Brown Courtney - Kosmiczna podróż.doc

(1448 KB) Pobierz
Powrót do spisu KIPPIN

Powrót do spisu KIPPIN
PRZEDRUK

COURTNEY BROWN
KOSMICZNA PODRÓŻ
(Cosmic Voyage / wyd. orygin. 1996)


"Chociaż nie zawsze zdawaliśmy sobie sprawę z ich obecności,
to istoty pozaziemskie niejednokrotnie w historii pomagały nam.
Prawdziwym testem naszej dojrzałości będzie to,
czy potrafimy spojrzeć poza siebie i okazać współczucie
innym istotom potrzebującym pomocy.
Czy jesteśmy w stanie wziąć udział w wielkim spotkaniu
międzygwiezdnym, które zdarza się raz na tysiąclecia,
w tym wielkim akcie pomocy innym gatunkom
zmagającym się z ewolucyjnymi trudnościami?"


C.Brown – zdjęcie z internetu


SPIS TREŚCI:

O autorze
Podziękowania
Prolog

Część I: SPRAWY WSTĘPNE

Rozdział 1: Krótka historia programu militarnego Stanów Zjednoczonych, dotyczącego wojny psychologicznej
Rozdział 2: Teleobserwacja
Rozdział 3: Podróż przez Akaszę

Część II: TAM, GDZIE LUDZKI UMYSŁ JESZCZE NIE DOTARŁ

Rozdział 4: Moja pierwsza wizyta na Marsie
Rozdział 5: Teleobserwacja porwań przez UFO
Rozdział 6: Ocaleni Marsjanie
Rozdział 7: Szczyt cywilizacji Marsjan
Rozdział 8: Pomocnicy z subprzestrzeni
Rozdział 9: Strzał z nieba
Rozdział 10: Federacja Galaktyczna
Rozdział 11: Umysłowość Szarych
Rozdział 12: Przechowalnia ludzi
Rozdział 13: Sprawdzian wiarygodności #1
Rozdział 14: Przełom dyplomatyczny
Rozdział 15: Jezus
Rozdział 16: Przyczyna upadku wczesnej cywilizacji Szarych
Rozdział 17: Star Trek a transformacja ludzkiej kultury
Rozdział 18: Powrót do Jezusa
Rozdział 19: Nie wszyscy Szarzy są równi
Rozdział 20: Adam i Ewa
Rozdział 21: Guru Dev
Rozdział 22: Bóg
Rozdział 23: Kapłaństwo Marsjan
Rozdział 24: Incydent w Roswell
Rozdział 25: Przyszłe środowisko na Ziemi
Rozdział 26: Organizacja Szarych w ramach Federacji
Rozdział 27: Budda
Rozdział 28: Kultura Marsjan na Ziemi
Rozdział 29: Sprawdzian wiarygodności #2
Rozdział 30: Santa Fe Baldy
Rozdział 31: Oficjalne spotkanie z Marsjanami
Rozdział 32: Niższe formy życia na Ziemi
Rozdział 33: Wydarzenie, które zniszczyło Marsa
Rozdział 34: Przyszła kultura na Ziemi

Część III: UCZESTNICTWO LUDZI W POLITYCE GALAKTYCZNEJ

Rozdział 35: Szkolenie dyplomatów
Rozdział 36: Zaangażowanie ludzkiego rządu

Słowniczek niektórych wyrażeń

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spis treści / Dalej

O AUTORZE



Wykorzystując “naukową teleobserwację" (SRV), stanowiącą współczesną wersję techniki opracowanej przez armię amerykańską do odbierania oddalonych w czasie i przestrzeni danych, Courtney Brown znalazł dowody istnienia inteligentnego życia pozaziemskiego.

Ta rewolucyjna książka odpowiada na zasadnicze pytania dotyczące ET i zjawiska “porwań". Dowiadujemy się na przykład, że starożytną cywilizację na Marsie zniszczyła katastrofa planetarna. Wysoko rozwinięte istoty zwane “Szarymi" (często wzmiankowane w literaturze na temat porwań) uratowały Marsjan i przesiedliły ich na dzisiejszą Ziemię. Wspólnym wysiłkiem, marsjańscy uchodźcy i Szarzy pomogą nam przygotować się do pozytywnej współpracy z innymi sąsiadami galaktycznymi – będzie to ogromny krok w naszej ewolucji.

Teleobserwacja dostarcza również wstrząsającego wglądu w ludzką egzystencję. SRV działa na zasadzie bezpośredniej, kontrolowanej łączności z najgłębszą częścią umysłu. To ogniwo z “niefizyczną" jaźnią stanowi pierwszy, dający się uchwycić dowód istnienia ludzkiej duszy.

Poszerzająca horyzonty i inspirująca w swoim przesłaniu Kosmiczna podróż stanowi doskonałą lekturę dla wszystkich zainteresowanych literaturą UFO i New Agę'u. Jednocześnie szeroki wachlarz poruszonych w niej zagadnień sprawia, że książka ta wykracza poza ramy obydwu gatunków.

Czytelnicy mogą skontaktować się z autorem wysyłając listy pod podanym niżej adresem. Jeżeli ktoś pragnie dowiedzieć się czegoś więcej na temat profesjonalnego szkolenia w zakresie SRV, powinien zwrócić się bezpośrednio do Instytutu Telepatii, który mieści się pod tym samym adresem.

COURTNEY BROWN
The Farsight Institute
P.O. Box 49243
Atlanta, GA 30359


PODZIĘKOWANIA

Książka taka jak ta nie mogłaby powstać bez pomocy wielu ludzi. Bez wsparcia i porady moich nauczycieli, którzy poprowadzili mnie po zupełnie nie znanych mi ścieżkach świadomości, w ogóle nie zacząłbym swoich badań. Pokierowali oni moim rozwojem, ukazując wiele ważnych aspektów istnienia, na które przedtem pozostawałem całkiem ślepy. Moja świadomość, kim jestem i kim wszyscy jesteśmy, bardzo dojrzała od tamtego okresu kompletnej niewiedzy.

Specjalne podziękowania należą się mojej agentce i przyjaciółce, Sandrze Martin. Zaofiarowała się wylansować moją książkę, kiedy ta pozostawała jeszcze w sferze zamysłów, i wspierała moje wysiłki w niepewnym, trudnym okresie przed jej ukończeniem. Wierzyła we mnie, a jej wiara dodawała mi odwagi, by skończyć przedsięwzięcie, które, jak mogłem się spodziewać, wywoła lawinę krytyki ze strony mych akademickich kolegów.

Jestem wdzięczny mojemu wydawcy z Penguin USA, Edwardowi Stacklerowi za to, że zaryzykował publikację książki, kiedy inni wydawcy nie chcieli o niej słyszeć. Doceniam też jego cenne wskazówki, by porzucić akademicki styl na rzecz prostoty i jasności. Robert Durant, Jo Lenore Jordan i Dale Stevens również udzielili mi wielu cennych rad.

Moja żona i syn pomogli mi na swój własny sposób. Od kiedy zaczęło się to wszystko, prowadzenie prostego, “normalnego" życia okazało się niemożliwe. Mimo to moja żona wspierała mnie dzielnie przez cały ten czas. Co do syna, to pomógł mi dostrzec prawdziwy sens życiowych wysiłków, co pozwoliło mi osadzić moje badania w szerszym kontekście. Podziękowanie jestem winien również istotom pozaziemskim. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Nie zebrałbym danych ani nie napisał książki, gdyby ET nie współpracowali ze mną i na swój sposób nie popierali moich wysiłków badawczych. Właściwie, książka ta jest w równym stopniu ich dziełem, co moim. Przynajmniej w tym sensie, że opowiada ich prawdziwą historię.

Na koniec pragnę z góry podziękować wszystkim Czytelnikom, którzy zrozumieją i docenią to, co zrobiłem. Zawsze będą osoby gotowe do krytyki nowatorskich badań – postaram się jakoś znieść ich krytykę. Jest dla mnie wielką niewiadomą, jak wielu ludzi przyjmie tę książkę ciepło i uzna ją za użyteczną. Możecie być jednak pewni, że bez względu na to, ilu Was będzie, pozostanę Warn głęboko wdzięczny. Jeżeli Wasze życie w jakikolwiek sposób wzbogaci się dzięki temu, co tu napisałem, mój wysiłek warty był zachodu.


PROLOG

Kosmiczna podróż to książka opisująca dwa społeczeństwa znanego inteligentnego życia pozaziemskiego. Praca ta jest wynikiem całych lat obserwacji obcych kultur, które w wyraźny sposób zaznaczyły na Ziemi swoją działalność. Przedstawia historię dwóch innych światów, które przeżyły katastrofę i zdołały ocalić swą cywilizację po przybyciu na Ziemię. Pozostali przy życiu mają ogromne potrzeby i wymagają pomocy. Ale okazuje się, że wymagamy jej również my – ludzie, a nasze trzy rasy dzielą wspólne przeznaczenie. Łączy nas wspólnota doświadczeń – podobnie jak istoty pozaziemskie, my również doznamy wkrótce ekologicznej katastrofy na skalę planetarną. To od ET nauczymy się, jak przetrwać na zniszczonej planecie kurzu.

Badania przedstawione w tej książce prowadzone były przy użyciu rygorystycznych, precyzyjnych protokołów teleobserwacji, opracowanych dla celów wywiadu armii Stanów Zjednoczonych. Dane uzyskane tą metodą dokładnie odzwierciedlają rzeczywistość, a nie, jak niektórzy mogą sądzić, wyobrażenia czy obrazy alegoryczne. Obrane przeze mnie metody są nowymi, ale wyjątkowo wiarygodnymi narzędziami badawczymi, niezależnie od tego, czy inni naukowcy uznają je czy nie.

W niniejszej pracy opisuję to, czego dowiedziałem się o istotach pozaziemskich w trakcie mojego szkolenia i w miesiącach, które nastąpiły potem. W części I książki przedstawiam zagadnienie i historię teleobserwacji. Opisuję również własne przeżycia, związane z rozległym programem szkoleniowym w zakresie teleobserwacji i innych zaawansowanych technik poszerzania świadomości. Sedno książki zawarte jest w części II, gdzie podaję szczegóły wszystkich zebranych przez siebie danych i analiz dotyczących istot pozaziemskich. Postanowiłem ująć materiał chronologicznie, żeby Czytelnik mógł przynajmniej częściowo dzielić ze mną dreszczyk emocji związany z odkrywaniem nowych rzeczy. W części III książki dokonuję analizy sytuacji rodzaju ludzkiego na tle szerszej społeczności galaktycznej. Przedstawiam pewne propozycje odnośnie naszego uczestnictwa w międzygatunkowej dyplomacji, w tym kurs dla dyplomatów, którzy będą reprezentować ludzi w Federacji – kolektywnej organizacji galaktycznej. Życie pozaziemskie istnieje, i to w dużej różnorodności. Książka ta udostępnia szerokim kręgom naszą obecną wiedzę na temat dwóch cywilizacji pozaziemskich, które odwiedzają Ziemię. Nie są to spekulacje, lecz jak najbardziej miarodajne fakty. Przedstawiam tu wyniki badań w tej dziedzinie, opatrzone moją interpretacją.

Jest rzeczą naturalną, że nowatorskie badania nie trafiają do przekonania skostniałych umysłów. Szerokie uznanie przychodzi z czasem; co do tego nie mam wątpliwości. Wkrótce wyrośnie nowe pokolenie uczonych, którzy będą w stanie świeżym spojrzeniem ogarnąć poruszane tu zagadnienia. W tak zwanym międzyczasie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stosować nowo odkryte metody, o ile tylko korzysta się z nich zgodnie z rygorami naukowych norm.

Metody używane do zbierania danych w tej książce były kontrolowane tak samo rygorystycznie, jak w przypadku każdego innego badania naukowego. Nie chcę przez to powiedzieć, że ściśle przestrzegano tych samych zasad naukowych w procedurach zbierania danych. Jak później wyjaśnię, odnosi się to zwłaszcza do zasady odtwarzalności wyników.

Ludzie odznaczają się zadziwiającą zdolnością odrzucania informacji, które nie pasują do ich wcześniej wyrobionych pojęć na temat rzeczywistości. Ponieważ naukowcy są ludźmi, cierpią z powodu tej samej sztywności umysłu, co każdy inny. W niektórych kręgach owe z góry powzięte poglądy na temat świata znane są jako obowiązujące paradygmaty. Są to wzorce informacyjne, coś w rodzaju szablonów, według których ocenia się wszelkie informacje z zewnątrz. Informacje te mogą pochodzić z gazety, od przyjaciela, wykładowcy na uniwersytecie, z książki, czy z jakiegoś innego źródła. Jeśli nie pasują one do przyjętego wzorca informacyjnego, ludzie po prostu nie dają im wiary. Można nawet odnieść wrażenie, że dobra jest każda wymówka, o ile tylko spełnia swój cel: utrzymanie w mocy raz przyjętego paradygmatu.

Z powodu tego zjawiska w społeczeństwie ludzkim mnożą się sprzeczności. Znajdziecie na przykład bardzo wielu fizyków, twierdzących, że nie ma żadnych dowodów na poparcie tezy, iż telepatia jest możliwa. Z drugiej strony, równie łatwo ustalić, że ci sami fizycy regularnie, przynajmniej raz na tydzień, uczęszczają ze swoimi rodzinami do miejsc kultu, właśnie po to, by nawiązać telepatyczną łączność z istotami niefizycznymi. W rzeczywistości, a stanie się to dla Was jasne po przeczytaniu tej książki, ogromna większość naukowców, którzy nie uznają takich zjawisk jak telepatia czy teleobserwacja za realne, w najlepszym wypadku jest po prostu źle poinformowana lub, co bardziej prawdopodobne, zbyt uprzedzona, żeby spojrzeć na zagadnienie w sposób obiektywny.

Ale żeby nie było żadnych nieporozumień w tym względzie: przedstawiciele konserwatywnej społeczności naukowej są w pełni świadomi istnienia przynajmniej niektórych zjawisk telepatycznych. Można podać wiele przykładów ich naukowej weryfikacji. W 1994 roku, w styczniowym wydaniu Biuletynu Psychologicznego ukazał się szczególnie godny uwagi raport dwóch psychologów, Daryla J. Berna i Charlesa Honortona, na temat komunikacji telepatycznej, jaką zaobserwowano między ludźmi w serii ściśle kontrolowanych eksperymentów. Oczywiście wielu naukowców pozostaje sceptycznych. Jednak nie ma wątpliwości co do ostatecznego wyniku debaty. Wraz z upływem czasu coraz więcej uczonych zacznie “odkrywać" szeroki zakres zjawisk telepatycznych.

Wielki fizyk, Max Pianek zauważył kiedyś, że największy postęp w nauce ma miejsce nie dlatego, że ktoś dokonuje ważnego odkrycia, a wszyscy pozostali ochoczo przyjmują nowe koncepcje. To raczej zmiana w myśleniu całego pokolenia przyczynia się do postępu nauki.

Starsi naukowcy na ogół trzymają się intelektualnych paradygmatów, które obowiązywały w czasie, gdy oni sami prowadzili badania i robili kariery. Społeczeństwo czeka więc, aż tych starych uczonych zastąpi nowa generacja badaczy, którym przełamanie schematów myślowych przyjdzie znacznie łatwiej, bowiem od początku swojej naukowej drogi są zaznajomieni z pewnymi nowymi koncepcjami.

W ciągu ostatnich piętnastu lat, naukowe rozumienie teleobserwacji – zdolności dokładnego odbioru informacji z dużych odległości, zarówno w przestrzeni, jak i w czasie – zrobiło ogromny postęp, chociaż szerokie rzesze naukowców nie wyraziły jeszcze swojej pozytywnej oceny. W historii ludzkości raz po raz zdarzały się jednostki obdarzone specyficznym darem widzenia na odległość. Osoba taka potrafiła na przykład “oczami umysłu" zobaczyć dom znajdujący się po drugiej stronie globu. Zjawiska tego typu kwestionowane są tylko dlatego, że nauka nie potrafi wyjaśnić, dlaczego przytrafiają się jedynie niektórym “utalentowanym" osobom. Obecnie jednak wszystko uległo zmianie. Okazało się, że nie musimy już polegać na uzdolnionych jednostkach. Najbardziej znaczącym odkryciem ostatnich piętnastu lat jest to, że telepatii można się nauczyć, a następnie z powodzeniem zastosować ją w różnych badaniach, uzyskując określone wyniki. Co więcej, wiarygodność wyszkolonych osób jest na ogół dużo większa niż wiarygodność najlepszego telepaty naturalnego. Kompetentnie przeprowadzone badania mogą dać odtwarzalne wyniki, gwarantujące niemal stuprocentową dokładność.

Tej formy teleobserwacji nauczyli się oficerowie wywiadu i członkowie prestiżowej jednostki do zadań specjalnych w armii amerykańskiej. Pierwotnym celem szkolenia tych “telepatycznych wojowników" było szpiegowanie domniemanych wrogów Stanów Zjednoczonych. Jednakże po zakończeniu szkolenia, teleobserwatorzy zaczęli badać cele, które na ogół były bardziej interesujące niż, powiedzmy, silosy z pociskami czy spotkania w murach Kremla. Członkowie grupy poddawali teleobserwacji niezidentyfikowane obiekty latające, próbując rozwiązać zagadkę istot pozaziemskich.

Moja współpraca z nimi zaczęła się, kiedy już odeszli z wojska, w nadziei szerszego wykorzystania nowo nabytych umiejętności badawczych. W trakcie ich badań nad UFO uderzyło mnie, jak bardzo koncentrowali się oni na istotach pilotujących statki. Moim zdaniem powinni byli raczej skierować wysiłki na zrozumienie społeczeństw, które te statki wysyłały. Zaoferowałem im swoje usługi jako socjolog, w nadziei, że będę w stanie przyczynić się do uzyskania odpowiedzi na szerszy zestaw pytań związanych ze strukturą życia w naszej galaktyce. Taka była geneza tej książki.

Aż do teraz, niewielu ludzi znało historię tego, co na temat zjawiska UFO odkryto dzięki teleobserwacji. Książka ta stanowi próbę złożenia układanki na podstawie dostępnej obecnie wiedzy. Nie jest to książka tylko i wyłącznie o UFO czy istotach pozaziemskich (ET). Jest to raczej próba podjęcia badań przy użyciu nowego zestawu narzędzi do zbierania danych. Można się spodziewać, że inni badacze, wykorzystujący te same narzędzia, dokonają dalszych odkryć, oraz że nasze rozumienie życia ET będzie coraz lepsze i pełniejsze.

Wybór gatunków

Książka ta bada społeczeństwa i światy dwóch cywilizacji pozaziemskich. Jedna z nich – starożytna cywilizacja, która kwitła na Marsie w czasie, gdy po Ziemi chodziły dinozaury, obecnie jest populacją mocno zdziesiątkowaną; druga to grupa istot nazywanych Szarymi. Ich wybór do prezentacji w niniejszej książce nie został podyktowany tym, że teleobserwatorzy nie znaleźli żadnych innych form życia. Owszem, znaleźliśmy. Skupiam się na tych dwóch cywilizacjach dlatego, bo odgrywają one szczególnie doniosłą rolę w ewolucji naszego gatunku na Ziemi.

Również pewne kwestie praktyczne przemawiają za tym, że Marsjanie oraz cywilizacja Szarych stanowią obecnie odpowiednie cele do badania. Mars fizycznie znajduje się niedaleko nas i ludzie w naturalny sposób interesują się historią tej planety. W najbliższej przyszłości będziemy mogli odwiedzić Marsa. Pozwoli nam to dokładnie zbadać archeologiczne ruiny tej cywilizacji, co dostarczy fizycznych dowodów potwierdzających przedstawione tu dane z teleobserwacji. Jeśli chodzi o Szarych, to od dłuższego czasu są oni ściśle związani zarówno z Marsjanami, jak i z ludźmi.

Ta książka oparta jest na faktach, nie na fikcji. Wielokrotnie sprawdzałem dokładność swoich obserwacji w różnorodnych warunkach zbierania danych, a w połowie 1995 roku inni wyszkoleni teleobserwatorzy niezależnie potwierdzili wiele, być może nawet większość moich podstawowych odkryć. Tak więc, odtwarzalność stanowi ważny element poczynionych przeze mnie twierdzeń. Nadal pracuję z teleobserwatorami, żeby uzyskać dalsze potwierdzenie danych.

Każda zdrowa na umyśle osoba może obecnie odbyć szkolenie, konieczne do niezależnego odtworzenia moich wyników (szczegółowo opisuję ten program szkoleniowy w Rozdziale 35). Odtwarzalność stanowi podstawowe kryterium wszelkiej nauki. Naukowiec dokonujący odkrycia musi jasno wytłumaczyć procedury, jakich użył podczas badania, po czym inni badacze powinni dokładnie powtórzyć te procedury w celu zweryfikowania osiągniętych rezultatów. Żadna krytyka uzyskanych wyników nie ma racji bytu, o ile nie została podjęta próba powielenia pierwotnych doświadczeń. Odnosi się to do moich badań w równym stopniu, co do badań fizyka, który twierdzi, że odkrył nową subatomową cząstkę przy użyciu akceleratora cząstek.

To, co odkryłem w trakcie sesji teleobserwacji, okazało się bardziej niezwykłe niż fabuła jakiejkolwiek powieści science fiction. Nigdy nie wymyśliłbym równie niesamowitej historii, jak to, co dane mi było zobaczyć. Ta nowa wiedza postawiła pod znakiem zapytania wszystkie moje wcześniejsze zapatrywania. Musiałem zmienić wiele swoich poglądów na temat tego, co mnie otacza, a proces ten wcale nie był łatwy.

Publikując te materiały nie jestem naiwny. Doskonale zdaję sobie sprawę z ostrzału krytyki, jaki z pewnością dosięgnie mnie po opublikowaniu tych odkryć. Co więcej, moja pozycja na uniwersytecie może zostać przez to mocno nadszarpnięta. Cieszę się godną pozazdroszczenia, zasłużoną reputacją z racji twórczych badań, w których stosuję skomplikowane nielinearne matematyczne modele zjawisk społecznych. Bynajmniej nie chcę stracić tej reputacji, ale osoba prawdziwie oddana nauce musi przyjąć odpowiedzialność, która się z nią wiąże. Praca badacza nie polega na głoszeniu tego, co popularne czy, jak to teraz modnie ujmują, “politycznie poprawne". Naukowiec musi zdawać relację z prawdy, jakakolwiek by ona nie była, a potencjalna reakcja innych na tę prawdę nie powinna wpływać na jego decyzję o opublikowaniu bądź nie opublikowaniu w pełni weryfikowalnych wyników kompetentnie przeprowadzonych badań.

Gatunek ludzki znajduje się na rozdrożu swej historii. Niedługo mamy wejść do sfery życia galaktycznego jako pełnoprawni członkowie społeczności światów. Wobec tak wielkiej sprawy, osobista kariera jakiegokolwiek naukowca nie ma większego znaczenia.

Wierzę, że badania będą trwać nadal. Inni uczeni dorzucą swoje cegiełki do moich odkryć i poprawią popełnione przeze mnie błędy. Jestem jednak pewien, że zasadnicze aspekty mojej analizy zostaną podtrzymane, a ci, co ośmielą się posłać swe umysły tam gdzie ja, odnajdą prawdę, która broni się sama.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wstecz / Spis treści / Dalej

ROZDZIAŁ 1: KRÓTKA HISTORIA PROGRAMU MILITARNEGO STANÓW ZJEDNOCZONYCH,
DOTYCZĄCEGO WOJNY PSYCHOLOGICZNEJ

Książka ta opowiada o dwóch cywilizacjach pozaziemskich, które wkrótce wywrą ogromny wpływ na życie ludzi na Ziemi. Nie jest to praca na temat naukowej teleobserwacji, ale ponieważ przedstawione tu dane uzyskano właśnie tą metodą, wydaje mi się właściwym, aby pokrótce naszkicować historię zagadnienia. W ten sposób Czytelnicy będą mogli lepiej zrozumieć techniki zastosowane w tych badaniach (Pełniejszy opis wydarzeń zarysowanych w tym rozdziale można znaleźć w książce Jima Marrsa pod tytułem 'Tajemne akta: prawdziwa historia amerykańskiego programu psychicznych działań wojennych' Harmony 1995).

Zainteresowanie rządu Stanów Zjednoczonych parapsychologią wynikło z potrzeby zbierania informacji na temat wrogów państwa. Pierwotne zainteresowanie tematem zrodziło się w CIA w latach siedemdziesiątych ale ogromną część badań przeprowadzał wywiad armii amerykańskiej, poczynając od ściśle tajnego projektu, którego celem było wyszkolenie najlepszych oficerów.

Poważny problem, wynikający ze zbierania danych przez wywiad wojskowy stanowiło ryzyko, jakie ponosili jego agenci w związku z trudnościami przekazywania informacji do kwatery głównej. Urządzenia techniczne, nawet najlepszej jakości, mogły być w każdej chwili odkryte, a życie agenta jak i sama informacja narażone na niebezpieczeństwo. Potrzebny był nowy sposób komunikacji z Waszyngtonem – funkcjonujący bez pomocy urządzeń fizycznych.

Zrodził się zatem pomysł opracowania jakiegoś telepatycznego nadajnika, który mógłby przekazywać informacje do Pentagonu z dużej odległości, powiedzmy z Moskwy. Agentowi powierzano by zadanie zdobycia podstawowej informacji, którą można by wyrazić odpowiedzią tak lub nie. Załóżmy, że wojsko amerykańskie chce wiedzieć, czy Sowieci mają nowy typ broni. Szpieg dysponujący takim telepatycznym nadajnikiem ma wszelkie szansę, by doskonale wywiązać się z zadania, gdyż nawet w przypadku śledzenia go przez KGB trudno zdobyć dowód, że przekazuje on informacje.

Kolejnym bodźcem do badań w tym kierunku była obawa wojska amerykańskiego, że Sowieci dysponują już psychiczną bronią militarną. Amerykanie nie chcieli pozostawać w tyle i w ten sposób narodziła się zimna wojna psychologiczna.

Ciekawe jest to, że Rosjanie faktycznie dysponowali już programem psychicznych działań wojennych. Obrali jednak inną metodę działania – zrezygnowali z tworzenia odpowiedniego programu szkoleniowego w tym względzie, a zaczęli testować ludność w celu wyłowienia jednostek o największym potencjale zdolności telepatycznych. Kiedy jednak udało im się zebrać odpowiednią drużynę, natrafili na te same problemy, które trapiły armię amerykańską – mianowicie na opór najwyższych rangą urzędników. Po obydwu stronach starano się nie dopuścić do badania pewnych szczególnych celów, takich jak UFO. Z drugiej strony problem miał również szerszy charakter – sprzeciwiano się samej metodzie zbierania danych.

Wielu dowódców, tak po stronie amerykańskiej jak i rosyjskiej, reprezentuje konserwatywny system wartości, często natury religijnej. Nawet niereligijne sprzeciwy nie pozostawiały wątpliwości, że wielu ludzi uznaje wykorzystanie takich możliwości technicznych za niedopuszczalne. Opór wyszedł poza dziedzinę wojskowości i objął szerokie kręgi. Sam słyszałem o pewnym wysoko postawionym polityku cywilnym, podlegającym bezpośrednio ministerstwu obrony, który zawzięcie protestował podczas poufnej odprawy na temat UFO, gdzie podnoszono kwestie techniki pozaziemskiej i informacji uzyskiwanych na drodze telepatii. Urzędnik ten twierdził, iż wiedzę taką posiądziemy po śmierci w chwili dostania się do nieba, a do tego czasu nie należy zgłębiać tego typu zagadnień. Najwyraźniej u Rosjan sytuacja wyglądała podobnie. Urzędnicy bali się tematu niczym zjawy i projekt nie zyskał odpowiedniego poparcia.

Początkowe zaangażowanie CIA w sprawy przekazu na drodze telepatycznej zaczęło się od pracy z naturalnymi telepatami. Z chwilą, gdy tajne zaminowanie portów nikaraguańskich przez CIA zwróciło uwagę amerykańskiego Kongresu, agencja dokonała czystki we wszystkich jednostkach i projektach, mogących prowadzić do dalszych skandali politycznych. Na tym skończyło się zainteresowanie CIA wojną psychologiczną.

Chociaż program opracowania telepatycznego nadajnika nigdy się nie powiódł, wysiłki do niego zmierzające zaowocowały badaniem zastosowań technik parapsychologicznych w pracy wywiadu. Szczególnie godne uwagi są tutaj dwa przedsięwzięcia. Pierwsze z nich to praca profesora Roberta Jahna z laboratorium Uniwersytetu w Princeton (PEAR), która, choć nie dotowana przez wojsko czy wywiad, wzbudziła spore zainteresowanie w kręgach tego ostatniego. Jednakże największą uwagę armii zwróciły badania w Laboratorium Teleobserwacji w Międzynarodowym Instytucie Badawczym Stanforda pod kierownictwem drą Harolda Puthoffa.

Armii amerykańskiej nie nękały takie troski jak CIA. Dla wojska liczy się jedynie wykonanie zadania. Podczas gdy CIA uwikłała się w problemy parapsychologiczne, wojsko zaczęło tworzyć ukryte, czyli “czarne" jednostki, które miały pomóc w rozwiązaniu niektórych trudnych problemów wywiadowczych.

Jedna z tych jednostek specjalnych nosiła kryptonim Oddział G (od nazwy “Płomień Grilla") i nie figurowała na żadnym schemacie organizacyjnym wojska. Pierwotnym zadaniem Oddziału G było badanie zastosowań technik telepatycznych w celu penetracji najbardziej tajnych planów wrogów Stanów Zjednoczonych.

Ze względu na niezwykły charakter owej jednostki, zebrane przez nią informacje docierały jedynie do najwyższych rangą oficerów i polityków. Wkrótce stało się jasne, że przedsięwzięcie dostarcza potrzebnych informacji. Żeby dojrzeć, projekt musiałby jednak wyjść poza ustalone granice. Problem z rozszerzeniem projektu polegał na tym, że zjawisko teleobserwacji nie zostało uznane przez naukę. Wojsko musiało znaleźć jakiś sposób nadania mu większej wiarygodności naukowej, dzięki której wzrosłyby fundusze na ten cel. Zaczęto więc sponsorować doświadczenia naukowe, zmierzające do uwiarygodnienia zjawiska.

Owe wczesne badania naukowe nie obejmowały teleobserwacji w jej dzisiejszej postaci. Polegały one zwykle na tym, że telepata leżał na łóżku z przyłożonymi do głowy i stóp elektrodami. Używano sprzętu elektronicznego w celu wykazania, że biegunowość napięcia ciała badanego przesunęła się o 180 stopni, co zwykle wskazywało na osiągnięcie przezeń odmiennego stanu świadomości. Inna osoba w pokoju, zwana “monitorem", miała za zadanie nakierować telepatę na cel i notować jego spostrzeżenia.

Jakkolwiek eksperymenty te dostarczały cennych informacji, dane zbierane w ten sposób nie zawsze pokrywały się z innymi sesjami czy informacjami dostarczanymi przez innych badaczy. Żeby...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin