Zelazny Roger - Stwory światla i ciemnosci.pdf

(496 KB) Pobierz
29152550 UNPDF
Roger Zelazny
STWORY ŚWIATŁA I
CIEMNOŚCI
(PRZEŁOŻYŁA: ANNA KRAŚKO)
29152550.002.png
W DOMU ŚMIERCI - PRELUDIUM
Człowiek. Idzie. To jego Tysiącletnia Noc w Domu Śmierci. Gdybyś mógł rozejrzeć się
wewnątrz olbrzymiej komnaty, którą przemierza, nie dostrzegłbyś absolutnie nic. Jest zbyt
ciemno, żeby oczy się na coś przydały.
Na ten mroczny czas nazwiemy go po prostu „człowiekiem".
Są dwa powody, aby tak zrobić:
po pierwsze - odpowiada on ogólnie przyjętemu opisowi nie zmodyfikowanego wzorca istoty
ludzkiej płci męskiej. Chodzi prosto, ma przeciwstawne kciuki i inne typowe cechy swego
gatunku;
- po drugie - pozbawiono go imienia.
W tym miejscu nie ma powodu, żeby wdawać się w dalsze szczegóły.
W prawej ręce dzierży berło swego Pana i Władcy. Berło prowadzi go w ciemności. Ciągnie go
to tu, to tam i jeżeli idący zboczy choćby o krok z wytyczonej trasy, parzy mu dłoń, palce i kciuk.
Człowiek dociera do określonego punktu ciemności, wspina się po siedmiu stopniach na
kamienne podium i po trzykroć uderza w nie berłem.
Wtedy pojawia się światło. Jest mdłe, pomarańczowe i wtłoczone w zaułki. Wydobywa z mroku
zarysy olbrzymiej, pustej komnaty.
Człowiek odwraca berło do góry nogami i wkręca je w wydrążony kamień.
Gdyby ściany komnaty użyczyły ci swych uszu, posłyszałbyś wtenczas szelest, jakby to zbliżając
się, to oddalając, jakieś skrzydlate owady krążyły dookoła.
Szelest ów jednak słyszy tylko ten jeden jedyny człowiek. Oprócz niego w komnacie znajduje się
ponad dwa tysiące innych ludzi, ale wszyscy są martwi.
Wyłaniają się teraz z przeźroczystych prostokątów, które rozwarły się nagle w posadzce,
wyłaniają się z nieruchomymi powiekami, nie oddychają, by spocząć zaraz na niewidzialnych
katafalkach zawieszeni metr nad podłogą, w różnokolorowych strojach i o skórach różnych
kolorów oblekających różne wiekiem ciała. Teraz już widać, że niektórzy z nich mają skrzydła,
inni ogony i rogi, a jeszcze inni długie szpony. Niektórzy wyposażeni są w to wszystko naraz,
innym wbudowano w ciało fragmenty jakichś mechanizmów, a jeszcze innych pozostawiono
takimi, jakimi byli za życia. Wielu wygląda jak człowiek z berłem Pana.
A jest on ubrany w żółte spodnie i w żółtą koszulę bez rękawów. Nosi czarny płaszcz i czarny
29152550.003.png
pas. Stoi obok jaśniejącego berła Pana i Władcy i spogląda na zmarłych u swych stóp.
- Powstańcie! - woła. - Powstańcie wszyscy!
Jego słowa mieszają się z pomrukiem huczącym teraz w powietrzu, są wciąż na nowo
powtarzane, ale nie tak, jak powtarza je słabnące echo. Brzmią uporczywie i powracają, wibrując
z siłą alarmowego buczka.
Powietrze nasącza się i rozbełtuje dźwiękami. Słychać jęk, skrzypienie łamliwych kończyn,
poruszenie. Szeleszcząc, klekocząc i ocierając się skóra o skórę, siadają, wstają.
Nagle wszelki ruch zamiera Hałas cichnie. Zmarli stoją obok otwartych grobów jak nie zapalone
świece.
Człowiek schodzi z kamiennego podium, zatrzymuje się na chwilę i rzecze:
- Pójdźcie za mną!
Rusza z powrotem drogą, którą tu przybył, zostawiając na miejscu berło swego Pana i Władcy,
gorejące w szarej poświacie.
Idzie i podchodzi do jakiejś wysokiej i złotowłosej kobiety - samobójczyni. Wpatruje się w jej
niewidzące oczy i pyta:
- Czy znasz mnie?
l mimo ze trupiopomarańczowe, suche jak wiór wargi rozchylają się, szepcząc: „Nie", on nadal
wpatruje się w kobietę i pyta:
- Czy znałaś mnie przedtem?
Powietrze drga tym zapytaniem, aż kobieta powtarza „Nie" raz jeszcze, a wtedy on idzie dalej.
Zapytuje dwóch innych: sędziwego staruszka z zegarkiem wmontowanym w lewą rękę i
czarnoskórego karła z rogami, kopytami i ogonem kozła. Obaj jednak zaprzeczają i ruszają za
nim krok w krok, wychodzą z olbrzymiej komnaty, przechodzą do drugiej, gdzie pod kamieniem
grobów leżą rzesze innych. Ale ci nie będą wezwani na obchody Tysiącletniej Nocy służby
człowieka w Domu Śmierci.
Prowadzi ich, wiedzie zmarłych, których przywołał i którym nadał zdolność ruchu. Oni idą za
nim. Idą za nim przez korytarze, galerie i sale, wspinają się po schodach stromych, szerokich, idą
w dół po stopniach wąskich i krętych, aż docierają w końcu do Sali Tronowej Domu Śmierci,
gdzie Pan i Władca sprawuje urząd.
Siedzi teraz na czarnym tronie z gładkiego kamienia, a po lewej i po prawej ręce ma metalowe
czary z płonącym ogniem. Na każdej z dwustu kolumn Sali jarzy się pochodnia. Jarzy się,
29152550.004.png
skwierczy, migocze, dym z buchających iskier zawija się i pełznie w górę, staje się szarą,
kłębiącą się chmurą, która szczelnie okrywa cały sufit.
Siedzi nieruchomo i tylko spogląda na człowieka jak idzie przez Salę, prowadząc za sobą pięć
tysięcy zmarłych. Gdy człowiek zbliża się do tronu, oczy Pana rzucają czerwony blask na jego
postać.
Człowiek pada na twarz i nie drgnie, póki Pan nie zwróci się do niego:
- A teraz mnie powitaj i wstań. - Każde słowo jest jak ostre, gardłowe pchnięcie noża rozdzielone
głośnym wydechem powietrza.
- Bądź pozdrowiony, Anubisie, Panie i Władco Domu Śmierci - mówi człowiek i podnosi się z
ziemi.
Anubis opuszcza nieco swój czarny pysk i obnaża białe kły. Wyrzuca żądlasty jęzor, po czym
cofa go do środka jak czerwoną błyskawicę. Później wstaje, a długi cień przesuwa się po jego
nagim, ludzkim ciele. Unosi lewą rękę i pomruk wpełza do Sali, niosąc jego słowa pośród
migotliwego światła i dymu.
- Słuchajcie, wy, którzy jesteście martwi! - rozpoczyna. - Dzisiaj zabawicie się, żeby mnie
rozbawić! Wasze trupie usta skosztują jedzenia i wina, chociaż nie poczują smaku! Wasze
zeschłe żołądki wypełnią się jedzeniem i napojami!
Wasze skórzaste nogi pójdą w tany! Wargi wasze ułożą słowa, których znaczenia nie pojmiecie,
a ręce obejmować będą ciała innych uściskami bez rozkoszy! l jeżeli sobie tego zażyczę,
zaśpiewacie mi i legniecie na powrót, jeśli taka będzie moja wola! - Unosi prawą rękę. - Niech
rozpocznie się uczta! - mówi i klaszcze w dłonie.
Obładowane żywnością i napojami stoły wysuwają się spomiędzy kolumn i Salę wypełnia
muzyka. Zmarli, posłuszni Władcy, ruszają do tańca.
- Możesz się do nich przyłączyć - powiada Anubis i siada na tronie.
Człowiek podchodzi do najbliższego stołu, wypija kielich wina, zjada niewiele. Trupy tańczą
wokół niego, lecz on nie tańczy. Trupy artykułują dźwięki, które są nic nie znaczącymi słowami,
ale on słów tych nie słucha. Nalewa sobie drugi kielich wina i pije, a Anubis patrzy na niego.
Nalewa sobie trzeci kielich. Trzyma go w dłoniach i teraz sączy trunek, wpatrując się w szkło.
Nie potrafi określić, ile minęło czasu, nim odezwał się Pan.
- Sługo!
29152550.005.png
Człowiek wstaje i zwraca się ku Władcy.
- Zbliż się! -rozkazuje Anubis i człowiek się zbliża. -Wstań! Czy wiesz, jaką to dziś mamy noc?
- Tak, Panie. To Noc Tysiącletnia.
- Twoja Tysiącletnia Noc, sługo. Obchodzimy dzisiaj rocznicę. Służyłeś całe tysiąc lat w Domu
Śmierci. Czy jesteś z tego zadowolony?
- Tak, Panie.
- Czy przypominasz sobie moją obietnicę?
- Tak. Obiecałeś mi, Panie, ze zwrócisz mi imię, jeżeli będę ci wiernie służył przez tysiąc lat.
Obiecałeś, ze powiesz mi, kim byłem tam, w Wewnętrznych Światach Życia.
- Wybacz, ale tego ci nie obiecywałem.
- Nie...
- Przyrzekłem, że dam ci jakieś imię, a to zupełnie inna sprawa.
- Myślałem, że...
- Nie obchodzi mnie, co sobie myślałeś, sługo. Pragniesz dostać imię?
- Tak, Panie.
- Ale wolałbyś swoje stare imię, prawda? To chcesz powiedzieć?
- Tak.
- Czy rzeczywiście sądzisz, że ktoś będzie pamiętał twoje imię po dziesięciu stuleciach? Czy
myślisz, że w Światach Wewnętrznych byłeś człowiekiem na tyle ważnym, by ktoś upamiętnił
twe imię? Że dziś jeszcze coś ono znaczy?
- Nie wiem.
- Ale chcesz je z powrotem, czy tak?
- Tak, jeśli będzie mi wolno. Panie.
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz je z powrotem?
- Ponieważ nie pamiętam niczego ani nikogo ze Światów Życia. Chciałbym wiedzieć, kim byłem,
gdy tam przebywałem.
- Dlaczego? Po co?
- Nie umiem ci odpowiedzieć, bo sam nie wiem.
- Wiesz, że spośród wszystkich zmarłych tylko tobie przywróciłem pełną świadomość, abyś mi
służył. Czy sądzisz, że oznacza to, iż tkwi w tobie coś niezwykłego?
- Często zastanawiałem się, dlaczego postąpiłeś tak, jak postąpiłeś.
29152550.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin