Maciszewski Jarema - Szlachta polska i jej państwo.rtf

(597 KB) Pobierz

 

JAREMA MACISZEWSKI

SZLACHTA POLSKA

I JEJ PAŃSTWO

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

KLASA, STAN, WARSTWA

 

Kiedyś - ze sto was tysięcy Było szlachty...

Juliusz Slowacki

Dlaczego Polska upadła? Jak to się stało, że wielkie państwo, którego obszar w 1619 roku wynosił około miliona kilometrów kwadratowych, które w swych dziejach miało Grunwald i Byczynę, Kirchholm i Kłuszyn, Chocim i Wiedeń, drugi pokój toruński i hołd pruski, układ będzińsko-bytomski i pokój polanowski

- w XVIII stuleciu stało się łatwym łupem sąsiadów? Co spowodowało, że kraj wielkiej kultury, ojczyzna Mikołaja Kopernika, Andrzeja Frycza Modrzewskiego i Jana Kochanowskiego, która powołała do życia Wszechnicę Jagiellońską, a dzięki nie spotykanej w owych czasach tolerancji religijnej - prześladowanym i uciskanym zapewniła azyl i bezpieczeństwo osobiste, co spowodowało, że ów kraj utracił niepodległy byt państwowy?

Jest to problem, który od dwustu bez mała lat nurtuje myślących Polaków6, stanowi przedmiot naukowych dociekań i publicystycznych rozważań, budzi niepokój twórczy pisarzy i artystów. Każda szkoła historyczna, każdy kierunek ideowo-polityczny i ideowo-artystyczny usiłowały na te pytania odpowiedzieć. Studia szczegółowe dostarczyły wiele cennego materiału, objaśniającego zarówno przebieg ważnych wydarzeń dziejowych, jak i zjawiska ekonomiczne i społeczne, ustrojowe i prawne. Nie mamy wszakże do tej pory takiego syntetycznego ujęcia dziejów Polski przedrozbiorowej, które wytłumaczyłoby kompleksowo i wszechstronnie przyczyny zahamowania w XVII wieku prawidłowego rozwoju ekonomicznego, społecznego, ustrojowego i kulturalnego kraju, a jednocześnie niemożność przezwyciężenia przeszkód tamujących postęp i zawrócenia z drogi wiodącej państwo do upadku.

Wszystkie dotychczasowe kompleksowe opracowania

- a było ich niemało - zawierają wiele luk, przemilczeń, budzą rozmaite wątpliwości i zastrzeżenia. Jedni - główną przyczynę upadku państwa chcieli widzieć w jego ustroju politycznym, zdeterminowanym rzekomo cechami charakteru narodowego Polaków, ich skłonnością do anarchii i bezrządu, niechęcią do silnej władzy państwowej, którą w tamtej epoce reprezentować mógł jedynie monarszy absolutyzm. Inni- główną przyczynę tragedii Polski przedrozbiorowej widzieli właśnie w wypaczeniu zasad gminowładztwa szlacheckiego, w dominującej pozycji magnaterii i w absolutystycznych dążeniach królów obcych dynastii7. W nowszych czasach przyczyn upadku Polski poszukiwano w zjawiskach społeczno-gospodarczych, w folwarczno-pańszczyźnianym ustroju rolnym i słabości miast, w rozroście latyfundiów magnackich. Wreszcie- wielu historyków nie bez racji zwracało uwagę na przemoc obcą, która nie dopuściła do postępowych reform ustrojowych, do wzmocnienia siły zbrojnej państwa i w końcu zadała Rzeczypospolitej śmiertelny cios. Podkreślano zdradziecką rolę jednostek, ich egoizm, samolubstwo i prywatę, jak również negatywny wpływ całej warstwy możnowładczej lub nawet całej klasy feudałów na losy państwa i narodu.

W każdej z tych opinii kryje się cząstka prawdy i zarazem żadna z tych opinii nie wyjaśnia wszystkiego. Zatrzymajmy się na przykładach. Trudno nie zgodzić się ze stanowiskiem, że przyczyną słabości Polski stał się ustrój folwarczno-pańszczyźniany i niedorozwój miast, ale równocześnie trzeba pamiętać, że taki sam lub podobny ustrój istniał w Brandenburgii i w Prusach, w Rosji, we wschodnich częściach monarchii habsburskiej, a kraje te nie tylko przezwyciężały kryzysy, niekiedy bardzo ostre i niebezpieczne, ale - jak Rosja i Prusy w XVIII wieku - rosły w siłę, podczas gdy Rzeczpospolita słabła.

Trudno również nie zgodzić się z negatywną oceną roli magnaterii w dziejach Polski. Istotnie - rola ta w generalnym rachunku była wręcz złowroga, ale przecież nie we wszystkich okresach historycznych magnateria popełniała te same grzechy. Nieporozumieniem jest traktowanie możnowładztwa jako jednolitej całości; nie należy zapominać, że w warstwie tej dochodziły do głosu rozmaite koncepcje polityczne i ustrojowo-prawne, rozmaite poglądy i stanowiska, niekiedy przeciwstawne sobie. Dotyczyło to nie tylko spraw drugorzędnych, ale niekiedy także wręcz zasadniczych.

Wystarczy przypomnieć, że w dobie rządów Zygmunta III Wazy właśnie część magnaterii reprezentowała tendencje absolutystyczne i centralistyczne, zmierzając do ograniczenia demokracji szlacheckiej, oraz że z warstwy tej nierzadko rekrutowali się postępowi pisarze, myśliciele i działacze, przewidujący i zdolni politycy lub znakomici dowódcy wojskowi. Nie były to wyjątki potwierdzające regułę, lecz całe grupy. Przy ocenie więc roli magnaterii w życiu dawnej Polski należy opinie indywidualizować, wystrzegając się pochopnych, niekiedy pozostających w rażącej sprzeczności z prawdą historyczną, uogólnień. Panowało na przykład dość powszechnie przekonanie, że głównym motorem interwencji polskiej w Moskwie w latach 1604- 1618 (epoka Samozwańców" i wojen polsko-moskiewskich) była magnateria, podczas gdy w rzeczywistościprzez długi czas znaczna większość magnatów, senatorów, urzędników była zdecydowanie jej przeciwna. W tej konkretnej sprawie fakt, że kilku magnatów rzeczywiście parło do interwencji lub ją spowodowało, nie może rzutować na ocenę całej warstwy społecznej.

Szczególnie skomplikowana kwestia to rola możnowładztwa w wytyczaniu polskiej polityki zagranicznej i jej podstawowych kierunków. Utarło się mniemanie, że magnateria zwichnęła prawidłową, zgodną z racją stanu państwa, zachodnią orientację tej polityki i popchnęła Rzeczpospolitą na wschód, ogarniając granicami państwa polskiego terytoria zamieszkane przez ludność niepolską: ukraińską, białoruską i litewską. W opinii tej bez wszelkiej wątpliwości kryje się wiele racji, niemniej problem jest bardziej złożony. Po pierwsze bowiem, aż do końca XVI wieku magnateria, która faktycznie sprawowała władzę na niepolskich ziemiach znajdujących się w obrębie Rzeczypospolitej, dysponując tam olbrzymimi latyfundiami i własną siłą zbrojną, była w swej przytłaczającej większości pochodzenia rodzimego: litewskiego lub ruskiego. Po drugie, magnaci polscy co najmniej tak samo starali się powiększać swe posiadłości o nowe wsie, osiedla i miasteczka położone na wschodzie, jak magnaci ruscy usiłowali wchodzić w posiadanie dóbr położonych w województwach rdzennie polskich: krakowskim, sandomierskim czy lubelskim. Po trzecie wreszcie, ekspansja na wschód interesowała również rozliczne grupy szlachty, a także Kościół katolicki, reprezentujący w dawnej Polsce, jak wiadomo, kolosalną siłę materialną i ideologiczną.

Problemy związane z rolą magnaterii sięgają głębiej. W ostatnich latach ożyła na nowo dyskusja o charakterze zasadniczym: kto właściwie w dawnej Polsce sprawował władzę, szlachta czy możnowładztwo, a jeśli możnowładztwo, to od kiedy? Poglądy głoszące, że już w drugiej połowie XVI stulecia demokracja szlachecka stała się tylko parawanem dla niczym nie skrępowanych rządów magnaterii, uległy w ostatnich latach dość gruntownej rewizji. Wielu historyków jest dziś zdania, że granicą oddzielającą okres demokracji szlacheckiej od epoki oligarchii magnackiej była nie druga połowa wieku XVI, ani nawet przełom XVI i XVII stulecia, lecz dopiero druga połowa wieku XVII8.

Zresztą - podobnie jak w odniesieniu do ustroju rolnego czy poziomu sił wytwórczych, tak i w kwestii zagadnień ustrojowo-społecznych - nie można poprzestać wyłącznie na analizie sytuacji polskiej, wyizolowanej z powszechnego tła dziejów. Trzeba zadać pytanie, jak przedstawiały się podobne kwestie w innych państwach. Oczywiście, nie można ograniczyć się do zewnętrznego porównania podobnych do siebie zjawisk, nie wnikając w ich treść wewnętrzną, nie lokalizując ich w określonym ciągu rozwojowym.

Wokół ustroju politycznego Rzeczypospolitej szlacheckiej nagromadziło się również wiele nieporozumień lub zgoła fałszywych wyobrażeń. Sejm polski urósł w oczach opinii publicznej do symbolu anarchii i bezrządu. Po dziś dzień zebranie, którego uczestnicy nie mogą uzgodnić konkluzji i istotę spraw topią w kłótniach i niepotrzebnym gadulstwie, porównuje się z sejmikiem szlacheckim. A osławione liberum veto? Czyż nie stało się ono symbolem braku wyrobienia obywatelskiego i zmysłu politycznego dawnych gospodarzy państwa polskiego? Wielu ludzi liberum veto uznaje za główną sprężynę anarchii w dawnej Polsce i podstawową przyczynę rozkładu wewnętrznego Rzeczypospolitej, zapominając, że nie tyle przepis prawny decyduje o funkcjonowaniu urządzeń państwowo-prawnych, ile praktyka. Ta zaś przez bardzo długi okres wykluczała

 

możliwość zastosowania istniejącego przepisu o koniecznej jednomyślności wszystkich posłów przy podejmowaniu uchwał sejmowych.

Jeszcze więcej mitów i nieznajomości rzeczy nagromadziło się wokół zagadnienia szlachty, nie bez wpływu znakomitych powieściopisarzy z Henrykiem Sienkiewiczem na czele. Idealizowano szlachtę, zwłaszcza tę służącą w wojsku; przypisywano jej postawy i pobudki, których mieć nie mogła w XVI czy XVII stuleciu. Takie pojęcia, jak "miłość ojczyzny", "patriotyzm", "wierność", w dawnych stuleciach miały inną treść niż w wieku XIX czy w naszych czasach. Z drugiej strony - demonizowano tę szlachtę, przypisując jej wszystkie siedem grzechów głównych. "Czerep rubaszny" szlachetczyzny stał się niejako poetyckim symbolem, zaanektowanym przez język potoczny. A prawda tymczasem leży gdzieś pośrodku. Ani rycerz bez skazy, "Jezus Chrystus w roli oficera jazdy" (jak to sienkiewiczowskiego Skrzetuskiego określił ongiś Bolesław Prus), ani nieugięty "defensor fidei" (obrońca wiary) czy "rycerz od kresowych stanic", jak go przedstawiały łzawo-sentymentalne opowiastki lub klerykalne opowiadania dla maluczkich, ani także opój, hulaka i nicpoń, okrutny kat chłopów, pieniacz i awanturnik nie widzący dalej niż granice własnej "zagrody" (na której rzekomo miał się czuć równy wojewodzie) - nie reprezentował przeciętnego szlachcica polskigo XVI i XVII wieku. W następnym stuleciu sytuacja uległa dość zasadniczym przeobrażeniom, ale żadna z przytoczonych krańcowych ocen nie da się przypasować do najczęściej spotykanego herbowego hreczkosieja.

Błędem metodycznym jest konstruowanie wizerunku ówczesnego człowieka (mowa o człowieku przeciętnym, nie odbiegającym zbytnio od obowiązujących wówczas wzorców osobowych) na podstawie utworów publicystycznych lub pism politycznych powstałych w tam-

tych czasach. Pisarze bowiem przedstawiali zwykle wypadki skrajne, prezentowali typy i postawy wykraczające poza powszechny wzorzec. Jeśli pisarz na przykład występował przeciwko rozbojom w ziemi przemyskiej czy sanockiej lub przeciw bezkarności niektórych przestępców w swoich czasach, to dla ekspresji przedstawienia wybierał zazwyczaj przykłady krańcowe, najostrzejsze, najbardziej rzucające się w oczy. Procent przestępców bądź awanturników w społeczeństwie szlacheckim był jednak znikomy i nie oni narzucali swoją postawą czy swoimi czynami obowiązujący wówczas stereotyp mentalności, postaw, poglądów, uczuć.

Odsłonięcie owej "przeciętności" jest, jak się wydaje, sprawą istotną, gdy chcemy zbadać strukturę psychiczną społeczeństwa polskiego dawnych stuleci, tropić cechy tak zwanego charakteru narodowego Polaków ukształtowane w przeszłości. Cechy te ulegały daleko idącym przeobrażeniom, ale przecież odsłonięcie ich genezy i źródeł pozwoli niejedno zrozumieć również ze sfery zjawisk współczesnych.

Przez długie wieki kultura polska była kulturą klasową, to znaczy tworzoną przez konkretne klasy społeczne, służącą ich interesom, gustom i zapatrywaniom. Można mówić o kulturze szlacheckiej (feudalnej), kulturze mieszczańskiej i chłopskiej. Oczywiście poszczególne elementy tych kultur - zwłaszcza w XVI stuleciu - przenikały się nawzajem, oddziaływały na siebie, tym bardziej że istniała podstawowa wspólnota: językowa i terytorialna, a także po części religijna. Dopiero w okresie rozwoju kapitalizmu zaczęła kształtować się kultura ogólnonarodowa, integracja zaś wszystkich klasowych elementów kulturowych, oczyszczanie śladów kultury szlacheckiej czy burżuazyjnej z ich klasowego piętna, tworzenie się nowych wartości kulturowych na tle społecznych przeobrażeń epoki socjalizmu - dokonuje się na naszych oczach w procesie powstawania jednolitej kultury polskiej.

Nie ulega wszakże najmniejszej wątpliwości, że wpływ elementów kultury szlacheckiej na kulturę polską doby kapitalizmu i nawet na ogólnonarodową kulturę polską dnia dzisiejszego był szczególnie silny9. Dodajmy: silniejszy niż w jakimkolwiek innym kraju europejskim. Decydowała o tym nie tylko potęga tradycji, odgrywająca w Polsce ze szczególnych względów rolę olbrzymią, lecz również atrakcyjność trwałych wartości kultury szlacheckiej, niepowtarzalność i całkowita oryginalność niektórych jej elementów, nade wszystko zaś - dominująca pozycja szlachty we wszystkich dziedzinach życia dawnej Polski, która w dodatku nie skończyła się wraz z upadkiem szlacheckiego państwa. Przeżyła go i w swoisty sposób utrzymywała się nadal w XIX stuleciu, wnosząc do ogólnonarodowej tradycji niesłychanie cenny wkład na przykład w postaci powstań narodowowyzwoleńczych, działalności oświatowej czy więzi z ruchami wyzwoleńczymi innych krajów. Rolę, jaką spełniała duża część szlachty polskiej aż do końca lat sześćdziesiątych XIX wieku, na tle ówczesnej sytuacji w Europie należy ocenić jako wręcz rewolucyjną, chociaż masy szlacheckie pozostawały na ogół - poza chlubnymi wyjątkami - wierne swemu tradycyjnemu konserwatyzmowi społecznemu.

W tej sytuacji przezwyciężenie wpływów szlachetczyzny w narodzie polskim musiało być procesem długotrwałym i skomplikowanym, w żadnym razie nie sprowadzającym się do prostej negacji. Elementy kultury szlacheckiej przenikały do innych klas społecznych, zwłaszcza że na skutek niedorozwoju polskiego kapitalizmu mieszczaństwo było słabe i nie ono, lecz właśnie szlachta przede wszystkim stanowiła bazę społeczną inteligencji polskiej. Można wymienić ludzi pochodzenia szlacheckiego, którzy zajęli poczesne miejsce w polskim ruchu rewolucyjnym. Poszczególne elementy kultury szlacheckiej, uwolnione od obciążeń feudalnych, przestawały służyć dawnym treściom społecznym, obyczajowym, dawnym normom moralnym i dawnym ideom - stawały się niejednokrotnie narzędziem rewolucyjnego działania. Z drugiej strony wszakże przenikały do innych klas społecznych szkodliwe przeżytki szlachetczyzny, negatywne wzorce postaw i stereotypy wartości. Spotykamy je do dziś.

Wszystko, co zostało powiedziane, ma na celu zwrócenie uwagi nie tylko na potrzebę twórczego przezwyciężenia przeszłości, ale również na nieuchronnie istniejącą więź genetyczną między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, więź istniejącą obiektywnie, niezależnie od przekonań i chęci ludzkich. Ani w teorii, ani w praktyce tych trzech członów nie da się od siebie oddzielić. Wzajemnie są ze sobą powiązane i wzajemnie się warunkują. Każdy z nas jest po trosze produktem przeszłości, tak jak nasze wnuki i prawnuki;

będą wytworem nie tylko swego czasu, ale również i naszej epoki.

Państwo polskie w XVI, XVII i XVIII stuleciu zwykło się określać mianem Rzeczypospolitej szlacheckiej 10. Miano to jest trafne i na ogół wiernie oddaje charakter państwa, jego praw, instytucji i urządzeń społecznych. Szlachta odgrywała w tym państwie rolę przemożną, i to zarówno wtedy, gdy uzyskała dzięki swej sile ekonomicznej i politycznej pozycję dominującą, jak i wtedy, gdy zaczęła ją tracić na rzecz magnaterii. Nawet w wieku XVIII - w czasach saskich i stanisławowskich - rola szlachty pozostawała wciąż wielka, aczkolwiek warstwa ta była już bardzo zróżnicowana wewnętrznie i nie można jedną miarą traktować tak zwanej gołoty szlacheckiej i posesjonatów, czyli właścicieli majątków ziemskich.

Czyż więc odpowiedzi na pytania wyrażone na wstępie nie należy szukać w badaniach historycznych nad szlachtą? Jej pozycją ekonomiczną, gospodarczą, poglądami społecznymi, koncepcjami ustrojowymi i politycznymi? Jej stosunkami z innymi klasami i warstwami społecznymi? Szlachta - historycznie sprawę traktując - wzięła na siebie całkowitą i wyłączną odpowiedzialność za państwo i jego losy. Szlachta była w dużej mierze odpowiedzialna za jego klęski, nie w subiektywnym znaczeniu, lecz obiektywnie, jako ta część społeczeństwa, która przez trzy co najmniej stulecia uczestniczyła we władzy i korzystała w całej pełni z jej atrybutów.

Nie należy się jednak łudzić. Analiza dziejów szlachty niewątpliwie może wyjaśnić wiele, może wskazać szereg elementów, które wpłynęły na załamanie się państwowości polskiej - nie wyjaśni przecież wszystkiego. Aby odkryć całą prawdę o Polsce przedrozbiorowej, potrzeba jeszcze wielu studiów szczegółowych, wielu odkryć i wielu naukowych sporów. Jednakże w porównaniu z poprzednimi pokoleniami wiemy więcej, stosujemy nowe metody badawcze, wkraczamy w sprawy, które dotąd nie były przedmiotem dociekania historycznego. Dotyczy to zarówno dziejów politycznych w tradycyjnym ujęciu, jak i dziejów społecznych oraz gospodarczych, a także dziejów kultury w najszerszym tego słowa znaczeniu. Z powodzeniem stosuje się już w badaniach historycznych metodę statystyczną (kwantytatywną), niektóre zagadnienia stanowiące przedmiot analiz socjologicznych, jak na przykład opinia publiczna i formy jej kształtowania, biorą na swój warsztat badawczy historycy. Obraz przeszłości staje się dzięki temu bardziej wszechstronny, wnioski syntetyczne - bardziej kompleksowe, naukowa weryfikacja hipotez - skuteczniejsza i pełniejsza. Historia przestała być barwnym opowiadaniem "dla pokrzepienia serc". Coraz częściej zaczyna operować liczbami, wskaźnikami, zbierać dane i prowadzić żmudne obliczenia. Inaczej nie można zrozumieć czasów minionych, procesów, tendencji i zjawisk, a nawet motywów postępowania jednostek i większych grup społecznych.

Napotyka się tu czasem poważne trudności. Oto pierwsza z brzegu: Ile było szlachty w dawnej Rzeczypospolitej? Jaki procent społeczeństwa stanowiła? Nie trzeba uzasadniać, że dla zagadnienia, które chcemy w niniejszej książce podjąć, jest to pytanie o znaczeniu zasadniczym. Spisów ludności w dzisiejszym rozumieniu tego pojęcia w XVI czy XVII stuleciu nie przeprowadzano. A przecież historyk na to pytanie odpowiedzieć musi, zwłaszcza jeśli chce scharakteryzować specyfikę polskiego społeczeństwa, te właściwości polskiego procesu dziejowego, które stanowiły cechę szczególną Polski, odróżniającą ją od innych krajów europejskich. Okaże się - będzie o tym mowa niżej

- że właśnie w znacznej liczebności szlachty polskiej w porównaniu z innymi stanami można doszukiwać się jednego ze źródeł odmienności ustroju politycznego Polski w stosunku do innych krajów.

Jaką rolę spełniał folwark szlachecki w gospodarce Rzeczypospolitej? Jakim przeobrażeniom rola ta ulegała? Jak się ukształtowała wewnętrzna struktura stanu szlacheckiego? Jakie były możliwości awansu majątkowego, politycznego, umysłowego w dawnej Rzeczypospolitej?

Oto garść pytań niemałej wagi. Każda bowiem dziedzina życia dawnej Polski i jej obywateli przynosi ogromną listę problemów. Większość z' nich nauka opatrzyła już właściwym rozwiązaniem, chociaż niektóre jej ustalenia dalekie są jeszcze od koniecznej precyzji i doskonałości. Inne - wciąż jeszcze pozostają przedmiotem badań i poszukiwań. Odpowiedzi na niektóre pytania nie wyszły dotychczas ze stadium hipotez, niedostatecznie zweryfikowanych. Są wreszcie zagadnienia, które nie doczekały się opracowania i wyjaśnienia.

Jeżeli jednak patrzymy dziś na państwo szlachty polskiej przede wszystkim przez pryzmat jego upadku, jeśli dostrzegamy ujemne, wręcz tragiczne skutki utraty niepodległości dla losów całego narodu, które - zwłaszcza w dziedzinie ekonomicznej - po dziś dzień musimy przezwyciężać niemałym wysiłkiem, jeśli interesują nas przyczyny załamania się państwowości polskiej, to przecież w badaniach i rozważaniach historycznych nie możemy być jednostronni. Czy rzeczywiście bowiem ustrój Rzeczypospolitej szlacheckiej był wyłącznie kompleksem nonsensów, anachronizmów i niedorzeczności, ludzie zaś, którzy go stworzyli i reprezentowali, wyłącznie zbiorowiskiem warchołów, półgłówków, skrajnych egoistów, obojętnych na losy własnego kraju?

Gdyby tak było - czym moglibyśmy wytłumaczyć, że państwo szlacheckie istniało kilka stuleci, ba! było nawet mocarstwem, stworzyło atrakcyjne wzory nie tylko dla własnych, lecz również dla obcych obywateli, wniosło wkład do europejskiej kultury politycznej, dając przykład tolerancji religijnej i troski o poszanowanie praw mniejszości, umiało niekiedy działać sprężyście i sprawnie, nie posługując się przy tym rozbudowanym systemem przymusu i represji.

Jeśli w rozważaniach naszych nie uwzględnimy tych aspektów, obraz naszej odległej przeszłości będzie jednostronnie czarny, pesymistyczny i tym samym daleki od rzeczywistej prawdy historycznej.

Padły już na kartach tej książki rozmaite terminy, takie jak "szlachta", "możnowładztwo", "chłopi" lub - "klasa społeczna", "stan" i "warstwa". Wydaje się na pozór, że są to terminy powszechnie znane. Tak jednak nie jest. Pojęcie "stan szlachecki" oznacza co innego niż "klasa społeczna" lub "warstwa szlachecka". Zakresy tych pojęć nie pokrywają się bowiem ściśle. Przypomnieć więc wypadnie podstawowe definicje.

Określenie "klasa społeczna" jest główną kategorią służącą analizie struktury społecznej i jej przeobrażeń. Według Lenina klasy społeczne to:

"wielkie grupy ludzi, różniące się między sobą miejscem w historycznie określonym systemie produkcji społecznej, stosunkiem (przeważnie usankcjonowanym i ustalonym przez prawo) do środków produkcji, rolą w społecznej organizacji pracy i - co za tym idzie - sposobem otrzymywania i rozmiarami tej części bogactwa społecznego, którą rozporządzają. Klasy to takie grupy ludzi, z których jedna może przywłaszczać sobie pracę drugiej dzięki różnicy miejsca, jakie zajmują w określonym systemie gospodarki społecznej" 12.

Zastosowanie kryteriów klasowych wobec społeczeństwa interesującego nas okresu historycznego prowadzi do wyodrębnienia kilku klas społecznych. Głównymi klasami społeczeństwa feudalnego byli feudalni posiadacze ziemi oraz chłopi, zobowiązani, w zamian za użytkowanie ziemi stanowiącej własność pana, do uiszczania na jego rzecz renty feudalnej w naturze (renta naturalna), w pieniądzach (renta czynszowa) lub w postaci robocizny (renta odrobkowa, pańszczyzna). Poza tymi klasami znajdowali się mieszczanie: kupcy, rzemieślnicy, wyrobnicy, biedota miejska itd. W obrębie mieszczaństwa istniał również podział klasowy: część mieszczaństwa dysponowała kapitałem lub narzędziami pracy bądź jednym i drugim, pozostała część - historyczny poprzednik nowożytnego proletariatu - nie posiadała na własność narzędzi pracy, utrzymywała się z pracy najemnej.

Różnice klasowe w społeczeństwie feudalnym były bardziej skomplikowane niż w kapitalistycznym, gdzie przeciwieństwa klasowe uprościły się. Nie zawsze na przykład czeladnika można zakwalifikować do klasy proletariuszy i nie każdego właściciela ziemi do feudałów. Wreszcie - istniała pewna (niewielka zresztą) liczba chłopów uprawiających ziemię pańską, ale równocześnie wykorzystujących do odrabiania obowiązujących powinności pańszczyźnianych innych chłopów:

zagrodników lub komorników, którzy nie mieli ziemi we własnym użytkowaniu. Nie wnikając głębiej w podziały klasowe społeczeństwa w XV czy XVI stuleciu zauważamy, że ogromna większość szlachty należała do klasy feudałów. Pojęcie więc "klasa szlachecka" jest wymienne z pojęciem "klasa feudałów" bądź "klasa feudalnych właścicieli ziemskich". Do klasy tej należeli zarówno magnaci, właściciele olbrzymich latyfundiów, jak i szlachta średnia oraz drobna, posiadająca ziemię i pańszczyźnianych chłopów. Do klasy tej należał także Kościół jako instytucja, dysponująca rozlicznymi majątkami ziemskimi wraz z przypisanymi do nich chłopami, oraz duchowni posiadający ziemię na prawach użytkowników lub dziedzicznych właścicieli.

Istniały jednak grupy szlachty nie należącej do klasy feudałów; obejmowały one tych "herbowych braci", którzy bądź nie mieli ziemi wcale, bądź też mieli jej tak niewiele, że uprawiali ją trudem rąk własnych. Szlachta nie posiadająca ziemi, "gołota", czepiała się klamki pańskiej i stanowiła na ogół posłuszną magnatom grupę nacisku; część jednak bezrolnych szlachciców pracowała na swój chleb powszedni jako personel administracyjny w latyfundiach, służyła bogatszym jako rękodajni, pachołkowie, totumfaccy, część wreszcie służyła zawodowo w wojsku. Dzierżawcy stanowili grupę odrębną - gospodarując samodzielnie na cudzym wprawdzie, lecz odrębnym folwarku, starali się możliwie jak najbardziej upodobnić się do szlachcica-posesjonata. Sprawując pełnię władzy nad chłopami, żyjąc z ich pracy, należeli podobnie jak właściciele ziemi do klasy feudałów. Poza nią znajdowała się natomiast szlachta zagonowa lub zagrodowa, która miała tak mało ziemi, że uprawiała ją sama. Grupa ta, poziomem i stylem życia niewiele różniąca się od zamożniejszych chłopów, korzystała ze wszystkich praw i przywilejów formalnie przynależnych całej szlachcie. Z punktu widzenia prawa właściciel zagona w zaścianku, byleby tylko mógł się wylegitymować szlachectwem, miał te same prawa polityczne co Radziwiłł, Wiśniowiecki lub inny właściciel olbrzymich włości. Szlachcic zagonowy, nie posiadający chłopa pańszczyźnianego, nie może być natomiast zaliczony do klasy feudałów; żył wszak z pracy rąk własnych.

Z drugiej strony, do klasy feudałów należała również pewna grupa ludzi nie legitymujących się szlachectwem. Byli to bogaci mieszczanie, którzy kapitały uzyskiwane z rzemiosła lub częściej z handlu lokowali w majątkach ziemskich, uprawiając je następnie siłami chłopów pańszczyźnianych. Niektóre miasta posiadały nawet dość rozległe folwarki, na przykład Gdańsk i Elbląg. W folwarkach tych stosowano niekiedy pracę najemną, należałoby więc mówić nie o własności feudalnej, lecz raczej o przed kapitalistycznych formach posiadania. Na ogół jednak stosunki społeczne i organizacja produkcji w majątkach mieszczańskich nie odbiegały od przeciętnego wzorca folwarku szlacheckiego.

Stan - to kategoria prawna, określająca zamknięte na ogół grupy społeczeństwa feudalnego, wyróżniające się odrębną pozycją prawną. Przynależność do klasy była wyznaczona sytuacją majątkową, przynależność do stanu - urodzeniem. Przynależność do stanu niekoniecznie musiała się pokrywać z przynależnością do klasy. Prawa stanowe nabywało się poprzez dziedziczenie i przekazywało się legalnie urodzonemu potomstwu. W indywidualnych wypadkach jednostka mogła uzyskać prawa stanowe na mocy specjalnego aktu prawnego (na przykład nobilitacja - uszlachcenie). W Polsce istniały trzy podstawowe stany: szlachta, mieszczaństwo, chłopi. W dokumentach oficjalnych stan określany był przymiotnikiem poprzedzającym imię lub nazwisko, na przykład urodzony lub szlachetny Mikołaj Spytek (szlachcic), sławetny lub sławny Maciej Wierzbięta (mieszczanin) i pracowity lub uczciwy Mateusz Jaroń (chłop).

Duchowieństwo formalnie było stanem odrębnym, ale urodzenie, czyli przynależność do jednego z trzech stanów podstawowych, nie przestawało odgrywać roli po otrzymaniu święceń kapłańskich, gdyż niektóre funkcje w hierarchii duchownej zostały zastrzeżone tylko dla szlachty.

Nieco bardziej skomplikowany charakter ma definicja warstwy społecznej. Wprowadzenie tego terminu jest jednak konieczne do oznaczenia poszczególnych grup w łonie tej samej klasy społecznej, które różniły się między sobą dosyć znacznie. Nie ma potrzeby szerzej tego uzasadniać: różnica między, dajmy na to, Radziwiłłem a jednowioskowym szlachcicem była olbrzymia, mimo iż należeli do jednej klasy i jednego stanu. Przez pojęcie warstwy rozumiemy więc grupę ludzi stanowiących część tej samej klasy społecznej, a różniącej się od innych grup tej samej klasy sytuacją majątkową oraz pozycją w życiu ekonomicznym i politycznym kraju. Mówiąc zatem warstwa szlachecka, mamy na myśli tę część szlachty, której nie można zaliczyć do magnateri. Potoczne znaczenie terminu "warstwa szlachecka" nie obejmuje na ogół szlachty bezrolnej (gołoty) lub szlachty zagonowej, chociaż zazwyczaj wprowadza się rozróżnienia typu: szlachta wielowioskowa (właściciele kilku wsi), szlachta jedno-wioskowa (właściciele jednej wsi), szlachta kollokacyjna (właściciele części wsi) oraz szlachta zagonowa (zagrodowa) i gołota. O problemach rozwarstwienia szlachty powiemy niżej. W tym miejscu zauważmy, że nie jest sprawą łatwą zastosować jednolite, ostre kryterium podziału wewnętrznego w obrębie warstwy magnackiej i średnio- czy wielko szlacheckiej. Gdzie bowiem kończy się górna granica stanu posiadania zamożnego, wielowioskowego szlachcica, a zaczyna dolna granica stanu posiadania magnata? Od jakiego momentu możemy nazywać właściciela ziemi magnatem?

Różni historycy proponowali rozmaite kryteria rozgraniczenia szlachty średniej od magnaterii. Niektórzy proponowali na przykład uznać za taką granicę posiadanie dziesięciu wsi13. Kryterium to nie może zadowolić. Po pierwsze, wieś wsi nierówna, po drugie, czym innym było posiadanie dziesięciu wsi w żyznym województwie sandomierskim, blisko wiślanej drogi handlowej, którą można było spławiać tanio zboże do Gdańska, a czym innym dziesięciu wsi na Podgórzu (gdzie przeważała gospodarka hodowlana) lub na Ukrainie. Każde województwo miało swą specyfikę nie tylko geograficzno-naturalną (gleby, zalesienie, drogi wodne itp.), lecz również społeczną. Na tych obszarach Rzeczypospolitej, gdzie istniała szczególnie rozbudowana wielka własność latyfundialna, dziesięciowioskowy szlachcic do warstwy magnackiej nie należał, kimże bowiem był wobec sąsiada posiadającego trzysta wsi i własną siłę zbrojną. W tych województwach natomiast, gdzie wielka własność rozwinęła się słabiej, dziesięciowioskowy szlachcic był już wojewódzkim lub powiatowym potentatem. Na Żuławach gdańskich dziesięć wsi stanowiło już bardzo duży majątek, między innymi dzięki znacznie wyższej cenie zboża w okolicach portów niż dajmy na to na Rusi Czerwonej.

Proponowano również, aby zamiast kryterium ekonomicznego przyjąć kryterium społeczno-polityczne i traktować senatorów jako przedstawicieli magnaterii. Kryterium to jednak tylko w części odpowiada rzeczywistości. Wprawdzie magnacka fortuna torowała zazwyczaj drogę do senatu, ale spotykamy w senacie nazwiska przedstawicieli szlachty średniej, a równocześnie znamy Radziwiłłów, Wiśniowieckich, Koreckich, Sapiehów czy Lubomirskich, którzy senatorami Rzeczypospolitej nie byli. Natomiast piastowanie przez kilka osób z różnych pokoleń w danej rodzinie godności senatorskich świadczy już niechybnie o tym, że jest to rodzina magnacka. Często się także zdarzało, że pierwszy senator w rodzinie zakładał podwaliny pod przyszłą potęgę ekonomiczną rodu (Jan Zamoyski jest tu przykładem najjaskrawszym).

Czy można więc znaleźć jakieś obiektywne kryterium? Wydaje się, że nie, zwłaszcza jeśli przynależność do określonej warstwy będziemy rozpatrywali nie statycznie, lecz dynamicznie, jeśli będziemy mieli do czynienia nie z magnatem z dziada pradziada, lecz z magnatem in statu nascendi, który dopiero gromadzi majętności i zaszczyty. Można jednak przyjąć, że zdolność utrzymywania własnym kosztem prywatnej siły zbrojnej, przewyższającej liczbą lub jakością siłę lokalnej jednostki wojskowej bądź formacji porządku publicznego (pachołkowie starościńscy, oddziały wojewódzkie) oraz własnego licznego dworu - jest cechą charakterystyczną magnata.

Klasyfikując poszczególne rody czy pojedyncze osoby, trzeba wszakże wziąć pod uwagę dodatkowe wskazówki, takie jak: ilość użytkowanych królewszczyzn, piastowane godności i urzędy, klientelę, koligacje rodzinne i - chociaż w mniejszym stopniu - tytuły rodowe.

Epoka Rzeczypospolitej szlacheckiej stanowi zwarty wewnętrznie okres historyczny w dziejach państwa i narodu polskiego. Trwał on ponad trzysta lat - rozpoczął się wedle naszego mniemania, nadaniem szlachcie przywilejów cerekwickich i nieszawskich (1454), zakończył uchwaleniem Konstytucji 3 maja (1791) i upadkiem państwowości polskiej (1795). Daty te (z których pierwsza ma znaczenie orientacyjne, umowne) odpowiadają nie tylko ustrojowym i politycznym, lecz również społeczno-ekonomicznym kryteriom periodyzacyjnym. Cechami charakteryzującymi ten, i jedynie ten okres dziejowy są: ustrój państwa, zakładający dominującą rolę szlachty, ograniczenie władzy monarszej i wzrost znaczenia organów reprezentacji stanowej szlachty (sejmiki, sejm); wielonarodowy charakter państwa (Rzeczpospolita Obojga Narodów - w istocie państwo co najmniej trzech narodów); w strukturze społeczno-ekonomicznej kraju przewaga folwarczno-pańszczyźnianej formy gospodarki i związane z nią poddaństwo osobiste chłopów. -Są to bez wątpienia cechy najważniejsze.

Równocześnie jednak okres ten jest zbyt długi i zbyt bogaty w przeobrażenia wewnętrzne, by mógł być traktowany jako jednolita całość. Zastosować więc doń trzeba cezury wewnętrzne. Pierwsza, zamykająca okres walki szlachty o pełnię władzy w państwie i zarazem ostatecznego ukształtowania się, ustroju politycznego Rzeczypospolitej, przypada - mniej więcej - na rok 1573. Jest to data pierwszej elekcji. Okres ten - od 1454 do 1573 roku - charakteryzował się rozwojem ekonomicznym i kulturalnym państwa (Odrodzenie), powstaniem nowych kierunków ideologicznych (reformacja, humanizm), jak również wielkim znaczeniem Polski na arenie międzynarodowej.

 

Okres od 1573 do 1648 roku odznaczał się wyraźnym załamaniem tendencji postępowych. W dziedzinie ekonomiczno-społecznej zahamowaniu uległ rozwój miast i produkcji pozarolniczej, wzmógł się pańszczyźniany ucisk chłopa. W dziedzinie ustrojowej ponownie wzrosły wpływy magnaterii, która nauczyła się wykorzystywać instytucje prawne demokracji szlacheckiej do ugruntowania swej przewagi: sejm szlachecki, aczkolwiek jeszcze funkcjonujący dość sprawnie, zaczął przeradzać się w czynnik paraliżujący skuteczne działanie organów władzy państwowej; na arenie międzynarodowej Polska uwikłała się w wojny sprzeczne z jej racją stanu (interwencja w Moskwie i walki dynastyczne Wazów ze Szwecją), poniosła szereg porażek, aczkolwiek wciąż jeszcze była na terenie Europy mocarstwem. W sferze zjawisk ideologicznych i społecznych dokonała się rekatolizacja kraju, wzmogła ofensywa sił kontrreformacyjnych oraz wzmocniła się pozycja kleru katolickiego, między innymi zakonu jezuitów.

Okres trzeci, od 1648 do 1764 roku, charakteryzował się postępującą anarchizacją życia państwowego Rzeczypospolitej, stopniową utratą jej pozycji międzynarodowej, a następnie - już za rządów saskich - utratą samodzielności politycznej, wzrostem roli Kościoła i magnaterii, ostatecznym zwycięstwem kontrreformacji oraz upadkiem gospodarczym.

Wreszcie lata 1764-1795 to okres znacznego ożywienia gospodarczego, początki formowania się układu kapitalistycznego, odrodzenie umysłowe i moralne po mrokach saskich (Oświecenie), a także - próby reformy państwa i walka o uratowanie niepodległości.

Podziały te odpowiadają nie tylko dziejom państwa i narodu, oddają również dzieje klasy feudałów i stanu szlacheckiego.

ROZDZIAŁ DRUGI

RODOWÓD

Skowaliście ojcowskie granaty na pługi.

Jan Kochanowski

żnice pomiędzy przeciętnym szlachcicem-ziemianinem a przedstawicielami innych stanów były w dawnej Polsce tak wielkie, tak rażące, tak głęboko ugruntowane w normach i przepisach prawnych, zakorzenione w powszechnej świadomości ówcześnie żyjących ludzi, że historycy badający dzieje Polski średniowiecznej musieli postawić pytanie: Skąd się wzięła szlachta, jaki proces historyczny doprowadził do tak zasadniczych podziałów społecznych?

Formułowano w tej sprawie różne hipotezy i teorie. Najskrajniejsza z nich, modna w drugiej połowie XIX stulecia, teoria najazdu, głosiła, że państwo pierwszych Piastów zostało zorganizowane przez przybyszów z zewnątrz, ze Skandynawii, którzy podbili miejscową ludność słowiańską, zjednoczyli pod swoim władztwem plemiona Polan, Slężan, Mazowszan, Wiślan, Pomorzan i inne oraz utworzyli organizację państwową, na czele której stanął nie znany z imienia wódz normandzki - protoplasta książąt i królów dynastii piastowskiej. Drużyna książęca - wedle tej teorii - przekształciła się w rządzącą krajem warstwę rycerską, z której potem powstała szlachta. Na poparcie tej hipotezy przytaczano rzekome podobieństwo niektórych herbów szlachty polskiej (głównie Awdańców i Łabędziów) do skandynawskich znaków runicznych lub znany tylko z późniejszego streszczenia dokument wystawiony przez Mieszka I, w którym wystawca posługuje się imieniem Dagome, co miało przypominać skandynawskie brzmienie imienia Dago. Wokół tego dokumentu narosła olbrzymia literatura naukowa, spór wszelako nie został rozstrzygnięty; do dziś nie wiemy, skąd się wzięło to imię "Dagome". Może zresztą przepisywacz się omylił i w tej przekręconej postaci przepisał zwyczajną formułę "Ego Mesco"?

Nie jest to zresztą ważne. Teoria najazdu została całkowicie przez naukę obalona, autochtoniczne pochodzenie zarówno panującej dynastii, jak i możnowładców oraz rycerstwa zostało udowodnione w sposób nie budzący wątpliwości, podobnie jak istnienie na długo przed Mieszkiem I państwowości na ziemiach polskich, wyrosłej z rodzimego podłoża.

Podważona także została teoria poszukująca genezy jednolitego stanu szlacheckiego w rodowej organizacji wczesnohistorycznego społeczeństwa polskiego. Feudalizm, który w Polsce ugruntował się w XI stuleciu, przeorał tę organizację i na miejscu tradycyjnych rodowych form władania ziemią pojawiły się nowe, a wraz z nimi nowe podziały społeczne i prawne u.

We wczesnofeudalnej Polsce klasa feudałów nie była...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin