Gessain Robert - AMMASSALIK - Eskimosi z Grenlandii.pdf

(861 KB) Pobierz
Microsoft Word - Gessain Robert - AMMASSALIK - Eskimosi z Grenlandii.doc
ROBERT GESSAIN
Ammassalik
CZYLI CYWILIZACJA
OBOWIĄZKOWA
1884 rok, koniec prahistorii
Niebywale owego dnia zdumieli się Inuici, gdy po wyjściu ze swoich skórami .krytych
namiotów, które rozbili na południowym cyplu wyspy Ikatek, ujrzeli na własne oczy widok
przechodzący wszelkie zrozumienie. Stali więc — mężczyźni, kobiety, dzieci, razem ze trzy
dziesiątki osób, dorośli w skąpych przepaskach na biodrach, dzieci nago, bo był to jeszcze
dzień lata przed jego schyłkiem — i patrzyli, jak w ostrym rytmie wioseł płyną w stronę
brzegu, daleko za obrębem jego pola lodowego, przez niezmierzony obszar dryfującej kry,
trzy skórzane łodzie. Wpatrywali się w te trzy umiaki, jakby skamienieli z zaskoczenia.
Już przed wielu godzinami dostrzegli w oddali, na południu, czarny punkt, lecz potem
ukazał się jeszcze jeden i jeszcze jeden. Wprawdzie wciąż czekano na powrót Ilinguaka,
który dawno, jakieś trzy albo i cztery zimy temu wybrał się na południe razem z obydwiema
żonami i z dziećmi... ale te dwie inne łodzie^ któż by to mógł być? Nagle ktoś powiedział:
— Czy z Ilinguakiem nie płyną kratuna? — I wtedy osłupienie, lęk, najwyższa
ciekawość:
— Kratuna, kratuna!
Ten okrzyk, który dalej, wzdłuż czterystu kilome
trów wybrzeża, ponieśli łowcy w kajakach, obiegł w ciągu niewielu dni wszystkie
zamieszkane fiordy.
Kratuna — oni, którzy noszą nieskórzaną odzież, oni, o których opowiadają nieliczni, co
wyprawiali się na bardzo odległe południe, skąd przywozi się tytoń i żelazo... Kratuna, ile
niestworzonych rzeczy mówi się o nich, a oto są tutaj i będzie można zobaczyć ich z bliska!
Czy to aby możliwe, czy to nie sen?
W samej rzeczy, Gustaw Holm, kapitan duńskiej marynarki, który poprzedniej zimy
napotkał nie opodal wybrzeża, o kilkaset kilometrów na południe od owej Ikatek,
wracającego w swoje strony starego łowcę eskimoskiego, wziął go sobie za przewodnika — i
właśnie w końcu sierpnia 1884 roku urzeczywistnił zamierzony cel. Jego celem było:
osiągnąć i spenetrować wschodnie brzegi Grenlandii po 60° szerokości północnej, brzegi
niedostępne dla morskich statków z powodu przybrzeżnego, szerokiego na około sto kilome-
trów pola lodowego, które prąd płynący od bieguna spycha latem w powolny dryf ku
południu. W myśl otrzymanych instrukcji Holm miał w pierwszym rzędzie odszukać, jeśli to
możliwe, potomków dawnych wikingów i ich wschodnią, wymienianą w islandzkich sagach
siedzibę, Osterbygd, którą jeszcze wówczas lokalizowano wskutek błędnej interpretacji na
wschodnim wybrzeżu Grenlandii. Wydawało się to wtedy tym prawdopodobniejsze, że
południowi Eskimosi wspominali o istnieniu daleko na północ od nich jakiegoś Ammassaliku
i o jego mieszkańcach; z entuzjazmem powtarzane pogłoski kazały sądzić duńskim
eksploatatorom, że być może właśnie tam był Osterbygd dawnych wikingów.
Po dwóch porach letnich i jednej zimie spędzonej
wśród lodów Gustaw Holm powziął inteligentną decyzję wynajęcia dwóch dużych łodzi —
umiaków, używanych przez Eskimosów podczas ich letnich migracji — wraz z ich załogami
grenlandzkich kobiet i dotarł wraz z jeszcze jednym Duńczykiem i dwoma
zachodniogrenlandzkimi tłumaczami do celu.
Był to zwycięski finał prób, jakie podejmowano w ciągu dwóch wieków, a wciąż
bezskutecznie; dostępu do wschodniego wybrzeża broniła bariera lodowa, przez którą statki
nie mogły się przebić. Holm znalazł nie wikingów, lecz Eskimosów zwanych przez ich
południowych pobratymców Ammassalimiutami Wraz z załogą przezimował u nich i przez
cały czas pobytu notował zarówno swoje własne spostrzeżenia, jak i swoich tłumaczy oraz
sporządził dokładny spis Ammassalimiutów. Sporządzona przez niego lista, zawierające dane
o czterystu trzynastu mężczyznach, kobietach i dzieciach, stała się punktem wyjścia do
studiów nad historią owej populacji, która żyła od wieków w odosobnieniu, wierna tradycjom
swoich przodków przybyłych w długotrwałym procesie migracyjnym z odległej Syberii.
Wydarzenie z sierpnia 1884 roku zapoczątkowało w Ammassaliku ewolucję, którą w
osiemdziesiąt lat później można wyrazić w dwóch zdaniach:
— ekspansywny, ponad sześciokrotny przyrost ludności (nie licząc emigracji);
— rozpad kultury, sztuki, wierzeń tego małego ludu arktycznych łowców.
Jaki był to lud przed 1884 rokiem? Jakie znał narzędzia, jakie techniki, jakie były jego
wierzenia,
zasady moralne, w jakiej mierze potrafił się przystosować do niebywale surowych warunków
arktycznego świata? Jak wyglądało powszednie życie tych mężczyzn i kobiet, jak
kształtowały się ich wzajemne stosunki, jakimi regułami kierowali się w życiu, jaką postawę
przyjmowali wobec świata na dprzyrodzonego, w jakich rejestrach wyrażały się ich radości i
lęki? Jakie etapy poprzedziły to, co: stanowi o obliczu dzisiejszego Ammassaliku? Wszystko,
GO powiem o jego przeszłości, zasadza się na wiedzy o nim dopiero z lat mniej więcej
1860—1880, a przecież mimo swego odosobnienia ta społeczność podlegała
przeobrażeniom... Jej obyczaje, jej instytucje nie były niezmienne: Odosobnienie nie oznacza
stagnacji, każda aktywna społeczność (a czy jest społeczność bardziej witalna, bardziej
dynamiczna, bardziej skłonna do wprowadzenia technicznych ulepszeń... i intensywniej
wyrażająca radość niż Eskimosi?) zmienia się, jeżeli nawet nie podlega wpływom z zewnątrz
i jej kontakty z innymi ludźmi są minimalne. Istotne zmiany w dziedzinie techniki wynikają
często- z dokonań niewielu osób, a bywa i tak, że tylko jednej.
Tuż pod kręgiem polarnym trzy nierównej wielkości fiordy obramowane wysokimi
szczytami górskimi- i lodowcami oraz mnogość wysp i wysepek tworzą teren, na którym
toczy się życie ludzi nazwanych Ammassalimiutami, jak odtąd będziemy ich nazywać i tutaj.
Archeologia wykazała, że ich przodkowie zamieszkiwali te fiordy od wieków.
Niewątpliwie jeszcze przed dotarciem wikingów z Islandii na bezludne wtedy zachodnie
brzegi Grenlandii, a więc krótko przed X wiekiem naszej ery, Eskimosi żyli już na
grenlandzkim wybrzeżu wschodnim. Wywodzili się spod znaku kultury Dorset, zwanej tak
od jej siedli
ska w Kanadzie, i przenieśli ją z sobą na Grenlandię, gdzie wygasła na zachodnim wybrzeżu,
ale przetrwała na wybrzeżu wschodnim, podlegając znacznie później innym wpływom, ale
przejawiając przecież dawne, charakterystyczne dla siebie cechy.
Jeszcze później, zarówno w okresie, kiedy schrystia- nizowani wikingowie znikli w XV
wieku pod nowym naporem eskimoskim, jak i w wiekach następnych, dotarło do
Ammassaliku z południa kilka fal migracyjnych, wznosząc za każdym razem nowe,
rozpoznawalne dla archeologów wpływy, które uwidaczniały się w ewolucji kształtu domów,
lamp i pewnych rodzajów broni. Niektóre z owych migracji z południa wykazywały ślady
krzyżowania się z ostatnimi wikingami grenlandzkimi. Przyjęto jednak również, że z biegiem
czasu do owych wschodnich fiordów docierali Eskimosi i z północy, a wraz z nimi docierały,
właśnie od północnych brzegów Grenlandii, takie czy inne wpływy wprost z Ameryki. Tak
więc osłonięte fiordy Ammassaliku, sprzyjające łowom, stały się miejscem spotkania różnych
prądów z amerykańskiej i azjatyckiej Arktyki, schodząc się od południa i od północy na
Dalekim Wschodzie, jakim jest dla ludzi wywodzących się % Azji ten grenlandzki ślepy
zaułek.
Tamtejszy klimat jest typu subarktycznego, temperatura waha się zimą między
dziesięcioma a trzydziestoma stopniami poniżej zera, a podczas krótkiego lata między
jednym a dziesięcioma stopniami powyżej zera.
Zima trwa długo, nowy lód zaczyna się tworzyć począwszy od września i wtedy kończą
się letnie wędrówki. Tygodnie sprzed grudniowego przesilenia słońca i po nim są szare: przez
dwa miesiące nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin