Początek XIII wieku wydaje się okresem szczytowego rozkwitu rycerstwa. W wielu regionach, zwłaszcza we Francji, jest ono przemieszane ze szlachtą, stanowiąc jej zbrojne ramię. Od ponad stu lat w całej Europie, a nawet na Bliskim Wschodzie, zwycięża dzięki swym ostrym szarżom na wszystkich polach walk. Dominuje także w społeczeństwie, wieńcząc proces awansu społecznego, który stopił je z arystokracją; w ten sposób powstała odrębna grupa społeczna, której jasno określone i na nowo zatwierdzone przywileje wkrótce stały się dziedziczne: szlachta.
Wypracowała ona sobie również ideologię, zbiór wartości, które we własnym mniemaniu ucieleśnia; posłannictwo, jakie Kościół niegdyś przypisywał królom: obronę królestwa, utożsamianą z obroną całego chrześcijaństwa; ochronę kościołów i ludzi słabych, duchownych, wdów, sierot.
W oczach rycerstwa owo posłannictwo usprawiedliwia jego przywileje, jego przewagę nad ludem, a nawet jego pochodzenie i istnienie. Ten obraz samego siebie trafnie odzwierciedla opowieść z początku XIII wieku, Lancelot z Jeziora, jeden z najbardziej poczytnych w Średniowieczu utworów, mający przemożny wpływ na umysły: młody Lancelot, sierota, zanim stał się “najwaleczniejszym rycerzem świata", został przysposobiony i wychowany przez Panią z Jeziora, księżniczkę-wróżkę dziwnej i tajemniczej krainy. Kiedy osiąga wiek, w którym z chłopca staje się rycerzem, Pani z Jeziora wysyła go do króla Artura, prawdziwego mistrza rycerzy. Król wręczy mu miecz, oznakę jego stanu. Przedtem jednak Pani opowiada Lancelotowi o pochodzeniu rycerstwa, jego przywilejach, a także o posłannictwie i obowiązkach.
Pochodzenie to ginie w mrokach dziejów. Jednak nie sięga samego stworzenia, gdyż wszyscy ludzie pochodzą od jednej pary, Adama i Ewy, wszyscy więc byli równi “w prawie". Nic ich nie różniło z racji urodzenia, rodu, szlachectwa. Jednak wskutek ludzkiego grzechu na świecie rozwinęło się zło i silni zaczęli uciskać słabych, którzy wybrali wtedy najzdolniejszych spośród siebie, aby nimi rządzili i ich bronili.
“A kiedy słabi nie mogli już stawić czoła ani oporu silnym, ustanowili nad sobą gwarantów i obrońców, by zapewnić słabym pokój i rządzić nimi sprawiedliwie, a także aby odwieść silnych od nieprawości i zniewag, jakich się dopuszczali” (Lancelot z Jeziora).
Tak więc, na mocy wyboru, ustanowiono najwyższy stan - rycerstwo. Ma ono dwojakie zadanie: osłaniać Kościół i bezbronny lud, służyć Bogu i Kościołowi, ale także rządzić, kierować, panować nad ludem, który winien być mu we wszystkim posłuszny i zapewnić to, co niezbędne do godnego życia.
Odnajdujemy tutaj, z kilkoma znamiennymi retuszami, trójdzielny schemat charakteryzujący większość społeczeństw wywodzących się z indoeuropejskich migracji, które osiedliły się w Europie. Być może jest to nawet, z paroma odmianami, stały element całej ludzkości. Jednak w Europie, a zwłaszcza na średniowiecznym Zachodzie, który nas tu interesuje, schemat ten jawi się w pełni wyraziście dopiero na początku XI wieku. W poemacie dedykowanym królowi Francji Robertowi Pobożnemu około 1030 roku biskup Laon Adalberon dzieli chrześcijańskie społeczeństwo na trzy kategorie: “Ci, którzy się modlą, ci, którzy walczą, ci, którzy pracują". Kilka lat wcześniej jego kuzyn Gerard, biskup Cambrai, przemawiał w podobny sposób podczas synodu zebranego w Arras, gdzie zwalczał wywrotowe poglądy “heretyków", ludzi świeckich, którzy rościli sobie prawo do samodzielnego wypracowania poglądu w kwestii wiary religijnej. Występując przeciw nim, wykazał, że “od zarania rodzaj ludzki dzieli się na trzy części, na ludzi modlitwy (oratoribus), rolników (agricultoribus) oraz ludzi wojny (pugnatoribus)".
Niech zatem każdy dostosuje się do woli Bożej i umie zostać na swoim miejscu. Niech religia będzie sprawą duchownych, stosowanie siły sprawą wojowników, a dla wyżywienia całej ludzkości niech masa chłopów nie szczędzi trudu, poddana dwóm pozostałym stanom społeczeństwa chrześcijańskiego, niezmiennego, gdyż takiego społeczeństwa od początku chciał Bóg.
Ten podział na trzy części nie jest niewinny. Ponad prostym stwierdzeniem koniecznej różnorodności funkcji czy zawodów zaprowadza w istocie hierarchię społeczną, wręcz prawną. W obrębie społeczeństwa średniowiecznego, tak zastygłego w swej uświęconej niezmienności, wszyscy ludzie wywodzący się od pierwszej pary są zatem całkowicie równi, ale - mówiąc żartobliwie - “niektórzy są równiejsi". Ich różne funkcje nie mają bowiem równego stopnia godności, wielkości, “szlachectwa". Na szczycie hierarchii “słudzy Boga' przyjmują Jego słowo i w Jego imieniu rządzą ziemskim społeczeństwem swymi oświeconymi radami. To posłannictwo pośredników między niebem i ziemią stawia ich w szczególnej sytuacji. Są oni “w świecie", ale nie “ze świata". Przez swe modlitwy czy sakramenty, których są jedynymi prawomocnymi szafarzami, dzierżą klucze do raju, do tego królestwa Bożego, do którego dążą wszyscy ludzie tych czasów. Stan duchowny zajmuje zatem szczyt hierarchii, gdyż to, co duchowe, ma przewagę nad tym, co doczesne (przynajmniej w oczach księży), tak jak - według ich poglądów - dusza nad ciałem.
Nie ulega wątpliwości, że na dole społeczeństwa, u jego podstaw, znajdują się ci, którzy żyją z pracy własnych rąk. Na początku XI wieku prawie nie ma innych prac prócz uprawy roli, z której pochodzi wszelka żywność. Rozwój miast, handlu, rzemiosła, a potem tego wszystkiego, co już da się nazwać przemysłem, rozbije później jedność trzeciego stanu, który na razie można utożsamiać z uprawiającymi ziemię, żywicielami dwóch pozostałych warstw społecznych. Natomiast stan drugi, jedyny, który nas tutaj interesuje, w myśli Adalberona i Gerarda składa się z tych, którzy kierują i rządzą społeczeństwem chrześcijańskim według dyrektyw z nieba: są to przede wszystkim królowie oraz ci, którym przekazali oni całość lub część władzy królewskiej powierzonej im przez Boga.
Około 1030 roku społeczeństwo chrześcijańskie, zwłaszcza we Francji, przeżyło dogłębną przemianę. Władza senioralna, zwana niekiedy feudalizmem, utrwaliła się mocno - nie można mówić o anarchii feudalnej, to niemal jej przeciwieństwo. Zmierzch władzy centralnej pociąga za sobą umocnienie więzi między ludźmi, wzrost znaczenia i skupienie rządów w rękach dawnych przedstawicieli upadającej władzy królewskiej, hrabiów, których na niższym szczeblu wkrótce zastąpili kasztelani. Otoczeni wojownikami, których łacińskie teksty nazywają milites, co wkrótce będzie można przetłumaczyć słowem chevaliers (rycerze), kasztelani zaprowadzają wówczas swój porządek - czy też nieporządek - panując nad ludźmi w obrębie małego regionu, którym kierują, zarządzają, który użytkują. Jest to epoka zamków i rycerzy - dwóch filarów społeczeństwa feudalnego.
Wtedy się rodzi rycerstwo.
Nie tak, jak tłumaczono Lancelotowi, na mocy wyboru przez najsłabszych, szukających obrony przed zdzierstwem najsilniejszych podczas zamierzchłych napięć u zarania dziejów ludzkości, ale raczej w burzliwej epoce początków świata feudalnego, przez samo praktykowanie siły miecza na bezbronnej ludności. Pod przykrywką obrony, która stała się już jednak mniej konieczna po ustaniu najazdów Normanów czy Saracenów, kasztelani orężem swych rycerzy narzucili władzę ludności poszczególnych regionów. Rządzą nią, sądzą ją, nakładają na nią podatki, które teksty często określają wielce wymownym słowem: wymuszenia (exactiones).
Mitycznym źródłom rycerstwa stającego w obronie słabych, kobiet, sierot i wszystkich wydziedziczonych trzeba więc stanowczo przeciwstawić rzeczywiste pochodzenie tego stanu, który bardziej uciska, niż broni. Dopiero stopniowo, pod wielorakim wpływem Kościoła, ale także poetów, pisarzy, kobiet, powszechnej ewolucji obyczajów, gustów i mentalności, ta klasa żołdaków i wiarusów przeobraziła się w rycerstwo, jeśli nie w rzeczywistości, to przynajmniej w jej wyobrażeniu, w jej obrazie. W większym stopniu niż realną instytucją rycerstwo jest sposobem życia, ideałem, a być może nawet i marzeniem.
I. Rycerstwo klasą społeczną?
Czym jest rycerstwo i kim są rycerze? Wątpliwości budzą się już na poziomie słownictwa. Określenia bowiem, które od XI wieku coraz częściej spotykamy w tekstach, same w sobie są niejasne.
1. Problemy ze słownictwem
Zabarwienie znaczenia służbą publiczną dochodzi do klasycznego i czysto militarnego sensu łacińskich słów miles, militia, militare, które odnosiły się do żołnierzy rzymskich. Mnisi sami określają się mianem milites Dei, co można przetłumaczyć zarówno jako “słudzy Boży", jak i “żołnierze Boży", tak ściśle są wówczas powiązane pojęcia walki (tutaj duchowej) i służby. Skądinąd, kiedy w VIII wieku odbywa się koronacja króla, a nieco później księcia, biskup przypomina mu, że zaczyna on pełnić służbę publiczną (militia) i winien służyć Bogu (militare Deo). Oczywiście, czasem i orężem; jest to jednak tylko jeden z aspektów jego funkcji rządzenia. Jeszcze w X wieku u Hinkmara z Reims słowo militia zachowuje znaczenie funkcji publicznej, a miles (liczba mnoga: milites) kładzie akcent w równej mierze na służbę i posłuszeństwo, co na funkcję wojowania.
Dochodzi tu także zabarwienie związane z wasalstwem. Rozszerzanie się więzi wasalnych, wspierane przez karolińskich władców, sprawia, że powstaje coraz więcej określeń oznaczających wasala, człowieka zaufanego jakiegoś księcia czy seniora. Napotykamy więc zarówno dawne terminy: vassus, vassalus, fidelis, jak również słowa: homo, które występuje najczęściej, lub miles - w tym znaczeniu powszechne w XI wieku. Miles może nawet wyrażać związek przymierza mniej określony i mniej przymuszający niż związek wasalny. Tak się dzieje ok. 1030 roku u Dudona z Saint-Quentin: po ustaleniu projektu małżeństwa między młodym diukiem Ryszardem z Normandii i córką diuka Hugona z Francji nieprzyjaciele Ryszarda, jak on sam nam mówi, obawiają się, że kiedy zostanie on miles Hugona, będzie miał oparcie w jego orężu. Ryszard nie był zaś ani wasalem, ani “rycerzem" Hugona.
Znaczenie wojskowe także się utrzymuje. Zwłaszcza w liczbie mnogiej milites wciąż oznacza po prostu żołnierzy, wszystkich wojowników, a nie tylko tych, którzy później zyskają miano rycerzy. W wielu tekstach z X - XII wieku napotykamy opisy wojsk składających się z wojowników (milites), dzielących się na konnicę (equites) i piechurów czy pieszych (pedites). Przewaga ciężkiej konnicy w XI i XII wieku spowodowała jednak połączenie różnych znaczeń pojęcia miles. Książęta, kasztelani i ich zbrojni wasale walczyli oczywiście raczej konno niż pieszo i wreszcie słowo milites zaczęło oznaczać wyłącznie elitę konnych wojowników, a już nie żołnierzy w szerokim tego słowa znaczeniu. Stopniowe połączenie tych różnych znaczeń miles stało się możliwe dlatego, że wszystkie one wyrażały pojęcie służby, która w tej epoce miała przede wszystkim aspekt wojskowy.
2. Od wasalstwa do feudalizmu
Od początku VIII wieku powstały związki wasalne, łączące ze sobą dwóch ludzi wolnych i równych wobec prawa, lecz jeden z nich, wasal, wchodził w zależność (nie uwłaczającą godności) od drugiego.
Obrzędy zawierania takich związków są dobrze znane: przyszły wasal, klęcząc przed swym seniorem, wkładał złożone ręce między jego dłonie i w ten sposób stawał się “jego człowiekiem". Kiedy senior podniósł go z klęczek, przysięgał mu wierność, kładąc rękę na Ewangelii lub na relikwiach świętych, których znaczenie wzrasta w XI wieku. Jest to ceremonia hołdu i przysięgi (homagium et fidelitas). Potem następował obrzęd inwestytury: senior podawał swemu wasalowi przedmiot symbolizujący sposób utrzymania, jaki mu zapewnia za “cenę" jego służby: na przykład grudkę ziemi lub chorągiew. Ludzie wolni, ale nie mający środków do życia, wchodzili w ten sposób w zależność od seniorów, którzy ich utrzymywali, zapewniając im dochód od warunkowo nadanej ziemi, beneficjum (beneficium). Zależnie od rangi beneficjanta mogło ono przybierać różne formy: bezpośrednie utrzymanie w zamku seniora, w jego drużynie (mesnie), w garnizonie lub w eskorcie (jest to domownictwo w szerokim tego słowa znaczeniu) bądź też - i to częściej w wypadku osobistości nieco wyższej rangi, mających własne sługi czy protegowanych - senior przyznawał swemu wasalowi w ten sposób osiedlonemu (chase) ziemię, która zapewniała mu byt.
Ci, którzy w ten sposób uzależniali się od “patrona", początkowo reprezentowali bardzo skromne warstwy. Wybitny francuski historyk M. Bloch tłumaczył ten fakt mówiąc, że system wasalny u swych początków mocno pachniał domowym chlebem. Świadczą o tym najstarsze znane nam formuły; zaczynają się następująco (być może nie należy brać tego dosłownie): “Zważywszy, że wszystkim jest wiadomo, iż nie mam już środków, by się wyżywić i odziać, ja, taki a taki, powierzam się w ręce seniora X..." Wasale znajdywali w ten sposób bezpieczeństwo, którego im brakowało, gdyż senior zobowiązywał się utrzymywać ich i bronić. W zamian za to przyrzekali służyć mu we wszystkim, co było zgodne z ich stanem wolnych ludzi.
Więzi feudalno-wasalne rozwijają się w X i XI wieku na bardzo różnych poziomach, a rzeczywisty element, beneficjum, zajmuje najważniejsze miejsce. Coraz powszechniej jest to odstąpienie ziemi wasalowi w lenno (fief), najpierw dożywotnio, potem jednak, od XI wieku, wasalom udało się doprowadzić do tego, że ziemia stała się dziedziczna na szczycie hierarchii wasalnej. W ten sposób władcy karolińscy odstępowali rozległe obszary (hrabstwa) hrabiom, którzy byli tam ich przedstawicielami i rządzili w ich imieniu. W IX i X wieku ci reprezentanci władcy uwalniali się spod jego opieki. System wasalny, który Karol Wielki i jego następcy mieli nadzieję sobie przywłaszczyć, doprowadzając do jego przejęcia, aby wzmocnić swą władzę w odległych regionach, wymyka im się z rąk: zatrzymuje się w pół drogi, wpierw na szczeblu hrabiów. W ten sposób powstają niezależne księstwa, w których niebawem hrabia zaczyna sobie poczynać jak udzielny monarcha. Kasztelania i rycerstwo. W XI wieku wyraźniej się zaznacza przesunięcie władzy, zwłaszcza we Francji. Tym razem schodzi na szczebel kasztelanii. Rozpowszechnia się praktyka lenna, a jego militarny charakter jeszcze się umacnia. W system wasalstwa wchodzą wówczas niezależni właściciele ziemi dziedzicznej (alleutiers) którym się to opłaca.
Powierzaj...
majowa2015