182.Przekaz.pdf

(62 KB) Pobierz
PRZEKAZ 182
PRZEKAZ 182
W GETSEMANE
T ej czwartkowej nocy, około dwudziestej drugiej, Jezus prowadził jedenastu apostołów
z domu Eliasza i Marii Marków z powrotem do obozu w Getsemane. Od dnia
spędzonego na wzgórzach, Jan Marek wziął na siebie obowiązek strzeżenia czujnym
okiem Jezusa. Ponieważ Jan był śpiący, skorzystał z kilku godzin odpoczynku, kiedy
Mistrz był ze swymi apostołami w górnym pokoju, ale usłyszawszy jak schodzą ze
schodów, wstał i zarzuciwszy szybko na siebie lniany płaszcz, poszedł za nimi przez
miasto, nad strumykiem Kidron, do ich prywatnego obozowiska graniczącego z
ogrodem Getsemane. I Jan Marek pozostawał w pobliżu Mistrza przez tę noc i dzień
następny, więc był świadkiem wszystkiego i słyszał wiele z tego, co Mistrz powiedział
od tego momentu aż do godziny ukrzyżowania.
Kiedy Jezus, wraz z całą jedenastką, wracali z powrotem do obozowiska, apostołów
zaczęła zastanawiać coraz dłuższa nieobecność Judasza i zaczęli rozmawiać ze sobą o
przepowiedni Mistrza, że jeden z nich go zdradzi i po raz pierwszy zaczęli podejrzewać,
że nie wszystko jest w porządku z Judaszem Iskariotą. Ale nie robili otwarcie uwag na
temat Judasza, aż dotarli do obozowiska i zauważyli, że go tam nie ma, że nie czeka na
nich. Kiedy wszyscy otoczyli Andrzeja, żeby się dowiedzieć, co się stało z Judaszem, szef
skomentował tylko: „Nie wiem gdzie jest Judasz, ale obawiam się, że nas opuścił”.
1. OSTATNIA WSPÓLNA MODLITWA
W kilka chwil po przyjściu do obozu, Jezus powiedział: „Moi przyjaciele i bracia,
mój czas z wami jest już bardzo krótki i chciałbym, abyśmy oddali się samotnie, kiedy
będziemy się modlić do naszego Ojca w niebie o siłę dla podtrzymania nas w tej
godzinie i w każdej pracy, którą odtąd musimy wykonać w jego imieniu”.
Gdy Jezus to powiedział, poprowadził ich kawałek w kierunku Góry Oliwnej i na tle
rozległego widoku Jerozolimy poprosił ich, aby uklękli na wielkim płaskim kamieniu,
wokół niego w okręgu, tak jak to robili w dniu ich wyświęcenia; i wtedy stanął pośród
nich, w glorii łagodnego światła księżyca i podniósłszy swoje oczy ku niebu, modlił się:
„Ojcze, nadeszła moja godzina; teraz otocz swego Syna chwałą, aby Syn ciebie nią
otoczył. I wiem, że dałeś mi pełną władzę nad wszystkimi żywymi istotami w moim
królestwie a ja dam życie wieczne wszystkim tym, którzy staną się synami Bożymi w
wierze. A po to jest życie wieczne, żeby przeze mnie stworzeni poznali ciebie, jako
jedynego prawdziwego Boga i Ojca wszystkich i żeby wierzyli w tego, którego posłałeś
na ten świat. Ojcze, wychwalałem ciebie na Ziemi i wypełniłem to dzieło, które mi dałeś
do wykonania. Prawie skończyłem już moje obdarzanie dzieci przez nas stworzonych;
pozostaje mi tylko złożyć moje życie cielesne. I teraz, O mój Ojcze, otocz mnie chwałą,
którą miałem u ciebie zanim powstał ten świat i przyjmij mnie raz jeszcze do twojej
prawicy.
Objawiłem ciebie tym, których mi wybrałeś ze świata i dałeś. Oni są twoi – tak jak
wszelkie życie jest w twoich rękach – mnie ich dałeś a ja żyłem pośród nich, nauczając
ich drogi życia, a oni uwierzyli. Ci ludzie zrozumieli, że wszystko, co mi dałeś, pochodzi
od ciebie i że to życie, które przeżyłem w ciele, jest po to, żeby światy poznały mojego
Ojca. Objawiłem im prawdę, którą mi dałeś. Są oni moimi przyjaciółmi i
ambasadorami, szczerze chcieli przyjąć twoje słowo. Powiedziałem im, że przyszedłem
od ciebie, że ty posłałeś mnie na ten świat i że ja niezadługo mam wrócić do ciebie.
Ojcze, modlę się do ciebie za tych wybranych. I modlę się za nich nie tak, jak modlę się
za świat, ale jak za tych, których wybrałem z tego świata, aby mnie reprezentowali
światu, kiedy wrócę do twojej pracy, po tym, jak ciebie obrazowałem temu światu,
kiedy przebywałem w ciele. Ci ludzie są moi, ty mi ich dałeś; ale wszystkie rzeczy, które
są moje, są zawsze twoje i wszystko to, co kiedyś było twoje, ty nakazałeś, aby było moje.
Ty zostałeś wyniesiony we mnie i teraz modlę się o to, abym został otoczony chwałą w
tych ludziach. Nie mogę dłużej zostać na tym świecie; niebawem wracam do pracy,
którą mi dałeś. Muszę zostawić tych ludzi, aby pośród ludzkości reprezentowali nas i
nasze królestwo. Ojcze, podtrzymuj ich wiarę, gdy ja szykuję się oddać moje życie w
ciele. Pomóż tym moim przyjaciołom, aby w duchu stanowili jedność, tak jak my
jesteśmy jednością. Tak długo, jak mogłem być z nimi, mogłem nad nimi czuwać i ich
prowadzić, ale teraz odchodzę. Bądź blisko nich, Ojcze, do czasu, kiedy będziemy mogli
posłać im nowego nauczyciela, aby ich pocieszał i umacniał.
Dałeś mi dwunastu ludzi i za wyjątkiem jednego syna zemsty, który nie będzie już z
nami we wspólnocie, wszystkich ich zachowałem. Ci ludzie są słabi i chwiejni, ale wiem,
że możemy im ufać; wypróbowałem ich; oni mnie miłują, tak jak czczą ciebie. Podczas
gdy muszą cierpieć z mojego powodu, chciałbym, aby zostali przepełnieni radością z
pewności synostwa w niebiańskim królestwie. Dałem tym ludziom twoje słowo i
uczyłem ich prawdy. Świat może ich znienawidzić, tak jak mnie znienawidził, ale nie
proszę, abyś ich zabrał z tego świata, tylko o to, byś ich ustrzegł od zła tego świata.
Uświęć ich w prawdzie; twoje słowo jest prawdą. I tak jak mnie posłałeś na ten świat,
tak samo ja ich na świat posyłam. Przez wzgląd na nich żyłem pośród ludzi i
poświęciłem moje życie służeniu tobie, abym mógł ich natchnąć, aby zostali
oczyszczeni przez prawdę, której ich uczyłem i przez miłość, którą im objawiłem.
Dobrze wiem, mój Ojcze, że nie trzeba abym cię prosił, byś czuwał nad tymi braćmi,
kiedy odejdę; wiem, że ich miłujesz tak jak ja, ale czynię to dlatego, aby oni mogli lepiej
zrozumieć, że Ojciec miłuje śmiertelnych ludzi tak samo jak Syn.
A teraz, mój Ojcze, chciałbym się pomodlić nie tylko za tych jedenastu ludzi, ale
także za wszystkich innych, którzy teraz wierzą, albo za tych, którzy w przyszłości
uwierzą w ewangelię królestwa, dzięki słowom przyszłej działalności tych jedenastu.
Chciałbym, aby wszyscy się stali jednością, nawet tak jak ty i ja jesteśmy jednością. Ty
jesteś we mnie a ja jestem w tobie i chciałbym, żeby ci wierni byli tak samo w nas, aby
oba nasze duchy w nich zamieszkały. Jeśli moje dzieci będą stanowić jedność, tak jak
my jesteśmy jednością i jeśli się nawzajem będą miłować, tak jak ja ich umiłowałem,
wtedy wszyscy ludzie uwierzą, że przyszedłem od ciebie i chętnie będą przyjmować
objawienie prawdy i chwały, które im przekazałem. Chwałę, którą mi dałeś, objawiłem
tym wierzącym. Tak jak ty żyłeś we mnie w duchu, tak ja żyłem między nimi w ciele.
Tak jak my stanowiliśmy jedność, tak ja będę stanowił jedność z nimi i tak nowy
nauczyciel zawsze będzie jednością z nimi i w nich. I wszystko to uczyniłem, żeby moi
bracia w ciele mogli poznać, że Ojciec miłuje ich tak samo jak Syn, że miłujesz ich
nawet tak, jak mnie miłujesz. Ojcze, działaj razem ze mną, żeby zachować tych
wiernych, aby wkrótce mogli przyjść i być ze mną w chwale a potem poszli dalej, aby
złączyć się z tobą w objęciach Raju. Tych, którzy służą mi w poniżeniu, będę miał u
siebie w chwale, tak, aby mogli widzieć wszystko to, co oddałeś w moje ręce, jako
wieczne żniwo ziarna, posianego w czasie, w formie cielesnej. Chcę pokazać moim
ziemskim braciom chwałę, którą miałem u ciebie, zanim powstał ten świat. Świat ten
niewiele wie o tobie, Ojcze prawy, ale ja ciebie znam i dałem ciebie poznać tym
wierzącym a oni z twoim imieniem zapoznają inne pokolenia. A teraz przyrzekam im,
że ty będziesz z nimi na świecie, nawet tak, jak byłeś ze mną – właśnie tak”.
Jedenastu apostołów klęczało kilka minut w okręgu wokół Jezusa, zanim wstali i w
ciszy wrócili do pobliskiego obozu.
Jezus modlił się o jedność wśród swoich wyznawców, ale nie chciał jednolitości.
Grzech tworzy martwy poziom bezwładności zła, ale prawość żywi twórczego ducha
indywidualnego doświadczania w żywych rzeczywistościach wiecznej prawdy i w
rozwijającej się wspólnocie z Boskimi duchami Ojca i Syna. W duchowym braterstwie
wierzącego-syna z Boskim Ojcem nigdy nie będzie doktrynalnej ostateczności i
świadomości grupowej, sekciarskiej wyższości.
Podczas swojej końcowej modlitwy z apostołami Mistrz wspominał o tym, że
ujawniał światu imię Ojca. I naprawdę to zrobił, objawiając Boga przez swoje doskonałe
życie w ciele. Ojciec w niebie usiłował objawić siebie Mojżeszowi, ale nie mógł posunąć
się poza oświadczenie „JESTEM”. A gdy był proszony o dalsze objawienie siebie,
zostało tylko ujawnione, „JESTEM, który JESTEM”. Kiedy Jezus zakończył swoje
ziemskie życie, imię Ojca zostało objawione w ten sposób, że Mistrz, który był
wcieleniem Ojca, mógł naprawdę powiedzieć:
Jestem chlebem życia.
Jestem żywą wodą.
Jestem światłością świata.
Jestem pożądaniem wszystkich wieków.
Jestem otwartą bramą wiecznego zbawienia.
Jestem rzeczywistością niekończącego się życia.
Jestem dobrym pasterzem.
Jestem drogą nieskończonej doskonałości.
Jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Jestem tajemnicą wiecznego życia.
Jestem drogą, prawdą i życiem.
Jestem nieskończonym Ojcem moich skończonych dzieci.
Jestem prawdziwą winoroślą; wy jesteście gałęziami.
Jestem nadzieją wszystkich, którzy znają żywą prawdę.
Jestem żywym mostem, pomiędzy jednym światem a drugim.
Jestem żywym ogniwem, pomiędzy czasem a wiecznością.
W ten sposób Jezus rozszerzył żywe objawienie imienia Boga wszystkim pokoleniom.
Tak jak Boska miłość objawia naturę Boga, wieczna prawda objawia jego imię w coraz
szerszej proporcji.
2. OSTATNIA GODZINA PRZED ZDRADĄ
Apostołowie byli bardzo poruszeni, kiedy po powrocie do obozu się okazało, że
Judasza nie ma. Kiedy jedenastu zaczęło z ożywieniem dyskutować na temat
zdradzieckiego towarzysza apostoła, Dawid Zebedeusz i Jan Marek odeszli z Jezusem
na stronę i wyjawili mu, że od kilku dni obserwowali Judasza i wiedzą, iż zamierza on
wydać go w ręce wrogów. Jezus wysłuchał ich, ale powiedział tylko: „Moi przyjaciele,
nic nie przydarzy się Synowi Człowieczemu, chyba, że Ojciec w niebie tak zechce.
Niech wasze serca się nie dręczą; wszystkie rzeczy będą działać wspólnie dla chwały
Bożej i dla zbawienia ludzi”.
Pogodny nastrój Jezusa zanikał. Upłynęła godzina, a on stawał się coraz bardziej
poważny, nawet zasmucony. Apostołowie byli mocno poruszeni i nie bardzo chcieli
wracać do namiotów, nawet wtedy, gdy sam Mistrz ich o to prosił. Wracając z
rozmowy z Dawidem i Janem, Mistrz powiedział swoje ostatnie słowa do całej
jedenastki: „Moi przyjaciele, idźcie odpocząć. Przygotujcie się do jutrzejszej pracy.
Pamiętajcie, wszyscy powinniśmy podporządkować się woli Ojca w niebie. Pokój mój
zostawiam wam”. I kiedy to rzekł, dał im znak, aby się rozeszli do swoich namiotów, ale
gdy odchodzili, zawołał Piotra, Jakuba i Jana i powiedział: „Chciałbym, abyście zostali
ze mną na chwilę”.
Apostołowie usnęli tylko dlatego, że byli dosłownie wyczerpani; nie spali zbyt wiele
od przybycia do Jerozolimy. Zanim rozeszli się do swoich poszczególnych kwater
sypialnych, Szymon Zelota zaprowadził ich do swego namiotu, gdzie zmagazynowane
były miecze i inna broń i uzbroił wszystkich. Wszyscy dostali broń i przypasali ją sobie,
za wyjątkiem Nataniela. Nataniel nie chciał się uzbroić i powiedział: „Moi bracia,
Mistrz wielokrotnie nam mówił, że jego królestwo nie z tego jest świata a jego
uczniowie nie powinni walczyć mieczem, aby je zaprowadzić. Ja w to wierzę; myślę, że
Mistrz nie potrzebuje używać miecza w swojej obronie. Wszyscy widzieliśmy jego
wielką moc i wiemy, że on sam, jeśli tylko zapragnie, może się obronić przed swymi
wrogami. Jeśli nie będzie chciał się opierać swoim wrogom, to musi być, że taki bieg
spraw będzie wyrażał jego chęć wypełnienia woli Ojca. Będę się modlił, ale nie będę
władał mieczem”. Kiedy Andrzej usłyszał mowę Nataniela, oddał swój miecz
Szymonowi Zelocie. I tej nocy tylko dziewięciu apostołów było uzbrojonych.
Oburzenie na Judasza, że okazał się zdrajcą, zaćmiło na chwilę wszystko w umysłach
apostołów. Uwaga Mistrza na temat Judasza, wypowiedziana w trakcie ostatniej
modlitwy, otwarła im oczy na to, że ich opuścił.
Gdy ośmiu apostołów rozeszło się w końcu do swoich namiotów i kiedy Piotr, Jakub
i Jan oczekiwali poleceń Mistrza, Jezus zawołał Dawida Zebedeusza: „Przyślij mi swego
najszybszego i najbardziej godnego zaufania posłańca”. Kiedy Dawid przyprowadził do
Mistrza niejakiego Jakuba, swego czasu gońca na nocnej trasie pomiędzy Jerozolimą a
Betsaidą, Jezus powiedział mu: „Idź jak najszybciej do Abnera w Filadelfii i powiedz:
«Mistrz przesyła pozdrowienia pokoju dla ciebie i mówi, że nadeszła godzina, kiedy
będzie wydany w ręce wrogów, którzy go zabiją, ale on zmartwychwstanie i na krótko
ukaże się tobie, zanim odejdzie do Ojca i wtedy da ci wskazówki na czas, zanim
przyjdzie nowy nauczyciel, aby zamieszkać w waszych sercach»”. I kiedy Jakub
powtórzył tą wiadomość Mistrzowi poprawnie, Jezus wysłał go w drogę, mówiąc: „Nie
bój się Jakubie, nikt ci nic nie zrobi, gdyż tej nocy niewidzialny posłaniec będzie biegł u
twego boku”.
Potem Jezus zwrócił się do szefa goszczących u nich Greków, którzy obozowali wraz
z nimi i powiedział: „Moi bracia, skoro was przestrzegłem, nie bądźcie wstrząśnięci tym,
co się niedługo stanie. Syn Człowieczy będzie zabity za namową jego wrogów, wyższych
kapłanów i żydowskich władców, ale ja zmartwychwstanę, aby na krótką chwilę być z
wami, zanim odejdę do Ojca. A kiedy ujrzycie, że wszystko to się stanie, chwalcie Boga i
umacniajcie swoich braci”.
W zwykłych okolicznościach apostołowie powiedzieliby osobiście Mistrzowi
dobranoc, ale tej nocy byli tak pochłonięci tym, że nagle uprzytomnili sobie dezercję
Zgłoś jeśli naruszono regulamin