CHINY - DYNAMICZNY ROZWÓJ MILITARNEJ POTĘGI.pdf

(103 KB) Pobierz
Chiny - dynamiczny rozwój militarnej potęgi
2010-08-19
psz.pl - Maciej Michaÿek: Chiny - dynaÉ
Maciej Michałek: Chiny dynamiczny rozwój militarnej potęgi
Lubię to! Bądź pierwszym znajomym, który to lubi.
Maciej Michałek
04.02.2010.
Chińska Republika właśnie obchodzi nadejście nowego, 2010 roku. Ma to być według chińskiego
kalendarza rok spod znaku tygrysa, który, zgodnie z wierzeniami, przyniesie odwagę w
podejmowaniu decyzji, ale i niepokoje. Te wierzenia nie miałyby jednak takiego rozgłosu na świecie,
gdyby nie błyskawiczny wzrost gospodarczy Chin oraz towarzyszący mu rozwój chińskich sił
zbrojnych.
REKLAMA
Rozwijające się nieprzerwanie od 30 lat C hiny stały się drugim najważniejszym graczem na światowym rynku. Ten
niebywały postęp wiąże się nie tylko z olbrzymimi zmianami wewnętrznymi kraju, wyciągnięciem z ubóstwa 500 mln
C hińczyków, potwierdzeniem wiary we własne możliwości, czy utrzymaniem jedności narodowej. C hiński eksport
odnosi sukcesy na całym świecie, jednocześnie stopniowo uzależniając od siebie kraje importujące, w efekcie
wygrywania konkurencji z miejscowymi producentami. Wpływy Państwa Środka intensywnie rozwijają się także w
krajach trzeciego świata, gdzie szuka ono kolejnych rynków dla swego eksportu i inwestycji, trwa tam wręcz
gospodarcza konfrontacja mocarstw. Od chińskich pieniędzy uzależniony jest najpotężniejszy obecnie kraj świata –
Stany Zjednoczone, ponieważ C hiny posiadają olbrzymie ilości amerykańskich obligacji skarbowych. Wszystkie te
uzależnienia są przy tym dwustronne – tak jak zagraniczni importerzy są uzależnieni od chińskich produktów,
podobnie chińska gospodarka od pieniędzy z eksportu, tak jak siła waluty USA jest uzależniona m.in. od chętnych
na zakup obligacji skarbowych, podobnie skupujące je C hiny uzależnione są od stabilności dolara, ponieważ w tej
walucie trzymają swe oszczędności, a także dokonują rozliczeń handlowych.
Z tej nakręcającej się spirali zależności na razie nie widać wyjścia i cały świat bacznie obserwuje wzrastającą
potęgę C hin. Jednak nie tylko zależności gospodarcze mogą być zagrożeniem dla reszty świata. C oraz większą
uwagę zwraca się na chińską armię, która już jest najliczniejszą na świecie. Ważne jest to w tym przypadku ze
względów polityki wewnętrznej, chiński reżim polityczny od wydarzeń z czerwca 1989 r. znów oparty jest w pewnym
stopniu na strachu. C o więcej, według ekspertów, armia stanowi jeden z filarów rządzącej krajem triady – obok
partii i rządu[1]. C iężko jednak uznać wszystkie zmiany zachodzące w chińskiej armii, jako potrzebne ze względów
polityki wewnętrznej. C hińska Republika Ludowa czuje się mocarstwem i potrzebuje potwierdzenia tego statusu w
wymiarze wojskowym. Jest to w dużym stopniu naturalne, że kraj o takiej potędze gospodarczej chce posiadać
również proporcjonalnie potężne wojsko. Nie bez znaczenia jest dokonująca się na świecie „Revolution in Mlitary
Affairs”, związana z postępem technologicznym i wymagająca olbrzymich nakładów finansowych. Jednak nie można
powstrzymać się od refleksji, czy inwestując olbrzymie środki w armię, nie będzie się chciało jej użyć także w
innym charakterze niż „straszak”. C ały świat patrzył na pełną dumy i patosu monstrualną wręcz defiladę z okazji
60lecia C hRL. Jak wygląda w praktyce wzrost siły militarnej C hin oraz czy obawy z tym związane są uzasadnione?
Istnieje kilka przyczyn, dla których C hiny stopniowo zwiększają potencjał swojej armii. Partia bez wątpienia na
pierwszym miejscu stawia niepokoje społeczne oraz ruchy separatystyczne, przede wszystkim w autonomicznych
regionach Tybetu i Xinjiangu[2]. C hoć około 91 proc. obywateli stanowią C hińczycy Han, w kraju uznaje się aż 55
mniejszości narodowych, które stanowią znaczące procenty ogółu mieszkańców na peryferiach kraju. Wciąż bierze
się pod uwagę możliwość wystąpienia wojny granicznej o ograniczonym zasięgu, przede wszystkim z Indiami,
Tajwanem lub Koreańską Republiką Ludowo Demokratyczną. Szczególnie krucha pod tym względem kształtuje się
sytuacja z Indiami, ponieważ nie słabną napięcia związane ze sporami granicznymi, przede wszystkim w indyjskich
prowincjach Arunachal Pradesh i Sikkim oraz Kaszmirze[3]. Warto także pamiętać, że Indie odpowiadają za obronę
sąsiadujących z Tybetem Bhutanu i Nepalu, strzegąc ich himalajskich granic.
Innym zagrożeniem jest spowolnienie rozwoju gospodarczego, od którego nie tylko zależy bogactwo państwa, ale
także jego spójność. Uważa się, że gdy skończy się tryumfalny gospodarczy postęp, a ten jak uczy historia nie
może trwać wiecznie, zniknąć może główne spoiwo tego olbrzymiego państwa. Wywołane tym niepokoje społeczne,
obecne dzisiaj, a wzmocnione wzrostem bezrobocia, mogą zostać utopione we krwi lub doprowadzić do podziału
C hin – jak choćby na bogate wschodnie wybrzeże, i słabo zaludniony, rolniczy interior[4]. Nieodłącznie związane ze
stabilnością rozwoju gospodarczego jest rozwijanie i utrzymywanie wpływów w różnych częściach świata, a także
kontroli nad swymi strategicznymi szlakami handlowymi. Działania w tym kierunku rodzą zaś najwięcej obaw reszty
świata, co do nadchodzącej chińskiej dominacji.
Budżet C hińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej notuje dynamiczny, dwucyfrowy wzrost i oficjalnie wyniósł w 2009 r.
ponad 70 mld dolarów[5]. C hoć wydaje się to niewiele w porównaniu do budżetu Departamentu Obrony USA
wynoszącego w 2009 r. aż 515 mld dolarów, C hRL i tak zajmuje pod tym względem drugie miejsce na świecie.
Pentagon uważa, że faktyczna wartość wydatków C hin na zbrojenia jest przynajmniej dwukrotnie wyższa, ponieważ
oficjalne dane nie uwzględniają wszystkich wydatków, m.in. zagranicznych zakupów wojskowych, zbrojeń
nuklearnych i strategicznych, subsydiów dla przemysłu zbrojeniowego. SIPRI zaś, licząc według realnej wartości
pieniądza, szacuje aż czterokrotnie większą wartość wydatków zbrojeniowych. Armia nie podlega kontroli rządu, tak
jak w państwach zachodnich, ale partii komunistycznej. Jej liczebność ocenia się na 2,3 miliona żołnierzy regularnej
armii, w tym 1,6 miliona sił lądowych, 400 tys. sił powietrznych i 255 tys. marynarki. Do tego należy doliczyć około
10 milionów ludzi w siłach paramilitarnych (Ludowa Policja Zbrojna, rezerwiści i milicja), oraz to, że w razie
www.psz.pl/index2.php?option=com_cÉ
1/4
343098949.005.png 343098949.006.png 343098949.007.png 343098949.008.png
2010-08-19
psz.pl - Maciej Michaÿek: Chiny - dynaÉ
zagrożenia, zdolnych do służby wojskowej jest około 350 milionów ludzi.
W ostatnich latach armia podlega intensywnej modernizacji. Obejmuje ona przede wszystkim wymianę
dominującego wciąż, przestarzałego uzbrojenia, oraz prawdopodobnie zakończoną właśnie redukcję liczebności sił
zbrojnych z wcześniejszych 4 milionów. Wysiłki poświęcone są przede wszystkim rozbudowaniu marynarki wojennej
oraz lotnictwa, tak jak w pozostałych krajach regionu. Przeprowadzane są zakupy uzbrojenia, których głównym
źródłem od lat jest Federacja Rosyjska. Tylko w ubiegłym roku przekazała ona cztery niszczyciele klasy
Sowriemiennyj wyposażone w wyrzutnie rakietowe oraz podpisała porozumienie w sprawie sprzedaży dwunastu
myśliwców Su30[6]. Innym znaczącym partnerem jest Izrael, co rodzi szczególne protesty USA, ponieważ to ich
sprzęt w rezultacie sprzedawany do C hRL (na przykład, mimo oporów przeciwko sprzedaży samolotów typu
AWAC S, C hińczycy oficjalnie posiadają cztery maszyny tego typu). Na podstawie izraelskich prac powstał też jeden
z podstawowych myśliwców chińskiego lotnictwa C hengdu J11.
C hiny wciąż podnoszą również kwestię zniesienia obowiązującego embarga na sprzedaż broni z Unii Europejskiej.
Jest to związane z chęcią otrzymywania jak najnowocześniejszych technologii, których Rosjanie nie posiadają, lub
nie chcą sprzedawać w obawie o własne bezpieczeństwo. Niezwykle istotne jest rozwijanie potencjału strategicznego
i nuklearnego . Wdrażane są nowe rakiety interkontynentalne typów DF31, DF31A, DF41, mogące razić całe
terytorium Stanów Zjednoczonych i być wyposażane w wielogłowicowe ładunki. Ilość chińskich ładunków
atomowych nie jest dokładnie znana, szacuje się ją od 200 do 400, a do ich przenoszenia C hiny dysponują całą tzw.
triadą atomową (pociski balistyczne, bombowce strategiczne i okręty podwodne). C o warto odnotować, ilość rakiet
oraz ładunków ciągle rośnie.
Uruchomiony został ambitny program kosmiczny. Po udanym umieszczeniu satelity na orbicie Księżyca w 2007
roku, C hińczycy planują dokonać lądowania bezzałogowego na ziemskim satelicie w przeciągu najbliższych trzech
lat i wreszcie lądowania załogowego w 2025 roku[7]. Trwają również prace nad systemami antysatelitarnymi, a więc
wymierzonymi w zdolność orientacji, komunikacji i poruszania się wroga. Wielki światowy oddźwięk zyskało
zestrzelenie niesprawnego chińskiego satelity w 2007 roku , nie tylko ze względu na niezgodność tego czynu z
prawem międzynarodowym i zaśmiecaniem kosmosu. Przede wszystkim pod znakiem zapytania stanęła
skuteczność budowanej przez USA tzw. „tarczy antyrakietowej”, która oparta jest właśnie na korzystaniu z
satelitów.
Imponująca jest liczba prowadzonych przez C hiny programów zbrojeniowych. Intensywnie rozwija się lotnictwo
(programy J10, FC 1, JH7, J11B kopia Su27), systemy rozpoznania i walki radioelektronicznej, zwiększa
możliwości tankowania w powietrzu. Nie ustępują mu inwestycje w zwiększanie możliwości marynarki wojennej
dzięki budowie dużych jednostek (C hińczycy oficjalnie rozważają budowę pierwszego lotniskowca, nieoficjalnie
mówi się o już trwających pracach[8]), a także wojsk lądowych, poprzez wprowadzanie nowych modeli, takich jak
czołgi Typ99, transportery WZ551 oraz BWP TYPE 97. C ały zaś krajowy wysiłek zbrojeniowy wspomagany jest
poprzez szpiegowanie i wykradanie zagranicznych technologii, o czym donoszą od czasu do czasu światowe media,
oraz ulepszaniu kupowanych konstrukcji. W szpiegowaniu tym pomaga duża aktywność w dziedzinie walk w
cyberprzestrzeni. Jak donosił Financial Times, chińscy hakerzy wielokrotnie spenetrowali m.in. sieć komputerową
Białego Domu i nasilające się ataki tego typu stanowią najpoważniejsze zagrożenie dla utrzymania tajemnic
technologicznych USA. C hoć oficjalnie nie da się wiele powiedzieć na temat pobudek, jakimi kierowali się ci
hakerzy, ich powiązania z rządem są co najmniej równie prawdopodobne, jak w przypadku ataków rosyjskich w
Estonii czy Gruzji. Widać również rosnącą tendencję do kupowania już nie gotowych systemów, lecz jedynie
podzespołów, mających służyć opracowaniu własnych projektów.
Warto zauważyć, że rozwijanie przez C hRL wpływów w Afryce i na Bliskim Wschodzie, potrzebnych ze względu na
potężny energetyczny „głód” chińskiej gospodarki, ma także swój wymiar militarny. Wiąże się on z budową, jak to
określił indyjski autor Susenjit Guha, „sznura pereł” na Oceanie Indyjskim[9]. C hodzi tutaj o budowę trzech
potężnych portów w Gwadar w Pakistanie, Hambantota na Sri Lance oraz Sittwe w Birmie. Port w Gwadar już
istnieje, planowana jest jednak jego znaczna rozbudowa. Miałby on umożliwić C hinom transport ropy i gazu
rurociągami wprost do chińskiej prowincji Xinjiang. Pakistanowi z kolei zapewnić ma bezpieczniejszą bazę dla
marynarki wojennej niż w Karachi, ze względu na większą odległość od Indii. Obecnie jego rozbudowa stoi pod
znakiem zapytania ze względu na niestabilność w Pakistanie i Kaszmirze. Port w Hambantota ma być lankijską
odpowiedzią na plany unowocześnienia infrastruktury portowej w południowych Indiach. Będący już w trakcie
budowy port kosztować ma pół miliarda dolarów, a finansowany jest niemal w całości przez C hiny – nie wiadomo, w
jakim stopniu jako darowizna, a w jakim pożyczka. Razem z C olombo i Trincomallee (budowanym przy wsparciu
Indii) Hambantota ma stanowić trójkę największych portów przeładunkowych w kraju. Wspomniany już Susenjit
Guha wiąże także budowę tego portu z zakończeniem wojny domowej na Sri Lance, w której według doniesień
SIPRI wydatnie pomogły C hiny śląc sprzęt wojskowy dla rządu w C olombo. Port w Sittwe jest jednym z głównych
portów w Birmie, w którym C hińczycy uzyskali duże prawa prawdopodobnie w zamian za poparcie udzielane
rządowi tego kraju, a także sprzedaż mu broni. Jest to związane jest z planami budowy ropociągu z Sittwe do
chińskiej prowincji Yunnan.
Wszystkie te porty mają, poza przynoszeniem bezpośrednich korzyści dla handlu, umożliwić obsługę chińskich
okrętów, ochraniających bezcenne dla C hRL szlaki handlowe z Afryki oraz z Bliskiego Wschodu. C hińska obecność
w tych miejscach ma jednak również niebagatelne znaczenie strategiczne, czego nie sposób nie zauważyć.
Przynajmniej dwa z tych portów (Gwadar i Hambantota) domniemywa się, że będą jednocześnie stanowić bazę
marynarki wojennej C hin, co istotnie wpłynie na jej możliwości na Oceanie Indyjskim. Szczególnie niepokojące jest
to dla Indii, których poczucie bezpieczeństwa z pewnością się pogorszy wraz z obecnością chińskich okrętów tuż
przy jej wybrzeżu. C hiny mogą również wykorzystać większą obecność na Oceanie Indyjskim do bliższej obserwacji
indyjskiego programu atomowego[10].
Jaki więc kierunek obrali C hińczycy, biorąc się za reformę swojej armii? Andrew Scobell wyróżnia tutaj cztery
główne strategie modernizacji[11]. Pierwsza z nich zakładała budowę, wszelkimi dostępnymi środkami, pozycji
www.psz.pl/index2.php?option=com_cÉ
2/4
343098949.001.png
2010-08-19
psz.pl - Maciej Michaÿek: Chiny - dynaÉ
supermocarstwa, obejmującą budowę potężnej floty, umożliwiającej kontrolę otwartych mórz i rzucenie wyzwania
Stanom Zjednoczonym. Druga nie akcentowała kierunku konfrontacyjnego, ale próbowała wykorzystać dostępny
potencjał, aby zmodernizować kupowany zagraniczny sprzęt i silnie rozwijać krajowy przemysł zbrojeniowy, który
miałby z czasem dorównać amerykańskiemu, lub choćby rosyjskiemu. Trzeci zawiera się w dewizie „Ty walczysz na
twój sposób, a ja walczę na swój” („ni da ni de, wo da wo de”). Godząc się z niemożliwością dorównania
technologicznemu poziomowi armii amerykańskiej, skupić się należało na osłabianiu tej technologicznej przewagi
niesymetrycznymi środkami, jak broń antysatelitarna (w większym lub mniejszym stopniu „oślepiłoby” to rakiety,
samoloty i okręty) i walka w cyberprzestrzeni (mająca paraliżować komunikację i infrastrukturę) Można więc ją
ocenić, jako strategię defensywną. Według czwartej doktryny, pochodzącej jeszcze z czasów Mao Zedonga, armia
ma nie tylko bronić narodu, ale również go kształtować. Jej rozwój ma dawać przykład innym gałęziom gospodarki,
a C hińczykom przynosić dumę i prestiż.
Dziś ciężko ocenić, którą z tych strategii wybrały C hiny – raczej każdą z nich po trochu. Trzeba jednak zwrócić
uwagę, że dwie pierwsze, czyli scenariusze tworzenia supermocarstwa oraz tworzenia nowoczesnego przemysłu
zbrojeniowego, były dotychczas raczej niemożliwe do zrealizowania. C hiński sektor zbrojeniowy jest w większości
przestarzały i mało innowacyjny, zaś przeznaczenie zbyt wcześnie gigantycznych środków na budowę
mocarstwowej pozycji osłabiłoby kraj gospodarczo – dominacja militarna spychana jest na drugi plan przez
dominację gospodarczą. Sytuacja jednak ewoluuje i nie można rozstrzygać, czy z czasem nie wyłoni się nam
dominująca i spójna strategia w dziedzinie zbrojeń. Wziąć należy tutaj pod uwagę również fakt, że C hińczycy
dokładają starań, aby sprawy dotyczące chińskiej wojskowości utrzymywać w tajemnicy. I nie chodzi tutaj tylko o
najnowocześniejsze projekty i służby specjalne na chińskiej stronie Ministerstwa Obrony Narodowej nie ma nawet
ilościowego przeglądu armii. Ta przesadna tajność może świadczyć po prostu o tym, że C hRL nie ma się na razie
czym pochwalić.
Podsumowanie stanu i kierunku chińskich zbrojeń nie jest łatwe. Problem nie polega jednak na tym, czy intensywne
przyspieszenie w tej dziedzinie jest, czy go nie ma. problem polega na rozstrzygnięciu, czy to wyścig, czy
modernizacja; C zy należy się tego przyspieszenia obawiać, czy jest to jedynie chińska próba dogonienia państw
Zachodu. W „Białej Księdze” wydanej 20 stycznia 2009 roku C hiny odrzuciły zarzuty o agresywne zbrojenia
twierdząc, że wzrost wydatków obronnych jest niezbędny z powodu takich czynników jak supremacja militarna,
ekonomiczna i naukowa innych państw, zewnętrzne dążenia do powstrzymywania C hin i wewnętrzne zagrożenia ze
strony sił separatystycznych. W tym samym dokumencie zobowiązały się również do nie używania broni nuklearnej
jako pierwsze, oraz do nie używania jej przeciwko nieatomowym państwom[12], zaś rzecznik chińskiego MSZ
niezmienne głosi, że C hiny są krajem miłującym pokój. We wszystkim jednak można dostrzec przysłowiowe „ale”.
C zy to umiłowanie pokoju będzie miało wpływ na chińskie działania w stosunku do separatyzmów na Tajwanie i w
Tybecie? Jak skonfrontować je z agresywnymi incydentami, takimi jak przetrzymywanie przez 11 dni załogi
amerykańskiego samolotu, który miał kolizję nad C hRL w 2001r, lub nie wpuszczenie amerykańskiego lotniskowca
Kitty Hawk do portu w Hongkongu w 2007 r.[13]? C zy można uwierzyć, że C hiny nie użyłyby broni nuklearnej
przeciwko Korei, Japonii lub Tajwanowi w przypadku amerykańskiego ataku z ich terytorium (zgodnie z deklaracją o
nie zastosowaniu broni atomowej przeciwko nieatomowemu państwu)? Gdy wśród tylu niewiadomych w mediach
pojawi się zdająca rozwiązywać wątpliwości wiadomość, jak w 2005 r. z ust generała Zhu C henghu[14],
automatycznie zyskuje ona olbrzymi rozgłos.
Mając w pamięci to wszystko, należy jednak uzmysłowić sobie chińską rzeczywistość. Nawet jeśli C hRL przez
kolejne lata intensyfikowało zbrojenia, przepaść dzieląca je od Stanów Zjednoczonych jest tak znaczna, że
ryzykowne byłoby spodziewanie się choćby wyrównania potencjałów. Zbrojenia konwencjonalne większe znaczenie
odgrywać mają raczej w regionie, choćby w stosunku do Tajwanu, w który stale wymierzony jest ponad tysiąc
rakiet znad brzegu C ieśniny Tajwańskiej. Nie zmienią one jednak znacząco sytuacji tak długo, jak w regionie będą
obecne silne wpływy Stanów Zjednoczonych i ich poparcie dla Tajwanu, Japonii czy Korei Południowej. Zbrojenia
nuklearne jak dotąd służą mocarstwom jedynie do odstraszania, program kosmiczny zaś jest niczym innym, jak
próbą gonienia Zachodu – choć możliwe w przyszłości korzyści z niego płynące są nie do przecenienia, póki co
C hińczycy muszą nadrobić swoje czterdziestoletnie opóźnienia. Agresywne incydenty wydają się zaś zwykłymi
przebłyskami emocji, przebijającymi się zza zimnej, wyrachowanej twarzy rządzącego reżimu. C hiny są już bowiem
mocarstwem gospodarczym, a mocarstwo – takie czy inne – może sobie pozwolić na więcej. Państwo Środka nie
może sobie jednak pozwolić na rzeczywisty konflikt na międzynarodową skalę, ponieważ uderzyłoby to w nie same.
W rzeczywistości wciąż jedynym naprawdę groźnym atutem C hin jest ich potencjał. Jako jedyne mają możliwości,
aby w przyszłości dorównać potęgą USA. Konieczne jednak do tego jest założenie, że będą one rozwijać się w
niemalejącym tempie przez przynajmniej kolejne trzydzieści lat, bez czego pod znakiem zapytania stoi nawet
integralność terytorialna C hRL. Jak ryzykowne jest tego typu założenie, uczy z kolei historia. Z drugiej strony,
C hińczycy udowodnili, że potrafią planować naprawdę długofalowo, czas więc pokaże, czym jeszcze nas zaskoczą.
Przypisy:
1. Kelly Jason, “A C hinese Revolution in Military Affairs?”, Yale Journal of International Affairs, Vol. 1, Issue 2
2. Gillert Piotr, „Nadchodzi czas smoka...”
3. Nawrot Maciej, „C hiny Indie: Pojedynek gigantów? http://www.psz.pl/tekst7239/C hinyIndiePojedynek
gigantow
4. Friedman George, „Następne sto lat. Prognoza na XXI wiek”
5. Wszystkie dane ilościowe dotyczące armii zaczerpnięte z http://www.sinodefence.com
6. Rucki Łukasz, „Wydatki wojskowe C hRL”, Stosunki Międzynarodowe, wrzesień 2006r
7. C hiński program kosmiczny według http://www.sinodefence.com/space/default.asp
8. Diamond Andrew, “Dying with Eyes Open or C losed: The Debate over a C hinese Aircraft C arrier”, The Korean
Journal of Defense Analysis, Vol. XVIII, No. 1, 2006r
9. Guha Susenjit, “C hina is a threat to global good”, 2007r
10. B. Raman, “Gwadar, Hambantota & Sitwe: C hina’s Strategic Triangle”, 2007, dostępne pod
http://www.southasiaanalysis.org/%5C papers22%5C paper2158.html
www.psz.pl/index2.php?option=com_cÉ
3/4
343098949.002.png
2010-08-19
psz.pl - Maciej Michaÿek: Chiny - dynaÉ
11. Scobell Andrew, “C hinese Army Building in the Era of Jiang Zemin”, http://www.globalsecurity.org, sierpień
2000
12. http://www.chinadaily.com.cn/china/200901/20/content_7413082.htm, dostęp z 7.01.10r
13. Alf Radosław, „C hinyUSA: Pekin pokazuje pazurki”, http://www.stosunkimiedzynarodowe.info, 2009
14. Generał Zhu C henghu oświadczył wtedy publicznie, że jeśli USA stanęłyby w obronie Tajwanu, C hiny
dokonałyby nuklearnego ataku na setki amerykańskich miast, nawet za cenę unicestwienia ziem “na wschód od
Xi’anu” (w centralnych C hinach). Oficjalnie C hRL zdystansowała się od tej wypowiedzi za pośrednictwem oficjalnej
Xinhua News Agency, mimo to generał wywołał swoją wypowiedzią szok w kręgach zachodnich.
Bibliografia:
Haliżak Edward, „Stosunki międzynarodowe w regionie Azji i Pacyfiku”, wydawnictwo Scholar, 1999r
Friedman George, „Następne sto lat. Prognoza na XXI wiek”, wydawnictwo Andrzej Findeisen/AMF Plus Group,
2009r
Kelly Jason, A C hinese Revolution in Military Affairs?, “Yale Journal of International Affairs”, Vol. 1, Issue 2
Gillert Piotr, Nadchodzi czas smoka: korespondencja z Pekinu, „Rzeczpospolita”,10 stycznia 2000 (nr 7)
Rucki Łukasz, Wydatki wojskowe C hRL, „Stosunki Międzynarodowe”, wrzesień 2006r
Oficjalna strona Ministerstwa Obrony Narodowej C hińskiej Republiki Ludowej http://www.mod.gov.cn
Portal dotyczący obronności C hRL http://www.sinodefence.com
Strona internetowa SAAG http://www.southasiaanalysis.org
Strona organizacji Global Security, http://www.globalsecurity.org
Portal Spraw Zagranicznych, http://www.psz.pl
Guha Susenjit, “C hina is a threat to global good”
http://www.upiasia.com/Security/2009/05/11/china_is_a_threat_to_global_good/5754/, dostęp z dnia 7.01.2010 r.
Zamknij okno
www.psz.pl/index2.php?option=com_cÉ
4/4
343098949.003.png 343098949.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin