtem na pami��. Mijaj� dni, jeden po drugim, chodzi si� do szko�y, ma si� k�opoty i przyjemno�ci i bywa tak, jakby tamto wszystko wcale si� nie sta�o. Ale sta�o si�, ka�dej chwili mo�na wr�ci� do zas�yszanych czy przeczytanych s��w, przypomina� je sobie i powtarza�. Jakby si� mia�o skarb albo klejnot, schowany bardzo g��boko, wystarczy go wyj��, by zab�ysn�� na nowo. Nie, to niezupe�nie tak. Klejnot jest zawsze taki sam, nie zmienia si�. A s�owa? Nic z nich nie uj�a, niczego do nich nie doda�a, a mimo to s� inne, ni� by�y. Najpierw dawa�y sam� najczystsz� rado��, potem, w miar� jak up�ywa�y dni, tygodnie i wreszcie miesi�ce, opr�cz rado�ci zacz�y budzi� nieufno��. Teraz jest w nich co� bardzo smutnego: trudno wierzy�, �e m�wi� prawd�. O ch�opcach, o Pestce Zenek tak�e zapomnia�. Przez jaki� czas odzywa� si� do nich, kr�tko to trwa�o, urwa�o si� ju� na jesieni. Wszyscy my�leli, �e tamte wakacje to pocz�tek przyja�ni na ca�e �ycie, a wystarczy�o, �e si� rozjechali, i ju�. Na przysz�e lato Marian i Julek znowu pojad� do Olszyn, maj� tam dziadk�w, Ula oczywi�cie b�dzie u ojca. Pestka cz�sto zapowiada: �Wakacje � tylko w Olszynach!� Spotkaj� si� we czworo � bez Zenka. Nikt z jego rodziny tam nie mieszka, po c� mia�by przyje�d�a�, je�li z przyja�ni� koniec? Innych ma teraz przyjaci�, inne �ycie. A jakie to �ycie jest i jaki on sam teraz jest, tego nikt z olszy�skiej �za�ogi� nigdy si� nie dowie. Za szybami nie bia�o ju�, tylko niebiesko. Okna po drugiej stronie ulicy rozb�yskuj� coraz cz�ciej: ludzie wracaj� do dom�w. ��te �wiate�ka s�cz� si� w zm�con� �niegiem przestrze�, lada chwila zapal� si� uliczne latarnie. Ju�! B�ysn�y, szare niebo znik�o, jest wiecz�r. Ula westchn�a. Nie ma po co tak sta� i duma�, niczego si� nie zmieni, no i niczego si� sobie nie wyt�umaczy. Przekr�ci�a wy��cznik, zasun�a firanki. Jak dobrze, �e nied�ugo przyjdzie Pestka! B�dzie ra�niej. Na stole nie przeczytany list od Julka i kartka od Mariana. Przejrza�a j� jeszcze raz, sprawdzi�a dat�. Trzy dni. D�ugo. Koperta zaadresowana kolorow� kredk�, zapewne dla uczczenia niezwyk�ej okazji, wi�cej ujawnia dobrych ch�ci ni� umiej�tno�ci (mo�e mu si� po prostu �pieszy�o, Julkowi zawsze si� �pieszy). W �rodku � z�o�ony na p� sztywny kartonik z �wi�tecznym obrazkiem i odpowiednim nadrukiem. (�Po co si� tak wykosztowa�?� � my�li Ula). Obrazek przedstawia szopk� z wielk� gwiazd�, cz�sto umieszcza si� na �yczeniach takie szopki, ta jednak wygl�da jako� szczeg�lnie. Ula, zaintrygowana, wodzi po obrazku palcami. No tak! Gwiazda jest �poprawiona�, doklejono jej srebrne promienie, w samym �rodku ozdobiono z�ot� kropk�, a �e t�o umaza�o si� nieco klejem, to przecie� nic nie szkodzi. Ula u�miechn�a si� mimo woli wyobra�aj�c sobie zapa�, z jakim Julek zabiera� si� do tej roboty, oraz ba�agan, kt�ry przy sposobno�ci powsta� na jego stole � a mo�e i w ca�ym pokoju. List, oczywi�cie, w �rodku kartonika. O, to nie tylko �yczenia jak u Mariana, zapisa� prawie ca�� kartk�. Julek zawsze ma jej co� �wa�nego� do zakomunikowania, mo�e o prezentach,, kt�rych si� na �wi�ta spodziewa? Kochana Ulo, �ycz� Ci weso�ych �wi�t!! Ja na �wi�ta jad� do Jurocina do Mariana, a teraz nie spadnij z krzes�a, to si� dowiesz, kto jeszcze tam b�dzie. B�dzie tam Zenek!!! Napisa�, �e jego w�jek ma przyjaciela z wojny kt�ry ma pod Jurocinem tak� ma�� farm� i zaprosi� ich na �wi�ta i b�dziemy si� mogli zobaczy�. I napisa�, �e si� bardzo cieszy, a ja to bym wola� �eby Zenek mieszka� u Mariana jak ja, a nie na tej farmie, Marian te� by na pewno wola�, ale nie wiem czy si� to da zrobi� pewno nie jak doro�li si� upr�. U Mariana b�dzie te� jedna dziewczyna, nazywa si� Danka, co my b�dziemy z dziewczyn� robi� poj�cia nie mam, wcale jej nie znamy i b�dzie si� przy nas p�ta�. Ale to mi�ta nie przejmuj� si� wcale i chcia�bym �eby �wi�ta by�y jutro �eby ju� jecha� i zobaczy� Zenka. Pozdrawiam Ci� serdecznie. Julek. Ula sta�a bez ruchu z listem w r�ku, doznaj�c osza�amiaj�cego uczucia, �e to nie ch�opcy, nie Marian i Julek spotkaj� si� z Zenkiem, tylko ona sama. Jego twarz, posta�, ruchy, spos�b m�wienia � odtwarza�y si� w niej tak wyra�nie, jakby rozstali si� poprzedniego dnia. S�owa, �tamte� s�owa z nielicznych rozm�w i ma�ej karteczki wraca�y jedne po drugich, na nowo budz�c ufno��. Napisa�, �e si� cieszy. Nie zapomnia� olszy�skich wakacji! Nie zapomnia�! Nierozumna, gwa�towna rado�� zszarza�a po bardzo kr�tkiej chwili. Zenek pami�ta o ch�opcach, da� tego dow�d, ale o niej?... Sk�d mo�na wiedzie�, �e to odnosi si� i do niej? List nie m�wi o tym ani s�owa. Ach, gdyby mog�a tam si� znale��, w ...
BoxMagazyn